169 „Wypędzeni 1939… Deportacje obywateli polskich z ziem wcielonych do III Rzeszy”. Nowa książka pod redakcją Jacka Kubiaka i Agnieszki Łuczak

Zamiast wstępu:

~kj [wczoraj]
Tak, to dziwne, że w III RP częściej słyszałem o niemieckich wypędzonych, a nie słyszałem o polskich! To jednak tak ma wyglądać, według znanej gazety. Polacy mają być wszystkiemu winni i za wszystko przepraszać i zapominać o zbrodniach dokonanych przez SĄSIADÓW – tak także tych wywodzących się z mniejszości narodowych w aparacie bezpieki w PRL. Na szczęście to trwające 25 lat kłamanie powoli się kończy i mam nadzieję, że pozwoli to nam budować na nowo wspólnotę, gospodarkę i bezpieczeństwo.


Wysiedlenie Polaków z Wielkopolski, 1939 r./Bundesarchiv/CC BY-SA 3.0 de

http://ksiazki.wp.pl/gid,17844378,tytul,Ukazala-sie-ksiazka-Wypedzeni-1939-o-niemieckich-deportacjach-Polakow,galeria.html

Ukazała się książka ”Wypędzeni 1939…” o niemieckich deportacjach Polaków

Niemiecka zbrodnia

Okoliczności i przebieg deportacji obywateli polskich, mieszkańców ziem wcielonych do III Rzeszy, prezentuje książka „Wypędzeni 1939… „. To jedno z nielicznych wydawnictw dokumentujących tę jedną z pierwszych niemieckich zbrodni wojennych.

Według różnych szacunków historyków, z ziem zachodniej i północnej części II Rzeczpospolitej, które zostały wcielone do III Rzeszy, w latach 1939-1944 deportowano na teren Generalnego Gubernatorstwa, pozbawiono majątku lub umieszczono w gettach od miliona do półtora miliona Polaków i Żydów. W niemieckie ręce trafiło na wcielonych ziemiach blisko 100 proc. polskiego majątku.


Wysiedlenie Polaków z Wielkopolski, 1939 r./Bundesarchiv/CC BY-SA 3.0 de

Dla Polaków i Niemców

Publikacja pod redakcją Agnieszki Łuczak i Jacka Kubiaka przy współpracy Małgorzaty Schmidt i Janusza Zemera zawiera m.in. materiały z poświęconej deportacjom wystawy „Wypędzeni 1939…”, prezentowanej od 2009 roku w całej Polsce. Wydawnictwo zostało przygotowane w formie dwujęzycznego albumu: po polsku i po niemiecku.

Książka „Wypędzeni 1939… Deportacje obywateli polskich z ziem wcielonych do III Rzeszy” zawiera ponad 200 fotografii i dokumentów obrazujących historyczne konteksty deportacji, ich przebieg, losy polskich wysiedleńców, jak również zasiedlanie dawnych polskich ziem przez Niemców. Zawiera również teksty omawiające genezę i efekty niemieckiej polityki względem obywateli polskich po wybuchu II wojny światowej.


Lokalizacje, z których niemiecka organizacja VoMi przesiedlała volksdeutschów na teren Kraju Warty i Pomorza Nadwiślańskiego w miejsca po wysiedlonych Polakach i Żydach/Bundesarchiv/CC BY-SA 3.0 de

”To jest wciąż nieznana historia”

– To jest wciąż nieznana historia. Dzieje Polaków mieszkających podczas II wojny światowej na ziemiach wcielonych do III Rzeszy nie przebiły się do wyobraźni i pamięci zbiorowej. Wysiedlenia z Wielkopolski, Pomorza i ziemi łódzkiej, terror i egzekucje były doświadczeniem mieszkańców tych ziem od pierwszego dnia agresji niemieckiej w 1939 roku. A przecież ziemie te stanowiły 25 proc. przedwojennej II Rzeczpospolitej – powiedziała PAP jedna z autorek książki, naczelnik Oddziałowego Biura Edukacji Publicznej IPN w Poznaniu dr Agnieszka Łuczak.

W październiku 1939 roku do III Rzeszy wcielono ponad 91 tys. km kw. ziem II Rzeczypospolitej na których mieszkało ok. 10 mln osób. Historyk prof. Czesław Łuczak wyliczył, że wypędzenia obywateli polskich z tych terenów dotknęły około 1,5 mln osób.


Obóz w Biłgoraju dla wysiedlonych z Zamojszczyzny/PAP

Wywóz, pozbawienie mienia, zakładanie gett

Ponad 400 tys. osób zostało wywiezionych do Generalnego Gubernatorstwa. Blisko 500 tys. pozbawiono domów i mienia. Ok. 600 tys. osób pochodzenia żydowskiego trafiło do gett – niemal wszyscy zostali wymordowani. Majątek obywateli polskich przejąć mieli niemieccy przesiedleńcy ze Wschodu, z ziem będących w strefie wpływów ZSRR. Według różnych szacunków, z krajów bałtyckich, Ukrainy i Besarabii i innych obszarów sprowadzono do nowych okręgów Rzeszy od 500 do ponad 600 tys. Niemców.

Ofiarami wysiedleń byli w pierwszym rzędzie ziemianie, fabrykanci, kupcy, członkowie polskich organizacji społecznych i politycznych, a także inteligencja i powstańcy wielkopolscy. Wywózkę Polaków i Żydów organizowała niemiecka administracja pod kontrolą ustanowionego w październiku 1939 roku Komisariatu Rzeszy ds. Umacniania Niemczyzny. Deportacjom towarzyszyły egzekucje i masowe mordy.


Tegoroczna wystawa ”Wygnańcy” w Parlamencie Europejskim w Brukseli przygotowana przez IPN/PAP

”Poligon zbrodni”

Współredaktor książki i współautor wystawy Jacek Kubiak podkreślił, że deportacje obywateli polskich były dla Niemców „poligonem zbrodni, pierwszą tej skali operacją obezwładniania i degradowania wielkich mas ludzkich”.

– W europejskim, a także chyba i polskim dyskursie historycznym, zbrodnia tych deportacji przesłonięta jest przez Holocaust i obozy śmierci. To zrozumiałe – Holocaust skalą przesłania inne nazistowskie zbrodnie. Ale warto sobie uświadomić, że są one ze sobą powiązane, że nie można ich rozpatrywać w izolacji – ocenił. Według relacji ofiar wypędzeń, Niemcy przychodzili do ich domów w nocy lub nad ranem. Nierzadko dawano im zaledwie kilkanaście minut na spakowanie się.

~jus [pół godziny temu]
Wyślijcie jeden egzemplarz te książki Grossowi, zapłacę!!!!!!

~gocha [pół godziny temu]
Nas się rozlicza? Nie chcemy uchodźców ? – A DLACZEGO CHCEMY MIEĆ ICH PRZYJĄĆ ???? Kiedy była wojna i nasz kraj zajęli wrogowie to…. DO WALKI STANĘŁY NAWET DZIECI !!!!!! Z info uchodźcy to młodzi chłopcy i mężczyźni !!!!! – A GDZIE ICH MATKI, ŻONY , SIOSTRY!!!! …………………….:(

~444 [wczoraj]
Moi dziadkowie na Kaszubach, przez 5 lat pracowali na własnym majątku, jak parobki, dla niemieckiego obszarnika. Po wojnie z wioski dziadków wywieziono prawie wszystkich mężczyzna „za Ural”. Wróciła garstka… „z pooranym czołem i wyplutymi na gwiazdy zębami”. Cały lud PRL przez 50 lat pracował na swoim terenie dla Rosji. Niemcy i Rosjanie traktują nas jak niewolników.

~Słowo na marginesie! [wczoraj]
Chciałbym zapewnić autorów książki „Wypędzeni 1939 …”, że Polacy nie zapomnieli o tej zbrodni niemieckiej. A szczególnie dotyczy to Polaków urodzonych, wychowanych i zamieszkałych na Pomorzu, w Wielkopolsce oraz na Śląsku. Przypominam, że po zakończeniu Wojny Obronnej we wrześniu 1939 roku, wspomniane wyżej dzielnice II RP zostały bezpośrednio włączone do III Rzeszy. Natomiast bardzo wielu Polaków, którzy nie podpisali jednej z niemieckich list narodowościowych, zostało deportowanych do Generalnego Gubernatorstwa bądź niemieckich obozów koncentracyjnych. Na terenach włączonych do Rzeszy, Niemcy bez pardonu zajmowali polski majątek oraz polskie dziedzictwo kulturalne i historyczne. Oczywiście, dotyczyło to także majątku Żydów polskich oraz innych grup narodowościowych, które zamieszkiwały obszar II RP. Podkreślam, nikt nie zapomniał o tych zbrodniach niemieckich, pamiętamy o nich doskonale. Wbrew pozorom, Polacy nie cierpią na zanik pamięci historycznej. Co prawda w ostatnich 25 latach, zdecydowanie więcej mówiono i pisano na temat okupacji radzieckiej na wschodnich terenach II RP oraz związanych z tym zbrodni wojennych, deportacjach obywateli polskich na Wschód, utracie majątku państwowego i prywatnego itp. Jednak zapewniam raz jeszcze: zbrodni i ludobójstwa Niemców na terenach przez nich okupowanych podczas II wojny światowej – nikt rozsądny nie zapomniał i nie zamierza puścić ich w niepamięć. Przy okazji, dziękuję autorom za kolejną publikację książkową, która omawia zbrodnie niemieckie podczas wojny.

~córka wywiezionego i okradzionego [wczoraj]
Mój tata wraz z rodzicami i bratem został deportowany z własnego gospodarstwa w 1940 roku przez Niemców w mroźną styczniową noc. Niemcy rozebrali ich gospodarstwo do gołej ziemi i użytkowali ziemię do końca wojny. To nie byli faszyści, ani hitlerowcy to byli Niemcy! Dziadkowie wraz z tatą wrócili w 1945 roku po zakończeniu wojny na gołą ziemię. Nigdy Niemcy nie zapłacili żadnego odszkodowania, a teraz znów zmuszają Polaków do podejmowania zachowań na swoją szkodę!!! Gospodarstwo: Góry Zborowskie, gmina Żelazków, powiat kaliski

~ada [wczoraj]
Było „Przebaczamy i prosimy o wybaczenie” – po więc przypominać i podsycać emocje. To już HISTORIA

~wujo Moshe [wczoraj]
@ada ^ Powiedz to Grossowi, który nie tylko zieje nienawiścią powołując się na czasy II wojny światowej, ale jeszcze ubarwia i wymyśla nowe historie. Wszystko po to, aby ukryć, kto finansował Hitlera i zarabia do dziś na skutkach wojny…

~pulpecior [wczoraj]
@ada ^ Powiedz to pani E.Steinbach i tym Polakom którym odebrano domy porzucone przez Polskich-Niemców

~Hobo. [wczoraj]
@ada ^ Przypominać po to, żeby pamiętać. Ci, którzy nie pamiętają swojej historii, są skazani na jej powtarzanie… „Przebaczyć” nie znaczy „zapomnieć”.

…..

http://wyborcza.pl/1,91446,18803665,ukazala-sie-ksiazka-wypedzeni-1939-o-niemieckich-deportacjach.html

Ukazała się książka „Wypędzeni 1939… ” o niemieckich deportacjach Polaków
PAP 13.09.2015 06:24

Okoliczności i przebieg deportacji obywateli polskich, mieszkańców ziem wcielonych do III Rzeszy prezentuje książka „Wypędzeni 1939… „. To jedno z nielicznych wydawnictw dokumentujących tę jedną z pierwszych niemieckich zbrodni wojennych.
Artykuł otwarty w ramach bezpłatnego limitu prenumeraty cyfrowej
Według różnych szacunków historyków, z ziem zachodniej i północnej części II Rzeczpospolitej, które zostały wcielone do III Rzeszy w latach 1939-1944 deportowano na teren Generalnego Gubernatorstwa, pozbawiono majątku lub umieszczono w gettach od miliona do półtora miliona Polaków i Żydów. W niemieckie ręce trafiło na wcielonych ziemiach blisko 100 proc. polskiego majątku.

Publikacja pod redakcją Agnieszki Łuczak i Jacka Kubiaka przy współpracy Małgorzaty Schmidt i Janusza Zemera zawiera m.in. materiały z poświęconej deportacjom wystawy „Wypędzeni 1939…”, prezentowanej od 2009 roku w całej Polsce. Wydawnictwo zostało przygotowane w formie dwujęzycznego albumu: po polsku i po niemiecku.

Książka „Wypędzeni 1939… Deportacje obywateli polskich z ziem wcielonych do III Rzeszy” zawiera ponad 200 fotografii i dokumentów obrazujących historyczne konteksty deportacji, ich przebieg, losy polskich wysiedleńców, jak również zasiedlanie dawnych polskich ziem przez Niemców. Zawiera również teksty omawiające genezę i efekty niemieckiej polityki względem obywateli polskich po wybuchu II wojny światowej.

„To jest wciąż nieznana historia. Dzieje Polaków mieszkających podczas II wojny światowej na ziemiach wcielonych do III Rzeszy nie przebiły się do wyobraźni i pamięci zbiorowej. Wysiedlenia z Wielkopolski, Pomorza i ziemi łódzkiej, terror i egzekucje były doświadczeniem mieszkańców tych ziem od pierwszego dnia agresji niemieckiej w 1939 roku. A przecież ziemie te stanowiły 25 proc. przedwojennej II Rzeczpospolitej” – powiedziała PAP jedna z autorek książki, naczelnik Oddziałowego Biura Edukacji Publicznej IPN w Poznaniu dr Agnieszka Łuczak.

W październiku 1939 roku do III Rzeszy wcielono ponad 91 tys. km kw. ziem II Rzeczypospolitej na których mieszkało ok. 10 mln osób. Historyk prof. Czesław Łuczak wyliczył, że wypędzenia obywateli polskich z tych terenów dotknęły około 1,5 mln osób.

Ponad 400 tys. osób zostało wywiezionych do Generalnego Gubernatorstwa. Blisko 500 tys. pozbawiono domów i mienia. Ok. 600 tys. osób pochodzenia żydowskiego trafiło do gett – niemal wszyscy zostali wymordowani.

Majątek obywateli polskich przejąć mieli niemieccy przesiedleńcy ze Wschodu, z ziem będących w strefie wpływów ZSRR. Według różnych szacunków, z krajów bałtyckich, Ukrainy i Besarabii i innych obszarów sprowadzono do nowych okręgów Rzeszy od 500 do ponad 600 tys. Niemców.

Ofiarami wysiedleń byli w pierwszym rzędzie ziemianie, fabrykanci, kupcy, członkowie polskich organizacji społecznych i politycznych, a także inteligencja i powstańcy wielkopolscy. Wywózkę Polaków i Żydów organizowała niemiecka administracja pod kontrolą ustanowionego w październiku 1939 roku Komisariatu Rzeszy ds. Umacniania Niemczyzny. Deportacjom towarzyszyły egzekucje i masowe mordy.

Współredaktor książki i współautor wystawy Jacek Kubiak podkreślił, że deportacje obywateli polskich były dla Niemców „poligonem zbrodni, pierwszą tej skali operacją obezwładniania i degradowania wielkich mas ludzkich”.

„W europejskim, a także chyba i polskim dyskursie historycznym, zbrodnia tych deportacji przesłonięta jest przez Holocaust i obozy śmierci. To zrozumiałe – Holocaust skalą przesłania inne nazistowskie zbrodnie. Ale warto sobie uświadomić, że są one ze sobą powiązane, że nie można ich rozpatrywać w izolacji” – ocenił.

Według relacji ofiar wypędzeń, Niemcy przychodzili do ich domów w nocy lub nad ranem. Nierzadko dawano im zaledwie kilkanaście minut na spakowanie się.

Niemcy konfiskowali biżuterię, pieniądze i cenne przedmioty. Rodziny nie mogły zabierać ze swoich domów artykułów przydatnych kolejnym, niemieckim mieszkańcom. Musiał im wystarczyć jedynie bagaż ręczny z niezbędnymi przedmiotami: odzieżą, kocami, żywnością. Przed transportem do Generalnego Gubernatorstwa obywatele polscy trafiali do obozów przesiedleńczych i punktów zbornych. Później byli transportowani pociągami w dramatycznych warunkach na obszar GG.

Wystawa „Wypędzeni 1939…” była pokłosiem prowadzonych w 2007 roku w Poznaniu spotkań z ofiarami wypędzeń i ich potomkami. Przygotowana przez Jacka Kubiaka, Małgorzatę Schmidt i Janusza Zemera ekspozycja została zrealizowana przy współpracy z poznańskim oddziałem IPN i Związkiem Miast Polskich. Od 2009 roku prezentowana była w 25 miastach.

…..

https://i0.wp.com/kultura.poznan.pl/mim/kultura/pictures/-,pic1,1200,85283,120192,with-ratio,16_9.jpg

opublikowano: 2015-09-01

Wypędzeni 1939…

Najpierw były rozmowy, wspomnienia, relacje świadków wydarzeń sprzed siedemdziesięciu lat. Potem wystawa – zorganizowana w 25 miastach przez Związek Miast Polskich – przejmujące świadectwo okrucieństw II wojny światowej. Wreszcie powstał album, którego współwydawcą jest Wydawnictwo Miejskie Posnania.

Niezwykły i poruszający dwujęzyczny (polsko-niemiecki) album poświęcony jest jednej z najczęściej zapominanych albo wymazywanych ze zbiorowej pamięci hitlerowskich zbrodni, dokonanej już jesienią 1939 roku, wkrótce po wkroczeniu wojsk okupacyjnych na tereny Polski.

Niemcy wyrugowali z domostw i deportowali półtora miliona polskich obywateli – chrześcijan i Żydów z zachodnich i północnych ziem II Rzeczypospolitej. Przychodzili w nocy lub nad ranem z nakazem wyprowadzki, dając czasami zaledwie 15 minut na spakowanie najbardziej potrzebnych rzeczy. Na miejsce dotychczasowych polskich prawnych posiadaczy, w ich domach, w których niemal wszystko musieli pozostawić („by niczego nie zabrakło następnemu właścicielowi”) mieli zamieszkać nowi mieszkańcy – przysłani przez hitlerowców.

Książka stanowi podsumowanie wieloletniej pracy jej autorów Jacka Kubiaka, Małgorzaty Schmidt oraz Janusza Zemera – twórców wystawy „Wypędzeni 1939…”, przygotowanej wspólnie ze Związkiem Miast Polskich, która była eksponowana w 25 miastach.

Autorzy poddają dramat wypędzonych szerokiej refleksji. Na początku książki zamieszczono trzy teksty, autorstwa c. Pierwszy ze wspomnianych tekstów nakreśla historyczne tło i relacjonuje przebieg deportacji. Drugi systematyzuje obraz wysiedleń. Trzeci pokazuje szczególnie los polskiego ziemiaństwa, które niemal w całości zostało wywłaszczone ze swych domów i posiadłości. Wydawnictwo zamyka tekst Andrzeja Porawskiego, wieloletniego dyrektora Związku Miast Polskich, który wyraża nadzieję, że deportacje staną się tematem debaty i refleksji, zarówno w Polsce, jak i w Europie.

Szczególnie ważnym elementem albumu jest bogata ikonografia. Książka zawiera ponad dwieście przejmujących fotografii. Pochodzą one z zasobów Bundesarchiv w Koblencji, Archiwum IPN, Instytutu Zachodniego w Poznaniu, ale też archiwów lokalnych (muzea) czy prywatnych, rodzinnych albumów. Oglądamy osobiste dramaty i tragiczny los całych społeczności, defilady wojsk niemieckich, kolumny ludzi wygnanych ze swych domów, zdjęcia z obozów przesiedleńców, obrazy ulicznych egzekucji.

Widzimy również hitlerowskie obwieszczenia uliczne, a także zdjęcia Niemców bałtyckich i volksdeutschów z Polski wschodniej przesiedlanych do odebranych Polakom domów, mieszkań. W książce ukazane zostały kolejne losów wypędzonych: od dnia wysiedlenia po równie trudne powroty z wygnania. To bardzo ważne wydawnictwo, nie tylko jako zapis historii, ale i dowód pamięci.

Związek Miast Polskich przekazał książkę Bibliotece Raczyńskich, by dostępna w jej Filiach mogła dotrzeć do jak najszerszego kręgu czytelników.

Tomasz Janas

„Wypędzeni 1939… Deportacje obywateli polskich z ziem wcielonych do III Rzeszy”. Pod redakcją Jacka Kubiaka i Agnieszki Łuczak
Wydawcy: Związek Miast Polskich, Instytut Pamięci Narodowej, Wydawnictwo Miejskie Posnania

6 thoughts on “169 „Wypędzeni 1939… Deportacje obywateli polskich z ziem wcielonych do III Rzeszy”. Nowa książka pod redakcją Jacka Kubiaka i Agnieszki Łuczak

  1. http://ksiazki.wp.pl/agid,17849776,gid,17849776,opage,2,tytul,Tragiczna-historia-Generalnego-Gubernatorstwa,galeria.html#opOpinie
    Tragiczna historia Generalnego Gubernatorstwa

    Historyczna fascynacja

    Tragiczna historia Generalnego Gubernatorstwa – nazistowskiej kolonii stworzonej w historycznym centrum Polski – wyróżnia się nawet na tle okrucieństw niemieckich rządów w okupowanej Europie – czytamy w opisie książki „Generalne Gubernatorstwo. Mroczne serce Europy”, której autor, Martin Winstone, został przepytany przez Ewę Jankowską.
    (…)

    Polubienie

  2. http://historia.wp.pl/title,Polscy-uchodzcy-w-Indiach-i-na-Bliskim-Wschodzie,wid,17845286,wiadomosc.html?ticaid=1159ba&_ticrsn=3

    Polscy uchodźcy w Indiach i na Bliskim Wschodzie


    Polka maluje białego orła przed namiotem w obozie dla Polaków w Iranie, prowadzonym przez Czerwony Krzyż. Rok 1943 (fot. Biblioteka Kongresu USA/Wikimedia Commons / Nick Parrino)

    Pierwsza część polskich wychodźców 12 marca 1942 roku dotarła do północno-wschodniego Iranu. W ciągu następnych sześciu miesięcy dołączyły do nich – głównie morzem – trzy kolejne grupy. Łącznie Persowie przyjęli blisko 120 tysięcy Polaków. Jedną trzecią stanowili cywile. Gdy Sybiracy nabrali sił, rząd RP na uchodźstwie zaczął szukać im innego schronienia. W 1945 roku na perskiej ziemi pozostawało już tylko – lub aż – 3,5 tysiąca polskich obywateli. Żołnierze walczyli w Europie, a cywile odnaleźli azyl w Libanie, Palestynie, Afryce Wschodniej, RPA, a nawet w Meksyku i Nowej Zelandii (tamtejszy premier zaprosił ponad 700 polskich dzieci z opiekunami) – pisze Michał Staniul w artykule dla WP.

    Jeśli pogoda dopisywała, rejs z Kransowodzka na południe Morza Kaspijskiego zajmował sześć i pół godziny. W warunkach sztormowych, a te zdarzały się często, trwało to jednak znacznie dłużej. Dla wielu Polaków pordzewiałe, zatłoczone kutry rybackie okazywały się śmiertelną pułapką; wycieńczeni morderczą podróżą w bydlęcych wagonach umierali na ostatniej prostej do wybawienia.

    „Wyczerpani ciężką pracą, chorobami i głodem, prawie nierozpoznawalni jako ludzie, zeszliśmy ze statków w porcie Pahlavi. Tam razem uklękliśmy rzędami na piasku plażowego wybrzeża, by ucałować ziemię Perską. Były nas tysiące, uszliśmy z Sybiru i byliśmy wolni” – wspominała po ponad półwieczu Helena Woloch, jedna z ocalałych.

    Nieludzka ziemia

    17 września 1939 roku radzieckie wojska zaczęły przelewać się przez wschodnią granicę Rzeczpospolitej. Osłabieni walką z Niemcami, zaskoczeni zdradą i zdezorientowani własnymi rozkazami („Z bolszewikami nie walczyć, chyba w razie natarcia z ich strony lub próby rozbrojenia oddziałów” – głosiła dyrektywa marszałka Rydza-Śmigłego), Polacy nie zdążyli stawić większego oporu Sowietom. Po dwóch tygodniach Armia Czerwona trzymała w żelaznym uścisku połowę kraju. Rosyjscy żołnierze niemal natychmiast zabrali się za realizację poleceń Stalina: ze wschodniej Polski mieli zniknąć wszyscy, którzy mogli stanowić zagrożenie.

    W ciągu kolejnych dwóch lat w głąb ZSRR przymusowo wysłano około 800 tysięcy polskich obywateli. Prawie połowa z nich trafiła – o ile przeżyli kilkudziesięciodniową podróż – do obozów pracy na Syberii. „Nieludzka ziemia”, jak ją nazywano, prędko zamieniła się w gigantyczne cmentarzysko; śmiertelność w niektórych łagrach sięgała 25 proc. rocznie.

    Sytuacja zesłanych uległa nagłej zmianie w połowie 1941 roku, tuż po ataku Hitlera na ZSRR. Stalin rozumiał, że do walki z Niemcami przyda mu się każda para rąk; nie miał też nic przeciwko temu, by polscy żołnierze ginęli na froncie. 30 lipca 1941 roku Władysław Sikorski i Iwan Majski (radziecki ambasador w Londynie) podpisali układ przywracający stosunki dyplomatyczne między Polską a Związkiem Sowieckim. Umowa przyznawała amnestię wywiezionym Polakom i zezwalała na odbudowanie polskich sił zbrojnych na terenie ZSRR. Już wkrótce do oddziałów formowanych przez gen. Andersa zaczęły zgłaszać się tysiące ochotników. Moskwa nie zamierzała wszakże czekać, aż nowa armia osiągnie gotowość. Komuniści chcieli zobaczyć ją w boju jak najprędzej.


    Polka z wnukami w Teheranie w obozie dla uchodźców prowadzonym przez amerykański Czerwony Krzyż fot. Biblioteka Kongresu USA/Wikimedia Commons

    Aby zyskać więcej czasu, generał Anders postanowił wyprowadzić swoich ludzi na południe. Stalin zajęty wydarzeniami na zachodzie, nie oponował. Do wycofujących się pod rosyjskim nadzorem dywizjonów masowo przyłączali się cywile. W trakcie tułaczki z Uralu, Workuty, Kołymy, Nowosybirska i Kazachstanu tysiące z nich miały stracić życie.

    „Pamiętam śliczną, pięcioletnią dziewczynkę, która po pięciu dniach podróży dostała zapalenia płuc i zmarła. To był luty, najgorszy, trzaskający mróz. Gdy pociąg zatrzymał się w polu, wydarli ją z ramion matki i zostawili w śniegu. Potem się człowiek oswoił ze śmiercią, ale właśnie ta pierwsza, na samym początku, zrobiła na wszystkich wrażenie nieprawdopodobne” – opowiadała po dekadach twórcom filmu „Dzieci Isfahanu” jedna z uczestniczek tułaczki, Irena Godyń.

    120 tys. polskich uchodźców

    Pierwsza część polskich wychodźców 12 marca 1942 roku dotarła do północno-wschodniego Iranu. W ciągu następnych sześciu miesięcy dołączyły do nich – głównie morzem – trzy kolejne grupy. Łącznie Persowie przyjęli blisko 120 tysięcy Polaków. Jedną trzecią stanowili cywile.

    Mimo doraźnej pomocy irańskiej armii i brytyjskich organizacji humanitarnych, wśród wymęczonych syberyjską gehenną przybyszów szerzyły się choroby płuc, dyzenteria i tyfus. W ciągu paru tygodni liczba zgonów przekroczyła dwa tysiące. „Polacy wyglądali fatalnie, byli wychudzeni, niezdrowi i odziani w szmaty” – opisywał w irańskim filmie dokumentalnym „Utracony requiem” Gholam Abdol-Rahimi, fotograf z Pahlavi i świadek tamtych wydarzeń. „Mój znajomy, cieśla, przygotowywał dla nich trumny. Każdego dnia umierało po pięćdziesięciu” – dodawał.


    Polacy z obozu dla uchodźców w Iranie witają nowo przybyłą grupę uchodźców. 6 listopada 1942 r.fot. Imperial War Museum/Wikimedia Commons/ Terry Ashwood

    O ile większość polskich żołnierzy szybko skierowano do alianckich baz w Iraku (tam weszli w skład II Korpusu, który ostatecznie trafił do Włoch), tak cywile zostali rozproszeni po niemal całym Iranie. Największe obozy dla uchodźców utworzono w Teheranie, Meszhedzie, Ahwazie i Isfahanie. W tym ostatnim mieście, położonej ponad 1500 m n.p.m. byłej stolicy Persji, zamieszkało 2600 polskich dzieci, w dużej mierze sierot. Wszystkie chodziły do zorganizowanych przez organizacje polonijne szkół, a wiele dołączyło też do utworzonych naprędce hufców harcerskich. Do isfahańskich sierocińców parokrotnie zawitał szach Iranu, Reza Pahlawi. Ale nie oznaczało to, że miejscowe władze były zachwycone obecnością europejskich uchodźców.

    Iran zmagał się w tym czasie z wieloma trudnościami, zwłaszcza finansowymi. Kraj był też ciągle zagrożony niemiecką inwazją. Decyzja o przyjęciu uciekinierów z Polski zapadła więc nie w Teheranie, a w Londynie – Persja od roku znajdowała się bowiem pod brytyjsko-sowiecką okupacją. Szach musiał po prostu zaakceptować to polecenie.

    Choć niekiedy dochodziło do spięć, szczególnie na tle obyczajowym, zwykli Irańczycy traktowali Polaków bardzo przyjaźnie. „Zaakceptowali nas takimi, jakimi byliśmy, nie pytali o nasze matki i ojców. Nie pytali w co wierzymy, ani skąd przybywamy. Widzieli, że potrzebujemy pomocy i pomoc tę nam ofiarowali” – opowiadała jedna z Polek.

    Ze względu na okoliczności, pobyt Polaków w Iranie od początku miał charakter tymczasowy. Gdy Sybiracy nabrali sił, rząd RP na uchodźstwie zaczął szukać im innego schronienia. W 1945 roku na perskiej ziemi pozostawało już tylko – lub aż – 3,5 tysiąca polskich obywateli. Żołnierze walczyli w Europie, a cywile odnaleźli azyl w Libanie, Palestynie, Afryce Wschodniej, RPA, a nawet w Meksyku i Nowej Zelandii (tamtejszy premier zaprosił ponad 700 polskich dzieci z opiekunami).

    Spora grupa małych uchodźców żyła też w zupełnie wyjątkowym miejscu na Półwyspie Indyjskim.

    Dobry Maharadża

    Gdy sieroty wysłane do Balachadi po raz pierwszy ujrzały Jam sahiba Digvijaysinhjia, jego wygląd mocno je speszył. Potężny, wąsaty Hindus w uroczystych szatach bardzo szybko dał im jednak do zrozumienia, że trafiły do właściwego miejsca. „Nie uważajcie się za sieroty. Jesteście teraz Nawanagaryjczykami, ja jestem Bapu, ojciec wszystkich mieszkańców Nawanagaru, w tym również i wasz” – powiedział witając je w wybudowanym przez siebie Polish Children Camp. Za jego plecami stało 60 parterowych domków, które wkrótce miały stać się bezpiecznym schronieniem dla blisko 800 straumatyzowanych dzieci.


    Polacy w obozie dla uchodźców w Teheranie, rok 1943 fot. Biblioteka Kongresu USA/Nick Parrino

    jako młody chłopak, Jam sahib Digvijaysinhji poznał w Genewie bliskiego przyjaciela swego ojca – Ignacego Paderewskiego. Słynny pianista i mąż stanu zrobił na przyszłym władcy księstewka Nawanagar ogromne wrażenie i rozbudził w nim żywe zainteresowanie losami Polski.

    Lata później, usłyszawszy o niedoli sierot wyrwanych z syberyjskiego piekła, maharadża Jam sahib nie miał wątpliwości: trzeba działać. „Głęboko wzruszony, przejęty cierpieniami polskiego narodu, a szczególnie losem tych, których dzieciństwo i młodość upływa w tragicznych warunkach najokropniejszej z wojen, pragnąłem w jakiś sposób przyczynić się do polepszenia ich losu” – tłumaczył jednej z polonijnych gazet.

    Wykorzystując swoje wpływy, Jam sahib zaczął namawiać lokalne elity do zaopiekowania się polskimi sierotami rozsianymi po różnych obozach tymczasowych w Iranie i Indiach. Kilkudziesięciu maharadżów posłuchało jego apeli; utworzony przez nich fundusz objął łącznie około pięciu tysięcy dzieci (w całych Indiach żyło 10 tysięcy Polaków). Digvijaysinhji wybudował w pobliżu swojego nadmorskiego pałacu w Balachudi specjalny ośrodek z boiskami do gry w piłkę, stołówkami, salami lekcyjnymi, biblioteką i niewielką przychodnią. Dla naznaczonych syberyjskimi bliznami dzieciaków całe osiedle – wraz z położonymi nieopodal ciepłymi źródłami i malowniczymi klifami – było prawdziwym rajem. Wiele radości przynosiła im też postać samego gospodarza.


    Brytyjski film propagandowy z 1943 r. „Polacy w Persji”

    – Bardzo podobały mu się nasze tańce i stroje ludowe. Z wielkim zainteresowaniem oglądał też inscenizacje teatralne oraz różnego rodzaju pokazy i zawody sportowe. Praktycznie nie opuścił żadnej premiery. Potrafił szczerze bawić się na jasełkach, wzruszać perypetiami „Kopciuszka”, jak i głęboko przejmować losem „Kordiana”. Zazwyczaj przed przedstawieniem prosił o przetłumaczenie tekstu lub o dłuższe wprowadzenie. Reagował spontanicznie: widocznym wzruszeniem, śmiechem, oklaskami. Był naprawdę wdzięcznym widzem. Po spektaklu zapraszał młodych aktorów na uroczysty, wspólny podwieczorek, obdarowywał ich słodyczami – pisał w swoich wspomnieniach z gościny u indyjskiego maharadży Wiesław Stypuła.

    Gdy wojna dobiegła końca, Polish Children Camp czekało zamknięcie. Na wezwanie komunistycznego rządu w Warszawie, większość jego podopiecznych miała zostać odesłana do sierocińców w Polsce. Aby opóźnić przymusowy transfer, Jam sahib – wraz z polskim kapelanem i brytyjskim oficerem – wystąpili do miejscowego sądu o masową adopcję pozostałych sierot. Pozwoliło to przenieść młodych wychodźców do innego „polskiego” obozu, tym razem w Valivade. Tam, przy pomocy Czerwonego Krzyża, wielu z nich nawiązało kontakt z ocalałymi krewnymi. Mieli do kogo wracać.

    Michał Staniul dla Wirtualnej Polski

    ~Rafał 2015-09-16 (20:00)
    Polacy jak przechodzą do innego kraju to nie stwarzają problemów może tylko nie liczni zawsze ktoś znajdzie się a muzułmanie nie stosują się do prawa w kraju w którym żyją,uprawiają sex z dziećmi,traktują kobiety jak gorzej jak zwierzęta,chcą zmusić siłą do przejścia na ich ZŁĄ pełną nienawiści wiarę i jeszcze można tak długo wymieniać

    ~mm 2015-09-15 (14:31)
    Pochodzę z rodziny Sybiraków, która po wywózce do ZSRR przeszła szlak od Uzbekistanu, poprzez Indie aż do Rodezji (obecna Zambia). Z kilkunastu wywiezionych osób przeżyło tylko kilka, w tym moja 5-cioletnia mama,babcia i prababcia, które we trzy, po rozdzieleniu z resztą rodziny, trafiały do kolejnych obozów dla uchodźców korzystając z dobroci zarówno chrześcijan jak i muzułmanów. Od małego słuchałam opowieści o dalekich krajach i ludziach, którzy w tych ciężkich czasach nieśli pomoc nie bacząc na narodowość i religię. Gdyby nie zwykła ludzka pomoc Uzbeków,Pakistańczyków i innych narodowości spotykanych po drodze , pewnie nie byłoby mnie na świecie , bo moja mama by nie przeżyła walcząc z głodem ,tyfusem wywołanym przez obozowe pluskwy lub, w późniejszym okresie, malarią. Dlatego wszystkie znajome mi żyjące jeszcze osoby, które przeszły powyższy szlak , ze smutkiem przysłuchują się dyskusji ludzi, którym nie grozi głód, którym na rękach nie umierają z głodu dzieci i nie muszą na obiad przyrządzać potrawki ze złapanego szczura , którzy wygodnie siedzą w domach i dzięki TV i internetowi wydaje się im ,że wiedzą wszystko o życiu i nienawidzą tych,którzy wyrwaliby ich ze strefy komfortu. Cała ta krzycząca brać, która nie odróżnia syryjskiego chrześcijanina od syryjskiego muzułmanina wypowiada się na forach w tonie nienawiści i nietolerancji . Chcą niby bronić chrześcijaństwa, ale jakiego, skazującego ludzi na śmierć ? Od mieszkańców kraju prawie jednorodnie katolickiego ( czyżby?) oczekiwałabym trochę innej postawy . Czas stosować miłosierdzie w praktyce. Mądrze i z rozwagą pomóc potrzebującym oddzielając ich od tych, którzy , przy okazji, chcą dla własnych celów wykorzystać całe zamieszanie. Islam zagrozi nam tylko wtedy, gdy polski katolicyzm będzie płytki i na pokaz. Niektórzy udowadniają jednak,że taki właśnie jest.

    ~obywatel x 2015-09-15 (16:15)
    Niestety ale czasy i ludzie się zmienili. Po 11 września każdy islamista jest postrzegany jako potencjalne zagrożenie i są temu sami sobie winni, bo niestety nie rozprawili się z terroryzmem, który wyhodowali, nawet po cichu go wspierają. Polacy podczas II wojny ŚWIATOWEJ nie mieli wyboru, musieli kierować się w tamtą stronę i nie można porównywać tamtych realiów z dzisiejszą sytuacją. Uchodźcy syryjscy mogą wybrać na swój cel bogate, BLISKO POŁOŻONE ICH PAŃSTWA islamskie kraje Zatoki Perskiej jak Katar, Zjednoczone Emiraty, Bahrajn, Arabia Saudyjska która jest siedmiokrotnie większa od Polski. Dlaczego ich siostry i bracia w wierze nie chcą przyjąć swych sąsiadów?

    ~halszka 2015-09-15 (14:43)
    Polska ZAPLACILA za pobyt w Iranie i Indiach niedouczony tumanie Ponadto zaplacila ze walczyla w Anglii , zaplacila za bron , ubranie i jedzenie —zostal wystawiony rachunek 11 ton zlota! Nie mysl ZE POLACY SIEDZIELI NA GARNUSZKU ANGLIKOW! Nie wiem czlowieku ile masz lat ale brak wiedzy wyziera z kazdego kata, doszkol sie!. To nie tylko zlotem ale i krwia.

    ~Halina 2015-09-15 (17:41)
    Michał Staniul – Dlaczego pan nie wspomnial, ze za przejscie Polakow przez kontrolowany przez W. Brytanie Iran, polski rzad na uchodztwie musial zaplacic Anglikom ponad 100 mln owczesnych funtow szterlingow? Za wszystko musielismy placic. Nic nikomu nie jestesmy winni. Anglicy dostali za darmo swietnie wyszkolonych zolnierzy Andersa.

    ~historyk 2015-09-15 (18:09)
    My placimy za wszystko a wszyscy nas wykorzystują

    Polubienie

  3. http://wiadomosci.wp.pl/wiadomosc.html?wid=17872635&kat=1342&title=Norman-Davies-pamietajmy-o-polskich-uchodzcach-ktorzy-szli-z-Armia-Andersa

    akt. 26.09.2015, 12:52

    Norman Davies: pamiętajmy o polskich uchodźcach, którzy szli z Armią Andersa

    W czasie II wojny światowej tysiące polskich uchodźców znalazło schronienie w innych krajach, pamiętajmy o tym, w czasie, gdy inni proszą o pomoc – apeluje historyk Norman Davies.

    Norman Davies wydaje właśnie książkę „Szlak nadziei” dokumentującą losy Armii Andersa.
    (…)

    ~mers 9 godzin i 12 minut temu
    Panie Davis, polscy uchodźcy nie przybyli do Pańskiego kraju z zamiarem wprowadzenia tam szariatu, zmiany waszych obyczajów i praw, nie wysadzali wam w powietrze metra, nie zarzynali waszych żołnierzy na ulicach. Oni bronili waszych dup przed Niemcami (poza lotnikami polskich dywizjonów myśliwskich i bombowych z Bitwy o Anglię byli jeszcze marynarze, pancerniacy, spadochroniarze, piechota, wywiad, wcześniej Enigma). Odpłaciliście im za to w sposób haniebny. Proszę nas nie pouczać, bo nie ma Pan do tego żadnego prawa. Jest Pan po prostu głupi, mimo, że wykształcony.

    ~~marko ” 11 godzin i 59 minut temu
    a ilu z tych co szli z armia Andersa zostalo w krajach muzulmanskich ? o czym ten z… pie….li

    ~Pollack 10 godzin i 57 minut temu
    a za tę pomoc (i inne podobne wsparcia) angole wystawili f-rę, zdeponowali złoto II RP…taki mały szczegół

    Polubienie

  4. http://www.kresy.pl/wydarzenia,europa-zachodnia?zobacz/list-do-zagranicznych-mediow-przed-rocznica-wyzwolenia-obozu-auschwitz


    Lokalizacja obozów koncentracyjnych w czasie II wojny światowej. Większość z nich znajdowała się na terenie III Rzeszy. Źródło: Wikipedia

    List do zagranicznych mediów przed rocznicą wyzwolenia obozu Auschwitz
    Dodane przez wachmistrz_Soroka
    Opublikowano: Poniedziałek, 25 stycznia 2016 o godz. 09:09:51

    W związku ze zbliżającą się rocznicą wyzwolenia obozu Auschwitz, do zagranicznych mediów zostanie rozesłany list, który ma na celu zapobiec używania kłamliwego sformułowania „polskie obozy koncentracyjne”.

    W porozumieniu z MSZ akcję prowadzi Reduta Dobrego Imienia – Polska Liga przeciw Zniesławieniom. Adresatami są głównie niemieckie media, gdzie między 26 a 27 stycznia pojawia się wiele artykułów dotyczących wkroczenia Armii Czerwonej do Auschwitz. Po otrzymaniu takiego listu, trudniej im będzie wytłumaczyć się z użycia sformułowania „polskie obozy koncentracyjne”.

    – Chodzi o to, by nie pojawiały się te oszczerstwa w druku, bo one zatruwają relacje polsko-niemieckie. Zwłaszcza w tym trudnym momencie, kiedy Niemcy wywierają nacisk na polski rząd i polskie społeczeństwo w celu przyjęcia tych warunków, które oni nam narzucają w związku z imigrantami, albo też chcąc obalić rząd RP – mówił Maciej Świrski, prezes Reduty.

    „Polskie obozy koncentracyjne” (ang. Polish concentration camps) to błędne określenie stosowane w niektórych mediach, publikacjach, w tym również w opracowaniach historycznych w odniesieniu do niemieckich, nazistowskich obozów koncentracyjnych znajdujących się w granicach okupowanej od 1939 roku przez Niemców Polski. Termin „polskie obozy koncentracyjne” nie tylko wyznacza położenie geograficzne tych obozów, ale sugeruje, że zakładali je i zarządzali nimi Polacy. Według niektórych poglądów sformułowanie wprowadzane jest celowo jako propaganda wymierzona w państwo polskie. Spotyka się także określenia pochodne jak „polskie obozy zagłady” (ang. „Polish death camps”) lub „Polski Holocaust” (ang. Polish Holocaust), niem. »polnische Häuser des Todes« – »Polish death houses«, »polnische Vernichtungslager«, »polnische Vernichtungslager Sobibor und Treblinka«.

    Państwo polskie, organizacje pozarządowe oraz środowiska polonijne od lat próbują przeciwdziałać pojawianiu się tego określenia w przestrzeni publicznej.

    Polubienie

  5. to ja tylko dodam w temacie:

    Bardzo dziękuje Ci Tom za ten film! Gross, Tokarczuk, Wegener, Obama, Comey… i inni wam podobni mali Goebbelsi i przeciw-polscy, przeciw-słowiańscy oszczercy i kłamcy… napawajcie się… także i waszą jewropejska i usraelską spuścizną, skoro ośmielacie się zaprzeczać faktom!!! 😦

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.