288 Zofia Kurnatowska. Początki chrześcijaństwa w Polsce

„Kierując swą ekspansję na północny zachód, ku bogatym ośrodkom handlowym u ujścia Odry, popadł Mieszko w konflikt z innymi organizacjami politycznymi tego czasu, przede wszystkim z Wieletami. Rozszerzanie granic państwa Mieszka ku zachodowi wywołało z kolei kontrakcję ze strony książąt saskich. Niepowodzenie w walkach nad Odrą skłoniło księcia do szukania poparcia cesarza, a ceną za to był trybut z części ziem piastowskich i posiłki w walkach ze wspólnym wrogiem – Wieletami. W ten sposób Mieszko znalazł się już w orbicie ówczesnych rozgrywek politycznych, lecz jako poganin nie mógł liczyć na równorzędne traktowanie. Taką pozycję mogło mu zapewnić tylko przyjęcie chrześcijaństwa i wejście do rodziny ówczesnych państw chrześcijańskiej Europy.”

Ot i chyba mamy dymiący pistolet, czyli dowód na to, co legło u podstaw tej zbrodni, zwanej „krztem Polski”, dokonanej rękami zdrajcy Słowiańszczyzny tzw. Mieszka I!!! 😦

Przepraszam… bo zgodnie z oficjalnie jedynie słusznym i obowiązującym tryndem, powinienem był napisać „co legło u podstaw tego wiekopomnego wydarzenia”… którego śladów i na które przekonujących dowodów jak nie było, tak nie ma…

A takiego wała, jak Lechia cała!!!

Czy to nie jest typowe dla pustynnej tradycji, że im bardziej i im głębiej kopie i skrobie się… tym mniej z tego czegoś prawdziwego pozostaje?

Kasa i zdrada Słowiańszczyzny dla kasy… a władza swoją drogą…  Zwyczajna chciwość, to była prawdziwa podstawa tego wszystkiego, w czym tkwimy teraz, a zdrada i tzw. krześcijaństwo to tylko narzędzia do osiągnięcia kasy… i większej władzy… Mieszko I Chciwy przez swoje „scalanie Słowiańszczyzny i budowanie silnej Polski” doszczętnie je obie zniewolił i zniszczył… Mieszko Pierwszy… Zdrajca i Niszczyciel Słowiańszczyzny i Jej Tradycji… Wrócę jeszcze do tego w przyszłości.

A tymczasem oto pierwszy z kilku wpisów traktujący o czasach wprowadzania tzw. krześcijaństwa na Ziemiach Lechitów. Zaczynam od pracy pani prof. dr hab. Zofii Kurnatowskiej z Instytutu Archeologii i Etnologii Polskiej Akademii Nauk, by potem przejść do innych badaczy tego okresu.

Polecam zbiór źródeł zamieszczony na dole, jak i bardzo ciekawe rozważania na temat skąd w ogóle wzięli się ci tzw. Piastowie itp. a zaczerpnięte z „brunatnych historyków”… co to są znani z tego, że mają w zwyczaju wycinać w pień nie tylko niewygodne wpisy, ale i całe wątki…  jak to miało miejsce w przypadku wątku poświęconemu bitwie nad rzeką Dołężą 3200 lat temu… No ale wiadomo… niemieckie pieniondze i niemiecki serwer,.. niemiecki pan… a i tradycyjnie miłosierna i miłująca pokój i bliżniego swego pustynna tradycja zobowiązuje, więc nie dziwi nic… a właściwie dziwi, bo wiadomości tam zawarte to woda na mój młyn… hehehe… Miłego czytania! 🙂

prof. dr hab. Zofia Kurnatowska
Instytut Archeologii i Etnologii Polskiej Akademii Nauk

Początki chrześcijaństwa w Polsce

https://www.google.co.uk/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&source=web&cd=29&ved=0ahUKEwjrxJOY6aLMAhUsLcAKHdXQBcE4FBAWCFUwCA&url=http%3A%2F%2Fwww.poznan.pl%2Fmim%2Fpublikacje%2Fattachments.html%3Fco%3Dshow%26instance%3D1017%26parent%3D12935%26lang%3Dpl%26id%3D28498&usg=AFQjCNGGak_Ow7ZTB66mj8yPBuA_wOv_Lg&cad=rja

Początki chrześcijaństwa w Polsce są wyznaczone datą chrztu księcia Mieszka, którego tysiąclecie obchodzono uroczyście 40 lat temu. Zatem dyskusja wokół tego wydarzenia dotyczy raczej okoliczności i genezy, a także miejsca uroczystego chrztu a następnie organizacji i zasięgu akcji chrystianizacyjnej w pogańskim dotąd kraju Mieszka. I tym zagadnieniom poświęcimy naszą uwagę, do niektórych z nich bowiem wieloletnie badania archeologiczne dorzuciły nieco dodatkowych źródeł. I tylko szkicowo zarysujemy dalsze dzieje chrystianizacji w Polsce.

1. Polska, nie wymieniona jeszcze pod tą nazwą, lecz określana od imienia władcy jako „kraj Mieszka”, pojawia się na arenie historii (tej zapisanej) prawie równocześnie z przyjęciem chrztu przez księcia Mieszka I w r. 966.

W tym czasie Mieszko jest władcą już dość dużego kraju, o którym Ibrahim ibn Jakub dowiaduje się na dworze cesarza Ottona I, iż jest „najrozleglejszym z krajów słowiańskich”. Państwo to znajduje się wciąż w początkowym etapie formowania, posiada już wyraźne centrum – domenę dynastii Piastów – jak wynika z badań porównawczych, niezbędne dla jego budowy. Centrum to obejmowało ziemię gnieźnieńską z potężnymi grodami w Gnieźnie, Poznaniu, Gieczu, Grzybowie, na Ostrowie Lednickim. W połowie X w. owe centrum otaczają podporządkowane bezpośredniej władzy księcia ziemie zachodniej i południowej Wielkopolski, część Polski środkowej, zasięg tego „państwa Mieszka” wyznaczają grody budowane na jego kresach. Dalsze terytoria uzależniane są stopniowo.

Kierując swą ekspansję na północny zachód, ku bogatym ośrodkom handlowym u ujścia Odry, popadł Mieszko w konflikt z innymi organizacjami politycznymi tego czasu, przede wszystkim z Wieletami. Rozszerzanie granic państwa Mieszka ku zachodowi wywołało z kolei kontrakcję ze strony książąt saskich. Niepowodzenie w walkach nad Odrą skłoniło księcia do szukania poparcia cesarza, a ceną za to był trybut z części ziem piastowskich i posiłki w walkach ze wspólnym wrogiem – Wieletami. W ten sposób Mieszko znalazł się już w orbicie ówczesnych rozgrywek politycznych, lecz jako poganin nie mógł liczyć na równorzędne traktowanie. Taką pozycję mogło mu zapewnić tylko przyjęcie chrześcijaństwa i wejście do rodziny ówczesnych państw chrześcijańskiej Europy.

Decyzja przyjęcia chrześcijaństwa miała zatem charakter polityczny, w ówczesnych warunkach bowiem tylko przyjęcie chrztu i utworzenie własnej organizacji kościelnej zapewniało, choć nie bez trudności, nowemu organizmowi państwowemu samodzielny byt. Nie była to oczywiście decyzja łatwa. Przyjęcie chrześcijaństwa naruszało bowiem podstawowe zasady bytowania społeczności plemiennych. Dla tworzenia nowego, wczesnopaństwowego ładu społecznego mogło to okazać się korzystne, jednakże mogło wywołać opór o skutkach trudnych do przewidzenia. Władca podejmujący decyzję przyjęcia chrztu musiał nie tylko dysponować odpowiednią siłą (militarną), ale także poparciem jakichś grup społecznych, co umożliwiłoby wprowadzenie zamiaru w życie. Sądzimy, że we wspomnianym wyżej centrum państwa, w głównych grodach, skupiały się owe siły militarne – drużyna księcia – a także społeczne – członkowie dynastii i innych rodów arystokratycznych – wspierające księcia w dziele budowy państwa i czerpiące z tego określone korzyści i zapewne w nich Mieszko mógł znaleźć oparcie.

2. Obserwując dzieje chrystianizacji Europy środkowo-wschodniej, widzimy, że w przypadku niektórych krajów sąsiednich (np. Ruś, Morawy i Czechy, Węgry, Skandynawia) można mówić o dłuższym okresie przenikania chrześcijaństwa. W tzw. Legendzie Panońskiej słyszymy o chrzcie pod koniec IX w. księcia Wiślan, zatem jednego z książąt plemienia zamieszkującego ziemie Polski południowej. Warto jednak zwrócić uwagę, iż był to chrzest „na obcej ziemi”, pod przymusem, a tego typu znane przypadki z reguły nie pociągały za sobą chrystianizacji kraju. Pojawiające się wciąż hipotezy o objęciu ziem Polski południowej chrześcijaństwem cyrylo-metodejskim, nie mają uzasadnienia ani w źródłach pisanych, ani archeologicznych. Nie wyklucza to oczywiście pojedynczych konwersji, jednak, trudno mówić o jakichkolwiek formach organizacyjnych. Przy tym w momencie chrztu Mieszka I ziemie Polski południowej do jego państwa nie należały.

Nie mamy natomiast śladów penetracji chrześcijaństwa do Wielkopolski przed chrztem Mieszka, aczkolwiek w literaturze takie zdania się pojawiały. Poparciem wczesnej penetracji chrześcijaństwa do centrum gnieźnieńskiego, obok Gallowej legendy o tajemniczych przybyszach u Piasta, miało być m. in. odkrycie w Gnieźnie pozostałości architektonicznych w podziemiach katedry, interpretowanych jako IX-wieczne oratorium. Jednakże ponowna analiza tych pozostałości wykazała, iż jest to obiekt zdecydowanie późniejszy, wkopany w najstarszą w tym miejscu rotundę.

Nie oznacza to jakoby Mieszko I podjął decyzję chrztu „na ślepo”. Granice jego państwa zbliżały się już około połowy X w. do ziem cesarstwa ottońskiego, mimo, iż wciąż dzielił je od nich pas obszarów zajętych przez Słowian Połabskich, co prawda obejmowanych stopniowo misją chrześcijańską, lecz w dużej mierze wrogich tej nowej religii. Mieszko I niewątpliwie niejednokrotnie kontaktował się osobiście z przedstawicielami elit zarówno ziem pogranicznych cesarstwa ottońskiego, jak i Słowian Połabskich. Niedaleko było także do chrześcijańskiego już wówczas państwa czeskiego.

Podjęte przez Mieszka I działania wskazują na dobre rozeznanie w ówczesnej sytuacji politycznej. Znajdował się on przy tym w tym czasie w dogodnej sytuacji. Z uwagi bowiem na oddalenie swego państwa od granic cesarstwa zdołał wyprzedzić objęcie Polski planami misyjnymi biskupstw niemieckich. Warto przypomnieć, że cesarz Otton I działał według ustalonego wzorca karolińskiego, chrystianizacja oznaczała objęcie nawróconych ludów pogańskich władzą polityczną cesarstwa. Temu służyły zakładane na terenach Połabszczyzny biskupstwa w Brandenburgu (948) i Havelbergu (948). Szerokie zadania misyjne miało mieć arcybiskupstwo w Magdeburgu, postanowione przez Ottona I już w 955 r., lecz z powodu sprzeciwu innych hierarchów, w tym i rodzonego syna Ottona – arcybiskupa Moguncji Wilhelma, realizacja tego zamierzenia przeciągnęła się na długie lata. Była to niewątpliwie okoliczność pomyślna dla planów Mieszka. Na temat drogi prowadzącej do realizacji tych planów możemy jedynie snuć domysły, nie została bowiem oświetlona źródłami. Jesteśmy tu znowu zdani jedynie na dane pośrednie i porównawcze. Według wszelkiego prawdopodobieństwa udało się Mieszkowi nawiązać bezpośredni kontakt ze stolicą chrześcijaństwa zachodniego, z Rzymem. Zdaniem niektórych badaczy pośredniczyli w tym Czesi.

Gall Anonim zanotował tylko, że Mieszko I „zażądał w małżeństwo jednej bardzo dobrej chrześcijanki…. imieniem Dąbrówka” (ks. I, 5), córki aktualnie panującego w Czechach księcia Bolesława I, a także, że przybyła ona do Polski z orszakiem dostojników świeckich i duchownych. Nie ulega zatem wątpliwości, że właśnie do Czech Mieszko się zwrócił w tej sprawie. Motyw małżeństwa pogańskiego księcia z chrześcijańską księżniczką powtarza się nieraz w tym okresie, zazwyczaj wiąże się to z obietnicą chrztu pogańskiego małżonka (o tym wspomina też Gall Anonim). Następstwem małżeństwa jest nawrócenie poganina i chrystianizacja jego kraju. Należy zatem sądzić, że już w tym czasie przybyła do Polski misja chrześcijańska. Na jej czele stał zapewne biskup, bowiem w tym czasie, jak wskazują liczne dane porównawcze, do prowadzenia misji w kraju pogańskim i do udzielania chrztu osobom dorosłym, połączonego wówczas z bierzmowaniem i eucharystią, a także do konsekracji kościołów tylko biskup był upoważniony. Na czele misji zarówno wschodnich, jak i zachodnich – i to wysyłanych zarówno przez papieża, jak i przez cesarzy wschodniofrankijskich, czy ottońskich – z reguły stał biskup. Ale w Pradze nie było jeszcze wówczas biskupstwa, zatem Czesi nie mogli wysłać do Polski misji chrześcijańskiej. Nie ma śladów penetrowania kraju Mieszka przez misję biskupstwa w Ratyzbonie, któremu wówczas podlegały Czechy. Nie wysłał misji cesarz, więc można się tu domyślać działania Stolicy Apostolskiej.

Wolno zatem przypuścić, że już może w 965 r. przybył do Polski biskup, zapewne był to Jordan i to on w Wielką Sobotę, jak to było w zwyczaju, zatem 14 kwietnia 966 r., udzielił uroczystego chrztu Mieszkowi i jego najbliższemu otoczeniu, a następnie organizował akcję chrystianizacyjną w jego kraju.

3. Odpowiedź na kolejne pytanie: gdzie miał miejsce chrzest Mieszka I, znów utrudnia brak informacji źródłowych. Na podstawie danych porównawczych można sądzić, iż miało to miejsce w jego kraju, zapewne w jednym z głównych grodów w centrum państwa, był to bowiem ważny akt polityczny, choć w literaturze pojawiał się pogląd, że Mieszko mógł być ochrzczony poza Polską. Odkrycia obiektów interpretowanych jako baptysteria – specjalne budowle sakralne przeznaczone do chrztów osób dorosłych – w Poznaniu (odkrycie jeszcze z lat 50. XX w., poddane ostatnio weryfikacji) i na Ostrowie Lednickim, ożywiły dyskusję na ten temat. Jak się wydaje, za Poznaniem przemawia więcej argumentów, tym bardziej, że budowla lednicka w świetle nowszych badań jest raczej nieco późniejsza.

Trzeba jednak od razu powiedzieć, że odkrywanych przez nas pozostałości materialnych, nawet najszacowniejszych, prawie nigdy nie jesteśmy w stanie powiązać z konkretnymi wydarzeniami lub osobami. Dlatego też owa kontrowersja, gdzie było miejsce chrztu Mieszka I, tak naprawdę nigdy nie będzie rozstrzygnięta. Niezależnie jednak od tego, gdzie otrzymał chrzest Mieszko I, oba odkryte baptysteria – w Poznaniu i na Ostrowie Lednickim są niewątpliwymi cennymi świadkami początków chrześcijaństwa w Polsce.

4. Brak nam bezpośrednich informacji w źródłach pisanych na temat organizacji misji. Kronikarz Thietmar podaje tylko, że bp Jordan miał z Polanami „ciężką pracę … zanim niezmordowany w wysiłkach, nakłonił ich słowem i czynem do uprawiania winnicy Pańskiej” (ks. IV, 56). Dlatego też odtworzenie początków chrześcijaństwa w Polsce natrafia na ogromne trudności. Można podjąć próbę częściowego wypełnienia tej luki z jednej strony danymi porównawczymi, z drugiej – materialnymi dowodami. Na tej podstawie postaramy się ocenić zasięg chrystianizacji i to nie tylko w sensie terytorialnym, lecz także z uwzględnieniem części składowych ówczesnego społeczeństwa, a także odtworzyć częściowo jej początkową organizację. Nie będziemy podejmować niekończącej się dyskusji na temat statusu naszych pierwszych biskupów, ograniczymy się do stwierdzenia, iż byli to biskupi „polscy” – zatem zasięg ich działalności teoretycznie obejmował wszystkie ziemie podległe władzy Mieszka. W praktyce wyglądało to, jak zobaczymy poniżej, nieco inaczej. Zasięg terytorialny działalności misyjnej można uchwycić na podstawie ujawnionych budowli sakralnych. Otóż najwcześniejsze, których budowę można dość pewnie odnieść do 2 połowy X w. grupują się w samym centrum państwa Mieszka, w ziemi gnieźnieńskiej. Wymienić tu trzeba jeden z najwcześniejszych, jak udało się stwierdzić w wyniku badań weryfikacyjnych, wzniesiony w grodzie na Ostrowie Lednickim niewielki drewniany kościół otynkowany z zewnątrz, a wewnątrz wyłożony drogimi tkaninami. Przylegał do niego niewielki budyneczek – dom kapelana? Może ten pospiesznie budowany kościół wystawiono na przyjazd księżniczki Dąbrówki? Wewnątrz nawy stwierdzono dwa grobowce, z których jeden, wyekshumowany, lecz sądząc z wymiarów – dziecięcy – dostarczył złotej obrączki, być może zatem pierwotnie krył zwłoki zmarłego przedwcześnie Piastowicza.

Dane porównawcze wskazują, że chrystianizację jakiegoś kraju rozpoczynano zazwyczaj od budowy stacji misyjnych, gdzie gromadzono katechumenów i gdzie odbywał się następnie ich chrzest połączony, jak wspominaliśmy, z następnymi sakramentami inicjacji chrześcijańskiej. W ostatnich latach odkryto takie karolińskie stacje misyjne na terenach Saksonii, poświadczone też w źródłach pisanych. Często były one następnie podnoszone do rangi biskupstwa (np. Hamburg, Osnabrück, Büraburg). Materialnym śladem ich funkcjonowania są odkrywane pozostałości kościołów i nieco rzadziej poświadczonych baptysteriów. Pozostałości takiej właśnie, zapewne głównej, stacji misyjnej, wiążącej się z początkami chrystianizacji, odkryto w grodzie w Poznaniu na Ostrowie Tumskim. Budowę I katedry przedromańskiej poprzedziło bowiem wzniesienie niewielkiego kamiennego budynku baptysterium i z nim połączonego zapewne niewielkiego kościoła, bądź kaplicy. Było to niewątpliwie dzieło biskupa Jordana. Nasuwa się oczywiście pytanie, dlaczego w Poznaniu umieszczono ową stację misyjną, poprzedzającą usytuowanie tu stolicy biskupiej? Jak się wydaje bowiem, to raczej Gniezno stanowiło wówczas sakralne centrum budowanego państwa Piastów. Tam znajdowało się pogańskie miejsce kultowe o zasięgu, jak się wydaje, ponad lokalnym, ujawnione w badaniach na Wzgórzu Lecha, pod kościołem św. Jerzego. Jednakże niewątpliwie trudno było tam właśnie od razu ulokować ośrodek misji chrześcijańskiej. Umieszczono go zatem, jak to miało miejsce także w innych krajach tego czasu, np. w Szwecji, w drugim ważnym grodzie Mieszka I – w Poznaniu. W Gnieźnie zresztą najpóźniej w 4 ćwierci X w. wzniesiono w drugim członie grodu niewielką rotundę, której fundację tradycja wiąże z Dąbrówką.

Ostatnie dziesięciolecia X w. nie przynoszą szczególnego rozwoju budownictwa sakralnego, obserwujemy natomiast pojawienie się wówczas bardziej monumentalnych form architektonicznych. Palatium z kaplicą w grodzie poznańskim być może zostało już wcześniej wzniesione. Natomiast zachowane w czytelnej formie i najlepiej znane palatium z kaplicą-baptysterium w grodzie na Ostrowie Lednickim pobudowano właśnie w tym czasie, gdy książę Mieszko obrastał w prestiż. Zagadkowa wciąż jest sprawa niedokończonego zespołu palatium i kaplicy w grodzie w Gieczu. Ostatnie badania wykazały jednak, że po odstąpieniu od planów budowy bardziej monumentalnej budowli, wzniesiono tam jednak skromną drewnianą kaplicę.

Można się domyślać, że w tym wczesnym okresie także niektórym przynajmniej kaplicom budowanym w grodach, periodycznie odwiedzanym przez niewątpliwie wciąż nielicznych duchownych, towarzyszyły mniej lub bardziej solidnie urządzane baptysteria, w których mogły odbywać się chrzty mieszkańców grodu i najbliższej okolicy. Natomiast baptysterium w rezydencji Mieszka w grodzie na Ostrowie Lednickim mogło służyć raczej do uroczystych chrztów członków dynastii, a także, według wzorców karolińskich, np. władców podporządkowywanych księciu sąsiednich terytoriów.

O ile budowę stacji misyjnej w Poznaniu można z pełnym uzasadnieniem wiązać z samymi początkami chrześcijaństwa w Polsce (prosty budynek baptysterium i mały kościółek można było wystawić w stosunkowo niedługim czasie), to, wbrew wcześniejszym poglądom, rozpoczęcie budowy okazałej katedry biskupiej przypada już niewątpliwie na nieco późniejszy okres. Było to bowiem przedsięwzięcie poważne, wymagające dużych środków i realizowane przez wiele lat. Wiązało się też zapewne z gruntowną przebudową grodu poznańskiego, zwłaszcza z odmiennym rozczłonkowaniem wnętrza, z wydzieleniem specjalnego członu „katedralnego”. Wymagało też sprowadzenia doświadczonych budowniczych, najpewniej z terenu cesarstwa ottońskiego, gdyż tam znajdują się najbliższe wzorce architektoniczne. Trzeba było także znaleźć i zgromadzić odpowiedni budulec. Mogło to mieć miejsce pod koniec życia bpa Jordana (+984), lecz najprawdopodobniej już za czasów jego następcy Ungera, lecz niewątpliwie jeszcze w ostatnich dekadach X w.

Katedra biskupia została wzniesiona na ziemi, w która wsiąkała uprzednio woda chrzcielna. Budynek baptysterium został wpisany w nową katedrę, wyznaczając dokładnie jej środek mistyczny. Nowa okazała trójnawowa katedra została poświęcona św. Piotrowi, co wymownie potwierdza jej związek z Rzymem. Zachowały się w jej wnętrzu niezwykle cenne pozostałości dwu grobowców-mauzoleów umieszczonych po środku nawy, które na podstawie szerokich studiów porównawczych możemy przypisać naszym pierwszym władcom – Mieszkowi I (+992), a następnie jego synowi – Bolesławowi Chrobremu (+1025). Grobowce te zajmowały szczególnie eksponowane miejsce w nawie, były wypiętrzone ponad posadzkę i otoczone ogrodzeniem, lepiej poświadczonym w przypadku grobowca młodszego, przypisywanego Bolesławowi Chrobremu. Pomiędzy nimi znajdował się zniszczony stipes ołtarza, najprawdopodobniej Św. Krzyża, tradycyjnie umieszczanego po środku kościoła. Owe pierwsze wewnątrzkościelne pochówki chrześcijańskie – mają charakter wyraźnie prestiżowy, ograniczony do najwyższej elity państwa. Odosobnione są, jak dotąd, znaleziska najstarszych grobów na cmentarzyskach, datowanych na schyłek X w., jak odkryte w pobliżu grodu na Ostrowie Tumskim w Poznaniu (cmentarzysko na Sołaczu), które w wyniku szczegółowej analizy wyposażenia można powiązać z elitarnym rodem (Poznana?) zamieszkującym gród poznański.

Brak dotąd danych, pozwalających widzieć poszerzenie działalności chrystianizacyjnej w tym czasie na inne połacie Wielkopolski, nie mówiąc już o dalszych ziemiach – pertynencjach państwa Mieszka.
Rok 1000 – utworzenie samodzielnej organizacji kościelnej, arcybiskupstwa ze stolicą w Gnieźnie – wyznacza cezurę o dalekosiężnych skutkach w chrystianizacji ziem składających się na ówczesne państwo piastowskie, choć doraźnie nie obserwuje się wyraźniejszych rezultatów tego aktu. Dzięki utworzeniu samodzielnej metropolii Polska Chrobrego została ostatecznie przyłączona do rodziny państw chrześcijańskich. W literaturze wskazano na rozmaite zewnętrzne uwarunkowania tego faktu. Niezmiernie istotna była śmierć męczeńska św. Wojciecha i uzyskanie przez Chrobrego tak cennych relikwii. Sprzyjał zabiegom polskich władców także szczególny klimat religijny przełomu tysiącleci oraz plany „renovatio imperii” – odnowienia imperium cesarza Ottona III, w których znalazły się nowe chrześcijańskie królestwa na wschodzie – współpracownicy cesarza w dziele szerzenia chrześcijaństwa. Jednakże bez już widocznych, choć zapewne powierzchownych, efektów chrystianizacji państwa Chrobrego, zapewne sprawy nie dałoby się przeprowadzić.

Po roku 1000 wzmaga się i poszerza terytorialnie aktywność w zakresie budownictwa sakralnego – na ten czas przypada budowa katedry gnieźnieńskiej, budowa (rozbudowa, przebudowa?) katedr biskupich w Krakowie, Wrocławiu, może podjęcie budowy katedry w Kołobrzegu?, dalszych budowli sakralnych w Krakowie, zespołu pałacowo-sakralnego w Przemyślu . Na ten czas przypada też w centrum państwa budowa reprezentacyjnego kościoła z kryptą w rodowej siedzibie Piastów – w Gieczu.

Pojawiają się, głównie w ziemi gnieźnieńskiej, a wyjątkowo i raczej pojedynczo poza jej zasięgiem, cmentarzyska szkieletowe datowane na X/XI w. Są to często cmentarzyska z pochówkami z luksusowym uzbrojeniem, zatem zapewne kryjące członków ówczesnej elity z ich otoczeniem, zatem nadal możemy mówić, iż ten typ pochówka ma charakter prestiżowy raczej, niż konfesyjny. Cmentarzyska te jednak świadczą o szerzeniu się wzorców kultury chrześcijańskiej.

W dalszym ciągu jednak całe połacie kraju, nieraz pokryte siecią grodów państwowych, egzystowały bez ośrodka kościelnego, a ludność swobodnie praktykowała pogańskie obyczaje, czego najlepszym dowodem są cmentarze ciałopalne i birytualne, płaskie lub kurhanowe na obrzeżach północno-wschodnich i południowych Wielkopolski. Pozostałość cmentarzyska ciałopalnego i domniemanej świątyni pogańskiej z X-XI w. odsłonięto także w Polsce centralnej w Grabku pod Bełchatowem. A o słabości akcji chrystianizacyjnej np. na Śląsku świadczy budowa w latach kryzysu państwa w l. 30. XI w. w grodzie wrocławskim świątyni pogańskiej.

Z Bolesławem Chrobrym można natomiast powiązać budowę ośrodków kościelnych na obrzeżach „państwa gnieźnieńskiego”, wyznaczających, jak można sądzić, działalność „na zewnątrz”, o charakterze misyjnym, co mieściło się w ówczesnej ideologii władcy. Poza najlepiej znanymi działaniami tego typu, jak zorganizowanie wyprawy misyjnej do Prusów św. Wojciecha (997), którego męczeńska śmierć stała się fundamentem polskiej, niezależnej organizacji kościelnej, czy sprowadzenie we współpracy z cesarzem Ottonem III mnichów-misjonarzy z Camaldoli i osadzenie ich w Międzyrzeczu, gdzie przygotowywali się do podjęcia chrystianizacji Słowian połabskich, wreszcie organizację wyprawy misyjnej Brunona z Kwerfurtu, można wskazać na charakterystyczną lokalizacje wznoszonych wtedy świątyń chrześcijańskich. Np. zadania chrystianizacyjne, skierowane na Pomorze, mogły mieć budowane w tym czasie kościoły w takich grodach wczesnopiastowskich usytuowanych na północnych peryferiach państwa gnieźnieńskiego, jak Łekno i Santok, a zwłaszcza niedokończona okazała bazylika w grodzie w Chełmnie-Kałdusie nad Wisłą. Placówką misyjną był też zapewne pierwszy drewniany kościół w ważnym grodzie Kaliszu, jedyny w tej partii Wielkopolski oraz być może niezbyt jasno się rysująca fundacja (niezrealizowana?) klasztoru w Łęczycy.

Kryzys dynastyczny i ustrojowy lat 30. XI w. w szczególny sposób dotknął Wielkopolskę – centrum państwa piastowskiego, doprowadzając do zniszczenia istniejących tu struktur organizacyjnych państwa i Kościoła. W restytucji państwa nawiązano jednak dość ściśle do wcześniejszej infrastruktury, odbudowując główne grody i dążąc do wznowienia struktury i ośrodków kościelnych, co zakończyła reaktywacja metropolii gnieźnieńskiej w 1075/76 r. oraz odbudowa i konsekracja katedry gnieźnieńskiej. Nawiązanie do początków chrześcijaństwa uwidoczniło się wyraźnie np. w budowie zarówno nowej romańskiej katedry w Gnieźnie, jak i katedry romańskiej w Poznaniu prawie dokładnie według dawnego planu. W centrum romańskiej katedry gnieźnieńskiej stanęła ponownie konfesja św. Wojciecha. A w Poznaniu pobudowano po środku nawy nowy grobowiec Bolesława Chrobrego w analogicznej, jak wcześniejszy formie.

Z powiedzianego wyżej wyłania się obraz Polski piastowskiej, w której krajobraz osadniczy i kulturalny zaczęły wrastać, jak się okazało na stałe, nieliczne początkowo i nierównomiernie rozmieszczone kościoły oraz pierwsze chrześcijańskie pochówki i cmentarze, będące materialnym śladem dzieła chrystianizacyjnego pierwszych biskupów i otaczających ich księży, wspomaganych przez mnichów – misjonarzy. Archeologowi opierającemu się na tych materialnych świadectwach trudno jednak ocenić proces przenikania chrześcijaństwa do świadomości ówczesnych ludzi. Na zakończenie zatem chciałabym zacytować fragment rozmowy, którą Brunon z Kwerfurtu prowadził z księciem Bolesławem Chrobrym, rozmowy, jaką odtworzył w swej wyobraźni Antoni Gołubiew w swym wielkim cyklu powieściowym „Bolesław Chrobry”.

Mówi Bolesław: … „doszły mnie słuchy, że spiskujecie z Gaudentym przeciwko Mieszce… na syna mi nastajecie.
Bruno zamachał dłonią – Nie na samego jeno syna… więcej o wiele więcej.
– Na kogóż to?…
– Na was także. A z wami na cały kraj… na księstwo…
– Czegóż chcecie ode mnie… i od księstwa?
– Czego chcę?, Ach szalony człek ze mnie. Chcę tego, na co może tysiąca lat za mało… – i naraz wykrzyknął pełnym głosem:
– Może nie starczy tysiąca lat, by to osiągnąć. Drugiego tysiąca od narodzenia Jezusowego”.

…..

https://pl.wikipedia.org/wiki/Zofia_Hilczer-Kurnatowska

Kliknij, aby uzyskać dostęp WA308_P321_67783_Profesor-dr-hab-Zofi_I.pdf

Kliknij, aby uzyskać dostęp N_108_11_Kurnatowska.pdf

http://www.archeologia.w.toruniu.pl/literatura/zhk.htm

https://merlin.pl/product/1789435/poczatki-polski-mr01789435/
Początki Polski – Zofia Kurnatowska.

http://opac.ciniba.edu.pl/191800851740/hilczerkurnatowskazofia/sowiaszczyznapoudniowa
Słowiańszczyzna południowa / Zofia Kurnatowska.

Kliknij, aby uzyskać dostęp 67_1_2010.pdf

Tygodnik Polskiej Akademii Umiejętności
Kraków, 4 lutego 2010 Nr 67 ISSN 1689-488X
Badania nad Początkami Państwa Polskiego – przełomem nie tylko w polskiej archeologii
ZOFIA KURNATOWSKA

Kliknij, aby uzyskać dostęp ppp_prezentacja.pdf

http://www.makieta.poznan.pl/polski/galeria_gp_pl.html

https://www.google.co.uk/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&source=web&cd=43&cad=rja&uact=8&ved=0ahUKEwjbocTJ7aLMAhVHuBoKHdtJBY44KBAWCCUwAg&url=http%3A%2F%2Fwww.krzywin.pl%2Ffiles%2F7908%2FProfesor_Zofia_Kurnatowska_o_Benedyktynach_w_sredniowieczu.doc&usg=AFQjCNE6xcqmaUMc3GRkCRokf5k5h7gnUg
Profesor Zofia Kurnatowska o Benedyktynach w średniowieczu
Opactwo Benedyktynów w Lubiniu i jego rola w życiu kulturalnym i społecznym we wczesnym średniowieczu
„Zeszyty Lubińskie. Numer Specjalny, Lubiń 1997, ISSN-1234-4117”

https://www.google.co.uk/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&source=web&cd=39&ved=0ahUKEwit8-zo6qLMAhWqCcAKHURUDPA4HhAWCFYwCA&url=http%3A%2F%2Fyadda.icm.edu.pl%2Fyadda%2Felement%2Fbwmeta1.element.baztech-article-BUJ5-0052-0028%2Fc%2Fkurnatowska_Grzybowo_pod_Wrzesnia.pdf&usg=AFQjCNEQMNEFznuhi9VmQ62lKo45-RW3Kg&cad=rja
Grzybowo pod Wrześnią – potężny gród wczesnopiastowski. Zofia Kurnatowska.
Instytut Archeologii i Etnologii, Polska Akademia Nauk, Oddział w Poznaniu.

Kliknij, aby uzyskać dostęp Studia_Lednickie-r2014-t13-s19-26.pdf

Zofia Kurnatowska
Skarby wielkopolskie z początków państwa polskiego
Studia Lednickie 13, 19-26
2014

Kliknij, aby uzyskać dostęp archeologia_polska.pdf

Archeologia polska i jej czasy
Pod redakcji Michała Brzostowicza
Materiały z konferencji zorganizowanej 26 października 2007 roku z okazji 150-lecia
Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk i Muzeum Archeologicznego w Poznaniu

https://www.google.co.uk/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&source=web&cd=34&ved=0ahUKEwit8-zo6qLMAhWqCcAKHURUDPA4HhAWCDMwAw&url=http%3A%2F%2Fwww.nauka.gov.pl%2Fpolska-nauka%2Fmediewista-nic-nie-wskazuje-na-obce-pochodzenie-piastow%2Cakcja%2Cpdf.html&usg=AFQjCNFqrOO8kr6fCzJGn6IScz2hi055jQ&cad=rja
Mediewista: nic nie wskazuje na obce pochodzenie Piastów

http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,404734,mediewista-nic-nie-wskazuje-na-obce-pochodzenie-piastow.html

http://www.arch.pan.wroc.pl/index.php?lang=pl&dzial=artykuly&k=publikacje_osrodka_badan_nad_kultura_poznego_antyku_i_wczesnego_sredniowiecza&p=czlowiek_sacrum_srodowisko_miejsca_kultu_we_wczesnym_sredniowieczu
Publikacje Ośrodka Badań nad Kulturą Późnego Antyku i Wczesnego Średniowiecza
Człowiek, sacrum, środowisko, miejsca kultu we wczesnym średniowieczu

…..

Dodatkowo:

http://www.historycy.org/index.php?showtopic=92316
(…)
wojtek k.
Post #7 post 10/06/2012, 13:17
QUOTE(Wyszomir @ 10/06/2012, 13:11)
Badania archeologiczne dają podstawę do wysunięcia wniosku, że Piastowie rządzący jednym z plemion składających się na Polan podbili w pierwszej kolejności resztę tych Polan. Pytanie czy stolicą tego plemienia którym oni pierwotnie rządzili był Giecz, czy Kalisz.

Biorąc pod uwagę to, że nikt z nas nie wie, jak wyglądały granice Polan i co w ogóle się pod tym terminem kryje, to żadne badania archeologiczne nie mogą dać podstaw do wysunięcia takiego wniosku, o jakim piszesz. Nie wiemy, kto jakie grody zamieszkiwał, więc nawet jeśli przyjmiemy, że pożary i zniszczenia to skutek działań wojennych, to i tak nie wiemy, kto był stroną atakującą, a kto broniącą się, czy był to jeden konflikt, czy też seria konfliktów, nie mających ze sobą większego wniosku, a może były to jedynie jakieś zaburzenia wewnętrzne (a może wszystko na raz…).

szapur II
Post #8 post 10/06/2012, 13:21
Ba, do końca nie wiadomo, czy coś takiego jak Polanie istniało w Wielkopolsce 🙂

Wyszomir
Post #9 post 10/06/2012, 15:36
Na lokalizację matecznika Piastów w rejonie Giecza lub Kalisza wskazuje to, że w dobie niszczenia grodów wielkopolskich grody z rejonu Giecza oraz Kalisz pozostały nienaruszone. Skoro grody w tamtych rejonach nie zostały zniszczone, to znaczy, że Piastowie panowali w którymś z tych rejonów i z któregoś z nich właśnie dokonali podboju reszty Polan, o czym świadczą zniszczenia w Wielkopolsce dokonane w tym samym okresie.

Polanie byli wówczas jednym z plemion lędziańskich. Pisze o tym w PWL.

Olek
Post #10 post 10/06/2012, 19:49
QUOTE
Na lokalizację matecznika Piastów w rejonie Giecza lub Kalisza wskazuje to, że w dobie niszczenia grodów wielkopolskich grody z rejonu Giecza oraz Kalisz pozostały nienaruszone.

Równie dobrze w Gieczu i Kaliszu mogli znaleźć się konformiści, którzy w obliczy pojawienia się nowej siły w rejonie, zgięli karki i przyłączyli się do zwycięzców. Sam podwójny grodzik w Kaliszu to za mała siła aby można było myśleć o podbojach, a w jego okolicy przed inwestycjami piastowskimi (rzeczywiście dużymi) mamy praktycznie głusze. Skąd to wziąć podstawę do utrzymania zwartej formacji conajmniej 500 pancernych. Skolei Giecz był podobno około 900r. dużym skupiskiem osadniczym (M. Brzostowicz), ale w jego okolicy nie ma innego grodu który by się ostał (a sam Giecz przed rozbudową do gigantów też nie należy). Np. pomiędzy nim a Poznaniem mamy dwa spalone grody (A.Buko, Archeologia Polski Wczesnośredniowiecznej, Warszawa 2011, ryc. 9.2). Natomiast w kierunku na gród w Lądzie mamy trzy spalone grody. Jego znaczenie może być istotne jedynie z punktu widzenia wielkiej inwestycji w Grzybowie zbudowanym z wielkim rozmachem na surowym korzeniu w latach dwudziestych i trzydziestych. Możliwe, że po jakimś miejscowym konflifcie rodzina Piastów przenosi się ze swoim dotychczas zgromadzonym bogadztwem na grzybowskie odludzie i tutaj ładuje cały swój majątek. Ale to ciągle nie wyjaśnia skąd ten majątek zebrała. Żródło siły czyli gęstość zaludnienia na początku X wieku znajduje się przecież na zachód od zakola Warty oraz w dolinie Obry. Takim grodem z którego mogli wyjść Piastowej mógłby być Poznań o ile badania p. Koćka – Krenz potwierdzą jego wczesną metrykę. Poznań mógłby czerpać zarówno z gęsto zaludnionej Zachodniej Wielkopolski, jak i znakomitego położenia na szlaku handlowym przy spławnej Warcie. Jednak po co w takim wypadku niszczyli to swoje gęsto zaludnione zaplecze. Na razie.

Wyszomir
Post #13 post 11/06/2012, 15:19
QUOTE(szapur II @ 11/06/2012, 1:31)
Polanie byli wówczas jednym z plemion lędziańskich. Pisze o tym w PWL.

Kto pisze i jak? A poważnie, źródło stosunkowo późne i proweniencji kijowskiej, co stawia pod znakiem zapytania wartość tej relacji dla X w., wobec milczenia przekazów wcześniejszych i proweniencji np. polskiej czy niemieckiej.*

Cytat z PWL:
„Gdy bowiem Włosi naszli Słowian dunajskich, i usadowiwszy się między nimi ciemiężyli ich, Słowianie owi przyszedłszy siedli nad Wisłą i przezwali się Lęchami, a od tych Lęchów przezwali się jedni Polanami, drudzy Lęchowie Łutyczami, inni Mazowszanami, inni Pomorzanami. Taksamo i ciżsami Słowianie przyszedłszy siedli nad Dnieprem i nazwali się Polanami, a drudzy Drewlanami, przeto że siedli w lasach”.

PWL dobrze znała okres plemienny u Słowian. Dowodem jest to, że potrafiła trafnie zlokalizować plemiona słowiańskie oraz obszry trybutarne.

szapur II
Post #14 post 11/06/2012, 15:37
Przede wszystkim PVL jest późna, nazwa Polani / Poloni natomiast istnieje w źródłach z początku XI w., tylko w kontekście oznaczającym poddanych Piastów. Natomiast nie ma takiej nazwy plemiennej w źródłach wymieniających plemiona z tego okresu. Wreszcie PVL nie podaje, kiedy i w jakich okolicznościach część Lęchów przezwała się Polanami.

9 thoughts on “288 Zofia Kurnatowska. Początki chrześcijaństwa w Polsce

  1. Widzę, że nie tylko ja widzę sprawy inaczej niż oficjalnie jest to robione… patrz:
    http://www.taraka.pl/slowianskie_grody_w_niemczech

    Przy okazji, przeczytajcie wszystkie komentarze… bo jutro będzie do nich tu nawiązane…

    19. Wieleci • autor: Lisikowiec56 (Włodzimierz Skupień)2016-04-19 06:58:39

    Zanim opublikuję całość zapowiadanego artykułu , którego warunki publikacji omawiam jeszcze z panem Wojtkiem Jóżwiakiem chciałbym na krótko skoncentrowac się na Związku Wieletów , zwanych też Lucicami .Jest to najstarsza słowiańska grupa plemienna wymieniana w historii .Wikipedia :”Przyjmuje się, że rozsiedlenie plemion wieleckich właściwe dla II wieku n.e. zostało po raz pierwszy w dziejach ukazane na mapie aleksandryjskiego geografa Ptolemeusza. Prawdopodobnie Wieleci figurują na niej pod mianem Oueltai .”(prof. Zygmunt Wojciechowski (1951, s. 141)),
    Tak więc cofamy się ze średniowiecza do starożytności. Tacydydes dwa i pół tysiąclecia wstecz powiedział „Historia jest wiecznym rozpoczynaniem od nowa „. W tym miejscu możnaby napisać , że od nowa zaczynamy historię zasiedlenia przez Słowian tej czesci Europy , jakby na przekór allochtonistom i uznanej oficjalnie historii .Wieleci, kórych nazwa tłumaczona jest przez róznych naukowców jako : Wilki( na mapie powyżej niemieckie Wilzen), Olbrzymi , Dzicy, Wielcy , Potężni, Władczy już w samej nazwie budzili respekt . Byli określani też mianem Lutyczów czy Luciców . Byli naszymi nalbliższymi sąsiadami, krewniakami , mówili takim samym językiem ,nosili takie same imiona , trwali minimum całe tysiąclecie na swych ziemiach , w XII wieku przestali istnieć jako naród . Tu dygresja : trochę się do tego przyczyniliśmy i jest mi z tego powodu żal . Już Mieszko I po ślubie z Dobrawą zyskał sojusznika w Czechach i z ich pomocą poszedł na Wieletów . Trochę nas odgradzali od Bałtyku a zarówno nam jak i Czechom marzył się dostep do bogatych portów u ujścia Odry . Jak czytam w ciekawym opracowaniu na temat Pomorzan autorstwa Lecha Bądkowskiego p.t. „Odwrócona kotwica ” wydanym w 1976 roku przez ZN im. Ossolińskich we Wrocławiu , ” w X-XII wieku Wieleci zajmowali obie strony ujścia Odry , lecz Pomorzanie stopniowo wypierali ich stamtąd lub pomeranizowali , i to tak skutecznie , że przekroczywszy Odrę i opanowawszy w XII wieku rozległe terytoria uprzednio wieleckie właśnie na Zaodrzu osadzili się mocno w naczelnych miastach Szczecinie, Dyminie ,Wołogoszczy , które z czasem stały się gniazdami rodowymi ksiąząt pomorskich . A Wieleci całkowicie wtopili się w Pomorzan .Wówczas zachodnim sąsiadem Pomorzan stał sie kraj Obodrzyców, niedawno jeszcze reprezentujący nie lada potęgę słowiańską, teraz szybko niemczony i przechrzczony na Meklenburgię”. Pan Bądkowski opiera zwoje dociekania o dzieło jednego z pierwszych historyków Pomorza , Tomasza Kantzow, rodem za Strzałowa ( Stralsund ) żyjącego w XVI wieku patrioty słowiańszczyzny . Jak widać w Pomorzanach czy może zachodnich Kaszubach mogło się zachować nieco Wieleckiej krwi ale czy to na pocieszanie i uciszenie wyrzutów sumienia wystarczy ? A co działo się między naszymi plemionami przed Mieszkiem I ? Tu czarna dziura . Poznając lepiej opisaną historię Wieletów i innych słowiańskich narodów mamy szansę czegoś dowiedzieć się też o naszych przodkach . I to jest moja pasja , którą chciałbym zarazić jak najwięcej osób zainteresowanych tematem . Liczę na gorącą wymianę opinii .

    Polubienie

  2. A przyczyniliśmy się do zniemczenia/wybicia Wieletów inaczej niż przez bezczynność? Teoretycznie nasze stosunki z nimi powinny być dobre. Coś się tam działo czy po prostu niemcy mącili ?

    Polubienie

    • Poczytaj, kto tam mącił… i po co… Masz o tym wzmiankę w tym artykule… Wolin, Szczecin,… szlak bursztynowy… Będzie o tym więcej… A i o „bezczynności” zapomnij… Bezczynni to „myśmy” nie byli… Myśmy… czyli kto właśnie? O tzw. Polanach i tym jak niepewne jest wszystko, co wiąże się z tym „plemieniem” możesz przeczytać w tym wątku z brunatnych historyków, co go załączyłem na dole. To tylko wstęp a dalej jest więcej wiadomości… Mieszko to niszczyciel Słowiańszczyzny, gdyby było inaczej nic byś o nim nie wiedział, bo by o nim zapanowała kościelna cenzura, jak w przypadku kilku postaci, jak np.:

      https://pl.wikipedia.org/wiki/Boles%C5%82aw_Zapomniany
      Bolesław Mieszkowic, nazywany również Zapomnianym lub Okrutnym – legendarny król Polski mający panować w latach 1034–1038, domniemany pierworodny syn Mieszka II.

      Źródła informacji

      Wspomina o nim późne, bo XIV-wieczne źródło, Kronika wielkopolska. Podaje ona, że po śmierci Mieszka II rządy objął jego pierworodny syn Bolesław. Według kroniki z powodu srogości i okropnych zbrodni „życie źle skończył”. Z przyczyny jego niegodziwości miał zostać wymazany ze spisu królów i książąt polskich i skazany na damnatio memoriae, czyli wieczne zapomnienie.

      Gdy umarł w roku Pańskim 1033 [data błędna, chodzi o rok 1034], nastąpił po nim pierworodny syn jego Bolesław. Skoro ten został ukoronowany na króla, wyrządził swej matce wiele zniewag. Matka jego pochodząca ze znakomitego rodu, nie mogąc znieść jego niegodziwości, zabrawszy maleńkiego syna swego Kazimierza, wróciła do ziemi ojczystej w Saksonii, do Brunszwiku, i umieściwszy tam syna dla nauki miała wstąpić do jakiegoś klasztoru zakonnic. Bolesław zaś z powodu srogości i potworności występków, których się dopuszczał, źle zakończył życie i choć odznaczony został koroną królewską, nie wchodzi w poczet królów i książąt Polski.

      Brak o nim wzmianki we wcześniejszej Kronice polskiej Galla Anonima:

      Po śmierci więc Mieszka, który niedługo przeżył króla Bolesława [Chrobrego], pozostał jako mały chłopaczek Kazimierz, z matką z cesarskiego rodu. Ale choć wychowywała ona syna w sposób odpowiadający jego godności i rządziła królestwem dbając o jego sławę, o ile to było możliwe dla kobiety, zdrajcy przez zawiść wypędzili ją z królestwa, zachowując jej syna na tronie dla oszukańczego pozoru. A skoro on sam dorósł i objął rządy, niegodziwcy z obawy, by nie mścił się za krzywdy matki, powstali przeciw niemu i zmusili go do udania się na Węgry. [1]

      Brak również wzmianek o koronacji jakiegokolwiek władcy Polski w tym okresie, co musiało by być odnotowane w źródłach niemieckich (jak to miało miejsce przy koronacjiChrobrego i Mieszka II), a także brak było w kraju insygniów królewskich, odesłanych do cesarza przez znanego z tychże źródeł Bezpryma wcześniej, w roku 1031.

      Krótki opis życia Bolesława w Kronice wielkopolskiej jest bardzo podobny do charakterystyki Bezpryma zawartej w Rocznikach hildesheimskich (co może prowadzić do hipotezy o identyczności tych postaci):

      1032. W tym roku Bezprym został zabity przez swoich, nie bez poduszczenia braci, z powodu najstraszniejszej srogości swego tyraństwa.

      W Roczniku kapituły krakowskiej pod datą 1038 roku umieszczono zapis dotyczący zgonu króla Bolesława; skoro Chrobry zmarł w 1025 roku, a Szczodry ponad pół wieku później (1081 lub 1082), mogło jedynie chodzić o ich nieobecnego w poczcie królów i książąt polskich imiennika. Pośrednio jego istnienie potwierdza także Rocznik małopolski, w którymBolesław III Krzywousty nazwany jest Bolesławem IV, oraz zniszczony w XIX wieku Kodeks tyniecki Bolesława Szczodrego z figurującą przy jego imieniu rzymską cyfrą III. To daje podstawy, by sądzić, że między Chrobrym a Śmiałym był jeszcze jeden Bolesław.

      Informacje zawarte w Kronice wielkopolskiej zostały w zbliżonej wersji, ale po licznych stylistycznych przeróbkach, powtórzone w późniejszych o cały wiek Rocznikach mazowieckichi odleglejszych w czasie, piętnastowiecznych Rocznikach świętokrzyskich, jednak w obu tych dziełach imię Bolesław zmieniono z nieznanych powodów na Włodzisław. Natomiast wTabula regnum Poloniae z końca XIV wieku umieszczone jest zdanie: Jeden waleczny król wymazany został z rzędu panujących[potrzebny przypis].

      Według zwolenników historyczności Bolesława Zapomnianego postać jego występować ma również w obcych dziełach, m.in.:

      Królowa Rycheza, dokonawszy rozwodu z królem mężem swoim tak z powodu nienawiści i podjudzania niejakiej nałożnicy. Brak wzmianki o domniemanym synu owej anonimowejnałożnicy, którego zwolennicy utożsamiają z Zapomnianym (co wprowadzało by sprzeczność z przekazem Kroniki wielkopolskiej iż Zapomniany był pierworodnym synem Rychezy).

      • w Kronice Czechów Kosmasa: W roku od wcielenia Pańskiego 1037. Umarł książę Bolesław, którego Mieszko [raczej Bolesław Chrobry] pozbawił był wzroku. Wzmianka ta wydaje się dotyczyć Bolesława Rudego.
      • w Kronice węgierskiej Chartiritusa Biskupa (I poł. XIII wieku) – fragment o wojskowej pomocy, jakiej udzielić miał Bolesław II Węgrom: Henryk zwyciężył a król Alba z Kaulem ustąpili, i zabrawszy trzech królewiczów Lewantę, Belę i Piotra uszli do Polski do babki ich wielkiej księżnej całej Polski imieniem Dąbrówki, która owdowiawszy, wychowywała syna swego osiemnastoletniego Bolesława młodzieńca dorosłego, walecznego i pałającego do boju. Tekst ten zawiera błędy (np. utożsamia Dąbrówkę z babką węgierskich książąt), jego wartość jest problematyczna.

      Stanowiska historyków

      W starszej historiografii polskiej toczył się na temat istnienia Bolesława poważny spór. Argumenty zwolenników istnienia księcia, między innymi Tadeusza Wojciechowskiego,Oswalda Balzera, Romana Grodeckiego, Feliksa Konecznego, Stanisława Zakrzewskiego, Zygmunta Wojciechowskiego, były następujące:

      • Przeznaczenie Kazimierza Odnowiciela do stanu duchownego miało świadczyć o tym, że na następcę Mieszka II był przeznaczony jakiś inny syn i to starszy. Gall Anonim napisał o dzieciństwie Kazimierza: jako pacholę do klasztoru przez rodziców był ofiarowany i tamże w Piśmie świętem wykształcony.
      • Imię Kazimierz nie było dotąd spotykane w dynastii piastowskiej, natomiast pierworodny syn Mieszka II mógł zostać nazwany imieniem wielkiego dziadka, Bolesława Chrobrego.
      • Nie wiadomo, kto rządził Polską w latach 1034–1039, w tym czasie bowiem Kazimierz przebywał w Niemczech, a tron polski nie mógł aż tak długo pozostawać opróżnionym.

      Milczenie Galla Anonima o Bolesławie tłumaczono pomijaniem przez kronikarza konfliktów związanych ze sporami o władzę (lub też dodatkowo jego udziałem w wystąpieniu antykościelnym w czasie powstania ludowego). Ponadto sytuacja za bardzo przypominała stosunki Bolesława Krzywoustego z bratem Zbigniewem, by mogła być poruszona przez nadwornego piewcę wielkości tego pierwszego.

      Życie Bolesława datowano na lata 1014–1038.

      Większość współczesnych historyków[2] wyraża opinię, iż Bolesław Zapomniany stanowi wymysł kronikarza starającego się zapełnić lukę w informacjach źródłowych[3] lub też, że nastąpiło we wspomnianej kronice pomieszanie Mieszkowica z Bezprymem, pierworodnym synem Bolesława Chrobrego[4]. O Bolesławie Zapomnianym nie wspominają żadne źródła mu współczesne, nie występuje także w przekazie Galla Anonima, który odmiennie opisuje losy kraju po śmierci Mieszka II.
      (…)

      To, że nie zrobiono go świętym, jak i to, co wynika z nagrobka Bolesława Chrobrego, świadczy o tym, że żadnego tzw. krztu Mieszka ani tzw. Polski nie było, (był krzest Niemiec, Anglii, Francji itp?)… On tylko zaczął dogadywać się z przeciwnikami Wieletów… i wpuścił ich na ich lewe skrzydło… itp. To zwykły zdrajca Słowiańszczyzny. Założę się, że następne pokolenia Słowian, tak go ocenią… 😦

      Polubienie

    • Patrz jak to działało:
      http://www.grad.svd-mad.org/index2.php?option=com_content&do_pdf=1&id=78

      Strona misyjno-ewangelizacyjna, o. Z. Grad, SVD – misjonarz z Madagaskaru

      Chrzest Francji-początek średniowiecza
      Autor: Zdzisław Grad
      10.08.2007.

      Misję rozpoczynano od nawrócenia władcy, co z kolei prowadziło do przyjęcia tej samej religii przez poddanych. Często głównym powodem w przechodzeniu na chrześcijaństwo była jego „użyteczność”, np. pomoc Boga chrześcijańskiego w czasie bitwy.

      Argument Boga silniejszego był tu decydujący.

      W IV wieku Frankowie zajmowali tereny nad Dolnym Renem, obszar dzisiejszej Belgii i Holandii. W otoczeniu ariańskich królestw byli jeszcze poganami. Do większego znaczenia lud ten dochodzi za panowania Chlodwiga, które rozpoczęło się w 481 roku. 5 lat później 20-letni władca odnosi zwycięstwo pod Soissons, pokonując ostatni bastion rzymskiego panowania w Galii.

      Chlodwig na tym nie poprzestaje i stawia sobie coraz śmielsze cele polityczne. Poprzez dalsze podboje zmierza ostatecznie do reorganizacji frankijskiego związku plemiennego w silne królestwo. Usuwa pomniejszych królów i dąży do podporządkowania sobie wszystkich Franków. Szuka przy tym religijnego uprawomocnienia swojej władzy królewskiej. W tym celu pielęgnuje kult, który miał wskazywać na mityczne pochodzenie jego rodu od tajemniczej istoty byka.

      I tu pojawia się małżonka Chlodwiga – Chrotchilda. Późniejsza św. Klotylda była księżniczką burgundzką, która, mimo że w Burgundii większość ludności i królowie byli arianami, wyznawała katolicyzm.

      Od samego początku Klotylda pracowała nad nawróceniem swojego męża. I choć przez dalsze lata Chlodwig pozostaje poganinem, to daje zgodę na chrzest ich pierworodnego syna. Gdy dziecko w tym samym tygodniu umrze, król powie:

      „Moi bogowie by go uleczyli, twój Bóg go nie uratował”.

      Również drugi ich syn, który zachorował i potem wyzdrowiał, zostaje ochrzczony. Ostatecznie wpływ małżonki prowadzi Chlodwiga do ukrytej gotowości przyjęcia nowej religii. Przełomowym momentem staje się najazd królestwa Franków przez Alamanów. Oddajmy głos ówczesnemu kronikarzowi Grzegorzowi z Tours. Pisał on:

      „Zdarzyło się, że podczas starcia obu wojsk doszło do straszliwej rzezi i armii Chlodwiga poczęła zagrażać całkowita zagłada. Król, patrząc na to, podniósł oczy ku niebu i zawołał skruszonym sercem: ‚Jezusie Chrystusie, którego Klotylda uznaje za Syna Boga żywego; mówi ona o Tobie, że przychodzisz z pomocą uciśnionym i dajesz zwycięstwo ufającym Tobie; błagam Cię pokornie o Twe potężne wsparcie. Jeżeli mi dasz zwycięstwo nad tymi wrogami, uwierzę w Ciebie i przyjmę chrzest w imię Twoje…’. Kiedy to powiedział Alamanowie rzucili się do ucieczki. A gdy zobaczyli króla swego zabitego, poddali się władzy Chlodwiga.”

      Faktem pozostaje, że zwycięzca Alamanów, Chlodwig, prosi o chrzest. Czy był to akt czysto polityczny? Trudno dać na to pytanie zdecydowaną odpowiedź. Trzeba jednak mieć na uwadze człowieka średniowiecznego, którego życie było mocno przeniknięte tym, co nadprzyrodzone.

      I wydaje się, że tak było z Chlodwigiem, który z jednej strony był powodowany kalkulacją polityczną, z drugiej strony był pod wpływem wiary. Nie bez znaczenia był także kult św. Marcina z Tours, który wywierał na królu duże wrażenie.

      Chrzest Chlodwiga miał miejsce we wspaniale przystrojonym i przepełnionym tłumami mieście Reims. W ówczesnej kronice czytamy:

      „Przyozdobiono tedy ulice barwnymi dywanami, świątynię biskupią obwieszono białymi zasłonami, przygotowano baptysterium, rozlano balsamy, zabłysły światła pachnących świec woskowych, a cały kościół napełnił się boskim zapachem”.

      Najpierw król, odwrócony na zachód, wyrzekł się szatana i jego dzieła, następnie, patrząc na wschód, odmówił wyznanie wiary. Po zdjęciu szat, pancerza i hełmu – symbolicznym zerwaniu z pogańskim i grzesznym człowiekiem jakim był – wszedł do chrzcielnicy. Bp Remigiusz zanurzył go trzykrotnie w wodzie, wypowiadając przy tym słowa:

      „Skłoń czoło, dumny Sigambrze, spal to, coś wielbił, uwielbiaj to, coś spalił”.

      Za nim w grupach trzystuosobowych sakrament chrztu otrzymało trzy tysiące wojowników. Było to prawdopodobnie na Boże Narodzenie roku 498.

      Gdy król Franków wstąpił do chrzcielnicy, Kościół odniósł wielkie zwycięstwo. Podkreślił to papież Hormizdas w piśmie do bpa Remigiusza z okazji mianowania go legatem generalnym na Galię:

      „Nawróciliście te ludy cudami, które mogą być porównywane jedynie z cudami Apostołów”.

      Chrzest Chlodwiga pociągnął za sobą chrystianizację innych germańskich plemion, które Frankowie włączyli do swego państwa. Był to również początek chrystianizacji Niemiec.

      Sam Chlodwig dobrze zdawał sobie sprawę z religijnej i kulturowej przewagi chrześcijaństwa. Jawił się przy tym jako obrońca Kościoła i kontynuator cywilizacji łacińskiej. W sumie panowanie Chlodwiga stało się milowym krokiem na drodze kształtowania się Europy, dając początek epoce średniowiecza.
      A. Miotk,svd

      Polubienie

  3. https://pl.wikipedia.org/wiki/Chrystianizacja
    Chrystianizacja – proces wypierania rodzimych wierzeń etnicznych, osiadłego w określonym rejonie ludu, przez wiarę chrześcijańską. Jego największe nasilenie przypadało w okresie średniowiecza, a spowodowane było dominującą pozycją chrześcijaństwa wśród ówczesnych europejskich władców oraz rosnącymi wpływami papiestwa.

    Wszelkie oznaki rodzimej wiary, całkowicie zastępowane były chrześcijańskimi symbolami – w miejscu świętych gajów i świątyń (kącin), wznoszono kościoły; w dniach, w których obchodzono uroczystości religijne (np. celtyckie Samhain czy słowiańskie Dziady), ustalano różnego rodzaju święta kościelne (Wszystkich Świętych). W ten sposób stopniowo odbywał się proces porzucania wcześniejszych wierzeńde facto zmieniając jedynie nazwy i formy ich obchodów. Lokalne bóstwa zostawały zastępowane przez kult świętych (celtycka Brigidśw. Brygida, słowiański Świętowit – św. Wit), a wizerunki bogów przekształcano najczęściej w ikony, tak więc we wczesnym średniowieczu, większość obrazów przedstawiających Jezusa była identyczna z wcześniejszymi wyobrażeniami Zeusa i bogów z lokalnego panteonu.

    Świeccy władcy wzywali do pomocy m.in. zakony rycerskie, by te udzieliły im militarnego wsparcia przeciwko pogańskim ludom. Tak stało się m.in. w przypadku Konrada mazowieckiego, który w 1226 roku wezwał Krzyżaków, by wsparli go w walce z Prusami.
    (…)

    Polubienie

  4. Zatem, jak się mają wiadomości zawarte w powyższym artykule do domniemanego arianizmu chrześcijańskiego Wandali na terenie obecnej Polski?
    Czyżby arianizm wyparował na ten czas z pośród słowiańskiego – wandalskiego ludu?

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.