akt. 14.12.2015, 05:18
Bruksela chce kontrolować granice
Jeśli nie powstanie europejska straż graniczna, Schengen się nie utrzyma – przekonuje dyrektor unijnej agencji Frontex Fabrice Leggeri – czytamy w „Rzeczpospolitej”.
Rzeczpospolita: W tym tygodniu pod naciskiem Francji i Niemiec Komisja Europejska zaproponuje powołanie europejskiej straży granicznej. Od ustanowienia euro nie mówiono o przeniesieniu tak poważnych kompetencji narodowych do Brukseli. Dlaczego konieczna jest tak radykalna rewolucja?
Fabrice Leggeri: O takim rozwiązaniu mówiło się od blisko 15 lat, bez skutku. Ale teraz sytuacja jest nadzwyczajna. To się zaczęło od wybuchu wiosny arabskiej w 2011 r., potem mieliśmy dramat zatonięcia statku u wybrzeży Lampeduzy z przeszło 300 ofiarami. No i cały bieżący rok, kiedy półtora miliona ludzi nielegalnie przekroczyło granice zewnętrzne Unii. Takiego ruchu ludności nie mieliśmy od drugiej wojny światowej, stąd konieczność podjęcia środków nadzwyczajnych.
Zasadniczo zawiódł tylko jeden kraj: Grecja.
W tym roku liczba imigrantów, którzy dotarli do Grecji, wzrosła 16 razy! Takiemu wyzwaniu nie potrafiłby samodzielnie stawić czoła żaden kraj. Grecja ma dodatkowo bardzo trudne do upilnowania wyspy, ze wszystkich krajów Unii leży najbliżej terenów objętych wojną na Bliskim Wschodzie. I moim zdaniem nieprzypadkowo kryzys uchodźców w Grecji zbiegł się z innym kryzysem w tym kraju: finansowym. Wiosną tego roku tak dużo mówiono o tym, że Grecja to bankrut, aż w końcu przemytnicy uznali, że warto z tego skorzystać, tu przeprowadzić główny szlak przerzutu imigrantów.
Mimo wszystko premier Grecji Aleksis Cipras miesiącami ociągał się z wystąpieniem o pomoc Frontexu, chyba chodziło o narodową dumę.
To była pewna gra w Brukseli. Są ludzie, którym zależało na tym, aby wykazać, że Grecja nie prosiła o pomoc Frontexu, inni dowodzili, że to zawiódł Frontex. To wszystko nieprawda. Chodzi raczej o to, że obecny system nie jest wystarczający.
Co teraz trzeba zrobić?
W razie kryzysu Frontex, a raczej Europejska Agencja Straży Granicznej, która go zastąpi, musi uzyskać prawo do uruchomienia operacji uszczelnienia granicy zewnętrznej Unii bez czekania, aż dany kraj o to wystąpi. Oczywiście staralibyśmy się wcześniej dojść do porozumienia z tym państwem, przedstawić mu naszą ocenę sytuacji, zaproponować środki zaradcze. Jeśli jednak ten kraj mimo wszystko nie chciałby wsparcia, Komisja Europejska mogłaby przejść do drugiego etapu działania, wszcząć proces zawieszenia członkostwa tego państwa w strefie Schengen, jeżeli nie przyjmie pomocy. To byłby więc całkiem zwarty mechanizm. Czytaj dalej