297 Rebelia na Kresach. Białorusini, Ukraińcy, Żydzi i polscy komuniści witali bolszewików kwiatami.


Wikimedia Commons / Żołnierze sowieccy rozdają propagandową prasę mieszkańców Wilna. 29 września 1939 r.

Tym razem ograniczę się tylko do tego, że w następnych wpisach będzie trochę innej prawdy o tzw. powstaniu w gettcie warszawskim… Będę także poszukiwał tych koSSzernych rycerzy, czy też husarzy, co to za „polskich gojów” mężnie walczyli (pytanie tylko przeciw czy z?)… hm… z dziadkami chyba w sumie to tych złych nazistów… lub też…  ramie w ramię… z dzielnymi rycerzami niemieckimi… np. pod Grunwaldem…

„Ujawniło się, że ogół żydowski – raportował do Londynu gen. Stefan Grot-Rowecki – we wszystkich miejscowościach, a już szczególnie na Wołyniu, Polesiu i Podlasiu, zanim jeszcze ustąpiły polskie oddziały, wywiesił flagi czerwone i ustawił bramy triumfalne na powitanie wojsk bolszewickich, że zorganizował samorzutnie rewkomy i czerwoną milicję, że po wkroczeniu bolszewików rzucił się z całą furią na urzędy polskie, urządzał masowe samosądy nad funkcjonariuszami państwa polskiego, działaczami polskimi, masowo wyłapując ich jako antysemitów i oddając na łup przybranych w czerwone kokardy mętów społecznych”.

~Franco 2015-09-19 (15:18)
No i co ten tekst ma wnieść do światowej świadomości. Wkleił ktoś artykuł i przeczyta to kikuset Polaków, w 99% tych, którzy już te fakty znają. Taki gros napisze coś w Ameryce i przeczyta to 300 mln ludzi na świecie. He he. Jak się takie teksty zaczną pojawiać w USA, UK albo chociaż Francji czy Chinach to powiem, że coś drgneło. Na marginesie. Takie potęgi Jak USA, Rosja(dawniej ZSRR), Francja, Niemcy wysyłają we wszystkie strony świata ambasadorów, którzy są w rzeczywistości dobrze szkolonymi agentami i kreatorami propagandy albo kontrpropagandy. A ambasady mają specjalne fundusze, z których na miejscu sowicie opłacają kogo trzeba. Na przykład jak zbliża się jakaś rocznica związana z wojną, holocaustem itp.. , zaraz w brytyjskich i amerykańskich dziennikach pojawia się wysyp tekstów o dobrych Niemcach (Rabe, Staufenberg itd…), złych Polakach, komunistach i skomplikowanej ówczesnej sytuacji politycznej. My wysyłamy na ambasadorów ćwoków do odstrzału albo tępych kolesi partyjnych co nie załapali sie na nic intratnego w kraju. A roczny budźet ambasady polskiej w USA jest 2 razy mniejszy niż dużej parafii w Warszawie.

~krak 2015-09-19 (16:07)
hej gross, kiedy napiszesz ksiazke o tym co twoi braciszkowie robili, kiedy powiecie przepraszamy, ale was na to nie stac, jestescie zbyt w…na nacja.

~jerzy 2015-09-19 (17:28)
trudno dziwić się temu, to nie były ziemie polskie tylko terytoria i narody skolonizowane przez Polaków ?

~brys46 2015-09-19 (19:20)
@jerzy ^ szczegolnie zydowskie terytorium bylo skolonizowane przez Polakow. Palnij sie w leb palancie.

~Realista 2015-09-26 (20:21)
Zydzi zabili setki tysiecy Polakow. Czas na calosciowe opracowanie tematu

~Eustachy 2016-01-05 (07:22)
Jakoś słabo wyeksponowano udział ludności wyznania mojżeszowego w likwidacji państwa polskiego na kresach. To jakaś manipulacja jest chyba

~Dyskryminacja 2016-01-05 (13:41)
To jest rasizm i antypolonizm, że nie ma Polaków w Izraelu na takich stanowiskach oraz w takich ilościach jak żydzi w Polsce.

~PamiętaMY 2015-12-19 (16:40)
“Dlaczego dotąd oficjalne koła żydowskie nie potępiły jawnej zdrady i innych zbrodni, jakich się wobec Polaków i polskich obywateli dopuszczali przez cały czas okupacji sowieckiej? ” – Gen. Władysław Sikorski, Wódz Naczelny,

~Daga 2015-10-30 (12:05)
Brawo za artykul! Ciekawe kiedy powstanie film o tamtych wydarzeniach… A, przepraszam, oni sa przeciez bez winy, nigdy nikomu nic nie zrobili, to ich mordowano w obozach…

~Polak 2015-09-19 (18:49)
I co na to odpowie zyd Gross ktory ciagle szkaluje Polakow – moze w koncu ktos zacznie badac i ujawniac zbrodniarzy zydowskich ktorzy mordowali ,denuncjonowali ,grabili Polakow – no co panie Gross niewygodne fakty – prawda ?

http://historia.wp.pl/title,Rebelia-na-Kresach-Inwazje-Sowietow-witano-kwiatami,wid,17853684,wiadomosc.html?ticaid=116ff0&_ticrsn=3

Rebelia na Kresach. Inwazję Sowietów witano kwiatami

Historia Do Rzeczy | dodane 2015-09-17 (15:37) | 356 opinii

Inwazja sowiecka uruchomiła masowy bunt na ziemiach wschodnich. Białorusini, Ukraińcy, Żydzi i polscy komuniści witali bolszewików kwiatami. Zdezorientowane Wojsko Polskie było atakowane przez obywateli własnego kraju. W skrajnych przypadkach dochodziło nawet walk i palenia wsi, w których ostrzeliwano Polaków. Szybko okazało się, że mniejszości narodowe wschodniej RP popełniły dramatyczny błąd. Ukraińców, Białorusinów i Żydów wywieziono na wschód w tych samych bydlęcych wagonach, co znienawidzonych Polaków.

Upadek Rzeczypospolitej na ziemiach wschodnich miał przebieg wstrząsający. Wśród szyderstw i wiwatów z budynków publicznych zrywano godła, znieważano biało-czerwone flagi. Niszczono urzędy i grabiono budynki administracji publicznej. Wyłapywano pojedynczych żołnierzy, zrywano im z czapek orzełki, pluto na nich, bito. Dochodziło do drastycznych samosądów.

„Niech żyją czerwoni wyzwoliciele!”

Szargano wszystko to, co dla Polaków było i jest święte. Nasi rodacy z ziem wschodnich zapamiętali to jako olbrzymie upokorzenie, wielką traumę. Wszystko to nie było bowiem dziełem żołnierzy Armii Czerwonej, ale obywateli II Rzeczpospolitej. Sąsiadów, znajomych, kolegów ze szkoły czy pracy. Wielką tragedię Polaków, jaką było załamanie się ich państwa, przyjęli oni eksplozją radości. Nagle pojawiły się portrety Stalina i Woroszyłowa oraz czerwone transparenty: „Witamy Armię Czerwoną!”, „Niech żyją czerwoni wyzwoliciele!”.

„We wrześniu 1939 r. byłem na osadzie w zaścianku Zubielewiczach – relacjonował Jan Domaszewicz, który był wówczas uczniem gimnazjum. – Okoliczne wsie były zamieszkane przez chłopów wyznania prawosławnego, którzy wkraczającą czerwoną armię witali bardzo radośnie, mówiąc, że nareszcie przyszło dla nich zbawienie i wyzwolenie spod władzy pańskiej Polski. Stawiali bramy tryumfalne, rzucając bukiety kwiatów na czołgi sowieckie i całując gwiazdy namalowane na czołgach”.

„Wojska sowieckie weszły do miasteczka Siniawka nazajutrz po przekroczeniu granicy Polski – relacjonował z kolei gajowy spod Nieświeża. – Społeczeństwo żydowsko-białoruskie oczekiwało na przybycie armii sowieckiej i bez straty czasu zajęło się przygotowaniami do powitania. Została zbudowana brama triumfalna, nastąpiło wręczenie chleba, soli, kwiatów i wygłoszono mowy powitalne”.

Sowieci z miejsca przystąpili do eksterminacji polskich elit. Mordowano oficerów, księży, ziemian, urzędników państwowych, policjantów. Zbrodni dopuszczali się żołnierze Armii Czerwonej, funkcjonariusze NKWD, ale również ubrani w czarne skórzane kurtki członkowie lokalnych milicji. Często wskazywali oni oprawcom domy zamieszkane przez polskich patriotów, pomagali ich wyłapywać, pisali donosy.


Sowieccy żołnierze robią sobie zdjęcia z dziećmi w okupowanej Polsce, 8 października 1939 r. Dzieci nie wyglądają na zadowolone fot. Wikimedia Commons

Wielu Polaków z ziem wschodnich, którzy zapamiętali te wydarzenia, przyznawało później, że było to dla nich najbardziej upokarzające i przerażające doświadczenie w życiu. Zachowanie ich sąsiadów po 17 września wspominali ze szczególnym bólem. „Żydzi rozbrajali małe grupki żołnierzy polskich, zdzierając im orzełki i inne oznaki i rzucając na ziemię i depcząc” – pisał gorzko Henryk Potopowicz.

Ukraińcy

Pierwsi zaczęli Ukraińcy. Nastąpiło to jeszcze zanim Armia Czerwona przekroczyła granicę II Rzeczypospolitej, bo około 12 września. Niemieckie jednostki w ślad za wycofującym się Wojskiem Polskim wkroczyły wówczas na terytorium Galicji Wschodniej. Dla Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów był to sygnał do rozpoczęcia rebelii. Ukraińscy bojówkarze opanowywali drogi, mosty, niszczyli linie komunikacyjne, zajmowali urzędy pocztowe i posterunki, a nawet całe miasteczka. Pod kontrolą OUN znalazł się między innymi Stryj.

Ukraińcy rozbrajali i mordowali oddzielających się od jednostek żołnierzy, a nawet ostrzeliwali pomniejsze oddziały. Dochodziło też do pierwszych, wyjątkowo brutalnych, ataków na polską ludność cywilną. Do pacyfikacji doszło w Koniuchach, Potutorowie, Sławentynie i kolonii Jakubowce. W miejscowościach tych wymordowano po kilkadziesiąt osób.

Z dymem puszczano także polskie dwory, ścigano osadników wojskowych i ich rodziny. Według historyka Grzegorza Motyki wydarzenia te były zapowiedzią masowej eksterminacji ludności cywilnej, której ukraińscy nacjonaliści dokonali w latach 1943-1945 na Wołyniu i w Galicji Wschodniej. „Po wybuchu wojny zaczęliśmy rozbrajać Polaków, gdzie się tylko dało” – wspominał działacz OUN Semen Łewyćkyj „Kliszcz”.

Dlaczego jednak Ukraińcy zdecydowali się na tę akcję, mimo że ich terytoria, zgodnie z sowiecko-niemieckim porozumieniem, miały przypaść Stalinowi? Czy chodziło tylko o akt zemsty na znienawidzonych Polakach? Otóż nacjonaliści do końca mieli nadzieję, że Niemcy na gruzach państwa polskiego utworzą ukraińskie państewko złożone z Galicji Wschodniej i Wołynia. Miało się stać ukraińskim Piemontem.

Ich marzenia nie były pozbawione podstaw. Aż do 17 września Niemcy nie byli bowiem pewni, czy Stalin wywiąże się ze swoich sojuszniczych zobowiązań. 12 września na konferencji w Jełowej feldmarszałek Wilhelm Keitel zaprezentował trzy możliwe scenariusze. Pierwszy: Niemcy dokonują rozbioru Polski z Sowietami. Drugi: zagarniają województwa zachodnie i podpisują pokój z Polską. Trzeci: tworzą państwo ukraińskie.


Niemiecki i radziecki patrol na linii demarkacyjnej. Widoczny radziecki czołg BT-7. Wrzesień 1939 r. fot. NAC

Im dłużej Stalin zwlekał z atakiem, tym bardziej prawdopodobny stawał się wariant numer trzy. 15 września szef Abwehry Wilhelm Canaris spotkał się z Andrijem Melnykiem i dał mu zielone światło do kompletowania rządu. Dwa dni później rozpoczęła się jednak sowiecka inwazja na Polskę i stało się jasne, że Niemcy zrealizują pierwszy, najbardziej przez siebie pożądany, scenariusz. Ukraińcy poszli w odstawkę.

V kolumna

Inwazja Armii Czerwonej była sygnałem do rozpoczęcia rebelii dla komunistów. Na przestrzeni całych ziem wschodnich do akcji przystąpiły specjalne grupy dywersyjno-sabotażowe przeszkolone oraz uzbrojone w karabiny maszynowe i granaty przez GRU. Złożone głównie ze skomunizowanych Żydów, Białorusinów i Ukraińców, miały umożliwić sowieckim jednostkom błyskawiczne opanowanie polskiego terytorium.

Opanowywały więc mosty, węzłowe stacje kolejowe i strategiczne drogi. Wskazywały drogę Armii Czerwonej i dokonywały ataków na polskie posterunki. Z komunistycznej inspiracji doszło do lokalnych powstań i buntów. Najsłynniejsze z nich wybuchło w Skidlu na Grodzieńszczyźnie – dywersanci opanowali miasteczko 18 września. V kolumna wyjątkowo mocno dała się Polakom we znaki również w Grodnie.

„Ujawniło się, że ogół żydowski – raportował do Londynu gen. Stefan Grot-Rowecki – we wszystkich miejscowościach, a już szczególnie na Wołyniu, Polesiu i Podlasiu, zanim jeszcze ustąpiły polskie oddziały, wywiesił flagi czerwone i ustawił bramy triumfalne na powitanie wojsk bolszewickich, że zorganizował samorzutnie rewkomy i czerwoną milicję, że po wkroczeniu bolszewików rzucił się z całą furią na urzędy polskie, urządzał masowe samosądy nad funkcjonariuszami państwa polskiego, działaczami polskimi, masowo wyłapując ich jako antysemitów i oddając na łup przybranych w czerwone kokardy mętów społecznych”.

Przyszły generał Nikodem Sulik dodawał: „Żydzi są dla NKWD nieocenionym wprost biczem przeciw ludności polskiej”.

We wsiach zrewoltowane przez bolszewików białoruskie, a także ukraińskie chłopstwo zabrało się tymczasem do tępienia „obszarników”. We dworach i na folwarkach rozegrały się sceny identyczne jak te, które miały miejsce na dworach Ukrainy po rewolucji bolszewickiej i zostały we wstrząsający sposób opisane przez Zofię Kossak-Szczucką w słynnej powieści „Pożoga”.

„Polskich panów” mordowano całymi rodzinami, majątek i inwentarz grabiono, a dwory – w których często znajdowały się bogate zbiory dzieł sztuki i znakomite biblioteki – burzono bądź puszczano z dymem. Jedynie maszyny rolnicze zatrzymywali dla siebie bolszewicy, aby wywieźć je do Związku Sowieckiego.

Taki los spotkał Stanisława Falkowskiego, właściciela majątku Ostrzyca w województwie poleskim. Początkowo ukrył się u znajomych Żydów z Janowa Podlaskiego (oczywiście nie wszyscy Żydzi byli nastawieni prosowiecko). Niestety został wkrótce wytropiony przez komunistyczną milicję. Jej członkowie 22 września bestialsko zamordowali i ograbili Falkowskiego podczas konwoju do Brodnicy.

Odwet

Nienawiść okazywana Polakom przez część Ukraińców, Białorusinów i Żydów wywoływała bardzo stanowczą reakcję. Ze wspomnień żołnierzy biorących udział w tych wydarzeniach jasno wynika, że Wojsko Polskie traktowało niektóre fragmenty ziem wschodnich jako zrewoltowane terytorium.

Porucznik Marian Kowalewski: „Wioskę Podzamcze puściliśmy z dymem, żołnierz rozdrażniony nikomu pardonu nie dawał, drażniły strzały puszczane zza węgła i widok triumfalnej bramy z czerwienią. Z gorejącego domu kto wypadał, kładł się pod kulą karabinową”.

Porucznik Stanisław Kroczek: „Ludność poleska ustosunkowuje się do nas wrogo. Strzelanina trwa każdej nocy. Żołnierze boją się iść w straży tylnej, gdyż Poleszucy strzelają do ostatnich oddziałów. Specjalna kompania złożona z marynarzy wykonuje egzekucje na wsiach. Częste pożary znaczą, którędy przechodzi wojsko”.

Komandor Witold Zajączkowski: „Każda wieś, z której strzelano do naszych wojsk, z reguły została spalona”.

Porucznik Karol Witold Naszkiewicz: „W dniu 15 IX otrzymałem rozkaz udania się z 50 najlepszymi żołnierzami do wsi Nadiatycze. Gdy nadjeżdżałem, wieś już była zdobyta przy stratach policji 7 zabitych i 20 ciężko rannych. Wieś została spalona. Złapani pop i nauczyciel rozstrzelani”.

Palenie wiosek, z których padały strzały, i branie zakładników były standardową procedurą. Na przykład późniejszy bohater polskiej partyzantki mjr Henryk Dobrzański „Hubal” puścił z dymem miejscowości Ostryna i Jeziory, w których uaktywniła się miejscowa V kolumna.

Rozczarowanie

Sowieccy „wyzwoliciele” oczywiście nie spełnili pokładanych w nich nadziei. Zamiast rządów powszechnej równości wprowadzili straszliwy totalitarny ucisk. Wszyscy mieszkańcy ziem wschodnich – Polacy, Żydzi, Ukraińcy i Białorusini – znaleźli się w takiej samej dramatycznej sytuacji.

Białoruscy i ukraińscy chłopi, którzy wznosili bramy triumfalne na cześć wkraczających oddziałów Armii Czerwonej, szybko tego pożałowali. I zaczęli ze wzruszeniem wspominać „stare dobre polskie czasy”. Bolszewicy przystąpili bowiem do kolektywizacji. Odebrali włościanom ziemię, stworzyli kołchozy i wtrącili chłopów w otchłań straszliwej nędzy. NKWD z wyjątkową zaciekłością przystąpiło również do zwalczania ukraińskich i białoruskich organizacji. W jadących na Syberię wagonach bydlęcych znaleźli się razem ze znienawidzonymi Polakami.

Mimo że Żydzi początkowo zajęli wiele stanowisk, z których usunięto polskich pracowników, sytuacja innych przedstawicieli społeczności żydowskiej szybko stała się tragiczna. NKWD znalazło „wrogów klasowych” także wśród Żydów. Zamykano synagogi, nacjonalizowano sklepy i punkty usługowe. Tysiące rabinów, działaczy politycznych i przedsiębiorców trafiło do więzień oraz łagrów. Żydzi stanowili spory odsetek deportowanych na Syberię w 1940 r.

Życie w Sowietach stało się dla Żydów tak bardzo nie do zniesienia, że marzyli, aby się znaleźć… pod okupacją niemiecką. Wielu z nich starało się przedostać, legalnie lub nie, do Generalnego Gubernatorstwa.

„Jeżeli Żyd ucieka z raju, gdzie jest wolność, równość i szczęście, pod nóż gestapowców, to chyba nie muszę dodawać, że w tym raju było mu stokroć gorzej niż u otwartego wroga Niemca – pisał Józef Blumenstrauch z Chełma Lubelskiego. – Kiedy do Lwowa, Włodzimierza i Brześcia przybyły komisje niemieckie [chodziło o wymianę uchodźców między strefami okupacyjnymi – przyp. P.Z.], masy Żydów wiwatowały setkami i tysiącami na cześć Niemiec i Hitlera. Proszę sobie wyobrazić tłumy Żydów krzyczących: ‚Niech żyje Hitler!’. Sens był jasny: lepszy jest miecz śmierci od miecza głodu i niewolnictwa”.

Do dziś nie wiadomo, ilu Polaków we wrześniu 1939 r. mogło ponieść śmierć z rąk komunistycznej V kolumny. Historycy mówią na ogół o kilku tysiącach, ale są to tylko dane orientacyjne. Mordów tych dokonywano bowiem na ogół skrytobójczo, a ofiary grzebano w przypadkowych, nieoznakowanych miejscach. Nie bardzo wiadomo również, kto dokładnie został zabity.

W wyniku wojennego chaosu na ziemiach wschodnich znalazło się bowiem bardzo wielu uchodźców oraz zagubionych żołnierzy z centralnej Polski. Jeżeli zabili ich gdzieś w lasach komunistyczni dywersanci, to do wojennych statystyk zostali wpisani jedynie jako „zaginieni”. Zbrodnie te bowiem nigdy nie zostały udokumentowane, nikt nie przeprowadzał ekshumacji. Ofiary pozostały zapomniane.

Piotr Zychowicz, Historia do Rzeczy

~DIESEL 2015-09-19 (14:54)
a KTO wam kazal sie wpie…al na cudze ziemie??? Ktos was tam prosil?? a jak witali ich z kwiatami to dlatego ze mysleli ze pomoga ppozbyc sie okupanta!!! a gdzie jest wasza ojczyzna??? czy nie przypadkiem LITWA? a te WIEKSZOSCI NARODOWE (ZYDOW UKRAINCOW BIALORUSINOW ITD. ) NAUCZYLI SIE WSZYSTKIEGO OD WAS. CIEKAWE CZY POJAWI SIE TEN WPIS!!????

~UNdurak 2015-09-19 (15:52)
Disel a czy Polska te ziemie zabrała siłą czy był układ, Unia / Znajesz ty niemnoszko, Disel nu szto, gawari mienia. Ty tolko popirajesz kak ruski zabierajut poł świata eto charoszo, nu Ty kak ten no Kali w Afryku. Ruski zajeli poł Azi , poł Jewropy i jeszczo choteli innszych, kak Afryku, jugowoj Ameryku i szczto jeszczo.

~brys46 2015-09-19 (19:31)
@DIESEL ^ a czy przed 39r. jakiś Polak strzelał do zyda ,ukrainca czy innego bialorusina .?.. Mordował go pila siekirą nozem ?.Wbijal noz w plecy .? Gwalcil rabował.? Spadaj padalcu potomku morderców .

~Janek 2015-09-19 (15:40)
Niestety, wspomniana V kolumna uaktywniła się nie tylko na rzecz III Rzeszy, ale i ZSRR. Niemców też często witano kwiatami i „hailowaniem”. Nie tylko lokalni Niemcy to robili. Później, po 22 czerwca 1941, także na kresach część ludności witała Niemców kwiatami, nawet chlebem i solą…

~tepe 2015-10-09 (10:33)
Co ciekawsze Niemców w Wilnie witali Żydzi……

~ixi 2016-01-05 (10:36)
taki charakter ??

~wlkp 2016-01-07 (12:01)
Niemców w Wilnie i kresach witali tez i przede wszystkim Polacy. Widzieli w nich wyzwolicieli i nie ma co sie dziwić

~Bob 2015-09-19 (14:34)
W Chełmie Żydzi zamordowali kilkunastu oficerów polskich na powitanie armii sowieckiej …..jak to wytłumaczysz..??

~toja 2015-09-19 (18:07)
I tak się tworzy nowa historia. Kwiatami witali Armię Czerwoną zwyczajni ludzie, umęczeni okupacją niemiecką. Nie w głowie była im wtedy polityka, zdrada w Jałcie i Poczdamie, ważne, że Niemcy uciekali jak tylko się dało najszybciej. Dopiero potem, gdy nastały czasy Stalinizmu, gdy zaczęto wprowadzać „reformy” na wzór radziecki, gdy zaczęły się aresztowania i egzekucje – dopiero wtedy do ludzi dotarło, kim są wyzwoliciele. Nie przekłamujcie więc historii, nie przeinaczajcie faktów. Robicie to samo, co kiedyś w PRL – niszczycie prawdziwą wiedzę, by narzucić swoje pseudofakty i pseudonaukę, mającą usprawiedliwić wasze poglądy. Obrzydliwe

~Aka 2015-09-19 (19:39)
Nie tworzy się tu nowej historii. Po 17 września 1939, w następstwie paktu z Niemcami, Rosjanie zajęli tereny polskie, więc nie wiem o jakich ty ludziach udręczonych okupacją piszesz? Wychowałam się w polskiej rodzinie i wiem z opowiadań dziadków , że to prawda. Białorusini i inni (na obecnym Podlasiu) witali Armię Czerwoną entuzjastycznie kwiatami i ze łzami w oczach. Dopiero gdy Sowieci zaczęli walczyć z ich kościołem a starców i kobiety zmuszać do pracy (za 1 pracy dzień bochenek chleba dziennie i nic więcej) bo – „kto nie rabotajet nie kuszajet” „a u nas starych niet” – to prawosławnym Polakom entuzjazm do Rosjan przeszedł i rozpoczęły się zsyłki.

~mal_content 2015-10-03 (22:11)
Czytaj ze zrozumieniem chodzi o czas po 17.09.1939 gdzie żadnej okupacji niemieckiej na tym terenie jeszcze nie było.

~Mika 2015-12-19 (17:53)
To jest właśnie całe multikulti… jest dobrze, ale do czasu. Prędzej czy później zaczynają się problemy i tego nie da się uniknąć. Im kraj bardziej jednorodny etnicznie, kulturowo, narodowościowo tym stabilniejszy w trudnych chwilach swojej historii (konflikty, kryzysy, wojny etc).

~Koniuchy 2015-12-19 (16:43)
Zbrodnia w Koniuchach – masakra dokonana 29 stycznia 1944 przez partyzantów żydowskich i radzieckich na co najmniej 38 polskich mieszkańcach wsi Koniuchy (mężczyznach, kobietach i dzieciach – najmłodsze miało 2 lata). Oddział żydowski biorący udział w ataku na wieś liczył 50 ludzi, a połączone oddziały rosyjsko-litewskie około 70 osób. Według jednego z napastników, Chaima Lazara, celem operacji była zagłada całej ludności polskiej łącznie z dziećmi jako przykład służący zastraszeniu reszty wiosek. Informacja o tym, że wymordowani zostali wszyscy polscy mieszkańcy wsi Koniuchy pojawiała się także w ówczesnych meldunkach struktur Polskiego Państwa Podziemnego. To była jedna z wielu tego typu akcji radzieckich i żydowskich partyzantów wymierzonych w polskie wsie (inny przykład, masakra polskich mieszkańców wsi Naliboki dokonana 8 maja 1943, w której zginęło ponad 120 osób narodowości polskiej). Tego typu fakty są jednak pomijane w takich dyskusjach… Polacy mają być tymi złymi a niewygodne fakty są po prostu przemilczane. Jak zachowywały się masy żydowskie po tym jak Polska została najechana przez Armię Czerwoną we wrześniu 1939 roku? Transparenty rozwieszane nad głównymi drogami z napisami „Witamy Armię Czerwoną”, masowa współpraca z NKWD przy wyłapywaniu polskich oficerów i tak dalej… Polecam świetny serial pt. „Wrzesień 1939”. W odcinku numer 10 pt. „Cios w plecy” na samym początku filmu wypowiada się polski żołnierz, który walczył we wrześniu 1939 roku. Polecam posłuchać tego co powiedział…

~podlasianin 2015-09-24 (10:36)
Artykuł pokazuje Białorusinów i Ukrainców jako komunistów nastawionych negatywnie do Polski a kochających Sowietów. Czemu autor nie wspomniał ani słowem o składzie narodowościowym SGO Polesie, Armii Andersa? Kto w nich służył i tracił życie za Polskę? Tylko Polacy?

~bahalas 2015-09-19 (16:09)
Prawdopodobnie do największej zbrodni dokonanej przez Armię Czerwoną doszło w Grodnie gdzie rozstrzelano 200-300 osób głównie obrońców miasta .

~max 2015-09-19 (16:35)
A zapytaj ilu harcerzy, obrońców, rozstrzelali Niemcy w Katowicach po bohaterskiej obronie jednego z polskich punktów oporu w czasie kampanii wrześniowej, usytuowanego na wieży ćwiczeń spadochronowych

~bahalas 2015-09-19 (17:05)
@ ^ max – masz całkowitą rację , ale ja pisałem o zbrodni w Grodnie . Niemcy największych zbrodni dopuścili się w Bydgoszczy , Częstochowie i Modlinie . Najbardziej okrutna i niezrozumiała była w Częstochowie , bez żadnego powodu rozstrzelano około 200-300 osób

~XXX Z POMORZA 2015-09-19 (18:24)
Z tego co mi wiadomo to w Grodnie była nie, że największa zbrodnia tylko NAJOKRUTNIEJSZA bo wziętych do niewoli obrońców Grodna powiązano razem i na rynku rozjeżdżano ich czołgami !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

~bahalas 2015-09-19 (19:15)
@ ^ XXX Z POMORZA – Egzekucji dokonano za miastem . W samym mieście podczas szturmu Rosjanie przywiązali do czołgu chłopca który zginął .

~www 2015-09-19 (18:32)
Wiecej jak tysiac lat historii z niemcami ale zeby zwykli niemcy widlami i siekerami mordowali sasiadow polskich nigdy nie slyszalem

~sweter 2015-09-19 (19:14)
Poczytaj Wańkowicza – „Na tropach smętak”, a tam jest wątek zabujstw działaczy plebiscytowych…sąsiadów. Powiesz skala nie taka?

~Pamietający 2015-09-19 (18:43)
O historii nie należy zapominać. Skoro Ukraińcy nas nie lubili i nadal nie lubią, ich bohaterem jest morderca Polaków – Bandera to po prostu nie mieszajmy się w ich sprawy. Zróbmy jak Węgrzy – płot i zasieki na granicy i niech witją swoich Rosjan. Pamiętajcie HISTORIA LUBI SIE POWTARZAĆ. A nie dawać im pożyczki i jak Pan Kaczyński wspierać ich na majdanie!

~rolf 2015-09-18 (06:49)
W moich rejonach Toruń i Bydgoszcz 6 i 7 września Armia Niemiecka była witana kwiatami i napojami. Tak że co w tym dziwnego .

~alex 2015-09-18 (07:53)
Nie widzisz różnicy? Tam Niemców witali Niemcy, w Bydgoszczy nawet wywołali „powstanie” strzelając do polskich żołnierzy i rabując polskie domy. Gdy wojsko polskie stłumiło to „powstanie” niemieckiej V kolumny, w odwecie Niemcy po zajęciu miasta wymordowali jego obrońców. Tymczasem na Kresach do napaści na Polaków wzywały miliony ulotek , rozrzucanych przez NKWD i OUN, z odezwą Stalina do Ukraińców, o treści:” Siekierami, widłami, kosami i wszelką inną bronią morduj swoich najgorszych wrogów – polskich panów”. Odezwy te padły na podatny grunt, od kilkunastu lat przygotowywany przez OUN. W niektórych rejonach Ukrainy wybuchło nawet „antypolskie powstanie”. Do jego tłumienia rząd polski wysłał z Warszawy specjalną grupę policji. Jednym z jej dowódców był brat mojego dziadka, oddelegowany do Lwowa, skąd pochodziła jego żona. Po wkroczeniu sowietów do Lwowa ukrywał się wraz z rodziną u znajomego Żyda, ale wydali go współpracujący z NKWD agenci OUN. Został aresztowany wraz z żoną i nastoletnią córką. Przez kilka tygodni był torturowany we lwowskim więzieniu, później NKWD przewiozło go do Moskwy, gdzie zamordowali go na Łubiance w grudniu 1939. Jego żonę i córkę NKWD wywiozło do Kazachstanu, gdzie obydwie zginęły na początku 1940.

~semen 2015-09-18 (07:56)
Mam parę fajnych fotek. Przyjemnie na nie popatrzec. Cały stos rozstrzelanych szwabskich kolonistów – dywersantów z twojego jak piszesz rejonu !!!

~kibic-emigrant (emeryt) 2015-09-19 (13:53)
Ulotki bylyby bez znaczenia gdyby tamtejsza ludnosc n as szanowala a tymczaqsem Polakow na KRESACH NIENAWIDZONO.

~Umnyj 2015-09-19 (15:55)
Rolf- kakij ty durak? A poczemu wy Niemiaszki zrobili w Bydgoszczu takoju rezanie na Polakach kak oni was Niemiaszkow prywitaki wodu i cwetami, paczemu wy ich riezali, no poszt? Tak wam skazał wasz batiuszka Hitla czy szto? ja nie znaju waszoj logiki i waszowo uma

~Hruss 2015-09-19 (17:34)
Faktycznie, polscy komuniści oraz masowo żydzi witali drugiego okupanta kwiatami.

~Jacek 2015-09-19 (17:34)
Potomkowie tych witających z kwiatami to obecne resortowe dzieci, które opanowały telewizję i sieją wrogą propagandę

~Arin 2015-09-19 (17:11)
Ukraińcy i Żydzi zawsze byli i są antypolscy. Wystarczy poczytać GW w której dominują Żydzi i Ukraińcy. W imię antypolskości Żydzi i Ukraińcy zawarli swoisty sojusz. Mimo, że bandy UPA w pierwszej kolejności mordowały Żydów wspólnie z Niemcami, Żydzi są sojusznikami Ukraińców. Szechter chyba zwariował w tym antypolskim zacietrzewieniu.

~tygr 2015-09-19 (16:35)
Michnik i jemu podobni nam juz przeinaczaja historie niewygodna dla zydów, Za rządów SLD I PO sowicie odznaczali takich i im podobnych.

~roman 2015-09-19 (15:20)
Autor przegina.W tamtych stronach nie kochano nas to prawda.Mieli jednak swoje powody.Nic nie usprawiedliwia zbrodni Ukraińskich na Wołyniu jednak my też bez winy nie byliśmy.Gdyby nasze ówczesne elyty pomogły Ukrainie uzyskać państwowość to byłby spokój .

~propolis 2015-09-19 (16:32)
Niestety prawda jest bardziej skomplikowana. Gdyby wówczas powstała niepodległa Ukraina, to szybko stałaby się ona łupem sowieckim – jedną z republik. Niestety, niestety, Piłsudski miał rację, zagarniając co się da dla Polski, również dla dobra mieszkających tam Ukraińców. W tamtych warunkach – jedyne wyjście

~sceptyk 2015-09-19 (16:05)
Ale nie masz młodzieńcze odwag napisać, że jednym z najktywniejszych działaczy komunistycznych tamtych czasów był Osjasz Szechter, prywatnie tatuś Adama Michnika. Zdziwiony? Pewnie. Tej prawdy NIE WOLNO w Polsce pulikować.

~ect. 2015-09-19 (15:51)
Kto witał? Protoplaści Szechterów vel Michników, Mordechajów alias Morozowskich, Stolecmanów znanych jako Kwaśniewscy…

~OTAKE 2015-09-19 (15:38)
PRAWDA ZACZYNA SIE PRZEBIJAĆ …ŻYDOSTWO NAJPIERW kwiatami witało Sowietów a potem Wehrmacht ..kiedy Polska pozbedzie sie tych judaszy lepszy otwarty wrog niż 5 kolumna ..żydzi

~wolny 2015-09-18 (05:47)
No to ładnie żydzi działali z sowietami w NKWD pomagali kończyć polaków na wschodzie a teraz oskarżają polaków o holokaust coś tu nie pasuje w tej historii kto kłamie?

~alex 2015-09-18 (08:46)
Kto kłamie? Wszyscy, każdy, komu kłamstwo jest na rękę. Masowa współpraca Żydów z sowietami jest niezaprzeczalnym faktem, podobnie jak niezaprzeczalnym faktem jest masowy polski antysemityzm, szmalcownictwo niektórych Polaków, jak faktem jest Jedwabne, a z drugiej strony tysiące polskich istnień , poświęconych dla ratowania Żydów i tysiące polskich drzewek w Yad Washem.

~trx 2015-09-19 (13:51)
Czyli Żydzi pomagali Sowietom mordować Polaków. Polacy też splamili się szmalcownictwem i pogromami Żydów. Polacy chronili Żydów i ukrywali ich przed Niemcami. Brak mi tutaj czwartej opcji: Żydów ratujących Polaków przed wywózką na Sybir. Był w ogóle choć jeden żydowski, propolski Schindler w latach 1939-41?

~Bob 2015-09-19 (14:27)
Do alex…..czy można lubić Żydów skoro jak piszesz …. „Masowa współpraca Żydów z sowietami jest niezaprzeczalnym faktem”..???? Przykład z Chełma ,Żydzi na powitanie sowietów zamordowali kilkunastu oficerów . Co do Jedwabnego , poczytaj zeznań świadków …fakty różnią się od wersji „historyka” grossa.

~zibi 2015-09-18 (06:19)
„Żydzi rozbrajali małe grupki żołnierzy polskich, zdzierając im orzełki i inne oznaki i rzucając na ziemię i depcząc” To trzeba pamiętać!

~alex 2015-09-18 (08:18)
Trzeba. Jednak szmalcowników i Jedwabne też bo jedno i drugie to fragmenty naszej historii. Podobnie jak trzeba pamiętać Wołyń ale też palenie podlaskich i roztoczańskich cerkwi w 1938 i przymusową polonizację mieszkających tam Ukraińców.

~Cola 2015-09-19 (09:52)
Z raportu Coli wynika, że to nie Polacy dokonali zbrodni w Jedwabnem. Żydziska wycofali się z prac odkrywkowych jak tylko odnaleziono naboje a wiadomo, że w tamtych czasach Polacy nie mieli broni. Strasznie wścibski i zachłanny ten naród żydowski.

~glupia Ziutka 2015-09-18 (02:07)
czy moze mi ktos w takim razie wytlumaczyc dlaczego my teraz wspomagamy zydow i banderowcow ? o co tu chodzi ?

~kot 2015-09-18 (09:25)
Ktoš to robi w naszym imieniu i bez naszej akceptacji

~ms 2015-09-18 (06:15)
Panie Gross. Otych wydarzeniach jakoś pan zapomniał……

~alex 2015-09-18 (08:24)
Nie zapomniał tylko celowo przemilczał.

~misio 2015-09-18 (06:42)
cały problem z historią jest taki, że polskie elity w imię nie drażnienia Żydów czy Ukraińców nie podnosiły wcześniej tych problemów. Tak jest do dzisiaj. Żydzi robią co chcą i mówią o polsko -żydowskich relacjach różne rzeczy. Im dalej od wojny tym częściej pojawiają się tezy o polskim współudziale w holokauście . Zapomina się o żydowskich agentach działających na rzecz Niemców i donoszących na działaczy ruchu oporu w czasie wojny a teraz jeden z pierwszych artykułów na temat współpracy Żydów z Sowietami. Publikować to w USA niech tamtejsi Żydzi zobaczą prawdziwe historie i przyczyny złych relacji Polaków i np. Żydów

~POK 2015-09-18 (06:46)
Moja rodzina pochodzi z okolic Grodna i samego Grodna, tamte tematy pojawiały się przy zjazdach rodzinnych w czasie świąt. To właśnie żydzi przyczynili się do wywózki Polaków na Sybir. Część mojej rodziny została tam zesłana.

~alex 2015-09-18 (08:03)
To prawda, wielu Żydów było nastawionych prosowiecko, wielu, zwłaszcza młodzież z ubogich rodzin, było członkami KPP i czerwonej międzynarodówki. Wielu, ale nie wszyscy. Mój dziadek mieszkał tuż przy ówczesnej niemieckiej granicy, w Wielkopolsce. W naszym miasteczku było po równo Polaków, Niemców, Żydów i Ukraińców – Petlurowców, osadzonych przez polskie władze po wypuszczeniu w 1926 z obozu internowania. Petlurowcami zasiedlono też kilka okolicznych wiosek. Do dzisiaj u nas mieszkają ich potomkowie, w pełni się zasymilowali, większość nie zna słowa po ukraińsku, prawie wszyscy ( poza trzema rodzinami) przeszli na wiarę katolicką. Wracając do Żydów, także tutaj wśród biedniejszych przedstawicieli diaspory powszechne były nastroje probolszewickie. Dziadek – weteran wojny 1920, mieszkał w czworakach, pół domu zajmowała nasza rodzina , pół rodzina żydowska. Wszyscy wówczas żyli u nas zgodnie, były mieszane małżeństwa polsko – niemieckie, polsko – ukraińskie, były wspólne firmy polsko- żydowskie. Dziadek – drobny przedsiębiorca, prowadził interes wspólnie z sąsiadem – Żydem. Często się kłócili, bo dziadek – zdeklarowany piłsudczyk, swoje psy nazwał Lenin i Trocki. Żydowi to uwierało, mawiał:” jak możesz tak psy nazywać, to tacy dobrzy ludzie, tyle dobrego dla innych zrobili”. Gdy wkroczyli Niemcy w 1939, sąsiad dziadka nie zdążył zmienić zdania, bo wkrótce trafił do getta a stamtąd do obozu zagłady.

9 thoughts on “297 Rebelia na Kresach. Białorusini, Ukraińcy, Żydzi i polscy komuniści witali bolszewików kwiatami.

  1. emer, 89.74.91.*godzinę temu Zróbmy to! Odsłońmy Nasz wstyd, winę. By móc zrobić uczciwy rachunek sumienia. …..Ale jak się okaże, że tam nie ma Tego – to co mamy zrobić z oszczercami?

    e 176.221.121.*2 godziny temu Przeprowadzić w Jedwabnem ekshumację i w konsekwencji wytoczyć proces oszczercy. Pozbawić praw obywatelskich ze wszystkimi konsekwencjami /polskie odznaczenia i tytuły honorowe/. Na cito

    tessa 2/1 37.47.9.*2 godziny temu Czy tez wstrzymanie ze to miedzy innymi wina pana Lecha Kaczynskiego

    k.pitan 93.89.193.*2 godziny temu Ekshumacja w Jedwabnem jest absolutnie konieczna, a rezygnacja z niej była jednym z niewielu grzechów śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Dotyczy to także pozostałych miejsc kaźni Żydów na Podlasiu.

    tretka@tretka2 godziny temu Tak jest!! Zamknąć gębę Grossowi wynikami ekshumacji…

    http://wpolityce.pl/historia/292893-jest-sposob-by-poznac-prawde-o-jedwabnem-i-trzeba-to-zrobic-ekshumacja-na-miejscu-zbrodni-jest-konieczna


    fot. Fratria

    Jest sposób, by poznać prawdę o Jedwabnem. I trzeba to zrobić. Ekshumacja na miejscu zbrodni jest konieczna

    opublikowano: 6 godzin temu · aktualizacja: 5 godzin temu

    Od zbrodni w Jedwabnem minie w tym roku 75 lat. Od wydania książki Jana T. Grossa „Sąsiedzi“ – 15 lat. Wśród historyków do dziś nie ma zgodności, jak doszło do zbrodni z tym miasteczku.

    Z jednej strony Gross twierdzi, że przedstawiciele władz miejskich – Polacy podpisali z Gestapo umowę w sprawie wymordowania Żydów, po czym miejscowa ludność polska spędziła do stodoły i podpaliła 1600 miejscowych Żydów. Według Grossa, Niemcy nie mieli w tej zbrodni większego udziału: ich rola miała ograniczać się do fotografowania i filmowania przebiegu wydarzeń.

    Z Grossem polemizowało wielu polskich historyków (m.in. Tomasz Strzembosz, Marek Jan Chodakiewicz, Piotr Gontarczyk czy Bogdan Musiał) oraz autorów zagranicznych (m.in. Aleksander Rossino, Thomas Urban, Norman Finkelstein). Zarzucali oni Grossowi liczne nieścisłości, przekłamania oraz – oględnie mówiąc – nieortodoksyjny stosunek do prawdy historycznej, co zaowocowało fałszywym opisem przebiegu zdarzeń w Jedwabnem. Zaprzeczył temu również prokuratorski raport IPN.

    Wspomniani historycy obalili podstawowe tezy Grossa, jakoby „polskie społeczeństwo“ Jedwabnego spontanicznie, bez inspiracji i udziału Niemców, wymordowało 1600 Żydów. Z ich publikacji wyłania się zupełnie inny obraz: nie był to spontaniczny pogrom, lecz wyraźnie zaplanowana i wykonana egzekucja, której organizatorami byli Niemcy. W zbrodni nie brała udziału „połowa miasteczka“, lecz około 40 osób, w tym także mieszkańcy okolicznych wsi, zaś ofiar nie było 1600, lecz od 250 do 350.

    Nakręcony niedawno film dokumentalny „Jedwabne. Świadectwa. Świadkowie. Fakty“ również neguje tezy Grossa, pokazując, że zbrodnia została zorganizowana, sterowana i przeprowadzona przez Niemców, którzy posłużyli się niektórymi Polakami.

    CZYTAJ TAKŻE: Twórcy filmu o Jedwabnem: Musimy odkłamać tę historię! Naoczni świadkowie mówią, że zrobili to Niemcy

    czytaj także: Prawdziwy film o zbrodni w Jedwabnem: „Najwyższy czas, żebyśmy zaczęli odzyskiwać tożsamość narodową. Powstańmy z kolan!”

    Zdaniem nieżyjącego już profesora Tomasza Strzembosza, z polskich sprawców na pewno wiedzieli, czym zakończy się cała operacja, Marian Karolak oraz Karol Bardoń. Pierwszy z nich był w czasie I wojny światowej żołnierzem armii niemieckiej, zaś od początku okupacji hitlerowskiej służył w żandarmerii. Drugi, znany w miasteczku przez wojną jako pijak i bandyta, został przez Niemców mianowany komisarycznym burmistrzem Jedwabnego. To oni stale kolaborowali z władzami hitlerowskimi. Ich pozycja w miasteczku stała się możliwa dzięki temu, że lokalne elity zostały wymordowane lub wywiezione przez sowieckich okupantów w latach 1939-1941. Zdaniem profesora Strzembosza, pozostali polscy uczestnicy wydarzeń, na których Bardoń i Karolak wywierali przymus, najprawdopodobniej byli nie świadomi, czym się one zakończą.

    Opinia publiczna na świecie zna dzisiaj jednak tylko jedną wersję – Jana T. Grossa. W wielu księgarniach na Zachodzie „Sąsiedzi“ to jedyna książka na temat Polski podczas II wojny światowej. Nic więc dziwnego, że kreowany jest obraz Polaków jako patologicznych antysemitów. Wizerunek ten jest, niestety, utrwalany przez część elit III RP, która uznała tezy Grossa jako prawdziwe i zajmuje się ich nagłaśnianiem.

    CZYTAJ TAKŻE: Prawda historyczna nareszcie ma głos! Trzeba jeszcze odkłamać Jedwabne i dziejowa sprawiedliwość stanie się faktem. Prezydentura Dudy daje nadzieję. WIDEO

    Istnieje jednak sposób na rozstrzygnięcie sporu o Jedwabne. Należy zrobić to, co należało zrobić już kilkanaście lat temu, a nie uczyniono tego. Trzeba przeprowadzić po prostu ekshumację na miejscu zbrodni. Jest to rutynowa działalność, która zawsze odbywa się na miejscu kaźni. Mówi o tym wyraźnie polskie prawodawstwo, które nakazuje wyjaśnienie wszystkich okoliczności sprawy.

    Może się to wydawać szokujące, ale tak podstawowej czynności jak ekshumacja nie dokonano w Jedwabnem. Zdołano rozpocząć jedynie pewne prace archeologiczne z elementami ekshumacji, ale przerwano je po zaledwie pięciu dniach ze względu na protesty strony żydowskiej i uszanowanie jej wrażliwości religijnej.

    Trudno do końca uznać ten argument, skoro odbywały się już w Polsce ekshumacje na wniosek strony żydowskiej. Poza tym decyzja o zaniechaniu ekshumacji była niezgodna z obowiązującym w naszym kraju prawodawstwem. Przeciw takiej decyzji protestował wówczas prof. Jan Moor-Jankowski, światowej sławy specjalista w dziedzinie medycyny sądowej, były konsultant premier Izraela Goldy Meir, który stwierdził, że nie ma bardziej miarodajnego sposobu na poznanie prawdy o wydarzeniach w Jedwabnem niż właśnie ekshumacja.

    Dzięki ekshumacji można byłoby ustalić w końcu rzeczywistą liczbę ofiar zbrodni oraz sposób, w jaki zginęli. Można byłoby wyjaśnić, czy strzelano do nich i czy w ich ciałach znajdowały się niemieckie kule. Eksperci od spraw pirotechnicznych mogliby ustalić, jakich materiałów palnych użyto podczas mordu itd.

    Jeżeli mamy dowiedzieć się prawdy o wydarzeniach w Jedwabnem, to ekshumacja na miejscu zbrodni jest konieczna. To nieprawda, że „wszystko zostało wyjaśnione“, „sprawa jest oczywista“, „nie ma sensu tego drążyć“, „państwo zdało egzamin“. Słyszymy to także przy innych sprawach, gdzie zaniechano ustalenia stanu faktycznego i nie znamy rzeczywistego przebiegu wydarzeń. Dlatego też obecne władze polskie muszą doprowadzić do ekshumacji w Jedwabnem, abyśmy mogli w końcu poznać prawdę o wydarzeniach z 10 lipca 1940 roku.

    CZYTAJ TAKŻE: Nie powielajmy kłamstw o Jedwabnem. Świadkowie i fakty czekają na prawdę. W odpowiedzi Piotrowi Skwiecińskiemu. WIDEO

    autor: Grzegorz Górny

    V 89.69.202.*39 minut temu Bardzo dobrze, że Pan to poruszył. Niestety, będzie to kolejny test, którego nie zda Pis.

    er23 83.9.225.*44 minuty temu Najlepsze te 1600 Żydów zastrzelonych przez Niemców. Stodółka 3 x 5 metrów długa i 1600 ofiar ? Chyba układali zwłoki jak sardynki .

    nnera 89.73.196.*godzinę temu tam poszło o skarpetki ,bo nie wiedzieli jakie lubią żydzi.

    eree 83.9.225.*godzinę temu Olek Kwaśnieski vel Stolcman coś po pijaku chlapnął jak w Tajlandii ,że to niby Polacy pomagali Niemcom i teraz się ciągnie kłamstwo latami..

    Polak 91.2.153.*3 godziny temu Mit 1600 ofiar w Jedwabnem to był jeden z wielu instrumentów w którym post-stalinowska Lewica chciała trzymać prawice za mordę i zarzec własne grzechy.

    Piotr58 79.175.212.*3 godziny temu I to jak najszybciej !!! będą kwiczeć na całym świecie !!!

    Polubienie

  2. Babcia mi opowiadała, że przed wojną jej żydowskie koleżanki straszyły ją słowami: ” jak przyjdą wujki, to zrobią z wami porządek, my będziemy rządzić, to nasza ziemia obiecana”. Mówiły tak o hitlerowcach a wcześniej ogólnie o Niemcach. Babcia urodziła się w 1904 roku i takie pogróżki słyszała od dzieciństwa aż do wybuchu wojny. Druga babcia, prawie rówieśniczka, też mówiła o żydach podobnie. Ogólnie: babcie nic dobrego o tej nacji (?) mi nie opowiedziały.

    Polubienie

  3. http://alehistoria.blox.pl/2015/06/Zydowscy-kolaboranci.html


    Rok 1948 – ogłoszenie deklaracji niepodległości państwa Izrael. (źródło – Wikimedia Commons).

    Żydowscy kolaboranci.
    15.06.2015 docent73

    Czy Żydzi podczas drugiej wojny światowej byli TYLKO ofiarami? Czy może wśród nich, byli też kolaboranci i zdrajcy? Te pytania każdy z nas zadawał sobie zapewne niejednokrotnie. Oczywistym jest, że wśród wielomilionowego narodu, takie przypadki musiały mieć miejsce. Nie inaczej było wśród Żydów.

    Kolaboranci na ulicach…

    Po wojnie, w Izraelu, zdarzały się przypadki, że ocaleni z Zagłady spacerujący ulicami miasta, potrafili rozpoznać wśród innych przechodniów – zdrajców, kolaborantów i oprawców. Pisze o tym w swojej książce Tom Segev. W 1946 roku na ulicach Tel Awiwu można było spotkać… żydowskich pomocników w Holokauście. Taka sytuacja miała miejsce m.in. wtedy gdy na ulicy rozpoznano Samuela Wiślickiego z Ostrowa Świętokrzyskiego. Człowiek ten pracował w getcie jako policjant i współpracował z Gestapo. Jednym z kolaborantów był też syn Icchaka Grunbauma – członka kierownictwa Agencji Żydowskiej i ministra spraw wewnętrznych w rządzie Ben Guriona. Chłopak był kapo w Auschwitz…

    Kolaborantów najczęściej identyfikowano zupełnie przypadkowo np. właśnie na ulicy. W przeważającej większości byli to ludzie, którzy w okresie wojny pełnili funkcje kapo w obozach koncentracyjnych i mordowali swoich współziomków na równi z Niemcami. Część ze zdemaskowanych kolaborantów należała do policji i administracji lokalnych Judenratów. Po wojnie, wszyscy ci, którzy przeżyli, próbowali zatuszować swoją działalność i wtopić się w tłum pozostałych przy życiu Żydów. Wierzyli, że niewielka liczba świadków, którzy przeżyli Holokaust, pozwoli pozostać im nierozpoznanymi. Mylili się.

    Wielu z nich „wpadało” już w obozach przesiedleńczych, gdzie ludzie rozpoznawali zdrajców i oprawców. Często dochodziło wówczas do publicznych samosądów. Ocaleni z Holokaustu sami wymierzali sprawiedliwość. Setki „pomocników Niemców” zostało zlinczowanych.

    Sprawiedliwość?

    Po zakończeniu wojny Żydzi w Palestynie mieli inne, ważniejsze sprawy, niż ściganie i sądzenie kolaborantów. Powstawało i organizowało się państwo żydowskie. Odpowiednia ustawa dotycząca żydowskich zbrodniarzy pojawiła się dopiero w 1949 roku, ale nikt nie naciskał na natychmiastowe egzekwowanie tego prawa. Zajmowano się innymi sprawami spychając w cień problem żydowskich kolaborantów współpracujących z Niemcami przy Zagładzie.

    Do połowy lat 50. przeprowadzono… 30 śledztw dotyczących Żydów podejrzanych o współpracę z nazistami. Policja i prokuratura niechętnie zajmowały się takimi sprawami. Tylko kilka z nich zakończyło się wyrokami. Działano raczej pod presją ludzi, którzy swoją postawą potrafili wymóc na władzach odpowiednie działania. Jeśli takiego nacisku nie było – sprawy też nie było.

    Prokuratura nie oskarżała ludzi podejrzanych o współpracę z Niemcami o „zbrodnie przeciwko narodowi żydowskiemu”, ale o konkretne przypadki zbrodni lub o „zbrodnie przeciwko ludzkości”. Wyroki wynosiły od 2 do 3 lat, czasami tylko kilka miesięcy więzienia. Wielu uniewinniono. Tylko jednego kolaboranta żydowskiego skazano na śmierć, ale w 1951 roku Sąd Najwyższy zamienił tę karę na 10 lat więzienia. Sądy żydowskie w kwestii kolaborantów były bardzo drobiazgowe, podobnie jak sądy niemieckie sądzące nazistowskich zbrodniarzy. Prowadziło to do wypaczania wyroków i niewiele miało wspólnego ze sprawiedliwością.

    Ale w tych wypadkach nie chodziło tylko o sprawiedliwość – był to wielki dylemat, precedens etyczny, moralny i historyczny. Sami Żydzi nie byli do tego typu sytuacji przygotowani. Procesy żydowskich zbrodniarzy były sprawą kłopotliwą i brudną. Starano się nie nadawać im rozgłosu. Społeczeństwo nie chciało o tym wiedzieć. Tym bardziej władze Erec Izrael…

    Źródło: T. Segev, Siódmy milion, PWN, Warszawa 2012.

    makroman 11 miesięcy temu
    Do dziś sprawę się przemilcza, lub zgoła zagłusza. Przypomnijmy casus Polańskiego – któremu po „Pianiście” gdzie żydowscy kolaboranci są świetnie pokazani, „przypomniano” sprawę gwałtu na nieletniej sprzed prawie półwieku – zatem są ludzie którzy pamiętają… o czym należy zapomnieć.

    Polubienie

  4. http://wpolityce.pl/blogi/jerzy-bukowski/38-pop-to-nie-zyd

    Pop to nie Żyd. Co naprawdę powiedziała Ewa Stankiewicz?

    opublikowano: godzinę temu · aktualizacja: za 5 minut

    Przekłamywanie słów, które padają w politycznej debacie i nadawanie im wygodnej dla siebie interpretacji nie jest właściwe z moralnego punktu widzenia, ale dobrze służy pogrążaniu przeciwników w oczach społeczeństwa, zwłaszcza jeżeli w grę wchodzi rzucenie na kogoś podejrzenia o łamanie zasad politycznego słuszniactwa (political correctness) nietolerancję, rasizm, a w szczególności antysemityzm.

    Ostatnio doświadczyła tego znana publicystka Ewa Stankiewicz, która podczas sejmowej debaty na temat projektu ustawy o mediach narodowych użyła popularnego w latach 40. i 50. ubiegłego wieku terminu „pełniący obowiązki Polaka” (pop) określającego około stutysięczną grupę wiernych komunistycznej ideologii obywateli Związku Sowieckiego, którzy w trakcie II wojny światowej oraz po niej przeszli podstawowy kurs języka polskiego, a potem objęli ważne funkcje w Wojsku Polskim i w aparacie bezpieczeństwa PRL, często pełniąc je aż do 1956 roku. Przywołała je twierdząc, że w mediach III Rzeczypospolitej jest jeszcze na ważnych stanowiskach mnóstwo ich dzieci.

    Zaraz po tym wystąpieniu Jan Dworak oskarżył ją o szerzenie mowy nienawiści i o antysemityzm. A przecież przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji na pewno dobrze wie, że określenie „pop” odnosi się ogólnie do przysłanych do Polski sowieckich aktywistów bez względu na ich pochodzenie narodowe. Owszem, wśród zaprowadzających nad Wisłą komunistyczne porządki było sporo Żydów, ale to zupełnie inny problem, do którego Stankiewicz w ogóle się nie odniosła.

    W podobnym duchu zaatakował ją dawny opozycjonista, członek Komitetu Obrony Robotników, więzień polityczny PRL, a obecnie dziennikarz „Gazety Wyborczej” Seweryn Blumsztajn przypominając swoją wieloletnią walkę z reżimem komunistycznym i ponoszone za nią poważne konsekwencje.

    Spora część mediów bezkrytycznie podjęła ten sposób argumentacji, okrzykując Ewę Stankiewicz antysemitką, co musiało spotkać się z jej zdecydowaną reakcją w postaci wezwania Jana Dworaka do publicznych przeprosin za krzywdzące i niczym nie uzasadnione pomówienie pod groźbą wejścia na drogę sądową. Przemilczanie ohydnych kłamstw i cynicznego przeinaczania faktów nie może pozostać bezkarne, nawet jeśli odbywa się w ramach bezwzględnej walki politycznej.

    Jerzy Bukowski

    uderz w stół a………….. 91.17.210.*za godzinę uderz w stół a Seweryn Blumsztajn Jan Dworak i dzieci POP-powców i kumple z POP-u się odezwą

    m. 213.227.73.*za 25 minut No cóż, uderz w stół, a nożyce sie odezwą. Widocznie Dworak wie najlepiej kim w większości byli pop i jego wiedzy nic nie zmyli. Pewnie ma rację… Ale żeby to był antysemityzm to już przesada.

    derwisz 83.144.96.*za 22 minuty POP to sowiecki nasłaniec na stanowiska w PRL – u. P-ełniący O-bowiązki P-olaka

    Ben 94.254.176.*za 17 minut Jak słyszę o Dworaku to boję się źe mnie rozerwie yasna holera. Takich osobników powinno się ciągnąć za koniem.

    Polubienie

  5. http://wpolityce.pl/blogi/jerzy-bukowski/11-ten-okropny-polski-antysemityzm

    Ten okropny polski antysemityzm

    opublikowano: 6 maja · aktualizacja: 6 maja

    Wiele mówi się o polskim – jakoby wyssanym z mlekiem matki – antysemityzmie. Negatywna opinia o nas jako wrogach narodu wybranego wciąż szerzy się po świecie.

    Nie negując zasługujących na potępienie rzeczywistych jego przejawów pozwolę sobie przytoczyć zakomunikowaną mi ostatnio i wielce wymowną w tym względzie wymianę zdań pomiędzy mieszkającymi w Australii Polakiem a dystyngowaną Żydówką pochodzącą z Białegostoku, która oskarżyła o ten przejaw nietolerancji rasowej Armię Krajową in gremio:

    Jeśli pan nie wierzy, to mogę zaprowadzić pana do mego brata, który też tu mieszka. AK-owcy chcieli go zabić i tak postrzelili, że do dziś jest inwalidą. I to już po wojnie!
    A co brat robił?
    Był polskim oficerem. Zastępcą szefa bezpieczeństwa w Białymstoku.

    Zaiste, nie ma usprawiedliwienia dla polskiego antysemityzmu.

    Jerzy Bukowski

    HWdt 31.179.86.*7 maja Hehe ten Polonus powinien zabić Żydówę śmiechem.

    kaderuz 91.246.67.*6 maja Petycja w sprawie zakazania działalności w Polsce organizacji Sorosa – https://wirtualnapolonia.com/2016/05/06/petycja-w-sprawie-zakazania-dzialalnosci-w-polsce-wszystkich-organizacji-jurka-sorosa/

    fritz@fritz6 maja Dobre! Gratuluje!

    simply@simply6 maja Hehe…

    nil 89.151.29.*6 maja stefan 0720 Czyli się zgadza wszystko , był UB który mordował polaków. Szkoda że go nie trafili na zawsze.

    rafa 84.141.194.*6 maja Niech lepiej pokaza jak ich bomby dzieci w Palestynie morduja. Grabia obcy teren i mowia ” Bog mowi to nasze”. Pier… Araby!! Teraz robia to z nami, Europa!! Bo BOG podarowal. Niech spie…..

    lara 178.42.250.*6 maja 10/10 A nawet 20/10. Jak słyszę o polskim antysemityzmie to mi się nóż w kieszeni otwiera. A nieliczne (godne potępienia wyjątki) tylko potwierdzają, że nigdzie w Europie nie było IM tak jak w Polsce

    Polubienie

  6. ~jaro7 : I trzeba pamiętać że tuż przed wkroczeniem sovietów ,mordy na Polakach na Białorusi dokonywali żydzi i białorusini.Trzeba pamiętać o zamordowanych przez bandę żydowsko-białoruską pod dowództwem żyda Zusko Ajzika 50 Polakach w Brzostowicy Małej(zakopano ich żywcem).W Swisłoczy podobna banda zamordowała 3 polskich policjantów.W gminie Żydomla białorusini zamordowali w wyrafinowany sposób 10 osadników wojskowych..W osadzie Budowla zamordowano7 osadników i po straszliwych torturach zamordowano.w Zelwie koło Wołkowyska zamordowano kilkanaście osób.itd.

    http://wiadomosci.onet.pl/swiat/bialorus-sebastianowicz-pamietam-jak-wkroczyli-sowieci/9hdf35

    17 wrz 15 06:47

    Białoruś: Sebastianowicz: pamiętam, jak wkroczyli Sowieci

    Pamiętam wkroczenie Sowietów we wrześniu 1939 r., wkrótce potem zaczęły się wywózki na Syberię – wspominała w rozmowie z szefowa Stowarzyszenia Żołnierzy AK na Białorusi Weronika Sebastianowicz. Miala wtedy osiem lat.

    – Dobrze pamiętam, jak wkroczyli na tych ciężarówkach, takich strasznych, jak mi się wydawało – opowiadała Sebastianowicz, która urodziła się we wsi Pacewicze w obecnym obwodzie grodzieńskim.

    Rodzice – jak zapamiętała – nic nie mówili jej i rodzeństwu o 17 września. – Ojciec przyjechał do domu i napisał jakąś kartkę. I mówi: zanieś do pana Alfonsa, tylko nigdzie nie chodź, od razu do pana Alfonsa. Ja jeszcze wtedy nic nie kojarzyłam. Zaniosłam. Nie wiem, co tam było. Dopiero potem zdałam sobie sprawę, że to taka łączność między nimi. Alfons to kolega ojca, który potem był komendantem AK i zginął w 1953 r. – opowiada.

    Jak wspomina, wkrótce potem rozpoczęły się wywózki na Syberię – tych, którzy mieli trochę więcej ziemi, polskich osadników, sołtysów, inteligencji i innych.

    19 września miejscowy komunista przyszedł z karabinem do jej ojca, który był przed wojną inżynierem. – Ojciec wyszedł, my też – troje dzieci – i pyta: a za co? A tamten mówi: bo ty pan.(…) Już mało brakowało, ale w chwili, kiedy miał nas odciągnąć, siostra podbiła karabin, który wystrzelił w sufit, a my go schwyciliśmy i ojciec uciekł – opowiada.

    Jak mówi, od tego momentu zaczęła się działalność ojca w AK. Dotarł do Wołkowyska, gdzie grupowała się inteligencja i „już było coś na kształt Związku Walki Zbrojnej”. Potem wrócił jeszcze do domu, ale w 1941 r. wkroczyli już Niemcy.

    Jako pierwszy łącznikiem w AK został jej starszy o trzy lata brat Antoni. Ona sama złożyła przysięgę w sierpniu 1944 r. w wieku 13 lat.

    – Po wielkiej prośbie, na kolanach błagałam, bo brat bardzo nie chciał. Jeszcze jesteś za młoda, nie wytrzymasz, mówił. Ale pomógł mi kapelan i inni. Mówili: ona już tyle wie, tyle chodzi. Przysięga była w lesie. Na rowerze pojechałam. I jak wracałam, to wydawało mi się, że wcale nie kręciłam pedałami, że mnie jakaś siła pędziła.(…) Taka byłam szczęśliwa – powiedziała Sebastianowicz.

    Po rozformowaniu AK w 1945 r. miejscowi żołnierze tej formacji, którzy się z tym nie pogodzili, powtórnie złożyli przysięgę. Była wśród nich Sebastianowicz, która zachowała swój dotychczasowy pseudonim – Różyczka.

    – Przeżyliśmy niemiecką okupację, a potem nastała druga(…) W 1946 r. ojca osądzili na 10 lat – mówi.

    Brat Sebastianowicz zginął w 1952 r., gdy wraz ze swoim komendantem poszedł na spotkanie. Zostali okrążeni, komendantowi udało się uciec, a on został ranny i ostatnim nabojem odebrał sobie życie. Nie wiadomo, gdzie został pochowany.

    Sebastianowicz i jej matka były już wówczas w łagrze. Obie skazano w 1951 r. – Na początku bardzo mi się udawało (bycie łączniczką), bo byłam nieduża, młoda dziewczyna, nieśledzona. Było mi łatwo dotrzeć do partyzantki. A potem już zaczęli śledzić – mówi.

    Przez kilka miesięcy ukrywała się u koleżanki pod Wołkowyskiem, ale aresztowano ją, gdy przyjechała do siostry pod Skidlem.

    W więzieniu usiłowano wydobyć z niej informacje, gdzie ukrywają się partyzanci i jej brat. – Palce złamane miałam w drzwiach, czaszkę rozbitą, cała byłam bita, co noc. Do celi wrzucą, w dzień spać nie można, a wieczorem znowu na noc zabierali. Nie powiesz nic – to karcer. Połowę z 5 miesięcy przebyłam w karcerze – opowiada.

    Jak mówi, trzy razy próbowała odebrać sobie życie. Za drugim razem, gdy się dowiedziała, że wkrótce po jej zatrzymaniu aresztowano także matkę, która nie była zaprzysiężona w AK, a partyzantom pomagała, piekąc chleb i piorąc ubrania. Ostatni raz targnęła się na życie już na Syberii, gdy powiedziano jej o śmierci brata.

    – Mieliśmy wyrok 60 lat na nas troje – mówi, ją i matkę skazano bowiem na 25 lat. Odbyli w sumie prawie 20 lat.

    Wróciła jako ostatnia w 1955 r. – A tu nie było lepiej, bo sądzili wszystkich z konfiskatą mienia, dom zburzony, nic nie ma, ani w co ubrać się, ani zjeść. Pracy nie dawali, ojciec jako inżynier robił beczki, mama w piecu w szpitalu paliła, ja lody sprzedawałam – powiedziała. Ją i oboje rodziców przyjęła siostra, która mieszkała w Skidlu.

    Sebastianowicz mówi, że dwa razy pisała podanie o wyjazd do Polski, ale jej nie puścili. W 1957 r. spróbowała jeszcze raz, razem z mężem, ale też nie dostała zgody.

    Teraz organizuje spotkania weteranów AK, których na Białorusi pozostało 48.

    W 2013 r. Sebastianowicz wraz z nieuznawanym przez białoruskie władze prezesem Związku Polaków na Białorusi Mieczysławem Jaśkiewiczem zostali skazani na grzywny za złamanie zasad przeprowadzania zgromadzeń masowych w związku z postawieniem krzyża ostatniemu dowódcy AK połączonych sił Szczuczyn-Lida, Anatolowi Radziwonikowi. W 2014 r. miała proces o rzekomy przemyt pomocy żywnościowej dla członków Stowarzyszenia Żołnierzy AK na Białorusi.

    – Gdzie byśmy nie byli, np. na cmentarzu, wszędzie jeżdżą za nami. Tylko że ja się naprawdę nie boję – mówi.

    – Czasem wspominam dzieciństwo i jak to wszystko się toczyło, a potem dochodzę do łagrów, do trupów, do jeszcze żywych wyrzucanych na śnieg. I już do rana nie mogę zasnąć. Staram się, i wypiję jakieś leki, i tabletki, i modlę się, i liczę do 100. Nie mogę. Wszystko to mam w głowie – mówi.

    Zapewnia jednak, że nie zrezygnuje z działalności. – Jedyne, co wam powiem, że nikt mnie nie zmieni. Kocham Polskę, to moja ojczyzna – podkreśliła.

    (RZ)

    ~Polak : Szacunek do stóp. Dzięki takim ludziom jak Pani Weronika możemy mówić dziś po polsku. Dziękuję za Pani ofiarę na ołtarzu ojczyzny.

    ~emigrant do ~Polak: moj ojciec w ak wpolsce 6 lat w celi smierci za stalina mama i bracia mamy ak brat ojca monte cassino drugi pilot w rafie virtuti militari obaj brat siostry ojca powstanie warszawskie zginal siostra ojca starsza na madaganie zginela kuzyn pociety pila na podolu wujej na litwie szef akcji ak wyzwalanie wilna od sowietow wszyscy bracia ojca u maczka sosabowskiego itp przez dom szlak kurierski na wegry nagroda wpolsce wszyscy po wiezieniach lata brak pracy czarne listy zabrane majatki domy moje dziecinstwo ub zabiera ojca wrocil bo zyd puscil jego pobity ocalil zycie jemu my nie moglismy studiowac rodzice w prlu nie wolno sie bylo zblizac n55 km do miejca urodzenia ja w stanie wojennym zabrane mieszkanie antyki do dzisiaj nie odzyskane na emigracji powrot do polski 1000000 ukradzione powrot na emigracje rzadza dzieci tych ub tw komunisci bandyci juz od 44 roku 3 pokolenie

    ~emigrant byly dzialacz opozycjii do ~emigrant: zapomnialem stryj wkazachtanie 6 lat zato wsystko caly prl mielismy problemu my dzieci zostalismy bez domow wyksztalcenia rodzice bez pracy mimo to wyroslismy na porzadnych ludzi ja imoji kuzyni kuzynki a ci co teraz rzadza to ci co opluwaja polske i to dzieci i wnuki katow mojej rodziny i z tym nie moge sie pogodzic micniki lisy bermany kwasniewskie inne tysiace rzadza polska sa elitami finnasowymi poltycznymi ba autorytety moralne dziennikarze itp dlatego polska ipolacy sa przegrani moralnie i finnasowo bo promuja podwojne standarty moralne ipolityczne i zawsze polak polaka bedzie gnebil najbardziej w polsce ina emigracji

    ~emigrant do ~emigrant byly dzialacz opozycjii: polacy w rosji i w kazchtanie czekaja az wolna rzekomo polska ich przytuli jezdze tam zdarzyli poumirac pokolenie 2 wojny zeslancy ak itp a polsce dalej klutnie i u wladzy elitea synow ug sb tw komuchy ireszta chca arabow a o wlasne plemie nie zadbali 26 lat tylko o wlasne czerwone tylki

    Polubienie

  7. http://wiadomosci.onet.pl/warszawa/uroczystosci-w-warszawie-w-rocznice-ataku-zsrr-na-polske/sbv9sh


    Foto: Archiwum / PAP

    17 wrz 15 19:25

    Uroczystości w Warszawie w rocznicę ataku ZSRR na Polskę

    W 76. rocznicę napadu ZSRR na Polskę w Warszawie odmówiono modlitwę i złożono wieńce pod pomnikiem Poległym i Pomordowanym na Wschodzie. W dzisiejszych uroczystościach udział wzięła m.in. prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz. Odczytano list prezydenta Andrzeja Dudy.

    W uroczystościach, odbywających się pod pomnikiem Poległym i Pomordowanym na stołecznym Skwerze Matki Sybiraczki, uczestniczyli przedstawiciele władz państwowych oraz Sybiraków i „Rodzin Katyńskich”. List od prezydenta RP Andrzeja Dudy odczytał Paweł Soloch, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.

    – 17 września 1939 r. na zmagającą się z niemieckim agresorem Polskę najechała Armia Czerwona. Bez wypowiedzenia wojny, łamiąc pakt o nieagresji, wojska sowieckie wtargnęły na wschodnie ziemie Rzeczpospolitej, niosąc zniewolenie, zniszczenie i śmierć. Mimo przewagi militarnej wrogów, mimo dezorientacji i zmęczenia wojną, prowadzoną na dwa fronty, wojsko polskie (…) stawiło opór drugiemu najeźdźcy z 1939 r. W naszej historii na trwałe zapisała się bohaterska obrona Grodna i Wilna, bitwy pod Wytycznem, Szackiem, Milanowem, nazwiska majora Henryka Dobrzańskiego i generała Franciszka Kleeberga – przypomniał w liście prezydent.

    Jak podkreślił, „dla setek tysięcy polskich obywateli data 17 września zapoczątkowała lata cierpień, prześladowań, wywózek na nieludzką ziemię, gehenny łagrów i zsyłek. Ofiarą destrukcji, kradzieży i dewastacji padły pamiątki naszej narodowej przeszłości. Zniszczona została materialna substancja polskich Kresów, stanowiąca kulturową spuściznę i wymowne świadectwo wielu wieków polskiej obecności na tych ziemiach”.

    – Wyrażam szacunek i wdzięczność wszystkim, którzy pamięć o cierpieniach Polaków na Wschodzie nieśli przez trudne dziesięciolecia, kiedy głoszenie tej prawdy wymagało dużej odwagi. Pamięć o walce Polaków przeciwko dwóm najeźdźcom powinna nas dzisiaj jednoczyć ponad wszelkimi podziałami – podkreślił Duda.

    Zaznaczył także, że wielu z wywiezionych na Syberię Polaków nigdy nie powróciło do ojczyzny, choć do końca wierzyło w „kres niewoli Polaków i innych ludów. Te nadzieje spełniły się dzięki Solidarności. 35 lat temu, 17 września 1989 r. powołano NSZZ „Solidarność”. Ta zbieżność dat jest wspaniałym symbolem. To właśnie Solidarność przyniosła wolność Polakom i stała się przykładem dla innych narodów naszego regionu – zauważył.

    Głos zabrała także prezydent m. st. Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz. – 17 września 39 r. to jedna z najtragiczniejszych dat w historii Polski. Był to początek politycznego i militarnego uderzenia w naród i państwo Polskie na wschodnich terenach II RP – przypomniała prezydent Warszawy.

    – Oznaczało to także początek ustanowienia w Europie nowego porządku, który po kilku latach został zaakceptowany w Jałcie. Za żołnierzami Armii Czerwonej wkraczały oddziały NKWD, dokonując masowych represji. Codziennością stały się uwięzienia, z okrutnymi metodami przesłuchań, mordy, zsyłki do łagrów, deportacje całych rodzin do Kazachstanu i na Syberię – dodała.

    – Tylko dzięki odwadze Sybiraków i ich rodzin (…) przetrwała prawda o Katyniu, zsyłkach i katorżniczej pracy w sowieckich więzieniach i łagrach. Prawda o +Golgocie wschodu+ stała się ważnym elementem kształtowania świadomości historycznej i postaw patriotycznych w powojennej Polsce. Bardzo ważnym elementem w polskiej drodze ku wolności (…) Niech ta pamięć będzie przestrogą dla przyszłych pokoleń przed siłą totalitarnego zniewolenia – jak zaznaczyła Gronkiewicz-Waltz.

    Następnie pod pomnikiem złożono wieńce, m.in. od prezydenta Andrzeja Dudy, prezydent m. st. Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz, Instytutu Pamięci Narodowej i marszałka Sejmu. Odczytano także apel pamięci.

    17 września 1939 roku Armia Czerwona wkroczyła na tereny II Rzeczpospolitej, położone na wschód od linii Narew-Wisła-San. Był to efekt paktu Ribbentrop-Mołotow, podpisanego 23 sierpnia 1939 r. w Moskwie, który ustalał „strefy interesów Niemiec i ZSRR” na terytorium Polski.

    Po napaści ZSRR na Polskę aresztowano ponad 200 tys. Polaków – oficerów, policjantów, ziemian, prawników. Wszystkim obywatelom II Rzeczpospolitej narzucono obywatelstwo radzieckie. Masowe wywózki na Syberię objęły 1 mln 350 tys. Polaków; około 22,5 tys. oficerów i policjantów zostało uśmierconych w Katyniu, Charkowie i Miednoje.

    (sp)

    ~mi : IPN jak zwykle „uroczo” zdezorientowany i konsekwentnie niedouczony. „Wszystkim obywatelom II Rzeczypospolitej narzucono obywatelstwo radzieckie”. przypadkowo wiem coś o tym, bo urodziłem się w Wilnie, a rodzina jak to na kresach, była dosyć liczna, i nikomu obywatelstwa radzieckiego nie narzucano, nawet tej części Polaków, którzy tam zostali, aby czekać na powrót Polski, i tych których powywożono w różnych kierunkach…np. do Niemiec, bo tam też wywożono, o czym IPN dyskretnie milczy.

    ~Wapniak : I tak 1.09.1939r – został wymazany. Wspaniali Niemcy a Rosjanie be. A wszyscy w miarę kumaci na tym świecie mają niezły ubaw…. Jak zwykle. Ciekawe co jeszcze te nasze rusofoby wymyślą, żeby dopiec Rosji. Cóż ale najlepsze kąski dopiero przed nami…..

    ~Szpok do ~widz: Gadasz pan glupoty, komunizm w Rosji zaszczepiony byl przy bardzo wielkim wkladzie Niemiec a, pozniej droga przez Rosje do innych glupawych krajow Europy wshodniej.
    Germanskie parcie na wschod zwane,,Drang nach Osten” trwa od ponad 1000 lat a, moze i wiecej
    w celu zdobycia niewolnikow, terytoriow i surowcow .Komunizm zainstalowany przez zachod w Rosji to jeden ze sposobow parcia na wshod. W II WS nic nie znaczyl po za ideologia. Polacy, Turcy,Tatarzy, Litwini,Francuzi,Skandynawowie tez mieli parcie na wschod w erze kiedy o komunizmie nikt nie slyszal. Dzisiaj ,,Drang nach Osten” trwa nadal a sposobem jest np.
    powstanie nato,zakladanie sankcji,podburzanie innych krajow ( Polska,Ukraina,Litwa,itd.)
    a komunizmu w Rosji nie ma. Zachod nie chce placic za surowce, zachod chce surowce za darmo.

    http://wiadomosci.onet.pl/swiat/bialorus-polscy-dyplomaci-upamietniaja-poleglych-17-wrzesnia/6fr9k8

    http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Rocznica-sowieckiej-napasci-na-Polske-W-Pienieznie-usunieto-popiersie-gen-Czerniachowskiego,wid,17853606,wiadomosc.html?ticaid=1159a6&_ticrsn=3

    Polubienie

  8. http://wiadomosci.wp.pl/kat,140714,title,Ukryl-polska-flage-przed-NKWD-i-przechowywal-ja-przez-76-lat-Teraz-trafila-do-gdanskiego-muzeum,wid,17853204,wiadomosc.html

    akt. 19.09.2015, 10:41

    Ukrył polską flagę przed NKWD i przechowywał ją przez 76 lat. Teraz trafiła do gdańskiego muzeum

    Gdańskie Muzeum II Wojny Światowej wzbogaciło się o cenny eksponat. Profesor Wiesław Gruszkowski przez 76 lat przechowywał polską flagę uratowaną w rodzinnym Lwowie po wkroczeniu Armii Czerwonej. Jej historia to dramat tysięcy Polaków.


    Muzeum II Wojny Światowej / Alicja Bittner

    Była listopadowa noc 1939 roku. Od dwóch miesięcy Lwowem rządziła Armia Czerwona. Nagle w mieszkaniu państwa Gruszkowskich rozległ się łoskot. Sowiecki milicjant walił do drzwi. Rodzina pomyślała o najgorszym. Matka profesora wpuściła do mieszkania oficera, który oznajmił, że wszyscy mieszkańcy miasta muszą wywiesić na domach czerwone flagi. Gruszkowscy takiej nie posiadali. Oficer nakazał więc rozedrzeć polski sztandar na dwie części. Czerwony pas miał imitować emblematy Związku Radzieckiego. Ostatecznie udało się odnaleźć inny kawałek płótna w pasującym kolorze. Symbol niepodległej Polski został schowany głęboko, pod składem węgla.

    – W czasie przeszukania mieszkania, Rosjanie aresztowali mojego brata, który działał w konspiracji. Dopiero w latach 90. dowiedziałem się, że został skazany w Kijowie na karę śmierci – mówi prof. Wiesław Gruszkowski.

    Do flagi profesor ma szczególny sentyment. – To rodzinna relikwia. Nigdy nie była prana. Bałem się, że się zniszczy – wyjaśnia.

    Uchroniona przed zniszczeniem, flaga była przechowywana przez 76 lat. – Przekazanie tego eksponatu do muzeum to była nieprzymuszona decyzja profesora. Muzeum ani nikt inny nie naciskał na niego w tym względzie – mówi Wirtualnej Polsce Alicja Bittner z Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku.

    Eksponat trafi do części muzeum, gdzie pokazywana będzie historia agresji Związku Sowieckiego na Polskę we wrześniu 1939 roku. W podobnej gablocie prezentowany jest sztandar jednego z pułków artylerii.

    Procesor Gruszkowski przyjechał do Gdańska w czerwcu 1945 roku i podobnie jak 30 proc. obecnych mieszkańców miasta, wywodzi się ze wschodnich granic II RP. Kresowiacy swoją wędrówkę podjęli w efekcie II wojny światowej i późniejszej korekty granic. Pomorze było miejscem, w którym mogli powrócić do swoich przedwojennych ról społecznych lub nabyć nową tożsamość. W latach 1939-1945 co czwarty mieszkaniec Polski zmienił miejsce pobytu.

    – Imigranci z Kresów Wschodnich wzbogacili kulturę miasta. Wywodzili się bowiem z różnych środowisk. Do Gdańska przyjechali nie tylko mieszkańcy Wilna czy Lwowa, ale również wielu wsi. Różniło ich również wykształcenie. W pracach nad odbudową tzw. Głównego Miasta, brali udział architekci, którzy przyjechali ze Lwowa — przypomina Wirtualnej Polsce prof. Piotr Perkowski, badacz historii najnowszej Gdańska.

    ~Artgen 2 godziny i 13 minut temu
    Polecam film „Pachołki Rosji” na YT jak i filmy o AK. Polska dla Polaków, śmierć zdrajcom co sprzedawali własne rodziny, sąsiadów i innych aby tylko zachować swój status. Dziś jeżeli żyją i byli i urzędnikami to biorą bardzo wysokie emerytury, a powinni zgnić w więzieniu.

    ~SWOJ 14 godzin i 53 minut temu
    TO JEST PATRIOTYZM…….AZ MILO POCZYTAC…….

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.