778 SKRBH 135 Shield / SHieLD, jako Target / TaRG+eT – Giermański Drag / DRaG i jego pierwotne Pra-Słowiańskie źródłosłowy i znaczenia, czyli tragiczne targnięcie się na najświętsze świętości ofitzjalnego jęsykosnaftzfa 06


A Grammar of Modern Indo-European, Second Edition By Carlos Quiles

…..

https://en.wikipedia.org/wiki/Winter%27s_law

Winter’s law, named after Werner Winter, who postulated it in 1978, is a proposed sound law  operating on Balto-Slavic short vowels /e/, */o/, */a/ (< PIE h₂e), */i/ and */u/ according to which they lengthen before unaspirated voiced stops, and that syllable gains rising, acute accent.

Compare;

  • PIE *sed- „to sit” (which also gave Latin sedeō, Sanskrit sīdati, Ancient Greek hézomai and English sit) > Proto-Balto-Slavic *sēstej (*sēd-tej) > Lithuanian sė́stiOCS sěsti (with regular *dt > *st dissimilation; OCS and Common Slavic yat /ě/ is a regular reflex of PIE/PBSl. */ē/).
  • PIE *h₂ebl- „apple” (that also gave English apple) > Proto-Balto-Slavic *ābl- > standard Lithuanian obuolỹs (accusative óbuolį) and also dialectal forms of óbuolas and Samogitian  óbulas, OCS ablъko, modern Serbian/Croatian jȁbuka, Slovene jábolko etc.

Winter’s law is supposed to show the difference between the reflexes of PIE */b/, */d/, */g/, */gʷ/ in Balto-Slavic (in front of which Winter’s law operates in closed syllable) and PIE */bʰ/, */dʰ/, */gʰ/, */gʷʰ/ (before which there is no effect of Winter’s law). That shows that in relative chronology, Winter’s law operated before PIE aspirated stops */bʰ/, */dʰ/, */gʰ/ merged with PIE plain voiced stops */b/, */d/, */g/ in Balto-Slavic.

Secondarily, Winter’s law is also supposed to show the difference between the reflexes of PIE *h₂e > */a/ and PIE */o/ which otherwise merged to */a/ in Balto-Slavic. When those vowels lengthen in accordance with Winter’s law, old */a/ (< PIE *h₂e) has lengthened into Balto-Slavic */ā/ (which later gave Lithuanian /o/, Latvian /ā/, OCS /a/), and old */o/ has lengthened into Balto-Slavic */ō/ (which later gave Lithuanian and Latvian uo, but OCS /a/). In later development, which represented Common Slavic innovation, the reflexes of Balto-Slavic */ā/ and */ō/ were merged, and they both result in OCS /a/. This also shows that Winter’s law operated prior to the common Balto-Slavic change */o/ > */a/.

The original formulation of Winter’s law stated that the vowels regularly lengthened in front of PIE voiced stops in all environments. As much as there were numerous examples that supported this formulation, there were also many counterexamples, such as OCS stogъ „stack” < PIE *stógos, OCS voda  „water” < PIE *wodṓr (collective noun formed from PIE *wódr̥). An adjustment of Winter’s law, with the conclusion that it operates only on closed syllables, was proposed by Matasović in 1994. Matasović’s revision of Winter’s law has been used in the Lexikon der indogermanischen Verben. Other variations of the blocking mechanism for Winter’s law have been proposed by Kortlandt, Shintani,  RasmussenDybo and Holst.


Criticism

Not all specialists in Balto-Slavic historical linguistics accept Winter’s law. A study of counterexamples led Patri (2006) to conclude that there is no law at all. According to him, exceptions to the law create a too heterogeneous and voluminous set of data to allow any phonological generalization.


See also

References

Kliknij, aby uzyskać dostęp 14514756.pdf

Winter’s Law again in Accent Matters Author: Frederik Kortlandt


Wiecie już po co, to powyżej zamieściłem? Niekumatym niniejszym wyjaśniam:

Nie wierzcie we wszystko, co wmawiają Wam ofitzjalni jęsykosnaftzy,.. czy np. ja,.. ale wszystko sami sprawdzajcie! Miłej zabawy! 🙂


W tej części kończę z tym Szcz / S”C”… itp, brzmiącym podobnie jak Szczyt / S”C”yT,.. przynajmniej spróbuję to zrobić,.. bo zobaczymy jak wyjdzie… 🙂

A i pamiętajcie to tym, co napisałem w części pierwszej tego wpisu, a szczególnie o tzw. wtórnych ubezdźwięcznieniach, czyli wtórnej utracie dźwięczności, czyli wtórnej tzw. kentumizacji, czyli tzw. rough breathing, czyli pierwotności dźwięku zapisywanego znakiem S, patrz: S>H… choć nie tylko o tym…

Czytaj dalej 

766 SKRBH 137 Recenzja książki Dragomiry Płońskiej „Co każdy Słowianin wiedzieć powinien”


Oto odnośnik do miejsca, gdzie można zakupić tę książkę:

https://ksiegarnia-armoryka.pl/Co_kazdy_Slowianin_wiedziec_powinien_Zeszyt_I_Dragomira_Plonska.html


Od Autora

Jest to pierwszy Zeszyt, który ma zapoczątkować cykl zeszytów o tematyce słowiańskiej. Ten cykl zeszytów ma być niejako suplementem do książki opisującej historię Słowian, która zostanie opublikowana w odrębnym tomie. W Zeszytach chcę skrótowo poruszać i wyjaśniać niektóre pozycje, hasła oraz problemy z dziejów Słowian. Ponieważ informacje z dziedzin: genetyki, archeologii, językoznawstwa i innych nauk dotyczących Słowian, pojawiają się coraz szybciej i w większych ilościach, w kolejnych Zeszytach będą te informacje zamieszczane. Chcę, aby Zeszyty miały charakter bardziej encyklopedyczny oraz, aby potencjalny czytelnik mógł zaglądać do nich wielokrotnie dla uzupełnienia swojej wiedzy. Ten pierwszy Zeszyt I jest stanem wiedzy o Słowianach i ich dziejach, aktualnym na rok 2017 r. Jest to wiedza przetworzona i interpretowana poprzez moją świadomość i logikę. Następne lata przyniosą nowe wiadomości o dziejach Słowian, co zapewne podniesie obecny stan mojej wiedzy na ten temat. Mam nadzieję, że wiadomości i interpretacje zawarte w tym Zeszycie I, zainteresują czytelnika i przyczynią się do Jego własnych poszukiwań.

Dragomira Płońska

…..

Od razu zaznaczam, że wstęp jest najgorszy ze wszystkiego, a im głębiej, tym jest lepiej… 🙂

Sam pomysł wydania krótkiego zbiorczego tekstu o Słowiańszczyźnie i o tym, „co każdy Słowianin wiedzieć powinien”, jest wg Mię bardzo ciekawy. Jestem świadomy, że ilość zagadnień związanych z tym bardzo szerokim tematem, może być niestety niemałą przeszkodą. Trzeba umieć wybrać to, co najważniejsze i jeszcze połączyć to coś wybrane w jakąś logiczna i zjadliwą całość.

Sądzę, że Autorce udało się to zrobić. Co więcej napisała to w taki sposób, że z przyjemnością mogą ten tekst przeczytać zarówno dzieci (no może raczej młodzież), jak i dorosłe kobiety i mężczyźni.

To nie jest żart. Bezpośredniość jest największą zaletą tego tekstu. Jak rozumiem w założeniu ma on trafić pod strzechy, a nie na  biurka jakichś 4 zasuszonych i zasłużonych profesóróf,.. którzy i tak nigdy nie byliby zadowoleni. Wiadomo, jak to jest z tymi zasłużonymi profesórami, co nie? To nic innego, jak tylko przeciw-słowiańskie próchno allo-allo,.. także kij im w oczi…

Dragomira nie przynudza. Język którego używa nie jest nadęty, suchy, czy naukawaty. Te 160 stron czyta się gładko, aczkolwiek…

Zeszyt I jest napisany prostym językiem i pewno także przez to, można odnaleźć w nim dużo uproszczeń, a czasem także powtórzeń, czy niepotrzebnych polacińskich rodzynków, itp.

Wiem, że trudno jest bez tego pisać… Z tego wszystkiego jak zwykle czepiam się najbardziej danych i ich jednolitego logicznego nazewnictwa. Co do formatowania tekstu, no cóż… uprzejMię przemilczę to, dając jednak tym milczeniem pewną wskazówkę na przyszłość, aby raczej nie podążać tą drogą…

Uważam, że „Co każdy Słowianin wiedzieć powinien” jest książką uczciwą, co wcale nie znaczy, że pozbawioną różnych błędów, w tym tzw. stylistycznych, patrz zeszyt zeszytowi zeszytem…

Błędy które szczególnie zwróciły moją uwagę zacytuję i omówię poniżej.

Z drugiej strony kim ja jestem, żeby stwierdzać, co jest a co nie jest błędem i wymandrzac się? Z trzeciej strony, a kogo obchodzi to, co ja sobie myślę? Pewno dla większości czytelników tego co piszę, z założenia jest to niezrozumiałą herezją, albo prościej agenturalnym bełkotem. Ja sam wg nich jestem jakimś ruskim trollem i wiem i piszę co najmniej gówno, jeśli nie gorzej… Także i tak, to co napiszę nie ma żadnego znaczenia…

Niech i tak będzie. Dlatego walą mnie jakieś debilne grymasy, że niby nic tylko niecnie knuję po nocach, żeby pognębić innych Autorów książek i podlizać się właśnie Dragomirze, itp.

Nieporozumień i szczerej niechęci do wyjaśnienia czegokolwiek, co jest związane ze Słowiańszczyzną jest tyle, że takie drętwe marudzenia spływają po Mię, jak deszczówka przez rynnę.

Ktoś, kto tylko umie dumnie nadymać się i tak nigdy nie zrozumie nic z tego co napisałem, nie tylko tu…

Ktoś, kto tylko pływa po powierzchni lub kręci, czy mataczy i dlatego zwyczajnie nie umie rzetelnie obronić swoich racji, nigdy ani nie przyzna mi racji, ani nie będzie miał odwagi bronić tej swojej. Wiadomo, że jeszcze zbierze bęcki i co wtedy? Strach pomyśleć, jaki to może być wstyd… Przeżyłem to już kilka razy, więc wiem co piszę…

Ciekawa jest tylko prawda.

Czy Dragomira ją opisała? Tego nie jestem pewien, bo nie znam się na wszystkim. Mogę trochę wypowiedzieć się o językoznawstwie, genetyce i porównywaniu danych, itp. O dziejach, kulturze, tradycjach, itp staram się nie pisać. Podobnie jak staram się nie korzystać z tzw. kronik, czyli jak to ładnie ujęła była Autorka, z tej czy tamtej ofitzjalnej propagandy.

Opieranie się w poszukiwaniach sensu istnienia, czy wiedzy o Słowianach, o średniowieczne źródła pustynne, to tak, jakby dziś czerpać wiedzę o świecie tylko z Gówna Wybiórczego, itp.

Czy prawda o Słowiańszczyźnie w ogóle istnieje? Przecież wg ofitzjalnej wykładni wszystko to, co napisała Autorka, to jest takie same wraże moskiewskie gadanie… Dokładnie to sądzi o tzw. Turbo-Słowianach wielu jaśnie oświeconych, których jednak nie będę tu wymieniał, bo nie są tego warci.

Liczę na to, że Autorka, w przeciwieństwie do innych Autorów książek będzie umiała bronic swoich racji. Liczę na to, że te wszystkie moje przytyki zrozumie i zgrabnie wykorzysta w przyszłości. Mam nadzieję, że dzięki temu co robię, np. poprawi kolejne wydania tego Zeszytu I, itp.

Dragomira nigdy bezpośrednio nie zwracała się do mnie z żadnymi pytaniami, co do treści Jej książki.

No nie, żeby mi nie przesyłała jej treści, czy żebym nie czytał tego, czy tamtego.  Zamieszczała już wcześniej na swoich sieciopisach niektóre z jej rozdziałów, co czytałem. Ogólnie rzecz biorąc wiedziałem, czego spodziewać się i w sumie dokładnie to dostałem.

Prawdą jest to, że i nie chciałem i zresztą nie mogłem w żadem sposób mieszać się w powstanie Zeszytu I. Tak naprawdę, to 14.07.2018 otrzymałem od Autorki jego pdf i grafikę na okładkę.

Przeczytałem to co otrzymałem tego samego dnia wieczorem, co jest raczej czymś dobrym, niż złym. Nie sprawiło mi to specjalnego cierpienia, a w paru miejscach nie powiem, szyderczo się uśmiechnąłem, ale także i miło zdziwiłem.

Czy jest to książka dla Mię? Częściowo tak i częściowo nie. Nie szukam w niej tego, czego nie spodziewam się w niej znaleźć. Wiem, że to czego szukam nie znajdę ot tak sobie, w podobnych książkach niestety… Musze to sam wyszarpać własnymi pazurami…

Co znalazłem w Zeszycie I szczególnie wartościowego? Oto rzeczy dobre i złe jak leci, po kolej… Czytaj dalej