135 Adrian Leszczyński – „Germania i Germanie – pojęcia dawne i współczesne”, czyli kto i co gotuje allo-allo do białego :-)


1849 Harper New York Map, Ancient Germanic Tribes and Towns, Wikipedia

Jakiś czas temu obiecałem, że opublikuje tu bardzo ciekawe artykuły pana Adriana Leszczyńskiego, opublikowane na stronie http://www.taraka.pl. Oto pierwszy z nich opisujący zmianę znaczenia pojęcia „Germanie”, jakie nastąpiło w przeciągu ostatnich 2000 lat.

Proponuję przyjrzeć się licznym uwagom napisanym pod tym artykułem przez różne osoby, także tych, co to Słowian „raczej nie lubio”, jak np. coraz bardziej nie panujący nad sobą i swoim językiem naczelny allo-allo Grzegorz Jagodziński, co to „odebrał był” Naszym Słowiańskim Przodkom nawet konia, a zamiast kłusaka… a jako słowiańskiego wierzchowca, „wynalazł był” on na swej ukochanej pustyni, obrzezanego śmierdzącego wielbłąda… 😉

Zdecydowałem się zamieścić na samym końcu tego wpisu kilka komentarzy tego coraz bardziej znerwicowanego i obrażonego allo-allo, jak i komentarze odnoszące się do tego co on sam napisał…

Zachowane zostało oryginalne formatowanie tekstu. Jeszcze raz zachęcam do przeczytania wszystkich uwag tam zamieszczonych, bo są tego warte!

http://www.taraka.pl/germania_i_germanie

Adrian Leszczyński
Germania i Germanie – pojęcia dawne i współczesne

„Sclavania igitur, amplissima Germaniae provintia, a Winulis incolitur, qui olim dicti sum Wandali; decies maior esse fertur nostra Saxonia, presertim si Boemiam et eos, qui trans Oddaram sunt, Polanos, quaia nec habitu nec lingua discrepant, in partem adiecreris Sclavaniae”. [1]

Powyższy cytat to oryginalne słowa Adama z Bremy, niemieckiego kronikarza i geografa, żyjącego i piszącego w XI w., opisujące kraj Słowian. Oto polskie tłumaczenie tego tekstu:

„Słowiańszczyzna, największa z krain Germanii, zamieszkana jest przez Winuli, których wcześniej nazywano Wandalami. Podobno jest ona większa niż nasza Saksonia, zwłaszcza jeśli zaliczyć do niej Czechów i Polan po drugiej stronie Odry, którzy nie różnią się ani językiem ani obyczajem”.

Pierwsze, co nasuwa się po przeczytaniu tych słów, to zaliczanie „Słowiańszczyzny” do „Germanii”. Zatem Słowiańszczyzna to według kronikarza część Germanii. Dla ludzi żyjących współcześnie jest to rzecz kompletnie niezrozumiała i nielogiczna. Logiczna stać się ona może wówczas, gdy uzmysłowi się, że ówczesne znaczenie „Germanii” mocno różniło się od znaczenia współczesnego. Dziś Germania w węższym tego słowa znaczeniu to synonim Niemiec. Na przykład angielska nazwa Niemiec to „Germany”. Szersze znaczenie w zasadzie nie jest używane, choć można by je utożsamiać z państwami germańskojęzycznymi, takimi jak: Dania, Holandia, Islandia, Niemcy, Norwegia, Szwecja, Wielka Brytania (a ściślej sama Anglia). Tym samym „Germanie” to ludność mówiąca którymś ze współczesnych języków germańskich. [2] Dlatego dziś wyraz „Germanie” kojarzony jest etnicznie, a ściślej mówiąc językowo i definiuje on ludzi „mówiących językiem uznanym współcześnie za któryś z języków germańskich” (podkreślam tu słowo „współcześnie”). [3] Dawniej jednak Germania traktowana była jako pojęcie geograficzne. Starożytni Rzymianie „Germanią” nazywali obszar między Renem, Dunajem, a Wisłą, a w zasadzie również ziemie leżące za Wisłą. Rzymski historyk Publiusz Korneliusz Tacyt pisał około roku 98, na początku swojego wielkiego dzieła pt. „Germania”, takie oto słowa:

„1. Germania jako całość oddzielona jest od Galów, Retów i Pannonów rzekami Renem i Dunajem, od Sarmatów i Daków – wzajemnym strachem bądź górami. Resztę otacza Ocean, obejmujący szerokie półwyspy i niezmierzone przestrzenie wysp: poznano tam niedawno pewne ludy i królów, ujawnionych dzięki wojnie. Ren, biorąc początek wśród niedostępnych i stromych szczytów Alp Retyckich, po nieznacznym skręcie na zachód miesza się z północnym Oceanem. Dunaj, wypływając z łagodnie i miękko wznoszącego się pasma gór Abnoby, dociera do wielu ludów, aż wreszcie sześcioma odnogami wpada do Morza Pontyjskiego; siódme ujście pochłaniają bagna.” [4]

Zatem ziemie Germanii sięgały do „Sarmatów i Daków”. Jak wiadomo z innych źródeł, Sarmaci zamieszkiwali stepy nad Morzem Czarnym, a więc obszar obecnej Ukrainy, zaś Dakowie obszar obecnej Rumunii – stąd nazwa rzymskiej prowincji „Dacja” (łac. Dacia). Wynika z tego, iż cały obszar współczesnej Polski zaliczany był przez starożytnych Rzymian do „Germanii”. Mylą się jednak ci, którzy wbrew jasnym opisom kronikarzy, uważają ówczesne ludy żyjące w „Germanii” za ludność wyłącznie „germańskojęzyczną” we współczesnym znaczeniu tego słowa. Już wspomniany Tacyt pisał, że plemiona zamieszkujące Germanię dzielą się między sobą na mniejsze grupy, różnią od siebie wzajemnie, a nawet mówią różnymi językami. Tacyt dzielił Germanów na trzy główne grupy, lecz wspominał też o innych:

„2. …najbliżsi Oceanu mają zwać się Ingewonami, mieszkający w środku – Herminonami, pozostali – Istewonami. Niektórzy – opowieść o zamierzchłych czasach dopuszcza wszak swobodę – zapewniają, że więcej było boskich potomków i liczniejsze nazwy plemion: Marsowie, Gambrywiowie, Swebowie, Wandyliowie, oraz że są to imiona prawdziwe i starożytne…”

Inny rzymski historyk, Pliniusz Starszy, dzielił Germanów na pięć „ras”:

„Istnieje pięć ras Germanów: Wandalowie, w skład których wchodzą Burgundowie, Warinowie, Karynowie i Gutonowie. Ingewoni tworzą drugą rasę, w ich skład wchodzą Cymbrowie, Teutonowie i plemiona Chauków. Trzecia rasa to Istewonowie znad Renu […]. Natomiast czwartą rasę tworzą Hermionowie mieszkający wewnątrz lądu i obejmują oni Swebów, Hermundurów, Chattów i Cherusków. Piątą rasą są Peucynowie, zwani także Bastarnami, sąsiadujący z Dakami.” [5]

Tacyt opisuje różnorodność Swebów:

„38. Teraz wypada powiedzieć o Swebach, a nie jeden to lud, jak Chattowie czy Tenkterowie. Zajmują bowiem większą część Germanii, podzieleni na plemiona i związki, chociaż w całości zwą się Swebami…”

Tacyt wspomina także o plemionach, które choć zamieszkują Germanię, Germanami nie są, gdyż mówią językiem celtyckim (galijskim) lub panońskim:

„43. Na tyłach Markomanów i Kwadów mieszkają Marsygnowie, Kotynowie, Osowie i Burowie. Spośród nich Marsygnowie i Burowie językiem i kulturą przypominają Swebów. Język celtycki u Kotynów, panoński u Osów, a również to, że godzą się na składanie trybutów, dowodzi, że nie są oni Germanami…”

Według autora również „składanie trybutu” wyklucza dane plemię z kręgu Germanów. Zatem nie tylko język decydował o przynależności danego plemienia do Germanów, lecz nawet tak kuriozalne sprawy, jak składanie lub nieskładanie trybutu. Tym samym w innym miejscu Tacyt zalicza do Germanów Estiów, którzy choć mówią językiem bliskim „brytańskiemu” (celtyckiemu z Brytanii?), zwyczaje i strój mają „swebskie”. Zatem w tym przypadku powodem zaliczenia tego ludu do Germanów nie jest język, lecz „zwyczaje i obiór”:

„45. …Zatem na prawym brzegu Morze Swebskie obmywa siedziby ludów Estiów, którzy mają zwyczaje i strój jak u Swebów, język zbliżony do brytańskiego. Czczą Matkę Bogów. Jako oznakę tych wierzeń noszą na sobie coś w kształcie dzika, co niczym broń czyni czciciela bogini bezpiecznym nawet pośród wrogów, chroniąc go przed wszelkim niebezpieczeństwem. Rzadko czynią użytek z żelaza, częściej z kijów. Zboża i inne płody uprawiają – jak na niedbałych zazwyczaj Germanów – cierpliwie…”

Co do innych plemion autor ma wątpliwości, czy zaliczyć ich do Germanów, czy do Sarmatów. W końcu decyduje się na zaliczenia ich do Germanów ze względu na „osiadły tryb życia” i na to, że „wojują pieszo”. Te kwalifikacje również nie mają nic wspólnego z etnicznością ani z językiem używanym przez te plemiona. Oznacza to, iż przynależność do Germanów wcale nie musiała się wiązać z używaniem języka, zaliczanego dziś do grupy języków germańskich. Oto cytat:

„46. Tu koniec Swebii. Waham się, czy do Germanów, czy do Sarmatów zaliczyć ludy Peucynów, Wenetów i Fennów, chociaż Peucynowie – niektórzy zwą ich Bastarnami – przypominają Germanów językiem, kulturą oraz typem siedzib i domostw. Wszyscy są u nich niechlujni, a starszyzna gnuśna. Przez mieszane małżeństwa oszpecili się trochę, upodabniając się do Sarmatów. Wenetowie przejęli od nich wiele zwyczajów: gdzie tylko bowiem między Peucynami i Fennami rozciągają się lasy i góry, wszędzie tam włóczą się za rabunkiem. Trzeba ich jednak zaliczyć raczej do Germanów, jako że i domy budują, i tarcze noszą, i szybko przemieszczają się pieszo. Wszystko to jest odmienne od zwyczajów Sarmatów, żyjących na wozie i koniu…”

Po zanalizowaniu powyższych cytatów dawnych pisarzy jasne staje się, że w starożytności i w średniowieczu przynależność do „Germanów” niekoniecznie wiązała się z używaniem języka germańskiego w dzisiejszym tego słowa znaczeniu. Zatem teoretycznie starożytnymi Germanami mogli być np. ówcześni Słowianie, czy jak kto woli – Prasłowianie. Germanii bowiem nie zamieszkiwały tylko ludy germańskojęzyczne, ale i inne. Tym samym jaśniejsze stają się słowa Adama z Bremy zacytowane na początku tego artykułu. Słowiańszczyzna mogła być również częścią Germanii, a średniowieczni Słowianie mogli być uznani za Germanów. Wszak dawna „Germania” to kraina geograficzna, a nie jednolita kraina etniczno-językowa. Ta geograficzna kraina położona była na wschód od Renu i na północ od Dunaju; od północy ograniczona Morzem Północnym i Bałtyckim, a od wschodu „górami, koczownikami (Sarmatami) oraz Dakami”. Granica wschodnia zdaje się nieco płynna i nieprecyzyjna, ale można ją mniej więcej określić jako granicę współczesnej lub przedwojennej Polski. Dziś termin „Germanie” ma nieco odmienne znaczenie od znaczenia starożytnego. Dziś nieodzownie łączy się on z narodami mówiącymi językami dziś uważanymi za germańskie. Świadomość tej różnicy ma fundamentalne znaczenie dla zrozumienia sensu dawnych opisów Europy Środkowej. Ma ona również znaczenie dla zrozumienia tego, kto żył na ziemiach polskich w tamtych czasach. Wniosek z tego wynikający jest taki, że starożytne oraz średniowieczne plemiona żyjące na ziemiach polskich, opisywane w kronikach, choć często nazywane „Germanami”, wcale nie musiały mówić po germańsku. Mogły one mówić na przykład po słowiańsku. I jak twierdzi Adam z Bremy, mówiły. Wiele wskazuje na to, że plemiona uznane niegdyś za „germańskie” mówiły po słowiańsku nie tylko w średniowieczu, ale i w starożytności. Przemawiają za tym liczne przesłanki, wśród których są także nazwy niektórych plemion z terenu na wschód od Łaby, które zachowały swe nazwy od starożytności po X wiek.

Warto też wspomnieć, że anglojęzyczna Wikipedia również wspomina o różnicach między pojęciem starożytnym a współczesnym w odniesieniu do Germanów. [6] Stwierdza się tam, że niektóre plemiona znad Renu nie mogły pierwotnie mówić językami germańskimi (nie wspomina się jakimi językami mówiły, ale zapewne chodzi o języki celtyckie), a mimo to zalicza się je do Germanów. Natomiast Swebów, którzy mieli mówić językami germańskimi, starożytni często odróżniali lub co najmniej wskazywali na ich wyraźną odmienność od innych Germanów – zapewne tych żyjących między Renem a Łabą. [7] To samo tyczy się dawnych, głównie greckich uczonych, którzy w ogóle nie zauważali Germanów w Europie i dzielili północne ludy barbarzyńskie na Celtów i Scytów, zaliczając np. germańskojęzycznych Gotów do tych drugich, głównie ze względu na ich miejsce zamieszkania we wschodniej, „scytyjskiej” Europie. [8] Natomiast Germanie znad Renu zaliczani byli przez nich do Celtów.

Podsumowując: współczesnych znaczeń nazw „Germania”, „Germanie” i „germański” nie należy utożsamiać ze znaczeniami starożytnymi i średniowiecznymi. Po uświadomieniu sobie tego istotnego faktu łatwiej będzie zrozumieć, że pradawni Wandalowie, Wenedowie czy Swebowie, choć uznani za „Germanów”, w istocie rzeczy niekoniecznie musieli posługiwać się językiem pokrewnym współczesnym językom germańskim.

Adrian Leszczyński
aleszczynski@interia.pl

[1] Adam z Bremy, „Gesta Hammaburgensis ecclesiae pontificum” ( pol. Historia archidiecezji hamburskiej). hbar.phys.msu.ru/gorm/chrons/bremen.htm (łac.)
History of the Archbishops of Hamburg-Bremen (tłum. ang.)

[2] Współczesne języki germańskie to te, które dziś są w użyciu i co do których nie ma wątpliwości, że są „germańskie” w dzisiejszym tego słowa znaczeniu. Języki germańskie wymarłe, zwłaszcza tzw. „wschodniogermańskie”, niekoniecznie były językami germańskimi (poza j. gockim, który niewątpliwie nim był). Istnieją coraz większe wątpliwości czy np. j. wandalski był istotnie językiem germańskim. pl.wikipedia.org/wiki/J%C4%99zyki_germa%C5%84skie

[3] Określenia „współcześnie” oraz „we współczesnym tego słowa znaczeniu” używam w niniejszym artykule przy każdej okazji i z uporem, aby Czytelnik miał świadomość konieczności rozróżnienia znaczenia dawnego od współczesnego.

[4] Publiusz Korneliusz Tacyt, Germania [w:] P. Cornelius Tacitus, Germania, tłum. T. Płóciennik, wstęp, komentarz J. Kolendo, Poznań 2008, s. 62-97.
www.traditio-europae.org/Przeklady/P._Korneliusz_Tacyt_Ksiega_o_pochodzeniu_i_siedzibach_Germanow.html

[5] Tłumaczenie własne na podstawie: en.wikipedia.org/wiki/Germanic_peoples#Classification

[6]en.wikipedia.org/wiki/Germanic_peoples#Linguistics

[7] Osobiście mam wątpliwości jakim językiem mówili Swebowie. Nie zachowały się żadne materiały źródłowe języka tego ludu. Według najnowszych badań genetycznych w odniesieniu do miejsca zamieszkania między Łabą a Odrą, musieli mówić raczej po słowiańsku niż po germańsku. Również wyraźne ich odróżnianie od reszty Germanów, tych żyjących między Renem a Łabą, przez niektórych starożytnych kronikarzy wskazuje na to, że mogli mówić innym niż germańskim językiem.

[8] Starożytni greccy historycy ziemie polskie zaliczali zazwyczaj do Scytii, a potem do Sarmacji. Morze Bałtyckie nazywali Morzem lub Oceanem Scytyjskim lub Sarmackim, zaś Karpaty – Górami Sarmackimi. Najnowsze badania genetyczne wskazują, że nie mylili się oni w ocenie pokrewieństwa etnicznego ludów Europy Środkowo-Wschodniej, gdyż Scytowie i Sarmaci byli blisko spokrewnieni ze współczesnymi Słowianami; są wręcz ich biologicznymi przodkami. Również językowo mieli być sobie bliscy, na co wskazują podobieństwa słów scytyjskich i sarmackich do słowiańskich.

Komentarz 21. re: Scytowie, Wisła i inne • autor: Rex Vandalorum (Adrian Leszczyński) 2014-09-28 10:32:40
To prawda. Smutne to. Dla mnie smutniejsze jest jednak to, że polscy naukowcy nie wykazują się (poza pewnymi wyjątkami, o których wspominałem) twórczością, otwartością umysłu i z uporem maniaka powtarzają przestarzałe teorie zachodnioeuropejskich historyków (głównie niemieckich, którzy w pierwszej połowie XX w. byli skrajnie nieobiektywni i trudno nazwać ich naukowcami) i nie uwzględniając najnowszych badań, nadal tkwią w latach 30-tych XX wieku szerząc archaiczną „naukę” nie mającą nic wspólnego z nauką XXI w. Potrzeba czasu, aby zmienić tę mentalność. Jestem jednak przekonany, że doczekamy czasów, gdy tzw. oficjalna nauka uzna nowe tezy za fakty, a autochtonizm Słowian, słowiańskość Scytów, Sarmatów, a także Wandalów / Wenedów staną się „oczywistą oczywistością”. Trochę jednak musimy uzbroić się w cierpliwość…

Komentarz  22. Pragnę rzetelnie i… • autor: Grzegorz Jagodziński 2014-10-09 10:57:59
Pragnę rzetelnie i uczciwie poinformować wszystkich czytelników Taraki, że każdy z artykułów Adriana Leszczyńskiego prezentuje stek nonsensów, niezgodnych nie tylko z jakąkolwiek wiedzą naukową (co sam przyznaje), ale nawet ze zdrowym rozsądkiem. We szczególności jego prywatnych poglądów nie można utożsamiać ze stanowiskiem autochtonistów ani ze stanowiskiem genetyków (których badania nb. popierają pogląd allochtoniczny). Do najbardziej skrajnych bredni wypisywanych przez Leszczyńskiego należą pogląd o słowiańskiej genezie imion germańskich (o oczywistej germańskiej etymologii) oraz teza o przynależności Scytów, Wandalów i Gotów do Słowian. Do takich absurdów nie posuwają się nawet najbardziej zażarci obrońcy autochtonizmu – poglądu naukowo słabo uzasadnionego (o ile w ogóle), wytworzonego w Polsce na zamówienie polityków jako reakcja na tezę o zamieszkiwaniu w przeszłości plemion germańskich na ziemiach polskich.

Redakcja „Taraki” najpierw pozwala na publikacje takich nonsensów, narażając własną opinię na szwank, a potem jeszcze staje w obronie autora tych bzdur, który swoimi zjadliwymi komentarzami każdego jest w stanie doprowadzić do szewskiej pasji. Przykładem niech będzie ktoś podpisujący się xyz, który najpierw zarzucił mi, że wdałem się z Leszczyńskim w pyskówkę, a potem sam nie wytrzymał i też mu słusznie nawtykał. W rezultacie słuszne komentarze wykazujące nieprawdopodobny charakter tez autora artykułu są USUWANE, natomiast zjadliwe komentarze Leszczyńskiego pozostają. Redakcja stosuje więc cenzurę, i to w sposób bardzo wybiórczy. Chroni autora, który sam przyznaje się do swojej ignorancji, za to usuwa komentarze tych, co tę ignorancję wykazują – zamiast zablokować Leszczyńskiemu możliwość pisania komentarzy, co od razu uspokoiłoby dyskusję. Jest godne uwagi, że normalnie na „Tarace” nie zdarza się, by blokowano możliwość komentowania albo by całkiem usuwano komentarze. Dzieje się tak z wyłącznej winy Leszczyńskiego. Oto skutki karmienia trolla…

Komentarz  23. Ów wystawia sam… • autor: Grzegorz Jagodziński 2014-10-09 10:58:17
Ów wystawia sam sobie ocenę, gdy stwierdza, że próbował zostawić komentarz na mojej witrynie, tymczasem nigdy takiej możliwości tam nie było. Dowodem jego problemów wewnętrznych są także przedstawione mi publicznie groźby pobicia, które są obecnie przedmiotem postępowania prokuratorskiego. Pod własnymi artykułami wypisuje nie wiadomo po co setki komentarzy, choć przecież jako autor już się w temacie wypowiedział – wygląda to śmiesznie i wystawia na szwank reputację „Taraki”, która publikuje autora, prowadzącego w komentarzach monolog wewnętrzny. Mało to, Leszczyński drwi sobie z redakcji „Taraki”, cynicznie przyznając, że skoro pewnych treści redakcja nie chce puścić w artykułach (bo nawet dla broniącego go kolegium przekraczają wszelkie możliwe wyobrażenia o granicach absurdu), to on i tak te treści opublikuje, tyle że w komentarzach. Jest rzeczą niebywałą, że w przestrzeni publicznej toleruje się komentarze jednostki, która obraża nie tylko swoich oponentów, ale całą polską naukę, którą nb. gardzi (zdarza mu się to cały czas mimo uprzednio wielokrotnych uwag, np. powyżej: „nadal tkwią w latach 30-tych XX wieku szerząc archaiczną «naukę» nie mającą nic wspólnego z nauką XXI w”). Osobnik ten, przyznający się do własnego nieuctwa, ubliża swoim oponentom (stanowiącym obecnie zdecydowanie dominującą grupę w nauce), określając ich mianem prypeciarzy i kossinowców, a do tego sugeruje, że przedstawiany przez nich obraz ma coś wspólnego z obozami koncentracyjnymi. Ten bezczelny ignorant posunął się nawet do tego, że napisał Czytelnikom przeprosiny za mnie, ża to że słusznie wskazałem na, delikatnie mówiąc, luki w jego rozumowaniu. Jedyną formą reakcji redakcji na takie niegodne zachowanie jest… usuwanie komentarzy atakujących Leszczyńskiego! Nie wiem, czy to forma żartu, czy osobliwej formy cynizmu…

Komentarz  24. Nie mogę zgodzić… • autor: Grzegorz Jagodziński 2014-10-09 10:58:32
Nie mogę zgodzić się z taką polityką redakcji „Taraki”. Zażądałem usunięcia stąd konta i wszystkich tekstów Leszczyńskiego, a zwłaszcza jego komentarzy – są to bowiem nie tylko teksty zupełnie bezwartościowe, ale do tego ziejące nienawiścią wobec osób o innych poglądach, co ma znamiona działalności przestępczej. Jeśli redakcja nie zgodzi się podzielić mojej opinii w tej sprawie i będzie nadal tolerować obecność trolla, który obraża wszystkich wokół siebie, w tym całą polską naukę, to ja nie widzę tu miejsca dla siebie. Dopóki prawo wstępu tutaj będzie mieć ten niewychowany impertynent, ja na pewno niczego więcej tu nie opublikuje. Jest mi bardzo przykro, że „Taraka” nie chce podjąć zdecydowanych działań względem osoby tak bardzo psującej jej wizerunek. Zażądałem już na znak protestu, by usunięto stąd wszystkie moje teksty. W artykułach publikowanych na mojej witrynie odniosę się wówczas już nie tylko do ignorancji Leszczyńskiego, ale także do braku adekwatnej reakcji redakcji „Taraki” na przekraczanie przez niego wszelkich zasad obowiązujących w dyskusji.

Komentarz  25. Sprawa XYX-a — wyjaśnienie wydawcy Taraki • autor: Wojciech Jóźwiak 2014-10-09 11:20:55
Komentator podpisujący się „XYZ” wykasował swoje konto Taraki: użył „czarnego przycisku” i skutkiem tego jego wpisy przestały być widoczne. Ponieważ w tym momencie zarówno odpowiedzi dawane XYZ-owi przez innych dyskutantów, jak i złośliwości pisane pod jego adresem „zawisły w powietrzu” i stawały się niezrozumiałe, usunąłem te wpisy, które odnosiły się do XYZ-a. Tak samo było z drugim (mniej aktywnym) uczestnikiem, który sam się wykasował, pseudo „No i proszę”.

Nie będę wprowadzać zmian w Tarace „na żądanie”, prócz przypadków, kiedy żądający byłby obrażony przez innego autora lub komentatora.

Co do słuszności lub niesłuszności tekstów i komentarzy prezentowanych w „Tarace”, to powinna je wykazać rzeczowa dyskusja, a nie wymysły i żądania. Dixi.

Komentarz  26. Artykuły Grzegorza Jagodzińskiego w Tarace • autor: Wojciech Jóźwiak 2014-10-09 11:29:39
„Nasz Autor nasz pan” i z wielkim żalem usuwam dwa teksty Grzegorza Jagodzińskiego, które kilkanaście lat temu były opublikowane w Tarace:

2003-11-04. Grzegorz Jagodziński. Pisma słowiańskie: głagolica i cyrylica. Ich pochodzenie, dorobek, podstawe informacje (→ Słowiańskie starożytności)
2002-05-16. Grzegorz Jagodziński. Koncepcje pochodzenia Słowian. Gdzie mieszkali Słowianie w okresie przedhistorycznym Z cyklu: Koncepcje pochodzenia Słowian (→ Słowiańskie starożytności)

Są one (lub ich rozszerzone wersje) nadal dostępne w sieci:
http://grzegorj.w.interia.pl/lingwpl/pismaslo.html
http://grzegorj.w.interia.pl/lingwpl/pochoslo.html

I zachęcam do czytania, bo warto 🙂

Komentarz  28. 🙂 • autor: Rex Vandalorum (Adrian Leszczyński) 2014-11-01 13:01:59
Poniżej wiadomość sprzed chwili z portalu wp.pl. Z pozdrowieniami dla wszelkich „wielkich naukowców” allochtonistów od amatora-nieuka 🙂

http://historia.wp.pl/title,Wyniki-badan-DNA-wskazuja-ciaglosc-genetyczna-mieszkancow-Polski-od-czasow-starozytnego-Rzymu,wid,17000714,wiadomosc.html?ticaid=113b9d

Dodam, że takich artykułów będzie coraz więcej. Nic i nikt tego nie zatrzyma 🙂 Pozostanie tylko wycie na pustyni xyz´ów i im podobnych frustratów. Allochtonistyczne prypecko-kossinowskie brednie umierają na naszych oczach 🙂

Komentarz  29. Podejrzewam, że jak… • autor: Rex Vandalorum (Adrian Leszczyński) 2014-11-01 13:33:11
Podejrzewam, że jak na naszych oczach umierają bajki o „pustce osadniczej”, o „masowym napływie Słowian”, o „boomie demograficznym”, o „masowej ucieczce Germanów i Kasjopejan” to kossinowsko-prypecko-adolfowe towarzystwo wzajemnej adoracji wymyśli sobie nowe bajeczki. Np. o tym, że owszem jest ciągłość osadnicza, ale ci nasi przodkowie j. słowiańskimi zaczęli mówić nagle dopiero w VI w. Nauczyli ich tego języka reptilianie przybyli z Galaktyki XYZ. Przed VI wiekiem nasi przodkowie mówili jak powszechnie wiadomo po wenecko-italsku, iliryjsko-buszmeńsku, germańsko-marsjańsku, ugrofińsko-papuasku i bałtyjsko-bangladesku.
Z pozdrowieniami dla pięknego miasta Libiąża 🙂

Komentarz  30. Ad. Leszczyński • autor: Tomasz Rysz 2014-11-10 12:02:01
Podany link jest nieczynny. Jednak administrator w znaleziskach wstawił hiperłącze do strony: http://www.plosone.org/article/info%3Adoi%2F10.1371%2Fjournal.pone.0110839

Autorzy wskazują na ciągłość osadniczą w relacji z matki na dzieci począwszy od epoki brązu, wskazując przy tym na potwierdzenie teorii autochtonistycznych i niemiarodajnośc teorii allochtonistycznych, które nie mają za sobą argumentów genetycznych.

Komentarz  31. do T. Rysz: • autor: Rex Vandalorum (Adrian Leszczyński) 2014-11-10 12:13:17
To są tylko badania mtDNA (linia żeńska), poczekamy jeszcze na bardziej miarodajne badania Y-DNA (linia męska). Mimo to wielu allochtonistów lekceważy te badania mówiąc, że jakaś część autochtonów (Germanów?) pozostała na ziemiach polskich i uległa potem slawizacji – stąd niby podobieństwo dawnych genów z ziem polskich do współczesnych Polaków. Nie wierzę w taki scenariusz. Dlatego potrzeba większego zakresu badań, zwłaszcza Y-DNA. Cierpliwie czekajmy.

Komentarz  33. Już to kiedyś… • autor: Rex Vandalorum (Adrian Leszczyński) 2014-11-10 19:41:54
Już to kiedyś pisałem, ale powtórzę: osobiście obstawiam, że w czasach wczesnego średniowiecza jak i w czasach starożytnych wyniki Y-DNA będą takie, że na terenie Polski więcej będzie R1a oraz I2. Więcej niż obecnie. Mniej będzie R1b. Ciężko mi wyrokować ile będzie I1. Chyba jednak mniej niż dziś, choć pewności nie mam. Dlaczego tak obstawiam? Bo zakładam, że w tamtych dawnych czasach Słowianie stanowili większość mieszkańców naszych ziem. Nie było jeszcze wtedy osadnictwa niemieckiego (i zachodnioeuropejskiego) na naszych ziemiach, które zaczęło się w średniowieczu, więc odsetek genów „słowiańskich” (R1a, I2) musiał być wyższy niż współcześnie. Czekajmy zatem, choć niecierpliwość daje się we znaki.

4 thoughts on “135 Adrian Leszczyński – „Germania i Germanie – pojęcia dawne i współczesne”, czyli kto i co gotuje allo-allo do białego :-)

    • German (Bulgarian: Герман [ˈɡɛrmən]) is a village in central western Bulgaria, part of the Capital Municipality of Sofia City Province, and is regarded as a suburban neighbourhood of Sofia. It lies at the foot of the Lozen Mountains, at 42°37′N 23°25′E, 639 metres above sea level. As of 2007, it has a population of 2,197 and the mayor is Todor Vukov.

      German is the site of the German Monastery of Saint John of Rila, allegedly founded in the 10th century and then abandoned and reconstructed several times. It features a church from 1885 with frescoes from 1886 by Samokov masters. Since 1928, it is property of the Bulgarian Zograf Monastery on Mount Athos.

      Until June 2006, German had a relatively successful football team, PFC Conegliano German, who achieved promotion to the A PFG, the highest division of Bulgarian football. Upon promotion, however, they changed ownership, left German and were renamed PFC Chernomorets Burgas Sofia.

      The name of the town comes from „German” of Slavic mythology or Patriarch Germanus I of Constantinople, not the country or people of Germany.

      This suburb of Sofia is not to be confused with the smaller village of Dzherman (Джерман – pronounced „Jerman”) near Dupnitsa in Kyustendil Province.

      German Peninsula on Fallières Coast in Antarctica is named after the village.[1]

      Polubienie

    • WIELKIE DZIĘKI ZA TE WIADOMOŚCI!!!
      Zrobię o tym wpis, jak nic!!!

      https://pl.wikipedia.org/wiki/German_(obrz%C4%99d)
      German (obrzęd)
      German – obrzęd praktykowany na obszarze północnej i wschodniej Serbii, Bułgarii i Tracji.

      Święto obchodzone jest 12 maja. W jego trakcie kobiety lepią z gliny figurkę władcy deszczu Germana, o silnie zaakcentowanych genitaliach. German przystrajany jest kwiatami i opłakiwany jako zmarły. Na drugi dzień figurkę grzebie się nad brzegiem rzeki i odbywa się stypa. Na trzeci dzień German jest wykopywany z grobu i topiony w rzece. Obrzęd ten ma na celu zabezpieczenie przed suszą, gradem i powodzią.

      Imię German wywodzi się od gromu, bądź z indoeuropejskiego *gwer oznaczającego ciepło, gorąco.

      Zobacz też
      Peperuda
      wyganianie smoka
      Bibliografia
      A. Gieysztor, Mitologia Słowian, Wydawnictwo Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2006, ISBN 83-235-0234-X
      A. Kempiński, Encyklopedia mitologii ludów indoeuropejskich, Iskry 2001, ISBN 83-207-1629-2
      Wystawa Kult słońca i ognia. Bułgarskie rytuały magiczne z rejonu Burgas, Państwowe Muzeum Etnograficzne w Warszawie, 2005

      https://en.wikipedia.org/wiki/German_(mythology)
      German (mythology)
      From Wikipedia, the free encyclopedia
      German (Bulgaria and Serbian: Герман, pronounced [ˈɡerman]) is a South Slavic mythological being,[citation needed] recorded in the folklore of eastern Serbia and northern Bulgaria. He is a male spirit associated with bringing rain and hail. His influence on these precipitations can be positive, resulting with the amount of rain beneficial for agriculture, or negative, with a drought, downpours, or hail. Rituals connected with German included making a doll intended to represent this personage. This effigy of German, made of rags, fired clay, or dried fruits, was rather large, usually with a distinct representation of the male genitals. It was produced and used in rituals exclusively by girls or young women.[1][2][3]

      In eastern Serbia, when a drought developed, girls would make such a doll, and bring it to a river bank. Depending on the regional custom, they would either bury it by the river, or put it in a little casket and let it flow down the river. Two of the girls would then start lamenting for the doll. Asked by the others why they were crying, they would answer, “We are crying for German; because of the drought German has died for the rain to fall.” If the amount of rain would become excessive after that, the doll was dug out.[1][2] In northern Bulgaria, the rituals with German usually followed immediately after the Dodola rituals, but could be performed independently from them. In some villages they were carried out on the Feast of Saint Germanus. Girls would make the doll, 20 to 50 cm long, and lay it on a slate or in a little casket. Having adorned it with flowers, they would bury it with funeral observances. After three, nine, or forty days, the doll was dug out, and thrown into water.[3]

      People tried to prevent destructive summer hailstorms by placating German with a ritual performed on Christmas Eve. This ritual was recorded in the area around Pirot at the beginning of the 20th century. Immediately before the start of the Christmas Eve dinner, the head of the household would go out to his woodpile,[4] to invite German to dinner. He would take with him a loaf of bread called „good luck”, prepared particularly for this ritual, slivovitz, wine, and a wax candle. At the woodpile, he would shout three times, “German, German, wherever you are, come to dinner right now, and in the summer do not let me see your eyes anywhere!” He would then light the candle, take a sip of slivovitz, taste some bread, drink wine, and go back into his house. Asked what happened with German, he would answer, “He came, so we dined and drank amply of slivovitz and wine, and then we parted.”[1][5]

      German, who dies so that the nature may regenerate with the falling of rain, can be understood as a spirit of vegetation, dying and then resurrecting with the revival of vegetation. His distinctly represented male genitals symbolize fertility. The doll of German is presumably a metaphorical replacement of the former human sacrifice. It can be included among the Slavic sacrificial dolls, together with the dolls of Yarilo, Kostroma, and Morena.[1]

      In Christianized folk beliefs German is identified with Saint Germanus. This saint is associated with the protection from hail, and occasionally from lightning, though the latter was generally ascribed to Saint Elijah.[1]

      See also[edit]
      Caloian
      Paparuda
      Dodola
      Notes[edit]
      ^ Jump up to: a b c d e Janićijević, pages 184-186. Cite error: Invalid tag; name „janicijevic” defined multiple times with different content (see the help page).
      ^ Jump up to: a b Pešikan-Ljuštanović
      ^ Jump up to: a b „Герман” (in Bulgarian). Central Library of Bulgarian Academy of Sciences. April 8, 2008. Retrieved 2008-09-18.
      Jump up ^ The woodpile of a household is one of the border zones between the human and inhuman worlds in the mytho-magical world view of South Slavs. It can serve as a medium in the communication with spiritual beings. See Trebješanin, Žarko. „Sorcery practise as the key to the understanding of the mytho-magical world image” (PDF). University of Niš. Retrieved 2008-09-18. (Page 2)
      Jump up ^ This ritual may be related to a custom recorded among Ukrainians. During a drought, a farmer would gently address the rain, promising that he would cook a pot of borscht for it, if it fell.
      References[edit]
      Janićijević, Jovan (1995). U znaku Moloha: antropološki ogled o žrtvovanju (in Serbian). Belgrade: Idea. ISBN 86-7547-037-1.
      Pešikan-Ljuštanović, Ljiljana. Лутка и обред (in Serbian). Project Rastko. Retrieved 2008-09-10.

      Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.