123 O rzekomo „polskich obozach śmierci”, czyli i co wy wszyscy rasistowscy przeciw-słowiańscy kłamcy na to? 02

Ciąg dalszy poprzedniego wpisu https://skribh.wordpress.com/2015/07/03/122-o-rzekomo-polskich-obozach-smierci-czyli-i-co-wy-wszyscy-rasistowscy-przeciw-slowianscy-klamcy-na-to-01/ i kilka pytań…

Czyli co, może to „nazistowscy Polacy” sami siebie napadli, albo co gorsza to ci „nazistowscy Polacy” grabili biednych Nazistów z Nazilandu, czy innych bogu ducha winnych Niemców z Niemiec?

~Jeż : Nie da się ukryć, że to głównie NIEMCY zrobili z nas dziadów europejskich rabując oraz niszcząc w czasie wojny co tylko się dało. A straconych istnień Polaków tych przez duże P nie da się do dziś nikim zastąpić. Poziom elit tak z prawa jak i z lewa czy z centrum jest tego dobitnym przykładem. A to, że oni są wiodącż gospodarką w UE to hańba dla Europy. Niemcy po tym co zrobili w czasie II Wojny jako naród nigdy nie powinien się podnieść z kolan.

~kreser do ~Jeż: Przecież oficjalna linia mówi że na Polskę we wrześniu 1939 roku napadli naziści.Niemcy nie mieli z tym nic wspólnego. Z obozami zagłady w Oświęcimiu, Majdanku, Dachau, Buchenwaldzie, Gross Rosen, Mauthausen-Gusen też poczciwi Niemcy nie mają nic wspólnego tylko naziści (bez narodowości). Niemcy e 1933 roku nie popierali adolfa tylko naziści. Taka jest oficjalna wersja historii po 1989 roku.

~vh : I ten tekst dedykuje wszystkim tym napinaczom w necie czasem udajacym ze maja niemieckie pochodzenie – nasza juma z lat 90 i wszystkie skradzione samochody nie rekompensuja nawet ulamka utraconych dobr kultury – wlascwie trzeba byloby zaczac w tej chwili okradac Niemcow z ich dziel sztuki i zwracac je dopiero po zwrocie tego co zagrabili oni w czasie IIWS. A co z tym co Niemcy swiadomie zniszczyli – kto to zwroci? Gdyby od niemeickich zlodzieji, gwalcieli, mordsercow i bandytow zaczac egzekwowac prawdziwe odszkodowania za IIWS to nigdy nie bylo by juz dobrobytu w Niemczech…

http://wiadomosci.onet.pl/na-tropach-zagrabionych-skarbow/3wneyx

Michał Jaranowski: Jak dziś, 70 lat po wojnie, odnajdywane są tropy, prowadzące do zrabowanych wówczas dzieł sztuki?

Monika Kuhnke*: Bardzo różnie. O niektórych dziełach sztuki, zabytkach, wiemy od lat i od lat staramy się je odzyskać, jak ten średniowieczny Pontyfikał Płocki, który ostatnio powrócił z Bawarii. O innych dowiadujemy się nagle, bo akurat pojawiły się na aukcji czy w sprzedaży antykwarycznej. Głównie od kolekcjonerów lub marszandów. Tropy odnajdujemy ponadto w czasie kwerend archiwalnych, prowadzonych zarówno w zbiorach publicznych, jak i prywatnych. Tam właśnie udało mi się np. odnaleźć fotografię zaginionego obrazu i to ze wskazaniem, gdzie obecnie się znajduje! Pamięć wzrokową mam już tak wyrobioną, że wystarczy rzut oka na fotografię i już wiem, że coś mi przypomina obraz.

Siłą rzeczy, tropy prowadzą zapewne najczęściej do Niemiec. Jak wyglądają szanse od strony prawnej? Z jednej strony, Niemcy nie uznają zakupu w dobrej wierze skradzionych dzieł sztuki. Ale z drugiej, 30 lat posiadania takich obiektów jest równoznaczne z nabyciem, legalizacją prawa własności…

Ten stan rzeczy bardzo utrudnia odzyskiwanie dzieł sztuki. Od zakończenia wojny minęło przecież więcej niż 30 lat. No i prawo własności do danego dzieła sztuki może być interpretowane stosownie do tego przepisu prawa. W konsekwencji powstają problemy, gdy posiadacz zrabowanego dzieła w żaden sposób nie chce współpracować ze stroną polską, bo właśnie, na przykład, wystawił go na aukcję, licząc na szybki zarobek. Jednak kilka razy spotkaliśmy się z sytuacją, gdy osoba poinformowana, że wystawia obraz pochodzący z grabieży wojennej w Polsce, z polskimi znakami własnościowymi, po krótkiej rozmowie decyduje się oddać obraz. W ten sposób odzyskaliśmy m.in. portret Jana III Sobieskiego, który był wystawiony na aukcji w Hamburgu. Pochodził ze zbiorów Muzeum Narodowego w Warszawie, a zakupiony został dla Muzeum Polskiego w Raperswilu. Wisiał tam na ścianie jednej z sal zamkowych. Cała ta historia jest dobrze udokumentowana.

Bywają też przypadki, gdy po latach posiadacz zrabowanego obrazu sam go zwraca. Tak uczynił saper Wehrmachtu, który pod koniec życia najpewniej chciał rozliczyć się z przeszłością. Dręczył go problem, który wisiał na ścianie jego domu – obraz przedstawiający Eneasza wynoszącego ojca z płonącej Troi, XVII-wieczna kopia wg. Barocciego. W roku 1992 ów ponad 90-letni saper zgłosi się do polskiej placówki dyplomatycznej w Kolonii. Dla tego człowieka, bez znaczenia był fakt, że przepisy prawa niemieckiego stawiały go w uprzywilejowanej pozycji. Nie brak jednak posiadaczy zagrabionych dzieł, którzy wykorzystują bezwzględnie niemieckie prawo. Z posiadaczami „Żydówki z pomarańczami” toczyła się przez wiele miesięcy walka o odzyskanie arcydzieła Aleksandra Gierymskiego ze zbiorów Muzeum Narodowego w Warszawie.

W napisanej z Włodzimierzem Kalickim książce „Uprowadzenie madonny. Sztuka zagrabiona” opisujecie Państwo losy dzieł, które padły łupem profesjonalnego czy też amatorskiego grabieżcy. Książkę czyta się momentami jak kryminał, bo efekt dochodzenia długo pozostaje niepewny. I to pomimo jednoznacznej identyfikacji ofiary przestępstwa wojennego, o którym mówimy. Tak właśnie było z „Żydówką z pomarańczami”. Ostatecznie, aby obraz mógł powrócić do Muzeum Narodowego, powojenny posiadacz wymusił swoisty haracz od prawowitego właściciela. Czy to się często zdarza?

Na szczęście, nie. Stoimy na stanowisku, że nie należy płacić. To jest ostateczne i najmniej korzystne wyjście z sytuacji. Istnieje wprawdzie droga sądowa, ale też jest trudna, wiele na niej przeszkód. Na początku lat 90. poprzedniego wieku, w Londynie odnalazł się, skradziony przez Niemców, dywan, tzw. kobierzec polski. Bardzo piękny, siedemnastowieczny, pochodził z krakowskiego Muzeum Czartoryskich. Figurował w niemieckim katalogu dzieł sztuki zabezpieczonych w Generalnym Gubernatorstwie (Sichergestellte Kunstwerke im Generalgouvernement). Był to swego rodzaju zilustrowany, co należy podkreślić, inwentarz 521 dzieł sztuki, oficjalnie zabezpieczonych przez niemiecką administrację okupacyjną.

Nie było więc żadnych wątpliwości, że jest to obiekt zrabowany. Nawiasem mówiąc, był prezentowany przed wojną na wielkiej wystawie sztuki wschodniej w Londynie, a więc znany specjalistom. Jednak proces trwał aż 7 lat! Osoby wystawiające kobierzec (kolekcjoner i syn kolekcjonera szwajcarskiego, DW), doskonale wiedziała, co posiada. Wychodziły z siebie, by udowodnić, że to dywan od pary, bo owe dywany były parami tkane, że ma inne wymiary itd, itd. Dopiero po kilku latach procesu, prof. Zdzisław Żygulski odkrył element bez wątpliwości identyfikujący to dzieło: wplecione malutkie chorągiewki, znaki tkacza, jednostkowe dla każdego kobierca. Dzięki temu sąd przychylił się do stanowiska strony polskiej. Przyznał prawo własności Fundacji Czartoryskich, ale jednocześnie nakazał stronie polskiej pokrycie kosztów przechowywania i konserwacji. Wcale niemałych… Staramy się więc unikać drogi sądowej i stosować metodę negocjacji.

Jaką rolę odgrywa dziś katalog obiektów zabezpieczonych w Generalnym Gubernatorstwie?

To przede wszystkim ważny dokument, potwierdzający zabezpieczenie danego dzieła sztuki na terenie tzw. Generalnego Gubernatorstwa, utworzonego z części ziem Polski. I to dzieł najważniejszych. Ponadto, w polskich archiwach szczęśliwie zachowały się oryginalne niemieckie dokumenty, część owego katalogu.

Czy rzeczywiście istniało rozporządzenie Hansa Franka o groźbie kary śmierci za ukrywanie cennych dzieł sztuki przez polskich właścicieli?

Jeszcze gorzej. Kara groziła tym, którzy nie zgłosili takich dzieł władzom okupacyjnym! O egzekucjach nie wiem, znane są natomiast przypadki torturowania, a w wyniku tego śmierci posiadaczy ukrytych zabytków. Niemcy wydali to rozporządzenie już 16 grudnia 1939 roku, a uczynili to z dwóch powodów. Po pierwsze musieli mieć podstawę prawną zabezpieczeń, a po drugie gubernator Frank nie chciał zezwolić, by ktokolwiek, szczególnie działający z polecenia Goeringa, wywoził cokolwiek z Generalnego Gubernatorstwa. Wbrew temu, co przez lata mówiło się o przygotowaniu Niemców do rabunku na obszarze Polski, to ich wiedza – z wyjątkiem Wielkopolski – o tym, co warte było grabieży, była znikoma.

Dlatego w od pierwszych dni okupacji egzekwowali od właścicieli informacje na temat stanu ich posiadania. Wykupili też cały nakład „Zbiorów polskich” Edwarda Chwalewika, ponieważ to był indeks miejscowości, w których znajdowały się dzieła sztuki, księgozbiory, pamiątki rodzinne. Ten, kto chce okraść muzeum, sięga najpierw po inwentarze, by dokonać wyboru tego, co potem kraść. To klasyczna metoda rabunku. Takich rejestrów nie miały natomiast zbiory prywatne, pałace, dwory. Stąd sięgano po Chwalewika. A trzeba pamiętać, że opracował on ten wykaz pod wpływem strat po pierwszej wojnie światowej. Dla grabieżców sztuki w czasach drugiej wojny światowej jego praca stała się przewodnikiem.

Jaki jest bilans strat po drugiej wojnie?

To kwestia definicji. Zależy, co liczymy i jak liczymy. Czy zbiór siedemnastowiecznych guzów (czyli jak byśmy powiedzieli dziś – guzików, DW) do żupana to jedność, czy należy liczyć każdy z np. 150 sztuk oddzielnie? Po wojnie przyjęło się uważać, że zaginęło ponad 500 tys. zabytków – bardzo różnych i różnie liczonych. Od 1945 roku następowały rewindykacje i wiele zabytków powróciło do Polski, ale sytuacja polityczna nie pozwoliła na kontynuację tych starań. Powrócono do nich dopiero na początku lat dziewięćdziesiątych. Przystąpiono wówczas do weryfikacji wykazów strat. W sumie, do dnia dzisiejszego, udało się zarejestrować 63 tys. obiektów. To nie oznacza, że takie są straty, ale że tyle udało się zarejestrować. Przez lata mnóstwo dokumentów zaginęło, nie ma już wśród nas wielu osób, które mogłyby powiedzieć, co miały w swych zbiorach, co zaginęło.

W „Uprowadzeniu madonny” opisujecie Państwo niesłychane wydarzenie. Decyzją Ministerstwa Kultury, w pierwszych latach 70. ubiegłego wieku, do papierni w Jeziornej wysłano – jako makulaturę – ogromne ilości dokumentów, dowodzących strat, spowodowanych rabunkiem dzieł sztuki. Jak to wytłumaczyć? Jak dalece efekty dej decyzji zniekształciły obraz owych strat?

Skutki były dramatyczne. Zniszczono ponad połowę bardzo cennych dla naszych badań ankiet, wypełnianych tuż po wojnie przez osoby prywatne, muzea, instytucje kościelne. Wpisywano do nich utracone dzieła sztuki. To był absolutnie podstawowy materiał do oszacowania strat. Czy było to działanie celowe ludzi z peerelowskiego Ministerstwa Kultury i Sztuki, które na zawsze pragnęły usunąć jakieś niewygodne informacje? Czy te ogromne straty powstały przez zwykłą głupotę urzędników? Bo, powiedzmy, brakowało miejsca w magazynach? Tak czy inaczej, zostaliśmy pozbawieni na zawsze możliwości całościowego opracowania strat.

W Niemczech, pojęcie „Kunstraub” rozumiane jest przede wszystkim jako grabież majątku żydowskiego. Czy żydowskim właścicielom łatwiej przychodzi odzyskać zrabowane dzieła sztuki?

W Polsce rabowano majątek wszystkich obywateli. Zawężenie tego określenia jedynie dla majątku żydowskiego nie znajduje odzwierciedlenia w dokumentach, dotyczących okresu wojny, a odnoszących się do ziem Polski. Co do możliwości odzyskiwania dzieł sztuki, stopnia trudności z tym związanego, to w ogromnej mierze zależy to od posiadanej dokumentacji. To jest podstawa, bez której nie możemy mówić o odzyskiwaniu i to bez względu na to, kto występuje z wnioskiem o zwrot danego dzieła sztuki.

W enerdowskich filmach obyczajowych, pokazywanych w telewizji polskiej, znawcy przedmiotu odkryli portrety rodzeństwa Chopinów, Izabeli i Fryderyka, pędzla Ambrożego Mieroszewskiego z 1829 roku. Mimo starań, nie wróciły do Polski. Czy znane są przypadki zwrotu przez NRD wojennych łupów kultury polskiej?

Zwrócone zostały archiwalia, ale to całkiem inna historia. A w przypadkach takich jak ten z portretami Fryderyka i Izabeli, sprawa kończyła się na wymianie korespondencji. Berlin Wschodni stwierdził, że w filmach wykorzystywane były kopie. Ja mam w domu jeden z tych filmów, wiele razy oglądałam obraz jako stopklatkę. Jestem przekonana, że to obraz dziewiętnastowieczny, żadna kopia. Kto w Niemczech kopiowałby z jedynej istniejącej, biało – czarnej fotografii obraz Mieroszewskiego? Wystarczyło przecież sięgnąć po jakikolwiek album niemieckiej kolekcji muzealnej, gdzie mnóstwo takich portretów biedermeierowskich, artystycznie znacznie lepszych od portretu Fryderyka, namalowanego przez Mieroszewskiego. Ten portret ma dla nas ogromną wartość historyczną, emocjonalną, bo jest to pierwszy olejny wizerunek Chopina. W latach 90-tych poprzedniego stulecia, od mojego niemieckiego odpowiednika dowiedziałam się, że w filmach były wykorzystywane kopie. A dokumentacja? Nie istnieje. A gdzie są te kopie? – pytałam. Nie ma – odpowiedział niemiecki kolega. I na tym sprawa się zakończyła.

Obok Niemiec rabował też Związek Radziecki. Jaka jest skala tej wywózki? Czy ze wschodu wróciły do Polski jakieś dzieła sztuki?

To sprawa trudna, zwłaszcza teraz. W Rosji, dzieła sztuki, które przywożone były na wielką skalę od 1945 roku, zostały praktycznie znacjonalizowane ustawą Dumy. Wprawdzie Trybunał Konstytucyjny Federacji Rosyjskiej zakwestionował 6 z 12 artykułów, ale nie zmieniło to w znaczący sposób podejścia strony rosyjskiej do problemu tych zabytków. Z naszego punktu widzenia istotne było to, że Trybunał nakazał publikację wykazu dzieł sztuki, będących w posiadaniu rosyjskich muzeów, a historycznie, niepochodzących z ich zbiorów. I takie dane zaczęto rzeczywiście publikować. Niestety, trwało to krótko. Po pewnym czasie zaniechano tego. Ale polskim specjalistom udało się zidentyfikować dzieła sztuki, które pochodzą z muzeów na terenie Polski. Stały się one przedmiotem naszych wystąpień na drodze dyplomatycznej o zwrot. Jak do tej pory, bez skutku.

* dr Monika Kuhnke – historyk sztuki, zastępca pełnomocnika ministra spraw zagranicznych RP ds. rewindykacji dóbr kultury. Współautorka książki „Uprowadzenie madonny. Sztuka zagrabiona” (wyd. Agora, 2014)

~hist : Przypominam ,że w wyniku II Wojny Światowej rozpętanej przez Niemcy terytorium Polski zostało zmniejszone z przedwojennych 388 000 km2 do obecnych 312 000 km2 ,czyli Niemcy winne są jeszcze Polsce 76 000 km2 terytorium nie licząc wszelkich innych odszkodowań za straty materialne i ludzkie poniesione przez Polskę w latach niemieckiej okupacji. Tak więc większość terytorium byłej NRD (na wschód od Łaby i Soławy) ,czyli rdzennych ziem Słowian Połabskich powinny być niemiecką terytorialną rekompensatą dla Polski (nie licząc innych finansowych rekompensat). PS Trzeba pamiętać ,że Niemcy na wschód od Łaby i Soławy nie są u siebie lecz na rdzennych ziemiach Słowiańszczyzny Zachodniej ,której integralną częścią i historyczną spadkobierczynią jej dziedzictwa jest (również) Polska.

~salvador cerinza : Niemcy to najwięksi złodzieje w historii Europy. Drugą wojną światową pokazali, jak skutecznie ograbić i wymordować miliony ludzi, a potem zwalić wszystko na jakichś „Nazistów”. A teraz będziemy odkupywać od złodziei własne przedmioty. Oto jest sprawiedliwość. A antypolska hołota nadal będzie się zachwycać, jakie to Niemcy wspaniałe, nie to co Polska. Jaki z tego wniosek? Opłacało się wywołać wojnę i wymordować właścicieli zrabowanych dzieł, bo nie miał się kto o nie upomnieć, a nawet jeśli miał kto, to czerwona komusza hołota nie pozwoliła zrealizować roszczeń

~Jak : W czasie drugiej wojny światowej Niemcy ,zabijali kogo chcieli w milionach. Radowali, niszczyli,zamykali w obozach ,wywozili na roboty, Zniszczyli spalili dorobek wielu milionów Polaków.
Po wojnie się z nimi pojednaliśmy. Zniszczyliśmy cały przemysł aby nie konkurował nie utrudniał firmom Niemieckim bytu na światowym rynku. Nasi politycy o to zadbali i dbają i spełniają oczekiwania
polityki Niemieckiej, pilnując interesów Niemiec bardziej niż swoich. Widać to w polityce wschodniej, światowej .Cała gospodarka obecna jest podporządkowana gospodarce Niemieckiej. Polacy w Niemczech dziś wykonują najgorszą pracę za najniższe wynagrodzenie. Postawmy sobie pytanie co by było z nami gdy to co uczynili Niemcy My byśmy uczynili?

…..

Czyli co, bohaterscy Amerykanie przy wyzwalali „polskie obozy śmierci” i w „afekcie” wymordowali „polskich ssmanów”, czy jednak strzelali do Niemców?


Foto: AFP Amerykański żołnierz przed komorą gazową w Dachau

~husky : Nie rozumiem JAWNIE NEGATYWNEGO kontekstu opisywanych wydarzeń. Autor chyba nie wie o czym pisze. Zdaniem pana Zimmermana co mieli zrobić żołnierze liniowej jednostki , pozostajacej od prawie 2 lat w boju, zobaczywszy piekło na ziemi w Dachau? Pogłaskać SSmanów po główkach (trupich) i zaproponować azyl? Stało się, co się stało – widzę w tym akt ludzkiej, bezpośredniej sprawiedliwości i nie dziwię się, że Patton załatwił sprawę w taki, a nie inny sposób. Każdy normalny człowiek w tamtej sytuacji zrobiłby to samo.

http://wiadomosci.onet.pl/prasa/ostatnia-krew-w-dachau-czyli-zemsta-w-afekcie/2xl933

Amerykańscy żołnierze widzieli śmierć zadawaną na dziesiątki sposobów. Ale widok wagonów pełnych setek gnijących trupów w pasiakach był ponad ich siły. Dla wziętych do niewoli esesmanów nie mieli litości.

Do dzisiaj nie wiadomo dokładnie, ilu hitlerowców zginęło już po wyzwoleniu obozu koncentracyjnego w Dachau. Niektórych bez ceregieli rozstrzelali amerykańscy żołnierze, innych – więźniowie (z broni ukradkiem podsuniętej przez wyzwolicieli). Kilku dosłownie rozszarpano na strzępy.

Alianci w ciągu poprzedniego miesiąca wyzwolili wiele obozów koncentracyjnych w Rzeszy, ale do tak brutalnych samosądów raczej przy tych okazjach nie dochodziło. Hitlerowskich załóg często już w obozach nie było, kiedy wkraczali tam brytyjscy czy amerykańscy żołnierze. Jeśli byli, traktowano ich jak wziętych do niewoli jeńców, chronionych przez konwencję genewską. Czekał ich sąd, proces i wyrok (czasem jednakowoż odwleczony o lata).

Dlaczego w Dachau było inaczej?

Akademia terroru

Tutejszy obóz koncentracyjny miał wyjątkowo złą sławę z kilku powodów. Był pierwszym miejscem tego typu w III Rzeszy – naziści uruchomili je dosłownie parę tygodni po dojściu do władzy, adaptując na ten cel starą prochownię na bagnistych terenach nieopodal Monachium. Z początku pieczę nad kacetem sprawowała bawarska policja, dopiero później zarząd przejęło SS.

Więźniowie Dachau i jego blisko 140 podobozów ginęli nie tylko z powodu skrajnego niedożywienia, nieludzkiego traktowania i pracy ponad siły (Dachau zapewniało niewolniczą siłę roboczą sektorowi zbrojeniowemu, przedsiębiorstwom SS i innym prywatnym firmom). Prowadzono tu też zbrodnicze eksperymenty medyczne na więźniach, m.in. przy użyciu komory dekompresyjnej.

Dachau miało jeszcze jedną funkcję: było ośrodkiem szkoleniowym esesmanów. I to bardzo specyficznym – to tutaj mieli zdobywać swoje szlify kandydaci na komendantów kolejnych hitlerowskich obozów koncentracyjnych. Jeden z historyków nie bez powodu określił to miejsce jako „akademię terroru”.
(…)
Rannym nie udzielano pomocy

Najpierw Amerykanie (niedługo po wejściu do obozu) ponad 120 esesmanów rozstrzelali sami. Potem ok. 40 hitlerowców zabili oswobodzeni więźniowie – często z broni, którą ukradkiem i na moment „wypożyczali” im żołnierze. Hitlerowcy, którzy zginęli od kuli, i tak mieli szczęście – według zeznań świadków kilkudziesięciu jeńców zatłuczono na śmierć (gołymi rękami, szpadlami, kilofami), a kilku kapo zostało ponoć rozerwanych żywcem na strzępy.

W zabójstwach celowali ponoć dwaj porucznicy, których bezpośrednim przełożonym był Sparks: William Walsh i Jack Bushyhead.

Walsh miał dokonać pierwszych zabójstw i przeprowadzić „selekcję”, aby oddzielić esesmanów od reszty jeńców. Z kolei Bushyhead (według różnych relacji) albo osobiście rozstrzelał z karabinu maszynowego ok. 350 jeńców, albo wydał w tej sprawie bezpośredni rozkaz. Ranionym esesmanom nie udzielano pomocy medycznej, co przyznał w dochodzeniu nawet lekarz batalionu.

W sumie tego dnia zginęło w Dachau prawdopodobnie ok. 560 wziętych do niewoli hitlerowców. Zabójstwa ustały dopiero pod wieczór, kiedy na miejscu pojawił się inny batalion z 45. Dywizji.

Dachau było ponad ich siły

Żołnierzom, którzy byli zamieszani w egzekucje w dniu wyzwolenia Dachau, włos z głowy nie spadł.

Choć rozważano postawienie ich przed sądem wojennym (najwyższym stopniem oskarżonym byłby ppłk Sparks), sprawie ukręcono łeb. Zrobił to osobiście słynny generał George S. Patton, który dopiero co objął stanowisko wojskowego gubernatora okupowanej Bawarii. Przejrzawszy dokumenty sprawy, nazwał je „stertą śmieci” i ponoć „własnoręcznie spalił na swoim biurku” – w co, znając biografię Pattona, nietrudno uwierzyć.
(…)

~J : Po obejrzeniu wielu dokumentalnych filmów na ten temat wydaje mi się, że wobec zdeklarowanych hitlerowców, a byli nimi na pewno obozowi esesmani, postąpiłbym tak samo jak ci Amerykanie. W takich miejscach, które były „otwartymi wrotami piekieł” chyba nie można było inaczej. A tak na marginesie: czy część stalinowskich gułagów nie było lustrzanym odbiciem hitlerowskich katowni, no może poza komorami gazowymi i krematoriami? Biorąc pod uwagę relacje ocalałych więźniów szkoda, że dużą część enkawudzistów nie spotkał ten sam los co esesmanów obozowych. Nie wolno zapomnieć o tym, że zarówno hitlerowcy jak i ich odpowiedniki sowieckie poprzez czynny udział w poczynaniach swoich reżymów faktycznie stali się byłymi członkami gatunku homo sapiens ze wszystkimi konsekwencjami tego stanu rzeczy.

…..

Czyli co „nazistowscy Polacy” sami siebie od siebie wyzwalali?


Żołnierze Brygady Świętokrzyskiej NSZ w czasie parady w 1945 r. (fot. IPN/Wikimedia Commons / )

jasra1luke 2015-06-02 (10:11)
Bardzo ciekawa historia. Mało znana. Epizod zakończony sukcesem. Może to jest jedną z przyczyn, że mało się o nim mówi. Rzecz jasna przez lata historia była „niepoprawna politycznie” – NSZ była odrzucana nie tylko przez propagandę PRL, ale przez Polski Rząd na Uchodźstwie. Dziś z perspektywy historycznej można patrzeć inaczej i zaczęto doceniać Żołnierzy Wyklętych czy Niezłomnych. Tu jednak dominuje wątek martyrologiczny, który faktycznie w życiu przeważał. Może dlatego nawet w tym środowisku powstaje „Historia Roja” (film z żywą akcją, ale kończy się tragicznie, jak większość historii żołnierzy podziemia), a nikt nie myśli o produkcji „Historii Brygady Swiętokrzyskiej”.

http://historia.wp.pl/title,Wyzwolenie-obozu-koncentracyjnego-w-Holiszowie-Brygada-Swietokrzyska-NSZ-uratowala-kilkaset-Zydowek,wid,17511087,wiadomosc.html?ticaid=115079&_ticrsn=3

Holiszów to niewielka czeska miejscowość położona w pobliżu Pilzna. W 1945 roku znajdował się tam niemiecki obóz koncentracyjny, w którym pod strażą SS-manów przebywało około 1000 więźniarek – Polek, Francuzek, Belgijek, Holenderek, ale przede wszystkim Żydówek. Los tych ostatnich – mimo że wojna dobiegała końca – był przypieczętowany. Komendant obozu Gerhard Lichtenau zamierzał wykonać ostatni rozkaz z Berlina i eksterminować nieszczęsne kobiety. Wyzwolenie obozu w Holiszowie to jeden z najwspanialszych polskich epizodów II wojny światowej. Za tę akcję wszyscy żołnierze NSZ powinni dostać tytuł Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata – pisze Piotr Zychowicz w artykule dla WP.

5 maja 1945 roku Żydówki zostały oddzielone od reszty więźniarek i SS-mani już mieli przystąpić do egzekucji, kiedy nagle rozległ się głośny okrzyk „Hurrrrrrra!” i między barakami pojawili się polscy żołnierze. Pędzili w stronę Niemców w pełnym umundurowaniu, w rogatywkach na głowach i z pistoletami maszynowymi w rękach. Na SS-manów posypały się kule i granaty. To Brygada Świętokrzyska Narodowych Sił Zbrojnych przybyła na odsiecz.
(…)
1000 ocalonych

„Pod obóz podeszliśmy lasem – wspominał porucznika Stanisław Jaworski ‚Korwin’. – Moment ataku był dobrze wybrany, bo w czasie, kiedy większość załogi niemieckiej jadła obiad w jadalni. Biegiem przekroczyliśmy most i bez strzału znaleźliśmy się na terenie obozu. W czasie biegu zauważyłem w oknach budynków twarze więźniarek, których wyrazu do dziś nie mogę zapomnieć. Inna kompania wkroczyła do jadalni i rozbroiła Niemców. Tymczasem drugi batalion 204. pułku został zaangażowany do likwidacji niemieckich bunkrów z ciężkimi karabinami maszynowymi, które znajdowały się we wschodniej części obozu. Z powodu zaskoczenia akcja ta trwała krótko i zakończona została likwidacją karabinów maszynowych i wzięciem do niewoli Niemców.”

Załoga obozu po około piętnastominutowej, nierównej walce skapitulowała. SS-mani podnieśli ręce do góry i rzucili broń na ziemię. Do polskiej niewoli dostało się około 200 żołnierzy wroga i piętnaście strażniczek-sadystek z SS. Wyzwolone więźniarki na początku nie mogły zaś uwierzyć w to, co się stało. Był to najszczęśliwszy dzień w ich życiu, ratunek przyszedł w ostatniej chwili.

„Naraz krzyk wstrząsa powietrzem, aż szyby do końca wylatują – relacjonowała Zofia Plebaniak. – Podnoszę głowę. Wojsko Polskie! Polacy! Nasi! Paliaki! Polonais! Powariowały – myślę wstając pomału. Chcę wyjść na podwórze. Stanęłam i skamieniałam. Rzeczywiście! Nasi żołnierze! Biegają z karabinami w garści, rozbrajają Niemców. Kobiety całują mundury, orły na ramionach żołnierzy i wszystkie ogromnie krzyczą”.

Jeden z żołnierzy NSZ, który uczestniczył w tej akcji tak opisał swoje wrażenia: „Cienie ludzkie przybrane w pasiaste suknie przypadają ustami do twardych i zmęczonych rąk żołnierskich z pocałunkiem wdzięczności za odzyskaną wolność. Wolność! Czy można temu wierzyć po długich miesiącach katorgi i niewoli? Po obrazach bestialskiego bicia i dzikiego znęcania się nad więźniarkami – patrzeć dziś na oprawców błagających z płaczem o darowanie życia.”

Przeznaczone do spalenia

Ośrodek w Holiszowie był filią obozu we Flossenbürgu. Urządzono go w dużych budynkach gospodarczych przerobionych na prowizoryczne baraki i otoczonych drutem kolczastym. Część kobiet, które zostały uratowane przez Polaków, wcześniej siedziała w Auschwitz, Ravensbrück i innych miejscach masowej zagłady. Stan wielu z nich był zatrważający. Były wycieńczone, zagłodzone, zmaltretowane przez SS-manów.
(…)

~Łukasz 2015-05-07 (08:10)
Uratowali kilkaset żydówek więc o tym nikt nie pamięta. Ale gdyby przez nich chociaż jedna żydówka zginęła, to by o tym wszyscy mówili. A niedługo to w ogóle się dowiemy, że 1. września 1939 roku, Niemcy wkroczyli do Polski z misją pokojową, mającą na celu wyzwolenie żydów spod polskiego ucisku.

~sas 2015-05-06 (23:52)
Gdyby któryś z wyzwalających żołnierzy zgwałcił jedną żydówkę, to z pewnością powstałby o tym film.

~Pazuzu 2015-05-08 (10:37)
Oskar murowany

~workut 2015-05-05 (15:12)
W nagrodę żydowscy stalinowscy śledczy z NKWD i UB z wyjątkową gorliwością tropili NSZ-towców , dręczyli i mordowali strzałem katyńskim w tył głowy. Do dziś izraelscy historycy uznają NSZ za organizację faszystowską.

~…. 2015-05-05 (15:35)
Tropili NSZ bo ci w czasie okupacji i po nie znosili komuny a zwłaszcza sowieckich doradców. A to że w większości byli to lewaccy Żydzi spowodowało że dopisano im przymiotnik faszystowskiej organizacji by zgrabniej uzasadnić ich mordowanie.

~Maxim 2015-05-06 (12:36)
Niepotrzebne nam medale od Yad Vashem czy innych organizacji bo jedną ręką daje medale a drugą przedstawiają nas jako faszystów gorszych od Niemców.

…..

~jks : Warto też zadawać publicznie pytania dlaczego właśnie teraz notujemy takie nasilenia antypolskiej propagandy i kto za tym stoi. Czy aby nie ma to związku z pogróżkami prezesa Kongresu Żydow Amerykańskich, że będą publicznie upokarzać Polskę jeśli Polska nie zapłaci Żydom … odszkodowań. Dobre sobie. Należy przypomnieć, że odszkodowanie za mienie żydowskie, uzgodnione przez rządy PRL i USA, zostało wypłacone w latach 60tych.

http://wiadomosci.onet.pl/kraj/polscy-internauci-walcza-z-okresleniem-polskie-obozy-zaglady/c5skyn

Polscy internauci walczą z określeniem „polskie obozy zagłady”

Użytkownicy serwisu Wykop.pl zorganizowali akcję, której celem jest walka z powtarzanym często w zagranicznych mediach określeniem „polskie obozy zagłady”. Jej celem jest stworzenie plakatów i billboardów, które pojawią się w przestrzeni miejskiej w polskich miastach, co ma przypominać o prawdziwej historii naszego państwa sprzed kilkudziesięciu lat.

-Nasza akcja jest protestem przeciwko rozmywaniu prawdy historycznej. W ciągu kilku lat odnotowano kilkaset incydentów, gdzie zagraniczne media, często zupełnie nieświadomie, użyły określenia „polskie obozy śmierci”. Nie chcemy z nikim walczyć, tylko zwrócić uwagę społeczeństwa, że taka narracja historyczna pojawia się coraz częściej, a my się na nią nie godzimy – mówi Michał Wlazło z Fundacji Tradycji Miast i Wsi.

Dodaje, że kulminacja akcji została zaplanowana na pierwszego września. – Chcemy do tego czasu postawić billboardy, powiesić plakaty i przygotować internetową kampanię informacyjną. Będziemy działać zarówno w Polsce, jak i w ramach możliwości za granicą.

Oprócz administracji portalu Wykop.pl swoją pomoc w realizacji akcji zaproponowała Fundacja Tradycji Miast i Wsi, która formalnie prowadzi zbiórkę pieniędzy na sfinansowanie przedsięwzięcia. Akcja nabiera tempa, czego dowodem są obecnie toczące się dyskusje organizacyjne i wymiana pomysłów, a także ofert pomocy ze strony użytkowników portalu Wykop.pl.

Organizatorzy pomysłu zapowiadają również rozpoczęcie konkursu na najlepszą koncepcję graficzną plakatów i billboardów. Ponadto planowane jest także uruchomienie strony internetowej, która informowałaby o zbrodniach niemieckich w czasie II wojny światowej.
(…)

~Petrulka : Wielką propagandorką głoszenia ,że to są ” polskie obozy zagłady Żydów ” jest II żona Michała Boni / Jakuba Bauera/ pani Barbara Engelting , która pracuje w Centrum Badań nad zagładą żydów. , jej zadaniem jest tak mówić i pisać ,żeby Polacy wypłacali odszkodowania nacji żydowskiej. . Michał Boni działał jako minster na szkodę Polaków , a obecmie czytam ,że podpadł już również w Brukseli.

~Marek : Dla równowagi można też pisać „Jewish Concentration Camps” – skoro zginęło w nich najwięcej Żydów, to chyba oczywiste, że to nie Żydzi te obozy zorganizowali.

~Pozdrawiam : Bardzo dobrze! Takie akcje powinien prowadzić rząd równolegle z wysuwaniem roszczeń prawnych o zasądzenie i wypłatę wielomiliardowych reparacji i odszkodowań wojennych Polsce ze strony Niemiec i Rosji. Od czasów I wojny światowej począwszy a na 89 roku skończywszy.

22 thoughts on “123 O rzekomo „polskich obozach śmierci”, czyli i co wy wszyscy rasistowscy przeciw-słowiańscy kłamcy na to? 02


  1. Żydzi w warszawskim getcie. (Wikimedia Commons / Jurgen Stroop)

    ~gość 19 godzin i 53 minut temu
    Polski obóz, bo na terenie Polski albo bo w nim więzieni byli Polacy. Może też być żydowski obóz, bo w nim więzieni i zamęczani byli Żydzi. Tylko nie niemiecki, no jeżeli zaprotestują Polacy to może naziztowski – tylko nie niemiecki. Niedługo młodzież żydowska i przede wszystkim amerykańska , polska inna niemiecka bedzie już tylko wiedziała, że polski obóz….

    ~uzer 20 godzin i 15 minut temu
    a jak niemiec kupi 1000ha lasu w Polsce to jaki ten las bedzie ? Polski czy Niemiecki ?

    ~jjkks 21 godzin i 44 minut temu
    Ciekawe kiedy napiszą „polski obóz w Dachau” albo Ravensbruck.

    ~Spitfire 22 godzin i 11 minut temu
    Ich „słynny” rodak mawiał: „Kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą.” i Niemcy wyraźnie dążą do tego, aby tak było…

    ~i;l’ 22 godzin i 8 minut temu
    kiedy wkońcu będziemy miec niezależne polskie władze które zaczną wytaczać procesy takim kłamcom a nie kolaborantów ruinujących dobre imię polski???

    ~ojojoj 21 godzin i 46 minut temu
    Przepraszam, a ten proces to miałby być wytoczony przed jakim sądem? Kolega zna takie pojęcie jak dyplomacja?

    ~max1 23 godzin i 27 minut temu
    pokłosie pokłosia?

    ~666 22 godzin i 27 minut temu
    wobec tego nalezy zastosowac metode muzulmanow, wypatroszyc redakcje raz a pozadnie

    http://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title,Kolejny-polski-oboz-koncentracyjny-w-niemieckiej-prasie,wid,17507909,wiadomosc.html

    Kolejny „polski obóz koncentracyjny” w niemieckiej prasie

    W niemieckiej prasie znów pojawiło się określenie „polski obóz koncentracyjny”.

    Wychodzący w Bonn dziennik „General Anzeiger” pisze o wczorajszym „Marszu Żywych”, mającym upamiętnić tamtejszych Żydów, zamordowanych przez nazistów.

    Uczestniczyła w nim Hanna Zack-Miley, która przeżyła Holocaust. Kobieta przed wojną wyjechała z Niemiec.

    Jak pisze gazeta, jej ojciec i matka zostali 73 lata temu „zagazowani w polskim obozie koncentracyjnym Chełmno”.

    W Chełmnie nad Nerem w województwie wielkopolskim istniał w latach 1941-45 hitlerowski obóz zagłady, w którym zamordowano około 310 tysięcy ludzi: Polaków, Żydów z Polski i zachodniej Europy, Romów i radzieckich jeńców wojennych.

    „Polski obóz koncentracyjny”, czyli piekące kłamstwo

    Tymczasem w sobotę do sądu trafiło odwołanie od wyroku w sprawie użycia przez niemiecką gazetę „Die Welt” zwrotu „polski obóz koncentracyjny”.

    Pełnomocnicy Zbigniewa Osewskiego nie zgadzają się z decyzją Sadu Okręgowego w Warszawie, który w marcu uznał, że niemiecki dziennik nie naruszył dobrego imienia powoda i jego przodków.

    Jak przypominał „Nasz Dziennik”, jeden z dziadków Osewskiego zmarł w obozie pracy w Iławie, drugi był więziony w obozach w Niemczech. Dlatego, gdy „Die Welt” w 2008 r. użył wyrażenia „polski obóz”, podał do sądu wydawcę gazety – koncern Axel Springer.

    – Zaprzeczanie przez media, kto był sprawcą cierpień jego dziadków (czego skutków doświadcza rodzina powoda do dziś), nie jest już tylko kwestią prawdy historycznej, ale też osobistych przeżyć powoda związanych z tą tradycją – mówił mec. Szymon Topa o jednym z aspektów wielowątkowej argumentacji zawartej w apelacji.

    Kolejna gazeta o „polskim obozie zagłady”

    Z kolei pod koniec października ub. roku inny niemiecki dziennik „Koelnische Rundschau” użył zwrotu „polski obóz zagłady” na określenie niemieckiego obozu w Sobiborze. Po interwencji konsulatu RP w Kolonii redakcja poprawiła błąd w wydaniu internetowym.

    Pisząc o sprowokowanym przez władze III Rzeszy antyżydowskim pogromie w listopadzie 1938 roku, którego ofiarą padli także Żydzi zamieszkujący Nadrenię Północną-Westfalię, oraz o ich późniejszych tragicznych losach, autor – wymieniając niemiecki nazistowski obóz zagłady w Sobiborze w okupowanej Polsce – użył zwrotu „polski obóz zagłady”.

    Konsulat RP w Kolonii interweniował w redakcji gazety. Po proteście w internetowym wydaniu dziennika zakwestionowany zwrot zmieniono na „niemiecki obóz zagłady w Polsce”.

    Zwrot „polski obóz koncentracyjny” pojawia się nagminnie w niemieckich gazetach. Polska dyplomacja za każdym razem protestuje przeciwko kłamliwemu sformułowaniu. Autorzy tłumaczą zazwyczaj, że mieli na myśli geograficzne położenie miejsc zagłady.

    ~Wojak 22 godzin i 4 minuty temu
    Niemcy próbują zrzucić winę za swoje straszliwe zbrodnie na inne narody…

    ~szczupak 16 godzin i 26 minut temu
    Niemiaszki tak bardzo brzydzą się poczynań swoich ojców, dziadków i pradziadków że przeszli na ciągłe kłamstwo; iż to nie oni tylko naziści (jakiś nie istniejący naród), oraz to nie u nich lecz w tej „wrednej” Polsce. Jak widzę – są o wielekroć skuteczniejsi od Polski, bo nawet w USA i Francji powtarzają kłamstewka Niemców. Jak się za to Polska nie weźmie kompleksowo – to wynik blado widzę.

    ~mm 21 godzin i 48 minut temu
    To może my zacznijmy używać zwrotu”faszystowski rząd w RFN”!Ciekawe,jak zareagują Niemcy?

    ~Adam Kupczyk 16 godzin i 16 minut temu
    Drodzy redaktorzy! Błagam, dlaczego piszecie hitlerowcy? Przecież to byli niemcy. Jak ONI nas traktują? Oni mają wolę aby kłamać, a Wy nie macie woli aby powiedzieć prawdy.

    ~Red 22 godzin i 8 minut temu
    To dzięki takim ludziom jak Bartoszewski Polska nia ma szacunku w świecie.

    ~seba 21 godzin i 51 minut temu
    Podziękujmy komorowskiemu i całej po za taki stan rzeczy. Nie ma żadnych tłumaczeń, komorowski zrobił z nas Naród współsprawców niemieckich mordów. Pokłosie i Ida dopełniają dzieła. Tak będzie dopóki nie sprzedamy lasów i nie damy kasy cwaniakom z pejsami, a wtedy okaże się, że nasza ziemia już nie jest naszą ziemią i najzwyczajniej będziemy intruzami we własnym Kraju Polsce. Jeżeli prezydent mówi, że nie ma problemu z młodymi Polakami wyjeżdżającymi za pracą na zachód, bo na ich miejsce do Polski przyjadą inni, mam rozumieć, że Żydzi. Żenada ten Kraj stacza się po równi pochyłej, ale nie ma się co dziwić, skoro dla tuska polskość to nienormalność.

    ~xchn 21 godzin i 49 minut temu
    czy to coś nowego? za 10-20 lat Polacy będą stawać przed sądami niemieckimi za holokaust; jak się ma taki rząd to tak nas traktują, a co na to herr tusk? co na to lemingi? nic się nie stało?

    ~klęcznik 21 godzin i 58 minut temu
    i co POgardliwi—— Europoa robi z nami ci chce!!!!!!!!!!!!?? a nasi na kolanach przed zachodem i wschodem — „słoneczka Peru”

    ~No to co 20 godzin i 32 minut temu
    A co szanowny TUSK ma zamiar w końcu z tym zrobić? Po kiego grzyba jest teraz przewodniczącym. Oj będzie wojna, oj będzie czuje to napięcie rosnące w powietrzu….

    ~mar 21 godzin i 52 minut temu
    Zrównajmy wreszcie z ziemią te fabryki śmierci. Żeby pamiętać i oddawać cześć zgładzonym nie trzeba rozdrapywać ran – a taką wrzodziejącą raną są te hitlerowskie pomniki na polskiej ziemi. Równie dobrze moglibyśmy zachowywać ruskie pomniki lub esbeckie więzienia. Po jaką cholerę to trzymać, bo żydzi się wkurzą? – przenieśmy baraki do Izraela w takim razie.

    ~Polak-AntyNazista 22 godzin temu
    A co na to panstwo Izrael????

    ~Meh 17 godzin i 42 minut temu
    Pewnie powtórka z „Polska to anomalia.” Jak tu ich nie kochać. Na każdym kroku odwdzięczają nam się za 500 letni azyl w Europie. Żeby nasi przodkowie wiedzieli jak się dla nas skończy ta tolerancja religijna..

    ~kremp 21 godzin i 12 minut temu
    Szabrownicy szabrowali również popowstańczą Warszawę. Bez antysemityzmu ani antypolonizmu. Mogę coś wziąć nieswojego bezkarnie to biorę. Żeby się nie zmarnowało. Bo wojna. A antypolonizm izraelski jest tworzony sztucznie przez państwo izraelskie aby konsolidować naród, który mógłby im się rozleźć po świecie, bo gdzie indziej jest lepiej, nie trzeba służyć w wojsku, nadstawiać głowy, można golić gojów a nie swoich cwaniaków. Tak się teraz rozłażą Polacy. Rosja też jest strasznie zagrożona, aby Putinowi żyło się lepiej. Państwo Polski podziemnej likwidowało szmalcowników, nie tylko wysyłało emisariuszy. Mało było tych Polaków, którzy ratowali Żydów? Nie zapytałem moją Matkę, która uratowała 16 letnią Żydówkę jak mogła narażać na pewną życie moje, Jej syna, Jej Rodziców i Braci, oraz Jej samej, nie licząc za to na nagrodę w niebie, jako osoba niewierząca. Ani na zapłatę, bo sama była (wtedy) od tych Żydów zamożniejsza. Uważałem, że tak było trzeba, bo szlachetnie. Teraz bym zapytał, bo człowiek na starość podleje, razem z całym światem. Żydowskie płacze nad ich dobytkiem, pierzynami z gruźlicą nie są świadectwem awansu moralnego.

    Polubienie

  2. ~Alojzy 6 godzin i 6 minut temu
    Jak sprawe poprowadzi dyspozycyjni sędziowie na telefon bronka z WSI czyli tuleja piwnik łączewski milewski ,sprawa jest przegrana bo sędziowie powiedza ze obóz był budowany polskimi rękami i żydowscy sędziowie powiedzą to co tusk Polskosc to NIENORMALNOS

    ~lina 18 godzin i 53 minut temu
    Co za idiota redaktorzyna – nie wie , że niektórzy czytają tylko nagłówki i rzuca takie hasło dużymi literami !!! Tytuł powinien zaczynać się od kłamstwa !!

    http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Polski-oboz-koncentracyjny-czyli-piekace-klamstwo,wid,17503510,wiadomosc.html

    „Polski obóz koncentracyjny”, czyli piekące kłamstwo

    Odwołanie od wyroku w sprawie użycia przez niemiecką gazetę „Die Welt” zwrotu „polski obóz koncentracyjny” trafiło do sądu – informuje „Nasz Dziennik”.

    Pełnomocnicy Zbigniewa Osewskiego nie zgadzają się bowiem z decyzją Sadu Okręgowego w Warszawie, który w marcu uznał, że niemiecki dziennik nie naruszył dobrego imienia powoda i jego przodków, a poza tym zaraz za tę publikację przeprosił.

    Jak przypomina „NDz”, jeden z dziadków Osewskiego zmarł w obozie pracy w Iławie, drugi był więziony w obozach w Niemczech. Dlatego, gdy „Die Welt” w 2008 r. użył wyrażenia „polski obóz”, podał do sądu wydawcę gazety – koncern Axel Springer.

    Doświadczenia dziadków powoda przekazywane z pokolenia na pokolenie stały się częścią tradycji rodzinnej – zauważa mec. Szymon Topa, jeden z pełnomocników Osewskiego.

    Zaprzeczanie przez media, kto był sprawcą cierpień jego dziadków (czego skutków doświadcza rodzina powoda do dziś), nie jest już tylko kwestią prawdy historycznej, ale też osobistych przeżyć powoda związanych z tą tradycją – mówi mec. Topa o jednym z aspektów wielowątkowej argumentacji zawartej w apelacji.

    ~brak rozliczenia komuny 11 godzin i 3 minuty temu
    taki sad to pod sąd w polskojęzycznych sądach sądzą niepolscy sędziowie przywleczeni przez najeźdźcę ze wschodu

    ~xy 22 godzin i 17 minut temu
    Trzeba zalozyc sprawe w sadzie niemieckim.

    Polubienie

  3. ~Tadeusz.kozak 20 godzin i 30 minut temu
    Teraz najważniejsze kto prowadził obóz koncentracyjny????? –posłuchajcie —Elementem systemu zagłady były obozy koncentracyjne. Największe z nich to Jasenovac, Stara Gradiska i Danica. Jasenovac, w którym zamordowano około 120 tys. dzieci, nazywany jest bałkańskim Oświęcimiem. Przez pewien czas jego komendantem był wspomniany franciszkanin Filipović, powszechnie zwany szatanem. Jego specjalnością było mordowanie ludzi motyką, także kobiet i dzieci. W Jasenovacu pracowały dziesiątki innych katolickich duchownych. Czy wobec tego ten obóz zagłady nie zasługuje na miano katolickiego Oświęcimia? Wszak walczymy o nazwanie Oświęcimia obozem niemieckim. Jasenovac znany był z masowego ścinania głów ludziom (w ten sposób oszczędzano kule). 28 sierpnia 1942 r. załoga obozu urządziłą zawody. Zwycięzca, katolicki duchowny franciszkanin Brzica , w jeden dzień specjalnym nożem ściął głowy 1360 ludziom! FRANCISZKANIN — kto to taki jest ,, franciszkanin

    http://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title,Biskupi-z-Polski-i-Niemiec-upamietnili-zamordowanych-w-KL-Dachau,wid,17497294,wiadomosc.html

    Biskupi z Polski i Niemiec upamiętnili zamordowanych w KL Dachau

    Biskupi z Niemiec i Polski upamiętnili ofiary zamordowane w czasie wojny przez nazistów w niemieckim obozie koncentracyjnym Dachau. Uroczystość odbyła się w 70. rocznicę wyzwolenia znajdującego się pod Monachium obozu przez żołnierzy USA. – Był to triumf nad złem, które przez dwanaście lat na tym miejscu siało spustoszenie – powiedział, nawiązując w kazaniu do wyzwolenia obozu przez Amerykanów, kardynał Reinhard Marx, arcybiskup Monachium i Fryzyngi.

    We mszy św. w Kaplicy Śmiertelnego Lęku Chrystusa uczestniczyli polscy biskupi i księża biorący udział w pielgrzymce polskiego duchowieństwa do Dachau w Bawarii pod przewodnictwem arcybiskupa Stanisława Gądeckiego, przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski.

    Niemiecki hierarcha nazwał obóz „esencją” nazistowskiego reżimu „pogardzającego ludźmi, znęcającego się nad nimi i mordującego ludzi”. Wspominając ofiary przypomniał, że w obozie hitlerowcy więzili 200 tys. osób, z których ponad 40 tys. zginęło.

    Kard. Marx podkreślił, że Dachau jest szczególnym miejscem dla Kościoła w Polsce. Polacy stanowili najliczniejszą grupę narodową wśród więźniów. Było ich 41 tys., w tym 1780 księży, z których co najmniej 868 poniosło śmierć. Represje wobec należącego do elity narodu duchowieństwa były – jak powiedział niemiecki kardynał – częścią prowadzonej przez nazistowskie Niemcy „polityki wyniszczenia i czynienia niewolnikami” ludów słowiańskich.

    Arcybiskup powiedział, że dziękuje Bogu za „dar pojednania, który nasze narody w ostatnich dekadach otrzymały”. – Właśnie my, jako polscy i niemieccy katoliccy chrześcijanie, jesteśmy w szczególny sposób powołani, mamy misję, aby wnieść doświadczenie cierpienia, terroru i pojednania do współczesnej historii Europy – zaznaczył niemiecki duchowy.

    Niemiecki episkopat podkreślił w komunikacie, że uroczystości w Dachau są częścią intensywnej współpracy polskich i niemieckich duchownych. 31 sierpnia 2014 roku przedstawiciele obu episkopatów obchodzili wspólnie w Gliwicach 75. rocznicę wybuchu II wojny światowej. 22 listopada w Częstochowie planowane są obchody 50. rocznicy wydania listu polskich biskupów do episkopatu Niemiec, zawierającego słynny fragment „Przebaczamy i prosimy o przebaczenie”.

    Polubienie

  4. ~Bolo Young 23 godzin i 57 minut temu
    Podział na nadludzi i podludzi wciąż aktualny .

    http://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title,Der-Spiegel-o-70-rocznicy-wyzwolenia-obozu-koncentracyjnego-Ravensbrck-zenujacy-kontrast,wid,17491020,wiadomosc.html

    „Der Spiegel” o 70. rocznicy wyzwolenia obozu koncentracyjnego Ravensbrück: żenujący kontrast

    Niemiecka prasa ostro skrytykowała organizatorów uroczystości 70. rocznicy wyzwolenia obozu koncentracyjnego Ravensbrück. W czasie spotkania byłe więźniarki niemieckiego obozu jadły obiad z plastikowych talerzy, podczas gdy zaproszeni politycy przy stole obok – w tym Anna Komorowska i pierwsza dama Niemiec Daniela Schadt – z porcelany.

    „Der Spiegel” napisał o „żenującym kontraście” podczas uroczystości, które odbyły się 19 kwietnia. W tzw. namiocie spotkań ważni goście, wśród których były zarówno niemiecka, jak i polska pierwsza dama, byli obsługiwani przez kelnerów i jedli z porcelanowej zastawy, podczas gdy byli więźniowie jedli z plastikowych misek, a na posiłki dostali kartki.

    – Organizatorzy postąpili cynicznie. Wykazali się zupełnym brakiem wrażliwości – mówiła cytowana przez gazetę 21-letnia wolontariuszka Hannah Rainer, która podczas obchodów opiekowała się grupą 33 byłych więźniarek z Polski.

    Obchody organizowała Fundacja Pomniki Brandenburgii. Poproszony o komentarz przedstawiciel fundacji stwierdził, że „była to tylko przekąska”, wieczorem zaś, niektórzy więźniowie wraz z bliskimi uczestniczyli w uroczystej kolacji przygotowanej przez rząd Brandenburgii. Organizatorzy nie mają sobie więc nic do zarzucenia.

    Innego zdania są urzędnicy. Przyznali, że organizatorzy „wykazali się brakiem wrażliwości”. Rzeczniczka ministerstwa zapewniła, że w trakcie uroczystości „byli więźniowie są zawsze w centrum uwagi”.

    Wystąpienie Anny Komorowskiej

    Podczas uroczystości głos zabrała Anna Komorowska. – Dzisiaj, w 70. rocznicę oswobodzenia byłego niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego dla kobiet Ravensbrück przybywam do tego miejsca strasznych zbrodni, aby pochylić czoła przed cierpieniem tylu tysięcy ofiar narodowego socjalizmu, w tym ogromnej liczby obywatelek Polski. I pragnę z całą mocą zawołać: o tym nie można zapomnieć. My nie zapomnimy – mówiła polska pierwsza dama na terenie byłego obozu.

    – Przychodzimy jako kobiety, by oddać cześć kobietom, które tutaj były odzierane z praw i godności. Chcemy ocalić ich pamięć i oddać im cześć – podkreśliła małżonka prezydenta Bronisława Komorowskiego.

    Największy obóz koncentracyjny w Niemczech

    Obóz koncentracyjny dla kobiet w Ravensbrück powstał w 1939 r. i był największym obozem na terenie Niemiec . Do końca wojny przeszło przez niego ok. 132 tys. kobiet i 1 tys. dziewcząt z kilkudziesięciu krajów Europy. Ponad 90 tys. z nich zamordowano lub zmarły one w wyniku głodu, chorób lub dokonywanych na nich eksperymentów medycznych. Więźniarki zmuszano do pracy w licznych podobozach. Wśród więzionych w Ravensbrück kobiet było 30-40 tys. Polek, z których wiele deportowano tam po upadku powstania warszawskiego; 17 tys. Polek zostało zamordowanych bądź zmarło. W Ravensbrück więziono też 20 tys. mężczyzn. 30 kwietnia 1945 r. oddziały Armii Czerwonej wkroczyły do obozu, w którym pozostało jedynie 2 tys. chorych więźniów.

    ~Bogdan 27 minut temu
    No co ?! Pokazali im po prostu gdzie ich miejsce ! I tak muszą się cieszyć, że nie dostały na obiad brukwi z buraczaną marmoladą w cynowych miskach ….Tak naprawdę jednak – to sk..syństwo wyjątkowe. Gdyby pani prezydentowa miała choć odrobinę uczuć czy oleju w głowie – po prostu by zareagowała adekwatnie. A tak – wiem już co na jej temat sądzić.

    ~vaal_de_maar 23 godzin i 36 minut temu
    Cóż, dobrze że nie podali brukwi i splesniałego chleba jak przystało na święto w obozie koncentracyjnym…. A na pamiatkę Tshirt w biało niebeiskie paski z logo obozu i metką „arbeit macht frei” Taka rekonstrukcja historyczna by im wtedy wyszła. Jaki bezmózg wpada na takie pomysły….?

    ~anna 23 godzin i 49 minut temu
    Pani Komorowska zwana Pierwsza Dama gdyby miała choc troche szacunku i kultury dla tych starszych kobiet to moglaby choc zaprotestować do organizatorów i odstapic od swojego posilku w porcelanie i skonsumować tez w plastiku czy jednorazowce.

    ~Piotr 21 godzin i 53 minut temu
    Ale na to trzeba mieć troche rozumu, a nie tylko nitkę między uszami. Kobita zmarnowała taką szansę. Nabilaby punkciarów dla swojego bula przez takie zachowanie, a tak to jeno utwierdziła wszystkich w przekonaniu jia to bucowata para..

    ~AnnaMaria 22 godzin i 43 minut temu
    Szkoda, że naszej Pierwszej Damie nie przyszło do głowy, by oddać swoje nakrycie którejś z więźniarek – byłaby podwójna korzyść: – po pierwsze: zachowałaby się i pokazałaby klasę, a – po drugie: „dałaby w papę” organizatorom. A podobno ona szlachcianka, ba, nawet hrabina! (?) Tylko jakoś słoma z butow wyłazi. Prawdziwy szlachcic nigdy nie zapomina, że NOBLESSE OBLIGE (tzn. szlachectwo zobowiązuje). W każdej sytuacji. No cóż, taką mamy elitę, jaką sobie Naród wybrał.

    ~A 22 godzin i 46 minut temu
    A. Komorowska przybywa do tego miejsca strasznych zbrodni, aby pochylić czoła przed cierpieniem tylu tysięcy ofiar narodowego socjalizmu, zjeść dobry obiad z dobrej porcelanowej zastawy .Ludzie przejrzyjcie na oczy w dzisiejszych czasach starszy schorowany człowiek się nie liczy przykre to ale prawdziwe .Władza dba tylko o siebie aby było im jak najlepiej.

    Polubienie

  5. To tylko goje więc nie ma się czym przejmować…

    http://facet.wp.pl/gid,17691456,kat,70996,galeriazdjecie.html?smgnzebaxbaxhefticaid=1152fd&_ticrsn=3

    Potęga fotografii
    Są takie zdjęcia, które opowiadają historie lepiej niż najlepsza powieść. Które zmuszają do myślenia, wywołują burzę emocji, a nawet czasem przerażają. Których, kiedy już raz je zobaczymy, nie sposób wymazać z pamięci. Oto 12 mocnych zdjęć, które poruszyły świat.


    Zdjęcie widoczne obok zostało zrobione w 1945 roku. Widać na nim więźnia wyzwolonego właśnie obozu zagłady, który dobiera sobie pasujące okulary ze stosu tych, które nikomu już się nie przydadzą…


    Dziecko wychowane w obozie
    Oto, co narysowała ta mała dziewczynka wychowana w obozie Auschwitz-Birkenau, kiedy poproszono ją, by narysowała dom…

    Zdjęcie to zostało wykonane w 1948 roku przez fotografa o pseudonimie Chim (Davida Seymoura) w warszawskim domu dla dzieci okaleczonych psychicznie. O dziewczynce wiadomo tyle, że wołano na nią Tereszka, co było zdrobnieniem od Teresa. Narysowany przez nią obrazek przestawiał zapewne plątaninę drutów kolczastych lub chaos. Także w jej oczach widach strach i niepewność…

    Warto przypomnieć, że obóz Auschwitz-Birkenau został wyzwolony przez Armię Czerwoną 27 stycznia 1945 r. Wśród 9 tys. ocalałych więźniów znajdowało się zaledwie 451 żydowskich dzieci.


    To nie jest radość…
    Wydaje się, że spotkanie w okopie uśmiechniętego od ucha do ucha żołnierza nie należy do typowych widoków. I rzeczywiście nigdy nie było. Wyraz twarzy mężczyzny, którego widzicie na zdjęciu, wbrew pozorom wcale nie wyraża radości…

    Shell shock – tym pojęciem nazywano rodzaj traumy czy szoku, których doświadczała część żołnierzy walczących na frontach I wojny światowej. Ich objawami były poczucie bezsilności, strachu, paniki, bezsenność, chęć ucieczki z pola walki czy niezdolność do logicznego myślenia. Osoby, które dotknął ten psychiczny uraz, można było poznać po wyrazie twarzy – przerażeniu w oczach, tępym spojrzeniu lub bezmyślnym uśmiechu.


    Determinacja matki
    To zdjęcie z kolei zostało zrobione w 1965 roku przez Kyoichi Sawadę w trakcie wojny w Wietnamie. Widzimy na nim matkę przeprawiającą się przez rzekę Loc Thuong wraz ze swoimi dzieci, uciekającą przed amerykańskimi bombardowaniami.

    Szacuje się, że w trakcie tej wojny w południowym Wietnamie zginęło ok. 90 tys. cywilów.

    Zdjęcie zostało wyróżnione nagrodą World Press.

    Polubienie

  6. http://wiadomosci.wp.pl/kat,94434,title,Kontrowersje-wokol-wizyty-Komorowskiego-w-Berlinie-Uczcil-pamiec-nazisty,wid,17693332,wiadomosc.html

    Kontrowersje wokół wizyty Komorowskiego w Berlinie. Uczcił pamięć nazisty?

    Zapraszamy na przegląd wydarzeń dnia. Mówimy o kontrowersjach wokół wizyty Bronisława Komorowskiego w Berlinie. Prezydent wziął udział w Obchodach Dnia Niemieckiego Ruchu Oporu, którego symbolem jest Claus von Stauffenberg, sprawca nieudanego zamachu na Hitlera, ale jednocześnie nazista, który wielokrotnie pogardliwie wypowiadał się o Polakach.

    ~wap23 16 godzin i 14 minut temu
    Lecz Staufenberg kojarzy się niemal wyłącznie z zamachem na Hitlera i takie o nim wspomnienie powinno pozostać. Niezależnie od różnych innych dywagacji.

    ~J16 godzin temu
    Był nazistą, zamach Hitlera był dla niego jedynie środkiem do zdobycia władzy i rozpoczęcia rokowań z zachodnimi aliantami. Jego celem było ratowanie Niemiec – nazistowskich Niemiec, a nie walka z nazizmem. pochwalał zbrodnie na Polakach.

    ~alex 14 godzin i 53 minut temu
    Uczcie się historii, pisowskie gimbusy. Stauffenberg nie był nazistą. To że był niemieckim nacjonalistą i chciał powrotu granic Niemiec sprzed 1914 roku, zwłaszcza tych wschodnich, w niczym nie umniejsza jego roli w konspiracji antyhitlerowskiej. Podobnie to, że nie lubił Polaków. Wielu Niemców nas nie lubiło, wielu nie lubi do dzisiaj. My też nie mamy obowiązku ich lubić.

    ~Janusz 15 godzin i 11 minut temu
    Niech Ci będzie.Ale się nie łudź ,że po zamordowaniu Hitlera chciał dać Polakom wolność.

    ~mirex 14 godzin i 49 minut temu
    O czym ty piszesz. Z polskiego punktu widzenia był on takim samym nazistą, jak Hitler czy Goebbels a rzekomy historyk, strażnik żyrandola powinien o tym wiedzieć!

    ~Lowca Lisow 14 godzin i 5 minut temu
    to teraz niech Bul jedzie do Moskwy gloryfikowac Stalina, tez walczyl z Hitlerem. A pan Stauffenberg zrobil sie taki antyhitlerowski dopiero jak mu P-40 w Afryce odstrzelil kawalek raczki czy tez wczesniej?

    ~Normalny Polak 16 godzin i 6 minut temu
    Żeby wyeksponować ,, Prezydenta gogusia ” będą się czepiać każdej sprawy związanej z działaniem urzędującego Prezydenta. Nie ważne , że czcili człowieka, który swoim działaniem mógł zakończyć II Wojnę Światową, ocalić wiele istnień ludzkich, ważne aby dokopać przeciwnikowi i wynieść siebie na świecznik. To ugrupowanie już tak ma.

    ~PL 15 godzin i 31 minut temu
    I po udanym zamachu otwarto by bramy obozów koncentracyjnych, gett żydowskich, niemcy swoje wojska wycofali by do granic z września 1939 roku? Oni ratowali stan posiadania. Szkoda że ty i ten gość tego nie rozumiecie. Czy tak myśli „Normalny Polak”?

    ~Piotr 5 godzin i 17 minut temu
    Stauffenberg chciał usunąć Hitlera ponieważ Niemcy zaczęły przegrywać wojnę. Miał dokonać zmiany władzy a nie polityki kraju. Dla nas Polaków Stauffenberg był katem, który wg światkó także dla zabawy rozstrzeliwał Polaków. Więc kogo nasz Prezydent uczcił?

    ~Manes 16 godzin i 23 minut temu
    A jak wy czcicie i wchodzicie gdzieś Ukraińcom,którzy czczą UPA,OUN i nie przyznają się do zbrodni Wołyńskiej!

    Polubienie

  7. Marek Owsianik 2 years ago
    To nie są Polskie obozy, prosiłbym o zmianę tytułu.

    chudy26ful 2 years ago
    co to ma być?? ten tytuł? To kpina i popieranie kłamliwych propagand

    Zoś Nic 10 months ago
    Polski? A może „Niemieckie obozy koncentracyjne na terenach Polski”, jeżeli już mówimy o Polsce. Coraz częściej ten błąd popełniają ludzie, wydaje się że nie duży, ale to zmienia postać rzeczy.

    OlenkaWagner 5 months ago
    Tym razem chodzi rzeczywiście o polskie. Komunistyczne, ale jednak nominalnie polskie. Smutny fragment historii, ale niestety prawdziwy.

    Jack Opacian 4 months ago
    To nie Polskie obozy tylko KOMUNISTYCZNE a komunista to nie Polak . Polacy w nich gineli a zwyrodnialcy pomagali SOWIETOM


    „Polskie obozy koncentracyjne” – Paweł Sieger

    Polubienie


  8. Kto wymyslil polskie obozy?

    Beny Kowalski 4 months ago (edited)
    Wydawca niemieckiego dziennika „Die Welt” nie będzie musiał ponownie przeprosić za użycie sformułowania „polskie obozy koncentracyjne”. Warszawski sąd odrzucił pozew mężczyzny, który poczuł się dotknięty tekstem z 2008 roku.
    Już od wielu lat twierdzę, iż polski wymiar sprawiedliwości jest patologicznym wymiarem sprawiedliwości. Bezwzględny dla „słabych”, natomiast bardzo spolegliwy i wyrozumiały dla „silnych”.
    Wyrok w sprawie „polskich obozów koncentracyjnych” pokazuje, że nawet ta instytucjonalna patologia prawnicza, która nie została zdekomunizowana, jest tak skorodowana, że nie tylko zapomniała o elementarnych zasadach sprawiedliwości oraz równości wszystkich obywateli wobec prawa, lecz nawet potrafi bezczelnie wydać wyrok w imieniu Rzeczypospolitej, wbrew interesom Rzeczypospolitej! Hańba!
    Natomiast tego tępego sędziego, tj. prawniczą łajzę w sędziowskiej todze, który odrzucił pozew polskiego obywatela przeciwko zakłamywaniu historii, powinno się odsunąć od wykonywania zawodu i potraktować tak, jak pewnego sędziego z Awinionu, którego kiedyś powieszono za śledzionę bez pardonu. Ps. Polskie pedalskie, bo postkomunistyczne prawo jest jak drewniana zagroda: szczur się prześliźnie, kot przeskoczy, a bydło stoi.

    l i b e r a x 4 months ago (edited)
    Zydy juz wiedza jak wyglada mily Polak. Teraz powinni zobaczyc jak wyglada niemily. W dupe sobie mozna wsadzic dobroc i tolerancje. Nastepnym razem jak ich bede eksterminowac to mam nadzieje ze Polacy beda pamietac jakie to niewdzieczne, falszywe szczury. Wypierdolic rzadowych obibokow bo to oni maja obowiazek jako pierwsi bronic Polski i jej dobrego imienia. Zamiast tego przepraszaja kuj wie za co, sprzedaja lasy zeby oddac w ramach przeprosin zydostwu. Szmaciarze…

    Polubienie


  9. Prof. M. Chodakiewicz, L. Żebrowski i T. Płużański – Dlaczego w Polsce nie rozliczono komunizmu?

    fanaber
    DLACZEGO NIE ROZLICZONO KOMUNIZMU W POLSCE?

    inga cicha 2 weeks ago
    oczywiście że tak , cale zło to żydostwo cwaniaki

    fanaber70 2 weeks ago
    +inga cicha​
    Plus Jezuici z nimi, bo oni współpracują z Syjonistami.

    Dzie Woja 6 months ago
    Wszystko się we mnie gotuje, gdy słucham prawdziwej polskiej historii. Krew mnie zalewa, ze tak bezczelnie oszukiwano nas w szkołach! Serce mnie boli…. Chce powrotu normalnego PAŃSTWA POLSKIEGO !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    Jaroslaw Wojcik 5 months ago
    Masz u mnie do przodu..Trzeba samodzielnie szukac PRAWDY i myslec tez samodzielnie. Pozdrawiam!!!

    Mieczysław Sylwester Kazimierzak 8 months ago
    Nie było rozliczenia,bo korzenie sięgają ŻYDOBOLSZEWIZMU,który przejął w działaniu rosyjski rasizm. Ta prawda historyczna nie jest po drodze dla ŻYDOWSKIEJ EWOLUCYJNIE UKSZTAŁTOWANEJ STRATEGIĘ GRUPOWĄ. Ten rasizm nie przeszkadzał prezydentowi Rooseveltowi w marzeniu o dzieleniu wpływami na politykę globalną z Rosją bolszewicką.
    Do dziś nie jest ona uwzględniana w oficjalnej polskiej polityce historycznej. Cywilizacyjnie ukształtowana zdolność do przewrotności dziś jawi się jako proces od ŻYDOBOLSZEWIZMU do ŻYDOBANDERYZMU. Ten proces jest bezpośrednio związany z handlowaniem wojną i pokojem. Opis Feliksa Konecznego zamieszczony w CYWILIZACJA ŻYDOWSKA językiem matematyki potwierdził Chińczyk Song Hongbing w WOJNA O PIENIĄDZ.

    Dzie Woja 6 months ago (edited)
    Polacy, nie spoglądajcie w stronę ameryki, która jest przesiąknięta wpływami żydowskimi z podwójnym obywatelstwem i lojalnych tylko izraelowi!! Żydzi dążą do zawładnięcia światem i zrobienia nas wszystkich ich sługusów-niewolników! Musimy sami wywalczyć swoja wolność, a przede wszystkim wolność dla naszych dzieci!! Dołączcie do kręgu tych dzielnych mężczyzn, prawdziwych polskich patriotów aby powrócić normalność polska !!! Polska dal Polaków !

    Polubienie


    • Żebrowskiego Walka o Prawdę

      Żyjemy w zmodyfikowanym PRL-u. Zbrodniarze pozostali nieukarani, a elity wyrosłe z komunizmu są „wiodącą siłą narodu”. Jak wykreowano termin „polskie obozy koncentracyjne”.

      Arnold Zenon Shared on Google+ · 5 months ago
      Treściwie, konkretnie, zwięźle, merytorycznie, krótko i pięknie.

      Polubienie


  10. Antypolska retoryka „Polskie obozy zagłady” – Ziemkiewicz, Żaryn, Halbersztadt cz.1/4

    NSZ1946 2 months ago
    Kapitalna debata, merytoryczna z klasą i poczuciem humoru moderatora, dziękuję.

    Polubienie


  11. Zagłada Żydow – hańba obojętnych – Kontrowersje

    FBIfoxmulderrr 1 week ago
    Żydzi, przeproście za wasze kłamliwe, jedwabieńskie oszczerstwa. Dopiero wtedy możemy naprawiać nasze relacje.

    Marian Krakowiak 2 weeks ago (edited)
    Prywatna próba oceny zakłamanej rzeczywistości informacyjno – medialnej dot. II W.Ś.

    Wszystko to jest bardzo smutne i tragicznie zakłamane w mediach „głównego ścieku”. Chazarzy udający żydów czyli fałszywych IZRAELITÓW, przeproście POLAKÓW za JEDWABNE i zbrodnie dokonane na NARODZIE POLSKIM..!!!..w służbie niemieckiej i sowieckiej oraz rabunek dorobku PRL-u podczas tzw. transformacji ustrojowej ( program kolonizacyjny nazywany: Sorosh – Sachs – Balcerowicz itd.i dla ponad 3 tyś agentów chazarskich szkolonych w fundacji senat. Fulbrihta… w Ameryce) jak przekazać w ręce korporacji kolonialnych z kapitałem chazarskim, gospodarkę PRL-u.
    —-
    Machina śmierci niemiecka była przygotowana najpierw na wymordowanie Polaków w 1939 r. i innych Słowian, a dopiero później biedniejszych Chazarów od 1941 r. na terenach okupowanej przez Niemcy , Polski. Niemcy to nieodwzajemniona miłość żydziorów…. to CIEKAWY temat. od czasów tzw. Republiki Weimarskiej, którą z tragicznymi skutkami rządzili chazarscy komuniści po Traktacie Wersalskim. Tragiczne jest to, że społeczności światowej nie informuje się, że to w roku 1930 na zjeździe m.n. masonerii w Londynie, ustalono rolę A.Hitlera w Niemczech i zaplanowano II W.Ś….!!!

    To chazarscy – syjoniści, udający żydów w służbie III Rzeszy Niemieckiej, zgotowali zagładę swoim pobratymcom w okupowanej przez Niemcy, II Rzeczpospolitej.
    Dlaczego ?, bo nie chcieli wyjeżdżać do Palestyny przed 1939 r. i walczyć z arabami, aby zbudować nowe państwo żydowskie. Przy jego powstaniu skutecznie wykorzystano wpływy ( tzw. 12-tki z Oxfordu, biznes z technologią bomby atomowej) przełożone na wsparcie ZSRR przy uznaniu Izraela w 1947 r. Tzw. alianci to dopiero wredni faryzeusze…!!! Jeszcze inna ciekawostka to proszę z materiałów dyplomatycznych wydobyć przemówienie kanclerza III Rzeszy Niemieckiej z dnia 15 października 1939 r. z Reichstagu w Berlinie. Jest to znakomita lektura, która odpowiada, dlaczego Niemcy napadli 1.09.1939 r., na II Rzeczpospolitą….???

    Jak zrobiono biznes dla Izraela i diaspory tzw. judejskiej w USA na tragedii ludności polskiej pochodzenia chazarskiego ??? Otóż za D.M. po porozumieniu Ben Gurion – K. Audenaer (obaj chazarzy) w 1953 r., „plemię koczownicze” od czasu procesu żyda Eichmana (w służbie A. Hitlera), który odbył się Jerozolimie, utworzyło struktury „tzw. Przesiębiorstwa HOLOKAUST” i robi biznes na nieszczęśliwych ofiarach, wyłudzając pieniądze od różnych krajów, bez podstaw prawa m.n..np. ze Szwajcarii, teraz Polski. Według uzgodnień i za pieniądze dla Izraela, dostarczane przez RFN, to III Rzesza Niemiecka – zbrodnicza ma być PRZYJACIEL-em, a ofiary agresji w tym II RZECZPOSPOLITA to AGRESORZY. !!! Z ofiary całopalnej, holokaustu, zrobiono nową religię poza talmudem, integrującą całą diasporę zwaną fałszywie żydowską, a właściwie syjonistyczno-chazarską.

    Dalej w związku z tym mają być odwrócone wyniki II W.Ś. poprzez utworzenie WWiS, EWG, a teraz U.E. i fałszowanie historii II W.Ś., co czynią od wielu lat tzw. chazarscy zawodnicy jak np. słynny oszust-historyk Gross i inni polakożercy przysłani do okupacji PRL-u po 1945 r., przez J.Stalina, a obecnie tzw. ich „dzieci resortowe” udające rdzennych POLAKÓW.Przykładowo organizacja ADL uczy amerykanów fałszywej historii II W.Ś. w tym nawet funkcjonariuszy FBI….. PRL i KDL-e po 1989 r., zostały w ramach tzw. transformacji ustrojowej i tajnych porozumień służby PRL-owskie przejęte przez izraelskie w ramach amerykańskich i ” bez wystrzału ” zrabowano przez tzw. korporacje zachodnie ( z kapitałem chazarskim głównie) dorobek pokoleń POLSKICH. Zaczęła sie kolonizacja, rządy okupacyjne pod pozorami demokracji ( rozboju społeczno – gospodarczego ) i demontaż W.P. i Państwa Polskiego. Proces ten trwa do dzisiaj…!

    Wniosek, Chore jednostki którym wszczepiono rabiniczny talmud i syjonizm, a którzy nienawidzą NARODU POLSKIEGO za udzielaną pomoc przy przetrwaniu przez ponad 700 lat, powinni być hospitalizowani w zamkniętych ośrodkach, a nie sterować polityką i fałszować historię nawet w muzeum tzw. holokaustu w Washingtonie czy w Warszawie.
    Historia bowiem lubi się powtarzać, gdy popełnia się te same „grzechy” i zaniedbania. Międzynarodówki: masońsko-imparialistyczno-banksterskie odpowiadają za zbrodnie I i II W.Ś. , a teraz kombinują III W.Ś. bo „ogłupili” nawet USA….To koczownicze, diabelskie plemię kombinuje jak do „amerykańskiego mięsa armatniego, użyć niemieckiego, polskiego bo ukraińskie już używa w pełni”. Jeśli natychmiast tej dziczy nie odetnie się finansów to nastąpi gigantyczny dramat, gdyż później skonfliktowany ŚWIAT, nie zatrzyma tej „gwiazdy śmierci”.

    Prośba do tej uczciwej części Izraelczyków: poznajcie prawdę o II W.Ś. i nie dajcie się manipulować syjonistycznym chazarom…!
    Pozdrawiam. Shalom.

    Eli Zolkos 5 days ago (edited)
    Odpowiadam Panu Panie Ziemkiewicz na pytanie kto zrobił więcej niż Polacy w kontekście ratowania Żydów : Albańczycy, tam nie zginął prawie żaden Żyd, Węgry -chroniły obywateli Żydowskich pomimo faktu bycia w koalicji z III Rzeszą, Turcja – w 1944 r w Stambule odbył się nawet Światowy Kongres Żydów.

    Pęcherzyk Graafa 17 hours ago
    I jak wyglądała kara za to?

    P Lrc 15 hours ago
    +Eli Zolkos A w Albanii to byli w ogole jacyś Żydzi? Może dlatego Węgrzy zrobili więcej, że mieli wciąż wlasne panstwo i mieli coś do powiedzenia, podczas gdy w polsce byla Generalna Gubernia?

    vikiandmarcin 4 days ago
    13:30, Niepodległość IZRAELA? Wyobrażasz sobie pomnik nazistów w Polsce walczących o niepodległość Niemiec?
    Państwo utworzone w Palestynie, utworzone na cierpieniu, wyniszczeniu i zbrodni…Angielska kolonia „kupiona” lub oddana Rothschildowi, ktory mianowal siebie jako mesjasza. Mial byc Izrael w Sudanie, Madagaskarze w POLSCE! Skończyło sie na Palestynie i wyniszczeniu jej mieszkańców. Tak jak wyniszczyli anglosasi; Indian, aborygenów, i wiele rdzennych nacji…Irlandczycy mieli 250 lat zbydlania i wyniszczania.

    Mowicie Holokaust, jaki? Ktory? Ormian? Słowian, Irladnczykow, Żydów, Cyganów, Palestyńczyków? Wyniszczanie narodów to tradycja ludzkości.

    6milionow? Czy bylo 6 milionow Zydow w Europie? Ilu ucieklo, ilu przezylo?
    Zakaldajac ze w Europie bylo 7milionow Zydow i 6 zamordowano, 50000 ucieklo?, 500000 wstapilo do zbrodniczej komuny. Jakim cudem dziesiątki milionów żydów przez 80 lat żyje z odszkodowań za straty, szkody poniesione podczas masowych mordów organizowanych przez NIEMCÓW… Skoro zginelo 6 milionow Żydów to pewnie zginęło 12 milionów Chrześcijan.
    Kto zna dokładną liczbę zamordowanych Chrześcijan?

    vikiandmarcin 4 days ago
    I jeszcze jedno. Żydzi byli mordowani, przepędzani od stuleci, przez…wszystkich (po za głupimi POLAKAMI), DLACZEGO? Za co? Za to co robią? A co robią?

    vandergraaf78 1 week ago
    Wielka szkoda, że głosy takich osób jak panowie Oziemkowski i Osica nie są w ogóle brane pod uwagę i nadal toną w zalewie antypolskiej propagandy. Można mówić, tłumaczyć, a Żydzi dalej swoje, a środowiska im wtórujące jeszcze Polsce dowalają. Oczywiście nasi rządzący też niespecjalnie się starają powstrzymać tę antypolską agresją, bo im na tym nie zależy, a mogliby to zrobić bez najmniejszego problemu.

    8navarra 1 week ago
    Środowiska żydowskie nie widzą zaniechań czy obojętności ze strony państw zachodnich oraz finansjery żydowskiej w tragedii holokaustu, ale dopatrują się takiej winy u Polaków albo w Watykanie – blokując proces beatyfikacyjny Piusa XII, który jednak robił co mógł w tej sprawie.

    mp3hipnozy 1 week ago
    +8navarra Watykan to taka sama szajka jak żydzi lub prusaki.

    gekkomatic 2 weeks ago
    Stany Zjedoncozone ściśle wspołpracowały z Niemcami i dobrze wiedziały co tam się wyczynia, ale z powodów finansowych woleli siedziec cicho. Tak jak mieli udziały w Fabryce Benzyny Syntetycznej w Policach, wiec przez pierwsze lata nie bombardowano jej aby nie być stratnym, dopiero pod koniec Wojny Swiatowej.

    Polubienie

  12. ~ziutek : Jaki skarb nazistów? Nie było i ne ma żadnych skarbów nazistów. To wszystko łupy wojenne skradzione przez Niemców.

    ~kim do ~ : wygląda na to że ci niemcy to złodzieje.Ale jaja oni mówią że Polacy są złodziejami .

    ~Invader7 : Przypominam: W czasie samego Powstania Warszawskiego, Niemcy wywieźli z Warszawy 40 tysięcy wagonów z dobrami zrabowanymi cywilom z okupowanej Warszawy. A teraz ten naród morderców-złodziei nazywa nas złodziejami, bo Polacy ukradli im kilka samochodów.Niemcy są winni Polsce 1000 miliardów $ za II Wojnę Światową.

    http://wiadomosci.onet.pl/swiat/skarb-nazistow-znaleziony-w-niemczech/nz9q6d

    Skarb nazistów znaleziony w Niemczech

    Niezwykłego odkrycia dokonał w Niemczech archeolog amator Florian Bautsch. Korzystając z wykrywacza metali, natrafił na wartą 45 tysięcy euro kolekcję monet z II wojny światowej – informuje „New York Post”.
    (…)
    Zespół archeologów ustalił, że złoto prawdopodobnie stanowiło część rezerw Deutsche Banku.
    (…)

    ~Karol : Co to za nacja ci Naziści? Dziadek nigdy nie opowiadał mi o takich. Widać byli bardzo bogaci ci Naziści. Na pewno ciężko pracowali na te skarby. Dziadek dużo mi opowiadał o Niemcach, że mordowali, grabili, zmuszali do niewolniczej pracy, ale o żadnych Nazistach słowem nie wspomniał.

    ~Donald Adamski : W Niemczech wtedy wszystko było nazistowskie. Nazistowskie monety i portfele, nazistowskie skarpetki, nazistowskie szklankii kubki, nazistowska kiełbasa, nazistowskie tramwaje itd. itp. Dopiero po ucieczce nazistów wszystko przestało być nazistowskie.

    ~hist : Przypominam ,że w wyniku II Wojny Światowej rozpętanej przez Niemcy terytorium Polski zostało zmniejszone z przedwojennych 388 000 km2 do obecnych 312 000 km2 ,czyli Niemcy winne są jeszcze Polsce 76 000 km2 terytorium nie licząc wszelkich innych odszkodowań za straty materialne i ludzkie poniesione przez Polskę w latach niemieckiej okupacji. Tak więc większość terytorium byłej NRD (na wschód od Łaby i Soławy) ,czyli rdzennych ziem Słowian Połabskich powinny być niemiecką terytorialną rekompensatą dla Polski (nie licząc innych finansowych rekompensat). PS Trzeba pamiętać ,że Niemcy na wschód od Łaby i Soławy nie są u siebie lecz na rdzennych ziemiach Słowiańszczyzny Zachodniej ,której integralną częścią i historyczną spadkobierczynią jej dziedzictwa jest (również) Polska.

    ~lkoi : Niemcy zawsze byli złodziejami Greków szkalują żeby oddali dług notabene takie odsetki od tego że nikt nie udzwignie tego a sami mordowali kradli rabowali i mimo to w latach 50 xx wieku umorzyli im 150% długu z 200% które miały.Zapomniało się niemiaszki o tym?

    Polubienie

  13. http://vod.pl/filmy-dokumentalne/tajemnice-trzeciej-rzeszy-zloto-nazistow/rv34e

    Tajemnice Trzeciej Rzeszy: Złoto nazistów

    W 1945 naziści wycofywali się, a alianci mieli wkrótce przekroczyć wschodnią granicę Niemiec. Nie wiedzieli, jakie zagrożenia mogą kryć się na południu, w sercu III Rrzeszy. Obawy wzrosły po ostatniej, desperackiej próbie ataku w Alpach, gdzie użycie czołgów było prawie niemożliwe. Alianci nie mieli doświadczenia w walce w takim regionie. Dlatego Niemcy postanowili tam ulokować większość swoich elitarnych jednostek. Strach wzmagała niepewność, czy Niemcy nie ukrywają istnienia superbroni… Wszyscy naziści, którzy zostali pojmani po krwawych walkach, zdołali zgromadzić ogromne zasoby złota. Oficerowie obsypywani byli skarbami, które po wojnie miały ujrzeć światło dzienne. Co udało się odnaleźć? A co mogło zaginąć?

    2011 Niemcy 50 min HD Kat. wiekowa: 16
    Dokument, Historyczny
    Dostępny w pakietach: Newsweek, Seriale dokumentalne, Teorie spiskowe, Wojenne filmy dokumentalne, Głodni wiedzy
    Dostępny do 28 lutego 2016

    Polubienie

  14. ~knn 13 godzin i 54 minut temu
    O jak ci ss-mani mieli ciężko.

    http://wp.tv/i,oboz-karny-ss-pod-gdanskiem-pixel,mid,1761087,cid,2236650,klip.html?_ticrsn=3&ticaid=5156f9

    Obóz karny SS pod Gdańskiem [Pixel]

    Na początku wojny Niemcy rozpoczęli budowę kompleksu Aussenstelle Matzkau we wsi Maćkowy, dziś części Gdańska. Był to obóz, w którym kary odbywali niemieccy SS-mani i policjanci skazani za łamanie regulaminu, m.in. na drodze dezercji, homoseksualizmu lub kontaktów z nie-Aryjczykami. W obozie powszechnie wykonywano wyroki śmierci. Niemcy ewakuowali kompleks w 1945 r. Część przetrzymywanych w nim żołnierzy tłumiła powstanie warszawskie.

    ~cvgy 16 godzin i 19 minut temu
    niemcy to cywlizowani bandyci i złodzeje

    ~volf 15 godzin i 13 minut temu
    Popieram w 100%, niemcy to bandyci i zbrodniarze, którzy nie zapłacili za swe zbrodnie.

    ~BZDET 11 godzin i 59 minut temu
    Zdjęcia do tego filmiku zostały bardzo niechlujnie dobrane – część z nich przedstawia rozstrzeliwanie SS – manów przez Amerykanów w zupełnie innym obozie. Tego typu reportaże są nic nie warte…..!

    ~m4rtin 13 godzin i 20 minut temu
    WSTYD!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Za narratorem..”na początku 45 roku zostali wysłani na front wschodni gdzie część z nich tłumiła Powstanie Warszawskie”…. WTYD i ŻENADA!!!!! Tłumili Powstanie Warszawskie w 1945roku…Gratuluje temu kto to dopuścił do ukazania się

    ~Andre 13 godzin i 25 minut temu
    Temat ciekawy. Realizacja tragiczna – na filmie widać np. żołnierzy Us Amy w 37 sekundzie, później w mundurach ćwiczebnych – tak około 1 min, później Luftwaffe 1.47 , to wszystko przeplatane zdjęciami wyrwanymi z kontekstu. Groch z kapustą. No i jeszcze ci tłumiący Powstanie warszawskie w 1945. Gratulacje…

    Polubienie


  15. Wysiedlenie Polaków z Wielkopolski, 1939 r./Bundesarchiv/CC BY-SA 3.0 de

    http://ksiazki.wp.pl/gid,17844378,tytul,Ukazala-sie-ksiazka-Wypedzeni-1939-o-niemieckich-deportacjach-Polakow,galeria.html

    Ukazała się książka ”Wypędzeni 1939…” o niemieckich deportacjach Polaków

    Niemiecka zbrodnia

    Okoliczności i przebieg deportacji obywateli polskich, mieszkańców ziem wcielonych do III Rzeszy, prezentuje książka „Wypędzeni 1939… „. To jedno z nielicznych wydawnictw dokumentujących tę jedną z pierwszych niemieckich zbrodni wojennych.

    Według różnych szacunków historyków, z ziem zachodniej i północnej części II Rzeczpospolitej, które zostały wcielone do III Rzeszy, w latach 1939-1944 deportowano na teren Generalnego Gubernatorstwa, pozbawiono majątku lub umieszczono w gettach od miliona do półtora miliona Polaków i Żydów. W niemieckie ręce trafiło na wcielonych ziemiach blisko 100 proc. polskiego majątku.


    Wysiedlenie Polaków z Wielkopolski, 1939 r./Bundesarchiv/CC BY-SA 3.0 de

    Dla Polaków i Niemców

    Publikacja pod redakcją Agnieszki Łuczak i Jacka Kubiaka przy współpracy Małgorzaty Schmidt i Janusza Zemera zawiera m.in. materiały z poświęconej deportacjom wystawy „Wypędzeni 1939…”, prezentowanej od 2009 roku w całej Polsce. Wydawnictwo zostało przygotowane w formie dwujęzycznego albumu: po polsku i po niemiecku.

    Książka „Wypędzeni 1939… Deportacje obywateli polskich z ziem wcielonych do III Rzeszy” zawiera ponad 200 fotografii i dokumentów obrazujących historyczne konteksty deportacji, ich przebieg, losy polskich wysiedleńców, jak również zasiedlanie dawnych polskich ziem przez Niemców. Zawiera również teksty omawiające genezę i efekty niemieckiej polityki względem obywateli polskich po wybuchu II wojny światowej.


    Lokalizacje, z których niemiecka organizacja VoMi przesiedlała volksdeutschów na teren Kraju Warty i Pomorza Nadwiślańskiego w miejsca po wysiedlonych Polakach i Żydach/Bundesarchiv/CC BY-SA 3.0 de

    ”To jest wciąż nieznana historia”

    – To jest wciąż nieznana historia. Dzieje Polaków mieszkających podczas II wojny światowej na ziemiach wcielonych do III Rzeszy nie przebiły się do wyobraźni i pamięci zbiorowej. Wysiedlenia z Wielkopolski, Pomorza i ziemi łódzkiej, terror i egzekucje były doświadczeniem mieszkańców tych ziem od pierwszego dnia agresji niemieckiej w 1939 roku. A przecież ziemie te stanowiły 25 proc. przedwojennej II Rzeczpospolitej – powiedziała PAP jedna z autorek książki, naczelnik Oddziałowego Biura Edukacji Publicznej IPN w Poznaniu dr Agnieszka Łuczak.

    W październiku 1939 roku do III Rzeszy wcielono ponad 91 tys. km kw. ziem II Rzeczypospolitej na których mieszkało ok. 10 mln osób. Historyk prof. Czesław Łuczak wyliczył, że wypędzenia obywateli polskich z tych terenów dotknęły około 1,5 mln osób.


    Obóz w Biłgoraju dla wysiedlonych z Zamojszczyzny/PAP

    Wywóz, pozbawienie mienia, zakładanie gett

    Ponad 400 tys. osób zostało wywiezionych do Generalnego Gubernatorstwa. Blisko 500 tys. pozbawiono domów i mienia. Ok. 600 tys. osób pochodzenia żydowskiego trafiło do gett – niemal wszyscy zostali wymordowani. Majątek obywateli polskich przejąć mieli niemieccy przesiedleńcy ze Wschodu, z ziem będących w strefie wpływów ZSRR. Według różnych szacunków, z krajów bałtyckich, Ukrainy i Besarabii i innych obszarów sprowadzono do nowych okręgów Rzeszy od 500 do ponad 600 tys. Niemców.

    Ofiarami wysiedleń byli w pierwszym rzędzie ziemianie, fabrykanci, kupcy, członkowie polskich organizacji społecznych i politycznych, a także inteligencja i powstańcy wielkopolscy. Wywózkę Polaków i Żydów organizowała niemiecka administracja pod kontrolą ustanowionego w październiku 1939 roku Komisariatu Rzeszy ds. Umacniania Niemczyzny. Deportacjom towarzyszyły egzekucje i masowe mordy.


    Tegoroczna wystawa ”Wygnańcy” w Parlamencie Europejskim w Brukseli przygotowana przez IPN/PAP

    ”Poligon zbrodni”

    Współredaktor książki i współautor wystawy Jacek Kubiak podkreślił, że deportacje obywateli polskich były dla Niemców „poligonem zbrodni, pierwszą tej skali operacją obezwładniania i degradowania wielkich mas ludzkich”.

    – W europejskim, a także chyba i polskim dyskursie historycznym, zbrodnia tych deportacji przesłonięta jest przez Holocaust i obozy śmierci. To zrozumiałe – Holocaust skalą przesłania inne nazistowskie zbrodnie. Ale warto sobie uświadomić, że są one ze sobą powiązane, że nie można ich rozpatrywać w izolacji – ocenił. Według relacji ofiar wypędzeń, Niemcy przychodzili do ich domów w nocy lub nad ranem. Nierzadko dawano im zaledwie kilkanaście minut na spakowanie się.

    ~jus [pół godziny temu]
    Wyślijcie jeden egzemplarz te książki Grossowi, zapłacę!!!!!!

    ~gocha [pół godziny temu]
    Nas się rozlicza? Nie chcemy uchodźców ? – A DLACZEGO CHCEMY MIEĆ ICH PRZYJĄĆ ???? Kiedy była wojna i nasz kraj zajęli wrogowie to…. DO WALKI STANĘŁY NAWET DZIECI !!!!!! Z info uchodźcy to młodzi chłopcy i mężczyźni !!!!! – A GDZIE ICH MATKI, ŻONY , SIOSTRY!!!! …………………….:(

    ~444 [wczoraj]
    Moi dziadkowie na Kaszubach, przez 5 lat pracowali na własnym majątku, jak parobki, dla niemieckiego obszarnika. Po wojnie z wioski dziadków wywieziono prawie wszystkich mężczyzna „za Ural”. Wróciła garstka… „z pooranym czołem i wyplutymi na gwiazdy zębami”. Cały lud PRL przez 50 lat pracował na swoim terenie dla Rosji. Niemcy i Rosjanie traktują nas jak niewolników.

    ~Słowo na marginesie! [wczoraj]
    Chciałbym zapewnić autorów książki „Wypędzeni 1939 …”, że Polacy nie zapomnieli o tej zbrodni niemieckiej. A szczególnie dotyczy to Polaków urodzonych, wychowanych i zamieszkałych na Pomorzu, w Wielkopolsce oraz na Śląsku. Przypominam, że po zakończeniu Wojny Obronnej we wrześniu 1939 roku, wspomniane wyżej dzielnice II RP zostały bezpośrednio włączone do III Rzeszy. Natomiast bardzo wielu Polaków, którzy nie podpisali jednej z niemieckich list narodowościowych, zostało deportowanych do Generalnego Gubernatorstwa bądź niemieckich obozów koncentracyjnych. Na terenach włączonych do Rzeszy, Niemcy bez pardonu zajmowali polski majątek oraz polskie dziedzictwo kulturalne i historyczne. Oczywiście, dotyczyło to także majątku Żydów polskich oraz innych grup narodowościowych, które zamieszkiwały obszar II RP. Podkreślam, nikt nie zapomniał o tych zbrodniach niemieckich, pamiętamy o nich doskonale. Wbrew pozorom, Polacy nie cierpią na zanik pamięci historycznej. Co prawda w ostatnich 25 latach, zdecydowanie więcej mówiono i pisano na temat okupacji radzieckiej na wschodnich terenach II RP oraz związanych z tym zbrodni wojennych, deportacjach obywateli polskich na Wschód, utracie majątku państwowego i prywatnego itp. Jednak zapewniam raz jeszcze: zbrodni i ludobójstwa Niemców na terenach przez nich okupowanych podczas II wojny światowej – nikt rozsądny nie zapomniał i nie zamierza puścić ich w niepamięć. Przy okazji, dziękuję autorom za kolejną publikację książkową, która omawia zbrodnie niemieckie podczas wojny.

    ~córka wywiezionego i okradzionego [wczoraj]
    Mój tata wraz z rodzicami i bratem został deportowany z własnego gospodarstwa w 1940 roku przez Niemców w mroźną styczniową noc. Niemcy rozebrali ich gospodarstwo do gołej ziemi i użytkowali ziemię do końca wojny. To nie byli faszyści, ani hitlerowcy to byli Niemcy! Dziadkowie wraz z tatą wrócili w 1945 roku po zakończeniu wojny na gołą ziemię. Nigdy Niemcy nie zapłacili żadnego odszkodowania, a teraz znów zmuszają Polaków do podejmowania zachowań na swoją szkodę!!! Gospodarstwo: Góry Zborowskie, gmina Żelazków, powiat kaliski

    ~kj [wczoraj]
    Tak, to dziwne, że w III RP częściej słyszałem o niemieckich wypędzonych, a nie słyszałem o polskich! To jednak tak ma wyglądać, według znanej gazety. Polacy mają być wszystkiemu winni i za wszystko przepraszać i zapominać o zbrodniach dokonanych przez SĄSIADÓW – tak także tych wywodzących się z mniejszości narodowych w aparacie bezpieki w PRL. Na szczęście to trwające 25 lat kłamanie powoli się kończy i mam nadzieję, że pozwoli to nam budować na nowo wspólnotę, gospodarkę i bezpieczeństwo.

    ~ada [wczoraj]
    Było „Przebaczamy i prosimy o wybaczenie” – po więc przypominać i podsycać emocje. To już HISTORIA

    ~wujo Moshe [wczoraj]
    @ada ^ Powiedz to Grossowi, który nie tylko zieje nienawiścią powołując się na czasy II wojny światowej, ale jeszcze ubarwia i wymyśla nowe historie. Wszystko po to, aby ukryć, kto finansował Hitlera i zarabia do dziś na skutkach wojny…

    ~pulpecior [wczoraj]
    @ada ^ Powiedz to pani E.Steinbach i tym Polakom którym odebrano domy porzucone przez Polskich-Niemców

    ~Hobo. [wczoraj]
    @ada ^ Przypominać po to, żeby pamiętać. Ci, którzy nie pamiętają swojej historii, są skazani na jej powtarzanie… „Przebaczyć” nie znaczy „zapomnieć”.

    Polubienie


  16. Foto: Materiały prasowe Willa przy Ahornalle 27, fot. Baurat Karl Grosser, Architekt in Breslau: Arbeiten aus den Jahren 1900-1915, dzięki stronie projektu Śląskie Kolekcje

    http://wiadomosci.onet.pl/prasa/dom-przy-ahornallee/j192r1

    9 lis, 00:00

    Dom przy Ahornallee

    To, że owe dokumenty zostały odnalezione w labiryntach polskiego archiwum, stanowi prawdziwą sensację, nieomal cud. W wytwornej willi w Breslau mieszkał niegdyś zamożny żydowski kolekcjoner dzieł sztuki, którego w 1941 roku wyrzucili stamtąd naziści, chcąc przejąć jego skarby. Skrupulatnie sporządzona przez nich lista zarekwirowanych obiektów pokazuje na przykładzie jednej rodziny, na jak wielką skalę odbywał się w hitlerowskich Niemczech rabunek arcydzieł sztuki.

    O willi, która znajdowała się niegdyś przy Ahornallee 27 w Breslau, przez długi czas przypominało jedynie historyczne zdjęcie. Za żeliwnym ogrodzeniem wznosiła się wytworna fasada, przełamana na piętrze ozdobioną kolumnami loggią. Tego gmachu już nie ma, zastąpiły go pozbawione smaku szeregowce.

    Obecnie odkryto dokumenty z czasów narodowego socjalizmu, które w niemal upiorny sposób pozwalają wyobrazić sobie wnętrze tamtego domu. Naziści upatrzyli sobie kolekcję antyków właściciela owej willi. Przed jej skonfiskowaniem w 1938 roku i jeszcze raz dwa lata później wszystko dokładnie oszacowali. Lista z 24 stycznia 1940 roku zawiera 306 pozycji, obiekty są uporządkowane według pokojów, w których się znajdowały.

    Fakt, że nazistowskie akta po tak długim czasie zostały wytropione w labiryncie polskiego archiwum, to prawdziwa sensacja granicząca z cudem. A ów cud wywołał wielkie podniecenie wśród rodzin żydowskich, które uważały, że tych dokumentów nie da się już odnaleźć, a teraz znowu mają nadzieję. I wśród ludzi, którzy teraz zastanawiają się, czy do ich kolekcji prywatnych, czy muzealnych nie trafiły dzieła sztuki z Ahornallee lub domów innych żydowskich właścicieli.

    W willi w Breaslau mieszkał David Friedmann, Niemiec wyznania mojżeszowego, wdowiec. W 1941 roku wypędzili go stamtąd naziści, miał wtedy 84 lata. Zmarł rok później w mieszkaniu przy ulicy SA 127. Jego córka Charlotte trafiła do Ravensbrück, a potem do Auschwitz, gdzie została zamordowana.

    Pudrowana łysina

    Cioteczny wnuk Friedmanna, David Toren wciąż czuje jego obecność. On i jego brat byli dla owego miłośnika sztuki jak wnuki, Charlotte nie miała bowiem dzieci. Wiele czasu spędzali razem, w Breslau i w przypominającej zamek posiadłości w Großburg (dziś wieś Borek Strzeliński w woj. dolnośląskim – przyp. Onet).

    Toren, który od dawna mieszka w Nowym Jorku, opowiada, że jego stryjeczny dziadek bardziej interesował się swoimi dziełami sztuki niż dobrami ziemskimi czy inną własnością. Był ciepłym i serdecznym człowiekiem, odrobinę próżnym – dlatego pudrował sobie łysinę. On sam, jako mały chłopiec, myślał, że dziadek ma na głowie cukier, Friedmann był bowiem także właścicielem cukrowni.

    Prawnik David Toren, dziś 90-letni, był już starszym panem, kiedy zaczął interesować się miejscem pobytu obrazów. Z początku nie znalazł wielu śladów, jedynie list z 1939 roku, w którym wysoki urzędnik podkreśla, jak cenna jest kolekcja Friedmanna. Jako przykład wymienia dwa obrazy Maxa Liebermanna.

    Kiedy później, w 2013 roku na światło dzienne wychodzi sprawa Gurlitta, udaje się szybko, również dzięki owemu listowi, znaleźć powiązania między obecnym Monachium a Ahornallee 27 w dawnym Breslau. Jeden z obrazów olejnych z mieszkania Corneliusa Gurlitta – „Dwaj jeźdźcy na plaży” Liebermanna – pochodzi z willi Friedmanna. Poinformowały o tym media na całym świecie.

    Cornelius Gurlitt odziedziczył po swoim ojcu Hildebrandzie, nazistowskim handlarzu sztuki, około 1500 dzieł. Również pastel Liebermanna „Wyplatacze koszy” trafił do Gurlittów ze skonfiskowanych zbiorów Friedmanna. Ten obraz jednak w 2000 roku wystawiła prawdopodobnie na licytację w berlińskim domu aukcyjnym Villa Grisebach, nieżyjąca już siostra Corneliusa. Dzieło to uzyskało wysoką cenę. Siostra była historyczką sztuki, musiała wiedzieć, czym jest zrabowana sztuka.

    Gdzie jednak podziała się reszta owej kolekcji i co dokładnie się na nią składało? Nawet wynajęty przez niemiecki rząd zespół ekspertów, zwany oficjalnie „Taskforce”, nie znalazł nic znaczącego, choć zajmował się dokładnie zbiorami Friedmanna.

    Przewodnik po posiadłości

    Potem inny researcher, zaangażowany przez adwokatów Torena, który dobrze zna polskie archiwa, rozejrzał się w innym dziale biblioteki, rzadko przeszukiwanym zwykle przez badaczy proweniencji. Tam natknął się na ocenę kolekcji Friedmanna, sporządzoną odręcznie w czerwcu 1938 roku i późniejszą, napisaną już na maszynie i zatytułowaną „Przyjęcie i wycena wszystkich przedmiotów artystycznych, antyków, obrazów, oryginalnych dywanów etc. w domu przy Ahornallee 27”. Ten szczegółowy wykaz czyta się jak przewodnik po owej posiadłości – zaczyna się od „garderoby”, prowadzi przez „hol” do „męskiego pokoju” i dalej.

    W garderobie znajdowały się między innymi angielskie miedzioryty, marmurowy relief z XVII wieku i perskie dywany. W holu figury z brązu, dzbany, chińskie wazy, obrazy olejne i marmurowy posążek Amora. W pokoju męskim zaś rzeźby z kości słoniowej, marmuru i brązu oraz wyjątkowo cenny gobelin. Były tam również obrazy, rysunek Maxa Liebermanna i portret autorstwa Lovisa Corintha.

    Szczególną wspaniałością był portret olejny francuskiego malarza Gustave’a Courbeta oraz krajobraz z rzeką impresjonisty Camille’a Pissarra. Wykaz wymienia ponadto pięcioramienny świecznik z brązu, jedwabny dywan, wazy z miśnieńskiej porcelany i szkatułki z masy perłowej, szkło weneckie, astronomiczny zegar roczny z manufaktury w Breslau.

    Tak wyliczone są kolejno wszystkie pomieszczenia – jadalnia, ogród zimowy, gabinet, schody z dywanem modlitewnym, sypialnia. Mamy przez oczami owe obrazy, rzeźby, piękne dywany. Czujemy strach starego człowieka, któremu odebrano to wszystko, a także jego dobra ziemskie, i który wie, że życie jego i córki jest w ogromnym niebezpieczeństwie. Wyobrażamy sobie gorliwego rzeczoznawcę, który tamtej zimy oszacował to wszystko „zgodnie ze swoją najlepszą wiedzą i sumieniem”.

    Ów ekspert, handlarz sztuki imieniem Erich Schaffranietz, dodał jeszcze, że ruchomości przeznaczone do konfiskaty zostały wykonane w stylu francuskim w najlepszych warsztatach Breslau, a kolekcja była gromadzona pod kierunkiem salonu sztuki Cassirera w Berlinie – był to wówczas najlepszy adres, jeśli chodzi o sztukę współczesną. Wiele z tych obrazów – zauważył rzeczoznawca – mogłoby „w pokojowych czasach przynieść szybkie i pewne dewizy”.

    Rachumek za przymusową wycenę

    Friedmannowi podobały się najwyraźniej pejzaże i dzieła impresjonistów. Miał też wiele prac przedstawicieli Berlińskiej Secesji, głównie Maxa Liebermanna. Niektóre nazwiska poszły dziś już w niepamięć, obrazy innych artystów – Courbeta, Pissarro, Jean-François Raffaëlliego, Adolpha Menzla, Maxa Liebermanna, Lovisa Corintha – mają jednak ponadczasową wartość muzealną. David Friedmann był prawdziwym koneserem.

    Rachunek za przymusową wycenę, opiewający na 1216 reichsmarek, musiał uregulować sam właściciel. Do sprawy włączyło się gestapo, które zadenuncjowało Friedmanna i jego córkę jako wrogów narodu i państwa.

    Nowo zdobyte wiadomości na temat zrabowanej sztuki trafią wkrótce do banku danych „Lost Art”. Toren ma nadzieję, że obecni właściciele okażą wielkość i sami się zgłoszą. Chce odzyskać to, co było niegdyś własnością jego rodziny, i liczy na ludzką przyzwoitość.

    Być może jednak taka empatia to w tym kraju coś wyjątkowego. Kiedy Toren i dzieci jego nieżyjącego już brata otrzymali obraz Liebermanna z jeźdźcami na plaży i kilka miesięcy temu wystawili go na licytację w Londynie, w komentarzach niemieckiej prasy widoczny był dziwny podtekst, nieomal zarzut. Dlaczego spadkobierca nie zatrzymał obrazu, skoro tak długo o niego walczył? Bez renowacji trafił od razu na rynek sztuki – napisał „Die Welt”. Davidowi Torenowi chodzi jednak o to, by przywrócić odrobinę sprawiedliwości, skandalem i cynizmem jest zaś fakt, że musi starać się o to sam. Musi zlecać badania, a niemieccy researcherzy nie wykonują ich z należytą starannością.

    Po rodzinie zostało tylko zdjęcie

    Toren, urodzony w 1925 roku w Breslau, który wcześniej nazywał się Klaus Günther Tarnowski, w 1939 roku uciekł wraz z transportem dzieci do Szwecji. Po rodzinie zostało mu jedynie zdjęcie. Do dzisiaj nie wie, kto dokładnie zaliczał się do jego krewnych i co do nich należało. Był zaskoczony, kiedy usłyszał, że brat jego babci Betty był znanym okulistą i wykładał na uniwersytecie w Berlinie, a także o tym, że kolejny z jej braci był bankierem, zaś jej siostra była matką syjonisty Richarda Lichtheima.

    O tym, że jego cioteczny dziadek David grał w karty z takimi osobistościami jak Richard Strauss, kiedyś już słyszał. Ale nie o tym, że szwagier Davida Friedmanna był wicepremierem Prus, a inny szwagier, Max Pringsheim również kolekcjonował sztukę.

    Toren pamięta, że babcia Betty Friedmann promieniowała dobrocią i cytowała Uhlanda, Fontane’a oraz Tomasza Manna. Co tydzień zapraszała go na obiad. Dużo później dowiedział się, że trzy dni przed planowaną operacją została deportowana i zmarła pierwszego dnia w obozie koncentracyjnym. Również jej rodzice, Georg Tarnowski i Marie Friedmann, zostali zamordowani w obozie koncentracyjnym.

    Przed laty adwokat Tarnowski, mający również zdolności literackie, opublikował swoje polityczne wiersze w „Breslauer Zeitung”. Jego błyskotliwość była legendarna. David Toren, podobnie jak ojciec, został adwokatem, ten sam zawód wykonuje również jego syn.

    W archiwum ze starymi aktami w gminie żydowskiej we Wrocławiu znajduje się odręcznie zapisana kartka, na której jakiś nauczyciel zanotował stopnie dzieci z piątej klasy z języka angielskiego. Widnieje na niej „Tarnowski, Klaus” i stopień bardzo dobry. Mógł to być Klaus Tarnowski, który później stał się Davidem Torenem.

    ~Co się stało z narodem nazistów ?? : Wyrzucili go naziści !!!! buhahahaha Naziści ??? co to za naród ??? A może to miemcy go wyrzucili a teraz by się wybielić wymyślili sobie nazistów ???

    ~haniebna wazelina plynie na onecie : no takkkkkk, hehehehe i ten przejmujacy smutek straty finansowej, ale jak mojego dziadka i moja babcie plus 5 cioro malych dzieci w tym moja 5 letnia Mama byli wyrzucani z domu, i WSZYSTKO zostalo im zabrane, dziadek zmaltreotowany, zakrwiony i rzucony polmartwy na woz drabiniasty w lutym 1940, babcia uratowala wszystkie dzieci, ale o meblach jedynym kozuchu zimowym juz mowy nie bylo, minelo 70 lat, zyjemy potomkowie dalej, nie placzemy za tym stolem gdanskim czy krzeslami torunskimi, ale tutaj w onecie beda nam lzy wyciskac ze bogaci zydzi stracili miliony dularow…. jakie to smutne przecietne plaskie i sliskie, a zarazem jakie to nienaturalne !!! jak te podlaki martwia sie o wlasnosci materialne, zycie k…a oddadza nie za dziecko , nie za matke, nie za brata a le oddadza za meblei drogie papierki akcyjne, brrrrrrr

    ~norbert : Mieszkam w Niemczech i znam osobiście kilku nazistów. Podczas jednego z przyjęć urodzinowych byłem sąsiadem przy stole z jednym z nich. Podczas wojny był starszym podoficerem SS. Po wojnie w obozach zachodnich aliantów. Po denazyfikacji zwolniony bez oskarżenia. Posiadał w domu dużo pamiątkowych zdjęć z okresu wojny, którymi chwalił się znajomym. Nigdy u niego nie byłem. W pewnym momencie opowiedział mi o nieszczęściu, które spotkało jego rodzinę. Mianowicie sporo jej członków poszło na dno z Gustloffem, dużo zostało przymusowo wysiedlonych z Dolnego Slaska. Skarżył się na polskie władze, że wysiedliły Niemców. Odpowiedziałem krótko-„My, Polacy w 1939 roku Wehrmachtu i SS do Polski nie zapraszaliśmy”. Poczerwieniał i natychmiast wyszedł. Skonsternowane towarzystwo słyszało naszą rozmowę i WSZYSCY bili mi brawo. Pozyskałem w ich oczach szacunek. Nikt tego pana już nie zapraszał. Dziś już nie żyje.

    ~giez33680 do ~haniebna wazelina plynie na onecie: „…w onecie beda nam lzy wyciskac ze bogaci zydzi stracili miliony dularow…. jakie to smutne…” Może Polacy powinni za to wszystko jeszcze wyższe odszkodowania płacić ? A ja od lat poruszam w internecie sprawę represji warszawiaków z okresu powstania warszawskiego i po powstaniu oraz ich tułaczki po wypędzeniu z Warszawy. Z Fundacji Polsko-Niemieckie Porozumienie otrzymałem w ratach około 2 000,- zł i na tym się skończyło. Związek Kombatancki Dzieci Wojny w Łodzi przyjął mnie w poczet swoich członków i Komisja Historyczna Związku przyznała mi status „represjonowanego”, ale Urząd ds. Kombatantów i Osob Represjonowanych ze względu na ocenę i stanowisko IPN uznał, że „…represje te nie były represjami…”/cytat dosłowny/!
    Przy każdej okazji w internecie piszę:

    Do 2012 r. Polska przekazała w ramach pomocy niemal 22 mln dolarów ofiarom represji niemieckich na terenach gett i obozów oraz dziedziczącym wdowom i wdowcom, a także jak przypomniał Minister Sikorski wg umowy odszkodowawczej (indemnizacyjnej) zawartej w 1960 r. przez Polskę i USA Polska przekazała 40 mln dol. na „całkowite uregulowanie i zaspokojenie wszystkich roszczeń obywateli Stanów Zjednoczonych”. Ostatnio też na ten cel poszły dodatkowe pieniądze z Polski oraz przyznano dodatkowe przywileje.
    A jak wygląda sprawa pomocy ofiarom piekła represji dla Polaków. Otóż – kto był represjonowany w czasie II wojny, a kto nie – ocenia u nas IPN !

    W Israelu takiej oceny dokonuje „Foundation for the Benefit of Holocaust Victims in Israel”. Z raportu, którego znacząca część dotyczy potrzeb i kosztów utrzymania, można się dowiedzieć, że w Izraelu ma żyć obecnie 193000 osób „Holocaust survivors” (ocalonych z Holocaustu).

    Warto przyczytoczyć definicję osoby „Holocaust survivor” z opracowania fundacji z 2004 roku:
    Jest to osoba, która żyła w jednym z krajów, który został podbity lub znalazł się pod bezpośrednim wpływem reżimu nazistowskiego [Nazi regime] w jakimkolwiek czasie pomiędzy 1933 i 1945 rokiem, wliczając w to osoby, które uciekły podczas nazistowskiego podboju [Nazi conquest].” ,,Dzieci Teheranu” chronione przez generała Władysława Andersa mają status ,,holocaust survivers,,!

    Spójrzmy na własne podwórko, jaki jest stosunek naszych „polskich” władz do tych, co przeżyli wojnę. Od lat oczekuję od IPN sprawiedliwego spojrzenia na męczeństwo cywili w czasie Powstania Warszawskiego, a IPN w tej sprawie wydał negatywną ocenę, dlatego po raz kolejny piszę:

    Do dziś pamiętam okrzyk na podwórku kamienicy: Polacy, kto w Boga wierzy na barykady! Do dziś pamiętam ryk pikujących bombowców, rozrywających się pocisków, dym palących się domów, zaduch piwnicy, głód, brak chleba i wody! Do dziś noszę blizny od odłamków na nodze i czole, do dziś mam przytępiony słuch od dwumiesięcznego huku walk, do dziś mam przed oczami studnie-groby poległych warszawiaków kopane pod oknami naszego mieszkania. Do dziś podziwiam heroizm walczących z Niemcami warszawiaków, wśród których był i mój ojciec! Do dziś pamiętam upokorzenie kapitulacji i łzy w oczach warszawiaków po jej ogłoszeniu. Do dziś pamiętam męczeństwo i niedolę w obozie pruszkowskim i strach przed wywiezieniem do Oświęcimia, gdyż pociąg, do którego nas zapędzono, jechał w tamtym kierunku. Do dziś pamiętam,że władze PRL-u nie chciały uznać tragizmu przeżyć tych warszawiaków. I do końca życia nie zapomnę, że obecne władze odpowiedziały mi, że „represje te nie były represjami” /cytat dosłowny/, gdyż urzędnicy IPN-u taką wydali opinię o prześladowaniach warszawiaków! Wysłałem odwołanie, a oto odpowiedź:
    Nawiązując do Pańskiego pisma, które wpłynęło do Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych w dniu 10 czerwca 2014 roku drogą elektroniczną uprzejmie informujemy, że problematyka Pańskich uprawnień kombatanckich była kilkakrotnie przedmiotem postępowania administracyjnego, a także korespondencji ze strony Urzędu.Szef Urzędu decyzją z dnia 20 kwietnia 2005 roku, utrzymał w mocy decyzję z dnia 24 stycznia 2005 roku, o odmowie przyznania uprawnień kombatanckich na podstawie przepisów ustawy z dnia 24 stycznia 1991 r. Uważam, że postawa decydentów z IPN jest w takich sprawach antypolska !

    ~Mario do ~Cezary: Prawda jest taka, ze to zydzi zabili tysiace Polakow ale on sie tej prawda boja… A jak Polak o tym mowi to zydzi zaraz maja taka strategie I nazywaja go anty semita I chce zeby stracil prace, stanowisko, itd. Jak nie wierzysz ze zydzi mordowali Polakow to wpisz to na internecie I bedzie wiedzial prawde. Tak przy okazji, co do tej zydowskiej strategii oskarzania kazdego kto mowi cokolwiek zlego o zydach o antysemityzm, to przyznal sam zyd ktory rowniez potwierdzil jak zydzi zakladali Izrael przez zajmowanie ziem na ktorych mieszkali palestynczyczy I jak zydzi stopniowo wypedzali ich z tamtych obszarow mordujac ich w czasie tego procesu ktory caly Czas sie toczy.

    ~Lech do ~giez33680: Mój ojciec, za ponad 2 letnie więzienie w obozie koncentracyjnym w Mauthausen dostał od fundacji polsko- niemieckie pojednanie coś ok 2 tys. zł. A taki Parys, prezes tej fundacji, samej premii kwartalnej (oprócz pensji) wypłacił sobie podobno 50 tys. zł. Inni członkowie zarządu dostali podobne premie i to nie raz (nie licząc już limuzyn z kierowcami, sekretarek, gabinetów itp). Piszę to, bo w żaden sposób nie mogę zrozumieć skąd taka hołota i hieny się biorą?

    ~myśl do ~norbert: Mi też zupełnie niedawno opowiadano ze łzami w oczach o nieszczęściu na Gustloffie i nie było to w Niemczech tylko na Pomorzu Gdańskim, a potem były opowieści o braterstwie broni na okrętach podwodnych i jak to było pięknie jak trafili, zapytałam czy w statek handlowy czy pasażerski i czy czasem tym się nie przyczynili do tragedii, która później spotkała Gustloffa, panowie umilkli. A wszyscy byli oburzeni, że zepsułam podniosłą chwilę spotkania dwóch staruszków po latach.

    Polubienie

  17. http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/zloto-w-kazdym-wagonie-co-sie-stalo-z-mieniem-wegierskich-zydow/4d3q8c

    Złoto w każdym wagonie. Co się stało z mieniem węgierskich Żydów?

    Mateusz Zimmerman Dziennikarz Onetu

    „Złoty pociąg” istniał naprawdę – amerykańscy żołnierze przejęli go w Austrii tuż po zakończeniu wojny. Wiózł majątek kilkuset tysięcy węgierskich Żydów, których zgładzono w Auschwitz. Większość tych dóbr przepadła bez śladu.

    Z Budapesztu wyjechało ponad 40 wagonów

    Skład toczył się na zachód tygodniami – sunął po szynach z prędkością ledwie paru kilometrów na godzinę. Po drodze zatrzymywał się i „szczuplał”: część złota przeładowywano na ciężarówki (nigdy nie ustalono, co się z tą częścią stało), przekupywano też po drodze coraz mniej zdyscyplinowanych esesmanów i żołnierzy Wehrmachtu, aby nikt nie zadawał zbędnych pytań.

    Celem podróży były Niemcy – ale pociąg nigdy tam nie dotarł. W maju 1945 r. zatrzymali go najpierw żołnierze francuscy, a potem Amerykanie. Wtedy pociąg liczył już tylko 29 wagonów.

    Wszystko, co było w tym pociągu, zagrabiono blisko 800 tysiącom węgierskich Żydów. Gdy w grudniu 1944 r. pociąg wyjeżdżał z Budapesztu, większość jego dawnych właścicieli już nie żyła i nie miała nawet własnego grobu.

    Większość ich majątku także miała zniknąć.

    Pozostały walizki z nazwiskami

    Węgry od 1940 r. były sojusznikiem III Rzeszy, ale tamtejsi Żydzi mogli się czuć względnie bezpiecznie – nawet mimo coraz ostrzejszego antysemickiego ustawodawstwa. Gdy jednak Węgrzy zaczęli negocjować z aliantami zmianę sojuszy, Hitler zaczął okupację kraju. By zorganizować rozprawę z tamtejszymi Żydami i grabież ich majątku, wysłał do Budapesztu Adolfa Eichmanna.

    Reżim admirała Horthyego, w którym coraz więcej mieli do powiedzenia węgierscy faszyści: strzałokrzyżowcy, skierował Żydów do gett i zaczął ich wywłaszczać. Rzekomo mieli oddawać wartościowe przedmioty w „depozyt” – pakowano je do walizek, te opisywano, a właściciele dostawali pokwitowania.

    Nie wiedzieli jeszcze, że te formalne wybiegi nie mają żadnego znaczenia.

    W ciągu dwóch wiosennych miesięcy 1944 roku z Węgier wywieziono do Auschwitz prawie 440 tys. tamtejszych Żydów. Większość z nich zapędzono do komór gazowych Birkenau prosto z rampy kolejowej. Latem admirał Horthy, pod naciskami międzynarodowymi, nakazał wstrzymać deportacje – ale większość społeczności żydowskiej na Węgrzech była już wtedy unicestwiona.

    Złoto, dolary, perskie dywany i srebrne zastawy

    Gdy jesienią wspierani przez Niemców strzałokrzyżowcy obalili Horthyego, Armia Czerwona zbliżała się już do Budapesztu. Nowe władze w porozumieniu z Niemcami uznały, że nic z tego, co zagrabiono Żydom, nie może wpaść w radzieckie ręce.

    Mowa była o wszystkim, co przedstawiało jakąkolwiek wartość i co było ruchome. Złoto – w sumie parę ton (zarówno sztabki, jak i m.in. wyrwane ofiarom złote zęby). Biżuteria – naszyjniki, kolczyki, obrączki. Zagraniczna waluta – głównie dolary i franki szwajcarskie. Kamienie szlachetne, w tym pół tony diamentów. Perły. Porcelana, meble, garderoba. Obrazy (ok. 1,2 tysiąca) i perskie dywany. Aparaty fotograficzne i kolekcje znaczków. Ponad 1,5 tys. srebrnych zastaw stołowych.

    Ile to wszystko było warte?

    Organizacje żydowskie i władze Węgier szacowały wartość tego mienia na ok. 350 mln dolarów. Skromniejsze szacunki mówiły o 50-120 mln dolarów. Jeśli przyłożyć do tych kwot inflację z początków XXI wieku, mowa jest o 0,5-4 mld dolarów.

    Jesienią 1944 roku Węgrzy otwarli dziesiątki tysięcy oznaczonych walizek, a ich zawartość po prostu posortowano według kategorii. Od tego momentu można było co najwyżej sporządzać spisy inwentarza, ale na ogół nie dało się już ustalić właścicieli majątku ani ich spadkobierców. Ci zresztą w większości już nie żyli.

    Banalny policjant znika bez śladu

    Sortowaniem, pakowaniem i organizacją transportu całego zagrabionego mienia zajmował się najprawdopodobniej niejaki Árpád Toldi.

    Był to prowincjonalny policjant, wcześniej nikomu na Węgrzech nieznany. Nie był nawet strzałokrzyżowcem, za to wierzył w kosmopolityczny spisek „żydokomuny” i w to, że od lat grabi ona Węgrów z należnego im majątku. W sumie był postacią w swojej banalności bardzo podobną do Eichmanna i do sporych wpływów doszedł właśnie dzięki sumiennej współpracy z tym „mordercą zza biurka”.

    Toldi prawdopodobnie nadzorował inwentaryzację zagrabionego majątku, ale spisy przepadły. To pozwoliło uszczknąć jemu i jego ludziom nieco bogactw jeszcze zanim wspomniany na wstępie skład opuścił Budapeszt.

    Dobra znikały z pociągu, w miarę jak oddalał się on od stolicy Węgier. Część rozprzedano po drodze. Część poszła na łapówki. Jedna czy druga skrzynia ze złotem wpadła w ręce węgierskich i austriackich wieśniaków, gdy pociąg zwalniał lub zatrzymywał się w lesie czy polu.

    Toldi i jego ludzie bardziej już myśleli nie o całym gigantycznym skarbie, lecz o tym, jak zapewnić sobie własne ocalenie za pomocą choćby jego cząstki. Toldiego, poszukiwanego potem za zbrodnie wojenne, nigdy zresztą nie odnaleziono.

    Komu oddać pociąg, czyli klincz w godzinie zero

    W maju 1945 roku mocno już uszczuplony „złoty pociąg” zatrzymali w Austrii amerykańscy żołnierze. Większość dóbr została od razu przetransportowana do wojskowego magazynu w Salzburgu, a dzieła sztuki – do Salzburg Residenz (tamtejszy pałac biskupi).

    To nie był wcale koniec perturbacji wokół „złotego pociągu” – raczej początek. Nie sposób było ustalić, do kogo należy jego zawartość – w chaosie europejskiej „godziny zero” olbrzymi majątek stał się przedmiotem wielostronnego klinczu.

    Centralna Rada Żydów w Budapeszcie, która reprezentowała resztki tamtejszej diaspory, była świadoma, że Amerykanie przejęli pociąg. Domagała się więc od nich, by ładunek wrócił na Węgry i został rozdysponowany pomiędzy spadkobierców ofiar (o ile tylko można byłoby ustalić własność poszczególnych przedmiotów).

    Organizacje żydowskie cieszyły się w tej sprawie poparciem nowych czerwonych władz w Budapeszcie – dopóki się nie okazało, że komunistom chodzi nie o zwrot majątku, ale o jego przejęcie.

    Administracja prezydenta Trumana była do pewnego momentu skłonna zwrócić większość zagarniętych dóbr organizacjom żydowskim, ale była podgryzana przez brytyjskich sojuszników (rząd Clementa Attlee) – ci obawiali się, że zostanie w ten sposób sfinansowana niepożądana (z punktu widzenia interesów Londynu) fala migracyjna europejskich Żydów na coraz bardziej wrzące terytorium Mandatu Palestyny.

    Generałowie i ich drogocenne meble

    Amerykanie uznali w końcu, że środki uzyskane ze sprzedaży dóbr pożydowskich powinny trafić do organizacji zajmujących się pomocą dla uchodźców, których setki tysięcy przemieszczały się przez Europę.

    Prawdopodobnie większość majątku ze „złotego pociągu”, który trafił w ręce Amerykanów, została wyprzedana przez ich armię w handlu koncesjonowanym przez siły okupacyjne lub wystawiona na aukcje w Nowym Jorku. Dochody przeznaczono na rzecz powstającej pod auspicjami ONZ Międzynarodowej Organizacji Uchodźców.

    To jaśniejsza część tej historii.

    Dopiero w latach 90. zaczęto głośniej mówić o tym, że pożydowski majątek sprzedawano za ułamek jego wartości. Niektórzy amerykańscy oficerowie pełniący w powojennej Europie służbę okupacyjną (jak gen. Harry Collins, dowódca słynnej 42. Dywizji Piechoty) zostawiali sobie na własny użytek drogocenne meble, chińską porcelanę, zastawy stołowe czy pościel. Traktowali to jak łup wojenny.

    Nie wróciło też na Węgry blisko 200 dzieł sztuki, które znajdowały się w pociągu – i to mimo iż oficjalna polityka władz amerykańskich zakładała zwrot tego typu przedmiotów rządom tych państw, którym je zagrabiono.

    Na aukcji za ułamek wartości

    O sprawie węgierskiego „złotego pociągu” zaczęło być w USA głośniej w latach 90. Specjalną komisję ds. majątku pozostałego po ofiarach Holocaustu powołał prezydent Bill Clinton. W 1999 r. komisja opublikowała raport, który był bezlitosny wobec amerykańskiej polityki restytucyjnej po wojnie.

    Wynikało z niego, że władze okupacyjne w Niemczech czy Austrii po prostu pozwoliły, aby zawartość m.in. „złotego pociągu” po prostu przeciekła im przez palce. Wynikało to z połączenia oficjalnej polityki, nieoficjalnych nadużyć i „zwykłej” wojennej grabieży.

    Nikomu specjalnie nie zależało, aby szukać spadkobierców czy właścicieli (o ile przeżyli wojnę) dóbr, które znajdowały się w pociągu. Ani armia amerykańska, ani władze w Waszyngtonie nigdy nawet nie przedstawiły spisu inwentarza, który odpowiedziałby na pytanie: co dokładnie znajdowało się w zagarniętych wagonach?

    Za to w 2003 roku ujrzała światło dzienne baza katalogów aukcyjnych z okresu powojennego. Wynikało z niej jasno, że rząd amerykański sprzedawał za ułamek wartości nawet te dobra, które miały właścicieli i mogły być im zwrócone.

    Skarb jako dowód zbrodni

    W 2001 r. grupa węgierskich Żydów, którzy ocaleli z Zagłady, złożyła w sądzie na Florydzie pozew przeciw rządowi USA. Pełnomocnicy blisko 30 tys. osób domagali się rozliczenia mienia zagarniętego wraz ze „złotym pociągiem” przez władze amerykańskie i zwrotu tej części majątku, która nadal pozostawała w ich dyspozycji.

    W 2005 r. doszło do ugody, na mocy której rząd USA wypłacił skarżącym 25,5 mln dolarów. Środków tych nie wypłacano poszczególnym osobom zgłaszającym roszczenia, ale przekazywano w formie funduszów na rzecz organizacji zajmujących się pomocą ocalonym z Holocaustu. 40 procent środków miało zostać rozprowadzonych w Izraelu, po ok. 20 proc. na Węgrzech i w USA.

    Przed amerykańskim sądem racje powodów przedstawiał m.in. David Mermelstein, który w wieku 15 lat został wywieziony z Węgier do Auschwitz wraz z całą rodziną. Rodzice zostali od razu zamordowani. Historia takich ludzi jak Mermelstein boleśnie przypominała, że „złoty pociąg” był w pierwszej kolejności nie niewyobrażalnym skarbem, lecz dowodem rzeczowym niewyobrażalnej zbrodni.

    ~Mick : „policjant, wcześniej nikomu na Węgrzech nieznany. Nie był nawet strzałokrzyżowcem, za to wierzył w kosmopolityczny spisek „żydokomuny” i w to, że od lat grabi ona Węgrów z należnego im majątku!!! I dalej ” Złoto – w sumie parę ton (zarówno sztabki, jak i m.in. wyrwane ofiarom złote zęby). Biżuteria – naszyjniki, kolczyki, obrączki. Zagraniczna waluta – głównie dolary i franki szwajcarskie. Kamienie szlachetne, w tym pół tony diamentów. Perły. Porcelana, meble, garderoba. Obrazy (ok. 1,2 tysiąca) i perskie dywany. Aparaty fotograficzne i kolekcje znaczków. Ponad 1,5 tys. srebrnych zastaw stołowych.”!!! No to pokażcie mi jeden kraj w którym 800 tys przeciętnych obywateli zgromadzi pół tony diamentów i parę ton złota, o reszcie nie wspominając!!! I jeszcze się dziwicie że ten węgierski policjant” wierzył w spisek żydokomuny i w to że od lat grabi ona Węgrów z majątku im należnego”??? A skąd węgierscy Żydzi wzięli taki majątek? Izraela wtedy jeszcze nie było!

    ~Lumen Veritas : Kryptonim „MŁOT” taki kryptonim miała grupa amerykańskich żołnierzy, których zadaniem było poszukiwanie dzieł sztuki i różnych kosztowności w celu ich zboru. Grupę stanowili specjaliści z dziedziny malarstwa, historii sztuki, jubilerstwa, detektywi i doświadczeni w walkach frontowych zawodowi żołnierze, których zadaniem było ochrona tych pierwszych i zagrabionych skarbów. Co finansowano za pieniądze pochodzące ze sprzedaży tych rzeczy należy pytać amerykańską armię lub można się domyślać. MŁOT II – to współczesna akcja grabieży dzieł sztuki i innych skarbów w Iraku. O grabież wielu dzieł sztuki oskarżono wtedy polskich archeologów pracujących wtedy w Iraku. Nie udało się to oskarżenie bo Polacy mieli skatalogowane te zabytki i mocne dowody na to kto i co ukradł dla tego sprawa szybko ucichła. Miljadr dolarów w gotówce z pałacu Saddama też gdzieś „przepadło”. Amerykańskie wojsko jak widać to fajtłapy i wiecznie coś gubią a szczegolnie zloto i dzieła sztuki.

    ~OK : Nie tylko ten pociag (to znana od zawsze historia) przejeli Amerykanie, ale jak wyzej napisano wywiezli tez kilka statkow lupow w postaci wszelkich skarbow kultury. Min. nasz obraz Rafaela ” Portret mlodzienca” , ktory z Wawelu wywiozl Frank do swojej willi. Pierwsi weszli do niej Amerykanie.I slad po obrazie zaginal. Byl kiedys program w amerykanskiej tv na temat lupow jakie wwozilo to Stanow amerykanskie wojsko. Podobno rzad posiada spis tych rzeczy.

    ~ciekawy : No ale skoro ta nacja była tak majętna to kogo tak grabili. Skoro nie słyszy się o złocie Polaków Węgrów czy nawet Czechów. Jeżeli coś było to narodowe. A u żydów pociągi z każdego państwa. A jak jest dzisiaj z majętnością zydów w Polsce czy na Węgrzech np. Bo na upainie to prawie wszyscy podstawieni oligarchowie to żydzi tak jak był przekręt Chodorkowski czy niemcow

    ~filo semyta : Całe złoto na świecie nawet to jeszcze niewydobyte nalęży do Żydów z Nowego Jorku.Jeżeli ktoś się z tym nie zgadza naraża się na szykany i represje.A to oczerniające artykuły na całym świecie posądzające o antysemityzm,kanibalizm i w najlepszym razie ksenofobię.Ewentualnie banki koszerne będą próbowały wprowadzac zamęt na giełdach i rynkach.

    ~Halberthal : Tak naprawdę złoto o którym pisze Pan Zimmerman, leży nadal na kontach w Szwjcarii, zwanych martwymi a za niebagatelne odsetki, finansowane są zbrojenia państwa IZRAEL w porozumieniu z KE i USA. Dokumenty jako jedne z ostatnich usunięto z serwerów znanego wszystkim z udostępniania strzeżonych danych portalu internetowego.

    ~ułanek : No i mamy precedens. Skoro taka demokracja jak USA potrafiła zap… złoto żydom i to zaraz po wojnie to dlaczego my nie mamy sobie wziąć naszego pociągu z naszej ziemi nawet jak złoto będzie miało hebrajskie sygnatury. W końcu pomordowani żydzi byli obywatelami Polski a nie Izraela czy USA.

    ~!!! : A oszołomy ciągle twierdzą, że to Rosjanie rabowali!!! Po Niemcach nie było za wiele do rabowania raczej ich można było rabować ale bardziej opłacało się wchodzić z nimi w konszachty: a to paszport, a to zmiana osobowości a to wszystko kosztowało!!! Ponadto obie strony były zadowolone i siedziały cicho!!!

    Polubienie

  18. http://wiadomosci.onet.pl/prasa/widmo-nierozliczonej-przeszlosci/12nkb

    28 lis 13 11:35

    Widmo nierozliczonej przeszłości

    Odnalezienie kolekcji w Monachium unaoczniło, że Niemcy przez niemal 70 lat od wojny nie uchwalili ustawy ułatwiającej zwrot zrabowanych dzieł sztuki.

    Okoliczności towarzyszące odkryciu przeszło 1,4 tys. zrabowanych przez nazistów dzieł sztuki stawiają władze niemieckie w nie najlepszym świetle. Takie wrażenie odnosi się, brnąc przez fragmentaryczne sprawozdanie prokuratury w sprawie zarekwirowania kolekcji 79-letniego Corneliusa Gurlitta, którą odkryto w lutym 2012 r. w jego monachijskim mieszkaniu. Policja natknęła się wówczas u emeryta na drogocenne dzieła sztuki, które zostały zgromadzone przez jego ojca, Hildebranda, a pochodziły najwidoczniej z grabieży dokonanej przez nazistów w latach 1939-1945. Dzięki dziennikarskiej dociekliwości reporterów niemieckiego tygodnika „Focus” sprawa została w końcu ujawniona, ale dopiero prawie dwa lata później. Gdyby nie oni, to wiekopomne odkrycie wciąż byłoby prawdopodobnie tajemnicą augsburskiej prokuratury. Co ciekawe, nikt nie pokusił się o wytłumaczenie, dlaczego bawarscy śledczy tak długo milczeli. Wyraźnie skonsternowani, nie chcieli zapewne dolewać oliwy do medialnego ognia. Niemniej jednak jest to zagadka, nad której rozwiązaniem nie sposób się nie zastanawiać, tym bardziej że do niewtajemniczonych należał ponoć sam Wolfgang Schäuble, minister finansów w rządzie federalnym, któremu podlega urząd celny. Hamburski tygodnik „Der Spiegel” podaje, jakoby Schäuble „wściekł się” i zażądał szybkiego wyjaśnienia sprawy. Wbrew ministerialnym zapewnieniom o braku informacji mleko się rozlało, a mozolnie budowana reputacja Niemiec jako kraju, który rozliczył się z niechlubną przeszłością, doznała uszczerbku.

    Powszechne zdumienie

    Początkowa euforia wobec rewelacyjnego odkrycia zaginionych dzieł autorstwa tak znamienitych artystów jak Matisse, Picasso, Chagall, Dix czy Liebermann ustępuje powszechnemu zdumieniu, a nawet otwarcie artykułowanemu niezadowoleniu. Fala oburzenia przelała się nie tylko przez media związane z instytucjami żydowskimi, ale także przez środowiska artystów, muzealników, adwokatów oraz ekspertów ze świata kultury i sztuki. Gromy na milczących prokuratorów spadły jednak przede wszystkim ze strony rodzin ofiar Holokaustu, potencjalnych właścicieli odnalezionych dzieł, upominających się o swoje prawa. Sęk w tym, że nie wiadomo, czy ich działania zostaną uwieńczone sukcesem. Co więcej, blokując poszkodowanym dostęp do spisu znalezionych obrazów, prokuratura dostarcza im dodatkowych argumentów. – Rzecz niesłychana, że niemieckie elity od lat sugerują przejrzystość w sprawie pochodzenia zrabowanych dzieł sztuki, a w tej delikatnej sprawie milczą. Zamieszanie wokół opublikowania tej listy musi się wreszcie skończyć. Niemcy są zobowiązani do stworzenia odpowiednich podstaw umożliwiających nam dotarcie do własnego mienia – postuluje Michael Hulton, potomek Alfreda Flechtheima, jednego z licznych kolekcjonerów w III Rzeszy, którzy mieli w swoich zbiorach obrazy sklasyfikowane przez nazistowską ideologię jako „sztuka zdegenerowana”.

    Naruszenie konwencji

    Nad Sprewą nasilił się tymczasem efekt politycznej porażki, dlatego niemiecki rząd – kierując się głosami opinii publicznej – nakłonił śledczych do opublikowania w internecie pierwszych 25 pozycji na liście skarbów odkrytych w Monachium (www.lostarts.de). Peter Raue, berliński adwokat specjalizujący się w sprawach zwrotu dzieł sztuki, w wywiadzie dla telewizyjnego dziennika informacyjnego „Tagesschau” dał wyraz zniesmaczeniu i zażenowaniu. – Najpierw prokuratura miała czelność ukrywać przed opinią światową tę sensacyjną informację, a teraz, po dwóch latach, zdobyła się na ujawnienie

    25 obrazów? 25 z tysiąca? To jakaś amatorszczyzna! – stwierdził. Tymczasem rząd w Berlinie nie ukrywa, że dawkuje informacje pod naciskiem opinii światowej. Patricia Cohen z „The New York Times” ustaliła, że utrzymywanie monachijskiego odkrycia w tajemnicy naruszało postanowienia zawarte w konwencji waszyngtońskiej z 1998 r. Umowa ta obliguje RFN do poszukiwania właścicieli dzieł sztuki, które zostały skonfiskowane przez nazistów w latach 1933-1945. Tyle że w Niemczech – pominąwszy już wszelkie zaniedbania związane z opublikowaniem listy – najwidoczniej nikt przez ten czas nie był skory poinformować o znalezionej kolekcji nawet samych poszkodowanych. W tej kwestii media wskazują co rusz kolejne błędy popełnione przez niemieckie władze. Anne Sinclair, francuska dziennikarka oraz wnuczka legendarnego paryskiego kolekcjonera, Paula Rosenberga, o spektakularnym wyniku obławy policyjnej dowiedziała się z mediów. Wśród zarekwirowanych u Corneliusa Gurlitta dzieł odnalazł się m.in. obraz Henriego Matisse’a „Kobieta z wachlarzem”, który przed wojną należał do jej dziadka.

    Co nie mniej ciekawe, poza obrazami znaleziono także sterty dokumentów, w których Hildebrand Gurlitt, ojciec Corneliusa i sługa Goebbelsa, skrzętnie notował dokonywane transakcje. Powołany w celu ustalenia proweniencji znalezionych dzieł zespół z Wolnego Uniwersytetu w Berlinie, którym od niedawna kieruje historyk sztuki dr Meike Hoffmann, dysponuje więc dokładnymi informacjami na temat wcześniejszych właścicieli obrazów, którzy wobec narastającej brunatnej fali byli zmuszeni do wyprzedaży swoich skarbów. Istnieją zresztą mocne przesłanki wskazujące, że Meike Hoffmann już od dłuższego czasu była wtajemniczona w okoliczności towarzyszące akcji policyjnej sprzed dwóch lat. Zamiast jednak powiadomić rodziny ofiar, na listopadowej konferencji prasowej nieco enigmatycznie oznajmiła, że w świecie kultury dokonano odkrycia stulecia. Tymczasem ani Hoffmann, ani jej zastępca, uniwersytecki kolega z działu badań „Entartete Kunst” (sztuki zdegenerowanej), dr Andreas Hüneke, nie chcą ujawnić szczegółów dotyczących bieżącego dochodzenia, powołując się na obowiązek zachowania poufności. Cała sprawa wciąż owiana jest tajemnicą.

    Prawda o niedopatrzeniach

    Już niebawem powinny jednak powstać rzetelne teksty, które na podstawie znalezionych u Gurlitta dokumentów i jak dotąd niezakwestionowanych informacji wskażą prawowitych właścicieli skonfiskowanych dzieł sztuki. Problem polega na tym, że jeśli nawet zostaną ustaleni ich byli właściciele, nie oznacza to, że obrazy natychmiast zostaną zwrócone potomkom. Sytuacja prawna jest bowiem niesłychanie skomplikowana. Przytłaczająca część dzieł skradzionych w hitlerowskich Niemczech, określanych mianem „sztuki zdegenerowanej”, znajdowała się w państwowych muzeach i nie może zostać zwrócona. – Z moralnego punktu widzenia jest to wysoce niegodziwe, ale niestety nadal prawnie obowiązujące – puentuje tę sytuację Willi Korte, prawnik i koneser sztuki z Bawarii. Jeśli chodzi z kolei o pozwy restytucyjne osób prywatnych, Korte nie widzi formalnych przeciwwskazań do zwrotu, aczkolwiek w większości przypadków przeprowadzenie dowodu własności może się okazać niezwykle trudne. Badający dogłębniej tę sprawę Peter Raue uważa, że odkrycie w Monachium obnażyło bolesną prawdę o niedopatrzeniach Niemców, którzy przez niemal 70 lat od wojny, którą sami rozpętali, nie zdołali uchwalić ustawy ułatwiającej zwrot zrabowanych dzieł sztuki. A to w oczach komentatorów zakrawa na kompletny blamaż. Wbrew optymistycznym zapewnieniom historyków niemieckie rozliczanie się z przeszłością jeszcze się nie zakończyło, lecz trwać będzie w najlepsze.

    Zamożne życie pustelnika

    Nieco zawstydzający dla niemieckich prokuratorów jest ponadto fakt, że po niemal dwóch latach śledztwa nie są oni w stanie postawić Corneliusowi Gurlittowi jakichkolwiek znaczących zarzutów. Wszczęto jedynie dochodzenie w sprawie oszustwa podatkowego. Można więc z dużym prawdopodobieństwem założyć, że schorowany staruszek nie będzie musiał wcale ponieść odpowiedzialności, za czym przemawiają zresztą ustalenia dziennikarzy „Focusa”. Według nich, jeszcze kilka miesięcy po akcji policyjnej w monachijskiej dzielnicy Schwabing Gurlitt, z właściwą sobie niefrasobliwością, wystawił na sprzedaż kolejny obraz. W najmniej sprzyjającym przypadku zarekwirowane dzieła mogą nawet trafić z powrotem do sędziwego Bawarczyka, którego ojciec, w świetle niezmienionego do dziś prawa, handlował legalnie, niezależnie od zbrodniczego systemu. Co więcej, po nagłośnionym przez media spektaklu Gurlitt zniknął bez śladu. Według relacji francuskiego tabloidu „Paris Match”, zlokalizowano go w końcu w dzielnicy Schwabing, jednak emeryt na niewygodne pytania odpowiadał wymijająco, a czasem od rzeczy.

    Po śmierci Hildebranda Gurlitta w 1956 r. syn odziedziczył po nim bezcenną kolekcję, z której poszczególne dzieła co jakiś czas trafiały pod młotek. W ten sposób junior finansował sobie latami zamożne życie pustelnika, nie wykonując żadnego zawodu, nie płacąc jakichkolwiek świadczeń i nie figurując w żadnych kartotekach. Ze wstępnych ustaleń prokuratury wynika, że Cornelius Gurlitt jeszcze teraz miał na koncie przeszło pół miliona euro. Śledczy nie wykluczają również, że istnieją jeszcze inne kryjówki. Wolfgang Wippermann, profesor Wolnego Uniwersytetu w Berlinie, uważa, że to wprawdzie problem ogólnokrajowy, ale dotyczy zwłaszcza Bawarii. – To tam dzieje się wiele niewyjaśnionych spraw. Bawaria ma np. nadal prawa do dzieł Adolfa Hitlera, co przynosi temu krajowi związkowemu określone korzyści materialne. Nie sposób wykluczyć istnienia podobnych kolekcji jak ta znaleziona w Monachium – twierdzi.

    Po wojnie Hildebrand Gurlitt utrzymywał, że wszystkie dzieła z jego kolekcji strawiły płomienie w zbombardowanym Dreźnie. Wersję tę potwierdzała wdowa po nim. O ile przed wojną Gurlitt senior cieszył się ogromną estymą jako uznany, wyznaczający trendy koneser sztuki, o tyle jego uparta walka o akceptację modernizmu oraz niepozbawiony żydowskiej linii rodowód sprawiły, że po 1933 r. popadł w niełaskę. Mimo to już od 1936 r. należał do wąskiego grona handlarzy, którzy na zlecenie władz III Rzeszy sprzedawali dzieła traktowane przez nazistów jako przejaw „sztuki zdegenerowanej”, skonfiskowane wcześniej prawowitym właścicielom. Joseph Goebbels osobiście rekomendował Gurlitta, zdając sobie sprawę z jego znakomitych międzynarodowych kontaktów w świecie sztuki. Nowe nurty wyznaczane przez nazistów opierały się na romantycznym realizmie, którego główną wytyczną stanowiło opiewanie rasy panów. Sztuka miała wobec tego prezentować klasyczne wzorce i być rasowo czysta, pozbawiona obcych elementów. W praktyce termin „sztuka zdegenerowana” odnosił się przede wszystkim do głównych nurtów ówczesnej sztuki modernizmu, reprezentowanych przez twórców należących rzekomo do podrzędnych ras. W czerwcu 1937 r. zarządzono „zabezpieczenie dzieł sztuki zdegenerowanej” będących w posiadaniu Rzeszy w celu organizacji wystawy. Ofiarą akcji padło ponad 16 tys. obiektów. Hildebrand Gurlitt handlował zatem de facto rabowaną sztuką, odkupywał drogie dzieła po niezwykle zaniżonych cenach, a następnie sprzedawał je z niewielką marżą za granicą bądź przeznaczał do własnego użytku. Tę ostatnią informację zazwyczaj wstydliwie omijał. Zmuszeni do emigracji żydowscy kolekcjonerzy, aby sfinansować swój wyjazd, musieli sprzedać posiadane dzieła sztuki za bezcen. Natomiast wyklęci artyści byli systematycznie upokarzani, prześladowani i mordowani, po 1939 r. także na terenach Polski.

    Dzieła z Polski

    Jak podkreśla Andreas Hüneke, współpracownik Meike Hoffmann, po wybuchu wojny wroga ręka Berlina sięgnęła również po dzieła artystów na terenie Polski. Jednak już wcześniej, w 1937 r., z usytuowanych dziś na terenach Polski muzeów we Wrocławiu, w Szczecinie i Bytomiu zostały wysłane do Monachium dzieła na przygotowywaną przez Goebbelsa wystawę „sztuki zdegenerowanej”. Zarekwirowane przez nazistowskich zbrodniarzy obiekty jeszcze w tym samym roku zostały przeznaczone do sprzedaży. Hildebrand Gurlitt był zaś jednym z głównych upoważnionych antykwariuszy. Wśród odnalezionych w Schwabingu eksponatów mogły się więc znaleźć także dzieła znad Wisły, o których przekazanie polskie władze powinny niestrudzenie się ubiegać, nawet jeśli szanse powrotu do kraju są znikome. Skandaliczny dekret Hitlera o „sztuce zdegenerowanej” obowiązuje bowiem do dziś.

    ~Kuriołz : Gdzie leży Naziland?? Bo nie mogę znaleźć takiego kraju na mapie, a Naziści musieli skądś przecież przyjść??

    ~dudu do ~Kuriołz: Naziland jest w Naziislamie

    ~Bruciato : a mówią ze Polacy to złodzeje

    ~bubu do ~Bruciato: polscy przestépcy kradná a tam kradl caly Naród od elit po szarego Mullera

    Karol Nowy : CAŁY CZAS MÓWIE ŻE DZISIEJSI NIEMCY, POTOMKOWIE NIEMIECKICH NAZISTÓW UTRZYMUJĄ SIE ZE ZRABOWANYCH W EUROPIE DÓBR, OBRAZY, ZŁOTO,itd. WYKUPIENIE POLSKIEGO PRZEMYSŁU ZA GROSZE,LIKWIDACJA KONKURENCJI,DLATEGO MAJĄ SILNĄ GOSPODARKE

    Polubienie

  19. http://www.kresy.pl/wydarzenia,europa-zachodnia?zobacz/list-do-zagranicznych-mediow-przed-rocznica-wyzwolenia-obozu-auschwitz


    Lokalizacja obozów koncentracyjnych w czasie II wojny światowej. Większość z nich znajdowała się na terenie III Rzeszy. Źródło: Wikipedia

    List do zagranicznych mediów przed rocznicą wyzwolenia obozu Auschwitz
    Dodane przez wachmistrz_Soroka
    Opublikowano: Poniedziałek, 25 stycznia 2016 o godz. 09:09:51

    W związku ze zbliżającą się rocznicą wyzwolenia obozu Auschwitz, do zagranicznych mediów zostanie rozesłany list, który ma na celu zapobiec używania kłamliwego sformułowania „polskie obozy koncentracyjne”.

    W porozumieniu z MSZ akcję prowadzi Reduta Dobrego Imienia – Polska Liga przeciw Zniesławieniom. Adresatami są głównie niemieckie media, gdzie między 26 a 27 stycznia pojawia się wiele artykułów dotyczących wkroczenia Armii Czerwonej do Auschwitz. Po otrzymaniu takiego listu, trudniej im będzie wytłumaczyć się z użycia sformułowania „polskie obozy koncentracyjne”.

    – Chodzi o to, by nie pojawiały się te oszczerstwa w druku, bo one zatruwają relacje polsko-niemieckie. Zwłaszcza w tym trudnym momencie, kiedy Niemcy wywierają nacisk na polski rząd i polskie społeczeństwo w celu przyjęcia tych warunków, które oni nam narzucają w związku z imigrantami, albo też chcąc obalić rząd RP – mówił Maciej Świrski, prezes Reduty.

    „Polskie obozy koncentracyjne” (ang. Polish concentration camps) to błędne określenie stosowane w niektórych mediach, publikacjach, w tym również w opracowaniach historycznych w odniesieniu do niemieckich, nazistowskich obozów koncentracyjnych znajdujących się w granicach okupowanej od 1939 roku przez Niemców Polski. Termin „polskie obozy koncentracyjne” nie tylko wyznacza położenie geograficzne tych obozów, ale sugeruje, że zakładali je i zarządzali nimi Polacy. Według niektórych poglądów sformułowanie wprowadzane jest celowo jako propaganda wymierzona w państwo polskie. Spotyka się także określenia pochodne jak „polskie obozy zagłady” (ang. „Polish death camps”) lub „Polski Holocaust” (ang. Polish Holocaust), niem. »polnische Häuser des Todes« – »Polish death houses«, »polnische Vernichtungslager«, »polnische Vernichtungslager Sobibor und Treblinka«.

    Państwo polskie, organizacje pozarządowe oraz środowiska polonijne od lat próbują przeciwdziałać pojawianiu się tego określenia w przestrzeni publicznej.

    Polubienie

  20. to ja tylko dodam w temacie:

    Bardzo dziękuje Ci Tom za ten film! Gross, Tokarczuk, Wegener, Obama, Comey… i inni wam podobni mali Goebbelsi i przeciw-polscy, przeciw-słowiańscy oszczercy i kłamcy… napawajcie się… także i waszą jewropejska i usraelską spuścizną, skoro ośmielacie się zaprzeczać faktom!!! 😦

    Polubienie

  21. http://wpolityce.pl/kultura/298284-suddeutsche-zeitung-bawarskie-muzea-sprzedawaly-sztuke-zrabowana-wiele-dziel-sztuki-zlicytowano-inne-zostaly-zakupione-przez-potomkow-nazistow


    Fot. antenne.de

    Süddeutsche Zeitung: Bawarskie muzea sprzedawały sztukę zrabowaną. „Wiele dzieł sztuki zlicytowano, inne zostały zakupione przez potomków nazistów”

    opublikowano: wczoraj, g. 12:28 · aktualizacja: wczoraj, g. 12:54

    Jak podaje „Süddeutsche Zeitung“, muzea w Bawarii sprzedawały dzieła sztuki zrabowane przez Niemców, zamiast zwracać je prawomocnym właścicielom czy ich potomkom.

    Monachijska gazeta donosi o skandalu w Bawarii powołując się na badania londyńskiej Komisji ds. Sztuki Zrabowanej w Europie (CLAE) – informuje niemiecka rozgłośnia publiczna „Deutsche Welle”. Wskazują one na handel sztuką zrabowaną, którą – jak piszą autorzy raportu – bawarskie muzea traktowały jak swoją własność.

    Zamiast zwrócić je prawowitym właścicielom, muzea te sprzedały obrazy nawet rodzinom byłych zbrodniarzy hitlerowskich. W latach 1943-1946 grupa amerykańskich historyków sztuki i kuratorów pod nazwą ‘Monument men’ wytropiła zrabowane działa sztuki i skonfiskowała je
    —twierdzi „DW”. Według „Süddeutsche Zeitung“ (SZ), Amerykanie wycofując się z Niemiec zostawili w depozycie bawarskiemu rządowi 10 600 nieodrestaurowanych dzieł sztuki przeznaczonych do restytucji. Zadaniem władz Bawarii było odnalezienie ich właścicieli lub ich potomków.

    A tak się nie stało. Z doniesień monachijskiej SZ wynika, że muzea i instytucje landowe i państwowe ‘podzieliły skarb między sobą’. Tak na przykład obraz z kolekcji Göringa zawisł w rządowej rezydencji na Petersbergu w Bonn, z kolei kopia Canaletta z kolekcji Hitlera trafiła do siedziby Niemieckiego Towarzystwa Parlamentarnego w Bonn. Wiele dzieł sztuki zlicytowano, inne zostały zakupione przez potomków nazistów —utrzymuje „DW” , powołując się na monachijską gazetę. Jak twierdzi rozgłośnia w 1963 roku Henrietta Hoffmann, córka fotografa Adolfa Hitlera i była żona Baldura von Schiracha, kupiła obraz, należący do żydowskiej rodziny. Zapłaciła za niego 300 marek i sprzedała go potem o wiele drożej. Obraz ten, jak podaje „SZ”, wisi obecnie w katedrze w Xanten (północno-zachodnia Nadrenia Północna-Westfalia).

    Został kupiony za 16 100 marek przez Towarzystwo Budowy Katedry (Domverein). Jest to kopia obrazu Jana van der Haydena zrobiona 300 lat temu. Została zagrabiona w Wiedniu przez Niemców. Mieszkający w Nowym Jorku właściciele na próżno zabiegali o zwrot obrazu. Monachijski dziennik pisze o ok. 3500 podobnych przypadkach tylko w oddziałach Bawarskich Państwowych Kolekcji Malarstwa.

    Pod koniec 2015 roku – jak pisze „SZ” – grupa amerykańskich polityków zwróciła się do premiera bawarskiego rządu Horsta Seehofera z apelem o zwrot obrazów, które są w posiadaniu bawarskich muzeów, spadkobiercom ich prawowitych właścicieli.

    Ryb, Deutsche Welle, zeit.de, sz.de

    kumpel 78.10.55.*9 godzin temu Al. najwidoczniej nie należały do Izraela Singera wiec przecież nie ma problemu.

    err@errwczoraj, g. 21:47 Bo ohydny, zlewaczony, zlaicyzowany, naród niemieckich złodziei umie tylko kraść, mają to zapisane w genach po swoich dziadkach z Wermachtu

    Inga 98.253.173.*wczoraj, g. 19:20 Pazerni ludzie. Po co im tyle tych zrabowanych rzeczy? Do piekla sie idzie przeciez bez tego

    Inga 98.253.173.*wczoraj, g. 19:15 Jakby przetrzepac troche zakamarki w Niemczech /w Rosji z reszta tez/ to polowa bylaby chyba „z nieprawego loza”

    AaroN 83.8.80.*wczoraj, g. 18:00 Czyli oszwabili Amerykanów i co im zrobicie????

    meg 37.47.141.*wczoraj, g. 17:43 Cholerni złodzieje, mordercy i bandyci.

    merrlin 83.238.229.*wczoraj, g. 15:53 Czy Niemcy potrafią robić cokolwiek innego niż rabować i mordować? Otóż nie, i to się nigdy nie zmieni.

    stary Polak 88.199.192.*wczoraj, g. 15:34 to im pozostało. kraść, pasożytować, rosnąć kosztem innych. ale Niemcy powoli się psują. Jeszcze mają zorganizowaną grabież obrazów ale organizacja pracy coraz gorsza.

    noee 155.4.129.*wczoraj, g. 15:10 NSDAP byla tylko pomostem, dla obywateli niemiec aby zabijac, krasc, do tej pory z tej renty zyja, okradli cala europe, oplacilo sie…podobnie jak wlk bryt – caly swiat, czy holandia, cudow nie ma

    no prosze gdzie nasze miliard 37.80.201.*wczoraj, g. 15:07 HALO HALLO DLACZEGO ZYDY NIE ATAKUJA NIEMCOW ATAKUJA POLSKE DLACZEGO POLSKA NIE ZADA NASZYCH WLASNOSCI ODSZKODOWANIA OD NIEMIEC I RUSKICH TO ONI NAS ZNISZCZYLI OKRADLI

    twit 60.131.151.*wczoraj, g. 15:05 http://bezdekretu.blogspot.jp/2016/06/brexit-sprawa-polska.html

    weewew 188.146.7.*wczoraj, g. 15:05 Słowo: OSZWABIĆ w języku polskim znaczy oszukać, okraść.

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.