Może to żart na Pierwszego Kwietnia, czyli po angielsku „All Fools’ Day”, a może nie nieważne, bo i tak pasuje to jak ulał do serii artykułów o chowie wsobnym, kazirodztwie i takim tam.
Nigdy nie twierdziłem, że rozumiem logikę panującą w UK, np. te słynne dwa krany na ciepłą i zimną wodę, których „użyteczność” tłumaczono mi po za „brytyjską tradycją”, również „względami higieny”, jakimi jednak nigdy się nie dowiedziałem. Z tego co słyszałem w niektórych dawnych brytyjskich koloniach, to rozwiązanie również jest dość popularne… Dziwna logika, ale może ma ona związek z tematem tej serii wpisów, bo swego czasu również i na Wyspach Brytyjskich kazirodztwo i chów wsobny nie były niczym rzadkim, patrz np. dzieje pana Darwina i innych mądrali np. tych od tzw. eugeniki. Będzie w kolejnej części, poświęconej powstaniu nauki jaką jest genetyka, doborowi naturalnemu, czy eugenice właśnie itp. http://pl.wikipedia.org/wiki/Eugenika.
Zacznijmy najpierw od tego rzekomego „żartu” na „All Fools’ Day”:
Właściciel pubu w Manchesterze, Mike Hill został ukarany grzywną w wysokości 15 tys. funtów za zatrudnienie „nielegalnego” imigranta. Wspomnianym pracownikiem jest jego przyjaciel, 56-letni Robert Jordan, który choć urodził się w USA, od ponad 50 lat mieszka w UK i jest synem Brytyjki. Mężczyzna nie zdawał sobie jednak sprawy, że w świetle prawa przebywa na Wyspach nielegalnie.
Robert Jordan jest synem Brytyjki i Amerykanina. Kiedy miał trzy lata, jego rodzice się rozstali, a matka podjęła decyzję o powrocie do UK. Jordan chodził tutaj do szkół, pracował, płacił podatki, ożenił się i ma trójkę dzieci. W świetle prawa nadal nie jest jednak pełnoprawnym obywatelem UK. – Osoby, które urodziły się za granicą, ale mają brytyjskiego rodzica, nie otrzymują automatycznie prawa do długoterminowego pobytu w Wielkiej Brytanii. Poinformowanie o zmianie statusu spoczywa na barkach rodziców lub samego zainteresowanego – powiedział na łamach „Daily Mail” rzecznik brytyjskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.
Wcześniej Jordan pracował m.in. jako strażnik kolei i listonosz w brytyjskim urzędzie pocztowym. Barmanem jest od sześciu lat. Urzędnicy aresztowali 56-latka w czasie pracy i na czas przesłuchania zamknęli bar. Właściciel pubu, w którym pracował Jordan został ukarany grzywną w wysokości 15 tys. funtów, ale za współpracę karę zredukowano do 10 tys. To wciąż jest pokaźną sumą dla prowadzącego małą firmę Hilla.
Teraz Robertowi Jordanowi grozi deportacja do USA.
…..
Uf… Rozumiecie coś z tego, bo mój mózg tej brytyjskiej logiki nie obejmuje i wygląda na to, że jak zwykle, nie jestem w tym osamotniony? Może to jednak żart na Pierwszego Kwietnia, tyle tylko że to co napisał 87654, to niestety prawda, bo również i jak spotkałem się z wymienionymi przez nią/niego problemami…
~87654 : To niestety prawda. Znajoma, ktora urodzila sie w Singapurze, (rodzice – oboje urodzeni w Uk), miala spore problemy z paszportem mimo, ze do rodziny od stuleci nalezy jedna z najwiekszych posiadlosci w Szkocji. W koncu zalatwila to po paru latach bezsensownej szarpaniny z urzedami. Natomiast setki tysiecy analfabetow z pakistanskich wiosek wpuszczaja bez problemow. Tu zenia sie z kuzynami, a ich dzieci, bardzo czesto obciazone chorobami genetycznymi, sa leczone w brytyjskich szpitalach w ramach NHS. Dotyczy to wszystkich szpitali w miastach z duza mniejszoscia pakistanska – zwiazki miedzy kuzynami sa w ich kulturze norma. Natomiast pozniej rodzicow tych dzieci, jako opiekunow osob niepelnosprawnych, utrzymuje podatnik brytyjski.
~MMtB do ~87654: masakra. Anglia to coraz dziwniejsza sie robi, wrecz malo logiczna… Wartosciowych i ciezko pracujacych ludzi sie tu gnebi a potomkow allaha i innych dziwnych jaskiniowcow sie faworyzuje, do czego to zmierza wszystko?
~homogenzowany do ~MMtB: Mysle ze zawsze taka byla,ale czym dluzej tu jestesmy to lepiej poznajemy ten kraj.Tu jak wszedze moznaby doszukac sie welu absurdow,czesto bijacych na glowe nawet te nasze polskie.
~adam1970 : nie ma to jak zlapac nielegalnego imigranta z ,,biednej ,, ameryki w UK. gdziekolwiek pojada znajda tysiace czarnych nielegalnych imigrantow handlujacych dragami,kradnacych i zyjacych,,legalnie,, na koszt panstwa ,a aresztowali bialego uczciwego ,placacego podatki……jako bialy czuje sie dyskryminowany w Europie a slowo,,rasizm,, nabiera zupelnie innego znaczenia
…..
No właśnie, wygląda na to, że świat oszalał, zwariował, stanął na głowie itp, a przynajmniej jego spora część, no bo jak inaczej można to wytłumaczyć? A może jak już nadmieniłem na początku, za takimi a nie innymi decyzjami, prawami, zwyczajami, itd. kryje się cały czas jedno i to samo, czyli przyzwolenie na chów wsobny, kazirodztwo i takie tam, a to wszystko w oparciu o pustynną tradycję religijna i jej niezmienione do dziś nieetyczne i niezdrowe podstawy?
To, że niektóre grupy społeczne uprawiały i nadal uprawiają chów wsobny a nawet kazirodztwo, BYŁO I JEST FAKTEM. Sam czytałem o tym a także na własne uszy usłyszałem o tym od jednego „radży”, którego rodzina pochodzi z Kaszmiru, skąd wyemigrowała po którejś tam wojnie z Indiami o te górskie tereny. Wyjaśnienie tego jak „te sprawy” miały się i nadal mają, wśród podobnie myślących, jest bardzo proste. W skrócie chodzi o lenistwo, wygodę, skąpstwo, głupotę i… tradycję (także religijną), a wygląda to tak:
Lenistwo i wygoda. Młodym (ale nie tylko) samcom mieszkającym w wysokich górach, np. w Kaszmirze, nie chce się szukać samic daleko, no bo trzeba się sporo nachodzić, a przy okazji zostać np. zastrzelonym. Zresztą, gdzie poznać jakieś samice, skoro nie ma tam np. dyskotek, a w szkołach z reguły panuje rozdzielność płciowa uczniów i uczennic. Po przyjeździe do innego kraju (z wielu względów) odtwarzają sobie na miejscu, to co mogą z tradycji w której byli wychowani i rzeczywistości w której wyrośli. Jeśli ktoś myśli, że jest inaczej, proszę sobie poczytać o tym, co działo się i nadal dzieje się np. w mieście Rotherham w UK… Nie zrobili tego jacyś poprawnie politycznie nazywani „Azjaci”, bo żadnego buddysty z Wietnamu, wśród oskarżonych tam nie było, byli tam za to sami wyznawcy „proroka”, która sam będąc chyba w wieku 45lat miał 9 letnią żonę…
http://www.nytimes.com/2014/09/07/opinion/sunday/ross-douthat-rape-and-rotherham.html?_r=0
http://www.spectator.co.uk/the-week/leading-article/9299602/rotten-borough/
http://www.bbc.co.uk/news/uk-england-south-yorkshire-28939089
http://www.bbc.co.uk/news/uk-28949188
Skąpstwo. Samica ma wartość ujemną, żadną lub w najlepszym przypadku niewielką, ale zawsze mniejszą od samca. Rodzina musi uzbierać na posag, żeby obcy samiec przyjął w ogóle samicę do swej rodziny. Jeśli samica wrzenia się w swoja rodzinę… problem znika, bo posag pozostaje w rodzinie, a nie wzbogaca obcej i jej klanu.
Głupota. Ludzie blisko ze sobą spokrewnieni, jeśli mają dzieci, a mają je i to dużo, z reguły przekazują swoim dzieciom, nie tylko wady genetyczne uwidaczniające się coraz bardziej w każdym pokoleniu. Przekazują im też ograniczenia umysłowe, które wynikają z samej istoty chowu wsobnego, jak i kultury i tradycji. Następuje samoograniczenie materiału genetycznego, a to nie sprzyja rozwojowi inteligencji. Jeśli ktoś ma inne zdanie, proszę udowodnić, że piszę nieprawdę, na podstawie dzieci np. takiego Karola Darwina, który żeby wyhodować super ludzi, ożenił był się ze swoją bliska kuzynką… Obiecuję, że będzie o tym oddzielny wpis, bo to jest doskonały przykład tego wszystkiego.
Tradycja. Samice z reguły nie uczą się, a tylko zostają w domach przy matkach, do czasu wyjścia za mąż. Małżeństwa są w przeważającej większości ustalane przez rodziców, a właściwie przez ojca, bo samice zgodnie z lokalną tradycją plemienną, jak i pustynną tradycją religijna, nie mają ani prawa głosu ani wartości, porównywalnej do samców. To są tylko macice do rodzenia, samców. (Urodzone samice mają wartość ujemną i są nawet zabijane, bo pamiętajmy o konieczności wniesienia przez taką posagu, który wyniesiony zostaje z jej rodziny, do rodziny jej przyszłego pana, męża i władcy. Córki w tej tradycji zwyczajnie nie liczą się i nie są liczone, patrz pierwsza część tego artykułu.)
No i tak w skrócie, wszystko się toczy. Jeśli sędzia, poseł czy inna ważna osobistość pochodzi z uprzywilejowanej rodziny, tak jak np. dzieci pana Darwina… wyrok oparty na takim prawie, nie powinien nikogo zaskoczyć. Słyszy się w UK od czasu do czasu, o bardzo dziwnych zachowaniach sędziów, którzy np. winę za gwałt, zrzucają na zgwałconą, bo np. była pijana, albo nosiła nie taka sukienkę… Zresztą, myślicie że kobiet w burkach to się nie gwałci i szanuje się je? Poczytajcie o wyrokach wydawanych na zgwałconych kobietach, za to, że zostały zgwałcone… bo samiec… nie może być winny…
Jeśli ktoś myśli, że to jest takie prawo, w porządku, ale ja mówię, że to jest takie tradycyjne pustynne prawo, oparte na takiej a nie innej tradycji religijnej.