829 POTRZEBA STRATEGII POLITYCZNEJ, czyli DOJRZALI FRANCUZI I ZDZIECINNIALI POLACY?


„Wolność wiodąca lud na barykady” – obraz francuskiego malarza Eugène’a Delacroix

Willgraf @Willgraf:
dokładnie jak protestują rolnicy we Francji to przywożą beczkowozy z gównem i leja po urzędach równo ! a w Polsce rolnicy niszczą swoje własne plony w tramach protestu… Koszerny Kraj który tak spętał ręce i umysły Polaków ! okupacja trwa !

Smok Wawelski @Smok Wawelski:
Naród będzie kiedy koszula zapłonie na grzbiecie. Wtedy oczywiście będzie za późno. Teraz jesteśmy plemionami. Ktoś kto identyfikuje się z plemieniem nie może wystąpić przeciw niemu, nawet jeśli widzi, że wódz jest kanalią. A najpewniej okłamuje sam siebie, że „nasi” zawsze dobrze robią. Jedną z naszych przypadłości jest permanentne nieprzygotowanie na rzeczywistość, zawsze jesteśmy spóźnieni – ktoś, gdzieś pisał o safandulstwie Polaków.

Czeslaw @Czeslaw:
Pan Profesor pisze bzdury. Francuzi naiwni jak małe dzieci lub zdegenerowani moralnie zagłosowali na Macrona. Polacy w wyborach wybrali lepsze PiS od PO, nawet jeżeli jest to zło, to jest mniejsze zło. Niszczyć mienie lub ginąć że trochę obniży się poziom życia to idiotyzm. Polacy jeżeli giną to za szczytne idee. Jestem też przsekonany że przy następnych wyborach Frasncuzi zagłosują podobnie. To po rewolucji upadły moralnie kraj, chyba że wrócą do chrześcijańskich korzeni ale to bardzo daleka perspektywa.

…..

CIA zrobiła euromajdan we Francji i prezydent Macron się zaśmiardł – Stanisław Michalkiewicz

asmeredakcja
Published on 5 Dec 2018

Krzyszkowska Grazyna
Szanowny Panie Stanislawie, Francuzi nie potrzebuja CIA aby przeciwstawic sie „reformom”Macrona, a raczej Unii Europejskiej. Sam Macron sie przyznal sie w Wielkiej Brytanii ze gdyby zrobil referendum 70% Francuzow wystapilo by z UE-dlatego tez tego nie robi!. Francja TRACI co roku 7 MILIARDOW EURO (wplaca 21 miliarda euro z czego „zwracaja” 14 MILIARDOW EURO dane z 2015r). Francja musi stosowac sie do GOPE (unijne „ukazy” economiczne – Grandes Orientations de Politique Economique wydawane co roku)! Dlatego ludzie coraz mniej zarabiaja, jest coraz mniej szpitali, szkol, urzedow itp. Ci ktorzy mieszkaja na prowincji musza miec samochod gdyz nawet linje kolejowe sa likwidowane. A benzyna jest cora drozsza. Mieszkam juz 50 lat w Paryzu i nigdy nie mialam samochodu po prostu nie byl mi potrzebny ale innym, co np mieszkaja na tzw grande banlieue (bardzo oddalone przedmiescia)? Czyli samochod jest niezbedny a on „brudzi” i kosztuje sporo! Natomiast ZADNA kompania lotnicza nie placi podatku od zanieczyszczenia powietrza. Samoloty nie brudza!!!! Angielski Chancellor of the exchequer (minister finansow) wypowiedzial sie niedawno ze wrescie bedzie mogl nalozyc podatek na Google, Amazone, Facebook itp bo UE je blokowala. Poniewaz wszystkie kraje musza byc zgodne à jak do tej pory „nie ma zgody mopanku” – mamay rozne interesy…

Check Mate
C.I.A.majdan… 😈🔥😎 Ps widziałem w TV jak Macron dostał jajem (zgniłym? może dlatego się „zaśmiardł”? ;)). Bezcenny widok XD

Józef Janowski
Sabat globalnych oszustów w Katowicach ma za zadanie zmuszać rządy mniej wartościowych narodów do niszczenia elektrowni i elekrociepłowni węglowych aby doprowadzić do katastrofalnego (dla ludzi) zmniejszenia produkcji wszelakich dóbr (z żywnością na czele) co skutkować będzie szybkim i stałym zmniejszaniem ludzkiej populacji i przeciągu 100 -150 lat na Ziemi pozostanie tylko 1 miliard osób czyli tyle, ile wyznaczyli nam faktyczni władcy świata z żydobankierskich rodzin.

Krzychu C
13:36 Łatwiej wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż uczestnikom szczytowania COP24 obyć się bez odrzutowców… Mogliby świecić przykładem i przypłynąć wpław, kajakami, czy przyjechać rowerami, osłami i wielbłądami do Katowic. A tak – widać, że ta ochrona klimatu, to śmierdząca kupa g…, z której jeszcze wydzielają się gazy cieplarniane!

Check Mate
A czy u nas wycofają się z zapowiadanych na przyszły rok podwyżek prądu?

Dojrzali Francuzi i zdziecinniali Polacy

DOJRZALI FRANCUZI I ZDZIECINNIALI POLACY

W przeciwieństwie do Polaków, Francuzi ciągle są narodem, który jest w stanie pogrozić politykom nieco bardziej niż tylko wpisami na Facebooku, i który jest w stanie wyjść na ulicę by zająć się sprawami swojej przyszłości, nie tylko przeszłości – pisze Karol Kaźmierczak

Manifestacje jakie przetaczały się przez ostatnie tygodnie nad Sekwaną są być może ostatnim okrzykiem starej Francji, a być może początkiem rewolucji politycznej. Jakkolwiek by nie było, Polacy, a szczególnie polscy prawicowcy niewiele z nich zrozumieli.

Detonatorem wystąpień społecznych była decyzja rządu Edouarda Philippe’a o podwyższeniu podatku paliwowego. Posunięcie to wpisywało się w agendę macronowskiego liberalizmu, dla którego ekologia jest okiem puszczanym do lewicowego elektoratu by tym szybciej przełknął gorzką pigułkę bynajmniej nie lewicowej polityki gospodarczej i socjalnej tego obozu. Decyzja rządu, który jest właściwie autorskim gabinetem prezydenta Emmanuela Macrona, zmobilizowała do wyjścia na ulice setki tysięcy obywateli w całej Francji. Do pierwszych masowych wystąpień doszło 17 listopada, kiedy to masy „żółtych kamizelek” postanowiły nie tylko blokować ważne i mniej ważne drogi, ale wlały się również do centrów wielkich miast, w tym na paryskie Pola Elizejskie czy Plac Charlesa De Gaulle’a. Władze nie zamierzały tolerować blokad i wysłały przeciw manifestantom uzbrojoną po zęby policje, która nie żałowała obywatelom ani pałek, ani gazu łzawiącego. Już wówczas obrażenia odniosło ponad 400 osób w tym 28 policjantów, co sygnalizuje, że demonstranci stosowali nie tylko bierny opór.

Uliczna rewolta

Sytuacja powtarzała się w ciągu kolejnych sobót i niedziel, a brutalność policji i wściekłość obywateli jedynie narastały. Wzrastała też liczba protestujących, która 1 grudnia sięgnęła liczby 136 tys. według szacunków francuskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, co i tak wydaje się liczbą zaniżoną. Nie pomogła demonstracja siły ze strony władz – brutalne szturmy oddziałów do tłumienia zamieszek, ani nagrania snajperów rozstawionych na dachach paryskich kamienic. Wszystko wskazywało na rozwój ruchu protestacyjnego oraz coraz mniejszą kontrolę rządu nad sytuacją, bo przy okazji ulicznych bojów o podłożu politycznym w imigranckich dzielnicach uaktywnili się wandale i złodzieje rabujący co popadnie. Zresztą i same „żółte kamizelki”, a przynajmniej niektóre grupy w ramach protestów, nie przebierały w środkach by pokazać rządowi swój brak akceptacji dla jego decyzji – stąd płonące samochody, napisy na fasadzie Łuku Triumfalnego, blokady składów paliw, niszczenie drogowych fotoradarów. Francuzi zabrali się do protestów z rewolucyjnym zapałem, a przecież wiemy, że na robieniu rewolucji znają się jak mało kto. O czym pamięta każdy rezydujący w Paryżu rząd.

Radykalizm się opłacił i ruch protestacyjny odniósł pierwsze taktyczne zwycięstwo. Rząd nie poważył się na dalszą eskalację konfliktu i 4 grudnia ogłosił zawieszenie podwyżki na sześć miesięcy. Dzień później, wobec zapowiedzi kolejnych manifestacji w Paryżu Macron już osobiście wykonał pełen odwrót i zdecydował się na całkowitą rezygnację z wprowadzenia nowego podatku. Oczywiście ten taktyczny sukces może łatwo zamienić się w strategiczną klęskę, jeśli władzom po prostu uda się wziąć obywateli na przeczekanie i za pół roku wdroży podatek korzystając ze społecznej demobilizacji. Plan rządzących może się powieść, bo ruch „żółtych kamizelek” jest spontaniczny i całkowicie nieformalny. Konsekwentna niechęć jego uczestników do wyłaniania przywódców i tworzenia jakichkolwiek struktur odzwierciedla pluralizm ich ruchu, w który włączyli się zarówno samozadeklarowani prawicowcy jak i lewicowcy, zwolennicy Marine Le Pen i Jean-Luca Mélenchona, radykalni nacjonaliści i bojówkarze antify. Między tymi ostatnimi dochodziło zresztą do ostrych starć w przestrzeni protestów, a patriotyczne „żółte kamizelki” otoczyły szczelnym kordonem Grób Nieznanego Żołnierza, chroniąc go przed mniej patriotycznymi uczestnikami wystąpień.

Detonatorem społecznego wybuchu nieprzypadkowo była kwestia podatku zwiększającego koszty używania samochodu. Uderzał on w masy mieszkańców prowincji pokonujących codziennie samochodem dziesiątki kilometrów by dostać się do pracy. Wszystko w kontekście postępującej degradacji publicznego transportu lokalnego i drożenia jego usług oraz upadku ekonomicznej funkcji wielu mniejszych miast czy deindustrializacji całych przemysłowych regionów. Ludzie ci odebrali podatek ekologiczny jako kolejną fanaberię opływających w dostatki paryskich burżujów w czasie gdy oni sami muszą ograniczać swoje wydatki i z trudem przychodzi im odkładanie jakichkolwiek oszczędności z comiesięcznej zapłaty. Przywiązani do egalitaryzmu i socjalnej funkcji państwa Francuzi zauważyli, że polityka fiskalna nie służy już wyrównywaniu szans obywateli na dostatnie życie lecz wręcz pogłębia dysproporcję ich statusu materialnego. A przecież Francja była, według danych Eurostatu, drugim państwem w Unii Europejskiej pod względem wysokości obciążeń podatkowych. Wyprzedziła ją tylko Finlandia. Jednocześnie „biedni pracujący” Francuzi z prowincji w znacznie mniejszej mierze korzystają z polityki socjalnej państwa niż wieczni bezrobotni z imigranckich gett w wielkich metropoliach. Dzielnic zasilanych kolejną falą nielegalnych imigrantów uzyskujących dostęp do jeszcze bardziej rozbudowanych świadczeń w ramach procedury rozpatrywania wniosków azylowych.

Postulaty „żółtych kamizelek”

Ruchu „żółtych kamizelek” nie można rozpatrywać w kategoriach protestu przeciwko jednemu podatkowi. Zresztą jeszcze w listopadzie manifestanci sformułowali szeroki zestaw aż 45 postulatów, który przedstawili rządowi. Domagają się między innymi odrzucenia projektu zakazu używania oleju opałowego jako napędowego przez rolników, co przygotowuje parlament. Domagają się również eliminacji z produkcji biopaliw importowanego oleju palmowego. Krytykując jego zakupy przez francuski koncern naftowy Total (co zostało nazwane „policzkiem wymierzonym francuskiemu rolnictwu”) żądają wsparcia dla rodzimych upraw roślin oleistych.

„Żółte kamizelki” domagają się dodatkowych dopłat dla tworzenia etatowych miejsc pracy przy jednoczesnym obniżeniu świadczeń socjalnych typu assistant i likwidacji przywilejów emerytalnych wybranych grup. Dotowane miałyby być również firmy inwestujące na prowincji. Protestujący chcą zwiększenia dodatków mieszkaniowych i wsparcia dla studentów na zagospodarowanie się i na korzystanie z instytucji kulturalnych. Żółte kamizelki domagają się przywrócenia podatku solidarnościowego od 330 tysięcy największych bogaczy, zwiększenia prorodzinnych ulg podatkowych oraz ograniczenia pensji i dotacji dla członków rządu i parlamentu. Żądają ustalenia płacy maksymalnej na poziomie 15 tys. euro. Chcą też likwidacji nowych rygorystycznych przepisów dopuszczenia do ruchu pojazdów ze starszymi silnikami Diesla i ponownego zwiększenia prędkości maksymalnej na drogach lokalnych z 80 do 90 km/h. „Żółte kamizelki” sprzeciwiają się także przymusowi szczepień. Wysunięto również postulaty polityczne, przedterminowych wyborów parlamentarnych, likwidacji izby wyższej – Senatu oraz zwołania „uczestniczącego” zgromadzenia obywateli, odnawianego co 6 miesięcy i częstszych referendów.

Obok tego zestawu pojawiały się jeszcze pojedyncze postulaty powiązania wzrostu płacy minimalnej i świadczeń społecznych ze wzrostem inflacji, zablokowania ekspansji sieci hipermarketów i wsparcia dla drobnego handlu, również poprzez darmowe parkowanie dla samochodów dostawczych dowożących towar do małych sklepów w dużych miastach, a także powstrzymania przenoszenia produkcji przez francuskich kapitalistów do państw z tańszą siłą roboczą. Manifestanci chcą skutecznego opodatkowania globalnych koncernów takich jak Google czy Amazon, ale też ochrony francuskiego rynku pracy poprzez wprowadzenie obowiązku pracy wszystkich obcokrajowców na zasadach zatrudnienia obowiązujących w prawie francuskim. „Żółte kamizelki” zażądały również natychmiastowych deportacji wszystkich tych imigrantów, którym odmówiono już prawa do azylu.

Szeroki zakres postulatów ruchu „żółtych kamizelek” oddaje skalę niezadowolenia z polityki liberalnego obozu rządzącego i skłania do wniosku, że protesty mogą trwać nadal, lub po okresie uspokojenia wybuchną z nową siłą. Już zapowiedziano zresztą manifestację na kolejną sobotę. Jak wskazują sondaże, od początku masowych wystąpień „żółte kamizelki” mają poparcie ponad 70 procent Francuzów, a aż 15% z nich akceptuje nawet używanie przemocy przez manifestantów.

Nowy podział polityczny

Hasła „żółtych kamizelek” to mieszanina lewicowych postulatów tradycyjnej klasy robotniczej, postulatów drobnych przedsiębiorców i niższej klasy średniej, a w końcu dążeń obywateli do rewitalizacji, urealnienia demokratyczności mechanizmów władzy, na które, jak czują, stracili realny wpływ. Obrazuje to jak zmienia się polityka i podziały socjo-polityczne we współczesnej Europie. Nie ma już sensu analizowanie jej przez pryzmat przeciwieństwa konserwatywno-liberalnej prawicy i postępowej, etatystycznej lewicy. Główny podział polityczny organizujący systemy władzy i funkcjonowanie społeczeństwa zaczyna się wyrażać w walce lokalistów i globalistów. Ci pierwsi to wszyscy wierzący, że państwo narodowe i tradycyjne struktury społeczne ciągle są gwarancją ich bezpieczeństwa, statusu materialnego, a także tożsamości i kultury z którymi się identyfikują i którymi żyją.

Lokaliści nie wierzą w głoszoną przez liberalnych globalistów „teorię skapywania” to znaczy, że jeśli biznes wielkich korporacji będzie się kręcił i nakręcał nominalny PKB to wszyscy się wzbogacą. Lokaliści nie wierzą w wolny przepływ kapitału, ludzi i towarów. Nie chcą emigrować by godnie zarabiać i nie chcą by imigranci psuli warunki zatrudnienia na ojczystym rynku pracy. Są w końcu populistami, wierzą, że prości ludzie mają prawo i potrafią rządzić państwem, że nie jest to domena zastrzeżona dla technokratów. Jednocześnie w niektórych sprawach żądają od państwa wycofania się, braku kontroli, zezwolenia na oddolną społeczną samoorganizację.

Podział na lokalistów i globalistów odzwierciedla podział na masy, które przegrywają na globalizacji oraz elity, które na niej zyskują (oraz obywateli, którym będące częścią elity media głównego nurtu zdołały wmówić, że nie przegrywają). Jest to podział mocno zakorzeniony w stosunkach ekonomicznych, ale znajdujący często wyraz także na poziomie postaw kulturowych. Coraz bardziej wpływa na scenę polityczną, co znajduje wyraz we wspomnianym podejmowaniu kojarzonych z lewicą postulatów ekologicznych przez Macrona, liberała bankierskiego chowu. Ale też w lewicowym programie społeczno-gospodarczym Frontu Narodowego, a obecnie Zgromadzenia Narodowego. Nieprzypadkowo zresztą w postprzemysłowych regionach popierających partię Le Pen protesty „żółtych kamizelek” przybierały największe rozmiary. Ruch ten jest właśnie rebelią lokalistów.

Krzyk starej Francji

Na ulice wyszli w swej masie rdzenni, biali Francuzi, posiadający własne firmy bądź zatrudnienie, zamieszkujący prowincję. Często byli to ludzie w wieku co najmniej średnim, nie brakowało osób, które myślały już raczej o swojej perspektywie emerytalnej, co widać na wielu nagraniach z protestów. Ludzie ci głosowali do tej pory na różne partie ale właśnie odnaleźli wspólny, łączący ich, interes, który być może spróbują przekuć w jakiś program. A być może program ten podsunie im któryś z istniejących aktorów politycznych lub środowisko nieobecne na scenie, ale wykrystalizowane poza nią. Z równie wykrystalizowanymi szerszymi koncepcjami politycznymi. Taką rolę próbują odegrać radykalne frakcje nacjonalistyczne, skądinąd o socjalnym programie, czy też radykalni lewicowcy. W tym sensie ich bijatyki mają głęboki polityczny sens, prawda jest bowiem taka, wbrew temu co się wydaje wielu Polakom, że wpływ polityczny wynika nie tylko z tego jak daleko dany pogląd odpowiada interesom wspólnoty i jej uwarunkowaniom, ale wymaga fizycznej obecności jego głosicieli w przestrzeni publicznej, w centrum zbiorowych działań. Polityczną zmianę można promować i przygotować na portalach społecznościowych, z pewnością jednak nie uda się przy ich pomocy takiej zmiany przeprowadzić.

Ruch „żółtych kamizelek” różni się od rebelii studenckiej 1968 r. do której jest porównywany ze względu na skalę wystąpień. Uczestnicy protestów sprzed półwiecza również występowali w sposób spontaniczny i bez formalnej struktury, także kontestowali całą scenę polityczną, łącznie z oficjalną partią komunistyczną. Studentów jednoczyła jednak powszechna na uniwersytetach nowolewicowa ideologia, będąca mieszaniną trockizmu i postulatów szkoły frankfurckiej. Wszystkie późniejsze wielkie manifestacje we Francji zawsze były organizowane przez wielkie struktury takie jak partie, związki zawodowe czy fundacje. „Żółte kamizelki” nie wpisują swoich doraźnych postulatów w żadną szerszą koncepcję, nie chcą ogłaszać się lewicą czy prawicą, dawać jakiejkolwiek partii prawa do bycia ich rzecznikiem i widać wyraźny opór przed sformalizowaniem struktury, choćby samego kierownictwa. Jest to zresztą symetryczna odpowiedź na strategię Macrona, który przed wyborami prezydenckimi w 2017 roku twierdził, że jest ponad podziałem na lewicę i prawicę. Ruch „żółtych kamizelek” jest więc dalszym ciągiem demontażu dotychczasowej sceny partyjnej, ukształtowanej we Francji po drugiej wojnie światowej, a nie odpowiadającej już współczesnym podziałom socjo-politycznym.

Ruch z jakim mamy do czynienia to oczywiście tylko ferment, czysta kontestacja. Ale przecież odgrywa ona swoją rolę w delegitymizacji obecnego reżimu politycznego i to na wielu poziomach, ucząc na przykład obywateli, że media głównego nurtu to zakłamani sojusznicy rządu, a państwo jest słabe, mimo brutalności nie potrafi sprostać występującym na ulicach obywatelom, jak zatem ma ich bronić przez terrorystami czy przestępcami. Taki ruch przygotowuje więc pole dla politycznej kontrpropozycji wobec elity. A że jej sformułowanie nie jest łatwe – to oczywiste po tylu latach politycznej poprawności egzekwowanej nie tylko przez cenzurę medialną, ale i ściganie pewnych poglądów z określonych paragrafów kodeksu karnego. Po tylu latach systemu wyborczego eliminującego realnych kontestatorów, kiedy to Front Narodowy zdobywając kilkanaście procent głosów nie otrzymywał ani jednego mandatu w parlamencie. Po tylu latach odcinania od finansowania, by znów powołać się na przykład FN, któremu komercyjne banki odmawiały kredytów niezbędnych dla prowadzenia kampanii wyborczej (to właśnie dlatego Front zwrócił się do banków należących do Rosjan). Ze wszystkich tych powodów można wątpić czy da się zrealizować we współczesnej Francji radykalną polityczną zmianę wbrew politycznej i ekonomicznej elicie, poprzez standardową procedurę wyborczą. Historia Francji pokazuje, że kolejne reżimy wykazywały się sporym konserwatyzmem w potocznym tego słowa znaczeniu, a generalne zmiany dokonywały się poprzez rewolucyjne zrywy lub wymuszały je przegrane wojny. Same „żółte kamizelki” nawiązały do tych narodowych doświadczeń, gdy na Łuku Triumfalnym któryś z uczestników manifestacji namalował napis: „Ścinaliśmy głowy za rzeczy mniejsze niż to”. Wbrew wiecznie przedwczorajszym reakcjonistom, rewolucjonizm okazuje się częścią francuskiej tradycji i tożsamości.

Uliczne wystąpienia „żółtych kamizelek” mają jednak nie tylko lokalne znaczenie. Skupiona wokół Macrona konfederacja polityków zblatowanych z wielkim biznesem to nie tylko elita rządząca Francją. To także obóz polityczny, który chce wykorzystać Francję jako bazę i narzędzie przekształcenia Unii Europejskiej w federalne superpaństwo kontynentalne. Młody prezydent Francji całkowicie otwarcie ogłaszał taką wizję i groził marginalizacją polityczną państwom, które jej nie poprą. Macron był wielką nadzieją kosmopolitycznych elit w całej Europie. Szczególnie w sytuacji dekompozycji sceny politycznej w Niemczech i słabnięcia pozycji Angeli Merkel. Dziś prezydent Francji jest słabszy niż niemiecka kanclerz, jego sondażowe notowania są już tak marne, że dalszą część kadencji będzie musiał prawdopodobnie poświęcić polityce wewnętrznej. To dobra wiadomość dla Polski.

Miałka debata

Polskie reakcje na wydarzenie we Francji potwierdzają jedynie miałkość debaty publicznej w naszym kraju oraz poziom podatności społeczeństwa na manipulacje ze strony naszych polityków. W polskiej dyskusji o wydarzeniach we Francji, i odnosi się to zarówno do komentarzy polityków i publicystów, jak i obywateli na portalach społecznościowych, dominuje swoiste poczucie wyższości nad Francuzami charakteryzowanymi jako wandale i zadymiarze. Dla liberalnych polityków i mediów obecne protesty to nieodpowiedzialne wystąpienie, „populistyczna” uzurpacja obywateli, którym brakuje wiedzy i odpowiedzialności by uznać, że „reformy” proponowane przez światłego prezydenta Macrona to niezbędna droga do tego by Francja i Europa rosła w siłę, a ludziom żyło się dostatniej. Media prorządowe i zwolennicy PiS, odnotowując brutalność sił bezpieczeństwa, całą swoją energię poświęcają na udowadnianie z kolei światłości władz Polski, która miała rzekomo już przeprowadzić w Polsce zmiany o jakie walczą Francuzi, a nawet jeszcze lepsze. Obóz rządzący najwyraźniej bardzo obawia się oddolnej mobilizacji ludzi na ulicach, a przykładem tego niech będzie wymiana zdań między wiceprezesem Ruchu Narodowego Krzysztofem Bosakiem a doradcą zarządu TVP, a niegdyś byłą szefową „Wiadomości” Marzeną Paczuską.

O tym, że środowisko PiS najbardziej boi się kontestacji ze strony narodowców niech świadczy bardzo agresywna interwencja policji wobec uczestników zorganizowanej właśnie przez nacjonalistów blokady lubelskiego marszu homoseksualistów. Kontrastowała ona z bardzo delikatnym obchodzeniem się policjantów z uczestnikami manifestacji liberalnej opozycji, mimo, że w oficjalnej narracji obozu rządzącego propagowanej przez sprzyjające mu środki masowego przekazu, to właśnie „totalna opozycja”, jest głównym przeciwnikiem i zagrożeniem dla Polski.

W bardziej niszowych kręgach samozadeklarowanych prawicowców dochodzą do tego dogmatyczne formułki bagatelizujące ruch „żółtych kamizelek” jako „lewacki’, a jego działania jako „walkę o socjal”, „o kiełbasę” czy w końcu potępiające każdą próbę robienia polityki na ulicy. Co zresztą jest spełnieniem marzeń medialnych propagandystów obozu PiS, dążących do pacyfikacji nastrojów społecznych wizją obywateli kontentujących się „dobrą zmianą”.

Media rządowe i prorządowe używając protestów do krytyki wrogiego Polsce i jej władzom Macrona, jednocześnie wykorzystują je także do uderzenia w eurokratów. Podkreślając, że ci nie widzą zagrożenia dla francuskiej demokracji i praworządności w brutalnym tłumieniu protestów społecznych, podczas gdy wytoczyli najcięższe działa z powodu reformy wymiaru sprawiedliwości w Polsce. Wskazanie na tę hipokryzję jest słuszne, ale przecież zdecydowanie nie jest to najważniejszy wniosek jaki można wyciągnąć z tego co się dzieje na Sekwaną. Warto aby media publiczne zajmowały się nie tylko propagandą, ale też próbami całościowego opisania procesów społeczo-politycznych.

Husarze przeciw komunie

W przeciwieństwie do Polaków, Francuzi ciągle są narodem, który jest w stanie pogrozić politykom nieco bardziej niż tylko wpisami na Facebooku, i który jest w stanie wyjść na ulicę by zająć się sprawami swojej przyszłości, nie tylko przeszłości. Charakterystyczne, że Polacy są zdolni do masowego wyjścia na ulicę jedynie przy okazji obchodów historycznych wydarzeń i świąt upamiętniających bohaterów naszej historii. Polacy chętnie uczestniczą w marszach ku czci „żołnierzy wyklętych” lub oddają cześć powstańcom warszawskim. Największą manifestacją w kraju jest Marsz Niepodległości, nie mający w zasadzie żadnych haseł politycznych. Oczywiście to dobrze, że Polacy niejako oddolnie prowadzą politykę historyczną lub uczestniczą w polityce historycznej kreowanej przez instytucje publiczne. Niestety polityka historyczna to jedyna polityka jaką Polacy potrafią jako społeczeństwo prowadzić. Ma ona duże znaczenie dla wzmacniania narodowej tożsamości i spójności. Jednocześnie jednak to jednostronne zaangażowanie obywateli pozwala politykom, którzy dobrze opanowali granie na patriotyczną nutę, łatwo manipulować społeczeństwem. Wystarczy siebie obsadzić w roli następców choćby owych „żołnierzy wyklętych”, a Grzegorza Schetynę, w latach 80. młodego działacza opozycyjnego Niezależnego Zrzeszenia Studentów uciekającego przed milicją na ulicach Wrocławia, w roli „komuny”. Bo tak przecież, zupełnie na poważnie, wielu sympatyków PiS określa taką neoliberalną partię jaką jest Platforma Obywatelska. Wiadomo, że skoro grozi przejęcie władzy przez potomków UB, „resortowe dzieci”, nikt nie będzie przejmował się drobiazgami takimi tak jak ten czy inny podatek nałożony przez Mateusza Morawieckiego.

Polacy siedzący na tyłkach przed komputerami, wpisami na portalach społecznościowych dający wyraz swojej wyższości nad Francuzami rozrabiającymi na ulicach Paryża, to wręcz żałosny obraz. Równie żałosny jak wtedy gdy siedzieli na tyłkach po wybuchu afery taśmowej, gdy wyszedł na jaw poziom niesterowności państwa i skala pasożytnictwa obsadzających jego struktury polityków i urzędników. Polacy siedzieli na tyłkach gdy Donald Tusk jednym pociągnięciem długopisu przerzucił odkładane w ich imieniu miliardy złotych z OFE do ZUS. Polacy nadal siedzą przed monitorami gdy rząd PiS całkowicie otworzył granice Polski przed imigracją zarobkową, w dokładnie ten sam sposób jak od lat 70. XX wieku robiły to władze RFN. I to mimo tego, że wątek powstrzymania imigracji, podbudowany stawianiem Niemiec jako negatywnego przykładu, był jednym z głównych wątków kampanii wyborczej PiS. Polacy toczą swoją „walkę” na lajki i tłity w czasie gdy rząd sprowadza Polskę do statusu republiki bananowej, która poprawia swoje ustawy pod dyktando władz Izraela, USA, a nawet Komisji Europejskiej, której w swej propagandowej narracji miał dawać nieustępliwy odpór. Rolnicy nie wychodzą na ulicę, gdy tania ukraińska żywność zalewa polski i unijny rynek, bo politycy POPiS wspólnie popierali wysokie bezcłowe kontyngenty na produkty rolno-spożywcze z Ukrainy w ramach zbliżania jej do Europy. Nie wyciąga ich z gospodarstw istna rzeź trzody chlewnej, prowadzona przez administrację na skalę niespotykaną w żadnym innym państwie w którym pojawiła się ASF. A przecież wyborcy PiS to często mieszkańcy wsi i patriotyczny sort obywateli, werbalnie ceniących narodową suwerenność jako najwyższą wartość. Reminiscencje Rzeczypospolitej od morza do morza zasłaniają Polakom obraz Polski wykorzystywanej i rozgrywanej przez państwa tak słabe jak Litwa czy Ukraina. W ramach partnerstwa z którymi rząd PiS pozwala na dyskryminację i wynaradawianie zamieszkujących je Polaków.

Zdziecinniały naród

Gra symbolami i historycznymi motywami zabija u nas prawdziwą politykę, która zawsze jest starciem interesów grupowych i interpretacji interesu wspólnego z myślą o przyszłości. Tylko w ramach tej uprawianej przez polityków gry, dumni potomkowie husarzy i „żołnierzy wyklętych”, zapełniający ich wizerunkami swoje profile na Facebooku, mogą jednocześnie godzić się na szybko następującą zmianą struktury etnicznej Polski, czyli na zmianę naszej tożsamości w przyszłości. Jako Polacy nie potrafimy wspólnie identyfikować swoich realnych interesów, interesu narodowego, a nawet własnych interesów grupowych. Nie potrafimy odpowiadać na ich łamanie przez rządzących wspólnymi, społecznymi działaniami politycznymi. Gdy robi się biednie i niewygodnie wybieramy indywidualne strategie przetrwania. Pakujemy się i wyjeżdżamy na emigrację. Z komentarzy potomków husarzy można nierzadko usłyszeć lekceważenie dla Francuzów walczących „o kiełbasę”. Jednocześnie Polacy milionami opuścili swoją ojczyznę właśnie „za kiełbasą”, aby poprawić swój indywidualny status materialny.

Nie potrafimy nawet formułować języka debaty, który w sposób zrozumiały i konstruktywny artykułowałby interesy o których piszę. Przerzucamy się często przesadnymi, prawie zawsze wywiedzionymi z historii określeniami – „targowicy” lub „dyktatury”, „komuny” lub „faszyzmu”. W ustach Polaków te wielkie i dramatyczne słowa pozostają tylko farsą, bo nie idzie za nimi żadne odpowiadające im powagą zaangażowanie. Dlatego farsą pozostaje całe nasze życie społeczno-polityczne. Francuzi nie mówią o rozbiorach i dyktaturze, tylko o bolesnej dla ich portfeli podwyżce, a i tak potrafią ze swoich słów wyciągnąć bardzo poważne konsekwencje, aż do ruszenia z pięściami na policjantów włącznie. To właśnie konsekwencja między słowami a czynami odróżnia dorosłych od dzieci. Ostatecznie dekadencja, która toczy Francję nie od dziś, jest przypadłością tylko ludzi dojrzałych i dojrzałych społeczeństw. Natomiast łatwość z jaką polscy politycy rozgrywają społeczeństwo symbolami i korumpują patriotyzmem, sprowadzając patriotyczne emocje obywateli do roli paliwa dla mobilizacji poparcia wyborczego, karze myśleć o naszym narodzie jako narodzie infantylnym.

Wszechobecne w Polsce biadolenie nad spalonymi we Francji samochodami i rozbitymi witrynami to kolejny dowód na zdziecinnienie Polaków. Tak jakby przy masowych, spontanicznych ulicznych wystąpieniach można było całkowicie uniknąć takich ekscesów. Tak jakby manifestacje pozbawione tego rodzaju przejawów gniewu ludu mogły zrobić wrażenie na okopanej na swych stanowiskach elicie osłanianej przez falangi ciężkozbrojnej policji. U nas jednak osoby z całkowitą powagą określające się mianem „antysystemowców” będą czerpać satysfakcję z tego jak spokojnie i grzecznie przebiegł Marsz Niepodległość, z wyraźną wyższością wobec chuligaństwa Francuzów. By jednocześnie w najcięższych zarzutach uprawiać krytykę partii rządzącej za nie spełnianie obietnic wyborczych.

Ta potrzeba uznania za bycie grzecznymi przez opinię publiczną w państwach zachodnich, tak jak ją sobie w filisterskich kategoriach wyobrażamy, zdradza zresztą kolejny zakorzeniony kompleks Polaków. Francuzi tym razem nie szukali uznania obcych, ani własnych władz. Po prostu walczyli o swoje. Warto abyśmy się czegoś od nich nauczyli.

Karol Kaźmierczak

https://wpolityce.pl/polityka/424505-marzy-im-sie-plonaca-stolica-w-tok-fm-podgrzewaja-atmosfere

https://wpolityce.pl/polityka/424173-bosak-apeluje-aby-brac-przyklad-z-zoltych-kamizelek

…..


Marsz Niepodległości na Rondzie Dmowskiego. Źr. Twitter/ Witold Tumanowicz

1000_szabel @1000_szabel:
Przyznam, że i mnie samemu ciężko znaleźć techniczną receptę na sposób, jak przekuć retorykę w oddziaływanie, aczkolwiek już od dawna zauważyłem, że środowiska prawicowe utknęły niejako w martwym punkcie. Szczerze mówiąc, miałem nadzieję, gdy tylko zobaczyłem tytuł tego artykułu, że pan Michał poda taki przepis. 😉 Tym samym znów dałem się ponieść na skrzydłach niepoprawnego optymizmu i znów gruchnąłem o matkę ziemię. Aczkolwiek autor uchylił tu nieco furtkę do rozwiązania, to jednak zastanawiam się, na ile na zadane przez autora pytania da się odpowiedzieć twierdząco. Pozornie tak, ale wziąwszy pod uwagę silną polaryzację polityczną w naszym społeczeństwie, nb. polaryzację, która jest niezwykle dla nas szkodliwa (czytaj potencjalny Polak może i zgodzi się z tym, że suwerenność i PKN tak, ale specjalnie na złość danej opcji politycznej odpowie „nie”) w połączeniu z mentalnością dzisiejszego społeczeństwa, raczej jego głupotą polityczną (czytaj: przeciętny Polak raz na 4 lata pójdzie na wybory bez większej refleksji i zagłosuje przede wszystkim na uśmiechającą się na bilbordzie gębę, a nie na konkretny program wyborczy, już nawet nie wspomnę i pamięci przeciętnego Kowalskiego, czyli ocenieniu, czy dany kandydat w przeszłości wywiązywał się z obietnic, czy był uczciwy, itd.). Tu przede wszystkim niezwykle ważną rolę spełnia praca u podstaw, bo kolejne wyniki wyborcze potwierdzają, że przez ponad 25 lat społeczeństwo nie nauczyło się podstaw demokracji. Ponadto ostra polaryzacja polityczna powoduje, że patriotyczna prawica będzie musiała pójść na spory kompromis (oczywiście przy zachowaniu fundamentów swojej ideologii), y zdobyć szersze poparcie. Pytanie, czy np. narodowcy będą w stanie pójść na to?

Kojoto @Kojoto:
@1000_szabel – recepta nie zawiera w sobie z pewnością „demokracji”, która jest przykrywką dla zakulisowej władzy poprzez system finansowy i media… no niestety. Realizm w naszych czasach to strategia przetrwania. W/G mnie czasy są znacznie trudniejsze niż nawet w okresie zaborów. Nikt w RP nie zabrania wprawdzie uczyć się Polskiego, ale w czasie zaborów Polacy mogli spokojnie zdobywać majątek i decydować o życiu gospodarczym. Jak jest dziś – każdy wie.

ProPatria @ProPatria:
Do Forumowiczów zobaczcie co się dzieje https://www.rmf24.pl/fakty/swiat/news-polacy-zatrzymani-na-ukrainie-probowali-odpalic-race-na-cmen,nId,2690133 Moje pytanie do rmf fm: na jakiej upainie ??

roob @roob:
Załóżmy na chwilę, że Kresowianie zakładają własną partię…

Potrzeba strategii politycznej

POTRZEBA STRATEGII POLITYCZNEJ

21 listopada 2018|4 komentarze|w Opinie, Publicystyka |Przez Michal Krupa

Załóżmy na chwilę, nieco makiawelicznie, że przeciętny polski wyborca otrzymuje propozycję programową stojącą w opozycji do poglądu, że wskaźnik wzrostu PKB rozstrzyga w całości o kondycji gospodarki i, na przykład, że lepiej przeznaczyć 2 mld dolarów na rozwój własnych sił zbrojnych niż do kieszeni Pentagonu. Dwa rozsądne punkty programowe, które w sposób bezproblemowy mogłyby się znaleźć obok zakazu dzieciobójstwa prenatalnego czy faszerowania dziecięcych umysłów propagandą gender. Ilu Polaków, mając taki wybór, wybrałoby dalsze opieranie gospodarki na taniej sile roboczej z innych krajów i zachodniej eksploatacji naszego kraju, za cenę możliwości dokonania aborcji i sprowadzenia do Polski amerykańskiej dywizji? – pyta Michał Krupa.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że pomimo posiadania licznych publicystów, autorów, zwolenników, wszyscy ci, których zbiorowo można określić jako będących „na prawo od PiS” nie wykazują tendencji do podjęcią wysiłku myślenia w kategoriach strategii politycznej.

Pat Buchanan, były doradca prezydentów Richarda Nixona i Ronalda Reagana, relacjonuje na pierwszy stronach swojej pracy „Conservative votes, liberal victories” (Konserwatywne głosy, liberalne zwycięstwa) z 1975 roku, że w trakcie prezydentury Nixona, gdy Biały Dom i osobiście wiceprezydent Spiro Agnew „ostrzeliwali” lewicę ostrą retoryką zmuszając ją do defensywy, senator Hugh Scott miał uspokajać swoich liberalnych kolegów tymi słowami: „The conservatives get the rhetoric and we get the action”. Słowa te można przetłumaczyć jako „konserwatyści mają retorykę, my mamy oddziaływanie”.

Gdy spojrzymy na środowiska w Polsce, które oficjalnie kontestują władzę PiS i które znajdują się „na prawo” od partii rządzącej (mam tu na myśli przede wszystkim narodowców, wolnościowów i katolickich konserwatystów/katolików integralnych), słowa senatora Scotta o posiadaniu retoryki, lecz bez oddziaływania, są bardzo na czasie. Albowiem trudno nie zauważyć, że niezależnie od ilości wystąpień Grzegorza Brauna, wykładów Krzysztofa Karonia, wywiadów Marcina Roli i felietonów (często bardzo celnych) Stanisława Michalkiewicza, politycznie rzecz ujmując, z prawej strony PiS-owi nic nie zagraża. A chyba wszyscy jesteśmy zgodni co do tego, że najwyższy czas, aby obóz rządzący realnie poczuł oddech prawicowych rebeliantów na swoich plecach.

Oczywiście, nie można za ten stan rzeczy obwiniać tylko i wyłącznie braku talentu politycznego „prawdziwej prawicy” jako całości. Znaczącymi czynnikami takiego stanu rzeczy są m.in dwuznaczna postawa wielu wysokich hierarchów Kościoła i kierownictwa Radia Maryja wobec coraz bardziej zuchwałej marginizalacji kwestii moralnie fundamentalnych. Wydaje się, że dla niektórych katolickich podmiotów jednoznacznie wspierających przez lata obóz rządzący, kwestia stanowczego oporu przeciwko proaborcyjnej postawie partii Jarosława Kaczyńskiego to o „jeden most za daleko”.

Niezależnie jednak od tego aspektu, wydaje się, że jeszcze nikt w Polsce „na prawo od PiS” nie podjął się wysiłku myślenia w kategoriach strategii politycznej. Proszę zauważyć, że nie napisałem „strategii propagandowej” czy „publicystycznej”. To akurat „prawdziwa prawica” ma opanowane jak mało kto. Nie są to jednak przejawy strategii politycznej, (choć niektórym może się wydawać, że jest odwrotnie) chociażby z tego względu, że większość tego typu inicjatyw, wystąpień, ma charakter wewnętrzny, a więc mówienia do siebie samych, go grona zwolenników i utwierdzania się w słuszności własnych poglądów. Samo w sobie nie jest to zjawisko złe, albowiem cywilizowany człowiek powinien stale pogłębiać swoją wiedzę i wzmacniać argumentację stojącą za własnym światopoglądem, nawet jeśli czasami przekazujący tę wiedzę lub wzmacniający fundamenty światopoglądu często bywa monotonny lub monotematyczny…

Endecki pisarz Wojciech Wasiutyński tak zdefiniował sprawnie działający podmiot polityczny: „Stronnictwo tym różni się od koterii czy kliki, że nie jest grupą doraźnie zebranych osób do przeprowadzenia jednego celu, ale szeroką organizacją o dość trwałym składzie, złączoną wspólnymi poglądami na najważniejsze sprawy publiczne (…) Stronnictwo może nie mieć doktryny, może nie mieć stałego programu, ale nie może istnieć bez podłoża wspólnych przekonań swoich zwolenników”. Niby oczywista oczywistość. Proszę jednak zwrócić uwagę na przymiotnik „szeroką”. Tu należy postawić zasadnicze pytanie: co oznacza w naszym kontekście owa „szerokość”? Co łączy narodowców, wolnościowców i katolickich konserwatystów/katolików integralnych na niwie politycznej? Sądzę, że wspólnym mianownikiem tych trzech środowisk są suwerenność i prawo naturalne. Zarówno narodowcy, jak i wolnościowcy oraz katoliccy konserwatyści słusznie uważają, że polska suwerenność państwowa, w szczególności za przyczyną Unii Europejskiej, choć nie tylko, obecnie jest mocno ograniczona i należy nie tylko ją wzmacniać na ile to możliwe, lecz również dążyć do jej odzyskania w jak najszerszym wymiarze. Te trzy środowiska również podpisują się obiema rękami pod zdaniem św. Tomasza z Akwinu: „Prawo stanowione tylko w takim stopniu jest autentycznym prawem, w jakim zakorzenione jest w prawie naturalnym; jeśli zaś w czymś kłóci się z prawem naturalnym, nie będzie już prawem, lecz niszczeniem prawa.” Wszystkie inne postulaty tych trzech środowisk zasadniczo są rozwinięciem tych dwóch probierzy.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Wielka Orkiestra Świątecznego Marszu Niepodległości

A więc wspólne przekonania łączące te trzy środowiska są ewidentne dla wszystkich. Pytanie: jak to się przekłada na działalność polityczną? Operowanie w rzeczywistości demoliberalnej dla antyliberalnych stronnictw i ugrupowań może być szalenie trudne. Wystarczy spojrzeć na Europę Zachodnią. Co nie znaczy, że przy roztropnej kompromisowości nie da się zbudować permanentnego układu politycznego, kontestującego wszechobecny globalizm. Dobrym przykładem są Włochy, gdzie dwie formacje, lewicowa i prawicowa, porozumiały się w celu wyciągnięcia kraju z gospodarczej i demograficznej zapaści.

Oczywiście, inne są problemy Włoch, inne Polski. Wydaje się jednak, że włoski przykład pokazuje nam kluczowe znaczenie, jakie dla skutecznej działalności politycznej (czyli mającej na celu zdobycie i utrzymanie władzy w celu roztropnego realizowania dobra wspólnego) ma namysł nad strategią. Nie chcę wchodzić w partykularyzmy związane z samym budowaniem organizacji partyjnej. Tutaj akurat radzimy sobie jako Polacy nie najgorzej. Problemy pojawiają się przy kompromisowości i poszerzaniu potencjalnego elektoratu, czyli politycznym sondowaniu.

Czy wyobrażacie sobie państwo, że wyborca SLD po 60-tce, umiarkowany wyborca PO, który przynajmniej raz w tygodniu pojawia się w kościele lub wieloletni zwolennik PSL, głosują na stronnictwo, które na sztandarach ma wypisane suwerenność i prawo naturalne? Ja owszem. Nie jestem co prawda przekonany, czy wyborca SLD lub PO zagłosowałby na wymienione stronnictwo akurat z powodów samej suwerenności i prawa naturalnego, ale jeśli jednego i drugiego skusić wizją całkowicie innej polityki wschodniej, ukazując na podstawie twardych danych, że bycie gorącym rzecznikiem interesów ukraińskich po 2014 roku, w tym interesów Ukraińców dotkniętych bezrobociem i kryzysem gospodarczym, bynajmniej nie było w polskim interesie, to kto wie, jak jeszcze można poszerzyć horyzonty myślowe wyborców. Nie wspominam tu nawet o zawiedzionych polityką partii władzy wyborcach PiS, których liczba stopniowo się powiększa, a którzy w większości są naturalną bazą wyborczą dla kontestujących PiS ugrupowań i środowisk.

Czy ktoś „na prawo od PiS” myśli w takich kategoriach, czyli jak słusznymi skądinąd postulatami przekonać tych, którzy nigdy nie myśleli oddać głosu na coś jeszcze bardziej na prawo od PiS? Czy naprawdę tylu tęgim głowom obce jest myślenie o sposobach zdobycia i utrzymania władzy? A może zbyt często jesteśmy zapatrzeni sami w siebie lub w ilość interakcji na Twitterze bądź przychylnych komentarzy na YouTube i wydaje się nam, że to tam toczy się walka polityczna?  Co do zasady, konsolidacja mas na prawo od PiS już nastąpiła. Wszyscy znają, czytają i chwalą plejadę publicystów i polityków oraz działaczy partykularnych spraw. Wszyscy przejrzeli „dobrą zmianę” i jej często spektakularne objawy, jak chociażby wycofanie ustawy o IPN. Może więc nadszedł czas, aby spojrzeć szerzej?

Załóżmy na chwilę, nieco makiawelicznie, że przeciętny polski wyborca otrzymuje propozycję programową stojącą w opozycji do poglądu, że wskaźnik wzrostu PKB rozstrzyga w całości o kondycji gospodarki i, na przykład, że lepiej przeznaczyć 2 mld dolarów na rozwój własnych sił zbrojnych niż do kieszeni Pentagonu. Dwa rozsądne punkty programowe, które w sposób bezproblemowy mogłyby się znaleźć obok zakazu dzieciobójstwa prenatalnego czy faszerowania dziecięcych umysłów propagandą gender. Ilu Polaków, mając taki wybór, wybrałoby dalsze opieranie gospodarki na taniej sile roboczej z innych krajów i zachodniej eksploatacji naszego kraju, za cenę możliwości dokonania aborcji i sprowadzenia do Polski amerykańskiej dywizji? Osobiście uważam, że niewielu, przynajmniej nie tylu, aby przeszkodzić w przejęciu władzy. A to tylko jeden mały przykład jak, mając na uwagę realia polityczno-społeczne, formułować strategię polityczną, która przecież, co należy podkreślić, nie powstaje z dnia i nie może być dziełem jakiegoś „wodza”.

Konferencje o szansach monarchizmu w Polsce, agentach, masonach, czy Żołnierzach Wyklętych, publikowane w ogromnych ilościach wystąpienia naszych prawicowych luminarzy, mogą być stymulującymi intelektualnie wydarzeniami, lecz polityczny pożytek z tego żaden. Parafrazując Scotta, co z tego, że mam retorykę, skoro nie mamy oddziaływania? Niejeden czytelnik zapewne zgodzi się, że nadszedł czas, aby retorykę przekuć w oddziaływanie. Sama świadomość tego wśród mas stojących na „prawo od PiS” i ich autorytetów będzie dobrym pierwszym krokiem.

Michał Krupa

…..

Andrzej Duda i Donald Trump w Davos. Fot. twitter.com, KPRP, Jakub Szymczuk

JeszczePolska @JeszczePolska:
Podejmujemy pod nogi i oddajemy największy hołd naszym dobroczyńcom i wyzwolicielom!naszemu wzorowi do naśladowania, naszemu przewodnikowi po polityce, gospodarce i życiu, naszym najwierniejszym przyjaciołom! prowadźcie dalej i wskazujcie drogę w ciemności! Ave!!!!
https://twitter.com/i/status/1066027591616868352

Medor @Medor:
Bardzo dobry artykuł.

dls Maverick @dls Maverick:
Ciagle, nahalne calowanie nogawek mojemu prezydentowi przez Doode to pas niekonczacych sie porazek. Kiedy ta Polska bedzie suwerenna np. jak Rosja czy Brazylia…

Roman1 @Roman1:
Trzeba zacząć od tego, że w 1945 roku Polskę wyzwoliła Armia Radziecka, aczkolwiek przez 45 lat ZSRR narzucał nam swoją politykę. Obecnie robią to USA, a wizyty polskich władców w USA są obecnie znacznie częstsze, niż kiedyś w ZSRR (władcy stają się tam petentami). Jeżeli przed 1989 rokiem Polska nie była państwem niepodległym, to obecnie również nie jest.

Wolne Pomorze @Wolne Pomorze:
juda przynosisz wstyd NARODOWI POLSKIEMU !!!!!!!!!! Najpierw wytłumacz sie, kto ci kazał dac BEZZWROTNIE banderskiej ukrainie 4 mld złotych (CZTERY MILIARDY PLN !!!!!!!!!!!!!!) – kiedy ukry nam oddadza NASZE PIENIADZE I W JAKIEJ FORMIE ???????????????

1000_szabel @1000_szabel:
Nic dodać, nic ująć.

banderapadlina @banderapadlina:
Tylko prawdziwi Polacy w rządzie mogą godnie reprezentować naród Polski a obecne tak jak wcześniejsze rządy szumowin polskojęzycznych to polityka na kolanach

Polska i USA – przyjaciele na zawsze?

POLSKA I USA – PRZYJACIELE NA ZAWSZE?

23 listopada 2018|7 komentarzy|w Opinie, Publicystyka |Przez Michal Krupa

Gdy w październiku prezydent Donald Trump stwierdził, że Arabia Saudyjska powinna płacić Amerykanom za obronę Królestwa, książę Mohammad Bin Salman, de facto władca Arabii Saudyjskiej, odpowiedział krótko: nic nie zamierzamy płacić. Czy ktoś myśli, że Izraelowi, Turcji, Wielkiej Brytanii lub Niemcom przyszłoby do głowy płacenie Amerykanom za stacjonowanie wojsk na swoim terytorium? Wolne żarty – pisze Michał Krupa.

Prezydent Andrzej Duda i premier Mateusz Morawiecki złożyli wczoraj osobno na Twitterze życzenia Amerykanom z okazji Święta Dziękczynienia (Thanksgiving).

Pomijając fakt, że poza premierem Izraela, nie zauważyłem, aby jakakolwiek inna głowa państwa lub szef rządu sprzymierzonego ze Stanami Zjednoczonymi złożyli jednocześnie życzenia Amerykanom z okazji święta dziękczynienia, życzenia ze strony polskiej tchnęły charakterystycznym idealizmem, tłumaczącym bezradność i bezalternatywność polskiej polityki zagranicznej.

Najpierw prezydent Andrzej Duda złożył życzenia obywatelom USA na Twitterze. „Szczęśliwego Święta Dziękczynienia dla ciebie @realDonaldTrump, @FLOTUS i wszystkich naszych amerykańskich przyjaciół! Dodatkowe podziękowania dla amerykańskich żołnierzy spędzających ten wyjątkowy dzień na polskiej ziemi! Polska jest wdzięczna za to, że jesteście rzetelnymi sojusznikami i partnerami!” – napisał prezydent Duda na Twitterze.

Premier Mateusz Morawiecki wkrótce również dołączył do prezydenta, pisząc na Twitterze: „Szczęśliwego Święta Dziękczynienia, Ameryko! Nasze narody były zawsze przyjaciółmi i jestem pewien, że pozostaniemy przyjaciółmi na zawsze! Ostatnie 100 lat to dopiero początek!”

W samym składaniu życzeń, oczywiście, nie ma nic złego. Problem leży w treściach, które towarzyszą tym życzeniom. Trudno zgodzić się z prezydentem Dudą, że państwo, które regularnie ingeruje w nasze wewnętrzne sprawy, chociażby w kwestii ustawy o IPN, jest „rzetelnym sojusznikiem i partnerem”. Pozwolę sobie w tym miejscu zacytować obszerny fragment eseju prof. Stanisława Bielenia na temat statusu Polski:

Doświadczenia ostatnich lat dobitnie pokazują, że dotychczasowa manifestacyjnie proamerykańska polityka Polski nie przynosi pożądanych efektów. Jest wyrazem słabości i politycznej dezorientacji, wynikającej z braku zręczności i niezrozumienia mechanizmów gry rozmaitych sił za oceanem. Wycofanie się ze zmian w ustawie o IPN pod presją środowisk żydowskich z Ameryki i Izraela, a także w wyniku nacisków samego Waszyngtonu, dowodzi, że w godzinie jakiejkolwiek, nawet dość banalnej próby, związek Polski z USA przybiera skrajnie trudny charakter, a „parasol ochronny” staje się wątpliwy. Widać przy tym wyraźnie, że bezpieczeństwa nie można kupić raz na zawsze i że ma ono swoją cenę wcale niepolegającą na kosztach kupowanych w USA samolotów i rakiet czy gotowości bojowej amerykańskich żołnierzy, stacjonujących na polskiej ziemi. Istota gwarancji sprowadza się do woli respektowania statusu państwa polskiego, poważania jego autorytetu. Jeśli brakuje tych wartości, stajemy się państwem niepoważnym i marginalizowanym, wobec którego wszelkie, nawet najmniej eleganckie wolty są dopuszczalne i możliwe.

Zobacz także: Dopuszczeni do cesarskiego biurka

Trudno zrozumieć na czym dokładnie polega „rzetelność” partnera, który ewidentnie nie respektuje statusu państwa polskiego, ani nie ma poważania dla jego autorytetu, regularnie ingerując w jego wewnętrzną politykę. Może polskim władzom wystarczą „rzetelne”, schlebiające Polakom wpisy na Twitterze ambasador Mosbacher? Możliwe, aczkolwiek „wstawaniem z kolan” to na pewno nie jest. Wpis Pana Prezydenta, abstrahując od dobrych intencji, jedynie utwierdza status Polski jako „państwa niepoważnego i marginalizowanego” w oczach wielu Polaków.

Zobacz także: Płk Wilkerson dla portalu Kresy.pl: Pomysł budowy Fort Trump jest pozbawiony strategicznego sensu

Przykładem takiego lekceważenia powagi państwa może być chociażby stosunek obecnej władzy do zbudowania stałej amerykańskiej bazy w Polsce. Gdy w październiku prezydent Donald Trump stwierdził, że Arabia Saudyjska powinna płacić Amerykanom za obronę Królestwa, książę Mohammad Bin Salman, de facto władca Arabii Saudyjskiej, odpowiedział krótko: nic nie zamierzamy płacić.

Czy ktoś myśli, że Izraelowi, Turcji, Wielkiej Brytanii lub Niemcom przyszłoby do głowy płacenie Amerykanom za stacjonowanie wojsk na swoim terytorium? Wolne żarty.

Jestem zresztą przekonany, że wymóg Trumpa, by sojusznicy sami wzięli na siebie odpowiedzialność za obronę swoich granic (często powtarzany jeszcze w trakcie kampanii wyborczej), miał służyć zrzuceniu z USA licznych zobowiązań obronnych z okresu zimnej wojny, obciążających amerykański budżet i sprawiających, że siły zbrojne Stanów Zjednoczonych są zbyt rozciągnięte. Sam Trump dał do zrozumienia, że właśnie o to mu chodziło, gdy w swoim przemówieniu inauguracyjnym w styczniu 2017 roku powiedział: „Przez wiele dziesięcioleci wzbogacaliśmy przemysł zagraniczny kosztem amerykańskiego przemysłu; subsydiowaliśmy armie innych krajów, pozwalając jednocześnie na bardzo smutną degradację naszego wojska; broniliśmy granic innych państw, odmawiając obrony własnych; i wydaliśmy miliardy dolarów za granicą, podczas gdy infrastruktura Ameryki popadła w ruinę. Sprawiliśmy, że inne kraje są bogate, a bogactwo, siła i pewność naszego kraju zniknęły z horyzontu”.

Zobacz także: Fort Trump jest zbędny

Jedynie Polacy ochoczo wystąpili przed szereg z ofertą 2 mld dolarów („lub więcej”, jak zaznaczył Trump podczas konferencji prasowej z Andrzejem Dudą w Białym Domu). Trudno dziwić się Trumpowi, biznesmenowi z zawodu, że zasygnalizował, iż przyjrzy się tej ofercie strony polskiej, lecz z czysto finansowego punktu widzenia. Albowiem jeśli, jak twierdzą nieustannie politycy obozu rządzącego, w interesie wszystkich członków NATO,  a w szczególności Stanów Zjednoczonych, leży powstrzymanie agresywnych ambicji Rosji, dlaczego musimy przekupywać Amerykanów, aby tutaj stacjonowali? Skoro zagrożenie jest tak ewidentne i Władimir Putin tylko czeka na okazją, aby jego wojska wkroczyły do Polski, czyż nie powinny na jej terytorium stacjonować kontyngentny z wszystkich państw NATO? A może to nasza percepcja jest błędna?

Wpis premiera Matuesza Morawieckiego z kolei razi swoją dziecinną wręcz naiwnością. W sercu pana premiera Ameryka ewidentnie zajmuje szczególne miejsce, skoro jest gotów w ten sposób obnosić się ze swoją wiernopoddańczą postawą (inaczej tego nazwać się nie da) i irracjonalnym, bezwzględnym proamerykanizm. Może warto więc, aby sięgnął po przemówienie pożegnalne pierwszego prezydenta Stanów Zjednoczonych, Jerzego Waszyngtona, aby się przekonać, jak daleko zabrnął w swoim idealizmie:

Wiele zła powstaje z powodu namiętnego przywiązania jednego narodu do drugiego. Sympatyzowanie z faworyzowanym narodem rodzi złudzenie wyimaginowanego wspólnego interesu w przypadkach, w których żadnego wspólnego interesu nie ma, zarazem zaszczepiając w jednym [narodzie] antypatie panujące w drugim, wciąga do współudziału w kłótniach i wojnach zaprzyjaźnionego sojusznika; współudziału bez właściwych powodów, bez usprawiedliwienia. Prowadzi również do przeróżnych ustępstw na jego rzecz, do uprzywilejowania wybranego narodu kosztem innych – co tylko zwiększa szkodę wyrządzoną nam, bowiem faworyzując jednych, odcinamy się od drugich i budzimy wśród innych narodów zazdrość, złą wolę oraz chęć zemsty, skoro nie mogą liczyć na równie dobre traktowanie. Ponadto, daje możliwość naszym ambitnym, skorumpowanym, czy też omamionym obywatelom, do działań na rzecz wybranego sojusznika, aby bezwstydnie zdradzali, czy poświęcali interes narodowy własnego państwa – nieraz nawet z aprobatą publiczną, która powstaje z cnotliwych skłonności, aby być wiernym zobowiązaniom, opinii publicznej, dobru publicznemu – a tak naprawdę stanowi to podstawę dla niemądrych kompromisów na rzecz ambicji, korupcji oraz zaślepienia. Jako sposoby obcego wpływu dla oświeconego patrioty, są zgoła alarmujące. Ileż okazji dają krajowym frakcjom do uwodzenia, okłamywania obywateli, mamienia, czy manipulowania instytucjami państwowymi. Wszelkie tego typu powiązania małego, słabego narodu wobec wielkiego, potężnego, skazują go na trwanie w roli satelity wielkich państw.

Zobacz także: The National Interest: Ameryce nie jest potrzebny Fort Trump

Chciałoby się powiedzieć: nic dodać, nic ująć, oto obecny stan relacji polsko-amerykańskich, w sposób profetyczny i z wielką precyzją opisany przez Jerzego Waszyngtona.

Prof. Bieleń celnie opisał objawy takiego stanu rzeczy: Proamerykańskość polskich elit politycznych stała się ‚kamieniem węgielnym’ polityki zagranicznej RP. Bezkrytyczny proamerykanizm rządzących prowadzi jednak do zniszczenia tego, co w polityce najcenniejsze – własnego zdania i własnej podmiotowości. Zanikła przede wszystkim debata na temat pola wyboru i manewru między rozmaitymi koncepcjami zaspokajania własnych potrzeb i interesów.

Zobacz także: Prof. Hahn dla portalu Kresy.pl: Polska musi znaleźć pokojowe wyjście zanim będzie za późno

Niestety, wczorajsze wpisy na Twitterze prezydenta i premiera jedynie potwierdzają, iż daleko nam jeszcze do odzyskania tego „co w polityce najcenniejsze – własnego zdania i własnej podmiotowości”.

Michał Krupa

Merkel: państwa narodowe powinny być gotowe do przekazania części swojej suwerenności

Francuski parlament przyjął kontrowersyjną ustawę zwalczającą “fake newsy”

15 thoughts on “829 POTRZEBA STRATEGII POLITYCZNEJ, czyli DOJRZALI FRANCUZI I ZDZIECINNIALI POLACY?

  1. p
    Francja weryfikuje konta na Twitterze! Cenzura ? W „demokratycznym kraju”, co na to eurokołchoz ? Kiedy artykuł 7 i sankcje ?

    ostatni leming
    Największe gazety we Francji i we Włoszech to sovieckie fake newsy. A oni będą weryfikować konto na fakebooku 🙂

    ..
    POPiS zbliża się wielkimi krokami. Wczoraj korespondtka TVP (jakaś Magdalena) nazwała Macrona intelektualistą, dzisiaj czytam, że za niepowodzenia tego idola TVP winni są Ruscy. Brawo, brawo, brawo…

    glob@glob
    Francja tym różni sie od Polski, że tam fake newsy z fałszywymi informacjami i zdjęciami z demonstracji rozsiewają ponoć ruscy agenci, nie do ustalenia z nazwiska i adresu, a u nas robią to pod własnym nazwiskiem czołowi tzw. dziennikarze z najbardziej opiniotwórczych mediów, którzy w nagrodę za pomysł i skuteczność kłamstw obsypują się nawzajem nagrodami. A do tego Francuzi, jak widać, chcą fake newsom przeciwdziałać, a Polacy nie.

    Pendragon
    Panowie nie bądżcie dziećmi ….pod pretekstem walki z ruskimi zamykają konta najbardziej aktywnym uczestnikom protestow , w Belgii i w Niemczech jest dokładnie tak samo tyle że robią to po cichu

    https://wpolityce.pl/swiat/424744-francuskie-wladze-weryfikuja-konta-na-twitterze

    Francja weryfikuje konta na Twitterze! Chodzi o rozprzestrzenianie fake newsów i eskalację napięć. W tle rosyjskie służby

    opublikowano: 3 godziny temu · aktualizacja: 3 godziny temu

    Zdjęcie ilustracyjne / autor: pixabay.com/PAP/EPA

    W związku z protestami prowadzonymi we Francji przez ogólnokrajowy ruch tzw. żółtych kamizelek, których sceną w sobotę stał się ponownie Paryż oraz kilka większych miast we Francji, władze zarządziły pilną weryfikację niektórych kont na Twitterze.
    Advertisement

    CZYTAJ WIĘCEJ: Gaz łzawiący i starcia z policją! Prawie tysiąc osób zatrzymanych, 135 rannych. Szef MSW Francji: Protest „Żółtych kamizelek” pod kontrolą

    Szok! Pałowanie, postrzały w kark i w kolano, złamana ręka. Tak francuska policja traktuje dziennikarzy!

    Polska policja jest brutalna? To jak nazwać to, co robią funkcjonariusze we Francji? PORÓWNANIE protestów. ZDJĘCIA i WIDEO

    Przypuszcza się, że około 200 kont na Twitterze aktywnie rozprzestrzenia tzw. fake news i nagłaśnia treści mające na celu eskalację napięć społecznych nad Sekwaną. W ocenie brytyjskiego dziennika „The Times” fałszywe konta są kontrolowane przez rosyjskie służby specjalne, które podsycają atmosferę wokół francuskich protestów.

    Zadanie sprawdzenia najbardziej agresywnych z punktu widzenia cyberbezpieczeństwa kont powierzono Sekretariatowi Generalnemu ds. Obrony i Bezpieczeństwa (SGDSN). W sobotę eksperci wojskowi i policyjni z tego ośrodka zajmowali się kontami, na których pojawiły się szczególnie drastyczne zdjęcia osób – domniemanych uczestników ruchu „żółtych kamizelek” – które rzekomo zostały ranne w sobotnich starciach z policją.

    W ocenie dziennika „The Times” fotografie te nie mają jednak nic wspólnego z wydarzeniami we Francji: ani ze starciami, do jakich doszło przed tygodniem, ani tym bardziej z tymi, które miały miejsce 8 grudnia.

    Jak podkreślił minister spraw wewnętrznych Christophe Castaner „liczba rannych była dziś niższa niż przed tygodniem. Ucierpiało łącznie 135 osób, z czego 118 to cywile, a 17 przedstawiciele sił porządkowych”.

    Przed tygodniem, rany odniosło 485 osób. Gros poszkodowanych stanowili przedstawiciele policji, żandarmerii, straży pożarnej i służby ochrony metra. Ich liczbę szacuje się na 284 osób, co znacznie przekracza liczbę rannych cywilów szacowaną na 201 osób.

    Tak wysoki odsetek rannych wśród funkcjonariuszy należy wiązać z decyzją MSW sprzed tygodnia o dysproporcjonalnym użyciu sił porządkowych do ochrony siedziby prezydenta Francji oraz budynku Zgromadzenia Narodowego przy wysłaniu mniejszego stosunkowo kontyngentu do kontroli manifestacji.

    Funkcjonariusze nie zostali właściwie wykorzystani przed tygodniem. Panował chaos, rozkazy były sprzeczne i wydawane z opóźnieniem – twierdzi opozycja.

    8 grudnia siły porządkowe były znacznie lepiej przygotowane. Do ochrony i czuwania nad bezpieczeństwem manifestacji antyrządowych, w których łącznie wzięło udział ok. 125 tys. „żółtych kamizelek” zmobilizowano 89 tys. funkcjonariuszy służb porządkowych w całej Francji. W Paryżu do akcji skierowano 8 tys. policjantów, żandarmów i ochroniarzy. Dodatkowo użyto 14 bojowych transporterów opancerzonych (BTR), które znajdują się na stanie żandarmerii.

    Po raz pierwszy w historii Paryża tego typu pojazdy pojawiły się na paryskich bulwarach, koło Łuku Triumfalnego na avenue Friedland i ulicy Rivoli

    — wypunktowuje w swym komentarzu agencja AFP.

    Oprócz Paryża przypominający pospolite ruszenie ruch „żółtych kamizelek” zmobilizował do wyjścia na ulice kilka tysięcy demonstrantów w Bordeaux, gdzie pod koniec spokojnego początkowo marszu doszło do gwałtownych zamieszek, a także w Tuluzie, gdzie policja próbowała zaprowadzić porządek w centrum miasta używając gazu łzawiącego wobec „żółtych kamizelek” protestujących przeciw podniesieniu podatków i licealistów niezadowolonych z reformy egzaminu maturalnego.

    W Nantes manifestowało ok. 3 tys. przedstawicieli ruchu, w Marsylii 2 tys. (oprócz 10 tys. manifestujących przeciw polityce klimatycznej ONZ), w Montpellier – 600, a w Nicei – 500 osób.

    Jak ocenił szef ministerstwa spraw wewnętrznych Francji Christophe Castaner sobotnie protesty były łagodniejsze niż przed tygodniem i mniej liczebne. Udało się je wziąć „pod kontrolę” – zapewnił.

    Minister podał, że w Paryżu w sobotę demonstrowało około 10 tys. „żółtych kamizelek”. Ponownie podpalano samochody, atakowano sklepy i próbowano wznosić uliczne barykady. Doszło do starć demonstrujących z policją.

    Na polecenie policji zamknięto w sobotę liczne stacje paryskiego metra, przez które pociągi przejeżdżały bez zatrzymywania się. Mimo przedświątecznego sezonu nie otwarto dla klientów kilku znanych placówek handlowych, jak dom towarowy Galeries Lafayette. Zamknięto dla zwiedzających Wieżę Eiffla

    Policja przesłuchała łącznie 1385 osób, zatrzymano 974.

    Do demonstracji doszło pomimo wycofania się rządu z zapowiadanej podwyżki akcyzy na paliwo.

    Premier francuskiego rządu Edouard Philippe wyraził w sobotę nadzieję, że pojawiła się szansa, by zasypać głębokie podziały, jakie zaznaczyły się w związku z protestami obywatelskimi, których symbolem są żółte kamizelki, jakie każdy francuski kierowca ma w swoim samochodzie.

    Nadeszła pora, by rozpocząć dialog

    — oświadczył.

    W poniedziałek do narodu ma przemówić prezydent Republiki Francuskiej Emmanuel Macron, który od początku protestów nie ustosunkował się do nich, lekceważąc – jak twierdzi opozycja – szeroki ruch protestu, który, jeśli nadal będzie przezeń ignorowany, może doprowadzić do głębokich zmian na francuskiej scenie politycznej i osłabienia pozycji samego Macrona.

    wkt/PAP

     

    https://wpolityce.pl/swiat/424745-flaga-ue-na-wozach-bojowych-we-francji-wideo

    https://wpolityce.pl/swiat/424760-francuskie-msw-podsumowuje-protest-zoltych-kamizelek

    https://wpolityce.pl/gospodarka/424757-mazurek-istnieja-przyjazne-klimatowi-nowoczesne-rozwiazania

    https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/424750-pierwsza-dama-zacheca-do-udzialu-w-swiatecznym-kiermaszu

    Polubienie

  2. Macron mowi,ze pola-
    czenie soc.mediów i telewizji informacyjnych jest trucizną dla demokracji”czyli ze wolnosc slowa to dla niego dyktatura a zakneblowanie ludziom ust to wolnosc?Dobrze zrozumialem?Makaron to DYKTATOR!

    Andrzej AZS
    Il est fini ! To jego koniec Makrona . Francją odrzuca POgardę ( mepris) . Na wszystkich ustach, murach, kamizelkach to najczęściej używane słowo

    powodzenia
    warszawiacy tez poczuja swoj wybor ,czaskowski da im popalic i dobrze !!!!mieli bufetowa i nie wyciagneli wnioskow ,chyba,ze tam jest tyle biurokratow w urzedach i aferzystow ,którzy tak glosowal

    https://wpolityce.pl/swiat/424834-macron-polaczenie-social-mediow-i-telewizji-jest-trucizna

    Maska opadła! Szokujące słowa Macrona: „Połączenie social mediów i telewizji informacyjnych jest trucizną dla demokracji”

    opublikowano: godzinę temu · aktualizacja: godzinę temu


    autor: PAP/EPA/IAN LANGSDON wPolityce.pl

    Połączenie social mediów i telewizji informacyjnych jest trucizną dla demokracji

    — powiedział prezydent Francji Emmanuel Macron.

    Szokującą wypowiedź polityka opublikowali dziennikarze tygodnika „Le Journal du Dimanche”.

    Jak dla mnie, zdanie roku!

    — skomentował Eryk Mistewicz, prezes Instytutu Nowych Mediów.

    https://twitter.com/ErykMistewicz/status/1071743017453830151

    Sporo uwagi wypowiedzi francuskiego prezydenta poświęciły również „Wiadomości”.

    On nie rozumie tych Francuzów. Wydawało mu się, że będzie mógł rządzić jako prezydent wielkiego kraju i będzie mógł narzucać i swoje reformy we Francji i w Europie. Okazuje się, że Francuzi w tej chwili mówią mu „nie”

    — Magda Tadeusiak, była korespondentka TVP we Francji.

    Jak widać, Emmanuel Macron ma powody do zmartwień. Francuski prezydent woli jednak zaklinać rzeczywistość niż stawić czoła problemom.

    gah

    Belon
    Francuzom namieszali w głowach. Wybrali nekrofila na prezydenta . Teraz się obudzili..

    Oto co zagraza zwyklym ludziom
    wszedzie tam w Europie gdzie wladze zagarneli liberalowie. Tak beda wtlukiwac ludziom palkami posluszenstwo! Makron to koles Folksdojcza i jego bandy! Tak by wygladal Marsz Niepodl. gdyby rzadzilo PO!

    antychryst
    Marzy im się acta ach marzy. Jak artykuł 13 wejdzie i to będzie koniec krytyki polityków. Tego chcą. Reszta ograniczeń to tylko efekt uboczny.

    Zablokowany
    Ale na tym portalu merytoryczna krytyka rządzących również często spotyka się z blokowaniem możliwości komentowania, maska opadła?

    http://wgospodarce.pl/informacje/57460-macron-wyszedl-z-ukrycia

    http://wgospodarce.pl/informacje/57458-zgrzyt-dyplomatyczny-na-linii-paryz-waszyngton

    https://wpolityce.pl/swiat/424773-glowa-domu-burbonow-zolte-kamizelki-to-milczaca-wiekszosc

    http://wgospodarce.pl/informacje/57463-protesty-spowolnia-francuska-gospodarke

    https://wpolityce.pl/gospodarka/424825-minister-finansow-francji-protest-spowolni-gospodarke

    https://wpolityce.pl/polityka/424732-problem-nie-lezy-w-tym-ze-bija-tylko-w-tym-kto-bije

    https://wpolityce.pl/swiat/424726-pieciu-dziennikarzy-pobitych-przez-francuska-policje

    https://wpolityce.pl/swiat/424781-francuska-policja-ciagnie-po-bruku-ranna-kobiete-wideo

    https://wpolityce.pl/swiat/424755-to-tez-sa-standardy-zandarmi-szarpia-niepelnosprawnego

    https://wpolityce.pl/polityka/424788-saryusz-wolski-o-brutalnosci-francuskiej-policji

    https://wpolityce.pl/polityka/424741-separatysci-z-ukrainy-protestuja-we-francji-zdjecie

    https://wpolityce.pl/polityka/424794-chwedoruk-nie-widze-interesu-rosji-w-oslabieniu-macrona

    https://wpolityce.pl/swiat/424687-walki-w-brukseli-policja-broni-instytucji-ue-wideo

    Polubienie

  3. https://wpolityce.pl/polityka/424903-czas-ujawnic-niektore-fakty-prof-piotrowski-punktuje-rzad

    MartynaŻurawska
    Prezes, zamiast „mocno podsumowywać rządy PO”, w dwa lata po słynnym „audycie”, winien podsumować 3lata rejterady PiS. Nikomu z PO nie postawiono przez 3lata zarzutu, na tej karcie wiele nie ugracie

    HBO
    To jest prawdziwy cios dla PiSu, który stawia pod znakiem zapytania wygraną w wyborach 2019. A wystarczyło by, aby „nasi” dziennikarze zamiast ciągle kadzić zawczasu pytali rządzących o te sprawy.

    gpm
    Bingo. Cieszę się, że nie tylko Media Narodowe o tym wywiadzie wspominają.

    jrjfhjrhf
    Koncertowo Pan podsumował tą niby dobrą zmianę na, którą niestety głosowałem

    AhB
    I m.in. dlatego NIE BĘDĘ GŁOSOWAŁ na PiS, ani na tego „zapalacza światełek chanukowych”!!! OSZUKALI swoich wyborców!!!

    A Polska Polacy na pustyni
    Prof nie odkrył ameryki bo to co powiedział głośno prawie cały elektorat wie od początku tzw rekonstrukcji i wolt pałacu.prawda zabolała?brak alternatywy tchorzostwo wobec magdalenki?czas ucieka…

    aleksanderwsieci@aleksanderwsieci
    dużo prawdy. 100/100.

    piotr
    mozecie pisac,ze profesorek to 5 kolumna, ale czy mowi nieprawde? Wyglada na to, ze ma 100%racji. PIS pada na twarz przed wszystkimi, plus do tego podwyzki w przyszłym roku i PO ponownie rzadzi na jesieni

    kar
    czy Szyszko wygrał chociaż jedno postępowanie przeciw Polsce w sprawie lasów, czy tylko dzięki niemu najedliśmy się wstydu ?

    ff
    Dziennikarze nie mają odwagi pytać więc robi to pan Piotrowski. Dlaczego obalono rząd Beaty Szydło? Morawiecki miał lepiej dogadać się z Brukselą? No i widzimy jak się dogadał. Leżymy na dechach.

    yenoma@yenoma
    A chanuki się palą w pałacu, w I Niedziele Adwentu. Zamiast chrześcijańskiej Świecy Nadziei. I co?

    Keraj
    Pewnie Panią Premier B. Szydło nakazał odwołać Putin. Moim zdanie powinna byc natychmiastowa rekacja Pana Premiera aby podać politycznego dewianta do sądu za kłamstwa, które wypisuje

    Bobas
    Przypomnijcie jakieś wystąpienie profesorka w PE. Nigdy nie słyszałem. Odważny ci on, ale tylko na własnym podwórku.

    mono@mono
    Europrofesorek chce dalej jeść mule brukselskie za nasze pieniądze.

    to zadymiarz!
    a coś ty prefesorku rydzyka zrobił DOBREGO DLA POLSKI.. PRZEZ OKRES TYCH KILKU KADENCJI w PE..?!!

    Hipokryci z UE
    Mowi to,o czym wszyscy wiedza. Ma racje. Rzad sie boi rzadzic.

    …..

    https://wpolityce.pl/polityka/424769-staniszkis-o-rozkladzie-n-przez-po-opozycja-sie-integruje

    Uruk-hai@Uruk-hai
    Owszem, jest to śmiechu warte, ale nie to, co ta staruszka mówi, tylko fakt, że się tym zajmujecie i o tym piszecie, jak o jakiejś bardzo informacji. Przecież jakbyście o tym nie napisali, to nikt by na te brednie nie zwrócił uwagi…

    Polubienie

  4. Francja Cenzuruje Internet – Acta 2.0 Wersja DEMO by Stłumić Rewolucję w Paryżu – Analiza Komentator

    wideoprezentacje
    Published on Dec 10, 2018

    Aspi Frau
    Zaraz jeszcze będą mieli protest przeciw cenzurze 😂 Ale ten Macron to samobiczujący się knyp

    P. S. Na szczęście są jeszcze pokolenia, które pamiętają jak z cenzurą walczyło się kiedys, (II WŚ, komunizm i postkomunizm), że się dało i jakie były sposoby. Bo mam wrażenie, że obecne pokolenia zaopatrzone w social media, były by kalekie bez tej formy informacji. Ale gdy to się stanie, jest mnóstwo ponadczasowych sposobów walki z takim uciszaniem 😏

    Polubienie

    • dls Maverick @dls Maverick:
      Francuskie niewiniatka, zawsze..wiadomo: wina Putina…

      jwu @jwu:
      Przyznam ,że nie jestem rusofilem, ale śmiech mnie ogarnia czytając takie teksty. Przecież jednym z krajów ,które blokowały wprowadzenie nowych sankcji dla Rosji ,była właśnie Francja, czyli nie zasłużyła sobie na taki ropz…rdol. A poza tym żółte kamizelki, dziwnym trafem pojawiły się na ulicach Francji ,krótko po tym jak M.M ogłosił jankesom chęć stworzenia europejskiej armii. Znawcy tematu orientują się z czym to się wiąże?

      https://kresy.pl/wydarzenia/francuskie-sluzby-sprawdzaja-czy-rosja-wplywa-na-protesty-zoltych-kamizelek/


      Fot. twitter.com/_Gilets_Jaunes_

      FRANCUSKIE SŁUŻBY SPRAWDZAJĄ, CZY ROSJA WPŁYWA NA PROTESTY „ŻÓŁTYCH KAMIZELEK”

      11 grudnia 2018|2 komentarze|w bezpieczeństwo i obrona, Europa Zachodnia, polityka, Rosja, Wydarzenia |Przez Marek Trojan

      Francuskie służby specjalne sprawdzają, czy Rosja mogła wpływać na protesty ruchu „żółtych kamizelek” we Francji. Wcześniej taką narrację promowały ukraińskie służby i media. Kreml zdecydowanie zaprzecza tym oskarżeniom.

      Francuskie służby specjalne badają możliwość zakulisowego wypływania Rosji na protesty ruchu „żółtych kamizelek” we Francji. Według agencji Bloomberg, wcześniej Sojusz na rzecz Zabezpieczania Demokracji (Alliance for Securing Democracy) oświadczył, że około 600 kont na Twitterze, „znanych z promowania poglądów Kremla”, koncentrowało się na protestach we Francji i promowało hasztag #giletsjaunes, czyli „żółte kamizelki”. Uznano to za argument za tym, że Moskwa mogła ingerować w demonstracje.

      Przeczytaj: MSW Francji: 125 tys. uczestników protestu „żółtych kamizelek”w całym kraju [+VIDEO / +FOTO]

      W niedzielnym wywiadzie dla stacji RTL szef MSZ Francji Jean-Yves Le Drian potwierdził, że sprawę analizują francuskie służby. – Sekretariat Generalny obrony narodowej prowadzi śledztwo, musimy poczekać na jego rezultaty – powiedział Le Drian. Dodał, że nie może na razie niczego przesądzać, dopóki nie zostały ustalone fakty.

      Przypomnijmy, że kilka dni temu na stronie Służby Bezpieczeństwa Ukrainy na Facebooku pojawił się wpis sugerujący, że to agenci rosyjskich służb specjalnych prowokują starcia we Francji. Pretekstem stało się dla SBU zdjęcie dwóch uczestników protestów w Paryżu, którzy trzymają w rękach flagę nieuznawanej Donieckiej Republiki Ludowej. Według SB Ukrainy, Rosja „w ostatnich latach nieustannie próbuje przejąć kontrolę nad radykalnymi ruchami społecznymi i politycznymi w Europie”, a rosyjskie służby specjalne i ideologowie „wyposażają zagranicznych reprezentantów w teorię siłowego obalenia europejskich demokracji”. We wpisie SBU twierdzi się także, iż „setki radykałów w Europie zostało zwerbowanych do nielegalnych organizacji terrorystycznych”. W ten sposób władze Ukrainy nazywają struktury donbaskich separatystów. Narracja ta była później promowana w ukraińskich mediach.

      Co ciekawe narrację Służby Bezpieczeństwa Ukrainy powtarzają już publicyści „Gazety Wyborczej” tacy jak Marcin Bosacki, były ambasador i rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP. Podobne sugestie pojawiły się m.in. w relacjach RMF FM, jednak bez wskazania na konkretny kraj.

      Sprawę skomentował w poniedziałek rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. Jego zdaniem, „zaangażowanie Rosji [w protesty we Francji-red.] jest niemożliwe”. – Moskwa respektuje suwerenność Francji, a rosyjskie władze są wdzięczne, gdy Paryż to odwzajemnia – powiedział Pieskow. Zaznaczył, że oskarżenia o wpływ Rosji na protesty „żółtych kamizelek” są „niczym innym jak zniesławieniem”.

      Od czterech tygodni we Francji dochodzi do wystąpień niesformalizowanego i pluralistycznego ruchu protestacyjnego „żółtych kamizelek”. Ich protesty wywołała decyzja władz Francji o nałożeniu dodatkowego podatku od paliw przez masowe przyjmowanie imigrantów i przez globalne ocieplenie. Pod naciskiem społecznym prezydent Francji wycofał się z tej decyzji, ale uczestnicy ruchu zdołali już sformułować zestaw nowych postulatów sprowadzających się do polepszenia sytuacji materialnej szerokich rzesz robotników, rolników i niższej klasy średniej.

      PRZECZYTAJ: Dojrzali Francuzi i zdziecinniali Polacy

      Bloomberg.com / 112.ua / Kresy.pl

      Polubienie

    • uvara @uvara:
      Z ostatniej chwili! SBU potwierdza „rosyjskie wpływy” w skiśniętym mleku, które Angela Merkel znalazła dziś rano w swojej lodówce. Zarzeka się, że wczoraj robiła zakupy i kupiła świeże mleko.. obecnie SBU razem z Bellingcatem prowadzą rekonstrukcję wydarzeń 🙂

      JeszczePolska @JeszczePolska:
      A kto stoi za bezustannymi protestami na Ukrainie, po podwyżce cen na ciepło, paliwo, gaz, ciepła wodę, komunikację!albo raczej kto stoi za tymi podwyżkami i łupieniem ludzi??

      JeszczePolska @JeszczePolska:
      @JeszczePolska Dajcie nam ogrzewanie!!Ukraina!Chyba Rosja im nie grzeje w mieszkaniach, skandal!!

      lp @lp:
      Zaćmienie słońca czy księżyca to też sprawka Rosjan, co by banderów wpędzić w kryzys energetyczny.

      franciszekk @franciszekk:
      Przykład działania rosyjskich agentów psujących przyjaźń i braterstwo polsko – ukraińskie to
      – zasłonięcie przez rosyjskich agentów posągów lwów w prymitywne opakowania co świadczy nie tylko o wielkiej ich perfidii i przebiegłości !
      – umieszczenie przez rosyjskich agentów na elewacji szkoły polskiej we Lwowie popiersia jednego z największych krwawych rzeźników Polaków! https://pl.wikipedia.org/wiki/Szko%C5%82a_%C5%9Arednia_nr_10_we_Lwowie

      Perfidia i przebiegłość działania rosyjskich agentów jest wielka i Polacy nie powinni jej ulec i nie powinni dać się skłócić z naszymi kochanymi „braćmi” ukraińskimi!

      Willgraf @Willgraf:
      jak podała w tajnym raporcie SBU ..za brak papiery w ukraińskich toaletach odpowiedzialni są Rosjanie..bo według SBU wysyłają grupy dywersyjne , które przejmują papier

      UPAdlina @UPAdlina:
      Hehehehe! Bander-ukry robią z siebie mega-debili i to jest dobra wiadomość.

      https://kresy.pl/wydarzenia/regiony/ukraina/sluzba-bezpieczenstwa-ukrainy-oskarzyla-rosjan-o-prowokowanie-starc-z-policja-we-francji/


      Żółte kamizelki w Paryżu. Fot. twitter.com, LePoint

      SŁUŻBA BEZPIECZEŃSTWA UKRAINY OSKARŻYŁA ROSJAN O PROWOKOWANIE STARĆ Z POLICJĄ WE FRANCJI

      9 grudnia 2018|7 komentarzy|w bezpieczeństwo i obrona, Europa Zachodnia, polityka, Ukraina, Wydarzenia |Przez Karol Kaźmierczak

      Na stronie Służby Bezpieczeństwa Ukrainy na Facebooku pojawił się wpis sugerujący, że to agenci rosyjskich służb specjalnych prowokują starcia we Francji.

      Od czterech tygodni we Francji dochodzi do wystąpień niesformalizowanego i pluralistycznego ruchu protestacyjnego „żółtych kamizelek”. Ich protesty wywołała decyzja władz Francji o nałożeniu dodatkowego podatku od paliw. Pod naciskiem społecznym prezydent Francji wycofał się z tej decyzji, ale uczestnicy ruchu zdołali już sformułować zestaw nowych postulatów sprowadzających się do polepszenia sytuacji materialnej szerokich rzesz robotników, rolników i niższej klasy średniej.

      Do sytuacji we Francji odniosła się Służba Bezpieczeństwa Ukrainy na swojej stronie na Facebooku. Wpis rozpoczyna się od stwierdzenia, że Rosja „w ostatnich latach nieustannie próbuje przejąć kontrolę nad radykalnymi ruchami społecznymi i politycznymi w Europie”. Wspomina przy tym o organizowanych w Rosji konferencjach, w których udział biorą przedstawiciele ruchów narodowych i konserwatywnych z państw europejskich. Na stronie można przeczytać, że to rosyjskie służby specjalne i ideologowie „wyposażają zagranicznych reprezentantów w teorię siłowego obalenia europejskich demokracji”. We wpisie twierdzi się jednak także, że „setki radykałów w Europie zostało zwerbowanych do nielegalnych organizacji terrorystycznych” – jak władze Ukrainy nazywają struktury donbaskich separatystów.

      Pretekstem dla tego wpisu stało się dla SBU zdjęcie dwóch uczestników protestów w Paryżu, którzy trzymają w rękach flagę nieuznawanej Donieckiej Republiki Ludowej. „Za plecami pokojowych manifestantów uciekają się do organizacji zamieszek i aktów przemocy we Francji” – napisano o Rosjanach, których ukraińska służba oskarża także o organizację podobnych wystąpień w Belgii, Niemczech, Hiszpanii, Bułgarii „i innych państwach europejskich”. Dowodem na to ma być właśnie obecność dwóch osób trzymających flagę DRL, z których jedną SBU identyfikuje jako Sorlina Fabrice’a, francuskiego publicystę współpracującego z konserwatywną fundacją rosyjskiego oligarchy Konstantina Małofiejewa. Drugim ma być Xavier Moreau, Francuz posiadający rosyjskie obywatelstwo, zamieszkały w Rosji od 17 lat, zaangażowany w organizowanie pomocy humanitarnej dla donbaskich separatystów.

      Co ciekawe narrację Służby Bezpieczeństwa Ukrainy powtarzają już publicyści „Gazety Wyborczej” tacy jak Marcin Bosacki, były ambasador i rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP oraz

      Czytaj także: Dojrzali Francuzi i zdziecinniali Polacy

      facebook.com/twitter.com/kresy.pl

      Polubienie

  5. Dlaczego Unia Popiera Macrona ws. Protestów Żółtych Kamizelek we Francji Paryżu – Analiza Komentator

    wideoprezentacje
    Published on Dec 10, 2018

    D K
    Unia nie ma czasu zająć się Francją bo jest zbyt zajęta walką o demokrację w Polsce.

    Gregory
    Przecież o żadnej demokracji nie ma mowy, to najzwyklejszy cyrk dla… gojów?

    Ela Kot
    @Gregory Czyli?

    Gregory
    Ela Kot 🙀 „Gdyby wybory miały coś zmienić, byłyby zakazane”.
    „Finansowy potwór z Jekyll Island” oraz „Lobby izraelskie w USA” – lektury godne uwagi.

    michnik adam
    Jakie to paradoksalne Francuzi są teraz nadzieja Europy na powrót do normalności, Ci którzy sami po części do tego doprowadzili

    Polubienie

  6. https://wpolityce.pl/polityka/424173-bosak-apeluje-aby-brac-przyklad-z-zoltych-kamizelek

    ryszardpawelko@ryszardpawelko
    Boicie się, że Ruch Narodowy przejmie wyborców z ukochanego PIS-u? Bardzo wredny materiał. Gdzie Bosak pisze o ulicznych burdach? „Ruch społeczny przeciwko podwyżkom podatków może być zarazem ruchem przeciwko establishmentowi z banków, mediów i głównego nurtu polityki, może być ruchem ludowym i narodowym.” Zapędziliście się przypisując mu słowa których nie powiedział. To zły ruch z waszej strony. Powoli tracicie moją sympatię. Tak to manipulują marksiści.

    Marek
    Francuzi pokazali na czym polega ruch narodowy. Bez żadnych barw politycznych. Wszyscy razem w jednym celu. Brawo Krzysztof Bosak!

    Ups…@Tymczasowo_cenzura
    Zacytuję jeden z nielicznych wartościowych wpisów w tym wątku – Koszty życia porównanie 51.255.51.* Co do pozostałych wpisów – gdzie jest wrażliwa pani moderator z Fratrii? Masa obraźliwych wobec Bosaka komentarzy, miałaby okazję się wykazać.

    Morawiecki vs Macron:

    płaca minimalna w PL – 480 euro, w FR – 1498 euro.

    Litr ON w PL 1,22 euro, w FR 1,47 euro.

    Polak kupi 393 litrów ON, Francuz 1020 litrów ON

    Ta więc w porównaniu z Francuzami, to Polacy powinni protestować, z tych samych powodów. Rząd jeszcze zapowiada podwyżki. Do tego jesteśmy liderem sprowadzania imigrantów. Demolka to robota afrykańskich imigrantów, dla nich dobra każda okazja do podpaleń samochodów, jak np. sylwester.

    Stanley
    W porównaniu do Francuzów jesteśmy pod względem dochodów współczesnymi niewolnikami. Mówię tu o zwykłych Polakach którzy są w większości. Zostaliśmy ogłupieni i zastraszeni przez łże media i ich panów.

    gosc
    Ladnie sobie lewacy tlumaczycie, czy on do podpalania namawia! Bierzcie przyklad z samej oddolnej akcji protestu a nie chuliganskich zachowan. Podpalali chuligani nie protestujacy. Lewizna z was az hej

    bliźniaki
    Bosakowi i Thun marzy się Paryż w Warszawie.

    nn
    Boicie się Ruchu Narodowego?

    Greg
    Na psy schodzicie prawie jak wybiorcza !!!

    Jawor
    Jak Putin każe, to Korwin pośle Bosaka.

    as
    Czy mam rozumieć, że bosaki też podłączyły się do kasy na Kremlu, tak jak Schreder, Kurc, Le Pen, Salvini, czyli cała europejska skrajna prawica.

    Hujug
    Skrajnie niedorzeczne te odpowiedzi na tweet Bosaka.

    Inka
    Podwyżka energi, rzędu nie paru lecz parudziesięciu procent, to wzrost cen wszystkiego! Emeryci ( ci przeciętni) zaczną zamarzać w nieogrzewanych ( bo za drogo) mieszkaniach.

    https://wpolityce.pl/polityka/424505-marzy-im-sie-plonaca-stolica-w-tok-fm-podgrzewaja-atmosfere

    https://wpolityce.pl/polityka/424173-bosak-apeluje-aby-brac-przyklad-z-zoltych-kamizelek

    https://wpolityce.pl/polityka/424900-thun-wzywa-do-rozlewu-krwi-w-polsce

    https://wpolityce.pl/polityka/425126-thun-na-tropie-spisku-ws-protestow-zoltych-kamizelek

    https://wpolityce.pl/polityka/424990-prof-pawlowicz-odpowiada-rozy-thun-zaklamana-kobieto

    https://wpolityce.pl/swiat/425034-kleska-macrona-zwiazkowcy-zapowiadaja-dolaczenie-do-strajku

    https://wpolityce.pl/swiat/425015-panika-macron-skrytykowal-niedopuszczalna-przemoc

    https://wpolityce.pl/polityka/425001-pe-odrzucil-wniosek-czarneckiego-o-debate-ws-francji

    Polubienie

  7. Fala Drożyzny i Podatków w Polsce – Więcej Pieniędzy za Jedzenie Prąd Gaz Paliwo Analiza Komentator

    wideoprezentacje
    Published on Dec 10, 2018

    Rząd konfiskuje 83% dochodów pracowników najemnych! – Stanisław Michalkiewicz

    asmeredakcja
    Published on Dec 9, 2018

    Polubienie

  8. We save euroweek
    Komentujcie ze to pedofile, gwałciciele a nie znacie realiów ani trochę.. nie macie prawa oskarżać ich skoro nie ma na to dowód!!!!! zastanówcie się co tak naprawdę wiecie o tym obozie

    Zbee
    W żadnym wypadku do tak bliskiego kontaktu fizycznego między dziećmi a tymi „wolontariuszmi” dochodzić nie powinno. To jakiś koszmar i sprawa dla prokuratury.

    Ojciec
    Sprzedają dziewczynki na usługi? Nie wstyd wam rodzice? Zapadłbym się pod Ziemię ze wstydu, gdybym się dowiedział gdzie wysłałem swoją dziewczynkę. STOP PEDOFILOM !!!

    hahaha
    @Ojciec-nie za daleko sięga twoja chora wyobraźnia?masz coś z głową?

    hihihi
    To jest zgodne z kulturą azjatycką, bo tam 30-50letni faceci mogą mieć nawet 12 letnie dziewczynki. Mamy więc wymianę tradycji kulturowych. Z tym, że wg polskiej kultury ci faceci powinni oberwać w ryj..

    koń
    To jest gwałcenie polskiego prawa i polskiej kultury. Przymiarki do wykorzystywania nieletnich.

    https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/425282-szokujace-po-co-polskim-dzieciom-taka-integracja

    Szokujące! Po co polskim dzieciom integracja z dorosłymi mężczyznami pochodzenia pozaeuropejskiego?

    opublikowano: wczoraj · aktualizacja: wczoraj

    autor: fot.wPolityce.pl/DKW DWK Mikrobloq wPolityce.pl

    Te zdjęcia szokują. Trudno zrozumieć jak mogło dojść do takich sytuacji i jaki był cel tych warsztatów. Pytań jest zresztą więcej… Organizacja „Euroweek Szkoła Liderów” organizuje obozy edukacyjne dla dzieci i młodzieży. Postawiła sobie też za cel integracje polskich dzieci z dorosłymi mężczyznami pochodzenia pozaeuropejskiego.

    W opisie programu „EuroWeek – Szkoła Liderów” czytamy:

    Szkoła Liderów jest specjalnym obozem edukacyjnym pozwalającym młodym ludziom aktywnie włączyć się w życie demokratycznego społeczeństwa dzisiejszej Europy.

    Dowiadujemy się także, że:

    Program EuroWeek jest międzynarodowym programem, który ma na celu rozwój zdolności intelektualnych, przywództwa, kreatywności, komunikacji oraz umiejętności interpersonalnych uczestników poprzez stosowanie różnorodnych technik i podejścia ponadkulturowego.

    To nie koniec?

    Euroweek to program edukacyjny dla dzieci i młodzieży, którego celem jest doskonalenie języka angielskiego, nauka wielokulturowości, komunikacji społecznej oraz rozwój kreatywności.

    Jak warsztaty te wyglądają w naszym kraju? Według informacji i zdjęć udostępnionych na wykopie przez użytkownika MrSknerus, w warsztatach brały udział 11-13 letnie dziewczynki i dorośli mężczyźni o śniadej karnacji.

    W serwisie społecznościowym instagram pod tagiem #euroweek można znaleźć zdjęcia polskich dzieci z dorosłymi mężczyznami. Widać wyraźnie, że mężczyźni bez problemu pozwalają sobie na kontakt fizyczny z dziećmi. Nie wiemy niestety co na to rodzice dzieci, czy w ogóle wiedzieli jak warsztaty będą wyglądać. Ciekawe też czy według organizatorów tych warsztatów takie zachowanie dorosłych mężczyzn w stosunku do dojrzewających dopiero dziewczynek jest w porządku?

    Czy naprawdę tak ma wyglądać otwieranie na świat, poznawanie innych kultur i przełamywanie komunikacyjnych barier?

    autor: Znalezione w sieci

    ewa
    naprawdę szokujące, czy rodzice tych dziewczynek wiedzieli o tym ?

    Polak Mały
    Na zdjęciach wymiana młodzieżowa wg. Sorosa . Ci wszyscy brodacze maja w papierach po 15 lat.

    aa
    Są tu tylko dziewczęta – nastolatki 10-15 lat – nie ma Żadnych polskich chłopców, nie ma obcokrajowców rówieśników 10-15 lat. Są dorośli mężczyźni. Czy może to nosić znamiona namawiania nieletnich

    smok
    Czy polskie dzieci też to czeka? https://www.standard.co.uk/news/crime/huddersfield-grooming-gang-20-men-found-guilty-of-raping-and-abusing-15-young-girls-a3966641.html

    m
    Nie wierzę!

    :-)))
    @ Kamilrykala@Kamilrykala… no to masz zadatki na lewacka miedzynarodowa Qwe

    humanoid@humanoid
    ludzie, chyba jesteście chorzy umysłowo komentując takimi głupotami. mam 14 lat. w październiku byłam na euroweeku. mam zdjęcia dokładnie z tymi samymi ludźmi jak wyżej. to grupa NIE TYLKO MĘŻCZYZN ale również kobiet!!! którzy uczyli nas o kulturach, jak prowadzić dialogi po angielsku, różne projekty, robienie filmów, taniec, muzyka, poznawanie przyjaciół. WRÓCIŁAM, ŻYJE, NIKT MNIE NIE ZGWAŁCIŁ i nikt nie obmacywał!!! Atmosfera była tak domowa i miła, na euroweekach nie dzieją się żadne złe rzeczy i jestem w 100% świadoma tego! leczcie się, prawicowe świry, a opiekunom z euroweeku życzę jak najlepiej, bo była z nimi świetna zabawa, nie seksualna ani żadna łóżkowa. ogarnijcie się i jak nie wiecie, nie komentujcie.

    Kamilrykala@Kamilrykala
    Stek kłamstw. Byłem na Euroweeku dwa razy. Ludzie i atmosfera jest genialna. Jak dowodzę przykładem, na euroweeku są zarówno dziewczyny jak i chłopcy. Nikt dzieci nie wykorzystuje, wręcz przeciwnie. To dzięki nim nabieraliśmy wprawy w posługiwaniu się językiem angielskim i poznawaliśmy kulturę innych rejonów świata. Warsztaty pobudzały naszą kreatywność poprzez zabawę. Przytulali się, bo byli mili. Co.. mieli krzyczeć na dzieci? Odmawiać zdjęć i integracjii? Może jest w stanie mi wytłumaczyć co jest takiego szokującego w tych zdjęciach? Pokazjują one jedynie, jak ciepłymi są oni ludźmi i jak zależało im na wspólnej integracji i na tym byśmy wynieśli jak najwięcej pozytywnych wartości z tego obozu. To co jest napisane w tym artykule pokazuje jedynie jak bardzo upada rzetelność polskiego dziennikarstwa i głupota ludzi, którzy się wypowiadają na temat, o którym nie mają żadnego pojecia.

    apapa
    https://archive.4plebs.org/pol/thread/183126781/ sprawa była na 4chanie pare miesięcy temu można poogladać zdjęcia

    nie pozdrawiam
    to jakiś żart? byłam na euroweeku, najlepsza wycieczka i projekt w jakim bralam udzial, ci ludzie sa najbardziej pozytywnymi osobami jakie spotkalam, BZDURY!!!!

    @nie pozdrawiam
    Co cię dziwi? Ten portal istnieje po to by ludzi szczuć na siebie i uczyć nienawiści. Nienawiść i strach przed innymi, ksenofobia, rasizm i faszyzm to najsilniejsze spoiwo twardego elektoratu PiS!

    https://wpolityce.pl/swiat/425319-napastnik-ze-strasburga-mial-krzyczec-allahu-akbar

    http://wgospodarce.pl/informacje/57622-napastnik-ze-strasburga-byl-osadzony-w-niemczech

    https://wpolityce.pl/swiat/425251-ue-i-nato-potepiaja-atak-w-strasburgu

    http://wgospodarce.pl/informacje/57603-francja-przypomina-coraz-bardziej-bananowa-republike

    https://wpolityce.pl/swiat/425230-przedstawiciele-ue-i-szef-nato-potepiaja-atak-w-strasburgu

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.