295 Polska – największy przegrany II wojny światowej,.. a teraźniejszość, czyli Poroszenko: bez nas/(UPA) nie byłoby zwycięstwa…


Petro Poroszenko (AFP / MAXIM MALINOVSKY)

Poroszenko: bez nas / (UPA) nie byłoby zwycięstwa w II wojnie światowej

Trochę zwlekałem z tym wpisem, bo chciałem zobaczyć co na ten temat pojawi się w sieci. I nie zawiodłem się… Oto na początek kilka ciekawostek na zakąskę, a potem jak to z tym podsumowaniem powojennych zysków i strat wyszło… Ostatnio wszystko staje na głowie, a propaganda popaprawnie poprawna politycznie,  dokonuje przewrotki za przewrotką… więc ciekawe, czy to będzie ciekawe…

No bo można i tak otwartym tekstem, jak to zrobiła wp.pl:

http://wiadomosci.wp.pl/wiadomosc.html?wid=18317539&kat=1356&title=Poroszenko-bez-nas-nie-byloby-zwyciestwa-w-II-wojnie-swiatowej

akt. 08.05.2016, 17:34

Poroszenko: bez nas nie byłoby zwycięstwa w II wojnie światowej

• Poroszenko oświadczył, że zwycięstwo w II WŚ nie byłoby możliwe bez mieszkańców Ukrainy
• W niedzielę na Ukrainie obchodzony jest Dzień Pamięci i Pojednania
• Prezydent spotkał się z weteranami Armii Czerwonej, UPA oraz aktywnymi żołnierzami
• Na spotkaniu oświadczył, że Rosja nie wygrałaby wojny, gdyby nie Ukraińcy

Z okazji święta prezydent państwa spotkał się w Kijowie z weteranami Armii Czerwonej, Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA) oraz żołnierzami, walczącymi dziś przeciwko separatystom prorosyjskim na wschodzie kraju.

Poroszenko zaznaczył, że mieszkańcy Ukrainy walczyli przeciw faszyzmowi zarówno w składzie Armii Czerwonej i w radzieckiej partyzantce, jak i w szeregach UPA oraz armiach państw zachodnich, należących do koalicji antyhitlerowskiej.

– Jak więc na tle takich niezaprzeczalnych faktów można mieć czelność, by oświadczać, że Rosja wygrałaby tę wojnę bez Ukrainy. Nie zwyciężyliby bez Ukraińców! – powiedział.

Prezydent podkreślił, że obecnie wnuki weteranów drugiej wojny światowej bronią niepodległości i wyboru geopolitycznego państwa w wojnie, która znów toczy się na ukraińskiej ziemi. – Wasi wnukowie w okopach bronią Ukrainy. Zwycięstwo nad wrogiem będzie możliwe jedynie wtedy, gdy kraj będzie zjednoczony i silny, a obywatele będą wierzyć w ukraińską flagę, herb i hymn – oświadczył Poroszenko.

Dzień Pamięci i Pojednania, ustanowiony przez parlament w 2015 roku w związku z rocznicą zakończenia drugiej wojny światowej, Ukraińcy obchodzą 8 maja po raz drugi. Wcześniej zakończenie wojny świętowali 9 maja, tak jak w Związku Radzieckim i krajach mu podporządkowanych.

PAP

~Marietta 6 godzin i 41 minut temu
Wołyń 200 tyś istnień. Pamiętamy !!!!

~Feliks 6 godzin i 39 minut temu
Już nawet nie wiadomo co napisać bo ręce opadają….UPA walczyła w koalicji antyhitlerowskiej ! Historia pisana na nowo…

~Han Solo 4 godziny i 33 minut temu
No jasne że walczyli z III Rzeszą…. ramię w ramię.

~jontek 3 godziny i 46 minut temu
UPA walczyla za Ukraine. A ze po drodze bylo jej z Wermahtem? Coz, poczytajcie sobie z kim tylko nie walczyl ramie w ramie Dziadek Pilsudski o wolna Polske. I nikt jakos, do k… nedzy nie ma o to do niego pretensji

~Jasu74 6 godzin i 41 minut temu
Bandy UPA walczyły z III Rzeszą takiego dowcipu to dawno nie słyszałem. To taka sama prawda jak to że Musolini był antyfaszystą czy to że dzieci molestują księży

~ggoyf 5 godzin i 43 minut temu
….albo rezyserow

~bartb 6 godzin i 45 minut temu
Kto w te brednie banderowskie wierzy ?

~demol 6 godzin i 39 minut temu
ale jaja 😀 poroh chyba nie wie, że dziesiątki tysięcy oprawców ukraińskich siedziało w dywizjach niemieckich, pilnowało obozów koncentracyjnych i katowało Polaków – poroch ty wstydu nie masz

~Julek 6 godzin i 40 minut temu
To jakas prowokacja jest za strony Poroszenki. W Warszawie wiedza co Ukraincy czynili.

~Kac 6 godzin i 40 minut temu
Odegrali istotną rolę na Wołyniu i podczas pacyfikacji Warszawy w trakcie powstania. Banderowcy mają tupet, kolejny raz napluli w twarz Polakom. Żal że ponownie wybraliśmy ludzi,którzy patriotyzmem wycierają sobie gęba w trakcie uroczystości, a nie są w stanie bronić Polski na co dzień.

~Zdzich 6 godzin i 40 minut temu
Czy Poroszenko spotka się też z weteranami ukraińskimi, którzy palili Warszawę po Powstaniu Warszawskim? Ciekawe?

~mój nick 6 godzin i 39 minut temu
Walczyli też np. w SS-Galizien i gdzieś tam jeszcze…

~xweganx 6 godzin i 41 minut temu
No i brakło mi słów, takiego tekstu się nie spodziewałem;( Ale głupota tego jegomościa i brak podstaw historii jest porażająca, tak samo jak spotkanie z upaińcami i twierdzenie że to bohaterzy tyle że mordujący starców, kobiety i dzieci, o sposobach tych mordów szkoda nawet wspominać . Sława Ukrainie!!!

~Jam 6 godzin i 32 minut temu
A jak wytłumaczyć istnienie ss galizien, gdzie służyli jedynie ukraińcy?

~Gość 6 godzin i 40 minut temu
Dobrze chłop mówi! Powinien jeszcze dodać, że gdyby nie Ukraina to nie byłoby USA.

~akowiec 6 godzin i 32 minut temu
Szczególne „zasługi” dla zwycięstwa ma UPA!

~echhh 6 godzin i 39 minut temu
No tak .Dzisiaj UPA to bohaterowie dla banderowców i pislamistów.

~Ale jaja!!!!!!!!!! 6 godzin i 33 minut temu
He, he, he, jaja sobie robi ten Patroszenko. To którzy byli Ci dobrzy, Ci co walczyli razem z Niemcami przeciwko Armii Radzieckiej, czy Ci co walczyli z Armią radziecką przeciwko Niemcom ?

~Marek 6 godzin i 26 minut temu
To przeciez ukraincy ramie w ramie walczyli razem z niemcami przeciwko polako I rosjanom

~ha ha ha 6 godzin i 39 minut temu
Bez Wlochow i Rumunow I „dobrych Niemcow ” nie byloby mozliwe zwyciestwo nad „faszyzmem „

~KJ 6 godzin i 33 minut temu
zapomniał bidula o dywizji Waffen SS złożonej z Ukraińców – 14 dywizja Grenadierów SS „Galizien” i szacowanej na 220 tysięcy ogólnej liczby Ukraińców w armii Hitlera nie licząc popleczników i UPA. Jeszcze kilka wypowiedzi i to Ukraińcy i UPA wyzwolą wschodnią Europę i Polskę

~Anty_Lemming 6 godzin i 26 minut temu
Redakcjo WP czy wam nie WSTYD za przekazywanie takich KŁAMSTW, które gada ten banderowiec??? Miejcie chociaż trochę szacunku dla czytelników jak i dla siebie.

~Largo 6 godzin i 32 minut temu
O tak szczególnie w szeregach UPA wyzwalali Europę z Nazizmu. Pomagajmy im dalej, napewno nam kiedyś dopłacą

http://www.kresy.pl/wydarzenia,spoleczenstwo?zobacz/petro-poroszenko-zlozyl-hold-upa

…..

Ciekawe, czy jakby ten osobnik złożył kwiaty pod pomnikiem Hitlera, to też byłoby wszystkim miło, a wp.pl zaśliniłaby się od mlaskania i ćlamkania pochwał?

A teraz dla równowagi, ta sama wp.pl:


Niemiecki plakat propagandowy dotyczący zbrodni katyńskiej (fragment) z 1944 r. (fot. Wikimedia Commons / )

~dziwnedziwne 2016-05-07 (09:00)
Twarze oprawców na tym plakacie nie wyglądają na rosyjskie. Czy autor chciał coś przekazać dodatkowo w ten sposób, czy to przypadek, jak myślicie?

~von basior 2016-05-08 (12:59)
Twoje pytanie jest antysemickie.

~Ydh 2016-05-06 (22:27)
A dlaczego na tym plakacie ci żołnierze którzy przystawiaja pistolet do głowy Polakowi mają takie garbate i zakrzywione nosy?

~piotym 2016-05-07 (09:08)
Dlatego ponieważ to plakat niemiecki zamówiony przez Gebelsa. Zapewne w śród mordujących z NKWD byli też z pochodzeniem żydowskim, ale równie dobrze mogli być i Gruzini, Ukraińcy czy inni czerwoni. Hitlerowcą dodatkowo zależało na połączeniu żydo-moskwo komuny. Polacy mieli zostać negatywnie nastawieni i do tych i do tych. Ale o tym wszystkim pewnie wiesz.

~PS. 2016-05-06 (23:12)
Tiaaaa….”Polaków zabili żydzi w mundurach sowieckiej armii” – a np. obóz Auschwitz wyzwolili czystej krwi Rosjanie, którzy służyli w 100 Lwowskiej Dywizji Strzeleckiej (Piechoty) Frontu Ukraińskiego. Wy Moskale potraficie wszystko wspaniale wytłumaczyć – tylko dlaczego nic nie trzyma się kupy? Np. listy polskich oficerów do likwidacji przygotowywała grupa pod kierownictwem z-cy naczelnika oddziału kapitana Arkadija Giercowskiego. Listy podpisywała naczelnik UPW Piotr Soprunienko, później jego zastępca Iwan Chochołow. Więźniów z Kozielska przejmował naczelnik zarządu NKWD T. Kaczina. Polecenia oprawcom wydawał Bogdan Kobułow – jeden z zastępców Berii. Polaków w Kalininie (Twerze) osobiście mordował Wasilij Błochin – ubrany w skórzany strój stosowany pierwotnie przy uboju bydła i świń. Błochin mordował średnio 250 Polaków dziennie (po wojnie dosłużył się stopnia generała). Itd. itd. …… I wszystko….

~AT 2016-05-07 (07:09)
A w dywizjach Armii Berlinga służyli mieszkańcy Warszawy (1 Warszawska Dywizja Piechoty i 2 Warszawska DP), oraz Pomorza (3 Pomorska DP, 4 Pomorska DP, 6 Pomorska DP). A w Armii Czerwonej w ogóle nie było Rosjan, bo żaden z jej Frontów nie miał nazwy „Rosyjski”, tylko Ukraińcy (1, 2, 3 i 4 Front Ukraiński), Białorusini (1, 2 i 3 Front Białoruski) albo stepujący tancerze (Front Stepowy). Głupota twojej wypowiedzi naprawdę robi wrażenie. Nazwy Frontom nadawano od kierunku operacyjnego, na którym ten Front walczył, a nie od narodowości służących w nim żołnierzy. A przydomek „Lwowska” nadano tej dywizji dlatego, że wyróżniła się w walkach o Lwów, a nie że niby służyli w niej mieszkańcy tego miasta.

~heraldyk 2016-05-07 (08:26)
do PS: Nazwiska nie świadczą o narodowości, a jedynie o sprycie tych, co te nazwiska zmienili na rosyjsko brzmiące, sayan.

~PS. 2016-05-07 (13:09)
100 Lwowska Dywizja sformowana była na terenie Rosji (rejon Archangielska). W rejonie Lwowa poniosła duże straty, i w tym rejonie nastąpiło uzupełnienie składu osobowego, głównie w oparciu o miejscową ludność – w wyniku czego skład narodowościowy uległ diametralnej zmianie. Na koniec wojny ok. 50% jej żołnierzy stanowili Ukraińcy (wg zachowanych danych archiwalnych). I wszystko….

~PS. 2016-05-07 (13:23)
Wpisz w wyszukiwarkę „wykonawcy zbrodni katyńskiej” i otrzymasz w Wipipedi wykaz niektórych nazwisk osób odpowiedzialnych za zbrodnię katyńską. Wchodząc głębiej – można dowiedzieć się o narodowości danej osoby, miejscu urodzenia i ew. zmianie nazwiska (bo rzeczywiście w tym okresie ludzie innej narodowości zmieniali nazwiska na brzmiące rosyjsko). Przed prawdą nie uciekniesz. I wszystko……

http://historia.wp.pl/title,Niemieckie-sledztwo-w-Katyniu,wid,18310853,wiadomosc.html

Niemieckie śledztwo w Katyniu

WP| dodane 2016-05-05 (19:04) | 61 opinii

• 13 kwietnia 1943 r. Niemcy ogłosili, że w lasach pod Katyniem odkryli masowe groby polskich oficerów
• Do śledztwa zaproszono międzynarodową komisję, dbając o pozory transparentności
• Nie był to gest dobrej woli, ale starannie zaplanowana akcja propagandowa
• Niemcy oczekiwali, że niechęć do hitlerowskiej okupacji zastąpi przerażenie przed bolszewikami

Prawda o ich losie miała nigdy nie ujrzeć światła dziennego. Młody sosnowy las, zasadzony na mogiłach miał przykryć skalę zbrodni, której dopuścili się sowieci na ponad 20 tys. Polaków. Połowę z nich stanowiła elita armii – oficerowie Wojska Polskiego. Poszukiwanie zaginionych żołnierzy trwało trzy lata, od momentu, w którym z jeńcami przetrzymywanymi w Starobielsku, Kozielsku i Ostaszkowie ostatecznie urwał się kontakt. Wśród rodzin narastała fala niepokoju i spekulacji – mówiono m.in. o przeniesieniu ich bliskich do obozów na północy Związku Radzieckiego. Oficjalne monity w tej sprawie można było skierować do Sowietów, jednak dopiero w lipcu 1941 r., kiedy po rozpoczęciu Operacji Barbarossa, dwa państwa totalitarne rzuciły się sobie do gardeł.

Sytuacja ta umożliwiła podpisanie układu Sikorski-Majski, który otworzył rządowi w Londynie pole do zabiegów dyplomatycznych. Ich cel był jasny – jak najszybsza i najprecyzyjniejsza odpowiedź na pytanie o los zaginionych oficerów. Do kwietnia 1942 r. zagadkę tę starał się rozwikłać delegowany do zadania Józef Czapski – malarz, pisarz i major, więziony wcześniej w Starobielsku. Na 200 pism wzywających rząd Związku Radzieckiego do wyjaśnienia losów zaginionych oficerów, Stalin odpowiadał zdawkowo albo wcale. Oficjalna wersja o ucieczce na wyspę św. Jerzego (albo do Mandżurii) nie mogła być brana na poważnie nawet przez największych optymistów. Prawda o wyroku zatwierdzonym w tajnej uchwale Biura Politycznego KC WKP(b) z 5 marca 1940 r., docierała do świata powoli. Kiedy nie można było jej już zatuszować, zbrodnia katyńska stała się elementem wojny propagandowej pomiędzy III Rzeszą a ZSRR.

„Jeszcze Polska nie zginęła”

Na ślad masowych mogił w lasach katyńskich już w październiku 1941 roku natrafili polscy robotnicy przymusowi, którzy pracowali nad naprawą trakcji kolejowych dla niemieckiej organizacji przemysłowej Todt. Te informacje w marcu 1942 potwierdzili kolejni Polacy wysłani w ten sam region. Wśród nich znajdował się Teofil Dolata, któremu młoda mieszkanka Witebska przekazała czapkę oficerską, wyrzuconą z pociągu wiozącego jeńców na egzekucję. Według jej relacji, mężczyzna krzyknął przy tym ”Jeszcze Polska nie zginęła”, a skład zmierzał w rejon Kozich Gór. Właśnie tam, na terenie byłego ośrodka NKWD, natrafiono na pierwsze szczątki ofiar. Najpierw rozstrzelanych wcześniej Łotyszy i Rumunów, później Polaków.

Informacje o zbrodni stosunkowo szybko trafiły do rozlokowanego w regionie 537. Pułku Łączności Grupy Armii ”Środek”, gdzie początkowo zbagatelizowano wagę doniesień mieszkających nieopodal chłopów i robotników przymusowych. Sytuacja uległa zmianie w następnym roku, gdy płytkie groby zaczęły rozkopywać watahy wilków. Zaintrygowany tym faktem dowódca Pułku, porucznik Friedrich Ahrens, zlecił dokładniejsze poszukiwania, w wyniku których ustalono tożsamość ofiar. Dalej wypadki potoczyły się błyskawicznie. Raport niemieckiego oficera trafił do rąk oficera wywiadu Grupy Armii ”Środek”, a stamtąd do odpowiadającego za propagandę III Rzeszy Josepha Goebbelsa. Ekshumacje, przy udziale okolicznej ludności, rozpoczęto 29 marca, gdy ziemia już rozmarzła i warunki pogodowe umożliwiały nieskrępowaną pracę.

”Bolszewicy zastrzelili po prostu ok. 10 tysięcy polskich jeńców. […] Oto mamy przykład straszliwego spustoszenia duchowego. Polecę, by te polskie groby zobaczyli neutralni dziennikarze z Berlina. Polecę ściągnąć tam również polskich intelektualistów. Niech się przekonają na własne oczy, co ich czeka, gdyby rzeczywiście spełnić się miało wielokrotnie przez nich żywione życzenie, aby bolszewicy pobili Niemców” – napisał 9 kwietnia w swoim dzienniku Goebbels, który poinformował o całej sprawie widocznie nią zainteresowanego Adolfa Hitlera. Cel III Rzeszy był jasny – skłócić Aliantów zachodnich z Rosjanami, a Polaków przekona, że to ze wschodu grozi im prawdziwe niebezpieczeństwo.

”Zwierzęca zbrodnia poza nawiasem ludzkości”

Kilkanaście dni po rozpoczęciu prac ekshumacyjnych, gdy zebrano wystarczająco dużo dowodów potwierdzającą tezę o odkopaniu grobów zaginionych oficerów, pracę rozpoczęły nazistowskie media. Najpierw 11 kwietnia agencja informacyjna Transocean nadała komunikat o odnalezieniu zwłok 10 tys. polskich żołnierzy, a dwa dni później, w rozszerzonej wersji, wiadomość tę powtórzyło Radio Berlin. Pierwszy artykuł na okupowanych terytoriach Rzeczpospolitej ukazał się 16 kwietnia w gadzinowym ”Ilustrowanym Kurierze Polskim”. W tekście pt. ”Oficerowie polscy ofiarami okrucieństw bolszewickich” czytamy m.in.: ”Masakra 12 tys. polskich oficerów – jeńców, nie tylko przeczy wszelkim pojęciom prawa międzynarodowego, sumienia ludzkiego i najbardziej prymitywnej moralności, lecz jest tak potworną, zwierzęcą zbrodnią, że stawia jej sprawców poza nawiasem ludzkości”.

W kolejnych dniach obszerne relacje z pracy przy ośmiu mogiłach w lasach katyńskich, wraz ze zdjęciami ofiar, publikowały wszystkie gazety na terytorium Generalnego Gubernatorstwa. ”Goniec Krakowski” i ”Nowy Kurier Warszawski” prześcigały się w szokujących nagłówkach, w treści artykułów podkreślając brutalność Rosjan i dobrą wolę władz niemieckich, które zezwoliły na przeprowadzenie śledztwa, potępiając ”skalę bolszewickiego barbarzyństwa”. Jednocześnie wraz z detalami prowadzonego dochodzenia, na pierwszych stronach poinformowano o zidentyfikowanych do tej pory ofiarach, wśród których znaleźli się generałowie Bohaterewicz i Smorawiński. Liczono, że rozsierdzeni tą informacją Polacy, zwrócą się w kierunku III Rzeszy, podobnie jak wcześniej zrobiła to większość okupowanej Europy.

”Widziałem na własne oczy”

Niemcy robili wszystko co w ich mocy, aby prowadzone śledztwo uzyskało rangę międzynarodową oraz uznane zostało za obiektywne. W związku z tym już 15 kwietnia do pracy zaproszono Międzynarodowy Czerwony Krzyż (MCK). Dwa dni później tę samą prośbę, z własnej inicjatywy, ponowił polski rząd na uchodźstwie. Zwlekający z decyzją do 21 kwietnia MCK ostatecznie uznał, że może przystać na prośbę Polski i III Rzeszy tylko wtedy, gdy zaaprobuje ją również Związek Radziecki. Stalin, korzystając z okazji, zablokował tym samym możliwość wysłania oficjalnej delegacji międzynarodowej. Niezrażeni tym Niemcy błyskawicznie zabrali się za utworzenie własnego ciała eksperckiego, nazwanego Międzynarodową Komisją Lekarską. W jego skład, na wyraźne żądanie Berlina, mieli wejść również Polacy. Rząd gen. Sikorskiego, mając świadomość dwuznaczności sytuacji w jakiej się stawia, zdecydował się jednak na przyjęcie niemieckiego wymogu. Obawiano się, że wobec zdecydowanej odmowy, w imieniu Rzeczpospolitej wypowiadać się będą podstawieni kolaboranci. Presję na rząd wywierali również sami Polacy, domagający się błyskawicznego wyjaśnienia kulisów zbrodni. W związku z tym, oprócz 13 specjalistów z okupowanej Europy oraz Szwajcarii, na miejsce została wysłana również delegacja Polskiego Czerwonego Krzyża. Zarząd Główny PCK, działając za wiedzą i zgodą Armii Krajowej, powołał tzw. Komisję Techniczną, którą kierowali Kazimierz Skarżyński oraz Marian Wodziński.

Również za wiedzą Podziemia, na wizytację udali się przedstawiciele polskiej inteligencji, w tym pisarz Józef Mackiewicz i Ferdynand Goetel, przedstawiciel abpa Adama Sapiehy ks. Stanisław Jasiński oraz – bez zgody rządu – Leon Kozłowski i pracujący dla prasy gadzinowej Jan Emil Skiwski. Pomimo tego, że Józef Mackiewicz już wcześniej publikował w polskojęzycznej prasie wydawanej przez Niemców, a w 1942 roku został zaocznie skazany (a następnie uniewinniony) przez AK na karę śmierci, to właśnie relacja ”Widziałem na własne oczy’’, którą opublikował w ”Gońcu Codziennym”, odbiła się w Polsce największym echem. Efekt zaszokowania bolszewicką zbrodnią, który zamierzali wywołać propagandyści III Rzeszy, został osiągnięty. Równocześnie własną grę polityczną prowadzili także Brytyjczycy. Winston Churchill w oficjalnych rozmowach z rządem londyńskim informował polskie władze o konieczności ”rozważnego” postępowania wobec zbrodni katyńskiej, spotkał się jednak ze zdecydowaną odmową. Polacy wiedzieli, że pod tym słowem kryje się konieczność zdystansowania od prowadzonego śledztwa, aby nie drażnić Stalina, na barkach którego spoczywał główny ciężar walki z nazistami. Delegację, która od 28 do 30 kwietnia wizytowała miejsce mordów, w celu wzmocnienia efektu propagandowego, poszerzono również o przedstawicieli ”prostego ludu” z Generalnego Gubernatorstwa, niemieckich dziennikarzy oraz przetrzymywanych do tej pory w oflagach polskich, amerykańskich i brytyjskich oficerów. Efekty pracy Międzynarodowej Komisji Lekarskiej ukazały się drukiem we wrześniu 1943 roku w broszurze zatytułowanej ”Amtliches Material zum Massenmord von Katyn”.

”Są odwróceni twarzą do ziemi”

Choć nie ulega wątpliwości, że intencje, które przyświecały Niemcom, nie były czyste, to zagraniczni wizytatorzy byli autentycznie wstrząśnięci tym, co ujrzeli na miejscu. Francuski dziennikarz Robert Brasillach, który osobiście obserwował postępy przy odkrywaniu masowych mogił, pisał w lipcu 1943 r.: „Jest ranek. […] W ciszy przemierzamy las, którym nas prowadzą w pobliże dołu. I nagle uderza nas w twarz – smród. Kierowca naszego samochodu, który już wcześniej odbył tą straszną wizytę. Ostrzegał mnie. […] Jest odznaczony, był na froncie […]: – Nie mogłem jeść przez dwa dni, wyznał. Są tam – ułożeni tak, iż głowy jednych leżą przy stopach innych, dobrze rozpoznawalni w swoich pięknych mundurach, już ubrudzonych i wyblakłych, w oficerkach i wojskowych płaszczach. […] Są odwróceni twarzą do ziemi, pokazują nam w ich karkach ślady po rewolwerowej kuli. […] W tej miazdze wszystko zdaje się być złączone, jakby jakaś lepka materia spajała ciała. Trzeba je odrywać jedno od drugiego kolcami wideł. I daje się wówczas słyszeć odgłos przypominający trzask rozdzieranego papieru”. Nawet ludzie tak doświadczeni, jak dr medycyny sądowej Edward Miloslavić z Chorwacji, w wywiadzie z czerwca tego roku opowiadał wprost: „Widok był wstrząsający nie tylko dla laika, lecz również dla gruboskórnego pracownika naukowego. […] Proszę zwrócić uwagę, że zamarli nie byli jeńcami wojennymi. Gdyby byli, to byłaby zupełnie inna historia. To byli Polacy, którzy uciekli do swych słowiańskich braci, pełni wiary, że znajdą tam obronę i pomoc. Zamiast tego zostali okrutnie zarżnięci siedem miesięcy później”.

Do 7 czerwca 1943 r., kiedy przerwano prace ekshumacyjne, udało się wydobyć 4243 ciała, z których 2730 zidentyfikowano przy współudziale dra Mariana Wodzińskiego z PCK. Potwierdzono również, że od strony poszlak i dowodów, wszystkie wskazują na niezaprzeczalną winę Rosjan. Po pierwsze, na miejscu używano niemieckiej amunicji kal. 7,65 mm z fabryki w Durlach, którą w 1939 r. eksportowano do ówczesnego radzieckiego sojusznika. Również wiek drzew zasadzonych na mogiłach, oraz znaleziona przy ofiarach korespondencja, wskazywały jednoznacznie na okres pomiędzy kwietniem i majem 1940 r.. Zarówno sposób krępowania rąk sznurem, jego długość oraz rany wejściowe po bagnetach, odpowiadały wcześniejszym radzieckim mordom, dokonywanym w lasach katyńskich na własnych obywatelach.

”Polscy wspólnicy Hitlera”

Czy starania Niemców, aby odkrytą przez nich zbrodnię wykorzystać do skonfliktowania Aliantów oraz przeciągnięcia Polaków (przynajmniej w sensie antybolszewickim) na własną stronę, można uznać za sukces? Z pewnością historia ta dała idealny pretekst Stalinowi, który w białych rękawiczkach mógł zerwać relacje ze stawiającym niewygodne pytania Rządem RP na Uchodźstwie. Radzieckie media błyskawicznie zareagowały na komunikat Radia Berlin. Już 15 kwietnia za pośrednictwem Sowieckiego Biura Informacyjnego, a następnie 16 kwietnia w gazecie ”Prawda” oskarżono Niemców o zbrodnie wojenną. To właśnie oni mieli w 1941 r. odbić rosyjskie obozy jenieckie z polskimi oficerami, których następnie rozstrzelano. Częściowe zaangażowanie polskich instytucji, w tym PCK w wizytacje lasów katyńskich, potraktowano jako ostateczny dowód ”zdrady” rządu londyńskiego: w nocy z 25 na 26 polski ambasador w Moskwie Tadeusz Romer otrzymał notę o zerwaniu stosunków dyplomatycznych. Wcześniej, również w ”Prawdzie”, ukazał się artykuł o jednoznacznie brzmiącym tytule: ”Polscy wspólnicy Hitlera”.

Po odbiciu ziemi smoleńskiej z rąk Wehrmachtu 28 września 1943 r., NKWD i kontrwywiad wojskowy Smiersz przez trzy miesiące w całkowitej tajemnicy przygotowywały grunt pod przeprowadzenie kolejnego, tym razem sfałszowanego śledztwa. Wykopywano nowe groby, podkładano fałszywe dokumenty, mordowano świadków. Prace komisji powołanej do życia uchwałą Biura Politycznego KC z 13 stycznia 1944 r. całkowicie zaprzeczyły ustaleniom międzynarodowej komisji przysłanej przez Niemców. Prawda o zbrodni katyńskiej przez następne dekady miała zostać pogrzebana raz jeszcze. Zanim się to stało, stanowiła element brudnej gry propagandowej dwóch dyktatorów, którzy mając krew na rękach, o zbrodnie oskarżali siebie nawzajem. Niestety, spektakl ten odbył się również przy milczącym przyzwoleniu Zachodu, który nie był gotowy na otwarty konflikt ze Stalinem.

Marcin Makowski dla Wirtualnej Polski

~ASX (11:42)
Niemcy wiedzieli o zbrodni katyńskiej od samego początku, prawdopodobnie władze ZWZ i rząd w Londynie też. Niemcy ujawnili prawdę wtedy, kiedy im to było na rękę, żeby rozsadzić koalicję antyhitlerowską. Żałuję tylko, że Ci oficerowie nie podjęli próby ucieczki z sowieckich kazamatów (jeśli ma ktoś informacje na ten temat to proszę o przytoczenie, bo mogłem coś przeoczyć).

~Magda 2016-05-07 (09:04)
Bardo dobrze polscy żołnierze nie chcieli walczyć z hitlerowcami tylko walczyć z własnym narodem zabijać niewinnych ludzi aby chronić swoich Panow

~koteq 2016-05-07 (10:15)
Gdyby głupota umiałaby latać byłabyś już na Księżycu.

~Dezerter 2016-05-07 (21:37)
Jesteś upośledzona?

~alex (10:18)
Nie, to dziedziczna degeneracja spowodowana odwiecznym kazirodztwem, alkoholizmem, syfilisem i kanibalizmem – typowe dla pomongolskich pomiesów zamieszkujących dziką bandycką RoSSję.

~Lima 2016-05-07 (08:30)
A co z Wołyniem ?!

~von basior 2016-05-08 (13:00)
Nic. Buremu sąd polski ludobójstwo darował a tym samym wybielił upowców.

~alex (10:16)
To też była sowiecka zbrodnia, tylko dokonana rękoma zbrodniarzy z UPA. Każdy kto zna historię na szczeblu wyższym niż gimnazjalny, wie, że w tamtym okresie miała miejsce ścisła współpraca między sowietami i UPA a sotniami UPA dowodzili sowieccy oficerowie, głównie z NKWD.

~gtyg 2016-05-06 (21:22)
szkoda, że z Niemcami nie ruszono na rzydobolszewie sowiecką

~von basior 2016-05-07 (09:00)
Szkoda raczej że nie dokończono sprawy w 1920 ale to już zasługa narodowców.

~Anty 2016-05-07 (09:08)
@gtyg ^ Niemcy nie mieli takich zamiarow. Nawet juz w okupowanej Polsce nie zaproponowali utworzenie rzadu spolegliwego okupacyjnym silom jak Vichy we Francji czy quisling w Norwegii. To sa tylko mrzonki chorych na rusofobie. David Irving, wielbiciel Trzeciej Rzeszy, napisal ksiazke o smierci Sikorskiego, The Accident. Wspomina rowniez Katyn i pisze miedzy innymi, ze Niemcy odrzucili pierwsza miedzynarodowa komisje, zaproponowali swoich kandydatow.

~nietoperz36 2016-05-07 (09:37)
Z niemiecką techniką wojenną i przemysłem oraz polską bitnością i odwagą mieli byśmy wschodnią granicę nie z Chinami ale z Japonią.

~Doucz się 2016-05-08 (14:16)
Piszesz bzdury. Hitler wielokrotnie proponował Polsce udział w pakcie antykomiternowskim, zaproponował nawet utworzenie wasalskiego wobec Niemiec rządu między innymi Bartelowi (potem za odmowę rozstrzelanemu) czy Januszowi Radziwiłłowi, który spotykał się w tej sprawie w Berlinie z Goeringiem. Nie wspominająć o niektórych członkach granatowej policji czy polskich batalionów Schuma.

PiS da wam 2016-05-07 (08:23)
A jak ci oficerowie trafili do sowieckiej niewoli.przeciez mieli broń ? Na Wołyniu byli bezbronni ich uzbrojeni mężowie walczyli za jakas tam pipidowe w Italii

~von basior 2016-05-08 (13:02)
Większość nie miała. Zwinięci z ośrodków mobilizacyjnych przed rozesłaniem do jednostek. Zresztą część z pomordowanych to nie wojskowi.

~PS. 2016-05-07 (14:01)
Artykuł jest o Katyniu, a trolle Moskale próbują odwrócić uwagę pisząc o zbrodni wołyńskiej. Więc wyjaśnijmy, jak doszło do tej zbrodni. W dużej części wynikała ona z inspiracji Rosjan. I tak – rozkaz dowódcy Frontu Ukraińskiego Armii Czerwonej Siemiona Timoszenki, wydany przed napaścią na Polskę w dniu 16 września 1939 r. wzywał „ukraiński lud pracujący” do zlikwidowania swoich odwiecznych wrogów – „polskich panów” – kosami, widłami i siekierami. Co więcej, ulotki z jego podpisem żądały: „bijcie oficerów i generałów”. Wszędzie prowadzono agitację, podburzającą ludność Zachodniej Białorusi i Zachodniej Ukrainy do „rozliczenia się za przeszłość”, do zlikwidowania „wrogów klasowych”, grabieży majątków Polaków itd. Całkowita bezkarność przelała się w masowe zabójstwa jeńców wojennych i osób cywilnych, w tym – żołnierzy, kobiet i dzieci. Szczególnie aktywizowali się ukraińscy „proletariusze miast i wsi”. Szeroko stosowali średniowieczne metody zabijania – zakopywali ludzi żywcem w ziemi, wrzucali do studni, rozpruwali brzuchy. Tak nastał krwawy terror Moskali, potem przyszli hitlerowcy – a następnie był Wołyń i przeszkoleni przez Rosjan Ukraińcy. (źródło: białoruski historyk Anatol Taras „Anatomia nienawiści. Stosunki rosyjsko-polskie XVIII – XX w.”, strona 685-686, wydanie polskie Demart 2015 r.). I wszystko…..

~Dezerter 2016-05-07 (21:34)
O Katyniu po 25 latach Polacy wiedzą dużo, a o Wołyniu mało. Czas to zmienić. Trzeba jak najwięcej nagłaśniać zbrodnie ukraińskiej dziczy.

~s2015 2016-05-07 (09:21)
Jeżeli ktoś wątpi, że polacy byli zdolni do zbrodni eksterminacji różnych ludzi i grup narodowościowych to wystarczy poczytać komentarze pełne chrześcijańskiej miłości bliźniego.

~Marek 2016-05-07 (10:04)
Inni nie są chrześcijanami, to ich miłósć bliźniego nie obowiązuje. Po drugie – zawsze do człowieka wraca zło, które wyrądził innym. trzeba miec tego świadomość.

~qbk 2016-05-07 (10:00)
Wy lepiej się rozejrzyjcie kto dzisiaj chce nas mordować.

~Wiktor 2016-05-07 (09:19)
Polacy powinn Stalinowi stawiać pomnikia za to że dostali tak bogate tereny Niemiec bo na wschodzie pozostawili bród smród i ciemnotę zresztą tam do dziś mało się zmieniło

~koteq 2016-05-07 (10:00)
Tak, mam stawiać mu pomniki za to że narzucił nam żydowską supremację? Puknij się w łeb gościu.

~q 2016-05-06 (21:18)
Polaków zabili żydzi w mundurach sowieckiej armii a po zakończeniu wojny dalej mordowali w Polsce

~racja 2016-05-06 (22:39)
Masz 100 % rację.

~Polak 2016-05-07 (08:53)
To Rosjanie nie rządzą swoim państwem od 1917?

~Marek 2016-05-07 (09:28)
Ksiązka „Szepty” opisująca zycie w stalinowskim ZSRr podaje, ze w okresie międzywojennym było w Moskwie prawdopodobnie 250 tys Żydów. Można się domysleć, ze byli urzędnikami. 🙂

~pż 2016-05-07 (09:24)
CZEŚĆ I CHWAŁA BOHATEROM!!! JESZCZE POLSKA NIE ZGINĘŁA PÓKI MY ŻYJEMY!!!

~Marek 2016-05-07 (09:22)
Jeszcze będziemy wspólczuć Rosjanom tego, co zrobią z nimi Chińczycy na Syberii. O Żydach nawet nie wspominam – wystarczy jakikolwiek kyzys ich państwa na Bliskim Wschodzie, otoczonego morzem Arabów.

~mitu666 2016-05-07 (09:03)
Ot prawdziwa twarz Rosjan – naszych wybawicieli, przyjaciół umartwiających się o mniejszości narodowe na świecie. Proponuję, by przy okazji kolejnych oburzeń ze strony Rosjan przy demontowaniu Radzieckich pomników przypomnieć naszym kochanym przyjaciołom o tym fakcie, że ci fantastyczni wyzwoliciele zanim nas wyzwolili WYMORDOWALI 20 000 Polaków – niewinnych ludzi, którzy mogliby żyć, gdyby nie strach przed silną i niezależną Polską. A wszystko w imię utrzymania wpływów w tej części Europy.

~rys 2016-05-07 (09:02)
a myślałem że naród wybrany przez boga nie morduje

~slawek68 2016-05-07 (08:28)
Zaintrygowany tym faktem dowódca Pułku, porucznik Friedrich Ahrens, OD KIEDY TO PORUCZNIK JEST DOWÓDCĄ PUŁKU !!!!!!!!!! JAK PISZESZ ARTYKUŁ TO PRZYDAŁO BY SIĘ CHOĆ TROCHĘ ELEMANTARNEJ WIEDZY ….. BO PRZEZ TAKIE BŁĘDY CAŁOŚĆ KTOŚ MOŻE POTRAKTOWAĆ JAK STEK BZDUR A TO ZA POWAŻNA SPRAWA !!!!!

~Jolka 2016-05-07 (08:13)
„nad naprawą trakcji kolejowych” co za brednie wtedy jeszcze nie było elektrowozów ???

alfons-van-worden 2016-05-07 (08:12)
Przed 1941 Stalin taki los szykował wszystkim Polakom albo Syberia albo dół

~VOLFF 1953 2016-05-06 (22:05)
a tak nawiasem mowiac co by sie moglo stac gdyby BEK DOGADAL SIE Z RIBENTROPEM.uuwazam ze NIEMCY razem z POLAKAMI udali sie na front wschodni,nie bylo by KATYNIA,OSTASZKOWA MIEDNOJE, mysle ze na ptrzynajmnej 100 lat oslabili by wspolnie potencjal rosyjski czy ruski jak kto woli.CZY KORZYSTNE BY TO BYLO DLA POLSKI- uwazam ze tak jezeli chodzi o technologie.NIE BYLO BY WYWOZKI NARODU POLSKIEGO NA SYBERIE-A PO WOJNIE MYSLE ZE OBJECI BYSMY BYLI PLANEM ODBUDOWY MARSZALA(ktory nam proponowano ale ruscy sie nie zgodzili bo panstwo nasze zawladnela ZYDOKOMUNA ZE WSCHODU- co skutkuje do dnia dzisiejszego

~hmm 2016-05-06 (21:52)
radziecki faszyzm byl gorszy od niemieckiego

Dodatkowo:

http://historia.wp.pl/wid,16581098,wiadomosc.html
Wasilij Błochin, stalinowski kat Polaków

(…)
Zabijał codziennie przez 29 lat. Uczestniczył w najgłośniejszych egzekucjach, podpisywał tysiące wyroków śmierci, samodzielnie zabił 15 tys. osób., wśród nich kilka tysięcy polskich jeńców. Za swoją pracę Błochin otrzymywał nagrody pieniężne, awanse i odznaczenia państwowe, m.in. Order „Znak Honoru”. W 1945 r. został generałem majorem. Po śmierci Stalina w 1953 roku przeszedł na emeryturę z wyróżnieniem za nienaganną służbę – pisze Marta Tychmanowicz w artykule dla Wirtualnej Polski.
(…)

http://historia.wp.pl/wid,16467330,wiadomosc.html
„Komsomolskaja Prawda” neguje rozstrzelanie przez NKWD polskich jeńców w Kalininie

http://historia.wp.pl/wid,16304955,wiadomosc.html
Pierwsza relacja na temat Katynia odkryta w amerykańskich archiwach wkrótce będzie jawna


PAP /

http://historia.wp.pl/wid,16243528,wiadomosc.html
Pogrzeb Polaków zamordowanych przez NKWD na Wołyniu


PAP / Darek Delmanowicz

http://historia.wp.pl/wid,16142913,wiadomosc.html
Prof. Wojciech Materski: po wyroku trybunału w Strasburgu ws. Katynia pozostaje nam gorzka refleksja

(…)
Pozostaje nam gorzka refleksja, że możni tego świata, którzy dysponują bogactwami naturalnymi i trzymają rękę na europejskich kurkach energetycznych, mogą więcej i są oceniani liberalniej – mówi w rozmowie z WP.PL prof. Wojciech Materski z Instytutu Studiów Politycznych PAN, odnosząc się do decyzji Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, dotyczącej zbrodni katyńskiej. – Ta zbrodnia powinna być sądzona przez trybunał wojenny, ale ZSRR znalazł się po niewłaściwej stronie po zakończeniu II wojny światowej – mówi prof. Materski. W opinii historyka, straty poniesione przez Polskę w wyniku decyzji trybunału „dotyczą przede wszystkim aspektu honorowego, prestiżowego, sprawiedliwości historycznej”.
(…)

http://historia.wp.pl/wid,18023852,wiadomosc.html
Sowieckie sztuczki i Chatyń, czyli Katyń, którego nie było

…..

A teraz podsumowanie…


Minister spraw zagranicznych Józef Beck podczas przemówienia 5 maja 1939 r., które było odpowiedzią na wypowiedzenie Polsce przez III Rzeszę paktu o nieagresji. Wygłosił wtedy słynne słowa: „My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę. Jest jedna tylko rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna: tą rzeczą jest honor” (fot. Wikimedia Commons / )

http://historia.wp.pl/title,Polska-najwiekszy-przegrany-II-wojny-swiatowej,wid,18316739,wiadomosc.html?ticaid=116f8d&_ticrsn=3

Polska – największy przegrany II wojny światowej

Bez względu na to, czy za koniec II wojny światowej uznamy 8 czy 9 maja, jedna rzecz nie ulega wątpliwości. Największym przegranym tego konfliktu nie była III Rzesza, ale Polska, która poniosła klęskę dwukrotnie. Najpierw na polu militarnym i politycznym, później w przestrzeni historii i pamięci zbiorowej. Czy 71 lat po ”dniu zwycięstwa” jesteśmy mądrzejsi? – pisze Marcin Makowski w artykule dla WP.

8 czerwca 1946 r., dokładnie 13 miesięcy po kapitulacji III Rzeszy w Remis, ulicami Londynu przemaszerowała ogromna parada wojskowa zachodnich Aliantów, zakończona spektakularnym pokazem sztucznych ogni. W kolumnie, która wyruszyła z Regent’s Park znajdowali się m.in. żołnierze Czechosłowacji, Grecji, Holandii, Luksemburga, Brazylii, Belgii, Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych i Australii. Nie było wśród nich Polaków, choć podczas wojny ponad 200 tys. naszych rodaków służyło pod auspicjami brytyjskiego Najwyższego Dowództwa. Churchill, świadomy antysowieckiego nastawienia Polskiego Rządu na Uchodźstwie, miał do wyboru dwa scenariusze: uczciwy i pragmatyczny. Wybrał ten drugi. Unikając zaostrzenia i tak napiętych relacji ze Stalinem, zaprosił oficjalną reprezentację powstałego po ustaleniach jałtańskich Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej.

Międzynarodowy skandal, który wybuchł po tym, jak informacja o niezaproszeniu do parady polskich sił zbrojnych na zachodzie dostała się do prasy, zmusił Londyn do złożenia kompromisowej propozycji. Obok namaszczonych przez komunistów polskich polityków i żołnierzy, pomaszerować mieli również piloci, którzy sześć lat wcześniej jak lwy bili się z Luftwaffe o niebo nad Wielką Brytanią. Oczywiście propozycja taka nie mogła zostać przez żadną ze stron przyjęta, dlatego ostatecznie parada, która miała celebrować ”dzień zwycięstwa”, była smutnym pokazem brutalności polityki międzynarodowej, w której Polska stanowiła geopolityczne piąte koło u wozu.

Kij w szprychy historii

Nie inaczej było we wrześniu 1939 r. Ufni w gwarancje naszych sojuszników, z ministrem Beckiem, który bardziej od realpolitik cenił sobie honor, i nieudolnym marszałkiem Rydzem-Śmigłym na czele, dostaliśmy brutalną lekcję życia. Choć połączone siły Aliantów były ponad dwukrotnie większe niż piechota III Rzeszy i ZSRR razem wzięte, zamiast bomb, na Zagłębie Ruhry zrzucano ulotki. W kluczowym momencie września od zachodu do Rzeszy mogło wjechać prawie 4 tys. Brytyjskich i Francuskich czołgów, wspartych przez prawie 5 tys. samolotów. W przypadku solidarnego wypełnienia ustaleń sojuszu, nie było takiej siły w zasięgu wojsk Hitlera, która odparłaby skumulowany atak Aliantów, mając jednocześnie związane ręce na froncie walk z Polską. Widząc podobny obrót sytuacji, Związek Radziecki z pewnością nie włączyłby się do wojny 17 września, kiedy miał już pewność, że Warszawa za cenę kupienia sobie czasu, została rzucona na pożarcie totalitarnym gigantom. W niezliczonych książkach popularnonaukowych, poważnych analizach i setkach artykułów starano się odpowiedzieć na pytanie: co by było gdyby? Czy zawierając inne sojusze, mogliśmy starcia z Rzeszą uniknąć? Czy rozlokowanie wojsk w zwartych grupach armii, zamiast równomiernie na całej granicy – jak chcieli nasi sojusznicy – mogłoby coś zmienić?

Niezależnie od tego, jak wiele znaków zapytania byśmy dzisiaj postawili, przeszłość na zawsze pozostanie przeszłością. W ówczesnych warunkach i przy takiej a nie innej mentalności naszych polityków, nie dało się włożyć kija w szprychy historii. Jeśli wojna 1920 r., gdy samotnie – za cenę heroicznego poświęcenia – ocaliliśmy Europę przed inwazją bolszewików nie nauczyła nas niczego, na zmianę mentalności było już za późno. Polskie straty w ludziach przedstawiłem w poniższym filmie, i nie sądzę, aby można było w tej materii dodać coś więcej, niż potwierdzenie raz jeszcze jednego, zatrważającego faktu: żaden kraj w Europie nie poniósł tak przerażających strat jak Polacy. Co otrzymaliśmy w zamian?

!!!UWAGA!!!
FILM DOSTĘPNY TYLKO NA STRONIE ODNOŚNIKA!

Zapłata za honor

Niewdzięczność i zdrada to oskarżenia, które po dziś dzień odmieniamy przez wszystkie mianowniki w stosunku do tych, którzy mieli nam pomóc. W końcu ginęliśmy pod Tobrukiem, na wodach Atlantyku, nad klifami Dover, w maleńkich wioskach Francji, Belgii i Holandii. Z drugiej strony, polskich żołnierzy rzucano jak mięso armatnie pod czołgi pod Lenino, w Kołobrzegu, na przedmieściach Berlina. Świat milczał, gdy wykrwawiała się Warszawa. Dlaczego Brytyjczycy ogłosili całkowitą ciszę w mediach, gdy Armia Krajowa z zapałem, na który stać tylko szaleńców i bohaterów, pospieszyła do odbicia Wilna? Dlaczego Amerykanie nie słuchali Karskiego, gdy błagał o interwencję i naloty na obozy koncentracyjne? Dlaczego Churchill kazał Sikorskiemu zapomnieć o Katyniu, gdy Niemcy trafili na ślad masowych grobów? Polska była, jest i będzie wyrzutem sumienia dla tych wszystkich, którym po dziś dzień przypomina niewygodną prawdę o ich moralnych drogach na skróty. Kraj, który nie wystawił kolaboracyjnych jednostek zbrojnych, którego żołnierze tułali się po całym świecie, aby tylko stanąć w walce ze znienawidzonym okupantem. Kraj, który wolność chciał sam sobie zawdzięczać, a został sprzedany Stalinowi po kawałku w Teheranie, Jałcie i Poczdamie. Gdy USA zatrudniała nazistowskich inżynierów do budowy kosmicznego projektu Apollo, w Warszawie stawiano Pałac Kultury i Nauki. Tyle żeśmy za honor dostali.

Najważniejsza lekcja z historii

Co nam mówi ta historia dzisiaj, gdy wpływowy rabin urządza przed polskim konsulatem w Nowym Jorku manifestację, oskarżając Polaków o wywołanie Holokaustu? Albo gdy Putin organizuje swoje parady, tworząc alternatywną wizję historii, w której wojna nie istnieje przed czerwcem 1941 r.? Gdy, podobnie jak przed niespełna 80. laty, znowu należy realnie ocenić siłę naszych sojuszy. Rzymianie mawiali, że błądzić jest rzeczą ludzką, ale rzeczą głupca w błędzie pozostawać. I to jest właśnie lekcja dla naszego kraju, który z II wojny światowej musi wyciągnąć wnioski.

A te od lat pozostają niezmienne: Jeśli ktoś zaatakuje twój dom, najpierw chwyć za broń, później licz na pomoc sąsiadów.

Polityka nie jest grą ludzi honoru. Sojusze zawiera się i zrywa, a jedyną rzeczą, która jest w tym wszystkim warta gry, to życie i przetrwanie własnego narodu. Nikt inny się o niego nie zatroszczy. Bycie pragmatycznym, to największa cnota w godzinie próby. Lepiej ocalić stolicę, niż wyłożyć wrogowi kwiat inteligencji na tacy. Na wojnie pierwszą ofiarą pada prawda. Po wojnie, bez pomocy państwa, nikt tej prawdy nie podniesie.

Można powiedzieć, że to banały. Wyświechtane fantasmagorie o tym, jak mogliśmy zatknąć biało-czerwony sztandar na murach Kremla, gdybyśmy – zamiast wierzyć w traktaty – pomaszerowali u boku Wehrmachtu na Moskwę. Sądzę jednak, że chodzi o coś więcej. Świat wygląda dzisiaj niebezpiecznie, podobnie jak w przeddzień II wojny światowej, której koniec oznaczał początek nowego konfliktu. Dlatego, właśnie w takich chwilach, historia nie jest tylko zajęciem dla akademików i hobbystów, ale najlepszą wskazówką na przyszłość, jaką mamy. Polska musi być silna, samodzielna, rozważna w dobieraniu sobie sojuszników i – kiedy trzeba – cyniczna. Inaczej, jeśli kiedyś jakiś drugi ”dzień zwycięstwa” przemaszeruje ulicami Londynu, parada znowu pójdzie bez nas.

Marcin Makowski dla Wirtualnej Polski

~jklo 2016-05-08 (19:52)
Po pierwsze Panie Autorze honor nie ma ceny. Honor albo się ma albo nie, niezależnie od tego czy się to opłaca. Polscy politycy i naród polski w przededniu i II wojny ten honor mieli. Bądźmy z nich dumni. Po drugie to nieprawda, że politycy polscy myśleli wtedy „tylko” o honorze. Robili tyle ile mogli przedstawiciele dopiero odrodzonego państwa w świecie zdominowanym przez potęgi i drapieżców, zdegenerowanym I wojną i kryzysem ekonomicznym. Zawarli sojusze z potęgami zachodu: Francją i Anglią oraz pakty o nieagresji z Rzeszą i ZSRR. Próbowali pomóc w stworzeniu państwa i oderwaniu się od wpływów sowietów Ukraińcom i Żydom. Hitler do 1938 roku wierzył, że pozyska Polskę jako sprzymierzeńca swoich planów. W polityce wewnętrznej robiono wszystko żeby rozwijać przemysł i armię, żeby wzmacniać morale i dumę narodową. Nie zgadzam się na dyskredytowanie umiejętności politycznych ówczesnych przywódców Polski. Uważam, że zrobili co mogli w tamtej bardzo zagmatwanej, nieprzewidywalnej sytuacji. Po trzecie nikt, powtarzam nikt nie mógł się spodziewać takiego przebiegu wydarzeń jaki nastąpił w czasie 6 lat tej wojny: pokrętnej i bestialskiej polityki Hitlera i Stalina, ( którą propaganda obu szalonych dyktatorów zdołała przeinaczyć i wpoić światu jako wersję prawdziwą, w którą świat w wielu przypadkach wierzy do dziś ) oraz siły nacisku jaki zdobędzie Stalin w świecie po wygraniu tej wojny. Niestety, tego jak potoczą się wypadki w przypadku wojny nie można przewidzieć. Jedno jest pewne: wojny tak naprawdę nie wygrywa nikt. Niesie ona zniszczenie życia i dusz tych, którzy ją przetrwają. Jednak prawdą jest też to, że śmierć ducha następuje gdy oddajemy władzę cynizmowi. Tak właśnie zrobili: Hitler, Stalin, Churchill, Roosevelt. To przez ich cynizm mogło się wydarzyć to co dziś wspominamy jako II wojnę światową.

~ antypropaganda [23 godziny temu]
Szkoda tylko, że według cudownego i wiele znaczącego rządu z Londynu, który salwował się bardzo honorowo ucieczką przez Zaleszczyki z Polski, rodacy znaczyli tyle co mięso armatnie (to o hekatombie z nieuzbrojonych i niezdolnych do walki cywili, szerzej znanej jako powstanie warszawskie). Czesi się nie przekładali honoru nad życie swoich obywateli, nie doprowadzili do rozwalenia stolicy i jakoś nie widać, żeby im ubyło.

~ luki [23 godziny temu]
lepszy honor czy Zagłada kilku mln. Obywateli i brak honoru? Ilu zginęło Francuzów, Czechów w czasie tej wojny? nie mieli honoru, ale chyba lepiej na tym wszystkim wyszli…

~ jklo [21 godzin temu]
Powstanie Warszawskie było rozpaczliwą, powtarzam rozpaczliwą próbą wywalczenia przez rząd w Londynie wpływu na los Polski powojnie. Rząd świetnie wiedział już wtedy, że zachód będzie słuchał przy rokowaniach pokojowych przede wszystkim Stalina. Walką o stolicę chciał pokazać, że Polacy podjęli sami bohaterską walkę o serce kraju. Niestety, kalkulacje ich zawiodły, a rozpacz zaślepiła. Znowu okazało się, że okrucieństwa i cynizmu Hitlera i Stalina nie da się przewidzieć. Tak, unicestwienie Warszawy i śmierć jej wspaniałych mieszkańców jest tragedią. Myślę, że do takich samych wniosków doszli ci, którzy zarządzili godzinę „W”. Niestety przeszłości nie da się zmienić. Dla mnie los powstańczej Warszawy i to jaka jest dzisiaj czyni ją najwspanialszą stolicą na świecie. Kocham ją jak poturbowanego, ale niezłomnego członka rodziny. Chwała Polakom, że Hitlerowi i Stalinowi nie udało się jej zniszczyć.

~ baba [21 godzin temu]
od kiedy to politycy mają się kierować honorem a nie interesem narodu?

~ ŻyczliwyTrollik [20 godzin temu]
Mieli honor, ale za to rozumu ni grama…

~ ŻyczliwyTrollik [20 godzin temu]
jklo – Mam pomysł: Oddaj mi cały swój dobytek, ja zatrzymam twoją kasę, a ty będziesz miał swój ukochany honor i udowodnisz publicznie, że on jest najważniejszy dla Ciebie. Co ty na to? Zgadamy się, pokażesz, że jesteś mocny nie tylko w necie, patrz, nie chcę twojego życia:) Tylko twój dobytek, miliony Polaków straciło swoje w czasie II WŚ plus życia, a ty będziesz mógł pokazać WSZYSTKIM jaki z ciebie pro-patriota tracąc jedynie majątek;)

~ Legionnaire sgt. Kiedros. [15 godzin temu]
„antypropaganda”- fałszywa zbitka pojęciowa. Rząd który uciekł przez Zaleszczyki-na wskutek starań III Rzeszy, ZSRR i Francji, skończył swa działalność w Rumunii. Już rząd paryski i londyński (kontrrząd Sikorskiego)- miał kompletnie inny wektor polityczny. Do tego stopnia , że chciał rozliczać predecessorów politycznych(w warunkach emigracyjnych)

~ JAN873 [14 godzin temu]
Że można było inaczej pokazali Czesi ratując życie obywateli i zachowując piękną Pragę. A czy teraz mają mniej wolności niż Polacy płacący najwyższą cenę? Trzeba było się poddać po 2 tygodniach walki i resztę wojny przesiedzieć cicho.

~jklo (09:07)
Życzliwy Trolliku nie trafiłeś z tym majątkiem. Ten akurat zdarza mi się często komuś odstępować, z kimś dzielić albo tracić. Naprawdę majątek nie jest mi do życia potrzebny. To po pierwsze. Po drugie o tym czy ma się honor czy nie, można się przekonać dopiero w sytuacji sprawdzającej. Jak napisała Szymborska: „Tyle wiemy o sobie na ile nas sprawdzono”. Dlatego mogę powiedzieć, że Polacy w przededniu II wojny i bardzo wielu Polaków w czasie jej trwania ten honor miało ( oczywiście było też wielu takich, którzy go nie mieli ). Gdyby przyszło dzisiaj do wojny i nieunikniona byłaby moja decyzja, dopiero wtedy okazałoby się ile we mnie honoru. Tak samo jak w Tobie i każdym, który się tu wypowiada. Nierzadkie są takie postawy jak Schindlera, czy bohatera filmu A. Holland „W ciemności” albo odwrotne: sąsiada, który wyda cię dla własnego zysku lub ze strachu. Ale wiesz, nie chcę tego sprawdzać. Chcę żyć w pokoju. Chcę żyć w wolności i cieszyć się wolnością innych, po prostu.

~jklo (09:16)
Jak możesz przeczytać wyżej polscy politycy w przededniu wojny kierowali się nie tylko honorem. Robili wszystko co było można żeby uniknąć uwikłania się w konflikt zbrojny, który groził Polsce tak od zachodu jak od wschodu. Niestety, okazało się, że dłużej się nie da. Tak, czy inaczej Hitler wlazłby na terytorium Polski i wykorzystał ją do własnych celów. Najprawdopodobniej zmuszając jej przywódców do współpracy przy napaści na ZSRR ( czego skutkiem byłaby sowiecka zemsta) i eksterminacji Żydów ( jak np. rząd okupowanej Francji czy sprzymierzonych z Rzeszą Węgier).

~obserwator (09:51)
Zwykli żołnierze mieli i honor i rozum. Politycy – w tym Beck – niestety nie mieli ani rozumu, ani honoru. Podczas, gdy polscy żołnierze zostali zmuszeni do walki w obronie swojej ojczyzny, domów, rodzin, to politycy, którzy nas wpakowali w wojnę z Niemcami – w tym Beck – zwiali za granicę. Normalnie powinni go postawić przed Trybunałem.

~xcvb1 (10:06)
@ ^ jklo i honorowo jako pierwsi uciekali za granicę? „Polscy politycy i naród polski w przededniu i II wojny ten honor mieli. Bądźmy z nich dumni.” nie doczytałem, napisałeś w przededniu, po jej wybuchu już nie

~ŻyczliwyTrollik 51 minut temu
@ ^ jklo – jak mogę się z tobą skontaktować. Poproszę o drogę kontaktu, przekażesz mi swój majątek, może podać swój numer konta bankowego? No, ale wtedy nie sprawdzimy, czy rzeczywiście oddałeś wszystko. Przecież dzieliłeś się i oddawałeś, więc kopniemy na bok te piękne frazesy, którymi tu rzucasz:) i przejdziemy do CZYNÓW. Jak tylko wszystko sprzedaż i przekażesz mi całą kasę na moje konto, napiszę tu ładnie, że RZECZYWIŚCIE dla Ciebie HONOR jest NAJWAŻNIEJSZY. Póki co, ŚCIEMNIASZ CHŁOPIE! Chrzanisz jak ksiądz na ambonie, który za dnia wygłasza piękne przemowy, a wieczorami obraca gosposie. Powiem Ci tak typie, bo widać, że próbujesz uciec od poniesienia odpowiedzialności za swoje słowa, zasłaniając się pięknymi cytatami i pustymi bredniami. Tacy jak ty wysyłali na rzeź miliony młodych ludzi, nie dbali o to, że mieli rodziny, dzieci itp. często kobiety i dzieci pozbawione męskich członków rodziny nie miały nawet jak poradzić sobie na roli, cierpieli straszny głód. Tacy jak ty są gorsi od stalinowców i hitlerowców, bo nie potrafią odróżnić realnego świata od swoich fanatycznych wizji. W moim mieście i okolicy jest mnóstwo grobów, pomników, miejsc kaźni mieszkańców, którzy tam żyli. Podczas, gdy ci co mogli bawili się w wojenkę w imię honoru, inni przeżywali takie osobiste TRAGEDIE, o których w telewizji na pewno nie usłyszysz;) a które spowodowałyby, że nie jeden patrYjota zwymiotowałby tym całym swoim honorem. Ja rzuciłem ci się rękawice, POKAŻ chłopie, że MASZ JAJA i NAPRAWDĘ WIERZYSZ, w to co piszesz i ją podnieś.

~ASX (11:23)
Generał Władysław Anders powiedział kiedyś, że „nie po to ryzykowaliśmy wojnę o Gdańsk i korytarz by po wojnie utracić wschodnie dzielnice”. To brutalna, aczkolwiek szczera prawda. Nie warto było poświęcać pół Polski, życia 6 milionów obywateli, zniszczonej Warszawy i niepodległego bytu na 50 lat, żeby zachować honor, dla którego w polityce nie ma miejsca. Przysłużyliśmy się jedynie Zachodowi i… Sowietom, którym na wybuchu wojny bardzo zależało, żeby oni mogli swój „socjalistyczny raj” eksportować do innych państw Europy. Wolałbym Hitlerowi oddać Gdańsk, który i tak nie należał wtedy do Polski i wybudować mu tę autostradę, którą proponowaliśmy Niemcom jeszcze w czasach Republiki Weimarskiej kiedy ci agresywnie domagali się zwrotu korytarza, aniżeli oddać Stalinowi pół Polski bezpowrotnie. Nawet jeśli trzeba było w końcu przystąpić do wojny to powinniśmy to zrobić możliwie ostatni tak jak zalecał Marszałek Piłsudski. Musimy zapamiętać sobie raz na zawsze, że w polityce należy myśleć tylko i wyłącznie o SOBIE, a nie o tym „co powiedzą o nas inni”. Hitler prędzej czy później musiał przegrać, bo popełnił ten sam błąd co Polska pakując się w wojnę na dwa fronty, natomiast Stalin był cwańszy i to zapewniło mu sukces, do którego nie powinniśmy przykładać ręki.

~ŻyczliwyTrollik 1 godzinę i 3 minuty temu
100/100

~pm3 (09:04)
Tak jest, warto walczyć o honor. Dlatego Czesi nie mają honoru, ale mają bezcenną Pragę, znaną na całym świecie. Natomiast honor Polaków w świecie jest raczej mały znany.

~Szturman (09:58)
czy z Praga ma swą wartość bo znana jest na całym świecie? cy w życiu biega tylko o afisz i parcie na szkło? to już miejsca do życia dla nas, dla dzieci zabrakło w tym yeb nietym świecie? czyli zagłada. a problemem tylko w jaki sposób. rozumiem, to do tego doszedł tzw. tfu!-Człowiek.

~Legionnaire sgt. Kiedros (10:06)
@ ^ „pm”-rzecz względna. Zależna od uwarunkowań. Mogą zaistnieć okoliczności (nietrudno wymyślić)-że szklanka wody na pustyni ma inna wartość niż podczas powodzi. Tak po kupiecku.

~ASX (11:27)
Wolę nie mieć honoru, a w zamian mieć piękną stolicę, którą każdy by nazywał „Paryżem Północy”.

~ŻyczliwyTrollik 1 godzinę i 4 minuty temu
@ ^ Szturman – ładnie brzmiące, ale PUSTE farmazony pan prawisz… jak patrzysz na mur Chiński albo rzymskie budowle z okresu starożytności, to jak sądzisz? Przeciętny turysta myśli sobie: JEZU, ILU LUDZI ZGINĘŁO, ŻEBY POSTAWIĆ TĘ KUPĘ KAMIENI?! Nie, oni myślą: jakie to piękne, wielkie, super, jak oni to zrobili itp. itd.

~slani34 (08:03)
W 1939 roku HItler dysponował już taką armią, że żaden kraj europejski nie byłby w stanie go pokonać – co zresztą znalazło odzwierciedlenie w późniejszych wydarzeniach

~alex (09:53)
w 1939 Hitler dysponował tak potężną armią , że od 10 września słał do Stalina codziennie telegramy z błaganiem o wywiązanie się z sojuszniczej powinności i pomoc w podboju polski. gdybySstalin nie przyszedł Niemcom z pomocą 17 września, w dwa tygodnie nasza armia wyparła by Niemców poza granice polski, a za następne dwa była by nasza defilada zwycięstwa w Berlinie. Niemcy do 17 września stracili w Polsce 1/3 czołgów i samolotów, ponad połowę dział i samochodów, a amunicji starczyło by im tylko na dwa tygodnie walki. To są oficjalne dane kwatermistrzostwa Wehrmachtu, każdy może je odszukać bez problemu w necie. Bez pomocy Stalina Niemcy nieuchronnie przegrali by wojnę z Polską. 21 września miała ruszyć polska kontrofensywa znad Bugu, powstrzymała ją sowiecka inwazja na Polskę 17 września. Tej kontrofensywy Niemcy nie byli by w stanie powstrzymać, nie mieli na to już sił ani środków. To Stalin uratował wówczas Hitlera i spowodował, że wojna ogarnęła cały świat i przyniosła miliony ofiar. Na szczęście obaj agresorzy pożarli się o podział łupów z podboju Europy i zaczęli walczyć między sobą. Jeden z nich musiał przegrać. Naszym nieszczęściem było to, że w przypadku każdego możliwego scenariusza, zawsze zwycięzcą był nasz wróg, śmiertelny wróg.

~qwerty (10:51)
Bzdura. W 1939r Wehrmacht to były słabe i stare czołgi typu Panzer I i Panzer II. Na więcej nie mogli sobie pozwolić, bo obowiązywały ich zakazy ustalone przez zachód. Jednak nawet te Panzer I i Panzer II wystarczyły na Polskę. Gdyby jednak Francuzi i Anglicy uderzyli we wrześniu nie zdradzając swojego sojusznika, to Hitler zostałby zniszczony w miesiąc. Ich armie były znacznie potężniejsze od Wehrmachtu. A tak? Rozprawił się z Polakami. Ruscy byli jego sojusznikiem, dodatkowo osłabionym z powodu czystek Stalina, który wyrżnął cała własną generalicję i zwyczajnie potrzebował czasu na jej odbudowę, więc atak na tyły mu nie groził. W Polsce w jego łapy wpadł cały nowiusieńki i pachnący jeszcze farbą Górnośląski Okręg Przemysłowy, który wraz z ich Zagłębiem Ruhry dał im ogromne moce produkcyjne i wtedy dopiero produkcja wojenna ruszyła pełną parą i to już nie Panzer I czy II, ale Panzer III i IV. Wtedy właśnie stało się za późno.

~erazm (10:55)
alex ty chyba jakiś inny jesteś. Takich stek głupot dawno nie czytałem.

~ASX (14:02)
Do slani34. Hitlera można było pokonać, ale wojny w warunkach w jakich przyszło się bić naszym dziadkom we wrześniu 1939 roku nie wygrałby ani Napoleon, ani Aleksander Macedoński, ani nikt inny. Weszliśmy do wojny, która była wojną samobójczą. Niemcy otaczali nas z trzech stron, dysponowali przewagą liczebną w sile żywej i nowoczesnym sprzęcie, którego mieliśmy niewiele, a na dodatek musieliśmy walczyć na dwa fronty, bo 17 września do Polski wkroczyli Sowieci. Nawet Marszałek Piłsudski by takiej wojny nie wygrał, dlatego ustawicznie przestrzegał Polaków przez fanfaronadą i wymachiwaniem szabelką. Hitler do roku 1941 roku likwidował wrogów po kolei, a nie wszystkich na raz. Niemiecka generalicja drwiła z aliantów, że nie przyszli Polsce z pomocą, bo wojny na dwa fronty III Rzesza by nie wygrała.

~zx (12:00)
Polacy nie ginęli tylko za honor .Walczyli bo byli pewni że Anglia i Francja spełni swe zobowiązania a prawda była taka że Angolom zależało by to Niemcy zaatakowały Polskę nie ich Angole twierdzą że nie mają przyjaciół tylko interes .Po pierwszej wojnie światowej to oni byli przeciw powstaniu silnej Polski ,Gdy Polacy walczyli w Anglii Afryce o ich wolność oni w tym czasie handlowali nami i Polską w Jałcie i w innych miejscach Ich gwarancje są warte tyle co Judaszowa przyjaźń o czym przekonała się Ukraina która miała gwarancję USA Rosji i Anglii jedyną reakcją jest ubolewanie !!!!!!!!!

~Putra (11:36)
Nie warto umierać za honor. Druga wojna była tego przykładem. Popatrzcie na Czechów. Nie lubimy ich bo, byli i są mądrzejsi od nas.

~Zmęczony (10:17)
Na historię trzeba patrzeć jak na pewną całość, a nie tylko wyciągać wnioski z ostatniego chronologicznie większego wydarzenia. Troszkę czytając książki o historii Polski, jej władców sojuszy i toczonych wojen, wydaje mi się, że wyłania się pewien istotny wniosek. Zawsze gdy władcy Polski trzymali sztamę z jednym ze swoich sąsiadów wychodzili na tym na plus. Jeśli jesteśmy skłóceni totalnie ze wszystkimi większymi sąsiadami, to po nas. Jak jeden uderzał, to reszta czekała aż po nas przejedzie i skubali dla siebie co się dało, albo wręcz przyłączali się do naszego wroga. A teraz przykład. Już od czasu Piastów zawsze jak władcy Polski mieli dobre stosunki z cesarstwem niemieckim, to w kraju udawało się utrzymywać pokój i ład, rozwijały grody, a później i miasta, rósł w siłę handel i skarb królestwa. Wzorce organizacyjne, gospodarcze także szły do nas za pośrednictwem Niemiec. Jak zadzieraliśmy z cesarstwem (np. odmawialiśmy hołdu lennego) to prędzej, czy później nie dawaliśmy rady samemu się utrzymać przy najazdach. Jak mieliśmy sojusz z Litwą też na tym w sumie dobrze wyszliśmy. Z Rusią nigdy nam dobrze nie szło, zawsze się z nimi biliśmy. Wchodziły w grę m.in. kwestie różnic wyznaniowych. Od strony Ukrainy zawsze szły najazdy od Tatarów po Turków. W obecnej sytuacji jeśli Rosja zachowuje się wobec nas od lat dość wrogo nie mamy innego wyjścia, jak zacieśniać współpracę z Niemcami równocześnie budując przy ich pomocy silną, nowoczesną armię. Skrajną głupotą byłoby teraz skłócić się ze wszystkimi lub szukać koalicjantów wśród małych i słabych państw, które w dodatku nie są bezpośrednio zagrożone ewentualną agresją Rosji. W 1939r. błędem Polski było to, że wybrała sobie za aliantów oddalone geograficznie kraje, którym upadek Polski w niczym nie zagrażał. Obecnie jeśli Niemcom będzie się opłacać silna i prężna Polska u jej boku, jako zaplecze gospodarcze z mnóstwem zainwestowanych przez Niemcy pieniędzy, to w razie zagrożenia ich interesów w Polsce staną z nami w jednym szeregu przeciwko agresorowi. Daleki jestem od germanofilstwa, bo nóż się w kieszeni otwiera gdy się czyta co wyrabiali oni u nas za okupacji i wcześniej za zaborów. Ale jak pisze autor, niestety musimy być czasami w polityce cyniczni. W tym wypadku cynizm polegać powinien niestety na schowaniu uraz ran i krzywd za pazuchę na sercu i pójście w kierunku Niemiec. Przede wszystkim powinna ruszyć kampania w Niemczech promująca Polske i Polaków jako naród bliższy kulturze Zachodu niż inne kraje byłego bloku wschodniego. Należy dbać aby Niemcy jak najwięcej zainwestowali w Polsce, aby w razie czego mieli czego tutaj bronić (znowu cynizm się kłania). Błędem Polski jest zbytnie wpuszczanie kapitału francuskiego (z którym Niemcy od zawsze konkurują w Europie). Francja nie jest naszym naturalnym sojusznikiem, mimo sympatii pomiędzy Polską a Francją od czasów Bonapartego nigdy na nic nam się to nie przydało (znowu cynizm).

~wlkp (11:29)
zgadzam sie w 100%-tach. Podobnie myslał Marszałek Piłsudski, który jak wiemy przy współpracy z niemcami/austrią doprowadził 1 1918 do odrodzenia Państwa Polskiego. Piłsudski był dogadany z Niemcami, szkoda zmarł 5 lat prze II wojna światową. Późniejszi politycy dali ciała….

~KIS (15:33)
WłASNIE KOLEJNA ROCZNICA ZAKOŃCZENIA ii WOJNY ŚWIATOWEJ. A U NAS CISZA. nIKT NIC NIE MÓWI. tYLKO JAK JEST ROCZNICA SMOLENSKA TO WIELKI RWETES. jUŻ NAWET O KATYNIU SIE NIE MOWI. MASAKRA.

…..

Inne źródła:

http://wiadomosci.wp.pl/kat,8311,title,71-lat-temu-skonczyla-sie-II-wojna-swiatowa,wid,18316586,wiadomosc.html?ticaid=116f91&_ticrsn=3

http://wpolityce.pl/historia/292139-71-rocznica-kapitulacji-iii-rzeszy-8-maja-1945-r-oficjalna-data-zakonczenia-ii-wojny-swiatowej

http://wiadomosci.wp.pl/kat,119434,title,Rosjanie-swietuja-Dzien-Zwyciestwa,wid,18318383,wiadomosc.html

http://historia.wp.pl/title,Sowieckie-bombardowania-Warszawy-podczas-II-wojny-swiatowej,wid,18269600,wiadomosc.html

http://historia.wp.pl/title,Sowieckie-bombardowania-Warszawy-podczas-II-wojny-swiatowej,wid,18269600,wiadomosc.html

http://historia.wp.pl/wid,16221992,wiadomosc.html
28 września – kolejny rozbiór Polski i klęska Warszawy

(…)
28 września jest datą podwójnie symboliczną – tego dnia w 1939 roku skapitulowała Warszawa, a w Moskwie Ribbentrop z Mołotowem podpisali kolejny traktat sowiecko-niemiecki „o granicy i przyjaźni”, który de facto był IV rozbiorem Polski.
(…)

12 thoughts on “295 Polska – największy przegrany II wojny światowej,.. a teraźniejszość, czyli Poroszenko: bez nas/(UPA) nie byłoby zwycięstwa…

  1. http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/udostepniono-ogromna-baze-danych-osob-i-firm,44,0,2077740.html

    09.05.2016, godz. 19:29

    Udostępniono ogromną bazę danych osób i firm zamieszanych w Panama Papers. Są nowe polskie wątki

    Z ujawnionych dzisiaj danych, wynika, że powiązanych z Polską jest ponad 150 firm zarejestrowanych w rajach podatkowych na całym świecie. Kwity prowadzą na Seszele, Bahama, Niue, a także do Panamy czy na Brytyjskie Wyspy Dziewicze. Udostępnione dane obejmują nazwy spółek, imiona i nazwiska dyrektorów, udziałowców i beneficjentów firm w rajach podatkowych, ich adresy oraz nazwy pośredników. W aferę zamieszani są znani na całym świecie politycy, biznesmeni, a nawet artyści.

    Panama Papers to jak dotąd największy w historii korporacyjnej wyciek dokumentów. Afera, która przebija Offshore Leaks, Swiss Leaks czy Lux Leaks. Dane z kancelarii z siedzibą w Panamie, ujawniła międzynarodowa organizacja ICIJ, skupiająca dziennikarzy z blisko 80 krajów i ponad 100 redakcji. Śledztwo prowadziła redakcja „Suddeutsche Zeitung”, a w Polsce współpracowała „Gazeta Wyborcza”. Z kancelarii wyciekło ponad 11 milionów dokumentów: e-maili, paszportów, dokumentów finansowych czy korporacyjnych danych klientów Mossack Fonseca. Udostępnione dokumenty można obejrzeć na stronie: offshoreleaks.icij.org.

    Najnowsza odsłona danych obejmuje 200 tys. danych firm i osób z nimi powiązanych, w tym 150 z Polski. „Gazeta Wyborcza” ujawniła, że na liście znajdują się między innymi informacje na temat Grzegorza Pabisiaka, prezesa Feroco, spółki zajmującej się remontami i budową torowisk kolejowych. Właścicielem firmy jest jeden z najbogatszych Polaków Zbigniew Jakubas (pierwsza dwudziestak na listach „Wprost” i „Forbesa”). Jeszcze przed zatrudnieniem w Feroco Pabisiak założył na Brytyjskich Wyspach Dziewiczych firmę Jovial Group Holdings Ltd, której został dyrektorem. Jednak jak powiedział „Gazecie”, po roku od jej utworzenia wraz ze wspólnikiem wycofał się z biznesu, a spółka została zamknięta. O szczegółach działalności w raju podatkowym mówić nie chce, ale zapewnia, że nie chodziło o optymalizację. Podobnie jest z innymi polskimi wątkami. Padają imiona i nazwiska prywatnych ludzi, ale bez szczegółów prowadzonej działalności.
    (…)
    Wierzchołek góry lodowej

    W dokumentach z Panamy pada wiele znanych nazwisk – polityków, biznesmenów, sportowców, a nawet aktorów (jak Jackie Chan). A wielkie międzynarodowe śledztwo doprowadziło do dymisji ważnych oficjeli.

    Ze stanowiskiem pożegnał się między innymi premier Islandii Sigmundur David Gunnlaugsson. Uchodził on za twardego gracza bezwzględnie rozprawiającego się z międzynarodowymi korporacjami finansowymi i skutecznego negocjatora z wierzycielami Islandii po zapaści systemu bankowego. Wyciek poufnych dokumentów z panamskiej kancelarii Mossack Fonseca w jeden dzień zniszczył ten wizerunek. Tysiące Islandczyków domagały się jego dymisji. Więcej na ten temat pisaliśmy tutaj.

    Posadę stracił również minister przemysłu, energetyki i turystyki Hiszpanii Jose Manuel Soria Lopez, który także po doniesieniach z Panamy złożył dymisję. Wiele tropów prowadzi również do Władimira Putina, mimo że jego nazwisko w kwitach nie pojawia się ani razu.

    Wiadomo, że spółki w Panamie zakładał również premier Pakistanu i Islandii, dzieci prezydenta Azerbejdżanu (by ukryć w tych spółkach udziały w kopalniach złota i nieruchomości londyńskie) czy król Arabii Saudyjskiej. Klientem był też nieżyjący już ojciec premiera Wielkiej Brytanii Davida Camerona oraz osoby powiązane z rodziną prezydenta Chin.

    Gdy na Ukrainie trwał konflikt z Rosją, pełnomocnik Petra Poroszenki rozmawiał z kancelarią o założeniu spółki offshore (podmiot działający w innym kraju o korzystniejszych przepisach prawnych – o niższych podatkach i zapewniający większą dyskrecję, jeśli chodzi o przepływy finansowe).
    (…)

    Polubienie

  2. http://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title,Zamieszki-podczas-obchodow-Dnia-Zwyciestwa-na-Ukrainie,wid,18320603,wiadomosc.html

    akt. 09.05.2016, 19:12

    Zamieszki podczas obchodów Dnia Zwycięstwa na Ukrainie

    • Na Ukrainie obchodzona była 71. rocznica zwycięstwa ZSRR nad faszyzmem
    • Do starć doszło w Kijowie i Charkowie, interweniowała policja
    • Zamieszki wywołali zwolennicy nacjonalizmu i komunistów

    Podczas obchodów 71. rocznicy zwycięstwa ZSRR nad faszyzmem w Kijowie i Charkowie doszło do starć zwolenników i przeciwników ideologii radzieckiej. W Kijowie, w czasie marszu „Nieśmiertelnego Pułku” doszło do potyczek nacjonalistów ze komunistami. W tłumie ktoś rozpylił gaz łzawiący. Interweniowała policja. Do potyczek doszło także w Charkowie.

    Około tysiąca ludzi wzięło w Kijowie udział w marszu z okazji Dnia Zwycięstwa nad hitlerowskimi Niemcami. Pochód, w którym dominowały osoby starsze, ochraniany był przez wzmożone oddziały policyjne.

    Tegoroczne uroczystości miały na Ukrainie bardzo skromny charakter. Przedstawiciele władz państwowych, w tym prezydent Petro Poroszenko, ograniczyli się jedynie do złożenia wieńców w miejscach pamięci.

    W Kijowie doszło do kilku starć i ataków na maszerujących z zakazaną na Ukrainie symboliką komunistyczną. Poszło m.in. o czerwone flagi partii komunistycznej oraz pomarańczowo-czarne wstążki „gieorgijewskie”, będące znakiem rozpoznawczym zwolenników prorosyjskich ruchów separatystycznych.

    Pomarańczowa wstążka św. Jerzego, tzw. gieorgijewska, była częścią radzieckiego medalu za zwycięstwo nad Niemcami w drugiej wojnie światowej. Akcja jej noszenia została zainicjowana przez rosyjskie media w 2005 roku, w 60. rocznicę zakończenia drugiej wojny światowej, i kontynuowana jest w Rosji do dziś.

    W kolumnie, która przeszła od stacji metra Arsenalna do obelisku Wiecznej Chwały, maszerowali weterani w mundurach Armii Czerwonej z odznaczeniami. Towarzyszyły im rodziny. Wiele osób niosło zdjęcia ojców i dziadków, którzy zginęli podczas drugiej wojny światowej.

    „Nie zapomnimy dzieła naszych przodków! Dziękuję dziadkowi za zwycięstwo! Faszyzm nie przejdzie!” – wykrzykiwali uczestnicy demonstracji idący po ulicy w takt znanej piosenki radzieckiej „Dzień zwycięstwa”.

    „Zabierajcie się do Moskwy! Nie ma tu dla was miejsca!”

    Młodzi ludzie, którzy szli obok z flagami ukraińskimi, dopytywali się o wiek weteranów. „Ile pani ma lat? 70? Wojna skończyła się 71 lat temu! To jakaś weterańska podróbka!” – mówili do kobiety w zielonym mundurze, która szła z plakatem z wizerunkami świętych i Stalina.

    Do pochodu próbowali przyłączyć się zwolennicy prorosyjskich ugrupowań lewicowych, jednak nie dopuścili ich do niego ubrani w mundury weterani walk z separatystami w Donbasie i wspomagający ich wolontariusze. „Zabierajcie się do Moskwy! Nie ma tu dla was miejsca!” – grozili. W pewnym momencie pod obeliskiem Wiecznej Chwały pojawiła się kolumna księży i wiernych, śpiewających pieśń religijną „Chrystus Zmartwychwstał”. Na Ukrainie 1 maja obchodzono prawosławną Wielkanoc.

    Do utarczek doszło także przed Monumentem Chwały w Charkowie, gdzie działacze ruchów proukraińskich zrywali z ubrań uczestników uroczystości z okazji Dnia Zwycięstwa gieorgijewskie wstążki i wyrywali im z rąk czerwone flagi. Podobne zdarzenia miały miejsce m.in. w Dniepropietrowsku. W Słowiańsku w obwodzie donieckim podczas marszu pamięci oblano farbą deputowaną do parlamentu z ramienia Bloku Opozycyjnego Natalię Korolewską. Ugrupowanie to jest następcą prorosyjskiej Partii Regionów zbiegłego w 2014 roku z kraju b. prezydenta Wiktora Janukowycza.

    Bez incydentów odbyły się parady wojskowe z okazji Dnia Zwycięstwa w zajętych przez separatystów miastach na wschodniej Ukrainie, Doniecku i Ługańsku. Ulicami Doniecka, który leży tuż przy linii rozgraniczenia, przejechał sprzęt wojskowy, który zgodnie z mińskimi porozumieniami pokojowymi nie powinien się tu znajdować.

    Misja obserwacyjna OBWE ostrzegała wcześniej, że obecność w Doniecku czołgów, samobieżnych wyrzutni rakietowych, haubic i moździerzy będzie otwartym naruszeniem tych porozumień, i uprzedzała, że stwarza to także zagrożenie dla bezpieczeństwa ludności cywilnej.

    RUPTLY/x-news, PAP

    ~nieś 1 godzinę i 22 minut temu
    71. rocznica zwycięstwa ZSRR nad faszyzmem, banderą i UPA: URRRRRRRRRRRRRRA !

    thew 37 minut temu
    i AK…

    ~debilne wiadomosci wp.pl 1 godzinę i 25 minut temu
    o jakiej „ideologi radzieckiej” piszecie?? przeciez DZIEN ZWYCIESTWA nad faszyzmem nie jest obchodzony dlatego zeby wyrazic swoje poparcie dla radzieckiego komunizmu.

    Ciule rzondowe 36 minut temu
    Stalin też był faszystą. Razem z Hitlerem defilowali w Brześciu na Bugiem po zajęciu Polski, ale zwycięzców nie było odwagi sądzic.

    ~polak 1 godzinę i 27 minut temu
    Ukraińcy akurat mogli by świętować z każdym. I po stronie przegranych i po stronie zwycięzców.

    Polubienie

  3. http://www.kresy.pl/wydarzenia,ukraina?zobacz/przedstawiciele-wladz-samorzadowe-uczestnicza-w-marszach-czczacych-upa-w-przemyslu-pikulicach-video

    Przedstawiciele władz samorządowe uczestniczą w marszach czczących UPA w Przemyślu-Pikulicach [+VIDEO]

    Dodane przez Lipinski Opublikowano: Poniedziałek, 09 maja 2016 o godz. 12:12:34

    Podczas corocznych obchodów Panachydy w rocznicę podpisania sojuszu Piłsudski-Petlura dochodzi do gloryfikacji UPA.

    Upamiętnianie sojuszu Piłsudski Petlura stało się pretekstem do oddawania czci Ukraińcom z UPA. Co roku ulicami Przemyśla przechodzi marsz, w którym uczestniczą władze samorządowe, na na którym, tak jak w zeszłym roku powiewają czerwono-czarne flagi. Marsz kończy się na ukraińskim cmentarzu wojennym w Pikulicach, gdzie upamiętniani są nie tylko zmarli żołnierze Ukraińskiej Republiki Ludowej, ale także przeniesieni tam w 2000 roku członkowie UPA. Oddział który tam leży brał udział w napaści na polską wieś Bircza w 1946 roku. Podczas przemów na cmentarzu upamiętniany jest również Stefan Bandera.

    W czerwcu tego roku ma odbyć się kolejna edycja wydarzenia, przeciw któremu protestować będą lokalne organizacje. Zapowiedział nam to Andrzej Zapałowski: „Na pewno będziemy wysyłać listy protestacyjne do samorządu, który zezwala na tego typu przemarsze. Niestety obawiamy się, że tak jak w latach poprzednich latach nasz głos zostanie zignotowany. Będziemy monitorować sytuację.”

    Film prezentujący jak wyglądały obchody w latach 2010-2015

    kresy.pl / youtube.com

    baciar:09.05.2016 13:22
    widac ilu bandytów zwyrodnialców jest wsród POLAKÓW czcic oprawców wstyd

    ManeTekelFares:09.05.2016 13:33
    Ja to obstawiam raczej, zarozumialców ignorantów

    UPAdlina:09.05.2016 13:39
    ja pier..olę!!!!………Coś takiego ku..wa na polskiej ziemi??…..Jak tubylcy mogą na to patrzeć i nie spacyfikować zdrajców??……..Grupa mocnych facetów powinna się skrzyknąć i roz..ebać banderowską zbieraninę tak, żeby tylko plamy po nich zostały!!!!…….I biorą w tym udział przedstawiciele władz samorządowych??…….Ryje tych zdrajców powinny zostać poddane deformacji poprzez zbutowanie!!!!

    MarcinK:09.05.2016 13:44
    tych samorządowców osądzić za zdradę.

    MiraS:09.05.2016 13:52
    Rozgonić to gnojarstwo ukraińskie. Prezydent Przemysla i głupia, tchórzliwa kamaryla za zasługi chłosta i wypędzenie z miasta. Czas zaprowadzić porządek. Z całym szacunkiem dla JP II przekazanie światyni ukraińcom to chocholi taniec na grobach pomordowanych. A dlaczego nie zbudowali sobie świątni lecz upodlono wiernych ktorzy musieli opóścic zabytkową światynie katolicką?

    zefir:09.05.2016 14:03
    Ujawnia się skundlenie i słabość państwa polskiego wyrażanego przez probanderowską wykładnię polskiego prawa i jego probanderowskich sług na wszystich szczeblach niby polskiego sądownictwa,przez probanderowską politykę i praktykę organów wykonawczych jak MSZ,czy MSW z podległą policją i sejmowych,oraz samorządowych czcicieli czerwono-czarnej szmaty.Tylko ten skołowany Naród Polski z niedowierzeniem i coraz większym zniecierpliwieniem spogląda jak jego wybrańcy hańbią pamięć bestialsko wymordowanych w ramach ludobójczej czystki etnicznej swych Rodaków,przez zbrodnicze ukraińskie OUN-UPA-b spod tej czerwono-czarnej szmaty.Hańba zdrajcom Narodu Polskiego prezentującym swe oblicze w całej okazałości przez tolerancję opluwania bruku ulic polskiego Przemyśla i Pikulic.

    ManeTekelFares:09.05.2016 14:09
    Niestety, ale ci ludzie robią to za cichym przyzwoleniem nie tylko byłej władzy, ale i obecnej.

    werle:09.05.2016 15:28
    Ktos powinien im spucic lomot

    jaro7:09.05.2016 16:12
    W Przemyślu prezydentem jest R.Choma,to chyba ten sam który nie zgodził sie na pomnik ofiar Wołynia,bo godziłoby to w uczucia upaińców.Nazwisko faceta świadczy że on sam to też jest upainiec,V kolumna banderowców.Ciekawe co na to Kukiz15 i Rn bo PiS palcem nie kiwnie.I ten tekst trzeba umieszczać na łonecie(jeden umiesciłem)

    krok:09.05.2016 16:32
    Widać w Przemyśli już nie ma patriotów Polskich. Środowiska homoseksualne, KOD i podobni.

    jaro7:09.05.2016 16:44
    Tu możecie ocenić R.Chome ukraińca który jest prezydentem Przemyśla.Ja go juz delkiatnie oceniłem(jeszcze nie usunęli) http://www.portalsamorzadowy.pl/ocen-radnych/osoba/robert-choma,65.html

    UPAdlina:09.05.2016 17:30
    Dobrze napisałeś jaro7!!!!…….Wszedłem na stronke i też dodałem komentarz dla tego ścierwa, ale obawiam się w naszej „demokracji” nie pobędą tam za długo!!!!

    jaro7:09.05.2016 19:39
    Ok,widzę że odzew jest,już kilka wpisów się pojawiło,ale trzeba działać jeszcze bardziej.Nagłaśniać gdzie się da,pisać na blogi polityków,na łonecie.pisać do posłów,do Narodowców,dogadac się z kibicami(ci z Przemyśla to jakies cipcie).Oni co roku tak paradują ,wtedy zebrac sie i pojechac na kontrę.

    blitz:09.05.2016 18:45
    Trzeba coś z tym zrobić a nie tylko „trajkotać”!!! Powinniśmy się zorganizować i „zameldować” w sporej grupie na tym marszu. Jak bandersyny wyjmą swoje szmaty to opracowalibyśmy plany ich niszczenia oraz każdego z nich oblać krwio-podobnym trudnościeralnym płynem.

    azar:09.05.2016 18:54
    Drodzy koledzy. Możemy wściekać się, złościć, pisać tu co o tym sądzimy ale to nic nie da bo będziemy o tym czytać coraz to częściej. Przykład idzie od samej góry czyli rządu naszego i partii przewodniej PiS pod wodzą najwybitniejszego mędrca Jarosława. Mam wielka prośbę do tych naszych kresowian, którzy oddali głos na PiS. Jakbyście chociaż mogli teraz wysyłać maile do tych swoich posłów i senatorów z oburzeniem co do do polityki dotyczącej Ukrainy i czczenia przez nią morderców Polskiej ludności. Zgłoście drodzy swój sprzeciw wobec tej zdradzieckiej polityki pod groźbą wycofania swojego dotychczasowego poparcia. Tylko Wy jako wyborcy PiSu możecie coś jeszcze może zdziałać. Bo dla mnie Jarosław i te całe PiS to psychopaci. Z morderców UpA zrobią jeszcze naszych bohaterów!!!!

    Polubione przez 1 osoba

  4. http://www.dzienniknarodowy.pl/387/dr-rath-od-iii-rzeszy-do-unii-europejskiej-wideo/

    Dr Rath: Od III Rzeszy do Unii Europejskiej [wideo]

    Opublikowano: 8 maja 2016 16:40:46

    Dr Matthias Rath przekonuje, że historia II wojny światowej wyglądała zupełnie inaczej niż znamy ją z podreczników – a jego wersja może zszokować. Tym bardziej, że twierdzi iż pomimo ustania działań wojennych w 1945 r. praktycznie trwa ona nadal. Jeśli kiedykolwiek byłeś klientem takich firm jak Agfa, BASF, Bayer – tym bardziej powinieneś obejrzeć.

    Podstawą tego szatańskiego planu było oczywiście przejście od demokracji do dyktatury. I tak też się stało: 27 lutego 1933 roku podpalono parlament w Belinie – Reichstag. „Sprawcami” byli rzekomo polityczni przeciwnicy: związki zawodowe, socjaldemokraci; zdelegalizowano ich od razu następnego dnia. Zniesiono prawa obywatelskie, te fakty są dobrze znane. Czego nie znamy, to tego dokumentu pochodzącego z Trybunału Norymberskiego przeciwko koncernowi I.G.Farben.

    Kiedy podpalono Reichstag? 27 lutego 1933 roku. Oto pismo z 27 lutego 1933, z I.G.Farben do banku NSDAP: „Jutro rano dokonujemy przelewu na Państwa konto w wysokości 400.000 marek”.

    To podpalenie Reichstagu było realizacją zlecenia [wystawionego I.G.Farben] w celu likwidacji demokracji i ustanowienia dyktatury, która umożliwa wojnę.

    Przez 60 lat wmawiano ludziom, również w Austrii: Norymberga, Trybunał Wojenny – winni zostali powieszeni, Goehring odebrał sobie życie, pozostałym wymierzono sprawiedliwą karę.

    Mało jednak kto wie, również młodzi ludzie, że odbyło się w sumie 13 procesów i że procesem nr 6 był trwający 1 rok proces przeciwko BASF, Bayer, Hoechst z powodu ich finansowego udziału w przechwyceniu władzy przez gangsterską grupę nazistów.

    Szukaliśmy przez 10 lat ale nie mogliśmy znaleźć tych zasadniczych dokumentów. Aż wreszcie znaleźliśmy je i 40.000 stron tych dokumentów opublikowaliśmy w internecie. Dla zainteresowanych: http://www.profit-over-life.org

    W trzy tygodnie po wykonaniu zlecenia podpalenia Reichstagu – 24 marca 1933 roku Adolf Hitler podpisuje, zgodne z interesem I.G.Farben. ustawę o pełnomocnictwach.

    W październiku 1933 roku, mniej niż pół roku później, następuje publiczne spotkanie junty I.G.Farben z nazistami w Monachium. Świętowano udany zamach stanu. Junta I.G.Farben-naziści spotyka się . Tego pana po lewej stronie [fotoslajdu] Państwo znają – to jest dyrektor I.G.Farben Hermann Schmitz [ściskający rękę Adolfa Hitlera].

    W Berlinie utworzono biuro polityczne, silnie powiązane z I.G.Farben. Chciano być blisko rządu. Przewodniczący zarządu I.G.Farben został szefem biura planowania i stworzył tzw. plan Goehringa na lata 1936-1940. O tych latach wiemy, że służyły planowaniu, czyli przygotowywaniu wojny.

    Następnie I.G.Farben konsekwentnie przejmowało kluczowe zakłady przemysłowe w Europie. Już w roku 1938, po tak zwanym Anschluss’ie Austrii do nazistowskiej III Rzeszy, inwestycja I.G.Farben w przechwycenie władzy przez nazistów zaczyna się opłacać. I.G.Farben przejmuje zakłady Skoda w Wetzler, wbrew wszelkim oporom, w zasadzie bezpłatnie.

    1 września 1939 r. rozpoczyna się zdobywanie przez ten koncern chemiczno-farmaceutyczno-naftowy europejskich rynków zbytu. Argumenty i metody zdobywania tych rynków od Lizbony aż do Sofii były przekonujące [na fotoslajdzie czołgi i samoloty bombowe w akcji].

    Jeżeli Państwo uważacie, że to są fakty dla was nieznane, to zabieram Państwa w zupełnie inny świat.

    Co tej bezczelnej grupie ekonomicznych interesów i pozbawionym skrupułów politykom dało pewność, że mogą bombardować cały świat?

    Patent!

    Oni odkryli, w jaki sposób z powietrza można zrobić azot. Albo inaczej – jak z azotu w powietrzu można zsyntetyzować amoniak. A amoniak stanowi podstawę materiału wybuchowego. Oni robili bomby z powietrza i mieli na to patent!

    I tak się stało, że I.G.Farben dostarczyła 100 proc. materiału wybuchowego na potrzeby wojny napastniczej, która miała przejść do historii jako II wojna światowa.

    Patent, kóry umożliwił II wojnę światową, należał do I.G.Farben.


    Zakład IG Farben w obozie w Monowicach, fillii obozu Auschwitz

    Reszta w filmie:

    Dr Rath: Od III Rzeszy do Unii Europejskiej [wideo]

    Polubienie

  5. http://gazetawarszawska.com/94-demo-contents/nwo/3781-usa-do-wegrow

    USA do Węgrów: Porzućcie Assada, przyjmijcie uchodźców, walczcie przeciw Rosji.

    Ambasador USA do Węgrów: Porzućcie Assada, przyjmijcie uchodźców, walczcie przeciw Rosji. Węgrom trzeba to to nakazywać, bo Polakom nie trzeba.
    Red. Gazeta Warszawska
    =============

    US Ambassador to Hungary: Overthrow Assad, Let in Refugees, and Fight Russia…or Else!

    US Ambassador to Hungary, Coleen Bell

    If anyone wants a short course on what’s wrong with US diplomacy look no further than US Ambassador to Hungary Coleen Bell’s speech Friday to the Foreign Affairs Committee of the Hungarian Parliament. In typical diplo-speak there was plenty of flowery language about shared values, fish swimming together in the same water (?), sappy poetics like „together, out of that winter, we would force the spring,” and talk of together being „part of the world’s greatest military and political alliance.”

    But make no mistake: Inside Ambassador Bell’s velvet glove is an iron fist, poised to strike should Washington’s annoyingly independent-minded Fidesz-led government step out of line on the big issues. And by „big” issues it should be understood that the US means the issues it considers in the interests of its own foreign policy, not those in Hungary’s interest.

    Message to Hungary: do as we say or you will be sorry.

    Ambassador Bell’s previous job was as a television soap opera producer, but raising more than two million dollars for the election of Barack Obama „earned” her the position of top US diplomat in Hungary.

    The former television producer does know how to deliver her lines, though. She lectured the Hungarians about Syria, explaining to them that ISIS and Assad are both equally evil and both equally to blame for the disaster that is Syria.

    ISIS has flourished in Syria, she told the Hungarians, because it „exploits the chaos of civil war in Syria, a conflict that has now claimed more than 250,000 lives.” But she does not mention that it was US backing for „regime change” in Syria — beginning at least in 2006, as we learn from a critical Wikileaks-released US Embassy Damascus memo — that created that very chaos she blames for the rise of ISIS.

    In fact it is propaganda to call what is happening in Syria a „civil war,” as the forces battling the Syrian government are all sponsored by foreign powers like Saudi Arabia, Turkey, and the US. It is a proxy war against the Syrian government, not a civil war.

    She then tells the Hungarians ISIS will never be defeated in Syria until Assad is overthrown:

    [W]e know we won’t be able to defeat Daesh in Syria unless we also deal with the civil war and particularly with Assad. Because as long as Assad is there, he remains the most powerful magnet for foreign fighters and recruits to Daesh.

    Does she assume Hungarians are so stupid that they believe that by attacking and beating ISIS back nearly to Raqqa (with Russian assistance), the Syrian government of Assad is actually benefitting ISIS? Attacking ISIS means Assad is on the side of ISIS?

    „Since February, the cessation of hostilities reduced the violence in Syria, allowing millions of Syrian civilians to take the first steps toward reclaiming a normal life,” says the Ambassador, without even mentioning what brought the ceasefire about in the first place: Russian participation along with the Syrian army in the decimation of al-Qaeda and ISIS positions in northwest and central Syria. In fact it is absolutely bizarre that in the world of Ambassador Bell (and the State Department hacks who drafted her speech), the Russian intervention against al-Qaeda and ISIS simply never took place or was too inconsequential to mention.

    Is any Hungarian so ill-informed that he would believe such nonsense?

    Bell used the tragedy in Syria to pressure Hungary on the (largely American-made) refugee crisis. Hungary’s firebrand prime minister, Viktor Orban, has, along with several of his central European counterparts, stood up to Brussels’ (and Washington’s) demands that Hungary take in tens of thousands of migrants who heeded German Chancellor Angela Merkel’s call to come to Europe and enjoy lots of free stuff.

    Last month Orban told Hungarian Radio that if he accepts the EU migrant resettlement plan, “it would be determined not in Hungary but in Brussels who we have to live together with, and how the ethnic composition of the country will look in future.” He has rejected such a notion.

    „Every sovereign nation has the right and an obligation to protect its borders,” Bell told the Hungarian Parliament, „But every nation, as a part of the international community, also has a fundamental obligation to help refugee populations seeking safety.”

    Translation: your sovereignty is not determined by you, but rather by us. It is a practice articulated by Orwell in 1984 whereby a person can think two completely contradictory thoughts at the same time seemingly without any mental conflict.

    But here is where the iron fist inside Bell’s velvet glove glints in the sun. She pointedly condemned the Hungarian government position by praising those in Hungary who hold the opposite view, i.e. the Hungarian opposition:

    We commend the humanitarian spirit of Hungarian leaders, law enforcement and military personnel, and ordinary citizens who are responding to this crisis with generosity and compassion.

    Then she gives Hungary Washington’s marching orders:

    We continue to stress that any solution to these migration challenges should focus on saving and protecting lives, ensuring the human rights of all migrants are respected, and promoting orderly and humane migration policies. That includes the support of all Member State governments for the refugee agreement forged between the EU and Turkey.

    Translation: Hungary must support the EU agreement with Turkey which would see tens of thousands of migrants settled in EU member countries, including Hungary itself. The problem is that the Hungarian parliament explicitly rejected Brussels’ forced migrant settlement plans for Hungary and plans to hold a nationwide referendum on the subject. Bell is saying here that Hungary’s elected representatives and even the Hungarian voter must be ignored and Brussels’ dictate obeyed.

    When it comes to Russia, Ambassador Bell also has some instructions for Budapest: Moscow is your enemy and don’t you forget it.

    She told Hungarian parliamentarians:

    As many Hungarians have reminded me, you need no introduction to the nature of Russian aggression. Your response has always been to show resolve. Our best weapons, in fact, are resolve and solidarity.

    Weapons? Quite a loaded word.

    Orban has been seen in Washington as insufficiently enthused about sanctions on Russia, which hurt Hungarian trade and business interests. Ambassador Bell makes it clear that Hungary must adhere to US demands of Russia, even if they are completely incoherent:

    As the United States and Hungary have both stated many times, Russia has a simple choice: fully implement Minsk or continue to face sanctions. Russia must withdraw weapons and troops from the Donbas; Russia must ensure that all Ukrainian hostages are returned; Russia must allow full humanitarian access to occupied territories; Russia must support free, fair, and internationally-monitored elections in the Donbas under Ukrainian law; and most important, Russia must restore Ukraine’s sovereignty.

    That last point should be taken to mean that Russia must ignore the will of the people of Crimea who voted in overwhelming numbers to re-join Russia after just 25 years as part of independent Ukraine.

    Not to worry, Ambassador Bell is confident that Budapest will do everything Washington tells it to do:

    More than this, Hungary is equal to the great challenges of our times, and the United States is counting on you.

    To stiffen their spine, US Ambassador Bell reminds the Hungarians that they are part of „our global order” and touts the great examples set by the US, including:

    Our system of international economic, political, and social norms and institutions have kept the peace and fostered prosperity for decades. Whether it is international law, environmental protection, trade regulations, anticorruption laws, child labor laws, human rights safeguards, the nonproliferation regime, public health systems, international financial institutions, UN peacekeeping, or a robust civil society – these norms and institutions give life and stability to our global order.

    In the era of NSA spying on innocent Americans, Guantanamo, CIA torture, weapons sales to the world’s worst dictators (Saudi Arabia for one), destruction of the environment by the US war machine, „regime change” operations that violate the sovereignty of other states, and outright aggression in opposition to US and international law (Libya, etc.), Bell’s suggestion that „our global order” is the pinnacle of civilization should get a laugh out of most Hungarians. In fact, from Libya to Syria to Ukriane to Pakistan and Afghanistan, the US interventionist attempt to forge a global order with blood and bullets will go down in history along with the authoritarianisms of the 20th century as one of humanity’s darkest chapters.

    Here is the short version of Ambassador Bell to Budapest: „to be our partner means you do what we say whether or not it is in your interest.”

    Funny, that was Moscow’s message to Budapest from 1948 to 1989.
    Copyright © 2016 by RonPaul Institute. Permission to reprint in whole or in part is gladly granted, provided full credit and a live link are given.
    Please donate to the Ron Paul Institute

    http://ronpaulinstitute.org/archives/featured-articles/2016/may/06/us-ambassador-to-hungary-overthrow-assad-let-in-refugees-and-fight-russiaor-else/

    Polubione przez 1 osoba

  6. http://www.kresy.pl/wydarzenia,polityka?zobacz/przez-stanislawow-dzis-iwano-frankowsk-przeszedl-marsz-slawy-upa-video

    Przez Stanisławów (dzis. Iwano-Frankowsk) przeszedł „Marsz Sławy UPA” [VIDEO]

    Dodane przez wachmistrz_Soroka Opublikowano: Poniedziałek, 23 maja 2016 o godz. 08:08:40

    W Stanisławowie oddano hołd ukraińskim ludobójcom z OUN-UPA.

    W marszu oprócz setek uczestników udział wzięli mer miasta Rusłan Marcinkiw i lider neobanderowskiej „Swobody” Ołeh Tiahnybok.

    Po marszu zorganizowano „rekonstrukcję historyczną” przedstawiającą walki UPA z „nazistowskimi wojskami”.

    http://proxy-040.dc3.dailymotion.com/video/798/212/262212897_mp4_h264_aac_1.mp4?auth=1464009572-6658-ad8xdxjz-48b0ec872d2778b550a36bb6b8e73cd2#cell=core

    FB.com/KRESY.PL

    MarcinK:23.05.2016 09:26
    Walki UPA z nazistami? Czy to jąkać historia alternatywna? A powianie to panowie Rusłan Marcinkiw i Ołeh Tiahnybok powinni być na liście z dożywotnim zakazem wjazdu do Polski.

    tagore:23.05.2016 09:34
    Mają poczucie humoru. tagore

    krok:23.05.2016 12:37
    Zgadza się, mają poczucie, bo honoru nie mają.

    UPAdlina:23.05.2016 09:41
    historia według upadlińców !!!!…………A tiahnybok, ta banderowska szmata, to kumpel nadprezesa!!!!………Razem na majdanie darli mordy, wykrzykując banderowskie pozdrowienia!!!!

    Polubienie

  7. http://www.kresy.pl/wydarzenia,europa-zachodnia?zobacz/afrykanskie-plemiona-chca-odszkodowan-za-niemieckie-ludobojstwo

    Afrykańskie plemiona chcą odszkodowań za niemieckie ludobójstwo

    Dodane przez Lipinski Opublikowano: Czwartek, 26 maja 2016 o godz. 15:03:45

    Chodzi o ludobójstwo jakie miało miejsce w niemieckich afrykańskich koloniach na początku XX wieku.

    Bob Kandetu, przedstawiciel Ovaherero Traditional Authority, skupiającej członków plemienia Herero powiedział: „Nie interesują nas żadne przeprosiny czy uznanie winy ze strony niemieckiej. Żądamy odszkodowania”. CZłonkowie organizacji nie chcą czekać na koniec negocjacji niemiecko-namibijskich dotyczących przyznanie się przez Niemcy do ludobójstwa z początku XX wieku. Z tego powodu złożą w najbliższym czasie pozew w Stałym Trybunale Arbitrażowym w Hadze.

    Niemcy stale zaprzecza, że w dawnych koloniach w Afryce Południowo-Zachodniej doszło do ludobójstwa. Tylko jeden raz przedstawiciel Niemiec, użył słowa ”ludobójstwo” w kontekście niemieckiej Afryki – Norbert Lammert, przewodniczący Bundestagu.

    Ludobójstwo było efektem niemieckiego stłumienia powstania ludu Herero przeciw kolonistom w latach 1904-1909. Plemiona zaczęły atakować niemieckich kolonistów. Oddziały pod dowództwem generała Lothara von Trotha, aby pokonać powstańców wypchnęła całe plemię do na tereny pustynne i później odcięły im dostęp do wody.

    Szacunki mówią, że z powodu działań Niemców zginęło do 80 proc. ludu liczącego przed powstaniem 50 tys. członków. W podobny sposób Niemcy potraktowali plemię Nana, nazywali przez kolonistów Hotentotami.

    Według obserwatorów negocjacje przedstawicieli parlamentów RFN i Namibii dotyczące upamiętnienia wydarzeń zakończą się do końca roku. Nie dotyczą jednak one odszkodowań. Niemiecka dyplomacja twierdzi, że nie ma prawnych podstaw do żądania rekompensat. Z tego powodu jak tłumaczą przedstawiciele plemion Herero i Nana: „Możemy liczyć jedynie na Stały Trybunał Arbitrażowy”.

    kresy.pl / rp.pl

    Polubienie

  8. http://www.kresy.pl/wydarzenia,bezpieczenstwo-i-obrona?zobacz/niemieckie-media-europa-powinna-uzbroic-ukraine

    Niemieckie media: Europa powinna uzbroić Ukrainę

    Dodane przez Lipinski Opublikowano: Niedziela, 29 maja 2016 o godz. 12:12:09

    Frankfurter Allgemeine Zeitung twierdzi, że w wypadku nieutrzymania sankcji Europa powinna przekazać Ukrainie broń.

    FAZ napisał, że z powodu postawy Włoch, Grecji, Węgier i części rządu Niemiec Unia prędzej czy później zniesie sankcje nałożone na Rosję. Opiniotwórcza gazeta stwierdza, że „Ponieważ Władimir Putin będzie zapewne prowadził swoją wojnę przeciwko Ukrainie dłużej niż będą trwały europejskie sankcje, należy zastanowić się nad strategią po”. Gazeta proponuje rozwiązanie: „Zamiast osłabiać Rosję, Zachód powinien wzmocnić Ukrainę – nie tylko politycznie i ekonomicznie, lecz także militarnie, dostarczając jej broń defensywną w rodzaju rakiet przeciwpancernych czy systemów radarowych przeciwko ostrzałowi artyleryjskiemu”.

    Według gazety taka strategia jest więcej niż uzasadniona. Jako powody FAZ podaje m.in. dużą obecność sił rosyjskich w Donbasie. Podaje, że Rosja rozlokowała tam dwa korpusy liczące 34,6 tys. zołnierzy, a dodatkowo przebywa tam 60 tys. ochotników. Według informacji gazety na granicy formowany jest kolejny, trzeci korpus. Według dziennika, pozwala to Rosji na szybką eskalację konfliktu, jeżeli będzie to leżało w jej interesie.

    Według gazety stałe zagrożenie konfliktem „odstrasza inwestorów, prowadzi do zubożenia kraju i podsyca populizm”, przez co w końcu „Rosja będzie mogła bez większego ryzyka wciągnąć upadającą Ukrainę za pomocą nowej wojny hybrydowej ponownie w swoją orbitę”. Według FAZ stanowisko Berlina i Waszyngtonu mówiące „nie istnieje militarne rozwiązanie konfliktu”, jest zaproszeniem do dalszej agresji.

    Zdaniem „FAZ” przed Ukrainą stoi zadanie zreformowania swojej armię. Aby bronić swoich granic, musi też dostać od Zachodu dodatkową broń. Dziennik podkreśla, że cztery amerykańskie systemy przeciwartyleryjskie są zbyt małą siłą, by chronić liczącą 500 km granicę.

    kresy.pl / dziennik.pl

    http://www.kresy.pl/wydarzenia,bezpieczenstwo-i-obrona?zobacz/waszczykowski-tarcza-antyrakietowa-nie-jest-skierowana-przeciw-rosji

    Waszczykowski: tarcza antyrakietowa nie jest skierowana przeciw Rosji

    Dodane przez Lipinski Opublikowano: Niedziela, 29 maja 2016 o godz. 10:10:30

    Szef MSZ po raz kolejny powtarza, że amerykańska instalacja ma chronić Europę przed pociskami balistycznymi z Bliskiego Wschodu.

    Witold Waszczykowski powiedział w wywiadzie udzielonym dla PAP: „Prezydent Władimir Putin powinien doskonale wiedzieć, że tarcza antyrakietowa w Polsce nie ma żadnego odniesienia do rosyjskiego bezpieczeństwa. Ten system ma bronić Europy przed atakiem rakietowym z Bliskiego Wschodu”.

    Jednocześnie minister dodał, że jest to odpowiedź na agresję ze strony Rosji: „Wojskowa obecność Amerykanów i wielonarodowych oddziałów NATO jest jednak odpowiedzią na właśnie agresywne zachowanie i straszenie nas przez władze rosyjskie. To będzie obecność o charakterze obronnym, niestanowiąca zagrożenia dla Rosji”.

    Na pytanie dotyczące ilości żołnierzy NATO mających stacjonować w Polsce minister Waszczykowski stwierdził, że trwają jeszcze wewnętrzne ustalenia w Sojuszu. Dodał jednak, że wzmocnione zostaną siły interweniujące na wypadek sojuszu. Żołnierze mają stanowić obecność typu ISR, czyli: wywiad, nadzór i rozpoznanie. Państwom wschodniej flanki NATO mogą być przekazane lotnicze systemy ostrzegania i kontroli typu AWACS.

    Oprócz tego szef MSZ zapowiedział: „Dodatkowo rozmawiamy o odrębnej obecności amerykańskiej – o składach broni i o obecności wojsk w sile brygady. Gdyby wszystkie te propozycje, które są w tej chwili dyskutowane, zostały zrealizowane, uważam, że bezpieczeństwo Polski i całej flanki uległoby znacznej poprawie”. Waszczykowski stwierdził jeszcze: „Tym bardziej, że oprócz tego wzmacniany jest korpus szczeciński, który będzie współpracował ze szpicą, a w maju rozpoczęła się budowa elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej w Redzikowie”.

    Ostateczne decyzje w sprawie rozmieszczenia wojsk NATO mają zapaść podczas szczytu w Warszawie, który odbędzie się 8-9 lipca.

    Waszczykowski wypowiedział się również w sprawie sankcji nałożonych na Rosję: „Polsce zależy na tym, żeby Rosja powstrzymywała się od działań wojennych przeciwko Ukrainie, nie wspierała rebelii w Donbasie, wycofała się z Krymu i oddała nielegalnie zaanektowany półwysep władzom w Kijowie. Sankcje są instrumentem mającym prowadzić do pokojowego zachowania Rosji. Nam nie zależy na tym, żeby karać dla zasady”. Według ministra, polskiej dyplomacji zależy na skutecznej presji wywieranej na Rosję, która miałaby doprowadzić do przestrzegania przez nią prawa międzynarodowego.

    Podsumowując swoją wypowiedź na ten temat szef MSZ stwierdził: „Tak długo, jak Rosja nie będzie wykonywać porozumień mińskich i będzie okupować część terytoriów innych krajów – bo przecież w grę wchodzi nie tylko Ukraina, pamiętamy o wojnie z Gruzją z 2008 r. – sankcje wydają się uprawnionym instrumentem”.

    kresy.pl / tvp.info

    ManeTekelFares:29.05.2016 10:40
    Kończ waść, wstydu oszczędź!

    UPAdlina:29.05.2016 10:48
    już ja widzę te pociski z Bliskiego Wschodu!!!!………Waszczykowski i macierewicz to dwaj żydo-usmańscy agenci zainstalowani przez zbrodniarzy z waszyngtonu na kluczowych stołkach w Polsce!!!!…..Ich cel to wojna na polskim terytorium z Rosją rękoma tubylców i za cenę ich krwi w imię interesów zbrodniczego hegemona zza oceanu !!!!

    MP:29.05.2016 11:10
    waszczykowski ma na pewno na mysli bandyckie mutanckie państewko IZRAEL. Brawo waszczykowski zaczynacie myśleć!!!

    MP:29.05.2016 11:19
    aha waszczykowski wasz patron co to was ustawił na dekady DROGI BRONISŁAW vel PRUFESÓR od paryskich dziwek w dobie rewolucji francuskiej vel GEREMEK właść. BERELE LEWARTOW tam w piekle gdzie teraz przebywa jest z was dumny

    werle:29.05.2016 12:41
    Iran tylko marzy zeby wsylac na Polske stos rakiet

    http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Waszczykowski-dla-PAP-tarcza-antyrakietowa-w-Polsce-nie-ma-zadnego-odniesienia-do-bezpieczenstwa-Rosji,wid,18354139,wiadomosc.html


    Witold Waszczykowski (Jan Rusek / Agencja Gazeta)

    akt. 29.05.2016, 11:27

    Waszczykowski dla PAP: tarcza antyrakietowa w Polsce nie ma żadnego odniesienia do bezpieczeństwa Rosji

    Prezydent Władimir Putin powinien doskonale wiedzieć, że tarcza antyrakietowa w Polsce nie ma żadnego odniesienia do rosyjskiego bezpieczeństwa. Ten system ma bronić Europy przed atakiem rakietowym z Bliskiego Wschodu – podkreśla w wywiadzie dla PAP szef MSZ Witold Waszczykowski.

    Minister spraw zagranicznych mówi także m.in. o wymianie ponad 30 ambasadorów. Kończą swoją misję m.in. ambasadorowie w USA, Wielkiej Brytanii, Niemczech, Francji, Holandii, Belgii, Norwegii i przy Watykanie – informuje Waszczykowski.

    Szef MSZ zaznacza, że wydaje się, iż wiceszef KE Frans Timmermans i inni urzędnicy Komisji „wreszcie zrozumieli, że nie ma w Europie modelu demokratycznego rozwiązania kwestii badania konstytucyjności prawa, ponieważ nawet w ojczyźnie wiceszefa KE Trybunału Konstytucyjnego nie ma”. – Może w Komisji dostrzeżono też, że działania przeciwko Polsce mogą być wykorzystane w sposób negatywny w kampanii referendalnej w Wielkiej Brytanii – ocenia szef polskiej dyplomacji.

    PAP: Prezydent Władimir Putin zapowiedział, że Rosja będzie zmuszona podjąć działania, by zminimalizować zagrożenie, jakie stanowi budowa tarczy antyrakietowej w Rumunii i w Polsce. Jak pan ocenia te słowa?

    Witold Waszczykowski: Prezydent Putin powinien doskonale wiedzieć, że tarcza antyrakietowa w Polsce nie ma żadnego odniesienia do rosyjskiego bezpieczeństwa. Ten system ma bronić Europy przed atakiem rakietowym z Bliskiego Wschodu. Wojskowa obecność Amerykanów i wielonarodowych oddziałów NATO jest jednak odpowiedzią na właśnie agresywne zachowanie i straszenie nas przez władze rosyjskie. To będzie obecność o charakterze obronnym, niestanowiąca zagrożenia dla Rosji.

    We wtorek ma pan spotkać się w Warszawie z sekretarzem generalnym NATO Jensem Stoltenbergiem, a 2 czerwca – z Wysoką Przedstawiciel UE ds. międzynarodowych Federicą Mogherini. O czym będziecie rozmawiać?

    – Z panią Mogherini będziemy rozmawiać m.in. o Partnerstwie Wschodnim, które znajduje się obecnie na rozdrożu. Sześć uczestniczących w nim państw jest na zupełnie różnych poziomach współpracy z Unią: trójka podpisała umowy stowarzyszeniowe, które chcemy realizować. Białoruś jest otwarta na współpracę, chociaż na innej płaszczyźnie, bez umowy stowarzyszeniowej. Natomiast największy problem jest ze współpracą z Armenią i Azerbejdżanem, ponieważ wraca zamrożony przez lata konflikt zbrojny pomiędzy tymi krajami.

    Innym tematem, który będę chciał poruszyć w tej rozmowie, będzie ocena współpracy Unii z Rosją i kwestia tego, czy możliwa jest współpraca, jeśli Moskwa nie realizuje zobowiązań wynikających z porozumień Mińsk2. Na pewno wymienimy też poglądy na temat reżimu sankcyjnego. Będziemy też z szefową unijnej dyplomacji rozmawiać o zagrożeniach płynących z południa, o tym, czy Europa może odpowiedzieć na te zagrożenia i jak. Na pewno nie sposób pominąć również tematu zbliżającego się referendum brytyjskiego.

    Wreszcie, poruszymy kwestię tworzonego pod kierownictwem Mogherini dokumentu poświęconego strategii globalnej UE. Zarys tego dokumentu zapowiada, że chyba po raz pierwszy unijna diagnoza sytuacji międzynarodowej pokrywa się z ocenami NATO. To koniec tej przedziwnej schizofrenii w Europie, że ponad 20 państw należało do obu instytucji, a w każdej zachowywało się inaczej.

    Rozpoczynająca się w poniedziałek dwudniowa wizyta Jensa Stoltenberga (w poniedziałek spotyka się z prezydentem Andrzejem Dudą) będzie z kolei oczywiście poświęcona w całości sprawom lipcowego szczytu Sojuszu Północnoatlantyckiego w Warszawie. Sekretarz generalny NATO odwiedzi m.in. Stadion Narodowy, na którym będzie odbywał się szczyt.

    Ilu żołnierzy NATO, według dotychczasowych ustaleń, może stacjonować na terenie Polski? Czy będzie to liczba, która podniesie symboliczny status Polski i potencjał odstraszający, czy realnie wpłynie na jej możliwości obrony swojego terytorium?

    – Jeśli chodzi o prace nad merytorycznymi postanowieniami szczytu, jesteśmy w tej chwili w ważnym, przełomowym momencie. W zeszłym tygodniu, na spotkaniu ministrów spraw zagranicznych Sojuszu w Brukseli podjęte zostały decyzje polityczne. Postanowiono, że wschodnia flanka NATO powinna zostać wzmocniona poprzez fizyczną obecność sił sojuszniczych. Nie tylko – jak zakładano jeszcze na szczycie w Newport – wzmocnienie sił interweniujących w razie kryzysu (tzw. szpica), tylko „odstraszanie kryzysu”.

    Z kolei za dwa tygodnie decyzje w kwestiach wojskowych podjąć mają szefowie resortów obrony państw NATO. W tej chwili trwa dyskusja na temat charakteru i skali tej obecności. Mówi się o batalionach NATO w Polsce i w każdym z krajów bałtyckich. Mówi się też o zwiększonej obecności typu ISR, czyli: wywiad, nadzór i rozpoznanie. W grę wchodzi m.in. przyznanie państwom flanki lotniczych systemów ostrzegania i kontroli typu AWACS. Dyskusja dotyczy również tego, jaka byłaby ranga dowództwa, które siłami rozlokowanymi na terenie flanki wschodniej by kierowało.

    Dodatkowo rozmawiamy o odrębnej obecności amerykańskiej – o składach broni i o obecności wojsk w sile brygady. Gdyby wszystkie te propozycje, które są w tej chwili dyskutowane, zostały zrealizowane, uważam, że bezpieczeństwo Polski i całej flanki uległoby znacznej poprawie. Tym bardziej, że oprócz tego wzmacniany jest korpus szczeciński, który będzie współpracował ze szpicą, a w maju rozpoczęła się budowa elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej w Redzikowie.

    A jeszcze kilka lat temu za obecność NATO w Polsce musiały nam wystarczyć symboliczne wizyty kilku okrętów czy samolotów NATO. Albo ćwiczenia, w których brały udział czasami znaczące siły, ale były ćwiczeniami sztuki wojskowej (sztuki pilotażu, sztuki działań na małym poligonie itp.), natomiast nie były to ćwiczenia, które budowały polską obronność – inaczej niż rozpoczynające się niebawem ćwiczenia Anakonda.

    We wtorek ma także dojść do kolejnej rozmowy telefonicznej premier Beaty Szydło z pierwszym wiceszefem KE Fransem Timmermansem ws. TK. Jaką konkretnie propozycję wyjścia ze sporu o Trybunał pani premier przedstawiła w zeszłym tygodniu Timmermansowi?

    – Wiem jaką, ale MSZ nie jest w tej sprawie stroną. Tak jak zalecała Komisja Wenecka, to jest spór wewnątrz Polski, który trzeba wyjaśnić tutaj. Wiem, że niektóre instytucje międzynarodowe, w tym KE, się tym interesują, a my cierpliwie tłumaczymy. Jesteśmy gotowi korzystać z rad, jesteśmy gotowi konsultować i wyjaśniać, ale nie jesteśmy gotowi dopuścić polityków unijnych, aby byli arbitrami i sędziami w tej sprawie.

    Problem z TK nie jest problemem wyłącznie polskim. To, jaka ma być równowaga w państwie między instytucjami wyłanianymi w demokratycznych wyborach a np. korporacjami prawników, to jest dyskusja, która toczy się w wielu krajach, np. w Stanach Zjednoczonych i wymaga spokojnego wyjaśniania, kompromisu politycznego, a żeby był kompromis, to – do tanga trzeba dwojga – potrzebna jest wola również po stronie opozycji, która próbuje tę sprawę wykorzystać w sposób polityczny przeciwko większości parlamentarnej i rządowi. Zaś rząd nie czuje się tu żadną stroną, bo to nie rząd wywołał ten problem, tylko poprzednia większość parlamentarna, która próbowała stworzyć z TK trzecią izbę parlamentu.

    I dopóki jest próba utrzymania TK jako trzeciej izby parlamentu, która będzie blokować decyzje Sejmu i Senatu, będzie spór. Ale jeśli znajdziemy sposób na to, żeby Trybunał odgrywał rolę tylko trybunału, który rozsądza konstytucyjność, wtedy, kiedy jakaś ustawa uchwalona przez parlament zostanie zaskarżona, a nie będzie sam inicjował proces oceny działania parlamentu, to droga do kompromisu jest otwarta.

    Czy w ostatnich dniach nastąpiła w postrzeganiu sprawy TK przez Komisję rzeczywista zmiana?

    – Wydaje się, że pan Timmermans i inni urzędnicy Komisji wreszcie zrozumieli, że nie ma w Europie modelu demokratycznego rozwiązania kwestii badania konstytucyjności prawa, ponieważ nawet w ojczyźnie wiceszefa KE Trybunału Konstytucyjnego nie ma. Może w Komisji dostrzeżono też, że działania przeciwko Polsce mogą być wykorzystane w sposób negatywny w kampanii referendalnej w Wielkiej Brytanii.

    Cieszymy się, że w KE nastąpiła jakaś refleksja, że zauważono, że pohukiwanie na Polskę i grożenie nam jakimiś działaniami prawnymi nie przynosi pozytywnego efektu, że sprawy TK nie rozstrzygnie się na poziomie Komisji, tylko w Polsce. Komisarz zrozumiał, że jesteśmy zaangażowani w poszukiwanie rozwiązania. Sprawa została po wydaniu opinii przez Komisję Wenecką przekazana do Sejmu.

    Marszałek Sejmu Marek Kuchciński zachował się prawidłowo i powołał z jednej strony komisję ekspercką, a z drugiej strony zainicjował spotkania z liderami partii politycznych, które toczą się raz w większym, raz w mniejszym gronie, bo opozycja próbuje uciekać od takiego kompromisu, ale innej drogi niż kompromis nie ma. Mamy nadzieję, że tak jak były próby dyscyplinowania przez KE większości parlamentarnej, podobne kroki zostaną również podjęte wobec opozycji, która też musi zrozumieć, że kompromis musi polegać na ustępstwach obu stron.

    A jaki jest właściwie stosunek polskiego rządu do procedury, jaka została wobec nas uruchomiona? Mówił pan, że jest to procedura pozatraktatowa, ale jednocześnie uczestniczymy przecież w uruchomionym przez KE „ustrukturyzowanym dialogu”.

    – Nasz stosunek do tej procedury jest pełen wątpliwości. Chcemy być wiarygodnym członkiem UE, więc jeśli pojawiają się jakieś zarzuty i wątpliwości, to wyjaśniamy. Ale jednocześnie chcemy wyjaśnić Komisji, że procedura, według której chce się z nami rozmawiać, nie ma podstaw traktatowych. Bo nie ma. Ona została stworzona w 2014 r., a więc na wiele lat po przyjęciu Traktatu Lizbońskiego. Została wymyślona przez urzędników i również przez samych urzędników i doradców prawnych w KE jest kwestionowana.

    W swoim expose w styczniu mówił pan o korekcie polskiej polityki zagranicznej i także o pewnej korekcie personalnej. Zapowiadał pan w lipcu wymianę ambasadorów. Czy wiadomo już, jakie to obejmie placówki?

    – Bardzo dużo, kończą swoją misję ambasadorowie w USA, Wielkiej Brytanii, w Niemczech, Francji, Holandii, Belgii, Norwegii, przy Watykanie, w kilku krajach spoza Europy. Z Hiszpanii już ambasador zjechał do kraju. W sumie to będzie wymiana trzydziestu paru ambasadorów, duża grupa konsulów i pracowników instytutów kultury.

    Znacznej części ambasadorów w sposób naturalny kończy się kadencja w tym roku. Co prawda jest taki zwyczaj, żeby wysyłać ambasadora na cztery lata, ale to jest zwyczaj, a nie kontrakt. Wymieniony został ambasador przy UE, będzie wymieniony ambasador przy NATO po warszawskim szczycie. Stanowisko ambasadora nie jest stanowiskiem pracy chronionej, ja to mówię od lat, to jest stanowisko wyjątkowego zaufania. Ambasadorowi musi ufać prezydent, premier, szef MSZ, sejmowa Komisja Spraw Zagranicznych.

    W poprzednich latach zdarzały się przypadki, kiedy Komisja Spraw Zagranicznych była bardzo podzielona przy ocenie kandydatów na ambasadorów. Uważam, że należy zmienić te decyzje i wysłać nowych ambasadorów, którzy będą mieli powszechne zaufanie wszystkich instytucji, które są włączone w prowadzenie polityki zagranicznej.

    Wracając do tego, co powiedział pan o Watykanie, czy nowy ambasador obejmie swoją placówkę przed ŚDM? Takie wątpliwości pojawiły się podczas niedawnego posiedzenia Komisji Spraw Zagranicznych.

    – Taką mam nadzieję, tak jesteśmy umówieni ze Stolicą Apostolską, że będzie mógł złożyć listy uwierzytelniające przed końcem czerwca. Poprzedni ambasador wróci do kraju koło 15 czerwca.

    Na początku urzędowania wyrażał pan nadzieję na dobrą współpracę z szefem Komisji Spraw Zagranicznych Grzegorzem Schetyną. Jak by pan te relacje ocenił po pół roku?

    – Uczestniczyłem kilka razy w posiedzeniach Komisji Spraw Zagranicznych i nie udało mi się spotkać z panem przewodniczącym Schetyną, dlatego, że on się ogłosił „totalną opozycją” i być może nie ma czasu, żeby się zajmować Komisją Spraw Zagranicznych.

    Panu Schetynie jako liderowi opozycji nie dzieje się teraz krzywda, wręcz przeciwnie ma eksponowane stanowisko w parlamencie jako szef ważnej komisji. Musi więc sam określić – albo rezygnuje z tych apanaży albo przestaje być totalną opozycją i zaczyna współpracować tam, gdzie to jest możliwe. Moja dłoń jest do niego wyciągnięta w dalszym ciągu.

    A czy uważa pan, że konsensus w polskiej polityce zagranicznej – po ostatnim półroczu ostrego sporu między rządzącymi a opozycją – jest jeszcze możliwy?

    – Tak, dlatego, że chyba nie mamy odmiennych spojrzeń na to, żeby Polska była bezpieczna, była w UE, w NATO, żeby współpracować z USA, to są wszystko elementy, które powinny nas łączyć, myśmy tego nie zmienili za naszych rządów. To, że powinniśmy żyć dobrze z naszym najbliższym otoczeniem, to także powinno nas łączyć, a nie dzielić.

    To, że powinniśmy mieć wielu przyjaciół w UE, nie stawiać tylko na jedno państwo, lecz na kilka, też powinno nas łączyć. My nie zrywamy współpracy z Niemcami, a próbujemy jeszcze stworzyć partnerstwo z innymi krajami, m.in. z Wielką Brytanią, w dziedzinach, które nas łączą, takie jak bezpieczeństwo.

    Po pół roku w resorcie spotyka pana z wielu stron krytyka, pojawiały się medialne spekulacje dot. możliwej dymisji. Te doniesienia nasiliły się, kiedy do ETO wybrany został Janusz Wojciechowski, zwalniając fotel w PE, do którego jest pan z racji wyniku wyborczego „pierwszy w kolejce”, do dzisiaj mandat nie został objęty. Wtedy mówił pan, że jeżeli będzie miał wybór, wolałby nie przenosić się do PE. Jak dziś ocenia pan swoją pozycję w rządzie?

    – Jeszcze nie dostałem listu od marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego z informacją, iż mógłbym objąć mandat po Wojciechowskim. Natomiast zapowiadałem parę tygodni temu w rozmowie z panią premier Szydło, że taka możliwość istnieje i otrzymałem wtedy odpowiedź od niej „ani mi się waż przyjąć” funkcję europosła.

    Ja też uważam, że byłem współtwórcą programu PiS w kwestiach międzynarodowych, na lipcowej konwencji w Katowicach przyjęto cały mój rozdział dot. polityki zagranicznej, więc jeśli chciałbym ją realizować, to nie jako europoseł, ale jako minister spraw zagranicznych.

    Tak już w Polsce jest, że jeśli polityka nie można zaatakować merytorycznie, to tworzy się mity i półprawdy o jego licznych wpadkach czy nieudanych działaniach.

    Podczas majowego wystąpienia w Sejmie, kiedy wraz z premier Beatą Szydło i innymi ministrami przedstawiał pan raport nt. rządów PO-PSL była mowa o kontroli w PISM i planowanych wnioskach do prokuratury. Czy mógłby pan podać już szczegóły?

    – Tak, wykryliśmy szereg nieprawidłowości w PISM, dotyczących kwestii finansowych. Przekazujemy to w tej chwili zarówno do NIK, jak i do prokuratury.

    Te wnioski do prokuratury dotyczą tylko PISM, czy też innych podmiotów?

    – Szereg rzeczy było już wcześniej wykrytych, z resortu kilka lat temu wyprowadzono kilka osób w kajdankach za przetargi dotyczące prezydencji polskiej, więc wracamy do tych spraw, sprawdzamy, czy zostały one dopilnowane do końca. Czy nie mamy jeszcze jakiś trupów w szafie.

    Już w czerwcu mieszkańcy Wielkiej Brytanii opowiedzą się, czy pozostać w UE czy nie. Na Wyspach mieszka znaczna liczba Polaków. MSZ zapowiadało konsultacje międzyrządowe pomiędzy Polską a Wielką Brytanią. Czy znany jest już ich termin i zakres?

    – Jesteśmy z Brytyjczykami w stałym kontakcie. Odwiedzał nas dwukrotnie – raz w ubiegłym roku, raz na początku obecnego – premier David Cameron. Na początku 2016 r. mieliśmy też spotkanie tzw. kwadrygi, czyli szefów MSZ i MON, w Edynburgu. O konsultacjach rozmawiałem w ubiegły piątek w Brukseli z ministrem Philipem Hammondem. Decyzji co do daty nie ma, bo wszyscy czekają na referendum ws. wyjścia z UE, które odbywa się 23 czerwca i od wyników tego referendum zależy w niemałej mierze charakter i termin tych konsultacji. Ale wola jest w dalszym ciągu.

    Co oznaczałby dla Polski Brexit?

    – Negatywny wynik referendum, a potem proces opuszczania UE przez Wielką Brytanię, który mógłby trwać kilka lat, byłby bardzo niekorzystny dla Polski. Po pierwsze, taki wynik byłby bardzo niekorzystny dla samej Wielkiej Brytanii, bo mogłoby dojść do dalszego rozdźwięku w Zjednoczonym Królestwie. Brytyjczycy musieliby się następnie umówić, czy chcą wyjść z UE jako całość, czy tylko Anglia, a w takim razie, jaki jest efekt referendum dla Szkocji czy Walii. Mogłoby to wyeliminować Brytyjczyków z aktywnej polityki zagranicznej i gospodarczej na wiele lat.

    Dla nas Brexit oznaczałby utratę ważnego partnera w dyskusji na temat przyszłości UE, bo tutaj wiele nas łączy. Mamy podobne spojrzenie na temat charakteru dalszej integracji – nie chcielibyśmy, żeby ta integracja szła w kierunku tworzenia dziś jakiejś struktury politycznej, bo nie widzimy możliwości demokratycznego sposobu wybierania władz takiej struktury politycznej.

    Przecież Komisja Europejska jest dziś wybierana nie w oparciu o jakieś demokratyczne zasady, a w wyniku układów i porozumień politycznych między państwami. Demokratycznie wybierany jest europarlament, ale udział społeczeństw w wyborze tego europarlamentu jest na poziomie 20 proc., a to oznacza słabą legitymizację decyzji PE. My byśmy chcieli, żeby ta integracja europejska w tej chwili bardziej zajęła się problemem utrzymania swobód traktatowych niż dalszą dyskusją o rozwoju politycznym.

    Wyjście Wielkiej Brytanii stworzyłoby nierównowagę, bo zwolennicy jakiejś politycznej UE, rozszerzenia strefy euro zdobyliby większość i wywieraliby presję na inne kraje. My, podobnie jak Wielka Brytania, jesteśmy za tym, aby była wielowalutowość, bo decyzje o przyjęciu tej czy innej waluty muszą być podejmowane nie tylko na podstawie politycznych argumentów, ale też ekonomicznych. Z naszego punktu widzenia jeszcze przez wiele lat taka waluta będzie dla nas nieopłacalna.

    Stracilibyśmy wreszcie ważnego sojusznika w UE w sprawach międzynarodowego bezpieczeństwa, który zabiega o to, by Unia ściśle współpracowała z NATO i Stanami Zjednoczonymi. Z naszego punktu widzenia Brexit oznaczałby same kłopoty.

    Sankcje wobec Rosji to kolejny temat, który niedługo będzie interesować przywódców unijnych. Polsce zależy na ich utrzymaniu. Co zamierza pan robić, by to osiągnąć?

    – Polsce zależy na tym, żeby Rosja powstrzymywała się od działań wojennych przeciwko Ukrainie, nie wspierała rebelii w Donbasie, wycofała się z Krymu i oddała nielegalnie zaanektowany półwysep władzom w Kijowie. Sankcje są instrumentem mającym prowadzić do pokojowego zachowania Rosji. Nam nie zależy na tym, żeby karać dla zasady. Zależy nam na skutecznej presji, która doprowadziłaby do tego, że Rosja nie łamałaby już więcej prawa międzynarodowego i nie atakowała innych krajów. Tak długo, jak Rosja nie będzie wykonywać porozumień mińskich i będzie okupować część terytoriów innych krajów – bo przecież w grę wchodzi nie tylko Ukraina, pamiętamy o wojnie z Gruzją z 2008 r. – sankcje wydają się uprawnionym instrumentem.

    W UE pojawiają się głosy – m.in. w czwartek mówił o tym szef MSZ Niemiec – że tym razem przedłużenie sankcji może być trudne.

    – Polska oczekuje raczej propozycji, jak rozwiązać problemy stworzone przez Rosję, a nie odstępować od ich rozwiązywania. A zniesienie sankcji to jest właśnie odstępowanie od rozwiązywania tych problemów.

    Pewne kontrowersje pojawiły się również jeśli chodzi o termin zwołania Rady NATO-Rosja.

    – Ta dyskusja miała miejsce na kolacji po ubiegłotygodniowym spotkaniu szefów dyplomacji państw NATO. Pojawiły się tam głosy, aby taką Radę – na poziomie ambasadorów – zwołać jak najszybciej. Należałem do tej grupy ministrów, która uznała, że jest to nie do zrealizowania, dopóki nie potwierdzimy zobowiązań sojuszniczych wobec flanki wschodniej i nie zdecydujemy o skali obecności wojskowej na jej terenie. Dopiero znając te postanowienia możemy zgodzić się na spotkanie Rady NATO-Rosja. Oznaczałoby to, że Rada mogłaby zostać zwołana między spotkaniem szefów MON krajów Sojuszu w połowie czerwca, a rozpoczęciem warszawskiego szczytu. Takie założenie zostało przyjęte, nasza prośba została uwzględniona przez sojuszników.

    A jak ocenia pan nasze dwustronne relacje z Rosją? Stan wyczekiwania?

    – Można to tak określić. Myśmy podjęli oczywiście rozmowy z Rosjanami. W styczniu tego roku wysłałem do Moskwy swojego zastępcę. Miałem też okazję przyjmować w siedzibie MSZ rosyjskiego ambasadora. Przedstawiliśmy sobie nawzajem swoje stanowiska, ale nie udało się dojść do żadnych porozumień. Z jednym pozytywnym wyjątkiem: próba nowej interpretacji porozumień dotyczących tranzytu i transportu została wycofana, dzięki czemu transport i tranzyt polski przez Rosję został przywrócony, jak również i zresztą transport rosyjski przez Polskę.

    Natomiast – jak wielokrotnie powtarzałem – klucze do poprawy tych relacji są w Moskwie. Jeśli chcą wrócić do sytuacji jakiejś normalnej, to muszą najpierw naprawiać swoje zachowanie, swoją postawę wobec Ukrainy.

    A jak wygląda sprawa zniesienia wiz dla Gruzji i Ukrainy?

    – Zabiegamy o to, była o tym mowa na ostatnim spotkaniu ministrów spraw zagranicznych UE. Wiele krajów europejskich, w tym Polska mówi, że jeśli obiecaliśmy tym państwom – po zrealizowaniu stawianych im warunków – zniesienie wiz bądź zliberalizowanie reżimu wizowego, to powinniśmy tego dotrzymać. Tym bardziej, że jednocześnie proponujemy takie zliberalizowanie wobec Turcji.

    Jest tu jednak pewien dylemat, bo Europa jest w tej chwili bombardowana olbrzymią falą uchodźców i emigrantów i nie ma klimatu politycznego na zrealizowanie tych zobowiązań. Ale my jesteśmy tym zainteresowani. Polska i tak zachowuje się bardzo liberalnie – jeśli chodzi o wizy – wobec dwóch krajów Partnerstwa Wschodniego, czyli Białorusi i Ukrainy. W ubiegłym roku wystawiliśmy ponad 400 tys. wiz Białorusinom i ponad 900 tys. wiz Ukraińców. Te 900 tys. to prawie połowa wszystkich wiz wystawionych przez kraje UE.

    Nowym kierunkiem w polskiej polityce zagranicznej są bardziej intensywne relacje z Chinami. Zbliża się wizyta w Polsce przewodniczącego CHRL Xi Jinpinga. Czy może pan podać datę tej wizyty i jakie są strategiczne cele Polski w stosunkach z Pekinem?

    – Daty tej wizyty nie mogę jeszcze zdradzić. Nas łączą głównie relacje gospodarcze z Chinami. Kraj ten jest zaangażowany w Europie i chce to zaangażowanie zwiększyć, jak również my w Chinach. Mamy nie tylko bezpośrednie relacje z rządem centralnym, ale również z poszczególnymi prowincjami chińskimi, bardzo dobrze rozwija się współpraca z Syczuanem, tam mamy bezpośrednie połączenie kolejowe z Łodzi.

    Chcemy iść w kierunku rozszerzania wzajemnej współpracy, wyrównywania niekorzystnego bilansu handlowego. Chcielibyśmy zainteresować Chińczyków projektami infrastrukturalnymi w Polsce, zarówno kolejowymi, drogowymi, lotniczymi, lotniskowymi, budową nowoczesnych portów. Także nasze uczelnie zabiegają o chińskich studentów i wykładowców.

    Przenosząc się do Stanów Zjednoczonych – wiemy, że z szacunków amerykańskich mediów wynika, iż kontrowersyjny miliarder Donald Trump ma wystarczającą liczbę delegatów na lipcową konwencję Partii Republikańskiej (GOP), by uzyskać jej nominację zapewniającą start w listopadowych wyborach prezydenckich w USA. Analitycy zwracają uwagę, że niezależnie od tego, czy wygra Hillary Clinton czy Trump, po wyborach można się spodziewać raczej pogarszania się koniunktury dla relacji transatlantyckich.

    – Po pierwsze nie dramatyzowałbym, jeśli chodzi o możliwe pogorszenie relacji transatlantyckich, bo trzeba oddzielać retorykę kampanii wyborczej od późniejszych działań polityków. Obserwowałem już wiele wyborów w Stanach Zjednoczonych, widziałem wiele kampanii, w których padały czasami egzotyczne koncepcje.

    Po drugie poczekajmy na ostateczne decyzje, kto będzie kandydatem Republikanów i Demokratów w listopadowych wyborach i wtedy mając konkretne informacje dotyczące programów, proponowanych kandydatów na wiceprezydentów, szerszego gabinetu doradców, m.in. kto będzie pełnił obowiązki sekretarza stanu czy obrony, wtedy dopiero można będzie zacząć oceniać.

    Nie przesadzałbym też z tym rozchodzeniem się interesów transatlantyckich, bo przecież interesy bezpieczeństwa nas łączą. Amerykanie zdają sobie sprawę, że po 11 września ocean ich nie izoluje już od niebezpieczeństwa. Mają świadomość, że potrzebni są sojusznicy, mają świadomość, że operacje, które podejmowali w ostatnich latach w Iraku, w Afganistanie też wymagały wsparcia sojuszniczego, także Polski.

    Zakładam, że ta współpraca nie zostanie przerwana, między innymi ze względu na interesy bezpieczeństwa. Po drugie strefa transatlantycka jest największą strefą współpracy gospodarczej na świecie i też nie zakładam, żeby Amerykanie radykalnie zerwali te relacje.

    Rozmawiali: Elwira Krzyżanowska i Marceli Sommer

    PAP

    ~dron 53 minut temu
    chłopie sam nie wierzysz w to co mówisz…. Rosja nie da sie tak łatwo ograć PIS-dowcy jesteście w błedzie jak tak myslicie

    ~general50 1 godzinę i 3 minuty temu
    Czy ten człowieczek przestanie siebie i nas w końcu kompromitować? Kończ waść, wstydu oszczędź!!!

    ~kolo 42 minut temu
    Kogo poucza Waszczykowski,Putina.Niech z siebie nie robi meza stanu,bo nim nie jest.

    ~Oponent 39 minut temu
    Łże jak pies. Wszyscy eksperci wiedzą, że tzw TARCZA jest wielką ściemą, gdyż bazuje na wyrzutniach, które mogą być wykorzystane do pocisków ofensywnych, włącznie z ładunkami jądrowymi. Kiedyś ściema szła jeszcze dalej, że to przeciwko Iranowi. Fajne. Ale już znamy to z czasów agresji na Irak. Jak Powell łgał na forum ONZ. A potem kiedy wszystkie przyczyny okazały się zwykłym kłamstwem przyznali się, że faktycznie chodziło o „demokratyczne” przemiany i nielegalną agresję nazywali „misja stabilizacyjną”.

    Polubienie

  9. http://www.kresy.pl/publicystyka,analizy?zobacz/rusofobia-potezna-bron-kremla

    Rusofobia – potężna broń Kremla

    Dodane przez Lipinski Opublikowano: Poniedziałek, 30 maja 2016 o godz. 16:04:07

    Polska neokonserwatywna prawica chętnie odwołuje się do mitu „nowej zimnej wojny”, to znaczy kolejnego starcia Rosji i krajów zachodu, które ma przybierać na sile od czasu kryzysu na Ukrainie. Ignorują oni przy tym zupełnie obecny kontekst geopolityczny. Ludzie ci, uważający się w większości za konserwatystów i realistów są jednak w istocie liberałami, wierzącymi w pewien utopijny, idealistyczny model rzeczywistości, w którym zło zawsze ściera się z dobrem. Wbrew ich przekonaniom nowej zimnej wojny – starcia dobra i zła – po prostu nie ma. Jest za to odwieczny koncert mocarstw.

    Piotr Zaremba, publicysta WSieci, ogłosił ostatnio w programie „Minęła dwudziesta”, że Polska jest w stanie półwojny z Rosją. Wypowiedź ta była komentarzem do ostrzeżeń Władimira Putina, mówiącego że Rosja zareaguje na rozmieszczenie elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej w Polsce i Rumunii. I w zasadzie trzeba by zgodzić się z tą opinią, jednak zapytać należy także kto do takiej sytuacji doprowadził i czemu władza nie robi nic, by ten katastrofalny stan rzeczy odwrócić? Nie ma wątpliwości, że interesy Polski i Rosji są sprzeczne w wielu punktach. Jednak wynika to nie tylko z położenia ale także z odmiennego statusu naszych krajów. Rosja, wbrew życzeniowemu myśleniu polskich neokonserwatystów nadal jest, i przez długi czas pozostanie, potęgą. Rosja ma nadal liczący się potencjał wojskowy i przemysłowy, a także, jak pokazały ostatnie wydarzenia w Syrii i na Ukrainie, zdolność projekcji siły poza granicami kraju. Wreszcie ze względu na swój potencjał atomowy Rosja musi być i będzie jeszcze długo zaliczana do grona mocarstw. Oczywiście jest ona nieporównywalnie słabsza od Chin czy USA, jednak w obecnym, wielobiegunowym świecie państwo to nadal ma sporą możliwość manewru, którą zapewne wykorzysta, być może naszym kosztem. Dlaczego więc Polska, państwo słabsze, przyjmuje postawę konfrontacyjną wobec pobliskiego mocarstwa? Czy naprawdę polscy politycy wierzą, że nasz obecny zagraniczny protektor ma jakiś interes w rozpadzie lub w szczególnym osłabieniu Rosji?

    Rosja – imperium zła czy „niedźwiedź broniący swojej tajgi”

    Środowiska neokonserwatywne w Polsce wydają się cierpieć na rozdwojenie jaźni, jeżeli chodzi o ocenę Rosji jako przeciwnika. Z jednej strony ostrzegają przed nią, wskazują na jej agresywne kroki i „nielegalne działania” na arenie międzynarodowej, a z drugiej przedstawiają obraz kraju słabego, z uciśnioną ludnością, problemami społecznymi i zdegenerowanym systemem politycznym. Tak jak zachód jest dla nich utopią tak Rosja to dystopia zawierająca w sobie wszelkie negatywne cechy takie jak korupcja, agresja czy moralne zepsucie. Takie postrzeganie sprawy przez prawicowych intelektualistów i polityków jest bardzo niebezpieczne bowiem odbiera elitom możliwość realnej oceny sytuacji. Poprzez ideologizację problemu, rządzący Polską ludzie nie są w stanie zrozumieć jakie są rzeczywiste motywacje i możliwości Federacji Rosyjskiej. I to jest poważna broń w rękach Kremla.

    Rosja przez wieki żyła ideą mesjanistyczną. Należy zauważyć, że każde bez wyjątku wielkie mocarstwo – w tym i Rzeczpospolita, wykształciło w sobie tendencje mesjanistyczne, które z czasem przybierały różne formy jednak zawsze zasadzały się na przekonaniu o wyjątkowości wykształconego w danym kraju systemu wartości i rządów. Apogeum rosyjskiego mesjanizmu przypadło na początkowe lata komunizmu, kiedy to władający Rosją bolszewicy rzeczywiście wierzyli w misję niesienia władzy rad i socjalizmu innym krajom. Potem jednak idea ta zaczęła być traktowana instrumentalnie, jako narzędzie w stosowaniu Realpolitik. Już Stalin odszedł od krzewienia komunizmu i przywrócił pewne założenia wielkorosyjskiego nacjonalizmu. W końcu idea zaniknęła całkowicie – pozostał jedynie zimny pragmatyzm, którego uosobieniem jest urzędujący dziś prezydent Rosji Władimir Putin. Polityka zagraniczna Moskwy, co mogłoby być tematem osobnej rozprawy, jest kreowana w większości na pożytek wewnętrzny. Rządzący Kremlem wiedzą, ze nie utrzymają władzy bez poparcia społecznego. Dlatego konsolidowanie społeczeństwa wokół wspólnego, zewnętrznego i wewnętrznego wroga jest od dawna ulubioną taktyką władców Rosji. Nie ma już imperium niosącego światu ideę, został jedynie niedźwiedź okrążony przez dyszących z nienawiści łowców – a przynajmniej taki obraz chcą wykreować polityczni stratedzy na Kremlu w rodzaju Władisława Surkowa. I niestety wielu z naszych polityków również bierze udział w tej grze, nieświadomie grając w jednej drużynie z Władimirem Putinem.

    USA i Rosja – od nienawiści do podejrzliwej przyjaźni.

    Sojusz z Waszyngtonem jest od dawna fundamentem polskiej polityki zagranicznej. Również obecna władza nie chce od niego odstępować. I jest to słuszne założenie w obecnej sytuacji geopolitycznej. Każda próba wyrwania się spod kurateli Waszyngtonu doprowadziłaby prawdopodobnie do „majdanu” w Warszawie, destabilizacji i osłabienia kraju. Pierwsze ostrzeżenia w postaci wieców KOD już się pojawiły. Choć Polska nie zyskuje na tym sojuszu wiele, to pozwala on utrzymać stabilność i zapewnia względne bezpieczeństwo. Oczywiście ceną jest rezygnacja z pewnej części suwerenności. Jednak obecny rząd idzie dalej, wychodząc przed szereg i idąc na zwarcie z Rosją. Jest to obecnie na rękę Ameryce, która wobec rosnącej potęgi Chin ewidentnie „gra” z Kremlem o przyciągnięcie go do swego obozu w wypadku potencjalnej konfrontacji z Państwem Środka. Kłopot w tym, że postępując w ten sposób sami wytrącamy sobie argumenty z rąk i nic nie zyskujemy. Dajemy nie biorąc nic w zamian. To kolejny dowód na podszytą liberalizmem naiwność naszych elit, uważających, że walczą w „słusznej, wspólnej sprawie”, która w rzeczywistości nie istnieje. Jakże odmienna jest postawa orbanowskich Węgier, które stosownie do swojego potencjału próbują rozgrywać wschód z zachodem, szukając zysku tam gdzie to tylko możliwe. I jeszcze zachowując przy tym suwerenność.

    Rosja i Stany Zjednoczone nigdy nie były i nie będą przyjaciółmi, tak jak nigdy nie były wrogami. Kraje te nawet w czasach zimnej wojny były jedynie rywalami, a po jej zakończeniu stały się „partnerami” choć oczywiście jeden partner miał znacząca przewagę nad drugim. Po dojściu do władzy Władimira Putina Rosja weszła na drogę odbudowy swojej mocarstwowej pozycji. W 2005 roku prezydent Rosji określił rozpad Związku Radzieckiego jako największą geopolityczną katastrofę XX wieku. Był to czytelny sygnał, że Rosja ma ambicję znowu stać się znaczącym graczem na arenie międzynarodowej. I w zasadzie ten cel udało się Putinowi osiągnąć. Dziś Rosja jest partnerem USA w kwestiach rozwiązywania problemów bezpieczeństwa międzynarodowego. Czasami w zasadzie jedynym, tak jak w przypadku konfliktu w Syrii. Przykładem niech będzie chociażby podpisana w 2013 roku umowa o zniszczeniu syryjskiej broni chemicznej. USA wiedzą, że Rosja chce i jest w stanie aktywnie uczestniczyć w rozwiązywaniu takich problemów – w przeciwieństwie do zbiurokratyzowanych instytucji międzynarodowych. Dlatego USA i Rosja będą z czasem zacieśniać stosunki, a jeżeli nic się nie zmieni w naszej polityce zagranicznej, to ucierpi na tym właśnie Polska.

    Polska – ostatni żołnierz zimnej wojny

    W majowym numerze Foreign Policy Dimitri Trenin, szef moskiewskiego Carnegie Center, celnie zauważa, że Polska i kraje nadbałtyckie boją się Rosji lecz nie są przez nią fizycznie zagrożone. Putin nie uważa tych krajów za swoją sferę wpływów i nie zaryzykuje wojny nuklearnej po to by je zdobyć. Zwłaszcza, że zyski z takiej operacji byłyby żadne.

    Polskę może martwić powrót rosyjskiej mocarstwowości, jednak jest on faktem i należy się z nim zmierzyć w odpowiedni sposób. Prowokacje na morzu Bałtyckim czy cyberataki nie będą wstępem do wielkiej ofensywy rosyjskich wojsk na kierunku zachodnim, są jedynie elementem strategii odstraszania. Rosja może „przyduszać” Polskę jedynie ekonomicznie. I tak się może stać zwłaszcza w przypadku gdy kraje zachodu zdejmą sankcję z Rosji. Zachód przełknie kwestie Krymu, tak jak Rosja przełknęła kwestię Kosowa. Ostatnie sygnały płynące z Niemiec w postaci wypowiedzi ministra Sigmara Gabriela wskazują, że ten scenariusz jest wielce prawdopodobny.

    Co więc powinna zrobić Polska, by nie zostać ostatnim żołnierzem zimnej wojny, tkwiącym do smutnego końca na szańcach? Najważniejsze to odrzucić mit, że owa „zimna wojna” nadal trwa. Wobec zbliżających się konfliktów w Azji sytuacja na starym kontynencie straci na znaczeniu. Rosja, która jeszcze chwilowo jest sojusznikiem Chin ewidentnie boi się ich wzrostu i już szuka drogi by zapobiec ich całkowitej dominacji, sprzedając broń Wietnamowi czy Indiom, a także dokonując zbliżenia z Japonią. Zauważmy, że podobną strategię w tym regionie stosują Stany Zjednoczone, pojawia się tu więc pole do porozumienia między potęgami. Chiny są także powodem dlaczego Stany nigdy nie dopuszczą do rozpadu Rosji czy zdecydowanego obniżenia jej siły. Również nadchodząca zmiana władzy w USA nie wróży dobrze dla prowadzonej przez obecne władze polityki wschodniej. Kurs konfrontacyjny, prowadzony w imię krucjaty o „zachodnie wartości” może posłużyć raczej umocnieniu autokratycznej władzy Putina niż obronie polskich interesów. Dlatego obecne władze powinny załagodzić retorykę i szukać nici porozumienia, może nie tyle w kwestiach politycznych co ekonomicznych, choć rozdzielenie ich może czasem okazać się trudne. Nie ma tu rzecz jasna mowy o żadnej rusofilii. Polska powinna zachować zdrowy sceptycyzm wobec Rosji – sceptycyzm, który Polacy winni zachowywać wobec wszystkich swoich „zagranicznych partnerów”.

    Mateusz Sakiewicz

    tagore:30.05.2016 17:09
    Autor bardzo ładnie pomija fakt strategicznej współpracy Niemiec i Rosji torpedowanej przez USA. Klucz do normalizacji stosunków polsko rosyjskich jest w Moskwie, tylko ,że jej konsekwencją było by uderzenie w interesy Niemiec. Mamy więc gwarancję kontynuacji dotychczasowej rosyjskiej polityki niezależnie od tego czy nasi politycy będą leżeć plackiem przed progiem Kremla ,czy też przed tym samym progiem będą rzucać skórki od bananów. tagore

    donald:30.05.2016 17:30
    Jezeli chodzi o Niemcy to Niemcy niz nie robia bez zgody USA wiec wspolpraca Rosji i Niemiec jest na takim poziomie na jaki pozwala Niemcom USA. Zle Niemcy i dobre USA argument powinen byc dobry dla dzieci w przedszkolu a nie dla ludzi wyksztalconych. W latach 80 tych USa zbudowalo w Polsce potezna agenture i ta agentura stawia interesy USA ponad interesy Polski. Przykladem takiej agentury moze byc np. tygodnik w Sieci ktory blokuje kazdy merytoryczny komentarz ktory kwestionuje stanowisko obecnych wladz. ( W sieci blokuje takze ip komputerow uzytkownikow ktorzy zamieszczaja niekorzystne merytorycznie komentarze) Drugi fakt to percepcja wiekszosci polskiego spoleczenstwa ktore patrzy na Rosje jakby to byl Zwiazek Radziecki. Rosja nie jest zwiazkiem radzieckim, Jest krajem militarnie i gospodarczo kilkakrotnie slabszym od dawnego Zwiazku Radzieckiego, ma wroga Polske, Ukraine na wschodzie. Wroga Turcje, Arabie Saudyjska na poludniu a takze mocarstwowe Chiny na wschodzie. 30 lat temu Rosja miala 200 lodzi nuklearnych a dzisiaj ma moze 25 sprawnych operacyjnie i fakt ze za 5 lat rosja bedzie miala nuklearnych lodzi 40 to i tak to bedzie 5 razy mniej niz 30 lat temu. Dla USA Polska jest miesem armatnim. Panow Kaczynskiego, Dude, Waszczykowskiego i Macierewicza traktuje jak agentow a co najmniej wasali USA. Baza w Redzikowie jest skierowana przeciwko Rosji i normalna reakcja Rosjii jest nakierowanie na polske rakiet z bronia nuklearna by w przypadku wojny wyeliminowac zagrozenie amerykanskie z terenu Polski. Wasalna rola Polski polega na tym ze Polska za danie Amerykanom terenu na baze i stanie sie z tego powodu krolikiem na strzelnicy nie dostala nic w zamian od Amerykanow. Wolny kraj w zamian za Redzikowo dostalby uzbrojenia za kilka miliardow dolarow by moc sie samemu bronic przeciwko dziesiatkow rakiet z ladunkami nuklearnymi ktore Rosja jest zmuszona nakierowac z powodu Redzikowa na Polske. Polska powinna prowadzic polityke wielowektorowa tzn byc otwarta na robienie interesow z Rosja, USA, UE etc. W tej chwili polska klasa polityczna jest klasa na pewno zawsze podporzadkowana na scenie miedzynarodowej innym mocarstwom. Rosja nie zagraza Polsce bo Polska nie ma mniejszosci rosyjskiej i nie ma niczego co Rosja by potrzebowala. To amerykanska agentura straszy Polakow rosyjska agresja. Gdyby Putin nie modernizowal rosyjskiej armii i gdyby nie rosyjski potencjal nuklearny to USA przy pomocy swoich wasali zrobilaby z Rosji druga Libie czy Syrie,. Rosja jest w duzym stopniu gwarantem bezpieczenstwa Europy poniewaz jest zainteresowana stabilizacja bliskiego Wschodu-jako jedyne sposrod UE, USA i Rosji.

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.