664 SKRBH 105 SARMACI, GERMANIE I SŁOWIANIE. Moja odpowiedź na tekst Adriana Leszczyńskiego

UWAGA! Trzciniec culture = oGieN’, Z/S+L”oWo, Srubna / Timber grave culture = aGoN’, HWaReNeH 

…..

„Tutaj w lasach głębokich żyły tylko gryfy i smoki, krwawym wzrokiem wtedy toczył człowiek z jaszczurczymi oczy”

0:35  Ostrzegam, powrócę do tego jeszcze…

Jak już pisałem, Adrian Leszczyńskie znów napisał bardzo ciekawy artykuł i w 80% bardzo dobry, zwłaszcza jeśli chodzi o unaocznienie zagadnień związanych z przeciw-słowiańskimi krętactwami, przeciw-logicznymi przekłamaniami i przemilczeniami dotyczącymi tzw. Germanów, Słowian, itp.

Obnaża on wynikającą z powyższego ludobójczą politykę dziejową, od ponad 2000 lat uskutecznianą do dziś min. przez potomków tzw. niemieckich, tzw. chazarskich i innych przeciw-słowiańskich nazistów i ich zwolenników, a także innych wyznawców tradycji pustynnej, co ciągle jest oficjalną wykładnią, zwłaszcza rzekomo obiektywnie naukową.

Powtórzę, mówię o ponad 2,000 lat ciągle trwającego  ludobójstwa Nas Słowian, Potomków Pra-Słowian, Łowców i Wędrowców z Północy, przez „ofitzjalną nałkę” zwanych Pra-Indo-Europejczykami / Proto-Indo-Europeans z odpowiednią, kulturą, dziedzictwem, językiem, wierzeniami, itd.

UWAGA! Będę o tym wkrótce pisał więcej, bo nawiązuje to np. do twierdzeń Feliksa Konecznego, o cywilizacjach, w których to poglądach, dla Przodków większości tych siedmiu wymienionych przez niego cywilizacji, o Cywilizacji / Tradycji Pra-Słowiańskiej / Słowiańskiej, nie napisał ANI JEDNEGO SŁOWA…

To tyle tytułem wstępu.

Niestety Adrian Leszczyński w swoim tekście także niemal w całości pominął wpływ tradycji pustynnej, na taki stan rzeczy, co jest wg mnie świadomym działaniem. Patrz np. rzymsko-katolicki (niemiecki, a może chazarski?) biskup Kromer i jego wymyślony „sarmatyzm„, o którym nikt z kronikarzy, itp, wcześniej jakoś za bardzo nie słyszał,.. więc i nie pisał…

Czyż nie były to  działania zwyczajnie mające na celu stworzenie nowego mitu założycielskiego dla okrzczonych już Lehitów / Lachów / Lechów, czyli Po-Lachów? Pomyślcie… Nowa wizja narodu, już nie oparta o politycznie niepoprawne dwókrotne zdobycie Rzymu… Łapiecie bryłę i czaczę kumacie, ten tegesik?

Co, niby ten fakt nie był i ciągle nie jest ze zrozumiałych względów niewygodny dla wyznawców tradycji pustynnej, zwłaszcza rzymskich krześcijan? A jakieś rzekome związki z tzw. Sarmatami, itd, czyż to nie brzmi lepiej niż jacyś  Wandale, czy inni Wandalowie,.. np. dla niemieckich, czy chazarskich kronikarzy, czy biskupów i dyplomatów, hm?

Podobnych zarzutów mam do tego tekstu niestety dużo więcej. Jednak najbardziej podstawowym błędem związanym z tym tekstem jest to, że autor jak na rasowego (jak allo-allo) historyka przystało ot tak, na podstawie tylko swojego widzimisię, odrzucać wszystkie inne dane, pochodzące z innych dziedzin nauki… i nie podając w zamian nic. Mylę się? 


Więcej, autor w swoich twierdzeniach opierając się (tak jak mu pasuje) tylko na swoim rozumieniu jakiś danych zawartych TYLKO w jakiś kronikach i tego co JEGO ZDANIEM wybrani przez niego kronikarze mieli na myśli,.. próbuje na siłę układać z tego swoją jedynie słuszną wizję. Jest ona zgodna i z artykułem i z tezami profesora wzmiankowanego w tym tekście, z którego poglądami osobiście nie mogę zgodzić się, o czym autora niniejszego tekstu wielokrotnie informowałem, a co on w całości zlekceważył.


Dużo, dużo wcześniej uprzedzałem autora wielokrotnie o moich wątpliwościach dotyczących aryjsko-scytyjsko-sarmacko-słowiańskich zagadnień, jednak on w całości przemilczał i nie odniósł się to moich dowodzeń. Jakikolwiek sprzeciw wobec jego wizji, czy jej podważanie jest przez niego ZAKAZANY, bo…  to jest wg niego nic innego, jak… kossinnizm, czyli inaczej jądro nazizmu w czystej postaci. Możliwość jest tylko jedna, należy spijać wszystkie słowa z jego ust i tylko mlaskać i klaskać. Krytyka tego co autor napisał, nawet w najmniejszej części, to kacerstwo i herezja, żeby nie napisać więcej…

Jakby tego było mało, autor ogłosił także bezdyskusyjny brak jakikolwiek  wiarygodności źródeł, na które ja powołuję się od samego początku. Takiego postawienie spraw spowodowało brak jakiejkolwiek dalszej możliwości naszego wspólnego dochodzenia do hm… jakiejkolwiek prawdy.

Nie ukrywam, że widzę, od pewnego czasu, że podobne wybiórcze i wodzowskie podejście do rzeczywistości u autora narasta, co nie wróży nic dobrego na przyszłość,.. bo znając życie, jest tylko niewinnym początkiem, patrz brak odpowiedzi na pytania innych osób, itd… Będzie o tym dalej.

Częściowo autorowi odpowiedziałem już tu, a dwie dalsze części mojej odpowiedzi ukarzą się tu w kolejnych wpisach. To jest część pierwsza.

Mówiąc krótko nie mogę zgodzić się z niektórymi tezami zawartymi w tym skądinąd w większości rzetelnym tekście, bo dowodzeń innych niż zapiski kronikarzy w ich kronikach, czy chociażby innych danych np. genetycznych zupełnie w nim brak. Wobec powyższego oczywiste więc jest , że nie mamy żadnej podstawy do osiągnięcia porozumienia.

Uważam, że idąc od tyłu tzw. herby szlachty polskiej w pewnej części mogą być „od-sarmackie”, ale równie dobrze mogą być „od-khaz-araskie” i pochodzić DOPIERO po przybyciu na ziemie gdzie nie było znaczącego plemienia słowiańskiego, tzw. Polan Kijowskich, kimkolwiek oni byli i już o tym pisałem np.:

83 Pra-Słowianie R1a-M17 / M198, M417, Z645 / S224, czyli przodkowie Orłów / Ariów, Scytów, Sarmatów, Germanów, czy innych wikingów

80 Adrian Leszczyński. GENETYCY NA TROPIE POCHODZENIA EUROPEJCZYKÓW, CZĘŚĆ 2

Oznacza to to, że inne herby „nie-od-sarmackie”, są i starsze i mogą nawiązywać do Pra-Słowiańskich znaków rodowych, patrz np.:


Biały Orzeł / W/BieL”y oR”eL” > WeLy aR”eL”, WieL+eCi, WLH/G/Z/S/C/K, czy Sokół / SoKo”L”*h₂eḱus / HeK’o”S, itd. (UWAGA! Brak postaci awestyjskiej / irańskiej!)

Oznacza to to wg mnie, że część późniejszej tzw. szlachty polskiej zwłaszcza z piastowskiej Wielkopolski ma większą ilość haplogrupy R1b „od-sarmackiej”. To Piastowie wg mnie są tym wspomnianym „pomostem”, który przyniósł nad Wartę i „od-sarmackie” tamgi, i tzw. tradycję kejanidzką, i feudalizm… i tradycję pustynną niestety… 😦

Twierdzę, że z oczywistych względów, że step nie jest środowiskiem, gdzie języki nie zmieniają się od 3,000 lat, czy dłużej… za duży ruch niestety…



Uważam, że północno-skałkazkie plemię tzw. Osetyjczycy (UWAGA! mówiący językiem tzw. grupy wschodnio-irańskiej, w odróżnieniu np. od Kurdów, mówiących językiem z tzw. grupy zachodnio-irańskej, itp!), zostali „ziranizowani” z północy i wschodu, a nie z południa lub Iranu, jak twierdzi autor!

Oznacza to ni mniej ni więcej, że zgodnie z tzw. dialect continuum, cały step po BMAC, Yaz, (a może nawet już wcześniej, np. w Khvalynsk, Samara, Poltavka, Potapovka, itp), zaczął stopniowo tracić swój pierwotny stan wymowy tzw. satem, odziedziczony po Sintashta, a wcześniej po CWC, Sredny Stog, Mezine, itd. Następnie po przejściu przez Bułgarię i dojściu do Epiru, wytworzyć tam przodków tzw. Mykeńczyków / Ahajów, jak i Dorów, Jonów, itp.


Powtarzam. Jestem niestety zawiedziony, bo żadna z moich licznych uwag nie została przez autora podważona, a jedynie w całości przemilczana. Podobnie było już wcześniej, począwszy od dyskusji o książce dr Makucha i pracy dr Jamroszko i twierdzeń innych osób, np. Tchórzliwego Grzegorza, które popierają błędną teorię, o rzekomych tzw. zapożyczeniach od-irańskich / osetyjskich, itp., rzekomo odnajdywanych w j. polskim / lechickim / zachodnio-słowiańskim.

Co ciekawe, obaj, i Adrian Leszczyński i ja uważamy, że tych wspomnianych zapożyczeń w j. słowiańskim / polskim nie ma. Tyle że ja umiem to wytłumaczyć inaczej, nie tylko twierdząc, że tzw. Sarmaci byli rzekomymi przodkami Słowian / Słowianami i mówili takim samym językiem Słowiańskim / Pra-Słowiańskim, jak ich wygląda na to że też przodkowie np.  z Mezine, Bug-Dniester, Sredny Stog, Derievka, CWC, a może i Khvalynsk, Samara, itp.

Ja nie zakładam braku zmian i zniekształceń, tak jak to robi autor, który oczywiście nie podaje żadnych dowodów na poparcie swoich twierdzeń,.. a bo i po co, skoro on wie najlepiej, co mieli na myśli jacyś kronikarze, kiedy pisali sobie to, czy tamto… No cóż…


Ja udowadniam twierdzenie, że wszystkie ludy, które wyruszyły na zachód i południe od BMAC, Yaz, stopniowo traciły pierwotny wzór dźwięków tzw. PIE=PS, czyli Mezine, Sredny Stog, CWC, itp i zniekształcały go przez utratę dźwięczności / ubezdźwięcznienie, czyli tzw. kentumizację, czyli tzw. rough breathing, czyli tzw. PIE=PS S>H.


Jak już pisałem, ja na podstawie wszystkich zebranych przeze mnie danych twierdzę, że na stepie istniało tzw. dialect continuum, ale było stopniowo zniekształcane, aż do osiągnięcia postaci odnajdywanej w najbardziej zkreolizowanym z tzw. języków indoeuropejskich, czyli indogermanische upsprache, czyli nic innego, jak język przeciw-słowiańskiego ojca niemieckiego nazizmu, czyli Gustav/fa KoSSinnę, tzw. Junggrammatiker , Neogrammarians (Young Grammarians, Nowych / Młodych Gramatyków, czy innych im podobnych.

Uważam, że wiele twierdzeń, wniosków i danych zawartych w tej pracy jest wzajemnie sprzecznych i wykażę to w tych dwóch kolejnych wpisach.

Twierdzę, że powołując się na twierdzenia dr Jamroszko, autor sam sobie zaprzecza, bo wg dr Jamroszko zapożyczenia od-sarmackie / alańskie / osetyjskie / scytyjskie w j. polskim / lechickim / zachodnio-słowiańskim istnieją. Przypominam, że podobnie twierdzi i dr Makuch, patrz rdzeń LG/H/K/S/C/Z…, jak i wszyscy inni allo-allo, w tym Tchórzliwy Grzegorz, co Kuca / Ko”Ca, Kłusaka / K+L”o”S+aKa, Klaczy / K+LaC”y nie zna, choć nie on jeden z resztą, patrz choćby Anthony, Kristiansen, Mallory, itd. Dla mnie to nie do pogodzenia, Panie Adrianie…

Udowadnianie swoich twierdzeń, powoływaniem się na autora, który tym twierdzeniom zaprzecza, jest dla mnie zwyczajną schizofrenią. Nie ukrywam, że to przelało moją czarę goryczy, bo wg mnie Adrian Leszczyński zwyczajnie nie ma za bardzo pojęcia, (sądzę po tym co napisał) w temacie tzw. Ariów, Scytów, Sarmatów i tego, co z tego wynika…


Tak z pewną taką nieśmiałością pytam: A może jednak sobie Panowie wszyscy powinniście ustalić, jakąś jedną wspólną nie wzajemnie sobie zaprzeczającą wersję obowiązującą, skoro sami na siebie powołujecie się, jednocześnie sami sobie zaprzeczając, co?


Na koniec taka uwaga do Adriana Leszczyńskiego:

A ja nie mogę się z tym zgodzić i absolutnie się nie zgadzam. (…) Nigdy z logiką nie miałem problemu. Pańskie uwagi są nie na miejscu. „… ani mnie do niczego nie przekonuje, ani do niczego mi nie wystarcza, ani nie robi na mnie żadnego niestety wrażenia, tak, tak… Z przedszkola, piaskownicy i tupania na Mię to ja już dawno temu wyrosłem, zwłaszcza jeśli chodzi o językoznawstwo i logiczne dowodzenie swoich racji…

Przypominam wszystkim, że ja poszukuję wiadomości, a nie życzeń pobożnych, a i głaskanie po głowie i drapanie po plecach to nie moja bajka…

A przy okazji, szkoda, że autor tego w 20% niespójnego tekstu do dziś nie podważył tego, co mu osobiście napisałem, ani nie odpowiedział także i na te uwagi, napisane przez inne osoby:

Sarmaci, Germanie i Słowianie

Sarmaci, Germanie i Słowianie

Sarmaci, Germanie i Słowianie

Czy to urażona duma, czy może czasu… lub argumentów nie stało? Oto jest pytanie… Czytaj dalej 

33 thoughts on “664 SKRBH 105 SARMACI, GERMANIE I SŁOWIANIE. Moja odpowiedź na tekst Adriana Leszczyńskiego

  1. „Twierdzę, że z oczywistych względów, że step nie jest środowiskiem, gdzie języki nie zmieniają się od 3,000 lat, czy dłużej… za duży ruch niestety…”

    Nie żebym się na tym znał, ale jest chyba odwrotnie. To izolacja powoduje powstawanie różnic. W mowie również. Im większa izolacja, tym większe różnice.
    Czyli step byłby raczej ostoją języka. Wielkim garnkiem w którym gotuje się bigos. Wiele składników a smak jeden.
    Powody: użyteczność.
    Przyczyny: działanie w przestrzeni i … czasie.
    Praktyczna niezmienność kodowania informacji zapewnia jej odkodowanie przez wielu, gdziekolwiek i kiedykolwiek. Przy tym niezmienność (no, w miarę) w czasie wskazuje na trwałość kodowania, czyli zapis.

    Tok to wydaje się wyglądać. Step – duży kocioł, wioska – mały garnek. Mechanizmy te same ale skala inna.

    Polubienie

    • (…) Nie żebym się na tym znał, ale jest chyba odwrotnie. To izolacja powoduje powstawanie różnic. W mowie również. Im większa izolacja, tym większe różnice. (…)

      Ok, ale kto od kogo „izoluje” się, hm? Kto zmienia się, a kto pozostaje w stanie, jak Jego Przodkowie, hm?

      Obce słowa, to nie cały język, patrz wymowo, gramatyka, rdzenie, itd. Przypatrz się j. osetyjskiemu, patrz i na S>KH, ale i na P>F… Pomyśl, że on jest teraz tam, a nie gdzie indziej. To wszystko to wskazówki w przeszłość, które wskazują bezpośrednio, że niestety step był Po-Pra-Słowiański, ale nie Słowiański.

      To, co przyszło ze wschodu, to poza Ugrofinami, sami kentumowcy R1b i inni. Wg mnie Sarmaci, to „Irańczycy ze stepu na północ od Iranu”, co stopniowo TRACILI PIERWOTNĄ DŹWIĘCZNOŚĆ ODZIEDZICZONĄ PO CWC, Sredny Stog, Mezine, itd. Pamiętaj o j. khoisan… Rozumiesz mój pubkt widzenie rzeczywistych danych?

      (…) Czyli step byłby raczej ostoją języka. Wielkim garnkiem w którym gotuje się bigos. Wiele składników a smak jeden. (…)

      Przyjrzyj się drzewku j. irańskich, może? Zamieściłem je w tym wpisie… W bigosie też rozróżnialne są kawałki różnych składników, nieprawdaż?

      Pomyśl raczej o językach, jak nakładających się na siebie różnokolorowych przeźroczystych paskach, które pod różnymi kątami przecinają się jeden nad drugim.

      Języki nie są niezmienne. To jest moje założenie. Czas zmian jest różny w zależności od okoliczności.

      (…) Powody: użyteczność. Przyczyny: działanie w przestrzeni i … czasie. Praktyczna niezmienność kodowania informacji zapewnia jej odkodowanie przez wielu, gdziekolwiek i kiedykolwiek. Przy tym niezmienność (no, w miarę) w czasie wskazuje na trwałość kodowania, czyli zapis. Tok to wydaje się wyglądać. Step – duży kocioł, wioska – mały garnek. Mechanizmy te same ale skala inna. (…)

      A teraz to jakoś udowodnij… 🙂

      Polubienie

      • Jakbyś wskazał dokładniej co udowodnić…

        Ale spróbuję. Dajmy na przykład przeciwstawny ludy zamieszkujące w terenie trudnym i łatwym do przemieszczania się. Ludzie w wiosce w dżungli się bardzo dobrze rozumieją w rozmowie. Z mieszkańców sąsiedniej wioski się śmieją, że dziwnie mówią a z mieszkańcami wioski sąsiadującej z sąsiednią już mają trudności w dogadaniu, bo te same słowa znaczą nie to samo a inne są śmieszne. W zasadzie wszędzie na świecie jest podobnie, tylko inne odległości pomiędzy wioskami powodują inne nasilenie zmian. Odległość zaś liczona na czas podróży zaczyna się pokrywać bez względu na typ terenu. Ważna jest zatem możliwość szybkiego kontaktu między ludźmi. Szybkość kontaktu wzrasta przy użyciu szczególnych narzędzi lub umiejętności. Umiejętność jazdy konnej, prawo jazdy czy licencja pilota tak samo zmniejsza odległość między ludźmi jak róg, bęben czy telefon komórkowy. I to jest odległość w przestrzeni mierzona czasem jej pokonania.
        Odległość w czasie może zaś być liczona tylko w jedną stronę, czyli od teraźniejszości w przyszłość. Mierzona może być jedynie trwałością zapisu informacji. Podstawowy, to pamięć ludzi, poprawiania formułkami, wierszykami pieśniami. Niezbyt trwała w legendach prozą mówionych. Dla nas istotny, to pismo. Tak wiązane jak i kreślone a obecnie też ruchomy obraz wraz z ruchomym dźwiękiem.
        Im dłużej zapis przetrwa i im więcej ludzi potrafi go odczytać, tym mniej zmienia się język tych ludzi. Jeśli gawędziarz wędruje, umyślny niesie wici a spedytor zaopatruje księgarnie, to język utrwala się nie tylko na większym terenie ale też po latach jest naprowadzany na wcześniejsze jego rozumienie.
        I tu się właśnie kłania język słowiański, stabilny do tzw.13 w. na ogromnym terenie Europy. Pośrednio niezmienność jego wskazuje na skuteczną komunikację jego użytkowników na duże odległości i stosowanie przez nich pisma dla wielu zrozumiałego.
        Z kolei jego syntetyczność (wsobność, kojarzenie wewnętrzne) wskazuje na wykształcenie się go w warunkach utrudnionej komunikacji, bez stosowania trwałych zapisów lub stosowanie zapisów zrozumiałych dla niewielu.

        Czy o to Ci chodziło?

        Polubienie

      • Niech ktoś może oceni… Ja widzę np. to:

        (…) I tu się właśnie kłania język słowiański, stabilny do tzw.13 w. na ogromnym terenie Europy. Pośrednio niezmienność jego wskazuje na skuteczną komunikację jego użytkowników na duże odległości i stosowanie przez nich pisma dla wielu zrozumiałego. (…)

        Wg mnie nie masz żadnych dowodów na „stabilność”, cokolwiek to oznacza, patrz np. tzw. OCS/SCS i jego zapis wymyślony na podstawie jakichś gwar BUŁGARSKICH. Poczytaj sobie o Bułgarach / Wołgarach i ich uproszczonym języku…

        Zmiany zachodzą, jeśli zmienia się otoczenie. Najazd tradycji pustynnej jest znaczącą zmiana otoczenia… A i tę dżunglę to odpuściłbym sobie, jako przykład dowodzenia zmian na stepie…

        Masz jakieś dowody, wspierające Twoje rozumowanie?

        Polubienie

      • Że co proszę?

        Zupełnie odwrotnie.
        Ja stosuję „inżynierię wsteczną”. Nie bawi mnie wnioskowanie z niepotwierdzonych bajek.
        Na podstawie tego co jest wskazuję z czego mogło (musiało?) powstać.
        Wzmianki o bułgarskich dialektach mnie interesują. To polszczyzna jest dla mnie podstawą, bo w tym języku myślę.

        Sam przecież w przeszłości wskazałeś, że udowadniam „od tyłu”.

        Polubienie

      • Przyznam się szczerze, że nie za bardzo rozumiem, a Twoja „dżungla jakoś nie przekonuje mnie, jako przykład na zachowanie na stepie…

        Polubienie

      • Zauważyłem to. Ty dowodzisz z tego, co uważasz że było. Ja dowodzę z tego, co jest obecnie. Ty próbujesz prześledzić „produkcję” od początku do końca a ja odwrotnie. Ty wnioskujesz, co można z czegoś zrobić a JaZ czego coś zostało zrobione.

        Polubienie

      • Ja pogubiłem się w tym, więc proszę umiesz na podstawie jakichś danych podważyć coś z tego, co napisałem? Myślę, że tak będzie prościej…

        Polubienie

      • Właśnie podważyłem „z oczywistych względów step..”
        Oczywiście, względy są oczywiste a step jaki jest, każdy widzi, ale jedno z drugim „nic a nic”. Czyli całkiem odwrotnie. Przyczyn różnic językowych należy więc szukać nie w barierach terenowych lecz międzyludzkich.

        Polubienie

      • (…) Właśnie podważyłem „z oczywistych względów step..” (…)

        Nie rozumiem, Wytłumaczysz? Sądzisz, że w dżungli łatwiej jest najechać kogoś, niż na stepie?

        Polubienie

      • A czego nie rozumiesz? Spróbuję (się) wytłumaczyć?

        Twierdzisz, że łatwiej dotrzeć do Tybetu niż do Góry Kalwarii?

        Polubienie

      • Zrobiłem to. Napisz co rzekomo podważyłeś, np. w punktach. Masz jakiś dowód, że tzw. Sarmaci mówili językiem słowiańskim, a nie jakimś irańskim?

        Polubienie

      • Masz dowód, że w polszczyźnie nie występują rdzenie istniejące w scytyźnie i sarmacczyźnie?

        Polubienie

      • No tu to mnie rozbawiłeś. Widzę, że nawet nie przeczytałeś tego, co napisałem i tzw. rough breathing i wymianie tzw. PIE=PS S>H. Brawo! 😦

        Polubienie

      • „A i tę dżunglę to odpuściłbym sobie, jako przykład dowodzenia zmian na stepie”

        Spójrz na to jak na układ informatyczny: Informacja – kodowanie- przesyłanie – odkodowanie- informacja. Tak właśnie działa język jako mowa, również pisana.
        Spójrz na zasady prawidłowego rozumowania: nie ma odkodowania – nie ma informacji. Błędne odkodowanie – zła informacja. Zakłócony przesył – zmieniona informacja albo nie ma co odkodowywać.

        Jeśli chcesz mówić o stepie, to wskaż czym się różni od niestepu. Dżungla, nieprzebyta knieja, bagniska, góry, lodowce, pustynie. To właśnie te różnice są istotne w dowodzeniu.

        Polubienie

      • Przejedziesz się rydwanem / wozem po dżungli? Ja osobiście wolę jakieś dowodzenia na czymś oparte, jakieś przykłady, itp.

        Polubienie

      • I właśnie o to chodzi, że rydwanem kniei nie pokonasz. Albo pieszo przez las, albo na taradejce go objechać. A czas leci, droga daleka, przygodami naznaczona, to i lepiej w domu siedzieć. Jak się w domu siedzi, to się z ludźmi z za lasu nie gada. Jak każdy gada tylko ze swoimi, to zrozumie ich nawet po skrótach i gestach. W wiosce za lasem dzieje si tak samo. Po wolutku różnice narastają i utrwalają się.
        Ale jak jakiś śmiałek w domu siedzieć nie chce, to pójdzie przez las, dotrze do sąsiadów i posiedzi parę dni. Pogada i utrwali wspólnie rozumiane słowa i zdania. Wróci do domu i opowie o nowinkach, zmieniając nieco mowę w wiosce. Nastąpią odwiedziny z za lasu i proces się powtórzy.
        Jeśli mowa po obu stronach kniei jest podobna, to i dziewczynę obcą zagadać łatwiej, i do domu ją swojego zabrać. A potem teściów i szwagrów odwiedzać. Układ się sam stabilizuje. A jak jescze pisze się listy między wiochami, to zmiany jeszcze bardziej spowalniają.

        Jeśli jednak odwiedzin ni będzie, różnice językowe, kulturowe narosną. To z klei utrudni dogadanie i przyśpieszy narastanie różnic. Czyli układ łańcuchowy.

        Znaczy to tyle, że prędkość przemian językowych nie jest liniowa, tonowana. To dla tego powstają granice zasięgu stosowanej mowy.

        Polubienie

      • Boję się wchodzić w te nazwy, żeby się nie zapętlić. Nawet dobrze nie wiemy jak wyglądali, to skąd możemy wiedzieć, jak mówili?
        To znaczy – ja nie wiem.

        Polubienie

      • To byłoby przegięcie. Nawet Prasłowianie, to za twardo. A jeszcze do tego „tylko? No i jeszcze: kiedy?

        Za dużo barier terenowych.

        Polubienie

      • Chodzi o to, że to, co Ty układasz z jednej strony, ja rozkładam z drugiej. Jeśli części się zgadzają, to znaczy, że jest to to samo.

        Polubienie

      • Aha… A gdzie coś napisałeś? Chodzi Ci o te komentarze? Już to zrobiłem. Napisz swój artykuł, to odniosę się do niego.

        Polubienie

  2. Sława Lechiii

    tagentv
    Published on Feb 28, 2018
    Nadszedł zmierzch wyłączności na wiedzę zawodowców. Od teraz pasjonaci amatorzy zgłębiają wiedzę nie tylko historyczną ale i archeologiczną. I mają w tym ogromne sukcesy.

    Zyga n
    Brawo!! Temat trzeba drazyc zeby przebic sie przez warstry propagandy i indoktrynacji. Pozdrawiam braci Lechitow jak i wszystkich innym⚡

    Zawisza Aria
    Jestem dumny że odzyskujemy Naszą tożsamość i pamięć o Przodkach, Chwała !

    Yogi Beer
    Myślę że cała nasza historia jest ukrywana i manipulowana by słowianie nie wiedzieli jaką potęgą byliśmy i byśmy się nie przebudzili i nie pogonili zaborców i całej agentury.W Watykanie pewnie mają info na tematy.

    Aqo Abomingo
    …jestem z trójmiasta i jestem dumny , że to na wybrzeżu mamy ta wielkiego Badacza naszych dziejów ! Pozdrawiam ! ……..

    piotr nsu
    Myślę, że archiwa bibliotek Watykańskich, skrywają jeszcze nie jeden wywrotowy manuskrypt. Należałoby wystąpić do Unesco, aby uznać wszystkie archiwa, jako dziedzictwo ludzkości i zobowiązać, do udostępnienia poprzez Internetową Bibliotekę Ludzkości!

    Ela Majewska
    Kazdemu polecam ksiazki Pana Bieszka. Nie jestem juz mloda a tak pragne doczekac chwili kiedy ta wiedza bedzie w szkolnych programach. Tak pragne zeby moje wnuki uczyly sie takiej historii.

    Jan Kowalski 68
    Pan Bieszk musi być znienawidzony w kręgach żydowskich i Niemieckich nauczycieli akademickich .

    Polubienie

  3. Pingback: 122 III Festiwal Historyczny w Muchowie, czyli czy to szansa na wiekopomne starcie allo-allo przeciw auto, na gruncie rzekomych tzw. zapożyczeń od-irańskich? | SKRBH

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.