Materiały prasowe „Zgoda”: kadr z filmu
~UJ : HYDRA NIEMIECKA, UKRAIŃSKA PODNOSI ŁEB !
~PL : MIEJCIE PRETENSJE DO KAPELUSZOWYCH – ONI BYLI W UB ! TYLE W TEMACIE – TERAZ WSZYSTKO ZWALACIE NA POLAKÓW NIEMIECKIE, UKRAIŃSKIE !
~gość : Komu na tym zależy, żeby pokłócić wszystkich ze wszystkimi? Czyżby faktycznie szykowano wojnę?
jur38 do ~gość: Jedno z najmądrzejszych pytań, z którym dzisiaj sie spotkałem.
~jma2312 : Ci prl-wscy patrioci w ogromnej wiekszosci wyznawcy Talmudu, przybyli z nowym okupantem bestialswem daleko przekroczyli czasy III Rzeszy. Spytajcie cos na ten temat nowych ” polskich patiotow” Stolzmanna, Schechtera i tysiaca innych.
Marek Łuszczyna: Nie ma dobrego momentu, by rozmawiać o obozach takich jak Zgoda
Mateusz Zimmerman Dziennikarz Onetu 19 paź 17 09:56
- Teoretycznie w większości były to obozy pracy. W praktyce motyw odwetowy był bardzo istotny. Widać to nawet w dokumentach. Jeśli więźniowie byli katowani, to „góra” przeciw temu nie protestowała. Okrutne metody, które komendant Morel stosował w Zgodzie, nikomu nie przeszkadzały – mówi Marek Łuszczyna w rozmowie z Onetem.
- Do obozów tworzonych przez komunistyczne władze trafiło po II wojnie światowej 200 tys. ludzi
- Rozmówca Onetu jest autorem m.in. książki „Mała zbrodnia”, poświęconej tematowi „polskich obozów koncentracyjnych” (ukazała się w styczniu nakładem wydawnictwa Znak Horyzont)
- Marek Łuszczyna uważa, że otwarta dyskusja na temat tego zjawiska nie byłaby „ciosem” dla polskiej pamięci historycznej, lecz objawem „dojrzałej odpowiedzialności” za pewne elementy historii własnego kraju
Marek Łuszczyna – dziennikarz, reporter, pracował m.in. dla „Życia Warszawy”, „Dużego Formatu” i radiowej Trójki. Autor książek: „Igły, polskie agentki, które zmieniły historię”, „Zimne. Polki, które nazywano zbrodniarkami” oraz „Mała zbrodnia. Polskie obozy koncentracyjne”
Mateusz Zimmerman: Ile?
Marek Łuszczyna: 206.
Skąd ta liczba?
Przytaczam ją za badaczem, który dokładnie to policzył na podstawie danych znalezionych w Archiwum Akt Nowych. Tyle obozów pracy przymusowej i obozów koncentracyjnych działało w Polsce w latach 1945-50.
Ilu ludzi do nich trafiło?
Mówimy o ok. 200 tysiącach ludzi. 50-60 tys. spośród nich straciło życie.
Te liczby trudno mi przechodzą przez gardło. Muszę to zaznaczyć, bo mam świadomość, że w każdej rozmowie o liczbach tkwi pułapka. Z jednej strony myślimy: 200 tysięcy – dużo. A jednocześnie to wszystko się przecież zaczęło dziać ledwie parę miesięcy po Zagładzie, która była zbrodnią absolutnie bez precedensu, nie można jej z niczym porównać. Kiedy więc zaczynamy te wielkości odruchowo zestawiać, narażamy się na zarzut relatywizacji. To nie ułatwia dyskusji na ten temat.
Kto do obozów trafiał?
Niemcy i Ślązacy. Ukraińcy i Łemkowie. Członkowie polskiego podziemia, ale także ludzie, którzy opierali się upaństwowieniu gospodarki w ramach tzw. bitwy o handel, a więc rzemieślnicy, rolnicy czy choćby uliczni handlarze szczoteczkami do zębów…
Olbrzymią większość stanowili jednak właśnie Niemcy z tzw. Ziem Odzyskanych oraz mieszkańcy Śląska. Na Górnym Śląsku mieściła się ponad połowa tych obozów. Były one podporządkowane Centralnemu Zjednoczeniu Przemysłu Węglowego. Ta struktura została stworzona przez komunistyczne władze na początku 1945 roku i miała zapewnić, że przemysł kopalniany będzie działać bez przeszkód. A główna przeszkoda była taka, że tamtejszych górników wywieźli już Sowieci, najczęściej do pracy w Donbasie.
CZPW potrzebowało więc robotników przymusowych. Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego zwoziło na Śląsk w wagonach bydlęcych tysiące niemieckich cywilów z Wielkopolski, Pomorza czy Dolnego Śląska, a także z własnych obozów pracy niewolniczej. To byli nauczyciele, lekarze czy rolnicy, ludzie właściwie wszystkich zawodów. Kierowano ich do szybów, choć nie mieli pojęcia o wydobyciu węgla.
Czy więźniowie obozów CZPW i MBP byli winni jakichś przestępstw?
Owszem, zdarzali się wśród nich członkowie NSDAP czy BDM [Bund Deutscher Mädel – żeńska sekcja Hitlerjugend, przyp. Onet], ludzie związani w jakiś sposób z reżimem nazistowskim. Ale większość to byli niewinni ludzie. Nie trafiali tam zresztą z powodu wyroku sądu, nakazu prokuratorskiego czy decyzji administracyjnej – po prostu władza ludowa uznała ich zbiorowo za wrogów albo zdrajców. Jak choćby Ślązaków, którzy w większości czuli się Polakami, ale realia okupacyjne zmusiły ich do podpisywania volkslisty. Z pewnością nie można powiedzieć o Ślązakach, by popierali Hitlera.
„Zgoda”: kadr z filmu „Zgoda”: kadr z filmu
Do jakiego stopnia chodziło o pozyskanie niewolniczej siły roboczej, a do jakiego o zemstę?
Zorganizowana w taki sposób przymusowa praca w kopalniach nie miała ekonomicznego sensu. Miewała znaczenie w sporadycznych przypadkach – takich jak obozy w Warszawie. Trzymano w nich jeńców z niemieckiej Grupy Armii „Środek” i oni uczestniczyli w odgruzowywaniu i odbudowie stolicy. Centralny Obóz Pracy Warszawa mieścił się zresztą na terenie, na którym nie tak dawno funkcjonował KL Warschau. W „Małej zbrodni” piszę o tym odkryciu, które zresztą mnie samego zaskoczyło.
Co do zemsty, o której pan wspomniał: teoretycznie większość obozów była obozami pracy. Ale w praktyce motyw odwetowy był bardzo istotny. Widać to nawet niekiedy w dokumentach. Niemców i Ślązaków dręczono mniej lub bardziej, zależało to od miejsca, do którego trafili i usposobienia załogi obozu. Jednak regułą było to, że jeśli byli katowani, to „góra” przeciw temu nie protestowała.
Niby więc władzom komunistycznym zależało na sile roboczej. Ale kiedy np. w Świętochłowicach-Zgodzie komendant Salomon Morel kierował do huty 15-20 proc. więźniów – bo przez nieludzkie traktowanie tylko tylu nadawało się do pracy – to przełożeni nie mieli do niego pretensji. Nie zmienił swoich okrutnych metod do końca funkcjonowania obozu, nikomu one nie przeszkadzały. Gdyby było inaczej, to po zamknięciu Zgody nie zostałby „nagrodzony” posadą komendanta w obozie w Jaworznie.
Skoro mowa o Zgodzie – co czyniło ten obóz typowym dla zjawiska, o którym rozmawiamy, a co go wyróżniało?
Miejsce było typowe w tym znaczeniu, że wypełniało międzynarodową definicję obozu koncentracyjnego. Obóz Świętochłowice-Zgoda był miejscem, w którym umieszczano ludzi bez wyroku, na czas nieokreślony, pozbawiając przy tym żywności i podstawowych środków higieny.
Natomiast o nietypowości Zgody decydował wyjątkowy poziom okrucieństwa, którego dopuszczał się zarówno komendant Morel, jak i jego podwładni. Kilkoma spośród ponad dwustu obozów zarządzali wyjątkowi zwyrodnialcy. Morel był z pewnością jednym z nich.
„Mała zbrodnia. Polskie obozy koncentracyjne” (okładka książki) Foto: Materiały prasowe
Jak silny był wpływ czynnika sowieckiego na tworzenie i sposób działania tych obozów?
Nie ulega wątpliwości, że sam system obozów sowieckich był inspiracją, przykładem. Zapewne antycypowano oczekiwania Sowietów, „zerkano w ich stronę”. Jednak oni sami ani nie przyłożyli ręki do organizacji obozów CZPW i MBP, ani ich nie nadzorowali – NKWD miało zresztą kilka własnych miejsc tego typu, choćby w Toszku czy Rembertowie.
Ostatnie sowieckie nazwisko, jakie się pojawia w tej historii, należy do niejakiego pułkownika Masłobojewa. Był on komendantem obozów utworzonych dla Ślązaków, niemieckich jeńców i polskich cywilów na terenie Auschwitz I i Birkenau, które dopiero co oswobodzono. Istniały do utworzenia muzeum – czyli do 1947 roku.
Poszczególne miejsca odosobnienia tworzyła na poziomie powiatowym polska bezpieka, a „komendantem wszystkich komendantów” był mjr Teodor Duda – kierownik Wydziału Więzień i Obozów MBP.
„Zgoda”: kadr z filmuFoto: Materiały prasowe
„Ani polski, ani koncentracyjny, ale obóz chyba tak” – powiedział panu mieszkaniec Potulic, gdzie znajdował się jeden z Centralnych Obozów Pracy. Pisze pan, że to polska „wykładnia pamięci” na temat tego zjawiska.
To było moje największe zaskoczenie podczas pracy nad „Małą zbrodnią”: to jest ciągle sprawa zamiatana pod dywan. Robią to kolejne polskie rządy, poczynając od gabinetu Tadeusza Mazowieckiego – jednocześnie celowo i z pewnym zawstydzeniem.
W 1997 roku w kopalni Porąbka-Klimontów w Sosnowcu znaleziono akta osobowe ofiar tamtejszego obozu. One potwierdzały śmierć cywilów i jeńców, których zmuszono do pracy w kopalni. Archiwistka, która je znalazła, przekazała je Niemieckiej Wspólnocie Pojednanie i Przyszłość – ale już tam „zaaresztowali” je funkcjonariusze Urzędu Ochrony Państwa. Zbigniew Gluza z Ośrodka Karta, który jest ważną postacią mojej książki, proponował, by te dokumenty profesjonalnie zarchiwizować i opracować.
Do czego nie doszło.
Zajęcie się tym kawałkiem polskiej historii ciągle uniemożliwiała doraźna polityka. Kiedy w 2002 roku Erika Steinbach wywołała w relacjach polsko-niemieckich awanturę, można było spróbować ją „rozbroić” – np. oddając Niemcom w geście dobrej woli kartotekę z Klimontowa. Mam wrażenie, że wtedy i później byłby to dobry ruch, obliczony na pogłębienie zaufania w relacjach między oboma krajami.
Rozczarował mnie także stosunek Władysława Bartoszewskiego do tej sprawy. Gdy był ministrem w Kancelarii Premiera, sporządził wprawdzie notatkę dla najwyższych urzędników państwowych i twierdził, że ujawnienie tych dokumentów jest moralnie słuszne, ale jasno dał do zrozumienia, że polityka na to nie pozwala. Tak to wyglądało, kiedy relacje dyplomatyczne z Niemcami były jeszcze jako takie – dziś znacznie więcej mają do powiedzenia środowiska, którym stan tych relacji wydaje się obojętny. Korzysta na tym swoją drogą głównie Rosja i trudno to uważać za korzystne.
„Mała zbrodnia” miała premierę w styczniu, kiedy z reguły w mediach sporo się mówi o rocznicy wyzwolenia Auschwitz. Miałem wrażenie, że to nie jest dobry moment – ale potem zacząłem się zastanawiać: jest jakiś dobry moment, żeby w Polsce rozmawiać o „polskich obozach koncentracyjnych”?
Sądzę, że nie ma – cała nasza historia jest gęsta, poplątana, usiana rocznicami. Ale paradoksalnie to może oznaczać, że skoro nie ma dobrego momentu, to każdy jest równie dobry, aby zacząć dyskusję na ten temat. Pisząc książkę, zrobiłem tyle, ile mogłem.
Domyślam się, jak jest widziana, słyszałem też pretensje o jej tytuł – ale trzeba było zaryzykować, poruszyć ten temat. Nawet za cenę pewnego osamotnienia, choć może to słowo brzmi tutaj trochę zbyt dramatycznie. Cieszę się jednak, że Maciej Sobieszczański nakręcił taki film jak „Zgoda”, bo to jest jeszcze jeden głos na ten temat.
„Zgoda”: kadr z filmu Foto: Materiały prasowe
Okładka pańskiej książki świetnie obrazuje ten charakterystyczny dylemat związany z terminem „polskie obozy koncentracyjne” – czy pan posługuje się tym terminem z pełnym przekonaniem?
To, że „Mała zbrodnia” ma taki, a nie inny podtytuł, wydaje mi się odpowiedzią na pańskie pytanie.
Przytaczam w tej książce dylematy moich rozmówców związane z tym pojęciem, ale przekonuje mnie opinia Kazimierza Kutza. „No a czyje to były obozy?” – postawił w którejś z naszych rozmów takie retoryczne pytanie. Ludzie, którzy je zakładali, nie pochodzili z innej planety ani nie stali się polskimi obywatelami dopiero wtedy, kiedy ostatni z tych obozów zamknięto.
Nie miał pan intencji, by tą książką włożyć „kij w mrowisko”?
Może pana zaskoczę, ale ten temat nie budzi u mnie nadzwyczajnych emocji. Przyjęcie do wiadomości, że mieliśmy do czynienia z „polskimi obozami koncentracyjnymi”, ani nie stanowi dla mnie ujmy na honorze, ani nie uważam tego za cios dla polskiej pamięci historycznej.
O tym wszystkim można zacząć normalnie i spokojnie rozmawiać, bazując na faktach. Dokumentów na temat tych obozów jest mnóstwo, choćby w Archiwum Akt Nowych czy archiwum MSWiA. Możemy się w tej kwestii przede wszystkim douczyć. Uważam to za rodzaj dojrzałej odpowiedzialności wobec pewnych elementów historii własnego kraju.
Czesi też zapewne nie są dumni z Gwardii Rewolucyjnej, która po wojnie mordowała Niemców sudeckich – ale nakręcili o tym film i rozmawiają na ten temat. Nie wiem więc, dlaczego mielibyśmy jako Polacy odmawiać sobie poważnej dyskusji np. o Zgodzie czy innych obozach tego typu.
Polecamy:
- Książka „Zimne. Polki, które nazwano zbrodniarkami” od 27,40 zł
- „Z dna piekła. Moje przeżycia w niemieckich obozach koncentracyjnych 1943-1945” za 16,73 zł
Źródło: Onet
…..
~Polak : Ojciec mój, przedwojenny nauczyciel, zmobilizowany w stopniu podporucznika w czasie kampanii wrześniowej dostał się do niemieckiej niewoli. Przesiedział w oflagu IV Murnau 6 lat. Po wyzwoleniu wrócił do Polski Ludowej, innej nie było. Został zesłany na Śląsk aby uczyć dzieci polskie. Miał zakaz wyjeżdżania poza miasto. Na wakacje musiał mieć przepustkę UB. Został zdegradowany do szeregowca i musiał odbywać przymusowe szkolenia wojskowe LWP (Ludowego Wojska Polskiego). Był przewidziany w pierwszym rzucie w razie wojny atomowej Wschodu z Zachodem. Dopiero po śmierci Bieruta w 1956 roku został mu przywrócony stopień oficerski i mógł poruszać się swobodnie po całej Polsce. Kto mu zgotował taki los? Polacy. Niestety to są czarne karty naszej historii. Przyznajmy się do tego. Pojednajmy się! Mówimy o pojednaniu z Niemcami, mówimy o trudnej historii z Ukraińcami, a co między Polakami? Mój ojciec zmarł doczekawszy Polaka biskupa Rzymu Jan Pawła II, powiedział ,że doczekał najcudowniejszej chwili w życiu. Krzywdy wybaczył.
~ale jaja ! do ~Polak: ale jaja ! – wrócił do Polski Ludowej a potem został zesłany na Śląsk by uczyć dzieci polskie. A co to za państwo ten „Śląsk” ? gdzie ono leży ? I oprócz polskich dzieci jakie dzieci w tym państwie jeszcze były ?
~Karl do ~Polak: A komu maja Polacy do podziekowania , ze zostal wybrany papiezem , wstyd dla dumnego Polaka
~Czukcza do ~Karl: Podziekować trzeba Gierkowi – to on zrobił z Karola JPII
~antymaryska do ~Polak: W UB to większości byli „Polacy” jak Morel i Polacy wywodzący się z parobków. Kto zaprzeczy ?
~teraz tez rzadza ydzi do ~Polak: kto mu zgotowal taki los – ydzi z rzadu I ydzi z ub
~[+&-] do ~Polak: Mój Ojciec tak jak i Twój był nauczycielem.po skończonym seminarium w Działdowie. Nie dostał pracy. By pomóc Ojcu i mojej Babci poszedł do wojska. Skończył podchorążówkę oficerów rezerwy. 28 sierpnia 1939r. dał swojej dziewczynie fotografie na pożegnanie i wyruszył na front. Ta dziewczyna to moja Mama.W 1945 r. nie poszedł na Wał Pomorski. Został w swojej miejscowości w milicji w stopniu porucznika. Dlaczego tak? Moja matka urodziła się w Wattenscheid. Każda taka osoba była wysyłana bez sądu na „białe niedźwiedzie”.Pewien dziennikarz umieścił mojego Ojca na swojej liście noszącej nazwę od jego nazwiska. Ten dziennikarz dostał (może nie za to, ale za całokształt),wysokie odznaczenie cywilne jakie nadawała swoim ogierom Katarzyna II. My po prostu tacy świniowaci jesteśmy.
~YoMaN do ~[+&-]: jeden z moich dziadkow cała wojnę walczyl po stronie niemieckiej, drugi w 1939 by w wojski polskim, potem w 1943 w Niemieckim. Obaj byli Ślązakami. Moją bacie zgwałcili ruscy, i chyba tylko dla tego nie spalili jej domu razem z ludzmi tam mieszkającycmi (np. z moim tatą), bo taki mieli zamiar. Moja mama urodziłą sie w Niemczech, ale nie slyszalem o tym, o czym piszesz. Nikt z mojej rodziny nie był w UB czy w milicji. Byli za to w PZPR.
~*** do ~YoMaN: „Byli za to w PZPR”
Bardzo dziwny „mix”. Komuchy niszczyły twoją rodzinę a ona w podzięce ich popierała. Dziwne !
~gerda do ~Polak: myślisz, że to byli Polacy? to się grubo mylisz………………….
~Pan do ~Polak: Polacy nie byli u wladzy. To ludzie pewnego pochodzenia mowiacy po polsku. np.Michnik Stefan. Juz wiesz o jaka nacje chodzi?
~oki do ~Pan: Ta nacja dzisiaj się panoszy Dobra zmiana dla Polski.
~wnuk do ~Polak: Mojego dziadka w latach 50 tych zameczyli Polacy, tak sie wtedy mowilo.Dopiero nie dawno sie dowiedzialam, ze ci „polacy” wyemigrowali do Israela. Pewnie tacy sami polacy jak Michnik Stefan.
~TY polak do ~Polak: a tatusiowy to w obozie niemieckim było dobrze, co? No to wszystko jasne, folskdojczu!
~?? do ~Polak: Lepiej mu było w oflagu?.
~bravo do ~??: Mój ojciec też był 6 lat w nimieckim oflagu, ledwo uszedł z życiem, chłop 185 po tym obozie ważył 40 kg, Nigdy nie doszedł do pełnego zdrowia.
~krak do ~bravo: może chorował generalnie w oflagu warunki były DOBRE i wszystkie dane historyczne o tymświadczą i nie była żadnego sądu na temat oflagów
~### do ~Polak: w koncu sie zdecydujmy co On powinien robic?
Przylaczyc sie do zolnierzy wykletych
czy odbudowywac Polske?
~toper8 do ~Polak: Jacy Polacy? Mówisz o tych moSskiewskich wypi3 rdkach? to nie byli zadni Polacy!
~Emigrant do ~Polak: Twoją łzawą opowieść o tym jaka to powojenna Polska była podła puszczono bez zmrużenia oka. Moją która była i jest widziana z innej perspektywy została wykastrowana przez onetowskich cenzorów. Oto jaką mamy wolność i demokrację.
~licens do ~Polak: JACY K POLACY? ENKAWUDOWCÓW POLAKAMI NAZYWASZ? NIE OBRAŻAJ MNIE POLAKA!
~Hanys do ~Polak: do: Polak Ładnie to ująłeś. To Polacy tak wyrabiali z twoim ojcem? Ja się nie dziwię ale ty jako Polak (czytać umiem) też jeste temu winny. A fe!
~Nie kala się własnego gniazda : No, jeśli sami będziemy te obozy pracy nazywać koncentracyjnymi, to nie ma sie co dziwić, że cały świat jednoznacznie [przypisze nam rolę największego kata II wojny światowej. Niewazne, że Niemcy zabili 6 mln Polaków, 23 mln Rosjan i miliony innych narodów, ważne dla pana Łuszczyny jest to, że w polskich obozach pracy zmarło 0,05 mln czyli 50 tys. głównie Niemców. zwiń
~Janek do ~Nie kala się własnego gniazda: Nie ten ptak kala, co kala A ten co mówić o tem nie dozwala
~Janek do ~Nie kala się własnego gniazda: To były obozy koncentracyjne – miejsca przetrzymywania bez wyroku i bezterminowo ludzi z niewystarczającym dostępem do żywności i środków higienicznych, co powodowało ogromną śmiertelność.
~dsf do ~Janek: A o obozach, które tworzył Piłsudski po wojnie z bolszewikami, gdzie zmarły tysiące i co było przyczyna Katynia też będziemy pisać, czy tylko wybiórczo?
~zgroza do ~dsf: Bolszewicy w sowich obozach nie przetrzymywali polskich jeńców wojennych? Wiesz, co się stało z większością spośród nich?
~dodo do ~dsf: Mykoła, daj już spokój
jur38 do ~Janek: A bandytyzm, to co?
mar1uszkrakow : Ciekawe że zazwyczaj te same osoby które rozgrzeszają/ zdejmują odpowiedzialność z Niemców za holocaust (bo to byli naziści) albo z Rosjan z Katyń (bo to byli komuniści) chętnie suponują nam polską odpowiedzialność za pogrom kielecki czy obóz w Świętochłowicach. Wtedy już nie są winni antysemici czy komuniści, tylko Polacy.
jur38 do mar1uszkrakow: Twoje rozważania – to podstawa POGŁĘBIONEJ DYSKUSJI POLAKÓW o własnych dziejach… Niestety, nie porozmawiasz. Wycinaja argumentację i dyskusję.Kwestia: kto?! Mnie wycięto trzy.
~Janek do mar1uszkrakow: Masz rację! Był taki czas, kiedy pisano nazistowski obóz zagłady/koncentracyjny. Na szczęście mądrzy ludzie piszą nazistowski, niemiecki obóz zagłady/koncentracyjny. Bo tę wojnę i zbrodnie wywołali i prowadzili nie naziści, ale całe państwo niemieckie ze swoim potencjałem gospodarczym, współtworzonym przez wszystkich obywateli. Forum na onecie nie jest niestety polem do poważnej rozmowy. Może będzie kiedyś okazja jakoś inaczej, ja chętnie. A co do pogromów to jednak mają one wielowiekową tradycję w Polsce (i nie tylko) i to nie komuniści je wymyślili.
~zizu do ~Janek: madzry ludzie to by pisali nieiecki oboz koncentracyjny. Skoro my mamy brac zbrodnie komunistow i pol-ruskich, jako swoje, polskie i sie z nich rozliczac, to czemu pozwalac innym nacjom na zacieranie odpowiedzialnosci?
~belph : Mam smutną refleksję że próbuje się zrobić z ofiary kata. Po pierwsze to system po wojnie został narzucony siłą, jako (to moja interpretacja) cena pokoju w europie zachodniej, po drugie Salomon Morel nie brzmi jak nazwisko polaka, po trzecie chyba nikt nie zaprzeczy jakoby sowieci pozwolili laszkom na jakąś samowolę mam przeczucie graniczące z pewnością że we wszystkim maczali paluchy, po czwarte po 6 latach wyniszczającej wojny trudno dziwić się ludziom że przestali lubić niemców. Skończmy wreszcie z tym sztucznym wywoływaniem poczucia winy w narodzie bo my nie zaczęliśmy wojny nie napadliśmy na niemców rosjan, w końcu nie ich obrazy wiszą w polskich muzeach tylko polskie w niemieckich do dzisiaj wiec ja sie pytam jaki mamy moralny obowiązek oddania czego kolwiek skoro oni nie mają jesteśmy polakami więc powinniśmy mieć obowiązki polskie i polski punkt widzenia i polski interes narodowy.
~Kloper do ~belph: Ślązacy nie są Niemcami, w Polsce nie są nawet grupą etniczną. Według polskiej Konstytucji Ślązacy są stu procentowymi Polakami. Jak się nazywa zbrodnia na własnych rodakach? bo przecież w tych powojennych obozach oprócz Niemców,osadzeni byli też Ślązacy.
~etam : Polskie obozy? Do śmierci Stalina NIC w Polsce do powiedzenia Polacy nie mieli. Polska była traktowana jako strefa okupacyjna ZSRR. Poza tym w strukturach władz komunistycznych do roku 1968 Polacy stanowili mniej niż 20%. Mor
~Byrna do ~etam: Tak. na wybory chodzili głuchoniemi, a ha i niewidomi.
Laszka @U.D:
Odpowiedź na pytanie rezunów: Centralny Obóz Pracy w Jaworznie nazywajcie „Centralnym Obozem Pracy w Jaworznie”. Prawda jakie proste?
jaro7 @jaro7:
A ch.j was to bandersyny obchodzi? jak coś się wam nie podoba to wyp…..ać do swojego banderowskiego raju.A rząd powinien temu szmatławcowi odebrać wszelkie dotacje.
Monroe @Monroe:
Odpowiedź na tytułowe pytanie jest dosyć prosta: zgodnie z zaproponowaną logiką ‚polski obóz koncentracyjny w Jaworznie’ należy nazywać ‚rezultatem ukraińskich zbrodni na Polakach’.
https://kresy.pl/wydarzenia/spoleczenstwo/slowo-decyzji-sejmu-teraz-nazywac-polski-oboz-koncentracyjny-jaworznie/
Sondażu: PiS z poparciem większym niż cała opozycja razem wziętaSejm, foto: wikimedia.org
„NASZE SŁOWO” PO DECYZJI SEJMU: JAK TERAZ NAZYWAĆ „POLSKI OBÓZ KONCENTRACYJNY” W JAWORZNIE?
26 stycznia 2018|3 komentarze|w Polska, społeczeństwo, Wydarzenia |Przez Krzysztof Janiga
Ukraińskie czasopismo wydawane w Polsce pyta po przyjęciu zmian w ustawie o IPN, jak nazywać obóz w Jaworznie.
Czasopismo ukraińskiej mniejszości w Polsce „Nasze Słowo” skomentowało przyjęcie w piątek przez Sejm zmian w ustawie o IPN przewidujących oprócz penalizacji zaprzeczania zbrodniom ukraińskich nacjonalistów także kary za używanie określeń typu „polskie obozy śmierci”.
Najbardziej nas męczy jedno pytanie: jak teraz nazywać polski obóz koncentracyjny w Jaworznie? – napisano na facebookowym profilu czasopisma, przekreślając słowa „polski obóz koncentracyjny”.
W zamieszczonym na FB artykule opisującym przyjętą dzisiaj nowelizację, „Nasze Słowo” informuje, że za zaprzeczanie zbrodniom ukraińskich nacjonalistów będzie grozić kara grzywny lub pozbawienia wolności do lat trzech.
Nowy akt prawny pozwala także na wszczęcie postępowania karnego także za używanie takich słów jak „polskie obozy śmierci”. Warto przypomnieć, że często w kontekście Centralnego Obozu Pracy w Jaworznie Ukraińcy używają określenia „polski obóz koncentracyjny”. – napisano w artykule „Naszego Słowa”.
https://www.facebook.com/plugins/post.php?href=https%3A%2F%2Fwww.facebook.com%2Fnasze.slowo%2Fposts%2F965777423575540&width=500
Przypomnijmy, że podczas Akcji Wisła niespełna 4 tys. Ukraińców i Łemków umieszczono w komunistycznym obozie pracy w Jaworznie, do którego kierowano osoby podejrzewane, często niesłusznie, o związki z OUN-UPA. Jak podaje historyk Grzegorz Motyka, w obozie zmarło co najmniej 160 osób.
Co uchwalił Sejm?
Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, dziś w Sejmie odbyło się 3. czytanie pakietu projektów zmiany ustawy o IPN. W głosowaniu większość posłów, 279 z 414, opowiedziało się za jej przyjęciem. Projekt poparli wszyscy posłowie PiS, Kukiz’15 i PSL, a także obecni posłowie niezrzeszeni, w tym Robert Winnicki. Za zmianami zagłosowała też większość koła Wolni i Solidarni, z wyjątkiem jego przewodniczącego, Kornela Morawieckiego, który wstrzymał się od głosu. Ponadto, za ustawą zagłosowało też 2 posłów PO i 5 z Nowoczesnej. Od głosu wstrzymało się 130 posłów, niemal wszyscy z PO i Nowoczesnej. Przeciw było 5 posłów: Joanna Scheuring-Wielgus i Adam Szłapka, a także posłowie proukraińskiego koła Unii Europejskich Demokratów: Stefan Niesiołowski, Jacek Protasiewicz i Stanisław Husowski.
Nowelizacja ustawy o IPN oprócz podstawowych zadań, naukowo-badawczego i ścigania zbrodni komunizmu i nazizmu, dopisuje w art. 1. zbrodnie dokonane przez ukraińskich nacjonalistów i formacje ukraińskie kolaborujące z III Rzeszą. Dzięki temu, IPN będzie z większym naciskiem zajmował się tą kwestią, gdyż dotychczas nie wynikała z treści ustawy, ale raczej z kwestii związanych ze ściganiem zbrodni nazistowskich podczas II wojny światowej. Znacząco zmieni to filozofię funkcjonowania IPN. Wcześniej posłowie K’15 zaznaczali, że chodzi m.in. o zawarcie w ustawie jasno zdefiniowanej zbrodni ludobójstwa, dokonanych przez ukraińskich nacjonalistów i formacje kolaborujące, w których jest mowa wprost o ludobójstwie.
Kolejną rzeczą jest korelacja tych przepisów z odpowiednim artykułem ustawy, mówiącym o penalizacji osób, które podważają zbrodnie wskazane w art. 1, czyli zbrodnie komunistyczne, nazistowskie, a zgodnie z nowelizacją ustawy – również zbrodnie dokonane przez ukraińskich nacjonalistów i formacje ukraińskie kolaborujące z III Rzeszą.
Oprócz tego zgodnie z ustawą każdy kto publicznie i wbrew faktom przypisuje polskiemu narodowi lub państwu polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką lub inne zbrodnie przeciwko ludzkości , pokojowi i zbrodnie wojenne (w tym za używanie takich określeń jak „polskie obozy śmierci”) podlega karze grzywny lub pozbawienia wolności do lat trzech. Taką samą odpowiedzialność przewidziano za rażące pomniejszanie odpowiedzialności rzeczywistych sprawców.
CZYTAJ TAKŻE: Ambasada Ukrainy napisała o „polskim obozie koncentracyjnym” w Jaworznie
Kresy.pl / Nasze Słowo / PAP
PolubieniePolubienie