936 SKRBH 209 Dyēus Phater i jego Pra-Słowiańskie źródłosłowy, jak Opatrzność, Opatrzyć, Zaopatrzyć, Patrzyć, Patrzeć, Zobaczyć, Baczyć 01

The Eye of Providence can be seen on the reverse of the Great Seal of the United States, seen here on the US $1 bill.

…..

D(z)euS PaTeR = DziW / DzieN’ PaTR”+a”Cy

…..

Podziękowania dla annaM i redneck za pomysły i pomoc 🙂

redneck ostatnio napisał:

Bez przesady pater zajmuje się zaopatrzeniem i opatrunkiem. Nie o futrowanie tu chodzi, a opatrzność.
Oprócz Piotra jest jeszcze pietruszka – skalnyseler i góry Fatra.

W sumie zgoda, tyle, że jakoś ofitzjalnie nikt nic o tym nie pisze, patrz dane z poprzedniego wpisu.

Zobaczcie co można zrozumieć i do jakich wniosków można dojść, jak tylko odrzuci się bezsensowne przeciw-słowiańskie zahamowania i przesądy.

Poniżej część komentarza annaM, który napisała już w 2017r, patrz:

(…) Ten pater to powinien u nas być pacierz, jak macierz. W jednej z twoich def. jest “parental care over another”. Zwróć uwage na słowo opieka, bo już dawno uważałam, ze „pater” ma etymologię „patrz”. No nie?

„Pochodzenie: Od XV w.; pochodzi od psłow. dialektalnego *patriti ‘kierować wzrok na coś, spoglądać, patrzeć, wypatrywać; dbać o coś, troszczyć się’; brak potwierdzonej dalszej etymologii.”

Wygląda, że poza spoglądaniem słowo to miało szersze znaczenie. A dbanie, troska, pilnowanie to opieka przecież. Opatrzyć ranę, zaopatrzenie – jest rdzeń „patrz”. „czasownik patrzeć (patrzyć). Od niego powstał opatrzyć ‘zadbać, zatroszczyć się’, od którego z kolei utworzono przymiotnik opatrzny ‘troszczący się o coś’, który stał się podstawą rzeczownika opatrzność ‘doglądanie, opiekowanie się, dbałość o coś’. „symbol opatrzności w postaci oka zamkniętego w trójkąt, z którego wychodzą promienie”.

Ojciec to wg logiki jakiś przekręcony „oczyc”, „oczca”, ten co ma nas na oku. Baczy.(…)

Uważam, że to na co wpadła annaM JEST OCZYWIŚCIE GENIALNE. I jak obiecałem, robię o tym wpis, ten i inne z nim powiązane. Najpierw trochę ofitzjalnych danych, jako taka przystawka przed daniem głównym…

W tej serii wpisów będę zajmował się jedynie drugim członem nazwy *Dyēus Phter. Pierwszym zajmę się przy innej okazji.

Zwracam uwagę, na tradycyjnie typowe wtórne fielko-germańskie ubezdźwięcznienia, jak:

Tuesday, Tiwesdæg, Tiw’s Day, tívar, Tiveden, Týr, Thor, czy inny Tīwaz

Zwracam tyż uwagę na dziwnie jakoś niknące odtfaszaszane tzw. laryngały, patrz:

Dyēus Phter (Proto-Indo-Europeandyḗws ph₂tḗr, also Dyḗus Ph2tḗr, *Dyḗus Patḗr, or Dyēus Pətḗr,

Inne tytuły tego wpisu:

209 Peys, Piasta, Pieścić, Pizda, Pięść, Pięć, Piędź, Pięta, Pętać i inne dowody na pierwotną oboczność Pra-Słowiańskich rdzeni 06

209 Wtórnie ubezdźwięcznione liczebniki indogermańskie i ich wysokoenergetyczne PieRwotne PRa-Słowiańskie rdzenie, PieR+WS”y, PRW, PR 17

…..

https://en.wikipedia.org/wiki/Dyeus

Dyēus or Dyēus Phter (Proto-Indo-Europeandyḗws ph₂tḗr, also Dyḗus Ph2tḗr, *Dyḗus Pḥatḗr, or Dyēus Pətḗr, alternatively spelled dyēws) is believed to have been the chief deity in Proto-Indo-European mythology. Part of a larger  pantheon, he was the god of the daylit sky, and his position may have mirrored the position of the patriarch or monarch  in Proto-Indo-European society.

This deity is not directly attested; rather, scholars have reconstructed this deity from the languages and cultures of later Indo-European peoples such as the Greeks, Latins, and Indo-Aryans. According to this scholarly reconstruction, Dyeus was known as Dyḗus Ph2tḗr, literally „sky father” or „shining father”, as reflected in Latin IūpiterDiēspiter, possibly Dis Pater and deus pater, Greek Zeus Pater, Vedic Dyáuṣ Pitṛ́.

Czytaj dalej 

766 SKRBH 137 Recenzja książki Dragomiry Płońskiej „Co każdy Słowianin wiedzieć powinien”


Oto odnośnik do miejsca, gdzie można zakupić tę książkę:

https://ksiegarnia-armoryka.pl/Co_kazdy_Slowianin_wiedziec_powinien_Zeszyt_I_Dragomira_Plonska.html


Od Autora

Jest to pierwszy Zeszyt, który ma zapoczątkować cykl zeszytów o tematyce słowiańskiej. Ten cykl zeszytów ma być niejako suplementem do książki opisującej historię Słowian, która zostanie opublikowana w odrębnym tomie. W Zeszytach chcę skrótowo poruszać i wyjaśniać niektóre pozycje, hasła oraz problemy z dziejów Słowian. Ponieważ informacje z dziedzin: genetyki, archeologii, językoznawstwa i innych nauk dotyczących Słowian, pojawiają się coraz szybciej i w większych ilościach, w kolejnych Zeszytach będą te informacje zamieszczane. Chcę, aby Zeszyty miały charakter bardziej encyklopedyczny oraz, aby potencjalny czytelnik mógł zaglądać do nich wielokrotnie dla uzupełnienia swojej wiedzy. Ten pierwszy Zeszyt I jest stanem wiedzy o Słowianach i ich dziejach, aktualnym na rok 2017 r. Jest to wiedza przetworzona i interpretowana poprzez moją świadomość i logikę. Następne lata przyniosą nowe wiadomości o dziejach Słowian, co zapewne podniesie obecny stan mojej wiedzy na ten temat. Mam nadzieję, że wiadomości i interpretacje zawarte w tym Zeszycie I, zainteresują czytelnika i przyczynią się do Jego własnych poszukiwań.

Dragomira Płońska

…..

Od razu zaznaczam, że wstęp jest najgorszy ze wszystkiego, a im głębiej, tym jest lepiej… 🙂

Sam pomysł wydania krótkiego zbiorczego tekstu o Słowiańszczyźnie i o tym, „co każdy Słowianin wiedzieć powinien”, jest wg Mię bardzo ciekawy. Jestem świadomy, że ilość zagadnień związanych z tym bardzo szerokim tematem, może być niestety niemałą przeszkodą. Trzeba umieć wybrać to, co najważniejsze i jeszcze połączyć to coś wybrane w jakąś logiczna i zjadliwą całość.

Sądzę, że Autorce udało się to zrobić. Co więcej napisała to w taki sposób, że z przyjemnością mogą ten tekst przeczytać zarówno dzieci (no może raczej młodzież), jak i dorosłe kobiety i mężczyźni.

To nie jest żart. Bezpośredniość jest największą zaletą tego tekstu. Jak rozumiem w założeniu ma on trafić pod strzechy, a nie na  biurka jakichś 4 zasuszonych i zasłużonych profesóróf,.. którzy i tak nigdy nie byliby zadowoleni. Wiadomo, jak to jest z tymi zasłużonymi profesórami, co nie? To nic innego, jak tylko przeciw-słowiańskie próchno allo-allo,.. także kij im w oczi…

Dragomira nie przynudza. Język którego używa nie jest nadęty, suchy, czy naukawaty. Te 160 stron czyta się gładko, aczkolwiek…

Zeszyt I jest napisany prostym językiem i pewno także przez to, można odnaleźć w nim dużo uproszczeń, a czasem także powtórzeń, czy niepotrzebnych polacińskich rodzynków, itp.

Wiem, że trudno jest bez tego pisać… Z tego wszystkiego jak zwykle czepiam się najbardziej danych i ich jednolitego logicznego nazewnictwa. Co do formatowania tekstu, no cóż… uprzejMię przemilczę to, dając jednak tym milczeniem pewną wskazówkę na przyszłość, aby raczej nie podążać tą drogą…

Uważam, że „Co każdy Słowianin wiedzieć powinien” jest książką uczciwą, co wcale nie znaczy, że pozbawioną różnych błędów, w tym tzw. stylistycznych, patrz zeszyt zeszytowi zeszytem…

Błędy które szczególnie zwróciły moją uwagę zacytuję i omówię poniżej.

Z drugiej strony kim ja jestem, żeby stwierdzać, co jest a co nie jest błędem i wymandrzac się? Z trzeciej strony, a kogo obchodzi to, co ja sobie myślę? Pewno dla większości czytelników tego co piszę, z założenia jest to niezrozumiałą herezją, albo prościej agenturalnym bełkotem. Ja sam wg nich jestem jakimś ruskim trollem i wiem i piszę co najmniej gówno, jeśli nie gorzej… Także i tak, to co napiszę nie ma żadnego znaczenia…

Niech i tak będzie. Dlatego walą mnie jakieś debilne grymasy, że niby nic tylko niecnie knuję po nocach, żeby pognębić innych Autorów książek i podlizać się właśnie Dragomirze, itp.

Nieporozumień i szczerej niechęci do wyjaśnienia czegokolwiek, co jest związane ze Słowiańszczyzną jest tyle, że takie drętwe marudzenia spływają po Mię, jak deszczówka przez rynnę.

Ktoś, kto tylko umie dumnie nadymać się i tak nigdy nie zrozumie nic z tego co napisałem, nie tylko tu…

Ktoś, kto tylko pływa po powierzchni lub kręci, czy mataczy i dlatego zwyczajnie nie umie rzetelnie obronić swoich racji, nigdy ani nie przyzna mi racji, ani nie będzie miał odwagi bronić tej swojej. Wiadomo, że jeszcze zbierze bęcki i co wtedy? Strach pomyśleć, jaki to może być wstyd… Przeżyłem to już kilka razy, więc wiem co piszę…

Ciekawa jest tylko prawda.

Czy Dragomira ją opisała? Tego nie jestem pewien, bo nie znam się na wszystkim. Mogę trochę wypowiedzieć się o językoznawstwie, genetyce i porównywaniu danych, itp. O dziejach, kulturze, tradycjach, itp staram się nie pisać. Podobnie jak staram się nie korzystać z tzw. kronik, czyli jak to ładnie ujęła była Autorka, z tej czy tamtej ofitzjalnej propagandy.

Opieranie się w poszukiwaniach sensu istnienia, czy wiedzy o Słowianach, o średniowieczne źródła pustynne, to tak, jakby dziś czerpać wiedzę o świecie tylko z Gówna Wybiórczego, itp.

Czy prawda o Słowiańszczyźnie w ogóle istnieje? Przecież wg ofitzjalnej wykładni wszystko to, co napisała Autorka, to jest takie same wraże moskiewskie gadanie… Dokładnie to sądzi o tzw. Turbo-Słowianach wielu jaśnie oświeconych, których jednak nie będę tu wymieniał, bo nie są tego warci.

Liczę na to, że Autorka, w przeciwieństwie do innych Autorów książek będzie umiała bronic swoich racji. Liczę na to, że te wszystkie moje przytyki zrozumie i zgrabnie wykorzysta w przyszłości. Mam nadzieję, że dzięki temu co robię, np. poprawi kolejne wydania tego Zeszytu I, itp.

Dragomira nigdy bezpośrednio nie zwracała się do mnie z żadnymi pytaniami, co do treści Jej książki.

No nie, żeby mi nie przesyłała jej treści, czy żebym nie czytał tego, czy tamtego.  Zamieszczała już wcześniej na swoich sieciopisach niektóre z jej rozdziałów, co czytałem. Ogólnie rzecz biorąc wiedziałem, czego spodziewać się i w sumie dokładnie to dostałem.

Prawdą jest to, że i nie chciałem i zresztą nie mogłem w żadem sposób mieszać się w powstanie Zeszytu I. Tak naprawdę, to 14.07.2018 otrzymałem od Autorki jego pdf i grafikę na okładkę.

Przeczytałem to co otrzymałem tego samego dnia wieczorem, co jest raczej czymś dobrym, niż złym. Nie sprawiło mi to specjalnego cierpienia, a w paru miejscach nie powiem, szyderczo się uśmiechnąłem, ale także i miło zdziwiłem.

Czy jest to książka dla Mię? Częściowo tak i częściowo nie. Nie szukam w niej tego, czego nie spodziewam się w niej znaleźć. Wiem, że to czego szukam nie znajdę ot tak sobie, w podobnych książkach niestety… Musze to sam wyszarpać własnymi pazurami…

Co znalazłem w Zeszycie I szczególnie wartościowego? Oto rzeczy dobre i złe jak leci, po kolej… Czytaj dalej 

446 SKRBH 37 Dragomira Płońska i Adam Smoliński. Odezwa w sprawie przygotowania podręcznika dziejów Pra-Słowian i Pra-Słowiańszczyzny, Słowian i Słowiańszczyzny, jako jednoczesne wezwanie, zaproszenie i kolejny bodziec do współdziałania i współtworzenia

https://pbs.twimg.com/media/CMPYTeIWcAAPGir.jpg


Dnia 25.03.2017 otrzymałem taką wiadomość:

„Nie wiem czy wiesz ale pisze książkę. Już jestem blisko końca. Chciałabym, aby w internecie dyskutowano o niej i o turbosłowiańskich książkach w ogóle. Dlatego mam prośbę abyś opublikował to co jest w załącznikach. W pierwszym jest apel Adama, napisany specjalnie pod nasze blogi, na blogu Białczyńskiego już o tym było http://bialczynski.pl/2017/03/ Niestety, przekazał inicjatywę rudaweb http://rudaweb.pl/index.php/ a tam dyskusja zboczyła na inne tory. Jeżeli ci nie odpowiada publikowanie tego, to na tym mi aż tak nie zależy. Na opublikowaniu tego co jest w drugim załączniku zależy mi o wiele bardziej. Jeżeli puścisz to bez wcześniejszej publikacji tego co Adam napisał, to chyba będziesz musiał skrobnąć chociaż zdanie, o co chodzi z ta moją książką. Oczywiście, możesz skasować to: „Bardzo proszę o nie wpisywanie się pod tym z wątkami nie na temat.” Zdanie, było pisane pod bloga Białczyńskiego, po tym co się tam działo. Apel Adama możesz opublikować nawet od razu. Jeśli zaś chodzi o fragmenty mojej książki to prosiłabym o nie publikowanie tego przed poniedziałkiem, bo wtedy opublikuje Białczyński. Oczywiście nie musisz się z tym spieszyć, jeśli ci teraz nie pasuje, jak odłożysz na kilka dni to nic się nie stanie. Jeśli w ogóle nie opublikujesz to tez się nie obrażę na wieki. 🙂

Pozdrawiam

Dragomira

…..

W pierwszym odruchu miałem napisać w tytule tego wpisu, coś jak „apel”, itp,.. ale następna myśl, jaka przyszła mi do głowy była jak sążnisty policzek wymierzony samemu sobie. To co pomyślałem „brzmiało” coś jakby:

„Ty parszywie leniwy, bezmózgi, pół-słowiański śmierdzący gnojku, jak śmiesz!!!”… i w następnej sekundzie moje palce śmigały już w klawiaturze zwrot „apel wyrazy bliskoznaczne”…

http://synonim.net/wyrazy-bliskoznaczne-do-s%C5%82owa-apel

Tyle propagandy,.. bo tak naprawdę to wklepałem coś innego,.. bo wiem, że jeśli użyje się magicznego zaklęcia „cokolwiek synonimy”,… to niestety otrzyma się więcej wyników wyszukiwania, patrz:

http://synonim.net/synonim/apel

list otwarty, obwieszczenie, odezwa, ogłoszenie, orędzie, oświadczenie, oznajmienie, przesłanie, stwierdzenie, twierdzenie, wiadomość, wypowiedź, zawiadomienie, narada, nasiadówka, obrady, posiedzenie, sejmik, spęd, spotkanie, zbiórka, zebranie, zgromadzenie, zjazd, zlot, odwołanie się, orędzie o coś, prośba, uchwała, wezwanie, wołanie, list zbiorowy, wniosek, zew, pismo, podanie, posłanie, nakaz, pozew, pozwanie, zaproszenie, zawołanie, przywołanie, błaganie, życzenie, orzeczenie, powiedzenie, przemówienie, uroczyste ogłoszenie, uroczyste oznajmienie, wygłoszenie, wypowiedzenie, wyraz, roszczenie, warunek, wskazanie, zalecenie, odwołanie, podanko, powództwo, skarga, odprawa, bodziec, bodziec do działania, napęd, odruch, pęd, potrzeba, sygnał, zamiłowanie, zapał, proszenie, żebranie, odczytanie nazwisk…

Po co to wszystko napisałem? Ano po to, że uważam, że napisanie tego podręcznika dodatkowo z UŻYCIEM PRA-SŁOWIAŃSKICH I SŁOWIAŃSKICH SŁÓW BĘDZIE WIELOKROTNIE LEPSZE I WYWRZE ZNACZĄCO WIĘKSZY WPŁYW NA NASZĄ RZECZYWISTOŚĆ… niż kiedy powstanie on jako kolejny ćwierć-polski, ćwierć-łaciński, ćwierć-angielski i ćwierć-niemiecki biuletyn, deklaracja, enucjacja, exposé, informacja, komunikat, manifest, memoriał, nota, notyfikacja, proklamacja, rezolucja, uniwersał, konferencja, kongres, konwencja, konwentykiel, manicha, mityng, pikieta, plenum, sesja, tete-a-tete, enuncjacja, petycja, apelacja, edykt, ekspresja, zadeklamowanie, dezyderat, dyrektywa, postulat, propozycja, apel poranny, suplika, entuzjazm, impuls, inicjatywa, szwung, itp…

Robię to co robię, żeby KAŻDĄ SŁOWIANKĘ I KAŻDEGO SŁOWIANINA POCHWYCIŁ W SWE SZPONY NIESMAK, a nie zasrany absmak, do NIE-SŁOWIAŃSKICH WYRAZÓW I ZWROTÓW!!!

Wyrażałem się o tym wielokrotnie, np. tu, czy tu,.. itd i będę to jak pijany zapomnianymi drganiami matczynych i ojcowskich słów, w kółko, ciągle, raz po raz, nieustanie do skutku każdej Słowiance i każdemu Słowianinowi powtarzał i przemocą jak trzeba wbijał do naszych jeszcze pół-słowiańskich rozumów…

SŁOWIANKI I SŁOWIANIE MYŚLĄ, MÓWIĄ I PISZĄ W ŚWIĘTYM PRASTARYM JĘZYKU PRZODKÓW, A NIE W JĘZYKU NASZYCH TYCH CZY TAMTYCH NAJEŹDŹCÓW I WROGÓW!!!

SŁAWA NASZYM SŁOWIAŃSKIM PRZODKOM, NASZEMU PRADAWNEMU PRA-SŁOWIAŃSKIEMU DZIEDZICTWU I JĘZYKOWI!!! 🙂

Czytaj dalej

360 Germania Magna czyli Gotts mit uns

Fszystkim Fielkim Germanom i ich Fiernym Fyznaftzom, w darze na Halloween, ku pamięci, od podludzi z Prypeci, jako zadość uczynienie za „grzechy” Naszych Słowiańskich Przodków… 😉

Imperium Lechitów

germania-7

Już trzy tysiące lat przed naszą erą, pomiędzy Renem a Wołgą, istniała bardzo rozwinięta germańska cywilizacja. To tutaj, nad Wisłą, wymyślono koło, a nie w żadnej Mezopotamii. Ci Aryjczycy, przybysze z żyznej Skandynawii, byli pionierami uprawy zbóż. To tu a nie nad Nilem zaczęto uprawiać pszenicę. Udomowili słonie leśne, tury, dziki, kaczki i gęsi. Tury zaprzęgli do wozów. Największe prehistoryczne zakłady przemysłowe to germańskie Krzemionki koło Opatowa, gdzie wydobywano krzemień, warzelnia soli w Wieliczce, kopalnia miedzi w Złotej oraz olbrzymie kilkudziesięciohektarowe zakłady tekstylne w Bronocicach. Ci Ariowie a właściwie Hariowie od starogermańskiego słowa hara czyli góra, lub też Gardikanie, jak ich później będą nazywać Grecy, od starogermańskiego słowa gard czyli gród. Hariowie, inaczej Gardikanie, uprawiali len, konopie przemysłowe i narkotyczne, proso, owies, żyto, jęczmień, pszenicę, groch, soczewicę, buraki, topinambury, brukiew, rzepę i kapustę. Oprócz w.w. zwierząt, hodowali również importowane z południa kozy, owce i kury, które przez jakiś dziwny przypadek…

View original post 1 500 słów więcej

344 Adrian Leszczyński. Wenedowie: Toponimia a zachodni zasięg osadnictwa Słowian


The Roman empire under Hadrian (ruled 117-138), showing the location of the Veneti (as Venedi) in the upper Vistula region (SE Poland).

Wenedowie, Wendowie, Wenetowie, Wenedzi – lud zamieszkujący – w okresie rzymskim (IIV w. n.e.) – ziemie nad Bałtykiem. Istnieje szereg hipotez na temat ich przynależności etnicznej. Identyfikowany ze Słowianami zachodnimi, Wandalami, a także traktowany jako odrębny lud indoeuropejski.

W czasach historycznych nazwą Wenedzi (Wenden lub Winden) określali Słowian Germanie. Nazwa ta występuje nawet w znaczeniu prawnym, w pochodzącym z początku XIII wieku Sachsenspiegel, jako odpowiednik wyrazu sclavus w łacińskiej redakcji tego zbioru[1]. W języku niemieckim jeszcze w XX wieku terminem Wenden (l.p. Wende) określano Słowian, obecnie rzeczownik Wenden i przymiotnik wendisch używa się w stosunku do Serbów łużyckich (zamiennie z Sorben, sorbisch), w języku fińskim Rosja to Venäjä, Venädä, Venät, podobnie w estońskim Vene, Venemaa, i karelskim Veneä. Również średniowieczne sagi skandynawskie nie nazywają Słowian inaczej niż Vinða, ew. Venða, a ziemię przez nich zamieszkałą Vindlandem[2].(…)

(za https://pl.wikipedia.org/wiki/Wenedowie)

…..

Szanowni Państwo,

Tak jak obiecałem w moim wstępie do poprzedniego artykułu, upowszechniam kolejny autorstwa Pana Adriana Leszczyńskiego, który w prosty sposób unaocznia  skalę zagłady,.. tak ZAGŁADY… jaka spotkała (i nadal przecież spotyka) zarówno Tradycją Słowiańską / Wedyjską, jak i ludy Ją kiedyś i obecnie wyznające… albo nawet takie, które już nie są świadome tego, Kim byli Ich Przodkowie, gdzie mieszkali, jakim językiem mówili… Wiecie o kim mówię, no nie? 😦

Nic nie bierze się ot tak sobie  i nic ot tak sobie nie zniszczyło tych słowiańskich grodów, wsi, czy osad, które jak widać już tylko w nazwach… ale przetrwały w wielu miejscach w tzw. Zachodniej Europie.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Wenedowie

https://en.wikipedia.org/wiki/Vistula_Veneti

https://pl.wikipedia.org/wiki/Wenetowie

https://en.wikipedia.org/wiki/Veneti

Przy okazji, proszę porównać obie wersje wikipedii, a sami przekonacie się, że cały czas coś dziwnego dzieje się z wiadomościami np. na temat Wenetów… 😦

Jeszcze ciekawostka… Na tej mapce powyżej, jak ktoś dobrze przyjrzy się, to znajdzie gdzieś tam… takie „rzymskie” miasto zwane Augusta Vindelicorum… To tak dorzucam, jako dar ode mnie, bo nie widzę tego miasta w spisie poniżej… a dodatkowo i to:

https://en.wikipedia.org/wiki/Vindelici

Alpine tribes and Roman provinces in the Alps around 14BC.

Do Zagłady Wenetów / Słowian będę jeszcze wielokrotnie powracał na tych stronach, więc nie napisze już o tym straszliwym… i niestety ciągle trwającym mordzie nic więcej…

SŁAWA NASZYM SŁOWIAŃSKIM PRZODKOM I NASZEJ PRASTAREJ SŁOWIAŃSKIEJ TRADYCJI I JĘZYKOWI!!!

Uwagi techniczne:
Formatowanie zostało poprawione, ale nie zmienione. Kod został skopiowany ze strony Dragomiry, która była tak miła, że dopisała swoje uwagi, do tego tekstu, które postanowiłem również tu przedstawić, bo uważam, że doskonale uzupełniają i rozszerzają pierwotny zakres zagadnień, opisanych tu przez Autora.

Miłego czytania życzę!
PZDRWM
SKRiBHa

…..

Wenedowie: Toponimia a zachodni zasięg osadnictwa Słowian Czytaj dalej