227 Amerykanscy nazisci i Brytyjczycy w SS


Parada Niemiecko-Amerykańskiego Bundu w Nowym Jorku, 30 października 1939 r. / Wikimedia Commons

Dwa artykuły i jedna książka, o Usraelskich nazistach, twardych żydowskich gangsterach i Brytyjczykach służących w SS.

Wybuchowa mieszanka… 3, 2, 1… no to sru!!! Na pierwszy ogień idzie usraelsko-niemiecki BUND, a potem salwa za salwą niechcianej i zakazanej wiedzy, o brytyjsko-nazistowsko-homoseksualno-żydowskich ciągotkach z wyższych sfer, co to o niej często nie przeczytacie. Ja sam nic o tym nie wiedziałem, dopóki przypadkiem nie natrafiłem na te artykuły. Czasem nawet niemiecka wp.pl coś ciekawego i (pikantnego przy okazji) puści…

To taki mikołajkowy podarek przy okazji usraelsko-jewropejskiego poprawnie politycznego prania mózgów, ukrywania i wybielania prawdziwych zbrodniarzy, oraz wrabiania Polaków i Słowian we współodpowiedzialność za zbrodnie hitlerowskich nazistowskich Niemiec i ich różnych popleczników, wielbicieli i cichych sponsorów… zwłaszcza tych z obrzezanymi korzeniami…

http://historia.wp.pl/title,Amerykanscy-nazisci,wid,17911984,wiadomosc.html

Amerykanscy nazisci

W USA prężnie działała organizacja nazistów. Jej celem było przejęcie władzy i zawarcie sojuszu z III Rzeszą. Mimo że do Bundu należało kilkadziesiąt tysięcy ludzi, nieprzychylnie traktowała go nawet NSDAP. Spotkania organizacji były często rozbijane przez mafię, działającą na prośbę rabinów. W tej kwestii gangsterów wspierała nawet policja.

Adam Tycner: Jaki był polityczny plan Niemiecko-Amerykańskiego Bundu? Stworzenie nazistowskich Stanów Zjednoczonych?

Arnie Bernstein: Bund miał się najpierw przekształcić w potężną partię polityczną, która następnie miała przejąć władzę, wprowadzić nazizm w USA, pozbyć się Żydów oraz komunistów i wejść w sojusz z hitlerowskimi Niemcami.

Ilu członków liczył?

Sam Bund podawał w latach 30., że ma 200 tys. członków, ale tę liczbę można raczej włożyć między bajki. Trudno policzyć, ilu było ich naprawdę, bo oprócz szefostwa organizacji nikt nigdy ich nie liczył, a sprawę dodatkowo komplikowały zawiła struktura Bundu i różne stopnie członkostwa. Z szacunków FBI wynikało, że liczył nie więcej niż 20 tys. ludzi. Do tego trzeba jednak doliczyć niemałą i trudną do oszacowania rzeszę zwolenników oraz sympatyków.

Skąd się właściwie wzięli tak liczni naziści w Stanach? Wydawałoby się, że to ideologia specyficznie niemiecka.

Tak, przeniesienie jej na amerykański grunt było karkołomnym zadaniem. A naziści w Stanach wzięli się głównie z Niemiec. Zaczęło się już w 1924 r., czyli rok po nieudanym puczu monachijskim Hitlera. W USA powstało wtedy założone przez dwóch urodzonych w Niemczech Amerykanów Narodowosocjalistyczne Stowarzyszenie „Teutonia”. Przystąpiło do niego kilkuset amerykańskich Niemców, ale Teutonia szybko pogrążyła się w wewnętrznych sporach i obumarła. Wtedy do akcji wkroczył dział NSDAP ds. zagranicznych. Jego szef Hans Nieland na gruzach Teutonii zorganizował nowe zrzeszenie Gauleitung-USA. Znów się nie udało, głównie dlatego, że Nieland wybrał na szefa człowieka, który był na zmianę dozorcą oraz bezrobotnym i nie radził sobie z przewodzeniem organizacji. Pierwszym udanym przedsięwzięciem nazistów w USA była organizacja Przyjaciele Nowych Niemiec z siedzibą w Detroit.

Dlaczego akurat w Detroit?

Ponieważ tam mieściły się zakłady Forda. Henry Ford był znany ze swoich antysemickich poglądów, Żydzi nie pracowali w jego zakładach. Zatrudnionych było tam za to mnóstwo Niemców. Jednym z nich był Fritz Kuhn. Kuhn urodził się w Monachium i walczył w niemieckiej armii w czasie I wojny. Po zakończeniu walk skończył chemię, ale zatrudnienie znalazł jako kierownik w sklepie z tkaninami. Szybko się wydało, że podkradał spore partie towaru. Uciekł przed procesem do Meksyku, a później do USA, gdzie znalazł pracę u Forda.


Fritz Kuhn fot. Wikimedia Commons

To nie wygląda na biografię lidera prężnej organizacji.

A jednak. Kuhn wpadał co chwila w kłopoty w życiu prywatnym, nigdy też nie nauczył się porządnie angielskiego, co zresztą było później przedmiotem drwin. Nieprzychylna mu prasa cytowała jego niegramatyczne wypowiedzi dosłownie, przekręcając słowa albo zapisując jego opinie gotycką czcionką. Kuhn miał jednak wielkie zdolności organizacyjne. Gdy Przyjaciele Nowych Niemiec pogrążyli się w sporach o przywództwo, w 1936 r. stanął na czele podupadającej organizacji, zmienił jej nazwę na Niemiecko-Amerykański Bund, wyprowadził na prostą i osiągnął chyba wszystko, co naziści mogli osiągnąć w USA.

Czyli właściwie co?

Stworzył organizację, która przyciągnęła kilkadziesiąt tysięcy ludzi, dysponowała własnym wydawnictwem, które wydało miliony egzemplarzy rasistowskich, antysemickich i proniemieckich broszur, ulotek oraz książek. Miała własny tygodnik „Deutscher Weckruf und Beobachter” drukowany przez zaprzyjaźnione drukarnie w całym kraju. Miała też osobny periodyk dla dzieci. Bund organizował setki spotkań, wieców, obozów letnich dla młodzieży, szkoleń paramilitarnych.

Szkoleń paramilitarnych? Planował zbrojny przewrót?

Bund przygotowywał swoich członków na „der Tag” („ten dzień”). Nie było jasne, kiedy ten dzień ma nadejść, ale miał być to moment, w którym w USA wybuchnie otwarta walka między Aryjczykami a Żydami dążącymi do zaprowadzenia bolszewizmu. Członkowie Ruchu Młodzieżowego Bundu przygotowywali się do „tego dnia” poprzez gry i zabawy na obozach letnich. Jednak już Ordnungsdienst, czyli służba porządkowa czy może raczej bojówka Bundu, odbywała tajne szkolenia z bronią.

W nazwie niemieckie słowo „Bund”, mówiący z niemieckim akcentem lider nazywany Bundes-führerem, służba porządkowa Ordnungsdienst… Czy do Bundu w ogóle przystępował ktoś poza Amerykanami niemieckiego pochodzenia?

Nie ma takich danych. Bund oczywiście twierdził, że do organizacji przystępują wszyscy „aryjscy” Amerykanie, ale można z całą pewnością powiedzieć, że ogromna większość członków Bundu albo nawet prawie wszyscy byli albo Amerykanami niemieckiego pochodzenia, albo po prostu Niemcami, którzy wyemigrowali do USA, ale nie mieli jeszcze obywatelstwa.

Organizacja epatowała niemieckością. Członkowie Ruchu Młodzieżowego mieli sztylety z napisem „Blut und Ehre”, czyli „Krew i honor”. Nosili mundury wzorowane na Hitlerjugend. Z kolei mundury Ordnungsdienst wyglądały prawie jak te noszone przez esesmanów. Jednakże Kuhnowi bardzo zależało na tym, żeby organizacja była postrzegana jako grupa amerykańskich patriotów. Na wiecach zawsze obok symbolu Bundu, który był wariacją na temat swastyki, wisiały amerykańskie flagi.

Na okładce pańskiej książki jest zdjęcie, na którym oprócz swastyk i amerykańskich flag widać jeszcze wielki portret Jerzego Waszyngtona.

To był największy wiec w historii Bundu, w lutym 1939 r. w Madison Square Garden. Przyszło na niego ponad 20 tys. ludzi chronionych przez 3 tys. członków Ordnungsdienst. Pretekstem były urodziny Jerzego Waszyngtona, który zgodnie z bundowską wersją historii miał być „pierwszym amerykańskim faszystą”. Stąd jego portret. Tak naprawdę ten wiec był wielką demonstracją siły, liczebności i sprawności organizacji. Chociaż jednak Bund był u szczytu potęgi, znacznie więcej ludzi niż sam wiec zgromadziła demonstracja przeciw niemu. To był zawsze problem Bundu. Miał w USA mnóstwo zaciekłych przeciwników i poza Fordem, który prawdopodobnie potajemnie go wspierał, bardzo mało potencjalnych sojuszników.

Nie współpracował z Ku-Klux-Klanem?

Dopiero w 1940 r., tuż przed ostatecznym upadkiem. W jednym z bundowskich obozów terenowych odbył się zjazd członków Bundu i Ku-Klux-Klanu. Przyjechało kilka tysięcy ludzi. To musiał być dość przerażający widok. Były przemówienia ludzi w białych strojach „klanowców” na przemian z umundurowanymi członkami Bundu i palenie wielkiego krzyża w asyście ubranych jak esesmani bojówkarzy. Myślę, że współpraca z Ku- -Klux-Klanem nigdy się nie rozkręciła ze względu na odległość. Działał on głównie na południu, a Bund na Zachodnim i Wschodnim Wybrzeżu, gdzie miał najwięcej zwolenników wśród niemieckich imigrantów oraz ich potomków. Kuhn szukał jednak sojuszników również gdzie indziej. Próbował się dogadać z Indianami.

Dlaczego akurat z Indianami? Zaliczał ich do Aryjczyków?

Nie, ale po pierwsze Kuhn wiedział o indiańskich fascynacjach Hitlera, który pochłaniał książki Karola Maya. Po drugie Indianie byli wówczas w fatalnym położeniu i szerzyły się wśród nich różne radykalne ideologie. Jedną z nich był antykomunizm połączony z antysemityzmem. Było kilku indiańskich publicystów obwiniających o całe spotykające Indian zło żydowsko-komunistyczne kliki, które miały rzekomo opanować administrację Roosevelta. Bundowi udało się zwerbować kilku z nich, na przykład czirokeskiego wodza Młodego Księżyca, który na wiecach przemawiał w indiańskim stroju z pióropuszem i opaską ze swastyką na ramieniu. Z Bundem współpracowała też Federacja Indian Amerykańskich, której szef z plemienia Krików podzielał antysemickie poglądy Kuhna. Jednak ani federacja, ani Młody Księżyc nie byli w stanie przeciągnąć na swoją stronę większości Indian i z Bundem trzymała tylko mała ich część. Ostatecznie wszystko skończyło się na małej grupie Indian paradujących ze swastykami.

Czyli sojuszników rzeczywiście nie było zbyt wielu. A co z wrogami?

Tych trudno zliczyć. Właściwie cała prasa była wroga Bundowi, podobnie jak większość Amerykanów. Mieszkańcy małych miasteczek, w których bundowcy organizowali obozy i do których zjeżdżały się tłumy umundurowanych nazistów ze swastykami, byli przerażeni. Samorządy robiły, co mogły, żeby ich wyrzucić. Ordnungsdienst musiał regularnie bić się z anarchistycznymi i komunistycznymi bojówkami. Bund nękały ciągłymi śledztwami i przesłuchaniami FBI i Komisja Kongresu ds. Działalności Antyamerykańskiej. Zwalczała go nawet mafia.

Co mafia miała przeciwko Bundowi?

Mafia jako taka nic. To była sprawa osobista. Kilku głównych gangsterów lat 30. – Meyer Lansky, Abner „Longy” Zwillman i Benjamin „Bugsy” Siegel – było Żydami. Do Lansky’ego, urodzonego w Grodnie gangstera, który stworzył przestępcze imperium na kasynach i handlu alkoholem w czasie prohibicji, z prośbą o pomoc w walce z Bundem zwrócili się nowojorscy rabini. Mieli wprawdzie opory przed współpracą z mafią, ale uznali, że nie można dopuścić, by w USA rozprzestrzenił się nazizm.

Jak Lansky walczył z Bundem?

Rabini chcieli, żeby członków Bundu porządnie obić, ale nie zabijać. Lansky z kolei poprosił ich, żeby wobec całej akcji neutralna pozostała żydowska prasa, na którą rabini mieli wpływ. Układ został zawarty i Lansky zorganizował swoich żydowskich gangsterów w bojówki. Wkrótce niemal każde zebranie czy wiec Bundu w Nowym Jorku kończyły się bójką. Gangsterzy Lansky’ego organizowali ataki z użyciem świec dymnych, kijów bejsbolowych i kastetów. Rabini nie potrafili jednak dotrzymać swojej części umowy i żydowskie gazety ostro krytykowały Lansky’ego za jego metody walki. Ostatecznie akcja zakończyła się również na prośbę rabinów.

W innych miastach działo się to samo?

W kilku. W Newark najazdy na spotkania Bundu organizował inny żydowski gangster, lokalny mafijny boss Abner „Longy” Zwillman. On dla odmiany współpracował w tej sprawie z policją, która dawała mu cynk, gdzie odbywa się zebranie, a później „zapominała” je chronić. Zwillman wysyłał tam oddziały zakapiorów, których werbował głównie spośród żydowskich członków miejscowej sekcji bokserskiej. To nawet nie były bójki, tylko zamieszki, bo bojówki Zwillmana atakowały kilkusetosobowe zebrania chronione przez Ordnungsdienst. Używali drabin, żeby dostać się do budynków, palili samochody na zewnątrz, urządzali gigantyczne bijatyki. To samo, choć na mniejszą skalę, działo się w Los Angeles i Chicago.

Jakie znaczenie polityczne miał Bund?

Przed wyborami prezydenckimi w 1936 r. Bund poparł kandydata republikanów Alfa Landona. Kuhn uważał, że republikanie to mniejsze zło w porównaniu z rzekomo opanowaną przez Żydów oraz komunistów Partią Demokratyczną i ubiegającym się o drugą kadencję Franklinem Delano Rooseveltem, którego działacze Bundu uparcie nazywali „Rosenfeltem”. Poza tym Kuhn sądził, że republikańska administracja dogada się z nazistowskim rządem w Niemczech. Raczej się mylił, ale tego się nie dowiemy, bo Landon ostatecznie przegrał wybory. W każdym razie kiedy tylko republikanie się dowiedzieli, że poparcia udzielił im Bund, zaczęli w popłochu zapewniać, że nie mają z nim nic wspólnego. Wsparcie na pewno bardziej Landonowi zaszkodziło, niż pomogło. Ta historia pokazuje, jaki wpływ na politykę amerykańską miał Bund – robił tylko dużo hałasu.

Podobno do Bundu należał Charles Bukowski.

Tak, miał taki epizod w młodości. Urodził się w Niemczech, jako 19-latek przeżywał w Los Angeles ciężki okres i zafascynował się Bundem. Opisał to później w jednej ze swoich książek.

Czy to nie było tak, że przez jednoznacznie niemiecki charakter organizacji Bund był skazany na wegetację na marginesie amerykańskiej polityki?

Nie do końca. Grupa docelowa była ogromna. Amerykanie niemieckiego pochodzenia stanowili jedną czwartą ludności USA. Przed wojną wychodziły wysokonakładowe gazety po niemiecku, istniały dziesiątki niemieckich stowarzyszeń. To była ogromna i prężna grupa. Do tego miała silne poczucie krzywdy. W czasie I wojny światowej Amerykanie niemieckiego pochodzenia byli traktowani podejrzliwie. W 1917 r. rząd nałożył na nich obowiązek rejestracji. Orkiestry przestały grać utwory niemieckich kompozytorów, niemieckie książki usuwano z bibliotek publicznych, restauratorzy zmieniali nazwy niemieckich potraw na angielskie. Ta niechęć i podejrzliwość trwały jeszcze bardzo długo i Amerykanie niemieckiego pochodzenia mieli uraz. Kuhn chciał go wykorzystać.

W jakim stopniu mu się to udało?

W sporym, ale znacznie mniejszym, niż zakładał. Większość Amerykanów niemieckiego pochodzenia odcinała się od Bundu. Część po prostu nie lubiła nazistów, inni bali się, że Kuhn szkodzi ich sprawie, że przez niego cała ogromna społeczność będzie traktowana jak piąta kolumna nazistowskich Niemiec.

Czy Kuhn był niemieckim agentem?

Nie. FBI było przekonane, że nim jest, ale pomimo wielu prób nigdy nie udało się znaleźć na to dowodów. Kuhn był po prostu zagorzałym nazistą.

Jak wyglądało wsparcie rządu w Berlinie dla Bundu?

Tego wsparcia prawie nie było. NSDAP jeszcze przed przejęciem władzy angażowała się w organizowanie nazistów w USA, ale potem, gdy doszła już do władzy i rząd w Berlinie przyjrzał się działalności Kuhna, stwierdzała, że przynosi Niemcom więcej szkody niż pożytku. Chyba mieli rację. Bund nie był w stanie tak wzrosnąć w siłę, żeby dokonać jakiejś znaczącej zmiany, a jego agresywna antyżydowska propaganda, przemarsze w mundurach ulicami amerykańskich miast nastawiały i tak niechętną nazizmowi amerykańską opinię publiczną jeszcze bardziej wrogo do Niemiec. Pod koniec lat 30. nie było jeszcze wcale takie oczywiste, kto będzie z kim trzymał, a kto pozostanie neutralny, jeśli wybuchnie wojna. W Berlinie uważali, że nie ma sensu zrażać do siebie Amerykanów i marginalizowali Kuhna, zbywali go. Jedyne, co dostawał z Niemiec, to od czasu do czasu trochę materiałów propagandowych.

Dlaczego Bund upadł?

FBI długo nie mogło znaleźć haka na Kuhna. W końcu dopadło go podobnie jak Ala Capone. W 1939 r. poszedł do więzienia za defraudację pieniędzy Bundu, które wydał na kochanki. W Bundzie, podobnie jak w nazistowskich Niemczech, obowiązywała zasada wodzostwa, to znaczy wszystkie sprawy, również finansowe, całkowicie podlegały przywódcy. Nie było więc wprawdzie podziału na budżet Bundesführera i budżet organizacji, ale sąd uznał, że podobne praktyki naruszają amerykańskie prawo, i skazał Kuhna na dwa i pół roku więzienia.

Bez Kuhna Bund już nie radził sobie tak dobrze?

Zaczęła się walka o schedę po nim, część organizacji nie zaakceptowała nowego przewodniczącego Gerharda Kunzego. W 1940 r. zaczął się pobór do wojska. Członkowie Bundu masowo się przed nim uchylali, wyczuwając, że przyjdzie im walczyć z Niemcami. Wielu z nich trafiło za to do więzień. W styczniu 1941 r. Bund był już bardzo osłabiony. Władze wzięły się do jego likwidacji na dobre, całe kierownictwo i wielu członków miało procesy o szerzenie nienawiści rasowej, o niepodporządkowanie się ustawie o rejestracji cudzoziemców, a nawet o sabotaż. Chodziło o wybuch w fabryce prochu w New Jersey, który jednak prawdopodobnie był wypadkiem. FBI pozamykało obozy terenowe Bundu, władze zablokowały jego rachunki bankowe. Nie było pieniędzy na spłaty należności. Kunze uznał, że sytuacja jest beznadziejna, i uciekł z kraju. Ostatnie kierownictwo Bundu, do którego przeniknęli zresztą informatorzy FBI, rozwiązało organizację dwa tygodnie po japońskim ataku na Pearl Harbor i kilka dni po tym, jak Hitler wypowiedział USA wojnę.

Co się stało z Kuhnem?

W więzieniu odebrano mu obywatelstwo. Wyszedł na krótko w 1943 r., ale zaraz znów go aresztowano, tym razem jako agenta obcego wywiadu. Po wojnie deportowano go do Niemiec. Zmarł w Monachium w 1951 r.

A gdzie podziało się kilkadziesiąt tysięcy członków i sympatyków Bundu? Nie próbowali zakładać nowych organizacji?

Nie, w czasie wojny poszliby za to prosto do więzienia. Później szok wywołany wojną, zbrodniami i Holokaustem zrobił swoje. Nikt już nie wracał do tradycji Bundu. Są dziś w USA małe grupki nazistów, ale one również się do niego nie odwołują. Bund mógł zaistnieć tylko w latach 30., później takie organizacje nie miały już racji bytu.

Rozmawiał Adam Tycner, Historia do Rzeczy

Arnie Bernstein jest amerykańskim pisarzem, autorem książek historycznych. W Polsce właśnie ukazała się jego najnowsza publikacja „USA w cieniu swastyki”, w której opisuje historię przedwojennego amerykańskiego ruchu nazistowskiego.

http://lubimyczytac.pl/ksiazka/252983/usa-w-cieniu-swastyki

USA w cieniu swastyki
tytuł oryginału:
SWASTIKA NATION: FRITZ KUHN AND THE RISE AND FALL OF THE GER
autor: Arnie Bernstein
Wydawnictwo: Rebis
tłumaczenie: Norbert Radomski

data wydania: 28 kwietnia 2015
ISBN: 9788378186830
liczba stron: 416

Autor, bazując na aktach FBI, listach, publikacjach z epoki oraz wywiadach z naocznymi świadkami wydarzeń, przywołał do życia zapomniany, lecz fascynujący epizod amerykańskiej historii.

Wyobraźmy sobie Stany Zjednoczone, w których na honorowym miejscu wiszą swastyki, rozlegają się okrzyki Sieg Heil!, a dyktator przemawia do tłumów na wiecach w norymberskim stylu. To nie jest wysnuta z palca alternatywna wizja dziejów, lecz autentyczna historia Niemiecko-Amerykańskiego Bundu.

Pod koniec lat trzydziestych XX wieku Bund, kierowany przez pyszałkowatego przywódcę, Fritza Kuhna marzył o obaleniu rządu Stanów Zjednoczonych i zastąpieniu go nazistowską dyktaturą. Przez krótką chwilę wyimaginowanej chwały zdawali się być na dobrej drodze do odciśnięcia swego piętna na amerykańskiej polityce.

Jednak wizja narodu swastyki zrodziła także niecodzienną koalicję potężnych wrogów Bundu. Za sprawą działań wielu wyrazistych postaci, m.in. nowojorskiego burmistrza Fiorella La Guardii i prokuratora Thomasa Deweya, Komisji Kongresu do Spraw Działalności Antyamerykańskiej, zjadliwych reportaży Waltera Winchella oraz brutalnych metod stosowanych przez słynnych gangsterów pochodzenia żydowskiego – Kuhna i Bund spotkał niechlubny koniec.

Autor, bazując na aktach FBI, listach, publikacjach z epoki oraz wywiadach z naocznymi świadkami wydarzeń, przywołał do życia zapomniany, lecz fascynujący epizod amerykańskiej historii. Na przemian wstrząsający i komiczny, ale niezmiennie trzymający w napięciu.

Oto niesamowity opis zapomnianego fragmentu amerykańskich dziejów – wspaniale napisana, rzetelnie udokumentowana opowieść pełna fascynujących postaci i zaskakujących zdarzeń. Od czasu do czasu znakomita książka pojawia się ni stąd, ni zowąd i zwala człowieka z nóg. Bądźcie gotowi. – Jonathan Eig, autor bestselerów: „Luckiest Man”, „Opening Day” i „Get Capone” Arnie Bernstein jest mistrzem opowieści, a w swoim nowym projekcie znalazł opowieść życia. Oto książka z szeregiem wyrazistych bohaterów i mocną, wciągającą akcją, przedstawiająca praktycznie nieznaną historię. Hollywood będzie ostrzyć sobie na nią zęby. – John McNally, autor „After the Workshop” i „Book of Ralph” Bernstein prezentuje paradę niezwykłych charakterów i snuje opowieść, która pochłonie czytelników bez reszty – jest tak dobra. Niezwykła książka stworzona przez wspaniałego pisarza. – Gregg Olson, autor bestselera „Starvation Heights” Naród swastyki to przerażająca, a zarazem fascynująca historia Niemiecko-Amerykańskiego Bundu, organizacji powstałej w latach trzydziestych XX wieku. Arnie Bernstein relacjonuje krucjatę niewiarygodnej koalicji zdeterminowanych polityków, chałturzących ikon Hollywoodu oraz twardych żydowskich gangsterów, których połączyła walka z widmem rodzimej odmiany nazizmu w czasach, gdy naprawdę mogło się to wydarzyć w tym kraju. Jego książka jest żywym i pouczającym spojrzeniem na niemal zapomniany epizod amerykańskiej historii. – Gary Krist, autor bestselera „City of Scoundrels”

…..


Wikimedia Commons / William Joyce schwytany przez brytyjskich żołnierzy w maju 1945 r.

~WPISZ 2015-04-19 (00:23)
” Brytyjska Izba Lordów wzywa Polskę do spłacenia roszczeń żydowskich ” Do zdumiewającego ataku na Polskę doszło wczoraj w Wielkiej Brytanii. Podczas debaty nad Holokaustem wskazano Polskę, jako jedno z ostatnich państw na kontynencie, które nie uregulowało odpowiednio kwestii odszkodowań wobec spadkobierców Holokaustu. Trzeba przyznać, że sam apel brzmi dziwacznie, bo to tak jakby polski sejm wzywał Wielką Brytanię do naprawienia krzywd wyrządzonych zniewolonym przez nich narodom. Różnica polega jednak na tym, że Brytyjczycy rzeczywiście są winni zorganizowanego złodziejstwa i wyzysku innych nacji, a Polska po 1 września 1939 roku praktycznie przestala istnieć. A tymczasem wmawia się nam, że powinniśmy płacić Żydom, tak jakby Polska byłą częścią jakiejś koalicji nazistowskiej. To właśnie dlatego promuje się punkt widzenia, który przedstawia nas, jako zaciekłych antysemitów i morderców Żydów, jednocześnie pomija się fakt, że nasz kraj był okupowany gdy do zbrodni dochodziło. Wygląda to jak celowa antypolska kampania propagandowa, której celem jest wzbudzenie w nas poczucia winy i w konsekwencji uzasadnienia Polakom, że muszą teraz oddać w podatkach to, co należy się Żydom. Problem jest jednak szerszy, bo przecież Żydzi nie są ani lepsi ani gorsi od Polaków. Zatem dlaczego taki nacisk położono tylko na zwrócenie majątków jednej narodowości? A co z majątkami polskimi pozostawionymi na Kresach Wschodnich? Czy ktoś kiedyś zobaczył, lub zobaczy jakiekolwiek odszkodowania? Czy Polska zobaczy kiedyś odszkodowania za zniszczenie kraju, zburzenie Warszawy? …”

~Cycu 2015-04-19 (08:06)
Gdy byliśmy w strefie wpływów CCCP, to takie apele żydowskie „fajfokloki” mogły sobie pisać na Berdyczów. I potrzebne nam było, pchać się w objęcia zachodniej „dupokracji” ??? Jak mawia pewien klasyk

~Jazz 2015-04-18 (23:35)
A Polaków ciągle pouczają, strofują,

http://historia.wp.pl/title,Brytyjczycy-w-SS,wid,17457340,wiadomosc.html

Brytyjczycy w SS

Cywilny ślub Oswalda Mosley’a i Diany odbył się w szczególnym miejscu – w Berlinie przy Herman Göringstrasse 20 w domu Magdy i Josepha Goebbelsów. Obecny na uroczystości kanclerz Adolf Hitler wręczył młodej parze w prezencie ślubnym swoją podpisaną przez siebie fotografię w srebrnej ramie. Był rok 1936, a prowadzona przez Mosley’a Brytyjska Unia Faszystowska liczyła 50 tys. członków. Po stronie Hitlera opowiedział się również syn brytyjskiego ministra John Amery, zagorzały nazista, który w młodości pracował jako homoseksualna prostytutka.

4 września 1939 r. z bazy lotniczej w Honington wystartowało sześć bombowców typu Vickers Wellington, a z bazy Mildenhall kolejnych osiem. Miały dokonać pierwszego w czasie tej wojny brytyjskiego nalotu bombowego. Ich celem były niemieckie okręty zakotwiczone u ujścia Kanału Kilońskiego – w okolicach miejscowości Brunsbüttel. W czasie wykonywania zadania wellington KA-H 4275 został zestrzelony, a pięciu członków jego załogi zginęło. Wśród nich dwaj strzelcy pokładowi: 20-letni Kenneth Day oraz 22-letni George Brocking. Obaj byli ochotnikami, którzy zgłosili się do służby w RAF. Obaj należeli do British Union of Fascist (Brytyjskiej Unii Faszystowskiej), czyli popularnej BUF. Paradoksalnie więc jednymi z pierwszych brytyjskich żołnierzy poległych w czasie II wojny światowej byli ludzie, oskarżani o proniemieckie sympatie.

Konserwatysta faszystą

Brytyjska Unia Faszystowska powstała prawie siedem lat wcześniej – 1 października 1932 r. Stworzył ją wywodzący się z brytyjsko-irlandzkiej rodziny arystokratycznej Oswald Mosley – weteran I wojny światowej, poseł Partii Konserwatywnej, a później minister z ramienia Partii Pracy. Impulsem, który skłonił Oswalda Mosleya do utworzenia BUF, była wizyta we Włoszech, po której stał się zwolennikiem faszyzmu. Włoska inspiracja w BUF była zresztą widoczna zarówno w odniesieniu do symboliki – symbolem brytyjskich faszystów stały się początkowo rózgi liktorskie, gesty – w postaci rzymskiego salutu, a także ubiór – czarne koszule. Mosley był przekonany, że nadchodzi nowa era. W czasie inauguracyjnego wystąpienia lider BUF mówił: „Istniejący porządek musi upaść. Obecny system polityczny jest zepsuty i represyjny. Dla ocalenia przed upadkiem ludzi, idei i instytucji konieczne są zmiany rewolucyjne. Zbudujemy nowy ruch Odrodzenia”.

Ruch ten liczył w czasie swojej świetności około 50 tys. członków. Dominowali w nim ludzie młodzi, sporo było katolików, a aż 20 proc. działaczy stanowiły kobiety. Początkowo ideologia BUF nie zawierała akcentów antysemickich. W strukturach partii znalazła się pewna grupa osób pochodzenia żydowskiego, przez co przywódca doktrynalnie antysemickiej Imperialnej Ligi Faszystów Arnold Leese nazwał nawet tę formację Brytyjską Żydunią Faszystów. Stan neutralności wobec Żydów trwał jednak niespełna dwa lata. W miarę napływających informacji o aktywnym uczestnictwie osób pochodzenia żydowskiego w organizowanych przez radykalną lewicę – głównie komunistów – atakach na działaczy BUF, partia zaczęła przesuwać się na pozycje antyżydowskie. Ewolucję poglądów potwierdziła dokonana w 1936 r. zmiana nazwy partii na Unię Brytyjskich Faszystów i Narodowych Socjalistów.

BUF była zwalczana przez radykalną lewicę z komunistami na czele, ich bojówki próbowały rozbijać faszystowskie wiece, mityngi oraz manifestacje. Kierownictwo BUF powołało grupy ochronne – Fascists Defense Force (Faszystowskie Siły Obrony). Do jednego z największych starć ulicznych, zwanych bitwą na Cable Street, doszło w październiku 1936 r., kiedy to komunistyczni, anarchistyczni, socjalistyczni „bojowcy” postanowili nie dopuścić do marszu BUF. Do wyegzekwowania prawa swobodnego demonstrowania przystąpiła policja, podejmując próbę odblokowania opanowanych przez demonstrantów ulic. Doszło do wielogodzinnej bitwy, w której 175 osób zostało rannych. Mosley na prośbę policji, nie chcąc doprowadzić do przelewu krwi, postanowił zrezygnować z kontynuowania marszu. Rząd wykorzystał ekscesy lewicowych radykałów do wprowadzenia ustawy zakazującej udziału w manifestacjach publicznych osobom występującym w partyjnym umundurowaniu. Ustanowiono zatem prawo, którego ostrze nie zostało wymierzone w środowiska ustawicznie naruszające ład i porządek publiczny, ale w partię Oswalda Mosleya.

Ślub z Dianą

Niezwykłym wydarzeniem w życiu przywódcy brytyjskich faszystów był ślub, jaki wziął 9 października 1936 r. z Dianą Mitford. Wybranka od dłuższego czasu znajdowała się z Mosleyem w nieformalnym związku. Mosley w momencie zawierania nowego związku był już wdowcem, a jego zmarłą małżonką była Cynthia Curzon – córka znanego także w Polsce lorda George’a Curzona. Cywilny ślub Oswalda i Diany odbył się w szczególnym miejscu – w Berlinie przy Herman Göringstrasse 20 w domu Magdy i Josepha Goebbelsów. Obecny na uroczystości kanclerz Adolf Hitler wręczył młodej parze w prezencie ślubnym swoją podpisaną przez siebie fotografię w srebrnej ramie z monogramem „AH” zwieńczonym niemieckim orłem. Po zakończonej ceremonii Diana na sugestię Führera przekazała mu na przechowanie akt zawarcia związku, małżeńskiego, co w efekcie doprowadziło do zaginięcia dokumentu.


Oswald i Diana Mosley spotykają się z Oswaldem Pirowem (z lewej), południowoafrykańskim nacjonalistą, 8 kwietnia 1948 r. fot. PAP/EPA

W 1939 r. nikt z europejskich polityków nie miał wątpliwości, że sytuacja na kontynencie zmierza w stronę zbrojnego konfliktu. Mosley słusznie przewidywał, że udział w nim zakończy się dla Brytyjczyków katastrofą: upadkiem imperium oraz rozszerzeniem na Starym Kontynencie wpływów sowieckich. Dlatego lider BUF był przeciwny zaangażowaniu swego kraju w wojnę. Ustanowienie hegemonii Niemiec nad Europą Wschodnią uznał za korzystne dla Londynu i zgodne z brytyjskimi interesami. Taki pogląd – jak można przypuszczać – był wynikiem nie tylko zimnej kalkulacji, ale także sympatii ideologicznych. Proniemieckie stanowisko Oswalda Mosleya spowodowało, że szeregi partyjne zaczęli opuszczać niektórzy działacze, na przykład znany dziennikarz Arthur Kenneth Chesterton.

Pomimo swego krytycznego nastawienia do posunięć władz z Downing Street, po wypowiedzeniu wojny III Rzeszy pisał do członków partii: „Nasz kraj uwikłany został w wojnę. Dlatego proszę was, abyście nie robili niczego, co szkodzi waszemu krajowi lub pomaga obcej potędze. Nasi członkowie powinni robić to, czego wymaga od nich prawo; a jeśli są członkami sił zbrojnych lub służb Korony, powinni wykonywać rozkazy, zwłaszcza rozkazy swoich przełożonych”. Nie uchroniło go to przed internowaniem, które nastąpiło 23 maja 1940 r. na podstawie ustanowionego dzień wcześniej prawa. Nowy akt prawny dawał ministrowi spraw wewnętrznych prawo internowania każdego, kogo uzna się za osobę „podlegającą obcym wpływom lub kontroli”.

Mosleya umieszczono w więzieniu Brixton. 29 czerwca, z inicjatywy byłego teścia lorda Moyne’a została aresztowana Diana Mosley. Dołączyła do grona 747 internowanych członków BUF, wśród których było 96 kobiet. Państwo Mosley, przebywający od grudnia 1941 r. w jednej małżeńskiej celi w zakładzie karnym Halloway, zostali zwolnieni z internowania dopiero 20 listopada 1943 r., a do końca wojny przebywali w areszcie domowym. Po wojnie Oswald Mosley bezskutecznie próbował powrócić do polityki, zastępując ideologię faszystowską ideologią europejską. W 1977 r. zachorował na chorobę Parkinsona i 3 grudnia 1980 r. zmarł w miejscowości Orsay we Francji.

Człowiek z blizną

Przez kilka lat najbliższym współpracownikiem sir Oswalda Mosleya był William Joyce. Człowiek z blizną na twarzy po ranie, którą – jak twierdził – zadał mu w 1924 r. żydowski komunista. Urodził się 24 kwietnia 1906 r. w Nowym Jorku. Jego ojciec, Irlandczyk z pochodzenia, postanowił wrócić do swej ojczyzny. W 1919 r., kiedy wybuchła wojna o niepodległość tego kraju, młody William rozpoczął współpracę ze znanymi ze swej bezwzględności brytyjskimi formacjami paramilitarnymi nazywanymi od koloru mundurów Czarno-Brunatnymi (Black and Tans) – stanowiącymi rodzaj brytyjskiego odpowiednika niemieckich Freikorpsów. W Wielkiej Brytanii wstąpił do ugrupowania o nazwie Brytyjscy Faszyści (British Fascisti). W 1924 r., będąc członkiem partyjnej bojówki, podczas bójki dorobił się wspomnianej blizny.

Na początku lat 30. wstąpił w szeregi BUF i tam poznał Oswalda Mosleya. Jego pogłębiający się obsesyjny antysemityzm sprawił, że lider BUF uznał go za niebezpiecznego radykała, wskutek czego Joyce w 1937 r. opuścił partię, tworząc nieliczną, bo 100-osobową, Ligę Narodowo-Socjalistyczną. W obliczu zbliżającej się wojny Joyce wraz ze swą żoną Margaret uciekł do Niemiec. Tam podjął współpracę z niemiecką rozgłośnią radiową Runkfunkhaus, prowadząc serwis brytyjski. Z biegiem czasu stał się on główną tubą propagandy niemieckiej skierowanej do Brytyjczyków. Na łamach „Daily Express” krytyk radiowy Jonah Barrington nazwał go „Lordem Haw Haw”. Radiowe wystąpienia Williama Joyce’a dalekie były od tępej bezmyślnej antybrytyjskiej propagandy, stąd udało mu się przyciągnąć liczbę 6 mln słuchaczy. Ostatnia audycja Joyce’a nadana została 30 kwietnia 1945 r. w Hamburgu.

28 kwietnia, w czasie samotnego spaceru po lesie koło granicy niemiecko-duńskiej, Joyce napotkał dwóch brytyjskich oficerów wywiadu, którzy rozpoznali go jako „Lorda Haw Haw”. Jeden z nich – Geoffrey Perry, będący przedwojennym żydowskim emigrantem z Niemiec, noszącym wówczas nazwisko Horst Pinschewer – postrzelił Joyce’a. Przewieziono go do Wielkiej Brytanii, gdzie stanął przed sądem oskarżony o zdradę kraju (mimo że Joyce nie był nigdy obywatelem brytyjskim, ale amerykańskim, a potem niemieckim). 19 września 1945 r. skazano go na karę śmierci. 2 stycznia 1946 r. w więzieniu Wandsworth odwiedziła go po raz ostatni żona (osadzona w kobiecym więzieniu Halloway). Rankiem 3 stycznia więzienny kat Albert Pierrepoint związał mu ręce za plecami, a jego pomocnik związał mu nogi na wysokości kostek. Potem z ust więźnia padły słowa: „Dumny jestem, że umieram za moje ideały, i żal mi synów Wielkiej Brytanii, którzy zginęli, nie wiedząc za co”. Chwilę później William Joyce zakończył swe życie na szubienicy.

Grzeczny dla kata

Kolejna postać bez której tekst o brytyjskich zwolennikach Hitlera byłby niepełny to John Amery. W kwietniu 1945 r. został on ujęty w Mediolanie przez włoskich komunistycznych partyzantów i przekazany Brytyjczykom. W Wielkiej Brytanii stanął przed sądem oskarżony o zdradę stanu. Jego rodzina – a szczególnie ojciec, minister ds. Indii i Birmy w gabinecie wojennym Winstona Churchilla Leo Amery – podjęła z determinacją walkę o uratowanie mu życia. Szansą było uznanie go za chorego psychicznie. Te zabiegi przerwał jednak sam John, który nie chcąc, by długie postępowanie sądowe zniszczyło karierę jego ojca i brata (w czasie wojny oficera wywiadu), w trakcie procesu przyznał się do sformułowanych w akcie oskarżenia zarzutów. W takiej sytuacji wyrok mógł być tylko jeden – kara śmierci. Rankiem 19 grudnia 1945 r. w więzieniu Wandsworth John Amery stanął przed obliczem kata Alberta Pierrepointa. Zanim kat uruchomił zapadnię, usłyszał skierowane do siebie słowa skazańca: „Dzień dobry! Zawsze chciałem pana poznać, ale oczywiście nie w takich okolicznościach”.

Kilka godzin później pochowano go w nieoznaczonym grobie na więziennym cmentarzu. W opublikowanych kilkanaście lat później wspomnieniach Albert Pierrepoint określił Johna Amery’ego jako najdzielniejszego człowieka, jakiego zdarzyło mu się powiesić. Co ciekawe, ojciec brytyjskiego faszysty, antysemity i zwolennika współpracy z III Rzeszą Leo Amery, po matce był z pochodzenia Żydem.

John już jako 15-letni wyrostek zachorował na syfilis, po seksie z przygodną prostytutką. Przez kilka lat zdobywał również kieszonkowe, pracując jako homoseksualna prostytutka. W wieku 21 lat ożenił się z Uną Evelin Wing – rok starszą od siebie aktorką. Jego życie pełne było alkoholowego upojenia i seksualnej perwersji. Kiedy zbankrutował, nawiązał kontakt z byłym działaczem francuskiej partii komunistycznej Jakiem Doriotem, który wówczas stał na czele faszyzującej Francuskiej Partii Ludowej – Populaire Parti Francaise (PPF). John zaczął mieć faszystowskie poglądy, stając się jednocześnie zdecydowanym antykomunistą.

Niezwykłym zaskoczeniem było dla niego zawarcie w lipcu 1941 r. układu brytyjsko-sowieckiego. Mówił o tym po latach przesłuchującemu go oficerowi kontrwywiadu: „Było dla mnie ogromnym szokiem, gdy usłyszałem, że Anglia i Związek Sowiecki sprzymierzyły się. Tak wielkim, że pomyślałem, iż ludzie odpowiedzialni w Londynie działają w sposób, który nijak zgadza się z brytyjskim interesem imperialnym”. Znalazł się więc na terytorium III Rzeszy. Dla niemieckiej propagandy możliwość współpracy z synem jednego z ministrów rządu Winstona Churchilla stanowiła nie lada atut. Sam Amery w następujących słowach określił cele, które mu przyświecały przy podjęciu decyzji o współpracy z Niemcami: „Powiedziałem, że nie interesuje mnie niemieckie zwycięstwo jako takie, interesuje mnie pokój, byśmy wszyscy mogli zebrać się razem przeciwko prawdziwym nieprzyjaciołom cywilizacji…”.

Wolny Korpus

John Amery zaproponował Niemcom nadawanie niepoddanych cenzurze audycji radiowych oraz utworzenie brytyjskiej wersji powstałego w lipcu 1941 r. francuskiego legionu antybolszewickiego. Werbunek zaczęto prowadzić wśród brytyjskich jeńców wojennych. Do służby w jednostce zgłosiło się zaledwie czterech ochotników, z których ostatecznie pozostał tylko jeden. Widząc mizerne efekty działań Amery’ego, Niemcy postanowili sami włączyć się do akcji. Patronat nad naborem latem 1943 r. objął zajmujący się rekrutacją ochotników do Waffen-SS SS-Hauptamt, czyli Główny Urząd SS. Dla ewentualnych wolontariuszy utworzone zostały dwa specjalne ośrodki, gdzie panowały nieco lepsze warunki niż w obozach jenieckich. W sumie przez szeregi brytyjskiego legionu przewinęło się 39 osób, wśród których znajdowało się po trzech obywateli Kanady, Australii i Afryki Południowej oraz jeden Nowej Zelandii. Jednostkę nazwano British Freikorps (BFK), czyli Brytyjski Wolny Korpus. Określenie to wymyślił, po lekturze tekstu o Freikorpsie Danemark zamieszczonego w periodyku „Signal”, jeden z członków BFK Alfred Minchin.

Pierwszym poważnym problemem, z którym przyszło zmierzyć się ochotnikom, była kwestia przysięgi. Praktycznie wszyscy z nich byli bowiem żołnierzami brytyjskimi, a co za tym idzie – składali przysięgę na wierność Koronie Brytyjskiej. Gdyby więc, tak jak wszyscy żołnierze Waffen-SS, złożyli kolejną przysięgę na wierność Adolfowi Hitlerowi, złamaliby swoje pierwsze zobowiązanie. Aby wybrnąć z tej sytuacji, standardowy tekst przysięgi zastąpiono następującymi słowami: „Ja, poddany Korony Brytyjskiej, uważam, że moim obowiązkiem jest służyć Europie w walce z komunizmem, i w tym celu wstępuję w szeregi British Freikorps”. Niemcy zadeklarowali, że członkowie BFK nie będą wykorzystywani w walkach przeciwko armii brytyjskiej czy też oddziałom Commonwealth. Zrezygnowano również z tatuowania żołnierzom BFK grupy krwi – co było obligatoryjną praktyką stosowaną w jednostkach SS.

Wypłacane członkom korpusu wynagrodzenie odpowiadało wysokości normalnego wynagrodzenia żołnierzy SS – w zależności od stopnia wojskowego. Ochotnicy z BFK nosili typowe mundury Waffen- SS. Na patkach kołnierzowych zamiast znaków runicznych SS mieli trzy złote lwy, będące brytyjskim symbolem narodowym, a na lewym rękawie znajdowała się flaga Union Jack. Na lewym rękawie umieszczono również napisany gotykiem napis po angielsku – „British Free Corps”. Pierwszym oficerem BFK został SS-Haupsturmführer Johannes Roggenfeld z 5. Dywizji Pancernej SS „Wiking”. Przed wojną mieszkał on w USA i biegle mówił po angielsku. Po nim funkcje te objął SS-Haupsturmführer Hans Roepke, jego zaś zastąpił SS-Obersturmführer dr Walther Kuhlich.

Początkowo BFK traktowano głównie jako formację o charakterze propagandowym. Dopiero pogarszająca się sytuacja na froncie wschodnim spowodowała, że 11 października 1944 r. brytyjscy esesmani trafili do szkoły saperów szturmowych SS w Dreźnie. Przeszli tam normalny proces szkolenia. Podczas zamieszania spowodowanego dwudniowym bombardowaniem miasta przez lotnictwo angloamerykańskie, dwóch członków BFK – William How i Robert Reginald Heighes – zdezerterowało z jednostki. 15 marca 1945 r. wojskowa ciężarówka zabrała pozostałych żołnierzy korpusu do Szczecina, gdzie stacjonował sztab III Pancernego Korpusu SS. Kilka dni później trafili oni do miejscowości Grussow do 11. batalionu rozpoznawczego z 11. Dywizji Grenadierów Pancernych SS Nordland. Dowódca batalionu SS-Sturmbannführer Rudolf Saalbach przydzielił przybyłych Brytyjczyków do 3. kompanii złożonej głównie ze szwedzkich ochotników, a dowodzonej przez Waffen-Hauptsturmführera Hansa-Gösty Pehrssona.

16 kwietnia 1945 r., kiedy rozpoczynała się wielka ofensywa Armii Czerwonej na Berlin, dywizja Nordland została skierowana do obrony stolicy Niemiec, gdzie poniosła olbrzymie straty. Zapewne wśród zabitych lub ciężko rannych znaleźliby się także brytyjscy ochotnicy, ale przed koniecznością umierania za III Rzeszę uratował ich dowódca III Korpusu Pancernego SS SS-Obergruppenführer Felix Steiner. Uznał on, że skierowanie do walki frontowej w mundurach niemieckich wziętych do niewoli jeńców byłoby postępowaniem sprzecznym z konwencją genewską. Członkowie Brytyjskiego Wolnego Korpusu zostali przydzieleni do służby na zapleczu frontu, a w momencie kapitulacji Niemiec znaleźli się w niewoli. Najprawdopodobniej tylko jeden spośród członków BFK uczestniczył w walkach o stolicę Rzeszy. Był nim Niemiec z pochodzenia, tłumacz BFK – Wilhelm „Bob” Rossler. Po wojnie władze brytyjskie, nowozelandzkie i australijskie postawiły niektórych ochotników antykomunistycznego legionu przed wymiarem sprawiedliwości. Otrzymali oni kary od kilku miesięcy do dożywotniego pozbawienia wolności. W ten sposób zakończyła się wojenna epopeja żołnierzy Brytyjskiego Wolnego Korpusu.

Arkadiusz Karbowiak, Historia do Rzeczy

~Best 2015-04-19 (07:12)
Opublikować na łamach Washington Post natychmiast !

~p 2015-04-19 (09:42)
Widzę pierwsze minusy-prawda zaczyna boleć. A nie było przypadkiem wielkich zbrodniarzy, np. generałów SS, polskiego pochodzenia ? Kto zna naprawdę prawdziwą historię ?

~ Realista [2015-04-19 09:51]
Co to znaczy polskiego pochodzenia ? Chyba 40% Niemciow ma pochodzenie slowianskie, glownie polskie. Martw sie o swoich israelskich faszystow

~ p [2015-04-19 09:55]
Mp. ojciec Polak Zalewski, matka Polka Szymańska :).

~ malabiala [2015-04-19 09:59]
Nazwiska nie świadczą o narodowości, jedynie o przodkach w linii męskiej. Polska była 123 lata pod zaborami, wcześniej już najeżdżana, okradana, germanizowana. Jednak, my Polacy trwamy mimo wszystko i będziemy walczyć z historycznymi kłamstwami i przeinaczeniami.

~IXI 2015-04-19 (11:46)
Na przykład Bach-Żeleński czy jak mu tam było – ładnie tłumił powstanie warszawie.

~p. 2015-04-19 (13:22)
Byli i inni. Np. gen. SS Kamiński.

~p 2015-04-19 (13:21)
No cóż. Pewnie, że nie. Możesz np. myśleć, że jesteś Polakiem, a zapewne nie znasz swoich przodków sprzed 200 lat. Wtedy pozostaje Ci tłumaczenie, że liczy się to, kim się czujesz a nie kim się urodziłeś. Wielu jest przecież wspaniałych Polaków, którzy po mieczu mają niemieckich Przodków: Św. Maksymilian Maria Kolbe ( zamordowany przez Niemców, a przecież sam Niemiec), gen. Anders. Lub dalszych, po kądzieli-np. św. Jan Paweł II. I kto o tym wie ???????? Chciałbym, aby każdy Polak mógł się zapoznać z metrykami sprzed 200-300 lat. Zdziwili by się np. jak wielu Żydów/Żydówek przechrzciło się i jak wielu żyje do dziś ich potomków. O tym mówmy a nie zapominajmy.zapewne, wielu z nich pluje na swoich żydowskich przodków, np. pytaniem,: jakiej narodowości była policja w Getcie Warszawskim :).

~Le Chapelier fou 2015-04-19 (14:46)
Prawdziwą prawdę zna Wikipedia. Wejdż Przyjacielu na Wolna Encyklopedię i wylistuj sobie nazwiska które cię bolą. I co z tego wynika? Napisz!

~Zouave 2015-04-19 (21:32)
Przodkowie wielu z tych ludzi wstąpili na służbę pruską jeszcze za Fryca II.

oczy 2015-04-19 (09:51)
Czym wy sie tu tak podniecacie? Przed wojna bylo wielu zwolennikow faszyzmu w calej Europie i nie tylko. Nam idea „jedynego wodza” tez nie byla obca („Wodzu prowadz!”). To, ze akurat my sie znalezlismy po przeciwnej stronie frontu bylo dziejowym przypadkiem. O kim dalej napiszecie? O Francuzach, Hiszpanach, Ukraincach, Wegrach, Finach? To wszystko bedzie prawda, tylko co z tego?

~Le Chapelier fou 2015-04-19 (20:05)
@ ^ „oczy”-Chyba nie było polskiego Quislinga, ani zwartej formacji zbrojnej kolaborującej z III Rzeszą. Więc skąd sformułowanie o „dziejowym przypadku”? Może naziści nie chcieli takiej formy współpracy zbrojnej?

~jaga 2015-04-19 (09:09)
Historia jakoś przemilczała te informacje. Wiedzieli tylko wtajemniczeni. Ambasadorkowi w USA należy te wiedzę o faszystach Brytyjczykach przekazać, może coś mu we łbie zostanie i o Oświęcimiu będzie klepał inaczej.

~IXI 2015-04-19 (11:45)
Historia przemilczała informacje o Polakach na służbie u Hitlera, stąd dzisiaj wielkie zdziwienie, gdy wreszcie zaczyna mówić się prawdę.

~ACH 2015-04-19 (09:20)
Trzeba tu przypomnieć słynną 202 polską brygadę SS i jej działania na Woli podczas P-stania W-wskiego. Cudze wypominacie a o swoim zapominacie. Jako to mówił Ziuk Piłsudski o Polakach : „kraj cudny tylko ludzie k..rwy”.

~KzW 2015-04-19 (09:41)
Bredzisz. W siłach niemieckich owszem walczyli Polacy, ale z terenów wcielonych do Rzeszy (Śląsk, poznańskie, Pomorze), których powołano w normalnym trybie do wojska. Natomiast polskiej jednostki Waffen SS, na etniczne podobieństwo jednostek francuskich, holenderskich czy np. albańskich, po prostu nie było. Tym samym nikt takowy nie mógł pacyfikować Woli. Nieznajomość historii Polski nie powinno być jednak twoją tragedią życiową, zawsze możesz zostać szefem FBI.

~Masz zryty beret? 2015-04-19 (09:43)
„202 polską brygadę SS”, chyba ci mózg zlasowało…

~feud 2015-04-19 (10:51)
Była taka brygada?? 🙂 Chyba że pomieszało ci się coś i piszesz o ukraińskim batalionie policyjnym 202. I czy ten batalion był słynny to bym nie powiedział

~IXI 2015-04-18 (23:07)
Polaków w Wehrmachcie było 10 razy więcej, bo pół miliona i mieli nawet swój polski Legion Orła Białego SS

~p 2015-04-19 (09:07)
Ja z opowiadań mojej śp.Babci słyszałam o takich Jej sąsiadach,polakach których bali się i Niemcy. Także sąsiedzi. Oni byli dobrzy dla Polaków. Okupacja byłaby niemożliwa, gdyby i w tamtych czasach Polak, Polakowi nie był wilkiem…

~IXI 2015-04-19 (09:44)
W samej tylko Warszawie było 16 tys. szmalcowników i konfidentów wszelkiej maści. Rodzinę Ulmów też zadenuncjował Polak w granatowym mundurze (czyli polskiej policji na usługach Gestapo), a zamordował inny Polak w mundurze Wehrmachtu.

~IXI 2015-04-19 (09:45)
Poczytajcie o bitwie o Monte Casino, jak po obu stronach do siebie strzelali Polacy.

~IXI do Asda 2015-04-19 (09:53)
Te pół miliona Polaków służyło w Wehrmachcie na wszystkich frontach ku chwale Fuhrera. Legion Orła Białego to zaledwie cząstka z tego – tyle, że dość ciekawa, gdyż sztandarem oddziału było godło polskie.

~SLAWEQ 2015-04-19 (09:41)
A SIOSTRY KSIĘCIA FILIPA ?

~p 2015-04-19 (09:24)
A dlaczego się np. nie mów o polskich zdrajcach (nie było takich ? 🙂 ). A np. zdrada polskich górali marzących o własnym państwie ? dlaczego do dnia dzisiejszego, te Volkslisty , które się zachowały nadal są utajnione ? Nie ma możliwości zapoznania się z nimi w polskich archiwach.

Moher Power 2015-04-19 (08:51)
Faszyzm, faszysta to nie jest rodzaj obelgi, ale typ ustroju państwowego. Początkowe okresy działalności Hitlera, czy też Musoliniego były akceptowane i popierane przez społeczeństwa Niemiec i Włoch. niestety w następnych latach Hitler zgłupiał, stracił kontakt z rzeczywistością i wyszło tak jak wyszło. Nic dziwnego, że faszyzm miał i ma nadal wielu zwolenników. Proponuję sprawdzić w wyszukiwarce, co to jest faszyzm.

~Realista 2015-04-19 (08:47)
Jak zrozumialem byli napadani przez zydow i dlatego przeszli na pozycje wroga. Skoro ich wlasne panstwo zamykalo oczy na morderstwa i pobicia przez zydow i komunistow to mozna ich zrozumiec. Na przyszlosc wniosek, nie pozwalac zydom na atakowanie obywateli

~historyk 2015-04-19 (08:35)
Ilu duchownych katolickich popierało Hitlera ? Zdecydowana większość! Wystarczy pooglądać zdjęcia i filmy z tamtego okresu w Internecie, aby się o tym przekonać!

~Ealdon 2015-04-19 (08:06)
Artykuł jest rzetelny od strony historycznej. Zawiera jednak jeden błąd rzeczowy – trzy lwy nie są narodowym symbolem Wielkiej Brytanii ale Anglii. No i pomija fakt, że zwolennikiem Hitlera był przede wszystkim król Edward VIII i dlatego właśnie – a nie z powodu ślubu z Wallis Simpson – został zmuszony do abdykacji.

~malabiala 2015-04-19 (08:03)
Czy zauważyliście, że narody, które walczyły przeciwko hitlerowskim Niemcom i innym faszystom są teraz obwiniane i napuszczane na siebie? Ciekawe, komu na tym zależy? W całej Europie międzywojennej był wielki antysemityzm, spowodowany przez semickie zachowania. W każdym narodzie były organizacje antysemickie, ale nie wszystkie narody postanowiły w przemyślany sposób pozbyć się żydów na zawsze. Prawdziwie zbrodnicze narody, które dopuściły się mordów na żydach i Polakach, siedzą teraz cichutko i się przyglądają. To jest przemyślana i fałszywa propaganda zakrojona na wielką, międzynarodową skalę.

~POTĘPIENIEC 2015-04-19 (07:37)
Napiszcie o dwóch Faszystowskich Korpusach USA.

~BERLINER 2015-04-19 (07:07)
Polacy zawsze zdziwieni, tak i teraz jakby coś to będą bronić – USA – Anglicy jako Alianci, sprzedali Polskę dla Ruskich, zamordowali Sikorskiego który się temu sprzeciwiał, brali udział w zorganizowaniu Powstania Warszawskiego, wiedzieli ze upadnie i o to chodziło bo jedyna Warszawa mogła by wtedy przeciwstawić się bolszewikom

~bolek 2015-04-19 (04:57)
teraz przykra prawda nie dlugo wszyscy beda nosic turbany. tolerancja- i po angli.

~Pamiętliwa kurwa 2015-04-19 (00:16)
Churchill pijaczyna na służbie u Rothschildów. Wydawał rozkazy zgodnie z wolą chlebodawcy.

10 thoughts on “227 Amerykanscy nazisci i Brytyjczycy w SS

  1. http://wiadomosci.onet.pl/swiat/cnn-krytycznie-o-polsce-oby-zwyciezyl-rozsadek/194tyy

    CNN krytycznie o Polsce. „Oby zwyciężył rozsądek”

    Telewizja CNN wyemitowała materiał o Polsce, w którym przedstawia aktualną sytuację w kraju. „Sprawy przybrały brzydki obrót” – brzmi teza autorskiego programu. Mowa jest m.in. o zamieszaniu wokół Trybunału Konstytucyjnego, ułaskawieniu Mariusza Kamińskiego, antyimigranckich nastrojach i o nieograniczonej władzy Jarosława Kaczyńskiego. „Oby zwyciężył rozsądek” – brzmi apel prowadzącego program politologa.

    Lech Wałęsa, Solidarność, obrazki protestujących z lat 80. i 90. Tak zaczyna się autorski materiał słynnego amerykańskiego politologa. Fareed Zakaria, który pracuje m.in. dla CNN i „The Washington Post” przypomina, jak dobrze Polska poradziła sobie po upadku komunizmu. Mówi o naszej gospodarce, która w całej Unii Europejskiej odrodziła się najbardziej wzorowo, a także o ważnej roli kraju w Europie i w strukturach NATO.

    „Sprawy przybrały jednak brzydki obrót” – zaznacza poważnym tonem Zakaria, opisując chaos związany z powołaniem sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Mówi o obsadzeniu stanowisk sędziowskich, „po myśli partii rządzącej” i przywołuje wypowiedź byłego prezesa TK Andrzeja Zolla, który rządy PiS nazwał „antydemokratycznym marszem w kierunku dyktatury”. W materiale CNN nie brakuje krytycznych słów o ułaskawieniu Mariusza Kamińskiego, dla których ilustracją stało się zdjęcie uśmiechniętego prezydenta Andrzeja Dudy.

    „Sowiecka cenzura” i sprawa imigrantów

    „Rządy PiS zdają się przywracać cenzurę znaną sowieckiemu stylowi rządzenia” – stwierdza Zakaria, komentując z kolei działania nowego ministra kultury Piotra Glińskiego, który ostro skrytykował spektakl „Śmierć i dziewczyna” i żądał zdjęcia spektaklu z afisza.

    Nastroje antyimigranckie to kolejny punkt nowej rzeczywistości, jaką analizuje amerykański politolog. W filmie CNN widać obrazki z palenia kukły Żyda w czasie demonstracji na wrocławskim rynku. O antyimigrancką retorykę Zakaria oskarża PiS, które – jak przypomina – zamierza renegocjować warunki przyjmowania imigrantów.

    „To wszystko jest bardzo zaskakujące, ponieważ w ostatnich latach Polska była przykładem stabilności w Europie – stwierdza Zakaria. Na koniec znowu gospodarz programu chwali Polskę, przypominając, że PKB wzrosło o 50 proc., a w Polsce pojawili się potężni inwestorzy jak IKEA, Amazon czy Volkswagen. „Stanowisko premiera objęła Beata Szydło, ale – jak wskazują obserwatorzy – realną władzę sprawuje Jarosław Kaczyński” – tłumaczy politolog, przypominając podziw, jakim lider PiS obdarza premiera Węgier Victora Orbana.

    odrzuć to : Pisałem już wcześniej, że normalnie bym się przejmował tym szybkim zaprowadzaniem porządku (o PO w mediach tak nie piszczeli mimo to, że oni nie robili wcale mniej takich trików), ale piana na pyskach tzw. „dziennikarzy niezależnych” mediów” mocno mnie uspokaja. Im gorzej o nas piszą tym bardziej to oznacza, że władza przestaje realizować ich cele, może nawet zacznie realizować interes narodowy w końcu. Socjaliści z PiS to nie moja bajka, podobnie jak zł@dzieje-socjaliści z PO, ale miło posłuchać tego larum i przyjrzeć się ich całemu arsenałowi najlepszej manipulacji. BTW Co na to Pertu? :))))

    ~ehh : przyjdzie taki czas ze naród polski w koncu sie zbierzew kilku mln demonstrancji i wezmie tych wszystkich jełopów i zamknie, odbierajac im wszystkie majatki łącznie z krewnymi którzy czerpali z tego zyski, albo wzróca to co zabrali albo smierc niestety inaczej sie nieda musza wiedziec że niemaja inego wyjścia bo nigdy nie odpuszcza . beda mieli wybrac zwrocic kase wzamian za wolnośc

    ~robrep do odrzuć to: CNN przedstawił swoją analizę, LOL, już słyszałem jestesmy nazistami i odpowiadamy za mordy na Żydach a Niemcy to tylko ofiary. Taką to oni maja demokracje. A jeszcze przypomnę. Przez 10 lat mówili Al-Kajda to terroryści, ale ta sama Al-Kajda w Syrii już jest nazywana demokratyczna opozycją. Trzeba mieć mózg z hamburgera żeby się nie zorientować że to się kupy nie trzyma.

    ~proste : Ale sie boja juz nie wystarczylo wycie w Europie. dziennikarze GW uruchomili wszystkie swoje znajmosci by nadal niszczyc wizerunek Polski. Ci ludzie z PO chca osmieszyc POlske, za to ze wygralo PiS. Robic swoje PIS i olac ten lewacki ryk, a to co pokazalo CNN oznacza ze USA sie stacza i tak samo jak UE przestaje miec znaczenie na swiecie.

    Sasza Tritankistov : CNN mimo właściwie zapanowania dyktatury w Polsce, w prawdzie proamerykańskiej, ale jednak dyktatury, jest zaniepokojone mimo wszystko tym czy zwycięży „zdrowy rozsądek” i nowa władza przychyli się do zaspokojenia roszczeń żydowskich (230 miliardów zł.) za mienie utracone w wyniku najazdu nazistów. Polska była zaraz po Niemcach, drugą ofiarą nazizmu.

    ~Mirek Nowicki : CNN to jest brukowiec, zatrudniajacy tylko tych co sa bezkrytycznymi idiotami jesli chodzi o Obame. Polska powinna sie dobrze przyjrzec ich dzialalnosci I odmowic im licencji za sianie antypolskich pogladow. Niech arab Fareed sie wezmie za czytanie histori, to moze przestanie pieprzyc glupoty. bo na zdrowy rozsadek to juz za pozno.

    „Miejmy nadzieję, że zwycięży zdrowy rozsądek” – takimi słowami ponad trzyminutowy materiał o Polsce podsumowuje Zakaria.

    Polubienie

  2. http://wiadomosci.onet.pl/swiat/tusk-zdradzil-merkel/ev6qqh

    Tusk zdradził Merkel

    Donald Tusk ostro skrytykował politykę migracyjną kanclerz Angeli Merkel. A to znaczy, że liczy się z powrotem do kraju i walką z Jarosławem Kaczyńskim o władzę w Polsce.

    Od kilku tygodni Donald Tusk publicznie dystansuje się od Angeli Merkel. Udzielając wywiadów, polemizuje z jej polityką „otwartych drzwi” dla uchodźców. Przed kilku dniami w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” i innych 5 europejskich gazet przeszedł samego siebie. Zauważył, że Niemcy łamią uregulowania dublińskie, czyli prawo dotyczące postępowania z azylantami. Skrytykował zmuszanie innych krajów do przyjmowania uchodźców za pomocą głosowań większościowych w Radzie UE. Wyraził wątpliwość, czy uda się przeprowadzić obowiązkowy podział imigrantów przesiedlonych z Turcji. A także zwrócił uwagę na konieczność lepszej ochrony granic zewnętrznych UE. Ta argumentacja to totalna krytyka polityki migracyjnej Angeli Merkel, jakkolwiek w swoich wypowiedziach przewodniczący Rady Europejskiej ani razu bezpośrednio nie odniósł się do niemieckiej kanclerz.

    Jakby tego było mało, Tusk stanął w obronie państw środkowoeuropejskich: „Czasem się wydaje, że zamiast zajmować się w UE prawdziwymi problemami, wolimy walnąć w Polskę lub Węgry. Największym problemem Europy jest pięć kryzysów: Rosja, migracja, terroryzm, Grecja i Brexit. Przyczyną którego z nich miałaby być Polska albo Słowacja?”

    Nie ma wątpliwości, że Tusk otwarcie wypowiedział posłuszeństwo swojej własnej promotorce. Tak zresztą jego wypowiedzi zinterpretowały niemieckie media. Komentator „Die Welt” Torsten Krauel ocenił, że przewodniczący Rady Europejskiej „sam siebie zdyskwalifikował” przeprowadzając „frontalny atak” na niemiecką kanclerz. Jaka jest przyczyna tego wypowiedzenia posłuszeństwa?

    W polityce lojalność jest towarem deficytowym. Donald Tusk jest graczem, który dobrze rozumie, na czym polega walka o władzę. Zapewne doszedł do wniosku, że nie ma szans na przedłużenie kadencji przewodniczącego Rady Europejskiej. Przez większość państw był traktowany jako zaufany Merkel. Gdy pozycja kanclerz Niemiec znacząco osłabła, zarówno w jej własnym kraju, jak i w Unii, zrozumiał, że jej wsparcie będzie niedługo pocałunkiem śmierci.

    Dlatego zmienił front, mając świadomość, że w ten sposób tylko przypieczętuje kres swojej kariery na salonach europejskich. Nie jest w stanie przekonać do siebie państw nastawionych krytycznie do polityki niemieckiej. Te zawsze będą mu pamiętać jego uległość wobec kanclerz. Teraz na dodatek straci przychylność Berlina, a bez poparcia Angeli Merkel lub jej ewentualnego następcy, nie ma co liczyć na żadną ciepłą posadkę w Unii.

    Wszystko wskazuje więc na to, że Donald Tusk rozważa scenariusz powrotu do polskiej polityki. Jego kadencja w Brukseli zakończy się w połowie 2017 roku. Jeśli nie zostanie przedłużona, wróci do kraju, otoczony nimbem bojownika o interesy Polski i państw naszego regionu.

    Będzie to dar niebios dla słabnącej Platformy Obywatelskiej, która zatęskni za charyzmatycznym liderem. Przy odrobinie zręczności Tusk zdobędzie przywództwo zjednoczonej opozycji. Wtedy stanie w szranki z Jarosławem Kaczyńskim, politykiem, z którym potrafił nie raz wygrać (przegrać zresztą też).

    Zapewne takie scenariusze rozważał Donald Tusk w zaciszu swojego gabinetu w Brukseli, gdy decydował się na rozbrat ze swoją polityczną mentorką.

    ~logika : NIemcy sami mają dość Merkel a Tusk powiedział głośno to co myśli wiekszość państw. Z powodu Angeli Merkel teraz CAŁA Europa ma problem z migrantami. Młodzi islamiści przybyli ochoczo do Europy zamiast bronić swojego kraju. Rozumiem przyjmować kobiety i dzieci ale dorosłych facetów zdolnych do walki o własne domy??? Już Niemcy mają powazny problem, bo migranci wszczynają awantury. Austria , jest wściekła, Francja walczy z terroryzmem i przyjętymi 10 czy 20 lat wcześniej emigrantami, którzy nagle odkryli, ze Europa to nie spełnienie marzeń, bo nie ma pracy dla nieuków i leni nieprzyzwyczajonych do cięzkiej pracy. Ciekawe, że Holandia, Anglia czy Niemcy byli przeciw Polakom, bo potrafimy solidnie pracować za mniejsze pieniądze niż tamci, bo w naszym kraju państwo NAS OKRADA i to sie tubylcom nie podobało, ale HORDY islamistów bez wykształcenia BEZ PROBLEMÓW przyjmują

    Polubienie

  3. Plociuch #208 – TOP 10 Firm współpracujących z nazistami

    PediculusPL 2 weeks ago
    Ech… Żadnych odszkodowań od Niemców dla Polaków od zakończenia drugiej wojny nie było, te skurwysyny oskarżają dziś nas o nazizm, antysemityzm, o polskie obozy koncentracyjne. Na całym świecie polski wysiłek w pokonaniu hitlerowskich Niemiec jest nieznany, niekiedy inni przypisują sobie zasługi naszych dziadków, nie mówiąc już o tym, że o męczeństwie naszego narodu w czasie II wojny światowej, to za granicą nikt za specjalnie nie słyszał. A my dzisiaj nie dostrzegamy nic niegodnego w bezmyślnym kupowaniu towarów firm wspierających niemiecki totalitaryzm.

    Polubienie

  4. ~sienkiewicz : Kto zapracował na fortuny dzisiejszych Rotschildów,Morganów,Fordów,Kennedych i innych? Najemnicy najpierw czarni niewolnicy potem przybysze z Europy najczęściej wschodniej. Lecz by podporządkować sobie całe rzesze ludzi na nich pracujących judkowie muszą mieć łeb i go maja bowiem wiedza, że fortuna nie rodzi się z dnia na dzień, oni potrafią czekać i potrafią nam wmówić, że „żyjemy w najszczęśliwszym ze światów” ot co.

    http://kobieta.onet.pl/dziecko/starsze-dziecko/pracujace-dzieci-ameryki/bxmkw9

    19 lis, 12:00

    Pracujące dzieci Ameryki

    Zdjęcia nie pozostawiają wątpliwości co do tego, że w dwudziestoleciu międzywojennym Ameryka była krajem kontrastów. Z jednej strony krajem wolności i spełnionych marzeń pucybutów, którzy zostali milionerami, z drugiej miejscem nędzy, wyzysku dzieci i zawiedzionych nadziei.

    „Widziałem przyjście Pana, płaszcz chwały go odziewał i z takiej szedł winnicy, co rodzi grona gniewu”. Powyższy cytat pochodzi z książki J. Steinbeck’a pt. „Grona gniewu”, która opisuje życie emigrantów w Ameryce dwudziestolecia międzywojennego.


    Młodzi Amerykanie często byli traktowani w instrumentalnych kategoriach. Mieli przede wszystkim powiększać zasoby gospodarstwa domowego i opiekować się rodzicami na starość.


    Dzieci ciężko pracowały w warsztatach, w fabrykach.


    Sprzedawały gazety na ulicach.


    Często pracowały po kilkanaście godzin dziennie.


    Niektóre pracowały ciężko w kopalniach.


    Dzieci były głodne i niedożywione.


    Powyżej praca chałupnicza.


    No i może jeszcze trochę miodu w beczce pełnej dziegciu.


    Powyżej ustawiacze kręgli.


    Oby wszystkie dzieci miały takie problemy jak chodzenie do szkoły.

    ~jupik do ~takijeden: Większość odpowiedzi napisały półgłówki co ich technologia odmóżdżyła i nawet nie zdają sobie sprawy ,że są wykorzystywani przez koncerny do trzepania kasy.Są jak lwy w zoo co się cieszą z życia bo im dozorca rzuci kawał mięcha, a za bilety kasuje właściciel.Są tak ograniczeni umysłowo, że nie umieją sobie wyobrazić,że może być coś innego niż radziecki komunizm albo amerykański kapitalizm.Jedno i drugie to pomysły żydów.

    ~takijeden : Kapitalizm w czystym wydaniu. Pozornie od pucybuta do milionera, faktycznie taka droga jest dla nielicznych szczęśliwców i nie tylko pomysł i praca co także szczeście ma tu wielką rolę. Cały czas reszta stada myśli, że to oni będą też tymi szczęśliwcami. I biegną generując pieniądzę dla innych. Przepływ kapitału jest raczej jednostronny. Można spokojnie zrezygnować z wyścigu szczurów, uświadomić sobie, że naprawdę nie potrzeba do szczęścia 4 pokoi czy domku pod miastem splacanego przez dziesiątki lat, nie potrzeba co cztery lata nowego auta i dwóch kurtek w sezonie. Nie potrzeba wciąż nowych telefonów, nie potrzeba maszyny do robienia martini ani lodówki wypluwającej kostki lodu ani też zegarka z wodotryskiem, bo taki ma kolega z pracy. Ta świadomość wyzwala. Przestańmy biec. Bardzo lubię wchodzić do sklepów i patrzeć bez ilu przedmiotów spokojnie mogę się obyć 🙂

    ~(A) do ~takijeden: Żona ma koleżankę- korposzczurka, któremu się udało. Dziewucha na dyrektorskim stanowisku zarabia więcej niż my razem, zajmuje się niczym (tam są całe działy ludzi udających pracę) prywatnie żyje ze swoim jeszcze lepiej zarabiającym przełożonym (nie wiem, jaki to miało wpływ na jej karierę, dowodów nie mam, domysłów snuć nie będę). W sumie mają z 5x tyle kasy, co my, a ciągle są utopieni w jakichś kredytach. Czy żyją lepiej? Na pewno drożej i rozrzutniej…modny ciuch nie przestaje być ciuchem, tyle że za parę miesięcy już nie jest modny. Nowe auto w leasingu jeździ tak samo jak stare za gotówkę…tylko naprawy są droższe. Częste wyjścia do drogich knajp tylko po to, żeby się pokazać, że się obracają w zamożnym (bo do prawdziwego bogactwa jeszcze daleko) towarzystwie. Czy mieszkanie w zamkniętym getcie jest lepsze od mieszkania na normalnym osiedlu? Wycieczka z biurem podróży jest nie tylko droższa od wyjazdu indywidualnego, ale ciągle biegnąc za przewodnikiem człowiek i tak mniej zobaczy. I ten brak cierpliwości. Wszystko teraz już na kredyt. Jak małe dzieci, które muszą mieć wszystko natychmiast, by po chwili wszystko rzucić w kąt. A trochę jak w kawale, o żonie, która wydaje więcej niż mąż zarabia, by ludzie myśleli, że on zarabia więcej niż ona wydaje.

    To nie jest wina kapitalizmu. To siedzi w nas niezależnie od warunków otoczenia. Każdy szuka szczęścia na swój sposób. Niektórzy myślą, że można je kupić w markecie na raty. Kiedyś myśleli, że leży na półce w Pewexie. System się zmienił, wsad w głowach został.

    ~Do-skoczyć do ~zryty beret: Jeden woli żyć w złotej klatce i czuć się wolnym, inny chce być wolnym tak jak mu pozwala miejsce gdzie mieszka. Rosja musi wydawać znaczną część swoich pieniędzy bo ma dookoła chętnych. A żydzi poza chinami tylko czekają na pbecnie mogą tylko czekać i mam nadzieję, że się nie doczekają. Bo może przyjść czas, że i w USA będą parować miasta. W USA dwa domy zburzono i cały świat do dzisiaj rozpacza. Co było w II wojnie, ile stracił ZSSR i Polska i co?. Pojedź do USA i zobacz co jedzą, co oglądają, jaką mają wiedzę, jak wyglądają, kiedy czytali jakieś książki. Jak są ubezpieczeni ilu jest bezdomnych jak żyją w przyczepach. Za duzo oglądałeś odcinków DYNASTIA.

    ~Do-skoczyć : Ameryka to najpodlejszy kraj na świecie. Powstały z degeneratów. Dla przykłady zasyfili atmosferę a teraz mówią o ty,że trzeba dbać o czystość. To tak jak by zbić po mordzie, skopać a potem podnieść i otrzepać. To kraj powstały z przestępców i wyrzutków. System morderczy nazywa demokratycznym i uważa, że tylko jego zdanie jest prawdziwe. To kraj ludzi PATOLOGICZNYCH, opanowanych przez finansjerę żydowską.

    ~EX_student : Jak to w Polsce teraz fajnie. Wzięliśmy co najlepsze z (h)ameryki. Ja jak studiowałem to dostawałem jeszcze stypendium i nie musiałem płacić uczelni, do tego miałem wyżywienie i akademik, za darmo biblioteki uczelnianą i publiczne, za darmo publiczną służbę zdrowia i przychodnię uczelnianą. Moje dziecko po (h)amerykańsku trendy-friendy: za uczelnię płaci, stypendium nie ma, mieszkać ma gdzie na szczęście, zniżki czesnego za dobre wyniki nie ma, ubezpieczenie zdrowotne odprowadzane z dochodów mamusi. Tatuś dzięki swoim kontaktom załatwił pracę niekolidującą ze studiami, jednak to jest już dodatkowe obciążenie do zniesienia tylko przez młodego człowieka. Dzisiaj gdybym miał taki start jak w PRL co najwyżej pilnowałbym parkingu lub zamiatał podłogi w korporacji po ukończeniu 6-latki przygotowującej co najwyżej do bycia robotnikiem najemnym. Powszechny system szkolnictwa (h)amerykańskiego ma na celu wykształcenie roboli bez perspektywy na awans. Co zrobili robole w Polsce: dali się wyprowadzić na ulice, zniszczyli swoje miejsca pracy dzięki drobnej bystrej, wykształconej grupce ludności napływowej co przyczaiła się po II Wojnie Światowej i czekała na swój wielki dzień kiedy zawłaszczyła i rozkradła Polskę.

    ~50-parolatek do ~takijeden: Dokładnie ! Ale to nie po myśli kapitulizmowi. W nim plebs powinien konsumować, konsumować i konsumować… W jego pozornym „dobrobycie” cokolwiej jakaś jednostka wypracuje powinno być od razu ODDANE bogatemu ! I przygotowano warstwę biologicznych robotów kontrolowanych i sterowanych smartfonami, którym się wydaje, że konsumując w/w przez przedmówcę dobra, żyją „pełnią życia”…

    Polubienie

  5. http://www.kresy.pl/wydarzenia,europa-polnocna?zobacz/norweska-telewizja-wycofuje-okreslenie-polskie-obozy-zaglady

    Norweska telewizja wycofuje określenie „polskie obozy zagłady”

    Dodane przez Lipinski Opublikowano: Wtorek, 15 grudnia 2015 o godz. 12:12:20

    Po licznych interwencjach, w tym Reduty Dobrego Imienia , z norweskiej telewizji publicznej zniknęło kłamliwe sformułowanie „polskie obozy zagłady”. Zastąpiono je określeniem „niemieckie obozy zagłady w okupowanej przez nazistów Polsce”.

    Dzięki interwencji Reduty i złożeniu skargi do Norweskiej Rady Etyki Mediów, udało się zaprzestać fałszowania historii II wojny światowej. Według prezesa Reduty, ta sprawa pokazała, że warto działać i sprzeciwiać się kłamstwom.

    „To wszystko razem napawało otuchą, że mamy możliwość wpływu. Ale pamiętajmy o tym, że to są rzeczy, które mają szersze tło – tzn., że sformułowanie „polskie obozy koncentracyjne” jest używane masowo przez media zachodnioeuropejskie czy światowe. Tylko uciążliwa i ustawiczna działalność może zmienić ten fakt – i my to robimy” – powiedział Świrski.

    Inicjatorzy protestu zwrócili uwagę, że strona norweska wielokrotnie wypaczała i zakłamywała historię. Wcześniej Reduta interweniowała m.in. w sprawie użycia sformułowania „polskie obozy koncentracyjne” przez jedną z norweskich gazet.

    RIRM / Kresy.pl

    Polubienie

  6. http://rarehistoricalphotos.com/american-nazi-organization-rally-madison-square-garden-1939/


    American Nazi organization rally at Madison Square Garden, 1939
    By RHP | Posted on: February 19, 2014 | Updated on: February 19, 2014

    Supposedly 22,000 Nazi supporters attended an American Bund rally at New York’s Madison Square Garden in February 1939, under police guard. Demonstrators protested outside. An American Bund parade through New York’s Yorkville district on Manhattan’s Upper East Side drew both supporters and protesters and the press. Aside from its admiration for Adolf Hitler and the achievements of Nazi Germany, the German American Bund program included antisemitism, strong anti-Communist sentiments, and the demand that the United States remain neutral in the approaching European conflict.

    There is a reason Washington is up there and not Jefferson or Madison. Fascism was an ideology that emphasized action and heroism over intellectualism and philosophy. This is why Hitler’s ideal Aryan concept was a strong, handsome, and physically fit person rather than someone with a mind for civics. Men of action were the ideal example figures. The other part of fascism was extreme patriotism, which is why each nation/group had its own fascist symbolism and mythology. It wasn’t like communism where concepts were supposed to transcend ethnic boundaries, but an ideology where each nation had its own flavor. Washington, as a military leader, patriotic father, and someone whom a legend of heroism and virtue has grown up around, was/is the ideal figure for fascist groups looking to pull a symbol out of American history. Facists will always wrap themselves in the most patriotic props.

    The German-American Bund or German American Federation was a fraternal American organization established in the 1930s as a merger of two older organizations, the National Socialist German Workers Party (NSDAP) and the Free Society of Teutonia, both of which were small groups with only a few hundred members each. NSDAP member Heinz Sponknobel eventually consolidated the two groups into the Friends of New Germany.

    The organization existed into the mid-1930s, although it always remained small, with a membership of between 5,000-10,000. Mostly German citizens living in America and German emigrants who only recently had become citizens composed its ranks. The organization busied itself with verbal attacks against Jews, Communists and the Versailles Treaty. Until 1935 the organization was openly supported by the Third Reich, although soon Nazi officials realized the organization was doing more harm than good in America and in December 1935 Hess ordered that all German citizens leave the Friends of New Germany; also, all the group’s leaders were recalled to Germany. Not long after the Friends of New Germany fell out of favor with the Nazis and was dismantled, a new organization with similar goals arose in its place. Formed in March 1936 in Buffalo/New York and calling itself the German-American Bund or Amerikadeutscher Volksbund, the organization chose Fritz Kuhn as its Bundesleiter. A Munich native, Kuhn had fought in the German Army during World War I. After receiving an education in chemical engineering, Kuhn briefly had worked in Mexico before coming to the United States and in 1934 being granted American citizenship. Kuhn was initially effective as a leader and was able to unite the organization and expand its membership.

    In February 1939 Kuhn and the Bund held their largest rally in Madison Square Garden—ironically, one which marked the beginning of the end for the organization. In front of a crowd of 22,000, flanked by a massive portrait of George Washington, swastikas and Americans flags, Kuhn attacked FDR for being part of a Bolshevik-Jewish conspiracy, calling him “Frank D. Rosenfeld” and criticizing the New Deal, which Kuhn had deemed “the Jew Deal”. Three thousands members of the Ordnungsdienst, the militant arm of the Bund, were on hand and fistfights broke out in the crowd among those who had come to heckle Kuhn. After the rally, New York District Attorney Thomas Dewey arrested Kuhn on charges of larceny and forgery. He not only was convicted of these charges but he also confessed to being arrested multiple times for drunkenness, carrying on extra-marital affairs and pocketing $15,000 from the Madison Square Garden rally. After the war, Kuhn was deported to Germany; he died there unceremoniously in 1951. Following Kuhn’s arrest, the Bund slowly withered away, until its dissolution on 8 December 1941, after the attack on Pearl Harbor. After the United States declared war on Germany, federal officials began to arrest Bund officials. Kuhn’s successor Gerhard Kunze was captured in Mexico and sentenced to 15 years of prison for “subversive activities”. Twenty-four other officers were convicted of conspiracy to violate the 1940 Selective Service Act and served prison time. Some other Bund leaders committed suicide before the FBI caught up with them. Although some Bund members had their naturalization revoked and some spent time in prison camps, most members were left alone after the organization was disbanded.

    The German-American reaction to Hitler and the Bund was mixed. Most supported American neutrality, and many were glad to see the revival of Germany and were angry about the Jewish boycott of German goods. But they were also uneasy about Hitler. Some tried to be cautiously optimistic. The Milwaukee Sonntags-post argued in 1933, for example, that “the Hitler dictatorship represents for the moment the most efficient and expedient concentration of the united will of the German nation.” Any hopes German Americans may have placed in Hitler would soon be dashed. Nazi behavior overseas and the presence of the Bund in America would soon revive German Americans’ deepest fear: a repeat of World War I’s anti-German hysteria.

    Hans March 2, 2015
    There was no anti semitism in Germany or the USA. People had nothing against the arabs and the negroes of ethiopia (the other semitic peoples) only against the jews. It was anti jew and that’s all. Stop with the marxist catchphrase brainwash propaganda, k?

    Szotland Gladitz April 11, 2015
    “The term ‘antisemitism’ was coined in the 1870s by a German journalist who wanted to contrast his supposedly scientific hatred of Jews with religious forms of anti-Judaism. As a label, ‘antisemitism’ is misleading, because the adjective ‘Semitic’ describes a group of related languages, among them Hebrew, Arabic, and Phoenician, and the people who speak them. Often you will see the word written with a hyphen – ‘anti-Semitism’… Use of the hyphen implies there was such a thing as “Semitism,” which antisimites opposed. In fact, no one who used the term in the 19th century (or since) ever meant it to mean anything but hatred of Jews.” – Bergen, Doris L. “War and Genocide: a Concise History of the Holocaust.” 2nd. Ed. Rowman & Littlefield Publishers, 2009. Page 4. No Marxism here, only your own blatant ignorance and racism.

    Carrie Bias
    April 12, 2015

    Hans,
    I, being an individual of German descendant, a US citizen that was raised in Post War Nazi Germany from 1947-1957…..the child of an American WW II Service person in the intelligence branch, I DISAGREE with the ignorance of your statement. “Anti Jew” is “Anti-Semitism.” I don’t know if you are BRAIN DEAD, UNEDUCATED, or just plain ignorantly prejudiced? I just ask that you use facts, history and common sense to put forth your opinions. I am assuming you are some kind of Neo-Nazi Skinhead, so this will only anger you and not have any chance to make you think or do any real research. I am sorry that your life is such a failure and therefore there must be “someone” or “some group” responsible for your personal shortcomings and insecurities. But life is what YOU make it, and not on the back of others. Carrie

    proudwhitemale April 30, 2015
    Carrie, no one cares about your history. It does not give your opinion any weight over someone else’s. However, you are factually wrong. Semites include a lot of different races, not only jews. That is basic biology.

    Polubienie

  7. http://www.kresy.pl/wydarzenia,europa-zachodnia?zobacz/list-do-zagranicznych-mediow-przed-rocznica-wyzwolenia-obozu-auschwitz


    Lokalizacja obozów koncentracyjnych w czasie II wojny światowej. Większość z nich znajdowała się na terenie III Rzeszy. Źródło: Wikipedia

    List do zagranicznych mediów przed rocznicą wyzwolenia obozu Auschwitz
    Dodane przez wachmistrz_Soroka
    Opublikowano: Poniedziałek, 25 stycznia 2016 o godz. 09:09:51

    W związku ze zbliżającą się rocznicą wyzwolenia obozu Auschwitz, do zagranicznych mediów zostanie rozesłany list, który ma na celu zapobiec używania kłamliwego sformułowania „polskie obozy koncentracyjne”.

    W porozumieniu z MSZ akcję prowadzi Reduta Dobrego Imienia – Polska Liga przeciw Zniesławieniom. Adresatami są głównie niemieckie media, gdzie między 26 a 27 stycznia pojawia się wiele artykułów dotyczących wkroczenia Armii Czerwonej do Auschwitz. Po otrzymaniu takiego listu, trudniej im będzie wytłumaczyć się z użycia sformułowania „polskie obozy koncentracyjne”.

    – Chodzi o to, by nie pojawiały się te oszczerstwa w druku, bo one zatruwają relacje polsko-niemieckie. Zwłaszcza w tym trudnym momencie, kiedy Niemcy wywierają nacisk na polski rząd i polskie społeczeństwo w celu przyjęcia tych warunków, które oni nam narzucają w związku z imigrantami, albo też chcąc obalić rząd RP – mówił Maciej Świrski, prezes Reduty.

    „Polskie obozy koncentracyjne” (ang. Polish concentration camps) to błędne określenie stosowane w niektórych mediach, publikacjach, w tym również w opracowaniach historycznych w odniesieniu do niemieckich, nazistowskich obozów koncentracyjnych znajdujących się w granicach okupowanej od 1939 roku przez Niemców Polski. Termin „polskie obozy koncentracyjne” nie tylko wyznacza położenie geograficzne tych obozów, ale sugeruje, że zakładali je i zarządzali nimi Polacy. Według niektórych poglądów sformułowanie wprowadzane jest celowo jako propaganda wymierzona w państwo polskie. Spotyka się także określenia pochodne jak „polskie obozy zagłady” (ang. „Polish death camps”) lub „Polski Holocaust” (ang. Polish Holocaust), niem. »polnische Häuser des Todes« – »Polish death houses«, »polnische Vernichtungslager«, »polnische Vernichtungslager Sobibor und Treblinka«.

    Państwo polskie, organizacje pozarządowe oraz środowiska polonijne od lat próbują przeciwdziałać pojawianiu się tego określenia w przestrzeni publicznej.

    Polubienie

  8. to ja tylko dodam w temacie:

    Bardzo dziękuje Ci Tom za ten film! Gross, Tokarczuk, Wegener, Obama, Comey… i inni wam podobni mali Goebbelsi i przeciw-polscy, przeciw-słowiańscy oszczercy i kłamcy… napawajcie się… także i waszą jewropejska i usraelską spuścizną, skoro ośmielacie się zaprzeczać faktom!!! 😦

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.