394 Moja odpowiedź na dwa teksty. Podsumowanie

Stanisław Michalkiewicz polskojęzyczna wspólnota rozbójnicza

Published on Dec 23, 2016
Stanisław Michalkiewicz polskojęzyczna wspólnota rozbójnicza

Mieczysław Sylwester Kazimierzak2 days ago
Aby lepiej zrozumieć GLOBALIZM można dostosować słownik Bertranda Russella dla KOMUNIZMU.Sztuką stało się wywoływanie kryzysów,aby na nich zarabiać w trwającej WOJNIE O PIENIĄDZ.Po jednej stronie koalicja PETRODOLAROWA,a po drugiej ANTYDOLAROWA bazująca na powiększających się zasobach chińskiego złota.

Odwołując się do klasyki podziału na STRONNICTWA interesujące jest kto w Polsce przewodzi RUSKIEMU,PRUSKIEMU i rosnącym na znaczeniu  AMERYKAŃSKO-ŻYDOWSKIEMU.

Doświadczamy tego w procesie od ŻYDOBOLSZEWIZMU,który przejął w działaniu rosyjski rasizm,do ŻYDOBANDERYZMU,który zintensyfikował militaryzację handlu wojną i pokojem.

W kolejnej UTOPII to jest z wiarą w WOLNY RYNEK liberalizm eksportuje WOJNY SPRAWIEDLIWE dla obrony DEMOKRACJI.

( O, i już nasi „wolni demokraci” z utuba szybko usunęli byli ten film,.. patrz: This video is no longer available because the YouTube account associated with this video has been terminated. Widocznie bardzo to nagranie „kogoś” zabolało… 🙂 )

Powstanie warszawskie

Published on Aug 8, 2016
powstanie warszawskie, czyli jak nie dać się namówić na samobójstwo

…..

Proszę wszystkie osoby, które mają ochotę czytać dalej ten tekst, o wysłuchanie i obejrzenie najpierw nagrania i filmu załączonych powyżej. Wiem, że jakość tego pierwszego na początku nie jest najlepsza, ale po kilku minutach poprawia się, za to jakość i ilość informacji zawarta w tym nagraniu, jak i w drugim filmie jest porażająca. Nie ukrywam, że słyszałem i czytałem już to i owo na ten temat, ale usłyszeć to wszystko i więcej na raz, no to robi się strasznie… niedobrze…

To tytułem wyjaśnienia, co do mojego sposobu widzenia min. „nienawiści” i innych podobnych pierdół, które wcześniej zarzucił mi pan Czesław Białczyński…

Powtarzam, przedstawianie wiedzy i wiadomości jest „nienawiścią”, ale tylko dla tych, których ta wiedza obdziera z ich złudzeń, samozadowolenia, itp. Pochodzenie etniczne, płeć, wiek, czy przekonania religijne NIE MAJĄ TU ŻADNEGO ZNACZENIA… liczą się TYLKO FAKTY lub im zaprzeczanie!!! 😦

…..

Podsumowanie.

„Nie da się dwa razy wejść do tej samej rzeki”… tak to podobno rzekł Heraklit z Efezu. Nawet jeśli można (czego ja spróbowałem przez nieporozumienie wracając do zamieszczania uwag na sieciopisie pana Białczyńskiego), to nie warto i trzeci raz już nigdy nie popełnię tego samego błędu. Przyrzekam.

Pamiętam czasy, kiedy w tzw. 2010 po raz pierwszy przypadkiem przez googla natrafiłem na ten sieciopis. Jak pisałem już tu wcześniej, wywarło to na mnie niesamowite wrażenie, bo to tam po raz pierwszy przeczytałem min. o języku pali i o jego podobieństwach do języka polskiego, czy raczej słowiańskiego, itp.

Ta chwila odmieniła mnie podobnie, jak wtedy kiedy wcześniej (również przez przypadek) znalazłem znaczenie sanskryckiego słowa VeDaS, mętnie wytłumaczone w wikipedii, jako WeDa, czyli WieDza, o czym już też pisałem…, ale co z przyjemnością powtórzę:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Wedy

Wedy, Weda (dewanagari वेद , „wiedza”; podobieństwo tych słów wynika ze wspólnego językowego praprzodka indosłowiańskiego^[1]) – święte księgi hinduizmu, najstarsza grupa religijnych tekstów sanskryckich, które stanowiły całość ówczesnej wiedzy człowieka o świecie ludzi i bogów; antologia tekstów z różnych okresów, o różnej tematyce, budowie i przeznaczeniu. Objętością Wedy przewyższają Biblię sześciokrotnie^[2].(…)

Ten „praprzodek indosłowiański” przeniósł mnie tu:

https://pl.wikipedia.org/wiki/J%C4%99zyki_satem

Języki satem, języki indosłowiańskie (od słowa ‚sto’ w awestyjskim) – grupa języków indoeuropejskich, w których palatalizacja indoeuropejska zmieniła miękkie [k] w [s], niekiedy też w [ɕ] (sanskryt) lub [ʃ] (bałtyckie). Należą do niej języki słowiańskie, języki bałtyckie, języki indoirańskie, język ormiański i język albański. Ponieważ innowacja satemowa zaszła jeszcze przed ostatecznym rozdzieleniem się powyższych grup językowych, część językoznawców uważa, że stanowią one – w odróżnieniu od języków kentumowych – grupę genetyczną (nazywaną czasem indo-słowiańską).^{[potrzebny przypis]}

Od tego zaczęła się moja przygoda z językoznawstwem, z czego urodziło mi się wiele pytań, na które jak też już pisałem, znalazłem logiczne odpowiedzi, choć przyznam trochę to jednak trwało… Zanim do tego doszło przez około dwa lata (a i potem także) czytałem wszystko co mogłem, histmag, forumbiodiversity, itd, i czytając nauczyłem się tego, czego nigdy nauczyć nie spodziewałem się, a był to dopiero początek.

Dowiedziałem się tam, min. o Zeusie / Dzeusie / Deusie / Dniu, Perunie / Keraunosie, Oceanie / Okeanosie, jako o+KoL”o+NaS, itp, ale ciągle nie wiedziałem wystarczająco wiele… no i nie zamierzałem nic nigdzie pisać, a jedynie tylko nadal czytać i uczyć się, bo to bardzo lubiłem… A no i ciągle nie znalazłem odpowiedzi na podstawowe pytanie, które nie dawało mi spokoju, a dotyczące tego:

„Ponieważ innowacja satemowa zaszła jeszcze przed ostatecznym rozdzieleniem się powyższych grup językowych, część językoznawców uważa, że stanowią one – w odróżnieniu od języków kentumowych – grupę genetyczną (nazywaną czasem indo-słowiańską).”

… czyli,.. Dlaczego to stwierdzenie nie ma żadnego sensu?!!

Nie chodziło mi tylko o tych rzekomych Indo-Słowian, bo to wyjaśniła już dawno genetyka, że jeśli już to mowa tu powinna być o Słowiano-Indiano-Irańczykach, czy coś w tym stylu, ale o tę tzw. innowację satemową, która rzekom zaszła jeszcze przed rzekomym ostatecznym rozdzieleniem się tych rzekomych grup językowych, podczas gdy jakimś dziwnym trafem „zachowała się” jedynie wśród tych tzw. Indo-Słowian… No niby wszystko jest w wikipedii zgrabnie i naukofo napisane, tyle tylko, że przynajmniej u mnie pojawia się od razu następujące pytanie: A co stało się z Irańczykami, itd?!! Wrócę do tego jeszcze…

Tymczasem gdzieś na początku tzw. 2012r niejaki „Tratva” zprowokował mnie do pierwszej w moim życiu dyskusji i tak zaczęła się moja „mała wojna z nieprawdą”. Prawdą jest też to, że długo namawiano mnie do tego, żebym w końcu przestał gadać do siebie lub nielicznych, a zaczął to w końcu zapisywać, tak żeby więcej osób mogło o tym co myślę dowiedzieć się… Stało się… i jest jak każdy, kto chce to widzi…

Bardzo długo w tym pisaniu nie planowałem niczego, bo chciałem się uczyć przez tzw. „rozpoznanie bojem”, czyli można inaczej powiedzieć „na rympał”… Z tego pierwszego okresu najwięcej zawdzięczam „Krzysztofowi”, który jako allo-allo pod przykryciem, pierwszy i jedyny stawił mi długotrwały opór, co spowodowało zmianę mojej taktyki, na ciągłe nocne i mocne knucie i kucie po źródłach w poszukiwaniu odpowiedniej amunicji do rozmowy, czyli dowodów i argumentów. Po jej uzyskaniu z mojej strony frontu następował następnie długotrwały i silny ostrzał pozycji przeciwnika, gdzie na umocnione ponad 150 letnie germańskie forty, waliłem na przemian dowody ze źródłami do nich. Po tym przygotowaniu artyleryjskim następowały podstępne szarże ze skrzydeł, a czasem jak trzeba było i nie dało się inaczej to i bezpośrednie ataki na bagnety na wprost. Nie miałem zwyczaju brania jeńca, no chyba że w postaci tzw. języka. I to taki język, za który pociągnąłem go, czyli „Krzysztofa” podczas jakiejś kolejnej zajadłej wymiany retorycznych ciosów, wyjawił nie znaną i nie uświadomioną mi wcześniej tajemnicę, która dosłownie oświeciła mnie tak, jak te odcięte rączki dzieci oświeciły płk. Kurtza… z „Czasu Apokalipsy”. Oświecony tym nowym odkryciem, po raz kolejny zmieniłem kierunek moich poszukiwań…

Dotarło do mnie, że w językach słowiańskich ISTNIAŁY I NADAL ISTNIEJĄ OBIE POSTACIE SŁÓW (wtedy jeszcze o rdzeniach pojęcia nie miałem), czyli i te tzw. satem, jak Z”eRDz’, S’WiaT, ZNaC’/T’, itp, jak i te tzw. centum / kentum / hentum, jak GRo”D, KWiaT, GNaC’/T’, itd… co PRZECZYŁO TYM JUŻ CYTOWANYM TU SŁOWOM Z WIKIPEDII, patrz powyżej i np:

https://skribh.wordpress.com/2016/05/02/292-groouvd-i-jego-rzekomo-nie-slowianski-roouvdoouvwoouvd-i-zrodloslow-czyli-nabijmy-allo-allo-na-zerdzie-czyli-pale-i-wystawmy-na-postrach-przed-palisade-02/

No potem jeszcze znalazłem ofitzjalnie uznaną zasadę tzw. rough breathing, no i nagle było po allo-allo i ofitzjalnym jęsykosnafztfie pozamiatane,.. bo skoro dźwięk tzw. PIE zapisywany znakiem S był pierwotniejszy od późniejszego jego niemego, czy niewypowiadanego zniekształcenia, zapisywanego znakiem H, patrz tzw. język grecki (tzw. centum / kentum / hentum) lub znakiem X, patrz język awestyjski, (który jest rzekomo tzw. satem)… no to znalazłem rozwiązanie, miażdżące na miazgę i wycinające w pień wszystkie te kreolskie kłamstwa przeciw-słowiańskie, bo jednoznacznie poznałem dowód, że ta tzw. innowacja satemowa, czyli palatalizacja, czyli po naszemu zmiękczenie, BYŁA STANEM PIERWOTNYM, dla odpowiadających im dźwięków odnajdywanych w tzw. językach centum / kentum / hentum!!!

Krótko mówiąc, tam gdzie Pra-Słowianie wymawiali dźwięki tzw. satem, wszyscy kreole ze zachodu, wschodu, północy i południa (poza Hindusami) zniekształcili je przez uproszczenie, czyli utwardzili je, czyli je zdepalatelizowali , a tak naprawdę ubezdźwięcznili, czyli zdysibilizowali oni je sobie…

(Wiem, wiem, trudne słowa, dlatego używam słowiańskich, bo lepiej i jednoznacznie brzmią… hehehe)

To było, jak odnalezienie równania na wszystko, coś jak opisanie dwoma słowami teorii strun… Rough breathing, czyli aBRa Ka DaBRa, czyli oBRo”C’ Ko” DoBRo”… i staje się światło!!! 🙂 Nie pamiętam dokładnie kiedy to stało się, ale pewno już w tzw. 2015r, ale może i wcześniej…

Z czasem, już pod koniec tzw. 2014r zacząłem kopać wilcze doły i zakładać inne pułapki, bo już zacząłem rozumieć, że nadejdzie taki czas, kiedy przeciwnik przyjdzie i na mój teren, czyli tu i zapuka w moje okienko, więc musiałem być gotów, patrz np. mój wpis o SeLi+oSie / HeLi+oSie, itd,..

Muszę teraz znów wrócić do początków…

Nie rozumiałem tego wszystkiego jeszcze, kiedy na sieciopisie pana Białczyńskiego pewnego razu, pewno w tzw. 2012 lub 2013r ze swoim tekstem o znaczeniu słowa „CeL„, pojawiła się osoba o przezwisku Orlicki. (Niestety tego tekstu nie mogę już tam odnaleźć…)

Od razu poczułem coś jakby tchnienie mocy… tyle że zimnej i ciemnej… Na początku nie do końca zrozumiałam, co w tym tekście jest nie tak, bo nie miałem wtedy jeszcze wystarczającej wiedzy o językoznawstwie i doświadczenia, które mam teraz, ale podświadomie czułem, że stało się coś bardzo niedobrego. Potem, kiedy już co nieco więcej rozumiałem, miałem nawet napisać tego tekstu krytykę, ale w końcu to olałem, a to min. i z tego względu, że po baaardzo wielu przepychankach min. z nim, czyli z Orlicki’m na różne tematy, zarówno językowe, polityczne, jak i logiczne, zrozumiałem, że ten typ nigdy się niczego nie nauczy i niczego nie zrozumie. 😦

Oj, było na to tyle dowodów, jak np. jego „myślenie”, że ja, Adam Smoliński i Opolczyk to jedna osoba itd. Szkoda gadać… Dziwiło mnie tylko dlaczego pan Białczyński ciągle tylko broni tego „krześcijańskiego Słowianina”, czy „słowiańskiego krześcijanina”, czy innego „bożego szaleńca” i pozwala mu tylko rozrastać się, jak pleśń na powierzchni i w środku jego sieciopisu, zresztą nie tylko jego, np. http://www.wspanialarzeczpospolita.pl…

Zwróciło moją uwagę, że po jakimś czasie obaj panowie i Białczyński i Orlicki zaczęli mówić jednym głosem. Niech tam, wolno im, tyle tylko, że od czasu tamtego „zjednoczenia umysłowego”, że przypomnę kijowski Majdan i tzw. „wolnych ludzi”, szokujące i pokrętne wypowiedzi ich obu, które nastąpiły po wypsnięciu się Orlicki’emu rasistowskiego określenia „goj”, jakiego użył na opisanie tzw. nie-żydów, czyli min. Polek i Polaków, itd, zaczęli kręcić coraz bardziej. Przy okazji przypomnę, że Orlicki nigdy za te słowa nie przeprosił, a pan Białczyński od tamtego czasu tylko bardziej zaczął go wspierać, jednocześnie coraz bardziej tępiąc mnie… No cóż…

To dla tego w ramach protestu zmieniłem swoje przezwisko ze Zprowokowanego, na Rechot Aku, żeby zawsze im obu przypominać nawet moim przezwiskiem, o tym co zrobili i czego nie zrobili… Już wtedy wiedziałem, że moje dni na tamtym sieciopisie są policzone, bo nasze sposoby widzenia rzeczywistości z każdym dniem tylko coraz bardziej rozjeżdżały się. Sam zresztą miałem już dosyć tych obłych półprawd, krętactw i bezsensownej szarpaniny, ale postanowiłem, że zostanę tam ile się da i a w międzyczasie przygotuję ten sieciopis, który założyłem w marcu tzw. 2014r…

Miałem np. dość np. „nauczania o skuteczności bezsensownych ofiar”, jakie poniosła ludność Polski podczas wszystkich przegranych powstań, itd, czy np. tego spolszczania na siłę osób urodzonych na terenie np. dzisiejszej Polski, które pewno ani po polsku nie mówiły, ani Polkami, ani Polakami nie czuły się, itd. Skoro pana Białczyńskiego jednak to interesowało, to ok, jego rzecz, ale mnie interesowały i interesują jednak inne sprawy, o których on jakoś nie za wiele pisał i nie pisze nadal… Ja jemu nie odbieram prawa do jego zainteresowań. On pisze i o tym, o czym sam chce,.. a ja dla „równowagi” piszę też o tym samym,.. tyle że raczej odwrotnie… 🙂

I z min. tego powodu, nie życzę sobie żeby mnie ktokolwiek np. wyzywał od np. „ruskich agentów, czy trolli”, jak to bywało, albo, żeby ktokolwiek stwierdzał, że „tkwię w szponach moskiewskiej propagandy”, no bo wtedy ręka sama szuka toporka albo innego obuszka, żeby na odlew zdrowo i gwałtownie pogłaskać w tę czy tamtą zaczadzoną łepetynkę… Min. i po to napisałem ten tekst tu, bo oskarżenia mnie o jakąś moskiewską, czy inną agenturalność itp, no to mam poupychane gdzieś w sobie głęboko, może nawet i pod wątrobą i co rano robię z nich użytek, a z reguły brzmi to coś jak… plusk… Jak widać, przejmuję się tym, że hoho… hehehe… 🙂

Nie pozwalam nikomu, żeby ktokolwiek wytykał i nauczał Mię w iście talmudyczny, geobbelsowski, KGBowski, czy inny sposób, co ja niby myślę i czuję, itp, i jak to niby nazywa się i dlaczego jest to „nienawiść”… Powtarzam, mnie interesują argumenty, źródła, których na sieciopisie pana Białczyńskiego już od dawna nie znajduję, a nie jakieś fantastyczne wizje i przewrotki logiczne, których bywa tam pełno… Tym min. różnimy się i tak pewno już pozostanie… To, że to jemu znów rozjechały się te wizje, jak np. ta z tymi biednymi tzw. „wolnymi ludźmi z Majdanu”, no to nie jest mój problem…

(Politykę itp. dalej zostawiam już zupełnie, bo opisałem to w dwóch poprzednich wpisach i skupiam się tylko na sprawach związanych z językoznawstwem, genetyką, itp. i z półprawdami, przemilczeniami albo nawet i zwykłym krętactwem z tym związanym.)

Wrócę do Orlickiego i jego „celu”… Dlaczego ten tekst był tak ważny? Bo to on był pierwszą kropla dziegciu, która wpadła w tamten wg mnie wtedy dziewiczy garniec słowiańskiego miodu. Potem było tylko coraz gorzej, patrz wyżej…

No dobra, to co było takiego złego w tym artykule o celu? Ano wtedy zaczęły się tam pojawiać niczym nie poparte wymysły językowe, oparte na tzw. sensualnych morfemach. Proszę nie ciągnąć Mię za język, bo i tak nic na ten temat mądrego nie powiem, bo uważam, że nic mądrego na ten temat powiedzieć zwyczajnie nie da się. Nie będę tego drążył, bo wg mnie to wstyd dla każdego, kto pozwala na powielanie takich mondrości, jak np. to, że samogłoski mają znaczenie w budowie rdzeni i słów, itd, patrz, te dowody, które zamieściłem w poprzednim moim wpisie w postaci odnośników, na moje argumenty, jak np. te dwa słowa: So”L, SMRT, itd… Brak odpowiedzi traktuję, jak ucieczkę, albo kapitulację… zresztą otrzymanie jakiegoś ew. bełkotliwego wykrętu mam i tak już gdzieś…

Pozwalanie na taką działalność (o innej przypomnę, tylko tego niesławnego „goja”, itd) wg moich zasad BYŁO I JEST NIEDOPUSZCZALNE. Ostrzegałem pana Białczyńskiego wielokrotnie o tym, co stanie się, ale było to jak rzucanie grochem o ścianę… i niestety nastąpiło, to co przewidziałem… Z tego tego garnucha miodu wg mnie niewiele pozostało, przynajmniej dla mnie… ale najgorsze wg mnie było i jest to, że wszystko niby tam zmieniło się,.. by ostatnio powrócić do punktu wyjścia… czyli tak wiele musiało się zmienić, żeby wszystko pozostało tam po staremu… Dla mnie to znów jest bez sensu,.. bo że sens to ma, no to w to nie wątpię, tyle że nie interesuje mnie tego sensu odkrywanie…

Jak już napisałem, wszystko wtedy tam skręcało gwałtownie w dziwnym dla mnie kierunku, że zacząłem coraz poważniej myśleć, o zaprzestaniu pisania tam moich komentarzy. Jedyne co tak naprawdę mocno trzymało mnie tam, to możliwość dyskutowania o języku itp, ale i to wkrótce zanikło, bo „Krzysztof” stracił zupełnie ochotę na bronienie tych jego allo-allo okopów Św. Trójcy, pewno dlatego też, że w tamtym czasie (Giacomo i jego irańscy niszczyciele głosek), nabrałem już wprawy w skutecznym strzelaniu do celu jednym pociskiem, a i tak nazbierałem ich tyle, że mogłem na przemian nimi walić całymi godzinami. Kiedy wykorzystałem jeden, a za każdym razem i tak znajdywałem nowe… Zresztą już wtedy czułem, że muszę zrobić kolejny krok, bo wszystko tam zaczęło mnie ograniczać za bardzo.. co zrobiłem, bo i czytacie tu te słowa, jak i tu, będziecie czytali coraz więcej o językoznawstwie itd.

Ostatecznie zniechęciło mnie podejście pana Białczyńskiego do tez zawartych w książce dr. Piotra Makucha, jak i to, że moje komentarze zaczęły być cały czas moderowane. Teraz wydaje mi się to zabawne, ale wtedy byłem czulszy w tym temacie… Padła tam znów baza danych, więc nie jestem w stanie podać odnośnika, na ten wpis, ale jego tytuł brzmiał coś jak „Piotr Makuch. Od Ariów do Sarmatów”, czy jakoś tak… (Już działa! http://bialczynski.pl/2014/11/15/o-ksiazce-piotra-makucha-od-ariow-do-sarmatow-nieznane-2500-lat-historii-polakow/)

O tzw. zapożyczeniach od-irańskich itd, pisałem już trochę i czy ktoś chce, czy nie chce jest to zwornik całej na nowo unowocześnionej germańsko-koSSinowsko-goebbelsowskiej doktryny allo-allo, więc jest to temat baaardzo ważny i nie można go sobie ot tak odpuścić.

Skala przedziwnych krętactw, półprawd i uników, jakie pan Białczyński wykonał w obronie tego zupełnie zmanipulowanego dzieła, wprowadziła mnie w stan osłupienia, bo Orlicki, Majdan, itp, no to przy tym mały pikuś. Ochrona kłamstwa i krętactwa naukowego i jeszcze wychwalenie go, jako czegoś istotnego, bo niby przełamującego jakiś stan wiedzy na temat korzeni Słowian, itd, no to było dla mnie za dużo i nic nie zmieniło się w tej sprawie u mnie po dwóch latach… To było zwykłe betonowanie Słowiańszczyzny…

Ilość zwykłych bredni napisanych i przez pana Białczyńskiego i przez dr Makucha była dla mnie nie do zniesienia, patrz np. rozdział poświęcony genetyce, gdzie o genetyce w sumie nie ma napisanego ani jednego sensownego zdania, itd!!! 😦

Powinienem był już dawno (jak obiecywałem) napisać krytykę tej naukofej pracy, ale… życie jest jakie jest… czyli dość nieprzewidywalne… Pewno teraz prędzej zabiorę się za to, ale tu każdemu „niewiernemu Tomaszowi”, który jeszcze wierzy w te tzw. zapożyczenia od-irańskie, z R1a Z93, jako niby przenośnikiem tych zapożyczeń, no cóż… Napisałem o tym już co nieco i w tych odnośnikach, które podałem i każdy może sobie tam do woli poszperać…

Pamiętajcie allo-allo Tomaszki, o tzw. rough breathing i np. awestyjskich i greckich liczebnikach, zamianie dźwięków tzw. PIE zapisywanych znakiem S, na późniejsze nieme H, czy X itd, bo pewno jeszcze o tym nie raz w swoim życiu przeczytacie lub usłyszycie,.. albo może i nie,.. kto tam was wie, bo wystarczy przecież być,  jak te trzy małpki, niczego nie widzieć, nie słyszeć… i nic nie mówić…

No to chyba tyle, bo nie chce mi się już dłużej o tym pisać. Jest jeszcze kilka spraw, które powinienem wyjaśnić, ale te nagrania, które puściłem na samym początku, robią to za mnie. Wszystko to pozostawiam za sobą i życzę wszystkim na ten tzw. Nowy Rok 2017, podążania ich własnymi ścieżkami…

A no i Niech Moc, będzie z Wami… Pytanie tylko…z kim, jaka będzie jej część..?